Sławomir Hankus: "Liczę, że całe środowisko uwierzy, iż dziewczyny potrafią skakać"

  • 2017-02-21 22:38

We wtorek w fińskim Lahti odbył się pierwszy oficjalny trening pań przed Mistrzostwami Świata w narciarstwie klasycznym. Niestety, na obiekcie HS 100 wchodzącego w skład kompleksu skoczni Salpausselkae nie oglądaliśmy i nie obejrzymy Polek. Decyzją Prezydium Polskiego Związku Narciarskiego, Biało-Czerwone nie pokazują jeszcze odpowiednio wysokiego poziomu, aby reprezentować nasz kraj na imprezie o tak dużej randze. Na ten, a także inne tematy porozmawialiśmy z trenerem polskiej kadry narodowej kobiet - Sławomirem Hankusem.

Anna Twardosz i Sławomir HankusAnna Twardosz i Sławomir Hankus
fot. Tadeusz Mieczyński
Kinga RajdaKinga Rajda
fot. Tadeusz Mieczyński
Magdalena PałaszMagdalena Pałasz
fot. Tadeusz Mieczyński
Anna TwardoszAnna Twardosz
fot. Katarzyna Służewska
Sławomir HankusSławomir Hankus
fot. Tadeusz Mieczyński

Skijumping.pl: Na początku lutego w amerykańskim Park City odbyły się Mistrzostwa Świata Juniorów. Jak Kinga Rajda i Anna Twardosz zniosły tak daleką wyprawę?

Sławomir Hankus: Jeśli chodzi o aklimatyzację, to uważam, że poradziliśmy sobie całkiem dobrze. Lecąc do Stanów Zjednoczonych było normalnie i dość szybko się przestawiliśmy. Nie widzieliśmy większych problemów w kwestii funkcjonowania organizmów. Staraliśmy się nie szaleć z treningami poza skocznią i ogólnie wyszło w porządku. Gorzej było z powrotem do Polski. Tutaj pojawiły się kłopoty ze snem. Zmęczenie dawało się we znaki dziewczynom jeszcze ponad tydzień po powrocie.

Rajda na Utah Olympic Park zajęła 13. pozycję, a więc jedną niżej od zeszłorocznej, wywalczonej w rumuńskim Rasnovie, natomiast Twardosz w debiucie zamknęła czołową "30". Taki rezultat satysfakcjonuje samego trenera?

Wynik nie do końca mnie satysfakcjonuje. Z jednej strony mamy dwie zawodniczki w top 30, a Kinga jest 13. zawodniczką świata w juniorkach, ale pozostaje ogromny niedosyt. Dziewczyny były bardzo zdeterminowane i miały serie skoków na naprawdę wysokim poziomie. Od czołówki dzieliła je niewielka strata. Być może duża presja była głównym powodem słabszych skoków w zawodach, chociaż nie o wszystkich można tak powiedzieć. Kinga skoczyła dobrze w rundzie finałowej zawodów indywidualnych, a w pierwszej serii mikstu wypadła super (Polska zajęła w mikście 7. miejsce - przyp. red.). Patrząc na tabelę konkursu - czołowa "10" zawodniczek startuje regularnie w Pucharze Świata. Konkurs w konkurs, znają się, są obyte w startach międzynarodowych na wysokim poziomie i takie MŚJ traktowały jako normalne zawody. Dla naszych dziewczyn niestety robi się z tego wyznacznik całej formy i dyspozycji, a to powoduje ogromną presję i chęć uzyskania jak najlepszego wyniku. Jest to bardzo dobre zjawisko, ale tylko w takim przypadku, kiedy nie determinuje to wszystkiego, co będzie później.

W tym samym czasie Magdalena Pałasz w Kazachstanie rywalizowała w Zimowej Uniwersjadzie. Jak odebrał Pan jej 6. lokatę i jaka przeszłość czeka najbardziej doświadczoną polską kadrowiczkę?

Liczyliśmy z trenerem Danielem Bachledą, z którym Magda tam poleciała, że zdobędzie medal. Obsada była ku temu sprzyjająca i naprawdę szkoda tej szansy. Raz, że byłaby to dla niej jakaś nagroda za wykonaną pracę, a dwa, iż mogłaby starać się o stypendium, a to w jej wieku pomogłoby w planach dotyczących przyszłości. Na pewno Magda jest fizycznie gotowa do skakania w dalszym ciągu i mając na uwadze to, że mamy tak mało zawodniczek - nie możemy pozwolić sobie na odbieranie którejkolwiek możliwości skakania na nartach. Nie wszystko zależy też od nas, jako trenerów. Sporo decyzji podejmuje się najwyżej - na szczeblu Ministerstwa Sportu i Turystyki. To oni przyznają środki pieniężne Polskiemu Związkowi Narciarskiemu i ściśle określają kogo i w jakim sporcie można nimi finansować. Działa to nieco na zasadzie: "Najpierw coś pokażcie, a my wam damy na szkolenie". Niestety, ale tak to wygląda w całym polskim sporcie. Poczekamy na decyzję Ministerstwa i PZN na wiosnę. Na teraz nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć.

Jak można podsumować występ w Pucharze Świata w Ljubnie, gdzie żadna z trzech Polek ani razu nie awansowała do konkursu głównego?

Owszem, dwukrotnie nie przebrnęliśmy kwalifikacji, ale proszę pamiętać o jednym. To jest Puchar Świata. King była tam piąty raz w życiu, a drugi w tym sezonie. Magda pierwszy raz tej zimy, a Ania debiutowała. Jak to się ma do ilości konkursów w trakcie całego sezonu? Za ten start sporo goryczy wylano zarówno na mnie, jak i same zawodniczki. Oczywiście, że będę się bronił, bo zabrakło nam naprawdę niewiele. Z 8-10 metrów do awansu, aktualnie zbliżyliśmy się na 0,8 - 2,5 pkt, czyli 1-3 metry. Nadrobiliśmy bardzo dużo, ale potrzebujemy startować właśnie na najwyższym poziomie. Po to, żeby się tego nauczyć. Czy męska kadra zawsze przechodzi kwalifikacje? Przypomnę tylko tegoroczny Puchar Świata w Wiśle. Czy po nieudanych kwalifikacjach powiedziano im: "Panowie, to nie wasz poziom"? Nie ma wiary w nasz sukces, dlatego siedzimy w domu, a nie jesteśmy na Mistrzostwach Świata w Lahti. A jak widzimy na liście startowej, skacze tam zawodniczka z Łotwy, która skakała na LOTOS Cup po 50 metrów. Nie było żadnej oficjalnej rozmowy. Na pytanie o wyjazd otrzymałem tylko negatywną odpowiedź. Dlaczego? Ponieważ dla zawodniczek są to za wysokie progi i nie jest to dla nich docelowa impreza sezonu.

Nasze skoczkinie ominął również występ na Zimowym Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy w Erzurum. Prezydium PZN zrezygnowało z wysłania tam polskich młodych sportowców ze względu na obawy o bezpieczeństwo ekip. Czy zagrożenie w Turcji faktycznie był tak duże?

Temat bezpieczeństwa zawsze będzie budził emocje. Oczywiście nie musiało się nic stać i jak widzieliśmy, wszystko odbyło się bez przeszkód, ale gdyby faktycznie coś się stało, to kto przyjąłby na siebie odpowiedzialność za życie i zdrowie dzieci? Bo to przecież jeszcze dzieci. Druga sprawa, że nie wszyscy rodzice zgodzili się na wyjazd, a już na pewno żaden z nich nie podpisał zgody bez wahania i zastanowienia. Nie wrócimy tego startu. Wieku zawodniczek i zawodników też już nie cofniemy, więc teraz trzeba patrzeć już w przyszłość. Miejmy nadzieję, iż roczniki 2002-2003 będą miały bezpieczniejszą możliwość wzięcia udział w tej imprezie.

Jak wygląda sytuacja we wspomnianych rocznikach wśród polskich dziewcząt?

Liczę na to, że całe środowisko uwierzy w to, iż dziewczyny potrafią skakać. Nikt ich nie usunie z aren międzynarodowych. Ta dyscyplina się rozwija. Na Igrzyskach Olimpijskich w Korei Południowej będzie kolejny konkurs, poziom rośnie, a my startujemy od zera. Budujemy całość wspólnie z trenerami Krystianem Długopolskim w rejonie Zakopanego oraz Wojciechem Tajnerem w rejonie Beskidów. Od tego roku Krystian ma dodatkowo wsparcie i pomoc Andrzeja Zapotocznego oraz Tatrzańskiego Związku Narciarskiego. Mogłoby to tak jeszcze wyglądać w Śląsko-Beskidzkim Związku Narciarskim. Wtedy to wszystko ma szanse funkcjonować. Tylko decyzyjne osoby muszą w to uwierzyć. Tak jak my - trenerzy.

Jak nasze skoczkinie radzą sobie z dorastaniem, co zawsze niesie liczne zmiany w sile czy technice ich skoków?

Okres dojrzewania już prawie kobiet, ale jeszcze jednak dziewczynek, to zawsze burzliwe emocje. Poziom hormonów, biorąc pod uwagę nawet nasze badania krwi, jakie wykonujemy, jest tak kosmicznie różny, że czasem ciężko przewidzieć efekty. Wszystko przestawia się w ciągu chwili. Do tego jest to czas, kiedy dziewczyny rosną, zmienia się BMI, wysokość ciała, jego masa i rozkład tej masy. Trzeba na spokojnie traktować problemy z techniką, z odbiciem czy dynamiką. Wszystko jest w trakcie kształtowania i tego nie da się przeskoczyć. Wierzymy, że spokój, cierpliwość i ciężki trening przyniosą efekty. Chcemy podjąć również współpracę z panią dietetyk, ale trochę kuriozalne jest to, że na to również musimy otrzymać zgodę "z góry".

Ze Sławomirem Hankusem rozmawiał Dominik Formela.


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (22461) komentarze: (54)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • gracz75 stały bywalec
    Brawo PZN !!

    kiedy w koncu zrobia porzadek w zwiazku , ja już nie moge patrzeć na tych Tajnerów , Wasowiczow i reszty tej bandy

  • Radosny początkujący
    Tajner gratuluje!

    Wstyd! Kto to widział, zeby lider PN w skokach męskich nie miał swojego żenskiego odpowiednika (i to jeszcze bez punktów PŚ). Jak to dobrze, że Tajnerowi kończy się 2 kadencja za rok, bo już mam dość tej błazenady.

  • blundi początkujący

    Wygląda to tak, że PZN bał się kompromitacji. Bo dziś o skokach pań mało kto słyszał. A po ewentualnym mix-ie w Lahti nie zabrakło by pytań i negatywnych opinii. A tak to dziewczyny nie pojadą i problemu nie będzie. Przypomina to modny w tym sezonie temat smogu. Jakiś czas temu najgorsze w Polsce odczyty były w Suchej Beskidzkiej. Sie zdemontowało stację pomiarową, sie problem rozwiązało.

  • ZKuba36 profesor
    Zależy w co kto wierzy!

    Gdy czytam takie zdanie: "Wierzymy, że spokój, cierpliwość i ciężki trening przyniosą efekty", to natychmiast na myśl przychodzi mi wywiad z Adamem Małyszem (do sprawdzenia w archiwum), gdy trener Kruczek, w przeddzień TCS, zarządził 6 czy 7 skoków treningowych.
    Adam był bardzo szczęśliwy, że udało mu się oddać tak dużo bardzo odległych skoków!
    Co było w następnych dniach można również sprawdzić w archiwum.

    Szanowni trenerzy! Dobre wyniki nie rodzą się z ciężkiego treningu i WIARY, lecz z rozsądnego treningu i WIEDZY!
    Początek jest wprawdzie taki sam (wi) ale znaczenie zupełnie inne. Warto o tym wiedzieć i stosować!
    Każdy trener powinien wiedzieć co robić na treningu i jakie będą bliższe i dalsze skutki takiego treningu.

    Tak sobie pomyślałem, że może trenerzy kadry B wcale nie opowiadają skoczkom dowcipów zamiast prowadzić treningi a skoczkowie nie siedzą przy kawce, lub innym napoju, sądząc po wynikach, ale rzeczywiście ciężko trenują...

  • SchwarzerAdler weteran

    Bardzo potrzebne są małe i średnie skocznie, jedna gdzieś na Pomorzu, w centralnej Polsce, w świętokrzyskim, w Karkonoszach i gdzieś w beskidzie Niskim. Bez takiej bazy będzie nadal bieda.

  • Wojciechowski profesor
    @kunta @kunta

    Przypomina to trochę sytuację z naszych skoków męskich w pierwszej połowie lat 90. Nie jeździmy, bo nie ma wyników - nie ma wyników, bo nie ma gdzie ich osiągnąć...

    Był dramat - jeden Polak na igrzyskach w Albertville (przy trzech Bułgarach i Kanadyjczykach!), brak drużyny na mistrzostwach świata w Falun, tylko Skupień na Turnieju Czterech Skoczni, żadnego Polaka na mistrzostwach świata w lotach trzy razy z rzędu (!). Bo po co jeździć, skoro nie ma wyników?

    Na szczęście przyszedł Mikeska, PZN się "szarpnął" na kogokolwiek spoza układu, spoza wiecznego pseudokonfliktu Podhale - Beskidy, kogoś, kto uparł się, że będzie woził swoich podopiecznych na najważniejsze zawody, choćby związek nie miał za co. Postawił się i uratował być może los polskich skoków w ogóle - oczywiście wespół z Małyszem, którego wyłowił i oszlifował.

  • HAZARD weteran
    @pskozak7 @thymiotus

    Możesz mieć inne zdanie i oczywiście to szanuję. Po prostu ja jestem zdania, że jak się coś kocha to nie zależnie od tego czy Polakom idzie czy nie, uwielbiam poszerzać swoją wiedzę o dyscyplinach, które kocham, nie chcę nic przegapić. Dlatego ciężko mi zrozumieć ludzi, którzy oglądają coś tylko dlatego, że nasi startują, ale oczywiście wiem, że niestety jestem w mniejszości.

  • Mejdzi weteran

    hmm jak myślicie uda się przeprowadzić dzisiejszy trening panów ? :/

  • kunta doświadczony

    To jest takie koło zamknięte... Nie macie wyników, nie startujecie. Ale jak nie startują, to tracą motywację i ciężej o poprawę wyników...

  • kkkk doświadczony
    @pawel96 @ms_

    Wnioskuje, to po tym, że biegi są uprawiane na Śląsku, Dolnym Śląsku, Podkarpaciu, Mazowszu, w całej Polsce, a skoki to sport, który ogranicza się do górali z okolic Zakopanego oraz z rejonu żywiecko-cieszyńskiego. Co mają powiedzieć kibice i fani z np. Lublina, gdzie rozebrano skocznię, a PZN nic nie powiedział. A tak właściwie to jeśli chodzi o skoki to chyba TZN i ŚBZN.

  • thymiotus bywalec
    @pskozak7 @HAZARD

    A ja uważam, że sezonowe kibicowanie nie jest złym zjawiskiem. Tak, też mam kilka dyscyplin które lubię (i skoki które kocham), ale czy to znaczy, że mam do tego się ograniczać? Jestem i Polakiem, i kibicem. Jeżeli np. Polakom dobrze idzie w piłce nożnej, którą na ogół się nie interesuje, to mecze oglądam, kibicuje i cieszę się jak nasi wygrywają. Jeżeli im nie idzie to tracę zainteresowanie bo po prostu nie kręci mnie czy Krychowiak siedzi w klubie na ławce i czy Pazdan zmieni klub. To jest chyba normalne i naturalne, tak mi przynajmniej się wydaje. Inna sprawa to kibice-trolle, którzy jak jest dobrze to kibicują, a jak źle to hejtują. Samo w sobie kibicowanie, że tak powiem euforyczne, nie jest złe i często przeradza się w fascynacje daną dyscypliną (np. wciąż bardzo interesuje się Biathlonem, a wszystko zaczęło się od wygranej w Tomka Sikory w Anterselvie). Także nie zgadzam się , że "taki tok rozumowania" jest pozbawiony sensu jak to ująłeś.

    Co do samego wywiadu to też odniosłem wrażenie, że to swojego rodzaju pożegnanie z kadrą. Czy słuszne... myślę, że tak. Ale nie dla tego, że Panowi Hankusowi brakuje warsztatu czy jest złym trenerem. Dlatego, że nie poradził sobie z grami związkowymi i był zwyczajnie za słaby, godząc się na warunki jakie mu PZN narzucało. Niestety, tutaj parafrazując Sapkowskiego, nie tylko trzeba mieć złotą głowę, ale też żelazną d**ę. Trzeba umieć się postawić, zaryzykować swoim stanowiskiem i przepychać co się da igrając na granicy zwolnienia, jeżeli się chce osiągnąć jakieś sukcesy. Nie winię Pana Hankusa za brak tych umiejętności, bo myślę, że mało kto by tak potrafił (jednak większość ludzi trzyma się swojej posady jak to tylko możliwe). Cóż, może PZN pomyli się z wyborem następnego trenera i chcąc posadzić marionetkę, trafi im się taki "młody papież". Tylko nie wiem czy na to nie jest już za późno, bo w obecnym sezonie jesteśmy chyba świadkami zniszczenia skoków kobiet w Polsce. Nie tylko słabe wyniki na imprezach docelowych się do tego przyczyniły, ale też sam związek, nie posyłając skoczkiń tam gdzie mogły coś ugrać. Mam nadzieję, że jednak się mylę i jeszcze skoki Pań powstaną z kolan...

  • ms_ doświadczony
    @pawel96 @kkkk

    Po czym wnioskujesz ten przyszły sukces biegów narciarskich w Polsce, po zdobyciu medali mistrzostw Polski przez zawodników mających po 16 lat? Chyba mało wiesz o tym sporcie skoro uważasz że biegi będą niedługo numerem 1 w Polsce, kadra kobiet się rozleciała, juniorka leje zawodniczki które startują w pś, w innych krajach to niemożliwe, ale to nie dlatego że Skinder jest taka dobra tylko dlatego że nasze seniorki są tak słabe, w pś co start notują beznadziejne wyniki. U mężczyzn też jest słabo, jedynie Staręga odnosi dobre wyniki w sprincie a reszta szkoda gadać. No może bracia Bury są jakąś nadzieją, może poczytaj artykuły i komentarze ludzi na stronie poświęconej biegom narciarskim i się dowiesz że wcale przyszłość nie jest taka różowa.

    I jeszcze co do braku startu polskich skoczkiń na mś. Oczywiście moim zdaniem powinny lecieć na tę imprezę, ale nie jest tak że jedynie Polki są pokrzywdzone, co ma powiedzieć taka Tara Geragty-Moats albo Abby Ringquist które prezentują dużo lepszą dyspozycję a na mś nie startują, albo Kevin Maltsev, co by szkodziło Estończykom wziąć czwartego, albo Włochom wziąć Dellasegę czy Cecona. Trzeba o tym pamiętać że nie tylko PZN podejmuje takie decyzje. Z drugiej strony mamy Kazachstan który wysyła swoich zawodników i zawodniczki prawie na każde zawody mimo bardzo słabej dyspozycji.

  • Dolnoslazak stały bywalec

    Mam bardzo mieszane uczucia po lekturze tego wywiadu.

    Z jednej strony trener Hankus wskazuje ewidentne błędy PZN z drugiej zaś szuka prostych usprawiedliwień i próbuje zaklinać rzeczywistość. Mimo iż kadra kobiet traktowana jest po macoszemu to jakieś warunki do szkolenia jednak ma a zamiast postępu mamy regres i to nawet na poziomie FIS Cup-u.
    Niepoważne, w mojej ocenie, jest też żalenie się na zasady przyznawania dofinansowań przez Ministerstwo Sportu. O kasę proszą przedstawiciele wielu dyscyplin i konkurencji i nic dziwnego że Warszawa oczekuje jakichkolwiek wyników zanim przydzieli lub zwiększy środki.

  • kkkk doświadczony
    @pawel96 @pawel96

    Wydaje mi się, że biegacze i biegaczki osiągnęli by więcej niż nasze skoczkinie. Niestety w Polsce kończy się Małyszomania, a zaczyna wreszcie działać Kowalczykomania. Wszędzie powstają nowe trasy biegowe, np. Piotrków Trybunalski, Warszawa, Siedlce, moim zdaniem biegi stają się coraz bardziej popularne, ponieważ zwykli ludzie biegają na nartach. Jest to sport, który można uprawiać wszędzie i znacznie prostszy i bezpieczniejszy i tańszy od skoków, dlatego wydaje mi się, że za kilka lat to biegi będą najpopularniejszą dyscypliną zimową, a zawodnicy będą osiągać lepsze rezultaty od skoczków i skoczkiń.

  • kkkk doświadczony
    @kkkk @wikidajlo

    Zdecydowanie się zgadzam.

  • wikidajlo doświadczony
    @kkkk @kkkk

    jest szansa, ze nas nie dogonia - sprzedac im prezesa Tajnera. To co on robi ze skokami kobiecymi to kryminal

  • Mejdzi weteran

    Szkoda że dziewczyny nie startują na MŚ.Zdobyli by te jak ważne dla nich doświadczenie które w przyszłości będzie bardzo ważne.

  • kkkk doświadczony
    Skoki kobiet w Polsce

    Trener Hankus chyba jest myślami ciągle w 2013, czyli momencie powołania żeńskiej kadry. Startowali wtedy praktycznie od zera i zrobili jakiś postęp, ale obecnie w skokach kobiet nasz poziom jest porównywalny do poziomu Kazachstanu w skokach mężczyzn. Przykładem dla naszej drużyny powinna być kadra Rumunii, która jest o wiele lepsza od nas. Oni zaczynali od jeszcze większego zera od nas - brak skoczni, brak pieniędzy, brak sprzętu, mała popularność i mogli postawić tylko na krajowych trenerów. Ale oni nas prześcignęli w skokach kobiet, a być może za kilka lat prześcigną nas w skokach mężczyzn.

  • HAZARD weteran
    @pskozak7 @kolos

    Ja nadal dosyć mocno interesuję się F1, interesuję się mocno również np. narciarstwem alpejskim czy kombinacją w których nie istniejemy. Ale to pewnie dlatego, że należę do nielicznej grupy polaków, którzy nie "kochają" nagle czegoś, bo są sukcesy, tylko po prostu kocham kilka dyscyplin od dziecka i to się nie zmieni, bo dlaczego miałoby się zmienić? Bo Polacy nie startują? Taki tok rozumowania jest niestety pozbawiony sensu, chociaż wiem, że w wielu domach jest niestety praktykowany.

  • Wojciechowski profesor
    @pskozak7 @kolos

    Porównywanie zainteresowania Formułą 1 w Polsce kiedykolwiek (teraz, dawniej i jeszcze dawniej) z zainteresowaniem łyżwiarstwem szybkim jest dla mnie mało poważne. Za króla Ćwieczka o F1 mówiono w telewizji i pisano w prasie, nawet za Gierka poświęcano jej osobne rubryki w "PS", a takie tuzy jak Lauda, Senna czy Prost były znane chyba każdemu, kto cokolwiek wiedział o sporcie.
    Pomijam już czasy nowsze przed Kubicą i wręcz boski status Schumachera, którego nazwisko znaczyło coś dla większości zjadaczy chleba, "łącznie z kobietami i dziećmi". Rozumiem, że przed Kubicą F1 transmitowano w Polsce dla wąskiej grupki fanatyków?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl