Borek Sedlak: Jestem narzędziem dla jury

  • 2018-02-12 20:24

Choć od środy skoczków narciarskich czekają zmagania na skoczni dużej w ramach Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu, nie opadły jeszcze emocje po sobotnich wydarzeniach na obiekcie normalnym. Wielu dyskusjom poddawana jest praca Borka Sedlaka, który pełni rolę asystenta Waltera Hofera. W rozmowie z portalem Skijumping.pl, czeski działacz Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, opowiedział o swojej roli podczas konkursów pod egidą FIS i przedstawił kulisy ostatnich zawodów mężczyzn w Korei Południowej.

Borek SedlakBorek Sedlak
fot. Tadeusz Mieczyński
Skocznia w PjongczanguSkocznia w Pjongczangu
fot. Tadeusz Mieczyński

- Miałem nadzieję, że wiatr nie będzie wpływał na zawody, które odbywają się raz na cztery lata. Liczyłem na to, że warunki pogodowe nie będą przesadnie wpływać na rezultaty osiągane przez skoczków. Wiemy jednak, że wiatr jest częścią tego sportu. Te warunki były trudne dla wszystkich, ale staraliśmy się najlepiej wykonywać naszą pracę - mówi Sedlak.

- Emocje i ton wypowiedzi poszczególnych ekip w dużej mierze zależą od wyników konkursu. Gdybyśmy przerwali zawody po pierwszej serii, Polacy byliby szczęśliwi i mówili o perfekcyjnie wykonanej pracy przez jury. Cieszę się, że udało przeprowadzić pełnowymiarowe zawody, bo skoki narciarskie polegają na wyłanianiu zwycięzcy poprzez dwie rundy. Myślę, że pozwoliło to uzyskać możliwie sprawiedliwe rozstrzygnięcia. Roszady na poszczególnych pozycjach, pomiędzy seriami, są częścią tej gry. Tutaj mieliśmy tego typu zawody, ale na dużym obiekcie może być zupełnie inaczej. Poczekajmy na dalsze wydarzenia - dodaje Czech.

Czy była realna opcja przerwania konkursu na jego półmetku? - Ze dwa razy, podczas rundy finałowej, przeszło mi przez myśl, że nie uda się ich przeprowadzić do końca. Pierwszy raz, po około dziesięciu skokach, kiedy podmuchy osiągały nawet 7 m/s. Na szczęście, sytuacja się nieco poprawiała. Drugi raz takie poczucie miałem przy okazji próby Simona Ammanna. Wówczas wiatr znów się wzmógł do siły blisko 6 m/s. Wiało mocniej niż przewidywaliśmy, ale mogę powiedzieć, że nie było niebezpiecznie.

- Staraliśmy się ustawić optymalny korytarz wietrzny na tamten wieczór. Ani razu nie zapaliłem zielonego światła, kiedy wiało z tyłu skoczni. Nikt nie narzekał podczas konkursu na korytarz, który przyjęliśmy, ale zdarza się tak, że dzieje się to już po rywalizacji - twierdzi 36-latek.

- Po konkursie było we mnie dużo emocji. Byłem szczęśliwy, że przeprowadziliśmy dwie serie, podczas których nie doszło do żadnego niebezpiecznego zdarzenia. Nie uważam, że pozwoliliśmy na zbyt długie skoki. Najdalsze loty były wykańczane perfekcyjnymi telemarkami. Skocznia była przygotowana doskonale. Mogę przeprosić kilku skoczków, ale chcieliśmy uzyskać możliwie sprawiedliwe wyniki. Dało się to uzyskać poprzez rozegranie pełnowymiarowych zmagań.

Dlaczego nie podjęto decyzji o przeniesieniu konkursu na inny dzień, skoro był spory zapas w terminarzu? - Prognozy pogody są niekorzystne aż do czwartku, więc nie było sensu przekładania konkursu na inny dzień. Musimy przestrzegać pewnych zasad i jeśli wiało poniżej 4 m/s, nie było podstaw, aby nie podejmować próby rozegrania konkursu.

Jak dużo zależy od Sedlaka podczas zawodów? - Jestem narzędziem dla jury. Ustawiam korytarz i naciskam guzik odpowiadający za zielone światło, ale to jury decyduje o przebiegu konkursu. Dla przykładu, kiedy pojawia się pomysł zmiany belki, ja mogę po prostu wyrazić swoje zdanie i odczucia w tej sprawie. Niemniej, jesteśmy jednym zespołem i chcemy, aby skoczkowie rywalizowali w bezpiecznych i sprawiedliwych warunkach. Moim zadaniem, podczas konkursu, jest ustawianie korytarza i naciskanie guzika.

- W takich warunkach, jakie mieliśmy w sobotę, sytuacja zmieniała się dynamicznie. Było bezpiecznie, ale borykaliśmy się z nagłymi podmuchami, które oscylowały w górnych granicach korytarza. Kiedy warunki się stabilizowały, naciskałem guzik.

Czy kompensata Stefana Huli w rundzie finałowej była obiektywna w tak zmiennych warunkach? - Przeliczniki za wiatr są obecne od kilku dobrych lat i zawsze pojawia się to pytanie. Stefan skakał, kiedy wiało pod narty, a nasze czujniki są rozmieszczone w siedmiu punktach zeskoku. Wszystkie wskazywały nieco różniące się wartości. Przeanalizowałem jeszcze tę sytuację po zawodach i podczas jego próby wiatr się wzmagał. Wszystkich obowiązują takie same zasady, rozumiem, że Stefan może być rozczarowany z kompensaty, ale wszystko wskazuje na to, że była prawidłowa. Na igrzyskach korzystamy z tej samej technologii, która jest obecna na Pucharze Świata.

Korespondencja z Pjongczangu, Tadeusz Mieczyński


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (22850) komentarze: (119)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • magnetia początkujący
    @magnetia @Gaczo

    Pardon, nie wiem skąd mi wyskoczył nagle ten Jacobsen :) Oczywiście miało być Johansson.

  • Kierownik_kotlowni bywalec
    @anonim @Wojciechowski

    No właśnie, wszyscy się wychowaliśmy na tradycyjnej punktacji w łyżwiarstwie figurowym, a przejazd pary Torvill/Dean z Sarajewa '84 na każdych kolejnych igrzyskach był niedościgłym wzorem. Wydawało się, że już nic innego się nie wymyśli. Ani nic innego nie będzie nigdy potrzebne. Minęło 20 lat i okazało się, że niestety... sam system może nie jest zły, tylko ma jeden słaby punkt - ten, co zwykle - czyli tzw. czynnik ludzki. Panie sędziny i panowie sędziowie już przed zawodami mieli swoje niepisane listy medalistów i przegranych. Bo ta konkurencja i sposób jej oceniania, na wskroś uznaniowy, bardzo temu sprzyjały. To dokładnie tak jak w skokach, w tej części dotyczącej pracy arbitrów.

    Rozsądnie zauważyłeś, że przy obecnym bajzlu nie ma wielkiej różnicy, czy jest 5 sędziów, czy byłby tylko 1 "supersędzia". Bo i tak po pierwsze - przepisy są tak uznaniowe, że nawet Guńka się wybroni ze swojego babola (umotywuje to 18.5 dla Johanssona, a nikt z FIS-ludków nie będzie wnikał, że Stochowi za dużo lepszy stylowo skok dał tyle samo. Zresztą, jak będzie trzeba, to znajdzie błędy Stocha. Np. brak uśmiechu podczas skoku), po drugie - nie miałby nad sobą skutecznego bata (nawet w beznadziejnej sytuacji w ostateczności złoży samokrytykę na wiosennym posiedzeniu FIS i włos mu z głowy nie spadnie). Kluczowe jest zlikwidowanie tych dwóch słabych punktów. Trzeba:
    a) ograniczyć uznaniowość do niezbędnego minimum,
    b) stworzyć mechanizm kontroli - szybkiej, skutecznej i nie do uniknięcia.

    Ale absolutnie kluczowe jest to pierwsze. Dlaczego? Bo jeśli ten mój jeden "supersędzia" będzie miał do podjęcia decyzje z gatunku oczywistych - takie, które "cały świat widział" (upadł lub nie / podparł lub nie / skrzyżował deski lub nie), to w tym momencie jest już mniej istotne, kto go wywali na zbity pysk, jeśli pomimo 10 powtórek nie zauważy tego upadku, podparcia czy skrzyżowanych nart. To może być Hofer, następca Hofera, kolejny z dynastii, może być Borek Sedlak. Albo Janusz Sadlak. A znając FIS to i tak powstałoby w tym celu ciało kolegialne, nieźle opłacane.

  • kkkk doświadczony

    Skoro Sedlak jest taki bezradny to po co tam jest? To pierwsza moja reakcja, Czech ma częściowo rację, ale może też trochę kręci. Jednak mimo to jest lepszy od Tepesa.

  • Stranger początkujący
    Noty

    Za odległość zawodnik otrzymuje już gratyfikację w postaci punktów i tworzenie mistyfikacji i mówienie ,że dałem mu wyższą notę bo dalej skoczył jest tylko przykrywką do tego by móc sobie w dowolnej chwili wyciągnąć królika z kapelusza i ocenić skoczka w SPOSÓB CAŁKOWICIE DOWOLNY. A to już stwarza duże pole do nadużyć. Prawda panie Hofer ?

  • jlohey bywalec
    @salto_de_esqui @salto_de_esqui

    Oczywiście! Chciałbym jeszcze dodać, że przeżywanie porażki, rozczarowanie, uzasadnione odczuwanie niesprawiedliwości i smutek =/= chory fanatyzm. :) Owszem, znalazłoby się tu kilka przesadnych wypowiedzi, ale chyba jednak wrzuciłeś wszystkich do jednego worka.

  • Gaczo stały bywalec
    @magnetia @magnetia

    Ogólnie, to ja odnoszę wrażenie, że widok Kubackiego lądującego w złych warunkach bardzo blisko i rozkładającego potem z pretensjami ręce jest relatywnie często występującym w historii (jest to moje osobiste odczucie) albo jakieś dziwne opowieści, typu "dziura w powietrzu" (Titisee-Neustadt 2017). Czy faktycznie biedny Dawidek tak często ma pod górkę? Ja myślę, że być może jest coś takiego w jego stylu skakania, że po prostu kompletnie nie radzi sobie z sytuacjami, gdy dzieje się coś niespodziewanego w trakcie lotu. Skok to nie tylko wybicie z progu. Może Kubacki ma po prostu słabe czucie powietrza i nie koryguje odpowiednio sylwetki pod warunki? Może powoduje to specyficzny styl skakania ze stosunkowo niską prędkością przelotową i dlatego aż tak go gasi? Takie tam gdybania laika, które pewnie są totalnymi bzdurami, ale nadużyciem jest też gadanie, iż w tamtych warunkach "nie dało się więcej skoczyć", bo tego akurat w żaden sposób udowodnić się nie da, trzeba by odtworzyć dla jakiegoś innego czołowego skoczka, najlepiej z zupełnie inną techniką skakania, laboratoryjnie to co się wydarzyło w atmosferze. Pewnie nie dało się skoczyć na czołówkę, ale na drugą dziesiątkę z możliwością ataku? Kto wie?

  • wiatrhula111 weteran
    @salto_de_esqui @Pawel966

    Ten koleś to ponoć niezły informatyk,sam kiedyś pisał ,że nabicie sobie łapek to nie byłby problem

  • wiatrhula111 weteran
    @salto_de_esqui @salto_de_esqui

    To po co tu komentujesz,zajmij się swoim życiem Andy

  • Wojciechowski profesor
    @anonim @Kierownik_kotlowni

    Ano prawda, znają się i kontaktują poza zawodami bez problemu. I tak - mogą ustawić wiele rzeczy. Tyle że Twoje rozwiązanie też nie daje żadnej gwarancji, że wszystko będzie obiektywne. Bo przed kim taki sędzia miałby odpowiadać głową? Jeśli założymy, że jest jakaś mafia, no to zasadniczo przed mafią. Tym bardziej taki sędzia neutralny - skoro byłby tylko jeden - mógłby skłaniać się w stronę tych, których uważa (z różnych przyczyn) za "możniejszych".

    Chociaż z drugiej strony niczego nie można z góry wykluczać. Skoro wywrócono do góry nogami system oceniania w łyżwiarstwie figurowym, który wydawał się wykuty na tablicach Mojżeszowych, to wszystko się da. I tam jest zresztą przecież sędzia, tzw. specjalista techniczny, który jako jedyny określa, jaki element wykonał dany zawodnik - reszta sędziów ocenia tylko jakoś jego wykonania. Z drugiej strony nikt prawie tego systemu nie rozumie...

  • Kierownik_kotlowni bywalec
    @anonim @Wojciechowski

    Ależ się rozumiemy. Ja wiem, że są odcięci. Tak jak decydenci tej dyscypliny od zdrowego rozsądku. Bo tylko tym można wytłumaczyć trwanie w tym marazmie tak długo. Już nawet w ultrakonserwatywnym futbolu zrozumieli, że bronią przegranej sprawy. FIS-macherzy sami piłują tę gałąź. Zrzucanie wszystkiego na "w skokach zawsze trzeba było mieć szczęście", "błędy są integralną częścią sportu" czy "takie jest odwieczne prawo natury" jest dobre do czasu. W zawodowym, na wskroś skomercjalizowanym sporcie to się nie obroni. Dyscyplina w której niemal na każdej wielkiej imprezie ktoś niesłusznie traci medal nie zrobi kroku naprzód, bo takie sytuacje zawsze rodzą złą atmosferę. Sponsorzy tego nie kupią, a środowisko zawodników i trenerów też cicho siedzieć będzie do czasu. Za dużo pracy idzie w komin.

    Przecież obecnie takich dwóch guńków może sobie ustalić przed zawodami komu dadzą zawyżoną notę - i taka nota musi już być wzięta pod uwagę. Myślisz, że oni się nie znają, nie spotykają, nie rozmawiają? Nie jestem tak naiwny, by wierzyć w idealny świat. Ten system nie daje żadnej gwarancji, że za takie lądowania jak Johanssona nie będziemy oglądać 2x 18.5 czy 2x 19. I nic im nie zrobisz. Zdecydowanie bardziej wolałbym ten prosty system, o jakim wspomniałem poniżej, i jednego arbitra, nawet z kraju neutralnego, który musiałby obejrzeć powtórkę (jak trzeba to kolejną), a za ewentualny błąd odpowiadałby głową. Pierwszy bezczelny błąd - i won. Wilczy bilet.

  • Wojciechowski profesor
    @anonim @Kierownik_kotlowni

    Aha, jeszcze jedna uwaga. Drobna, ale istotna, bo się nie rozumiemy: tak, sędziowie nie mają "podglądu FIS". Są odcięci od wszelkich urządzeń, ba, nie mają nawet personaliów skoczków na protokole (chociaż to już trochę śmieszy). Mają maszynkę do wystawiania not, coś do pisania i tyle.

  • Wojciechowski profesor
    @anonim @Kierownik_kotlowni

    Pełna zgoda co do powtórek. Powiem więcej - jak dla mnie możliwość wystawienia noty powinna być możliwa technicznie wyłącznie po wyświetleniu obligatoryjnej powtórki. Czy sędzia raczy na nią spojrzeć, czy nie - jego sprawa. Zupełnie nie rozumiem przy tym, dlaczego noty muszą być wystawione niemal natychmiast, skoro podaje się je do wiadomości dopiero jakieś 15-20 sekund później. Durnota!

    Co do wiatru, teraz też się nie zgodzę, a to z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że sędzia oceniający styl z założenia nie bierze pod uwagę warunków atmosferycznych. Drugi jestopień taki, że nieraz trenerzy nie są w stanie ocenić siły i kierunku wiatru bez pomocy aparatury, a mają to zrobić sędziowie? Przecież warunki zmieniają się nieraz w ułamki sekund, więc co im po obserwacji chorągiewek przed skokiem? Nie da się skupić wzroku jednocześnie na skoczka, wszystkich tasiemką i jeszcze zgadnąć siłę wiatru. Nawet wiatr o prędkości 5 m/s to jest nic, ledwie liście na drzewie się ruszają...

  • Zakrza stały bywalec
    @fridka1 @fridka1

    Widzę, że kompletnie nie zrozumiałeś porównania...

  • skoczny_fan bywalec
    @magnetia @magnetia

    Postaram się rozjaśnić sytuację w trzech punktach: 1. Zawodnicy skakali z niskiej belki., choć sam nie wierzę aż tak w ten jego bardzo dobry skok.
    2. Jacobsen skończył karierę niecałe trzy lata temu.
    3. Robert Johansson ma genialne czucie powietrza, więc potrafił wykorzystać nawet słabszy podmuch pod narty, czemu Kubacki może mu zazdrościć.

  • magnetia początkujący
    Co do Kubackiego

    Co wam powiem, to wam powiem, ale wam powiem. Nie kumam jednego. Zrozumiałą rzeczą jest, że dobry na progu skok może się zakończyć klepnięciem buli, jeśli mocno wieje z tyłu. Ale Kubacki, mimo że miał wiatr o wiele słabszy niż większość, to jednak wciąż wiatr z przodu. Podobny wiatr, nieznacznie silniejszy, miał w pierwszej serii Jacobsen, a jego skok dał mu 10 miejsce. Mam więc wrażenie, że jednak Dawid musiał coś sknocić i niepotrzebnie zwala się całą winę na Sedlaka.

  • Kierownik_kotlowni bywalec
    @anonim @Wojciechowski

    Przede wszystkim sama idea oceniania długości skoku a nie stylu przez sędziego zobligowanego do oceny stylu nie ma racji bytu i w praktyce jest nowotworem toczącym ten sport. Gdyby jeszcze chodziło o zawodnika A skaczącego 75 m i zawodnika B skaczącego 115 m... ale tutaj mówimy o dwóch skokach daleko powyżej pkt K i w okolicach HS (jeden kilka metrów bliżej, drugi kilka metrów dalej, żaden nie pobił rekordu skoczni). I niekoniecznie ten dłuższy był skokiem obiektywnie lepszym [vide: zupełnie różne warunki w jakich skakali]. Podniosłem to po to, by wykazać bezsensowność takiej motywacji. Powtórzę: już na tym etapie ten wątek należy zakończyć.

    Gdyby jednak - sztuka dla sztuki - w to brnąć i pochylić się nad Twoją uwagą, że sędziowie nie znają warunków, w jakich zawodnik oddał skok, to chętnie się pochylę. Zastanówmy się, dlaczego w XXI wieku biedny pan Guńka nie wie, kto w jakich warunkach oddał skok? Ja to wiem, już kiedy zawodnik gramoli się na belkę (podgląd FIS), potem kiedy jest na progu, potem kiedy ląduje. Biedne guńki mają jeszcze własne oczy i widok na chorągiewki wzdłuż buli [albo stoją nieruchomo, albo lekko łopoczą, albo łopoczą mocno - wszystko coś znaczy - to powinni ogarniać, acz głowy nie dam, kwestia o której skończył się wieczorny raut]. Na wystawienie tej swojej noty mają kilka sekund po skoku. Spokojnie wystarczy. Już dawno obligatoryjnie powinien być obowiązek, by noty, przynajmniej w II serii, wystawiali po obejrzeniu powtórki, by mieć 100% pewności, że niczego nie przeoczyli. Poczekamy tych 10 sekund dłużej. Kompletnie nie broni się teza, że oni nic nie wiedzą, nic nie widzą. To raczej kolejny dowód na potrzebę przewietrzenia tej całej Komisji Skoków.

    I powtarzam: rozgonić to w diabły. Minus 10 pkt za upadek, minus 6 za podpórkę, maksymalnie minus 2 za wyraźne błędy w fazie lotu (krzyżowanie nart, machanie łapskami). Wszystko.

  • salto_de_esqui weteran
    @salto_de_esqui @jlohey

    Przeglądam go, bo skoki mnie interesują, ale nie jestem chorym fanatykiem. Jeszcze coś dziecko chciałeś dodać?

  • salto_de_esqui weteran
    @salto_de_esqui @fridka1

    To już bym politycznie nawet nie porównywał (tam świrów jest mnóstwo), ale jak tak czytam tutaj niektórych, to nie są nawet fani skoków, to są chorzy na głowę fanatycy z urojeniami.

  • piotr90 stały bywalec
    @piotr90 @Zwolennik_Kobiet

    No tak,ale ktoś tu wcześnie pisał, że Tande jest tak słaby ,że by nie dał rady, to jak kto wyjaśnisz ?

  • Zwolennik_Kobiet bywalec
    @piotr90 @piotr90

    "Jeszcze dodam, że na mistrzostwach świata odwołali 4 serie. Ale wtedy Kamil był formie."

    W jakiej formie był na lotach to pokazał na Kulm.
    Jeszcze dodaj, że na MŚL Stoch był największym szczęśliwcem w dwóch seriach, razem z Freitagiem
    na dodatek presunął się przed Freitaga bo Niemcowi pogorszyły się warunki,
    a wszystkich innych kandydatów do medali jury wykosiło jedną absurdalną serią.
    W normalnym konkursie na MŚL Tande wygrałby te MŚL z bardzo dużą przewagą bo lał tam ich jak chciał i nie stały na jakimś wielkim poziomie (trudno się dziwić, między TCS a IO) i miałby zdecydowanie większą przewagę po 3 seriach nad duetem Stoch-Freitag. Za nim byłby ścisk, podejrzewam że Stjernen i Ammann byliby dużym zagrożeniem dla Polaka i Niemca. Nie można nawet zestawiać wypaczonych MŚL z konkursem olimpijskim, gdzie tylko Dawid z kandydatów do medali ma czego żałować

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl