Wypowiedzi Dawida Kubackiego i Macieja Kota po piątkowym konkursie w Vikersund

  • 2016-02-13 01:23

W czołowej "30" piątkowych zawodów Pucharu Świata, rozgrywanych w Vikersund, znalazło się aż 5-ciu naszych reprezentantów. Wśród nich byli m.in. Dawid Kubacki (23. miejsce) oraz Maciej Kot (30. miejsce).

Maciej KotMaciej Kot
fot. Tadeusz Mieczyński

Dawid Kubacki oddał skoki kolejno na odległość 194,5 i 173,5 m. - Trochę zabrakło mi szczęścia - twierdzi zawodnik - Ale ze skoków też nie jestem do końca zadowolony. W tych pierwszych dwóch – treningowym i oddanym w pierwszej serii – a dokładnie w ich końcówce, zabrakło prędkości i nie udało się dalej odlecieć. Z kolei w serii finałowej oddałem całkiem już całkiem dobry skok. Niestety, warunki były słabe, a do tych lepszych, które "zaczynały’’ się ok. 190-tego metra, nie doleciałem. Może w sobotnich zawodach będę miał więcej szczęścia.

Kubacki przyznał jednak, że pomimo nie najlepszych warunków, odczuł przyjemność latania na mamucie. – Moje skoki nie były do końca udane, ale za to ciągle zbieram nowe doświadczenia na tego typu obiekcie. W tym roku miałem jak dotąd tylko jedną okazję, aby poskakać na mamucie, po zmianie mojego stylu i techniki. Myślę więc, ze trzeba to wszystko jeszcze dopracować i jak w sobotę dopisze szczęście i uda się jakieś drobne błędy wyeliminować, to będę zadowolony – zapewnia.

Jego kolega z kadry Maciej Kot, w pierwszym skoku poszybował na odległość 192,5 m. W drugim poszło mu znacznie gorzej (114 m). –Żaden z tych skoków nie był dobry. Pierwszy był na takiej "granicy’’, bo w jego końcówce było już bardzo nisko i równie dobrze mogłem uzyskać tylko 130 m. – opowiada - Na szczęście dostałem trochę powietrza pod narty i mimo nie najlepszych warunków, udało się odlecieć i zakwalifikować do drugiej serii. Paradoksalnie drugi skok wydawał mi się lepszy. Po wyjściu z progu uzyskałem większą wysokość, ale później nagle spadłem. Nie wiem czy było to spowodowane. Być może przez warunki, a może na tej skoczni nie jest dobrze, gdy osiąga się większą wysokość… Muszę przeanalizować to z trenerem.

W serii finałowej postawił wszystko na "jedną kartę’’. – Pomyślałem, że albo się uda i oddam daleki skok, albo nie. Niestety, wydarzyła się ta druga opcja. Ale to dopiero pierwszy dzień zmagań, więc mam nadzieję, że będzie coraz lepiej – mówi.

Jak twierdzi, ciężko mu przestawić się na obiekt mamuci i dodaje: - Poza tym jedną serię treningową odwołano, a bardzo jej potrzebowaliśmy. Pozostało więc skoczyć w zawodach najlepiej jak potrafimy, ale śmialiśmy się, że mamy na to 50 proc. szans – albo się uda, albo nie uda.

Po gorszych skokach Kota w Trondheim, niepewnym wydawał się jego występ w Vikersund. – Cieszę się, że jednak pojechałem na kolejne zawody. Myślę, że na tej decyzji zaważył całokształt moich występów w tym sezonie. Każdy chce skakać na mamucie. W pewnym sensie jest to nagroda dla zawodnika – kończy.


Katarzyna Skoczek, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4287) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl