Głośna sobota, cicha niedziela - Zakopane 2006

  • 2014-12-16 00:44

Kolejna edycja Pucharu Świata w Zakopanem przypadła na olimpijski sezon. Igrzyska w Turynie miały rozpocząć się dwa tygodnie po weekendzie w zimowej stolicy Polski. Tym bardziej polscy kibice byli zaniepokojeni formą lidera naszej kadry, Adama Małysza.

Adam Małysz - fot. Adrian GładeckiOd początku sezonu Adam Małysz nie był w stanie znaleźć się na konkursowym podium, a szczytem możliwości była piąta lokata w zawodach w Kuusamo i Lillehammer. Podczas Turnieju Czterech Skoczni wiślanin zajął 13. miejsce w Oberstdorfie i 21. w Garmisch-Partenkirchen. I wtedy trener kadry Heinz Kuttin w zgodzie z zawodnikiem podjął decyzję o wycofaniu go z drugiej połowy tej imprezy. "Orzeł z Wisły" po raz pierwszy w swojej karierze opuszczał TCS w trakcie jego trwania. Polak wrócił do Wisły, gdzie pod okiem swojego wujka Jana Szturca i drugiego trenera reprezentacji Łukasza Kruczka trenował na obiektach w Łabajowie. Jak przyznawali szkoleniowcy, trening bardzo pomógł trzykrotnemu zdobywcy Pucharu Świata.

Wtedy jednak Adam Małysz powrócił do rywalizacji podczas Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich w Tauplitz/Bad Mitterndorf. Mamucia skocznia ponownie wykazała problemy w technice "Orła z Wisły", który zakończył tę imprezę na dwudziestej pozycji, przegrywając m.in. z Robertem Mateją. Dodatkowo zaogniał się konflikt pomiędzy Heinzem Kuttinem a sekretarzem generalnym PZN Apoloniuszem Tajnerem. Na prośbę skoczków do współpracy z reprezentacją powrócił prof. Jerzy Żołądź. Ta decyzja nie spodobała się austriackiemu trenerowi, który uważał ją za interwencję w jego program szkoleniowy. Sprawa ucichła podczas ostatniego tygodnia przed Pucharem Świata w Zakopanem, kiedy polska reprezentacja wyjechała na treningi do niemieckiego Ruhpolding.

Tymczasem na Wielkiej Krokwi trwały intensywne przygotowania do pucharowego weekendu. Zakopane oficjalnie ubiegało się o organizację MŚ w narciarstwie klasycznym w 2011 roku. Z tego powodu do loży VIP zaproszonych zostało 25 ambasadorów państw, które miały wziąć udział w głosowaniu. Oprócz tego, ulepszono także oświetlenie progu skoczni, zamontowano trzy dodatkowe reflektory, a także zmieniono kształt bandy wokół progu, aby poprawiona została widoczność dla Jakub Janda - fot. Tadeusz Mieczyńskikibiców i kamer telewizyjnych. Przebudowie uległa także wieża trenerska. Na każdy z dwóch konkursów przygotowano pulę 26 tysięcy biletów.

Do Zakopanego ponownie zjechała światowa elita skoków narciarskich. Dwoma najważniejszymi postaciami byli triumfatorzy ex-aequo 54. Turnieju Czterech Skoczni – lider Pucharu Świata Jakub Janda i wicelider tego cyklu Janne Ahonen. Nie zabrakło także dwukrotnego mistrza świata w lotach Roara Ljoekelsoeya, rekordzisty świata w długości lotu Bjoerna-Einara Romoerena, świetnie spisującego się Szwajcara Andreasa Kuettela, zakopiańskiego zwycięzcy sprzed dwóch lat Michaela Uhrmanna czy Austriaków – Thomasa Morgensterna i Andreasa Koflera. Wielkimi nieobecnymi byli – niemal tradycyjnie – Japończycy. W sumie pod Tatry zawitało 61 zawodników z 16 państw – Polski, Austrii, Czech, Estonii, Finlandii, Francji, Kanady, Niemiec, Norwegii, Rosji, Słowacji, Słowenii, Szwajcarii, Szwecji, Ukrainy i Włoch.

Rywalizacja rozpoczęła się od piątkowych porannych sesji treningowych. Na starcie nie pojawił się Adam Małysz, także jego obecna forma po treningach w Ruhpolding wciąż pozostawała zagadką dla kibiców. Swoich prób nie oddali również m.in. Robert Mateja i Kamil Stoch. Pierwszy trening zakończył się zwycięstwem Andreasa Koflera. Niespełna 22-letni reprezentant Austrii poszybował na odległość 133 metrów – półtora metra bliżej od startującego z wyższej belki jego rodaka, Martina Kocha. Trzeci z wynikiem 131 metrów był kolejny podopieczny Alexandra Pointnera, Wolfgang Loitzl. Druga seria przyniosła najdłuższy skok w wykonaniu Alexandra Herra. 27-letni Niemiec uzyskał odległość 131 metrów. Tuż za nim uplasowali się Matti Hautamaeki (129,5 m) oraz Tommy Ingebrigtsen (127 m).

Trzecia seria treningowa została rozegrana popołudniu, tuż przed kwalifikacjami do sobotnich zawodów. Ponownie najlepszy okazał się Andreas Kofler, który wylądował na 124,5 metrze. Drugi, z rezultatem 123 metrów, był Michael Uhrmann, zaś trzecie miejsce zajął Adam Małysz. Trzykrotny mistrz świata w swojej próbie doleciał do 122,5 metra. Kwalifikacje przyniosły kolejny błysk formy "Orła z Wisły". Odległość 134 metrów dała Polakowi trzecią pozycję w rundzie eliminacyjnej, tuż za Koflerem (136 m) i Mattim Hautamaekim (134 m). Z dobrej strony pokazał się także Kamil Stoch. Niespełna 19-letni skoczek z Zębu wylądował na 126,5 metrze, co dało mu piąty wynik wśród zawodników kwalifikujących się do zawodów, a piętnaste ogółem. Do sobotniej rywalizacji zakwalifikowali się także Robert Mateja (123 m), Stefan Hula (124,5 m), Krystian Długopolski (120,5 m), Rafał Śliż (120 m) i Piotr Żyła (118,5 m).

Kamil Stoch - fot. Tadeusz MieczyńskiTysiące kibiców zbierało się w sobotnie popołudnie pod Wielką Krokwią, aby móc emocjonować się pierwszym tego weekendu konkursem, kiedy na skoczni trwała seria próbna. Po raz kolejny swoje aspiracje do pierwszego pucharowego zwycięstwa w karierze potwierdził Andreas Kofler. Austriak oddał najdłuższy skok treningu, uzyskując odległość 136,5 metra. Sześć metrów bliżej lądował Matti Hautamaeki. Do 130 metra doleciał z kolei Thomas Morgenstern. Adam Małysz tym razem uzyskał wynik 128,5 metra, co sklasyfikowało go na czwartej pozycji.

Z grona pozostałych reprezentantów Polski, w pierwszej serii konkursowej fantastycznie spisał się Kamil Stoch. Nastolatek z Zębu poszybował na odległość 125,5 metra, co na półmetku rywalizacji pozwoliło mu zająć wysokie ósme miejsce. Oprócz Stocha prawo startu w drugiej serii uzyskał także Stefan Hula. Dwudziestolatek ze Szczyrku po skoku na 121 metr zajmował 28. pozycję. Polskim kibicom pozostało oczekiwanie na skok Adama Małysza. Wcześniej jednak dalekie loty oddali Finowie. Jako pierwszy z nich daleko skoczył Tami Kiuru, który wylądował na 128,5 metrze. Pół metra dalej skoczył Janne Happonen, który tym samym długo utrzymywał się na prowadzeniu w konkursie. Na pozycji lidera zmienił go Matti Hautamaeki, który pofrunął na 132 metr. Dobry skok na odległość 127,5 metra oddał także Robert Kranjec, co pozwoliło Słoweńcowi na zajęcie czwartej pozycji. Wtedy nastała kolej Adama Małysza. "Orzeł z Wisły" przy ogromnym aplauzie kibiców poszybował na 127 metr. W tym momencie Polak plasował się na piątym miejscu ze stratą 11 punktów do liderującego Hautamaekiego, ale tylko 3,6 punktów do drugiego Happonena. Pół metra bliżej od Małysza skoczył Andreas Kofler, co uplasowało Austriaka tuż za wiślaninem. DSebastian Colloredo - fot. Tadeusz Mieczyńskio czołówki zdołał doskoczyć jedynie wicelider Pucharu Świata Janne Ahonen. Mistrz świata z Oberstdorfu osiągnął ten sam rezultat co Małysz, ale dzięki wyższym notom za styl wyprzedził jednym punktem wicemistrza olimpijskiego z Salt Lake City. Tym samym po pierwszej serii prowadził Hautamaeki przed Happonenem, Kiuru, Ahonenem, Kranjcem i Małyszem.

Druga seria rozpoczęła się od rzadko spotykanego wydarzenia. Rundę rozpoczął Sebastian Colloredo, który w pierwszej serii nie ustał skoku na odległość 124,5 metra. W finale Włoch ponownie się przewrócił, tym razem na 103 metrze. Niezadowolony osiemnastolatek rzucił ze złości nartami o ziemię, zaś konkurs zakończył na 31. miejscu. Awans odnotował Stefan Hula, który dzięki próbie na 127 metr ukończył konkurs na 21. pozycji. Jeszcze większy sukces odnotował Roar Ljoekelsoey. Mistrz świata w lotach był dopiero dwudziesty siódmy na półmetku zawodów, ale dzięki drugiej próbie na odległość 134 metrów wywindował się na wysoką, dziewiątą lokatę. Podobny los spotkał Thomasa Morgensterna, dwudziestego pierwszego po pierwszej serii Austriaka, który w finale wylądował na 134,5 metrze i awansował na siódme miejsce. Ponownie dobry skok oddał Kamil Stoch. Ósmy po pierwszej serii zawodnik wylądował na 126 metrze, co nie pozwoliło mu utrzymać tej lokaty, ale reprezentant LKS Poroniec i tak zakończył rywalizację na dobrej piętnastej lokacie. Lepiej spisał się Andreas Kofler, który po skoku na 132 metr objął prowadzenie z przewagą 3,1 punktu nad Morgensternem. Wtedy na belce startowej zasiadł Adam Małysz. Polak oddał krótszy skok od lidera, lądując na 130,5 metrze, ale przewaga z pierwszej serii oraz wyższe noty za styl pozwoliły liderowi polskiej kadry na objęcie prowadzenia, wyprzedzając Austriaka o 0,3 punktu. Z gry o najwyższe laury wypadł Robert Kranjec, który po próbie na 124 metr ukończył konkurs na szesnastym miejscu. Daleki skok oddał za to Janne Ahonen. Czterokrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni ponownie uzyskał identyczną odległość co Małysz, ale dzięki wyższym ocenom juroPodium sobotniego konkursu - fot. Adrian Gładeckirów pokonał Polaka różnicą 3,5 punktu. Jako kolejny odległość 130,5 metra uzyskał Tami Kiuru. Reprezentant Finlandii tym samym pokonał o 0,7 punktu swojego utytułowanego rodaka. Krócej skoczył Janne Happonen. Rezultat 129 metrów oznaczał dla wicelidera po pierwszej serii spadek na piątą pozycję. Konkurs zakończył w wielkim stylu Matti Hautamaeki. Zwycięzca zakopiańskiego konkursu sprzed czterech lat pofrunął na odległość 131,5 metra i pewnie triumfował w sobotnich zawodach. Dla skoczka z Kuopio był to piętnasty pucharowy triumf w karierze, ale pierwszy w trwającym sezonie. Całe podium zajęli reprezentanci jednego kraju – Finlandii – co zdarzyło się po raz pierwszy w historii zakopiańskich konkursów. Tuż za czołową trójką, na czwartej pozycji uplasował się Adam Małysz.

Puchar Świata Zakopane 2006, Wielka Krokiew HS134, 28.01.2006:
Lp.ZawodnikKrajSkok 1Skok 2Nota
1 Matti Hautameki FIN 132.0 131.5 274.3
2 Tami Kiuru FIN 128.5 130.5 264.7
3 Janne Ahonen FIN 127.0 130.5 264.0
4 Adam Małysz POL 127.0 130.5 261.5
5 Andreas Kofler AUT 126.5 132.0 261.3
6 Janne Happonen FIN 129.0 129.0 260.4
7 Thomas Morgenstern AUT 122.0 134.5 258.2
8 Jernej Damjan SLO 123.5 131.0 255.6
9 Roar Ljoekelsoey NOR 119.5 134.0 255.3
10 Bjoern-Einar Romoeren NOR 123.5 129.0 253.0
15 Kamil Stoch POL 125.5 126.0 250.2
22 Stefan Hula POL 121.0 127.0 241.9
37 Rafał Śliż POL 117.5 - 108.0
38 Robert Mateja POL 117.5 - 107.5
47 Piotr Żyła POL 111.5 - 95.7
48 Krystian Długopolski POL 112.0 - 94.6
54 Tomisław Tajner POL 112.0 NQ 97.6
56 Tomasz Pochwała POL 111.0 NQ 94.8
59 Marcin Bachleda POL 108.0 NQ 89.4

Jeszcze w trakcie rozgrywania sobotnich zawodów zaczęły nadchodzić tragiczne wieści z Katowic, gdzie podczas wystawy gołębi zawalił się przykryty zbyt grubą warstwą śniegu dach hali MTK, w której odbywała się wystawa gołębi pocztowych. Podczas transmisji konkursu na antenie telewizyjnej Jedynki na dole ekranu pojawił się pasek informujący o katastrofie, ofiarach śmiertelnych, rannych i telefonach dla bliskich osób znajdujących się w hali. Tragikomicznie na tym tle wyglądało studio TVP pomiędzy seriami zakopiańskich zawodów, podczas którego słowem nie wspomniano o tragedii, a także niewiele mówiono o sporcie. Większość czasu poświęcono zaplanowanym na wieczór eliminacjom polskiej piosenki do konkursu Eurowizji...

Przez cały niedzielny poranek w Zakopanem panowała duża dezinformacja. Z Katowic wciąż napływały tragiczne informacje o coraz większej liczbie zabitych. Mówiono o także oKibice podczas niedzielnych zawodów - fot. Tadeusz Mieczyński prawdopodobieństwie wprowadzenia żałoby narodowej. W tej sytuacji pojawiły się pogłoski o możliwym odwołaniu drugiego konkursu na Wielkiej Krokwi. Organizatorzy mieli trudny orzech do zgryzienia. Oni wiedzieli, iż niezależnie jaką podejmą decyzję, zostaną skrytykowani przez część opinii publicznej. Zdecydowali się na iście salomonowy wyrok – zawody miały odbyć się bez oprawy muzycznej, zaś w przypadku ogłoszenia żałoby narodowej zostaną natychmiast przerwane. W trakcie pierwszej serii prezydent RP Lech Kaczyński wyznaczył początek żałoby na godzinę szesnastą, dzięki czemu konkurs ostatecznie odbył się w pełnym wymiarze dwóch serii. Znormalniała także transmisja TVP, która całe studio pod Wielką Krokwią poświęciła wyłącznie rywalizacji sportowej, a także przerwała transmisję pierwszej serii na czas orędzia prezydenckiego.

Niedzielna rywalizacja, rozgrywana w jakże zupełnie innej atmosferze niż ta z poprzedniego dnia, rozpoczęła się od kwalifikacji. W nich niespodziewanie drugie miejsce zajął Stefan Hula. Skoczek ze Szczyrku osiągnął w swojej próbie odległość 129,5 metra. Dalej od Polaka skoczył tylko Bjoern-Einar Romoeren, który wylądował na 130,5 metrze. Trzeci był lider Pucharu Świata Jakub Janda z rezultatem 128 metrów, a czwarty – kolejny biało-czerwony – Robert Mateja, który uzyskał identyczną odległość co Czech. Adam Małysz po skoku na 125 metr był dziesiąty.

Pierwszą serię konkursową poprzedziła minuta ciszy i wspólna modlitwa w intencji ofiar katastrofy Matti Hautamaeki - fot. Marek Podmokłybudowlanej na Śląsku. W obliczu tragedii wyniki zawodów zeszły na dalszy plan. Na półmetku rywalizacji prowadził Matti Hautamaeki. Zwycięzca sobotniej rywalizacji oddał najdłuższy skok serii, lądując na 133 metrze. Taki sam rezultat uzyskał Thomas Morgenstern. Austriak przegrywał z Finem o pół punktu z powodu niższych not sędziowskich. Czołową trójkę zamykał Janne Ahonen. Mistrz świata z Oberstdorfu wylądował na 132 metrze i przegrywał ze swoim rodakiem różnicą 1,8 punktu. Na kolejnych pozycjach sklasyfikowani byli Jakub Janda (131 m), Roar Ljoekelsoey (131,5 m) oraz ex-aequo Bjoern-Einar Romoeren i Andreas Kuettel (po 130 m). Słabiej spisali się reprezentanci Polski. Adam Małysz na półmetku zawodów był czternasty, po skoku na 128 metr. Dziewiętnasty był Stefan Hula, który uzyskał rezultat 124,5 metra. Do finału awansował jeszcze Kamil Stoch, który doleciał do 123,5 metra i był dwudziesty pierwszy.

W drugiej kolejce Kamil Stoch zanotował nieznaczny awans. Skoczek z Zębu po skoku na odległość 126,5 metra ostatecznie ukończył zawody na 19. miejscu. Spadek zanotował z kolei Stefan Hula, który w finale lądował na 125,5 metrze i sklasyfikowany został na 21. pozycji. Podium niedzielnego konkursu - fot. Adrian GładeckiSwoją lokatę utrzymał natomiast Adam Małysz. "Orzeł z Wisły" poszybował na odległość 127 metrów, co pozwoliło mu na obroną czternastego miejsca. W czołowej trójce konkursu nie nastąpiły żadne zmiany personalne. Trzeci na półmetku Janne Ahonen udanie zaatakował drugą lokatę. Obrońca Kryształowej Kuli uzyskał rezultat 130,5 metra, co przy krótszym o 3 metry skoku Thomasa Morgensterna oznaczało awans reprezentanta Finlandii. Było to jednak zbyt mało, aby móc powalczyć o wygraną. Jeszcze lepszą próbę oddał Matti Hautamaeki. Zawodnik z Kuopio ponownie oddał najdłuższy skok serii, lądując na 132 metrze. Tym samym Fin wygrał oba zakopiańskie konkursy w jeden weekend, powtarzając tym samym wyczyn Svena Hannawalda z 2003 roku oraz ubiegłoroczne osiągnięcie Adama Małysza. Ponadto był to już trzeci triumf Hautamaekiego na Wielkiej Krokwi.

Puchar Świata Zakopane 2006, Wielka Krokiew HS134, 29.01.2006:
Lp.ZawodnikKrajSkok 1Skok 2Nota
1 Matti Hautamaeki FIN 133.0 132.0 277.5
2 Janne Ahonen FIN 132.0 130.5 274.5
3 Thomas Morgenstern AUT 133.0 127.5 268.9
4 Jakub Janda CZE 131.0 128.0 266.7
5 Roar Ljoekelsoey NOR 131.5 128.0 265.6
6 Bjoern-Einar Romoeren NOR 130.0 127.0 261.6
6 Andreas Kofler AUT 127.0 130.0 261.6
8 Andreas Kuettel SUI 130.0 127.0 260.6
9 Alexander Herr GER 127.0 130.0 260.1
10 Michael Uhrmann GER 126.5 130.0 258.7
14 Adam Małysz POL 128.0 127.0 254.5
19 Kamil Stoch POL 123.5 126.5 247.0
21 Stefan Hula POL 124.5 125.5 246.0
38 Robert Mateja POL 118.5 - 109.8
49 Rafał Śliż POL 113.5 - 98.8
51 Krystian Długopolski POL 112.0 NQ 97.1
54 Piotr Żyła POL 109.0 NQ 91.2
59 Tomasz Pochwała POL 102.5 NQ 78.0
60 Tomisław Tajner POL 100.0 NQ 73.0
DNS Marcin Bachleda POL 0.0 NQ DNS

Po zawodach wciąż trwała dyskusja czy niedzielny konkurs na Wielkiej Krokwi powinien zostać rozegrany. – Sądziłem, że być może po kwalifikacjach będzie po wszystkim. To straszna tragedia i sam nie wiem, czy ten konkurs powinien być rozegrany. To bardzo trudna decyzja. Z drugiej strony jestem zbudowany postawą publiczności. Raz jeszcze udowodniła, że jest najlepsza na świecie. Byłem przybity tym, co się stało, więc moje skakanie w niedzielę nie było do końca normalne. Ta publiczność z soboty dodawała sił, wprowadzała w trans. Takiego Zakopanego brakowało – powiedział po niedzielnych zawodach Adam Małysz.

Matti Hautamaeki - fot. Adrian Gładecki– Przed przyjazdem do Zakopanego trenowałem w Kuopio, oddałem tam mnóstwo skoków. Ten wysiłek się opłacił, nareszcie odnalazłem zagubioną formę. W niedzielę na Wielkiej Krokwi skakałem nawet lepiej niż w sobotę. Bardzo mi przykro z powodu tragedii w Katowicach, ale przecież życie idzie dalej i dlatego sądzę, iż dobrze się stało, że zawody się odbyły – stwierdził główny bohater zakopiańskiego weekendu, Matti Hautamaeki.

Po zawodach na Wielkiej Krokwi nie nastąpiły wielkie zmiany w czołówce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Liderem pozostał Jakub Janda, którego przewaga nad drugim Janne Ahonenem stopniała do 51 punktów. Trzeci był Roar Ljoekelsoey. Efektowny skok w górę tabeli zanotował Matti Hautamaeki, który po dwóch zwycięstwach pod Tatrami awansował z czternastego na siódme miejsce. Najlepszy z Polaków, Adam Małysz zanotował spadek z 12. na 13. pozycję.

Tak oto zakończyło się kolejne święto skoków narciarskich na Wielkiej Krokwi. Z pewnością nie tak wyobrażano sobie jego zakończenie, ale na wielkie słowa uznania zasługiwało zachowanie kibiców podczas niedzielnej rywalizacji. Wszyscy zawodnicy, trenerzy i kibice rozjeżdżali się do domów z nadzieją, iż przyszłoroczny Puchar Świata w Zakopanem nie zostanie zakłócony żadnym przykrym wydarzeniem...


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (17631) komentarze: (12)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • qwerty doświadczony

    Dobrze pamiętam te konkursy... pierwsze informacje o katastrofie zaczęły się pojawiać w trakcie transmisji, na pasku u dołu ekranu.4

    Nie wiem czy pamiętacie, ale w niedzielę Szaran rozkleił się na wizji - chyba po tym, jak pokazano orędzie Kaczyńskiego, Szaran wspomniał którąś z katastrof lotniczych w latach 80, (bodajże tę w Lesie Kabackim), przywołał któregoś (bądź któryś) pasażerów z tego tragicznego lotu i... zaczął płakać.
    Następnym razem takie emocje udzieliły się jemu chyba dopiero 4 marca 2011 (drużynowy konkurs na MŚ w Oslo i pamiętne słowa o "życiu zastępczym" będące reakcją na ogłoszenie przez Małysza końca kariery).

    Ale w tych konkursach było też dla mnie coś tajemniczego. Do sobotniego konkursu włącznie Małysz prezentował się naprawdę bardzo dobrze, nie tylko zajął wysokie czwarte miejsce ale też wcześniej znajdował się w czołówce treningów i kwalifikacji. I było to bardzo optymistyczne zwłaszcza przed nadchodzącymi igrzyskami olimpijskimi.
    Co się stało, że już w niedzielę Małysz spisywał się dużo gorzej, wrócił do poziomu prezentowanego przed zawodami w Zakopanem? Dla mnie to bardzo ciekawe...

    W ogóle ten sezon, patrząc przez pryzmat osiągnięć Adama Małysza, obfitował w wiele ciekawych momentów, mimo, że pozornie bez jakichś większych sukcesów. Taki sobie start, wyraźna obniżka formy podczas TCS, wycofanie po dwóch turniejach, potem powrót na MŚ w lotach (chyba kompletnie bez sensu). A w międzyczasie przepychanki na linii Tajner-Kuttin, powrót do współpracy z Jerzym Żołądziem, konflikt między Kruczkiem a Kuttinem (abstra.h.u.j.ąc od impulsywności Kuttina, to Kruczek nie zachował się wtedy zbyt lojalnie wobec swego szefa). Potem wyjazd na IO, kiepskie rezultaty (choć na normalnej skoczni było całkiem blisko medalu), głośne rozważania Małysza o zakończeniu kariery. I kto wie, co by było, gdyby nie dobra końcówka - trzecie miejsce w Kuopio (po roku przerwy), zwycięstwo w Oslo. Być może gdyby nie ta końcówka to Adam zakończyłby karierę o 5 lat wcześniej niż to się stało w rzeczywistości i nie cieszylibyśmy się z fantastycznych wyników Adama osiąganych w sezonie 2006/07.
    Czasami zastanawiam się też, co by było, gdyby Kuttin nie zabierał Małysza na te przeklęte mistrzostwa świata w lotach. Miałby więcej czasu na spokojny trening, może forma z Turnieju Nordyckiego przyszłaby o dwa tygodnie wcześniej... a wtedy Adam mógłby spokojnie powalczyć o medal, być może nawet złoty...

  • Stinger profesor
    Snoflaxe

    Dojdziemy i do tych konkursów. Jeszcze tylko 2007 i już 2008.

  • Snoflaxe weteran

    A w 2008 roku pierwszy konkurs oraz drugi odwołany odbywały się w trakcie żałoby narodowej.

  • anonim

    Wszyscy zawodnicy, trenerzy i kibice rozjeżdżali się do domów z nadzieją, iż przyszłoroczny Puchar Świata w Zakopanem nie zostanie zakłócony żadnym przykrym wydarzeniem...A rok później upadek Janka Mazocha. Te cisze na skoczni w 2006-7 roku były okropne...

  • anonim

    I dobrze że krzyczeli to są skoki

  • RTS początkujący
    Żenada

    Było tak głośno że Szarana w TVP nie było słychać. Więc proszę nie mylić ludzi w błąd. W drugi dzień kibice zachowali się skandalicznie i krzyczeli!. Można sobie na YT zobaczyć jak drą Adam Adam Adam.

  • Stinger profesor

    Cóż za fińska dominacja. W pierwszym konkursie całe podium a w drugiem dwa pierwsze miejsca i te dwa zwycięstwa Hautamaekiego... Przyznam że to były świetne czasy.

    Wielcy mistrzowie, stare zasady i wygrywał ten kto skoczył najdalej. Mimo że nie zawsze wygrywali moi ulubieńcy to miło wspominam te czasy i zawsze chętnie oglądam skoki z tamtych czasów.

  • Kibic profesor
    Konkurs w 2006 r.

    Pamiętam te niedzielne zawody i przejmującą ciszę na trybunach. Wynik sportowy był tu najmniej ważny. No i jeszcze potem pojawiły się komentarze, że sobotni konkurs spowodował, że ofiar było znacznie mniej, niż potencjalnie zagrożonych uczestników wystawy gołębi. Bo wiele osób wyszło z wystawy wcześniej, żeby oglądać sobotni konkurs.

  • anonim
    a w poniedzialek...

    ...tragikomiczny byl takze tytul relacji z Zakopanego na cala pierwsza strone poniedzialkowego Przegladu Sportowego - "Krzyk Ciszy", ktory kojarzyl sie bardziej z jednym z odcinkow serialu "Zmiennicy" i powiescia o takim wlasnie tytule pisarza Oborniaka ze Skorca, opisujacego w niej swoje filozoficzno-alkoholowe wynurzenia z prowincji niz z powaga zaloby narodowej... widac pismaki-"mistrzowie puenty" do Barei i jego tworczosci w swoim zyciu jeszcze nie dotarli, a juz za dziennikarke sie wzieli, we mnie ten tytul wzbudzil usmieszek, a mial chwycic za serce chyba...

  • Major_Kuprich profesor
    Nie pamiętam tragikomicznego zachowania TVP

    Podczas studia 1 konkursu

  • Mike93 stały bywalec
    Alez dominacja Finów w pierwszym konkursie

    Tęsknię za tamtymi czasami, patrzę na tabela z pierwszą 10 i kto skoczył dalej prowadził, i mimo ze w tamtych czasach tez bym problem wiatru to najlepsi np tutaj Matti Hautamaeki potrafili skakać powtarzalnie i bardzo daleko

  • anonim

    jak zwykle dobra robota. Może jakaś ksiażka kiedyś?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl