Lukas Hlava: Igrzysk olimpijskich trzeba doświadczyć

  • 2019-05-18 14:22

Po szesnastu latach rywalizacji w Pucharze Świata, z mniejszym lub większym powodzeniem, ze skokami narciarskimi żegna się kolejny z czeskich weteranów. Po Janie Maturze czy Jakubie Jandzie, tym razem przyszła kolej na Lukasa Hlavę, który w sezonie 2019/20 będzie członkiem sztabu szkoleniowego trenera Davida Jiroutka.

Lukas HlavaLukas Hlava
fot. Tadeusz Mieczyński
Lukas HlavaLukas Hlava
fot. Horst Nilgen
Lukas HlavaLukas Hlava
fot. Tadeusz Mieczyński

Który konkurs najbardziej zapadł 34-latkowi w pamięć? - Prawdopodobnie domowe mistrzostwa świata w Libercu, gdzie byliśmy bliscy zajęcia trzeciego miejsca w konkursie drużynowym. Szkoda, że tak się nie stało. Zdobycie brązowego medalu przed własną publicznością byłoby niesamowite - uważa Hlava, który we wspomnianym konkursie z 2009 roku uzyskał 120 i 125 metrów. Lepszy w ekipie gospodarzy, finiszującej na piątej pozycji ze stratą 17,9 pkt. do trzeciej Japonii, był tylko Jakub Janda. Czechów i Azjatów rozdzielili wówczas Polacy.

Najlepszym sezonem w karierze Czecha była zima 2011/12, podczas której wywalczył jedyne podium Pucharu Świata w karierze. Mowa o trzeciej pozycji przy okazji zawodów na skoczni normalnej w Lahti. - To był znakomity sezon i piękny dzień w Lahti. W całym cyklu zająłem czternaste miejsce. Tamtego dnia mieliśmy mierzyć się na dużym obiekcie, ale z powodu zbyt silnego wiatru zmagania przełożono na mniejszy obiekt. Trzecie miejsce bardzo mnie uszczęśliwiło.

Rodak naszych południowych sąsiadów w latach 2010-2018 trzykrotnie uczestniczył w igrzyskach olimpijskich. Jak wspomina imprezy w Vancouver, Soczi i Pjongczangu? - Igrzyska olimpijskie to wydarzenie, którego trzeba doświadczyć, aby w pełni je zrozumieć. Kto nie miał takiej możliwości, nie wie, o co chodzi. Media często rozpisują się o luksusach panujących w wiosce olimpijskiej, ale tak nie jest. To nie konkursy rangi Pucharu Świata, kiedy mieszka się tuż obok skoczni. Dojazdy zajmują sporo czasu, czego przykładem jest Vancouver, gdzie podróż trwała około godzinę, ale i tak dobrze wspominam to wszystko. Możliwość obserwowania innych sportów i spotykania ich przedstawicieli jest czymś naprawdę interesującym. Ogólnie rzecz biorąc, było to coś nierealnego.

- Nigdy nie liczyłem lat spędzonych w Pucharze Świata, ale skoki narciarskie są całym moim życiem. Tym bardziej cieszę się, że będę mógł pozostać z reprezentacją. Skakałem od najmłodszych lat, choćby z krzeseł, stołów czy schodów. Do dziś pamiętam krzyczącą na mnie z tego powodu babcię <śmiech>… - wspomina były przedstawiciel Dukli Liberec, który w elicie zadebiutował 11 stycznia 2003 roku. Na kompleksie skoczni Jested był 47.

- Mając na uwadze ofertę pracy w roli szkoleniowca i wyniki osiągane przeze mnie w ostatnich sezonach… nie byłem przekonany co do kontynuowania kariery, ponieważ trudno byłoby znaleźć motywację. Cieszę się, że otrzymałem możliwość pozostania z chłopcami, ponieważ było to moim celem. Pomaganie im w roli trenera będzie zupełnie nowym doświadczeniem – dodaje Hlava w rozmowie z czech-ski.com

- W najbliższym sezonie będę asystował Davidowi Jiroutkowi i Antoninowi Hajkowi. Postaram się wdrożyć nowe metody pracy, a w przyszłości pomóc w rozwoju sprzętowym naszej kadry. Mowa o kombinezonach czy nartach. Przygotowałem kilka pomysłów i teraz, kiedy już skończyłem, chciałbym wypróbować je na chłopakach - zapowiada Czech.

O składzie czeskiej kadry narodowej na sezon 2019/20 pisaliśmy >>>TUTAJ<<<.


Dominik Formela, źródło: czech-ski.com
oglądalność: (3375) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Oczy Aignera profesor
    Szansa na medal

    Piąte miejsce w konkursie drużynowym ze stratą 17,9 punktu do trzeciej lokaty trudno określić mianem sporej szansy na medal. Wtedy nie było jeszcze przeliczników za belkę i wiatr, tak więc to było praktycznie 10 metrów.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl