Janez i Sebastian Gorisek: "W Planicy będą możliwe ponad trzystumetrowe loty"

  • 2017-04-02 18:00

Zawodnicy w niedawno zakończonym cyklu Pucharu Świata wielokrotnie poprawiali swoje najlepsze osiągnięcia na skoczniach do lotów narciarskich. W Vikersund i w Planicy ustanowione zostały nowe rekordy obiektów. Padł także nieoficjalny rekord świata – od tego roku należy do Stefana Krafta, który uzyskał na Vikersundbakken aż 253,5 metra. Czy już niedługo będziemy świadkami przekroczenia kolejnej magicznej bariery w lotach narciarskich? W posezonowej rozmowie z portalem delo.si wypowiedzieli się na ten temat słoweńscy projektanci największych obiektów na świecie – Janez oraz Sebastian Gorišek.

Janez Gorišek projekty modernizacji skoczni do lotów w Planicy wykonywał wraz ze swoim bratem, Vlado. Po śmierci starszego z braci Gorišków, do Janeza dołączył syn, Sebastian. Do ich projektów oprócz słoweńskiego mamuta należą także obiekty w Vikersund i Bad Mitterndorf oraz zespół skoczni w tureckim Erzurum.

83-letni Słoweniec zapytany o to, co stanowiło barierę w osiąganiu kolejnych rekordowych wyników, odpowiedział: - W przeszłości federacja narciarska nie zezwalała na skoki powyżej 100 metrów. Granica ta została jednak przekroczona w 1936 roku, kiedy to Sepp Bradl jako pierwszy w historii przekroczył stumetrową odległość. Wtedy znaczyło to bardzo wiele. Stanko Bloudek, pierwszy konstruktor słoweńskiego mamuta miał wizję, aby iść naprzód. Jako projektant samolotów skupiał się na aspektach związanych z aerodynamiką. W późniejszych czasach, Heini Klopfer, niemiecki skoczek oraz architekt, zasugerował powiększenie skoczni w taki sposób, aby możliwe było na niej uzyskanie 145 metrów. Wtedy rozpoczęliśmy pracę, przejmując to wszystko, co wykonał Bloudek. Od tamtej pory wykonujemy progres, robimy to krok po kroku.

Jakie odległości skoczkowie będą w stanie osiągać na Letalnicy w przyszłości? – Mogą być zdecydowanie dalsze, niż ma to miejsce teraz. Najważniejsza jest aerodynamika oraz wytrzymałość zawodników. W Planicy mamy warunki do tego, aby umożliwić ponad trzystumetrowe loty. Na ten moment skocznia jest przystosowana w ten sposób, by osiągać na niej odległości do 255 metrów – stwierdził Janez Gorišek.

- Skocznia może być ciągle powiększana, tak jak ma to miejsce od 1969 roku. Trzeba przyznać, że w międzyczasie wiele rzeczy się zmieniło, w dzisiejszych czasach skoczkowie obierają niższą parabolę lotu, nie spadają z wysoka. Dzisiejsze obiekty do lotów narciarskich są skonstruowane w ten sposób, by możliwa była ich dalsza modernizacja. Jeśli chodzi o Letalnicę, można ją szybko powiększyć tak, by skoczkowie osiągali około 275 metrów. Oczywiście pod warunkiem, że reguły ustalone przez FIS zezwolą na tego typu modernizację. W tym momencie różnica poziomów pomiędzy progiem a punktem HS nie może przekroczyć 135 metrów. Około 6-7 lat temu była ona ustalona na 130 metrów. Filozofia mojego ojca jest taka, aby wykonywać rzeczy stopniowo, krok po kroku. Śledzimy skoczków oraz ich rozwój - przyznał syn Janeza, Sebastian.

Czy nie byłoby łatwiej o bicie kolejnych rekordów na zupełnie nowej skoczni? – Nie dysponujemy wystarczającym kapitałem, by pozwolić sobie na budowę nowego obiektu. Gdy rozpoczynaliśmy naszą pracę, nie mieliśmy pieniędzy. Bloudek także zaczynał z niczym. Jeżeli ma się na początku zbyt dużo, szybko się to traci. Jeśli ma się niewiele, dysponuje się tym mądrze i rozsądnie – stwierdził 83-latek. Jego syn przyznał mu rację. – Praca mojego ojca i jego zmarłego brata była czymś niespotykanym, dlatego też różnimy się od innych. To innowacyjna inżynieria.

- Długie loty wyzwalają wyjątkową energię, pozwalają cieszyć się zawodnikom oraz kibicom. Wszystko staje się magiczne. Gdy padają rekordy, otrzymujemy kolejne impulsy do tego, by iść naprzód. Ostatnio słyszeliśmy komentarz, że tylko cud pomógłby nam odzyskać rekord świata. Nie potrzeba jednak tutaj cudu, wystarczy odpowiednia wiedza – podsumował Sebastian Gorišek.


Piotr Bąk, źródło: delo.si
oglądalność: (27821) komentarze: (50)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Andreas_MistrzPolotu stały bywalec
    Andreas_

    moim zdaniem jeszcze Kamil poskacze długo i może dokonać tego co Nykki czyli 4 KK i MŚ w Lotach

    jedną już ma,ale tak sądze że poskacze do 35-39 lat albo kto wie może i dłużej

  • anonim
    @anonim @StrasznyRybolakOtchlani

    Domen akurat chyba najlżejszym zawodnikiem nie jest. A na chłopaczka wygląda tylko w kombinezonie i w kasku - właściwie jest chłopakiem który ma dojrzewanie za sobą, głos np, to u niego już kompletny bas, a na zdjęciach z krótkim rękawem widać też, że trochę w barach i w klacie ma. Oczywiście jak na skoczka narciarskiego.

  • anonim
    @anonim @Wojciechowski

    Mój punkt widzenia oczywiście też nie jest poparty fizyką kwantową, ale wydaje mi się, że Funaki raczej tracił, bo tracił niewątpliwie decymetry kwadratowe powierzchni nośnej, a aerofynamikę już i tak zaburzały narty rozposparte do stylu V.

  • StrasznyRybolakOtchlani doświadczony
    @anonim @znawca_japonskiego

    Koniecznie weźcie jeszcze pod uwagę parametr jakim jest wzrost (i co za tym idzie waga) zawodnika. Sekret agresywnej techniki Domena polega najprawdopodobniej właśnie na tym, że w pozie tego "krytycznego" wychylenia dzięki swojej lekkości nie przyciska się do ziemi, tylko jest w stanie wytworzyć pod sobą powietrzną powłokę, która niesie go w dół skoczni - wielu zawodników wyższych o kilka-kilkanaście centymetrów lecąc w ten sposób błyskawicznie przybliżyła by się do zeskoku. Co więcej, można znaleźć w skokowym świecie jeszcze kilka przypadków utwierdzających prawdopodobieństwo tego faktu - właśnie ci najdrobniejsi i przez to najlżejsi odnoszą największe benefity w locie z tytułu mocno pochylonej w przód sylwetki. Przykłady? Kraft i Fannemel chociażby, obaj bardzo drobnej postury (jedni z najniższych zawodników), lecą niżej od większości stawki, ciała ułożone mają prawie poziomo względem linii nart i przez to są w stanie "wyciągnąć" wiele ze swych lotów - proporcjonalnie do umiejętności rzecz jasna. Ten sam fenomen mógł dotyczyć naszego hiper-super talentu, 13-letniego Klimka Murańki, który również prezentował bardzo pochyły styl lotu pod koniec poprzedniej dekady, jednak wtedy był o dobre kilkadziesiąt kilogramów lżejszy, co niebotycznie podnosiło jego zdolność do dalekiego lotu. Teraz kiedy jest już z niego kawał chłopa, to ten atut wydaje się być zatracony, budowa jego ciała nie jest jakąś ponadnormatywnie korzystną dla współpracy z powietrzem w locie. Wracając do Domena - nie chcę krakać, ale jego warunki fizyczne też mogą jeszcze ulec zmianie, gdyż jakby nie patrzeć sprawia on wciąż wrażenie "chłopaczka", bardzo możliwe że niebawem czeka go gwałtowny przyrost wzrostu i wagi i wówczas może się okazać, i mówię to z bardzo dużą dozą pewności, że jego agresywna sylwetka już nie powoduje owej "magii" szybowania w dół zeskoku i będzie musiał opracować jakąś nową, bardziej neutralną technikę. A może mu to przyjść ciężko, gdyż teraz z ww. przyczyn wiele błędów zwyczajnie uchodzi mu na sucho, gdyż "powietrze go kocha", a te liczne wachnięcia nartami (np. gdy głowa schodzi zbyt głęboko i czub deski zadziera się ku górze) kosztują go dużo stabilności i prędkości lotu - natomiast błędy te utrwalają się i być może żeby osiągnąć coś w przyszłości będzie się musiał najpierw napracować w celu ich wyeliminowania.

  • Wojciechowski profesor
    @anonim @znawca_japonskiego

    Przyznaję, że nie mam przekonania, co z punktu widzenia optymalizacji aerodynamiki jest lepsze w przypadku ułożenia rąk. Bardziej skłaniam się do tego, że to Funaki robił lepiej, ale to tylko czyste spekulacje.

    Natomiast co do oceny stylu - obecny regulamin jest o tyle ciekawy, że pozwala w zasadzie na... jakiekolwiek ułożenie rąk, byle było symetryczne. Można więc sobie wyobrazić, że ktoś zacznie nagle skakać jak Recknagel - wyciągnie ręce w przód - i nie będzie to uchybieniem (zresztą podobnie jest z prowadzeniem nart - droga wolna, jeśli ktoś nie chce ich rozchylać). Mnie akurat oddalenie rąk od tułowia nie przeszkadza, o ile nie jest to chaotyczne manewrowanie.

  • anonim
    @anonim @Wojciechowski

    Też racja. Zresztą to przyklejanie rąk do tułowia w czasach stylu V, gdzie najbardziej liczy się nośność, to to było co najmniej dziwne. A co do oddzielania rąk od tułowia, oddalania ich na grubość dwóch dłoni, to jak dla mnie to mogliby dodać coś przepisach by odejmowali za to noty za styl. Bo wygląda to tak, nie wiem jak to opisać, bałaganiarsko. Na pewno nie lepiej jak niesymetryczne ustawianie dłoni lub niesymetryczne prowadzenie nart. Jak dla mnie.

  • Wojciechowski profesor
    @anonim @znawca_japonskiego

    Chociaż jest też i inna cecha zdecydowanie różniąca Prevca i Funakiego - Domen zdecydowanie lubi pracować rękami, nigdy nie trzyma ich przy tułowiu, gdy Japończyk przyklejał je do reszty ciała niczym czołowi skoczkowie lat 50. czy 60.

  • anonim

    A no może ... choć patrząc na to z obecnej perspektywy takich czasów bym nie chciał.

    Co do Funakiego, to najbliższy jego stylowi obecnie jest ... Domen. Gdyby tylko nie majtał 3-5 razy w locie do góry tymi nartami i miał bliżej siebie tylne końcówki nart, to niemalże to samo. Obaj trzymają narty lekko pod kątem, ale nie w stosunku do siebie, tylko w stosunku do płaszczyzny. Wychylają je trochę na zewnątrz. Zresztą podobnie skakał w dwóch najlepszych sezonach Peter, w szczególności na mamutach.

    Co do Kasaiego - nic dodać nic ująć. Styl jego skakania na mamutach to czysta poezja. I tu akurat jest zdecydowanie niepodrabialny. Zresztą pomijając ułożenie nart i wysokość głowy nad czubkami nart, to Noriaki jest chyba jedynym, który "odwraca" dłonie podczas lotu. Ciekawe, czy ten konkretny element daje mu jakieś zyski. Tak czy nie, wygląda to wyjątkowo. Jakby łapał ten wiatr pod narty zamiast go hamować :)

  • Wojciechowski profesor
    @TonioTonio @znawca_japonskiego

    Ciekawe rzeczywiście, jak to będzie. Równie dobrze może być tak, że jeśli rzeczywiście jego agresywna sylwetka upowszechni się, będziemy do niej tak przyzwyczajeni, że obecnie dominującą technikę uznamy za archaiczną i pasywną. ;)

    Jeszcze jednego zapomniałem - styl Funakiego i ogólnie kadry japońskiej w szczycie jej chwały. Wielu myślało wtedy, że właśnie takie skakanie ma przyszłość. A dziś nie stosuje tego stylu prawie nikt, być może też jest zbyt podatny na zmienność wiatru, a może jest zbyt ryzykowny.

    Warto też zwrócić uwagę na to, jak skacze Kasai - on jest na salonach już tyle lat, że własną wersję stylu "V" modyfikował wielokrotnie, potrafi nawet zmieniać ją w trakcie sezonu, zależnie od skoczni. Jego technika na "mamutach" jest znakomita, i jak widać, bardzo efektywna. Ba, najlepsza w całej jego karierze, choć przecież był mistrzem świata w lotach! A też nikt jej nie kopiuje.

  • anonim
    @TonioTonio @Wojciechowski

    Chodzi mi oczywiście o technikę, w której Domen najbardziej pokazał swój potencjał. Czyli technikę z grudnia. W nowym sezonie przygotowawczym trenerzy raczej nie powinni mieć problemu, żeby wrócić go do tej techniki, która dawała mu największe korzyści. I podejrzewam, że tak jak w przypadku Boklova tak również i tutaj taka nowa technika może być korzystna nie tylko konkretnie dla Domena, lecz że po prostu wprowadzi nową technikę skoków. Choć chciałbym się mylić, bo o ile fajnie się patrzy na jego skoki w kontekście oryginalności, to z kolei gdyby cała stawka tak skakała, to już by było całkowite odejście od spokojnego stylu latania, który chyba wygląda najładniej :)

  • anonim
    @TonioTonio @TonioTonio

    Stary pazerny dziad.

    @Rumcajs
    Skoki nie są najpopularniejszym sportem w skali światowej i nie jest też jakimś popularnym sportem do badań. A nawet w piłce nożnej najpierw Roberto Carlos strzelił rogala, a dopiero potem analizowali to doktorzy i profesorowie fizyki. Nigdy nic nie wiadomo, tylko głupi mówią, że na tym świecie już nie ma nic do odkrycia. Ja się w ogóle zastanawiam, czy za pięć lat to większość skoczków w stawce nie będzie latać stylem Domena. Nie jest to miła perspektywa jak dla mnie, ale mam takie przeczucia, że może tak być - w końcu chyba głównie dzięki tej technicy ten chłopak w swoim wieku pokazuje to, co pokazuje. A jak on teraz tak odstaje od wszystkich juniorów, to jak on dopiero będzie wyglądał na tle całej stawki za kilka lat, gdy jeszcze trochę zmężnieje i będzie miał większe predyspozycje do tej dyscypliny.

  • TonioTonio bywalec

    Z innej beczki - Boskiemu Apollo marzy się kolejna kadencja, i to wcale nie jest prima aprilis:
    http://eurosport.onet.pl/zimowe/skoki-narciarskie/apoloniusz-tajner-bedzie-ubiegal-sie-o-fotel-prezesa-polskiego-zwiazku-narciarskiego/b42257

  • anonim
    @Wojciechowski @Wojciechowski

    Ja np. uzasadniałem niżej, że wg mnie znacznie wcześniej. Co prawda czasy przełomu wieku, gdzie 45 metrów poprawiono w jedenaście lat raczej nie powrócą, ale te rekordy mimo wszystko powinny się sprawniej poprawiać niż średnio 2 metry na rok. Miejmy nadzieję, że będą w miarę systematycznie poprawiali te mamuty, a nie patrzeć na wszystko w porównaniu do dużych, które są baaardzo zacofane w rozwoju - największa duża skocznia przecież nie była przebudowywana od 13 lat, a wciąż nie ma sobie nawet równych ...

  • Rumcajs bywalec
    @Wojciechowski @Wojciechowski

    Raczej rewolucji w technice skoku już nigdy nie będzie, bo wiedza na temat aerodynamiki i innych czynników jest tak duża, że naprawdę mogą zajść tylko jakieś kosmetyczne zmiany mające nikły wpływ na długości skoków. Ja bym bardziej stawiał na jakieś nowe kombinezony lub narty.

  • Wojciechowski profesor
    @Wojciechowski @kryska

    Może jest to prawdopodobne, ale nie wiem, kto odważyłby się na coś takiego.

  • kryska stały bywalec
    @Wojciechowski @Wojciechowski

    Jeśli mówisz o zawodach FISowskich to masz rację - ale istnieje realna możliwość, że odległość 300 metrów najpierw zostanie przekroczona w jakiejś pokazówce dla Red Bulla już za to kilkanaście lat, a może nawet szybciej.

  • Wojciechowski profesor

    Trudno jest przewidywać tak odległą przyszłość, ale mam wrażenie, że skoku na 300 metrów nie będzie miał szans oddać żaden z występujących dziś w PŚ zawodników, nawet obecni 18-latkowie. To już naprawdę potężne koszty, a przekroczenie bariery 275 m będzie już czymś wielkim. Nie wierzę, że ktoś odważy się na przebudowę którejś z obecnych skoczni od razu na 300-metrową, to byłoby szalone. Trzeba więc raczej dwóch lub trzech etapów, a przecież nikt nie będzie wykładał takich pieniędzy co kilka lat.

    Jeśli jednak bariera 300 m kiedyś padnie, stawiałbym na piątą dekadę XXI wieku, nie wcześniej. Chyba że nastąpi do tego czasu jakaś rewolucja w technice skoku co najmniej na miarę pojawienia się stylu "V" - a tego wykluczyć nie można.

  • Kolos profesor
    @molenda @kolos

    A Harrachov ma homologację do 2018 roku, no ale to martwa skocznia więc bez znaczenia

  • Kolos profesor
    @molenda @molenda

    Tapulitz i Planica mają obecną homologację do 2020 roku, Vikersund do 2019. Oberstdorf co ciekawe tylko do 2017 (pewnie to tylko tymczasowa, stała homologacja będzie do 2022 roku lub coś koło tego).

    Zatem tak do 2020 nic się nie zmieni, a i to nie oznacza że nabycie nowej homologacji musi się równać z przebudową skoczni.

    Zatem liczenie na 300-metrowy skok ok. 2030-2035 roku to nierealne oczekiwania.

  • molenda doświadczony
    @molenda @King

    Tak, a od Romoerena minęło 12 lat, i ugraliśmy przez ten czas 14,5 metra. :) Ten przyrost jest trochę szarpany, zależy od tempa przebudowywania mamutów, a obecnie wszystkie są świeżo po modernizacji. Obstawiam, że dla Vikersund i Planicy dobicie do 300m to będą minimum 2 duże remonty, może nawet 3, a i wtedy to 300m będzie taką granicą, na którą trzeba bedzie poczekać, tak jak czekaliśmy kilka lat na 250 po rozbudowie norweskiego mamuta.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl