Wieści ze świata skoczni narciarskich - na olimpijskim szlaku

  • 2019-06-19 09:05
Tym razem, w drugim artykule nowego cyklu, zajmiemy się wyłącznie skoczniami olimpijskimi. Odbędziemy dziś szybki tour po Azji, na koniec zahaczymy na chwilę o Półwysep Apeniński.
 
Hakuba

21 lat po niezwykle udanych dla Japończyków konkursach skoków podczas igrzysk olimpijskich w Nagano, obiekty w Hakubie odwiedził reporter portalu Toyokeizai.net. Jak się okazuje, dziś rzeczywistość tych obiektów jest bardziej szara niż złota. Jednym z głównych źródeł dochodu dla zarządzających skocznią są środki, które za zwiedzanie obiektu zostawiają tu turyści. Mogą oni wjechać windą na sam szczyt skoczni, a także zwiedzić galerię pamiątek po igrzyskach i obejrzeć w niej relację wideo z niesamowitego triumfu reprezentacji Japonii w konkursie drużynowym oraz Kazuyoshiego Funakiego w zawodach na skoczni K-120. Tendencja dotycząca liczby odwiedzających jest jednak spadkowa. W tzw. Złotym Tygodniu organizowanym w lutym na pamiątkę japońskich triumfów jeszcze kilka lat po igrzyskach skocznię odwiedzało dziennie około 5000 turystów, dziś jest ich niewiele ponad tysiąc. Gośćmi na olimpijskiej arenie są głównie turyści z Europy przyjeżdżający tu poszusować na nartach, wśród japońskiej społeczności skocznia cieszy się niewielkim zainteresowaniem, choćby z tej racji, że skoki są tu dużo mniej popularną dyscypliną niż na Starym Kontynencie. Opłaty za zwiedzanie skoczni prawdopodobnie będą musiały wzrosnąć, bo środków na pokrycie kosztów eksploatacji wciąż brakuje. Zmniejsza się także liczba chętnych do próbowania swoich sił na skoczniach wśród okolicznej młodzieży. Jeszcze kilkanaście lat temu w zawodach dziecięcych startowało około 40 zawodników z prefektury Nagano, dziś jest ich ponad dwukrotnie mniej. Za przyczynę takiego stanu rzeczy uważa się m.in. to, że zlokalizowane w innej części miejscowości mniejsze skocznie są w kiepskim stanie i nie posiadają aktualnie nawet igelitu. Renowacji skoczni K-50 i K-20 kosztowałaby 200 milionów jenów, a pozyskanie środków takiej wysokości na ten cel jest na chwilę obecną marzeniem ściętej głowy. Podczas rozgrywanych co roku zawodów Letniego Grand Prix trybuny świecą pustkami, za to akurat obwinia się organizatorów, którzy nawet nie starają się rozreklamować imprezy i zachęcić miejscowych do udziału w zawodach. Zarządzanie obiektem jest o tyle utrudnione, że duża skocznia należy do prefektury Nagano, a normalna do miejscowości Hakuba, którą w miarę możliwości wspiera organizacja Japan Sport Promotion Center. Ma ona jednak pod swoją opieką również trasy do narciarstwa alpejskiego i biegowe, jej budżet też jest zatem ograniczony. Władze obiektu w celu ożywienia ruchu na skoczni planują jednak szereg działań promocyjnych. Pomocna ma być w tym zaplanowana na kolejny rok olimpiada w Tokio. Zarządcy skoczni w Nagano chcą zagrać na emocjach japońskich fanów sportu i w duchu oczekiwania na letnie igrzyska przypomnieć o chwalebnych wyczynach Japończyków odniesionych w zimowej odsłonie najważniejszej imprezy sportowej.

 

Skocznie w HakubieSkocznie w Hakubie
fot. Horst Nilgen
ZIO Pekin 2022ZIO Pekin 2022
fot. Beijing 2022
Skocznia w PragelatoSkocznia w Pragelato
fot. Tadeusz Mieczyński

Pjongczang

Koreańczycy z Południa nie chcąc, by ich olimpijskie areny podzieliły los obiektów z Sarajewa, Aten, Turynu czy Pekinu tuż po zakończeniu igrzysk próbowali nakreślić plan ich zagospodarowania na najbliższe lata. W ubiegłym roku pojawiła się koncepcja, by wraz z Koreą Północną zorganizować Zimowe Igrzyska Azjatyckie w 2021 roku. Miał to być pierwszy krok do wspólnych starań o Letnie Igrzyska Olimpijskie w 2032 roku. Kolejną dużą planowaną imprezą była Zimowa Uniwersjada w 2025 roku. Po ostatnich wyborach w prowincji Gangwon sytuacja uległa zmianie. Wiadomo już, że na koreańskich skoczniach tytułów wywalczonych w 2017 roku w Sapporo nie obronią Yukiya Sato, Naoki Nakamura i reprezentacja Japonii, bowiem ZIA w Pjongczangu nie odbędą się. Jednym z powodów są wciąż napięte stosunki pomiędzy dwoma państwami położonymi na Półwyspie Koreańskim oraz wysoka nierentowność całego projektu. Co więcej, na ten moment brakuje innych chętnych do ugoszczenia u siebie rozgrywanej od 1986 roku imprezy. Może swój akces zgłoszą Chińczycy dla, których mógłby to być dobry poligon doświadczalny przed igrzyskami olimpijskimi? Korea organizowała już w przeszłości ZIA. Miało to miejsce w 1999 roku, ale wówczas w ich programie zabrakło miejsca dla skoków narciarskich. Na razie nie wiadomo, co z planami rozegrania Uniwersjady, która w latach 90. gościła już w Korei. W 1997 jej gospodarzem było Muju, a złoty medal podczas konkursu na mniejszej skoczni wywalczył wtedy Łukasz Kruczek. Przypomnijmy, że tak czy inaczej międzynarodowe zawody powrócą na obiekt Alpensja Resort. Na najbliższe lato zaplanowano dwa konkursy FIS Cup na skoczni K-95. W ostatnich dniach na obiekcie trenował koreański weteran, Seou Choi, a dzięki udostępnionym przez niego zdjęciom na Instagramie, możemy się dowiedzieć, że stadion piłkarski położony u stóp skoczni w chwili obecnej nie funkcjonuje.

Zhangjiakou

Konkurencje narciarskie i snowboardowe w ramach ZIO Pekin 2022 zostaną rozegrane w miejscowości Zhangijakou, położonej na północny zachód od Pekinu, oddalonej od miasta-gospodarza igrzysk o niespełna 200 kilometrów. Pierwsze prace ziemne rozpoczęto tam 2017 roku. Długa i nadzwyczaj mroźna zima spowodowała, że budowa centrum nordyckiego, w skład którego wejdą skocznie narciarskie o punktach konstrukcyjnych K- 95 i K-125, została na jakiś czas zatrzymana. 1 maja 2018 roku wznowiono prace nad wszystkimi projektami budowlanymi. Poza centrum nordyckim jest to centrum biathlonowe i Genting Snow Park, w którym rozegrane zostaną konkurencje snowboardowe i narciarstwa dowolnego. Na nowo ruszyły też prace związane z powstaniem dróg dojazdowych i tzw. inżynierią krajobrazu. Pomimo opóźnień budowniczowie zapewniali, że w grudniu 2019 roku pierwsi skoczkowie przetestują nowe obiekty. Dziś już wiemy, że ten termin nie zostanie dotrzymany. Budowa skoczni ze względu na ukształtowanie terenu uznawana jest za najtrudniejszą spośród wszystkich przyszłych olimpijskich aren. Napotykane na każdym kroku trudności przy pracach spowodowały, że pierwszy element konstrukcji stanął dopiero w kwietniu tego roku. Według zapewnień osób odpowiedzialnych za powstanie obiektu do końca tego roku gotowa będzie "główna konstrukcja" skoczni, natomiast oficjalne zawody będą tam rozgrywane od kolejnej zimy. Najbardziej wymagające prace będą wykonywane na trzy zmiany przez tysiąc robotników. Organizatorów konkursów skoków podczas ZIO'22 na pewno nie zaskoczy pogoda. W Zhanghijakou funkcjonować będzie 29 supernowoczesnych obserwatoriów meteo. Chińskie media piszą też o "sztucznym wpływie na pogodę", nie precyzując jednak co miałoby to znaczyć. Prawdopodobnie chodzi po prostu o system ochrony przeciwwietrznej.

Poszczególne obiekty sportowe przygotowywane na igrzyska mają w różny sposób nawiązywać do tradycyjnych chińskich motywów. I tak, skocznie narciarskie będą swoim kształtem przypominać Ruyi czyli chińskie berło, które nie jest jednak atrybutem władzy, a talizmanem mającym zapewnić szczęście, dobrobyt i spełnienie marzeń. W dziełach sztuki chińskiej od pradawnych czasów Ruyi pojawia się jako narzędzie, którym posługują się bogowie, niebiańscy urzędnicy lub dzieci.

Zanim skocznie staną się areną olimpijskiej rywalizacji, tradycyjnie będą miejscem rozegrania próby przedolimpijskiej, która zostanie przeprowadzona w ramach cyklu Pucharu Świata. Państwo Środka będzie dwudziestym pierwszym krajem - po Włoszech, Niemczech (RFN), Austrii, Kanadzie, Japonii, Polsce, Francji, Szwajcarii, Norwegii, Finlandii, Szwecji, Jugosławii, Czechosłowacji, Stanach Zjednoczonych, NRD, Słowenii, Czechach, Rosji, Kazachstanie i Korei Południowej – w którym zostaną rozegrane konkursy zaliczane do klasyfikacji Pucharu Świata w skokach narciarskich mężczyzn.

Pragelato

W 2017 roku Rada Miasta Pragelato podjęła decyzję o zakończeniu funkcjonowania obiektów HS 140 i 106. Na ich miejscu miały powstać trasy zjazdowe. Oszacowano, że renowacja dwóch skoczni olimpijskich byłaby nieopłacalna i kosztowałaby ok. miliona euro, zaś na ich utrzymanie trzeba by rocznie przeznaczyć ok. 200-250 tysięcy euro. Ocaleć miały jedynie trzy mniejsze skocznie stanowiące uzupełnienie kompleksu. Skocznie ostatecznie nie zostały jednak rozebrane, a rok później pojawiło się dla nich światełko w tunelu. Pierwotnie to Turyn, a nie Cortina d'Ampezzo miał być partnerem Mediolanu w walce o organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2026. Naturalną lokalizacją do przeprowadzenia konkurencji narciarstwa klasycznego było właśnie Pragelato, jedna z aren podczas ZIO w 2006 roku. Koncepcja włoskich igrzysk ostatecznie się zmieniła, potencjalne konkursy skoków przeniesiono do Val di Fiemme, a na Pragelato, wydawało się, zapadł ostateczny wyrok. Nowo powołany burmistrz miasta już podczas kampanii wyborczej ogłosił, że jego celem jest ożywienie Pragelato jako ośrodka sportowo-turystycznego. To samo powtórzył w ubiegłym tygodniu, dodając, że jednym z głównym jego zamiarów jest rewitalizacja kompleksu skoczni narciarskich. - Zamierzam się spotkać z przedstawicielami federacji narciarskiej i jej prezydentem, Malago i zapytać czy są skłonni nam pomóc odnowić te skocznie. My zamierzamy dołożyć wszelkich starań, by przywrócić ich funkcjonowanie – mówi burmistrz, który wciąż ma nadzieje, że jego miasto będzie partycypować organizowaniu ewentualnych igrzysk za siedem lat. Koszt odnowy samych skoczni szacuje się na pięć milionów Euro. Ostatnie międzynarodowe zawody na Trampolino Olimpico miały miejsce w 2009 roku. Konkurs na dużej skoczni w ramach Letniego Grand Prix wygrał Simon Ammann, a drugi był Adam Małysz.

 


Adrian Dworakowski, źródło: Toyokeizai.net/Mk.co.kr/Torinoggi.it/informacja własna
oglądalność: (8607) komentarze: (23)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Pavel profesor
    @Bernat__Sola

    Powiem Ci tak, ciężko jest przekładać te dawne PŚ na obecne standardy, wielu skoczków nawet nie zaliczyło 50% konkursów, punktowało tylko 15 zawodników co powodowało, że słabsi zawodni zza oceanu w ogóle nie startowali w Europie. Dla przykładu Richards, który w sezonie 1982/83 przyczynił się do zdobyczy punktowej Kanady zaliczył w sumie tylko TCS (przy obecnej punktacji dwukrotnie by punktował zajmując miejsca 21 w Oberstdorfie i 16 w Innsbrucku) i dwa konkursy w USA (miejsca 4 i 5) i to tyle na 23 konkursy :)

  • Bernat__Sola profesor
    @Pavel

    OK, faktycznie, 2 razy było 4. miejsce. Za pierwszym razem zrobili to Bulau z Collinsem, za drugim pomógł im jeszcze Richards. Czy to już światowy poziom? Śmiem wątpić.

  • Pavel profesor
    @Bernat__Sola

    Bardziej patrzę na puchar narodów, a tam Kanadyjczycy potrafili zająć 4 miejsce, Amerykanie też się kręcili koło 5-6 miejsca, ale już Włosi nawet z najlepszych lat Cecona to tylko 7 miejsce. Jeden skoczek to za mało, aby pisać o wysokim poziomie kadry, Kanada miała kilku solidnych zawodników, potrafiących zdobywac punkty nawet w ówczesnym PŚ (punktowanych tylko 15 najlepszych).

  • Bernat__Sola profesor
    @Pavel

    W USA też byli Hastings i Holland, a we Włoszech Cecon. Czyli idąc tym tropem, tam też był "światowy poziom".

  • Bernat__Sola profesor
    @Bishop

    Z tym akurat bym się nie zgodził. USA po Salt Lake City faktycznie po[***]dło, Rosja i Korea Płd. mniej więcej ten sam poziom, u Kanadyjczyków i Włochów się polepszyło.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Z halami jest ten problem, że muszą posiadać relatywnie spore trybuny, a co za tym idzie sam gabaryt obiektu się zwiększa, same lodowiska są łatwe do zagospodarowania, ale olbrzymia arena zostaje ze wszystkimi koszta eksploatacyjnymi. Trasy alpejskie to wcale nie są "pagórki", zjazdy często liczą ponad 4km długości o szerokości min. 30 metrów, to wcale nie jest takie proste do zlokalizowania i "budowy".

    Snowboard jak snowboard to akurat najmniejsze koszta spokojnie można połączyć narciarstwem alpejskim, a łyżwiarstwo szybkie i short track? Wcale by mi nie przeszkadzało gdyby co cztery lata było w Holandii, USA czy Azji, ewentualnie w innym kraju, który wyraziłby taką chęć. Podobnie jak bobsleje, saneczkarstwo czy skoki. Są to sporty niszowe, popularne w kilku krajach świata i mija się z celem tworzenie aren, które później nie są do niczego potrzebne. Co więcej państwa zainteresowane, dzięki takim podzielonym IO, mogłyby pozwolić sobie na unowocześnienie już istniejących aren na potrzeby tych okrojonych IO bo koszta byłby diametralnie mniejsze. Czyli np w Polsce dostalibyśmy odnowioną Krokiew z nowoczesnymi trybunami i zapleczem zamiast toru bobslejowego. Nie uważasz, że jest to korzystniejsze rozwiązanie?

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Hale łyżwiarskie są akurat bardzo proste do zagospodarowania, większość pozostałych aren to tak czy inaczej dostosowane do poszczególnych dyscyplin pagórki. Problemem z różnych powodów są tylko tor bobslejowy i niestety skocznie bo to drogie inwestycje i nijak do zagospodarowania dla amatorów.

    Pewne obniżenie kosztów IO trzeba robić, ale lepsze jest podzielenie IO na dwóch organizatorów. Niż parcelowanie zawodów tam gdzie są one wyjątkowo popularne. Snowboard w takim układzie nie wyszedłby poza USA, short track po za Korę południową a łyżwiarstwo szybkie po za Holandię...

  • Oczy Aignera profesor
    @MK92

    Konkurs konkursem, ale ja najbardziej lubię dźwięk tych japońskich trąbek, które były używane przez kibiców podczas ZIO w 1998 roku, jak również i później. Trochę mi brakuje tego dźwięku. W Sapporo chyba były trochę inne, a ponadto w użyciu znajdowały się wszelakie podkłady muzyczne.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Czy skoki w Kanadzie nigdy w światowej czołówce nie były, to bym polemizował, jednak na początku lat 80' kręcili się koło czołowej szóstki nawet z podium generalki Bulau'a. Tak czy siak IO nic nie zmieniły jeżeli chodzi o sytuację skoków narciarskich w krajach organizatorach i na dłuższą metę efektów nie ma kompletnie żadnych. Należy pamiętać, że Igrzyska to nie tylko koszty związane z budową skoczni, ale też np torów do bobslejów i saneczkarstwa, hal do hokeja i łyżwiarstwa, tras biegowych i zjazdowych, strzelnicy biathlonowej, aren do dziwacznych sportów pokroju snowbordowej rynny czy trasy do jazdy po muldach i skoczni do "jakiś skoków akrobatycznych". Jest to naprawdę masa obiektów zgromadzonych na relatywnie małym terenie, które po IO ciężko zagospodarować. Co gorsza tak na dobrą sprawę lokalnej społeczności nie są potrzebne, ba obciążają tylko budżet. Serio jestem przekonany, że rozgrywanie poszczególnych grup sportów w miejscach gdzie są one popularne, a areny istnieją to przyszłość IO.

  • Oczy Aignera profesor
    ''Japoński Choi''

    W artykule zawarty został post Seou Choia z Instagrama, więc przytoczę pewien cytat dotyczący jego kolegi z reprezentacji:
    ''A teraz drugi japoński Choi... Heung-Chul.'' ~Bogdan Chruścicki

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Wszystkie skocznie olimpijskie są wykorzystywane. Przypadek Pragelato to raczej wynik kiepskiego zarządzania obiektami przez Włochów. Nie wszędzie gdzie organizowane były IO organizowano je z myślą o skokach. Nikt nie zakładał że skoki w USA, Włoszech, Kanadzie czy Korei nagle osiągną poziom czołówki światowej skoro nigdy takiego poziomu tam skoki nie miało. W sumie tylko Rosjanie mieli jakieś większe aspiracje w temacie skoków ale i u nich bywało w XXI wieku bardzo różnie, momentami prezentowali poziom nawet podium drużynowego w PŚ, a zawsze utrzymują się na poziomie w miarę solidnego średniaka tak jak np. Czesi.

  • MK92 stały bywalec
    Hakuba

    Szkoda, że już od paru ładnych lat nie odbywa się choćby jeden konkurs Pucharu Świata w Hakubie.

  • Pavel profesor
    @Kamil G

    Jeżeli jedynym argumentem za "molochami olimpijskimi" jest "klimat" to spokojnie mogę z tego zrezygnować.

  • Kamil G bywalec
    @Pavel

    To by zabiło klimat IO polegający na przebywaniu mnóstwa sportowcow w jednej wiosce

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Piotrze jeden czy dwóch w sumie przypadkowych zawodników to nie jest wynik IO i systemu szkolenia, który dzięki nim powstał, a zwykłego przypadku. Amerykanie, Kanadyjczycy, Koreańczycy czy Włosi w skokach nie znaczą nic, a zainteresowanie tym sportem w/w krajach jest żadne.

    Tych organizatorów też już coraz mniej, nikt nie pali się do wyrzucenie pieniędzy w areny, które w sumie nikomu do niczego potrzebne nie są. Lokalne społeczności nie chcą u siebie IO i jest to sytuacja zrozumiała.

    Nie jestem przeciwny budowie skoczni, ale budowie całych aren w krajach gdzie są one potrzebne jak dziura w moście. Jeżeli byłby to kompleksy treningowe dla dzieci (K-15 do K-60) to nie mam nic przeciwko, ale tworzenie dużych skocznie nijak nie sprzyja rozwojowi skoków w danym kraju.

  • Oczy Aignera profesor
    @Bishop

    Zgadza się. ZIO będą jak Euro 2020, tylko trzeba pamiętać o tym, że ten format Mistrzostw Europy jest wyjątkowy. Euro 2024 odbędzie się w Niemczech. Z igrzyskami będzie inaczej - kiedy się zaczną ''rozdrabniać'', to ta formuła będzie już stosowana i praktykowana podczas kolejnych imprez spod znaku pięciu kół. Tak szczerze myślę, że to może wyjść tylko na dobre. Koszty takich wydarzeń są coraz większe, a igrzyska organizowane są przez jedno miasto. Przyszłość ZIO to projekty zbiorowe kilku miast i państw. Od tego nie można uciec. Lepiej się zmienić, niż stracić byt.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    W XXI wieku były IO w USA - akurat na czas tamtych IO Amerykanie mieli niezłych zawodników jak na ich warunki (Alborn, Jones), potem było u nich raz lepiej raz gorzej ale skoki w USA bynajmniej nie umierają, potem IO były we Włoszech - od tamtych IO stan włoskich skoków jest lepszy niż przed nimi co nie znaczy że jakoś specjalnie znaczący, następnie były IO w Kanadzie, stan Kanadyjskich skoków też jest lepszy po IO niż przed nimi, Potem w Rosji - Rosjanie też się utrzymują w niższych stanach średnich cały czas, igrzyska ani im nie pomogły ani nie zaszkodziło. Korea to inna bajka ale tam nikt chyba cudów nie oczekiwał?

    Po za Pragelato wszystkie pozostałe obiekty olimpijskie są w użytku i mają się nie najgorzej. Do sytuacji choćby Aten to skoczniom olimpijskim w ostatnim 20-leciu daleko.

    Po za tym nikt nikogo nie zmusza do organizacji IO a skoro są wciąż chętni na organizację to widać jest sens.

    Po za tym jak prawdziwy fan skoków może być przeciwny budowaniu skoczni gdziekolwiek?

  • Bishop stały bywalec
    @Pavel

    Powiem więcej.Większość drużyn po IO jest na jeszcze większym dnie,niż przed IO.

  • Bishop stały bywalec

    Nic w tym dziwnego. Praktycznie wszystkie skocznie olimpijskie najlepiej nie skończyły. Albo stoją całkowicie zamknięte bez możliwości skakania albo są kompletnymi ruinami albo odbywają się na nich zawody lokalne,gdzie przychodzi 5 ludzi na krzyż.Skocznie IO to jedna z najgłupszych inwestycji strikte sportowych. Ani nie nadają się do publicznego użytku,ani nie organizuje się na nich zawodów. Pieniądze kompletnie wyrzucone w błoto.

    Sama IO to też już raczej przebrzmiała impreza. Większość krajów nawet już nie chce tego organizować. Bogata Norwegia nawet MŚ nie chce już organizować.Na razie ciągną to kraje azji,które się rozwijają i za pomocą IO próbują robić marketing,ale to już długo nie potrwa. IO przynosi praktycznie same straty,kasy w tym praktycznie nie ma ,a będzie coraz mniej a koszty rosną. IO to festiwal sportów kompletnie niszowych,a IO zimowe to już w ogóle interesuję raptem parę krajów i to wszytsko.Nic w tym dzwinego,skoro większa częsć ludności śniegu na oczy nie widziała.IO może skończyć jak Euro2020,to znaczy będzie organizowana w wielu krajach na istniejących obiektach.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    W XXI w mieliśmy 5 igrzysk, żadna ze skoczni wybudowanych na te imprezy w PS nie gości. Żadna reprezentacja państw organizatorów nie stworzyła systemu szkolenia dzięki tej imprezie. Żadna z tych ekip nawet nie kręci się koło podium druzynowego. Co więcej niemal wszystkie są obecnie na dnie. Nie twórz mitów, proszę.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Nie widzę nic smutnego w artykule. Wszystkie wymienione skocznię istnieją i funkcjonują lub będą. Stosunkowo najgorzej jest ze skoczniami w Pragelato ale akurat Włoskie IO były impulsem dla rozwoju skoków włoskich. Po odejściu że skoków Cecona Włoskim skokom groził zupełnie upadek a dzięki IO w Turnie skoki we Włoszech wciąż są.

    Hakuba czy Pjongjang może i nie cieszą się zbytnią popularnością ale zawody w skokach wciąż są tam organizowane. W Koreii skoki zawsze miały nikłe zainteresowanie.

    Chiny to zupełnie inny przypadek i nie ma nawet co debatować czy warto tam budować skocznię czy nie. Bez tych IO w Pekinie skoków w Chinach by nie było prawie wcale, a tak tam odżywają.

    Organizacja IO ma sens i nadal może odbywać się na zasadzie jednorazowej imprezy. Do wielu krajów nie zawitałyby skoki gdyby nie IO albo pozostałyby na poziomie półamatorskim.

  • atalanta doświadczony
    @Pavel

    Całkiem dobry pomysł. Podejrzewam, że w końcu do czegoś takiego dojdzie, bo alternatywą wydaje się tylko całkowita rezygnacja z IO z powodu braku chętnych do ich organizacji.

  • Pavel profesor

    Smutny artykuł pokazujący bezsens rozgrywania molochów pokroju IO, olbrzymie koszta i masa obiektów w sumie nikomu do niczego, po samej imprezie, niepotrzebnych. Co więcej pokazuje on, że wbrew mitom, IO nijak nie sprzyjają popularyzacji danej dyscypliny w krajach gdzie są rozgrywane, co więcej pozostałe po tej imprezie kosztowne ruiny tylko odstraszają mieszkańców regionu i stanowią niemały problem dla lokalnych włodarzy.

    Osobiście uważam, że jest to zmierzch Igrzysk, sam fakt, że Europa coraz rzadziej w ogóle ubiega się organizację, pokazuje że nowoczesne społeczeństwa, potrafiące liczyć, zdają sobie sprawę, że nie mają one większego sensu.

    Dużo bardziej rozsądne wydaje się rozgrywanie mistrzostw w poszczególnych grupach sportów w krajach, gdzie są one popularne. Co więcej można np robić to w jednym czasie i te 3 tygodnie nazwać Igrzyskami Olimpijskim, które od obecnego formatu różniłby się tylko barakiem jednej lokalizacji. W dobie wszechobecnego internetu i relacji TV nie stanowi problemu. Pozwoliłoby to wykorzystać już istniejące areny bez marnowania środków na budowę nowych w miejscach gdzie są one absolutnie zbędne.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl