Wypowiedzi Kota, Stękały i Murańki przed wyjazdem do Hinterzarten

  • 2019-07-23 17:36

Niedzielny konkurs w Wiśle-Malince dla części polskich skoczków był początkiem pracowitego lata w ramach cyklu Letniego Grand Prix. Zadowoleni z występu przed własną publicznością byli Maciej Kot, Andrzej Stękała i Klemens Murańka, którzy w czwartek wyruszą do Niemiec, aby wziąć udział w konkursach w Hinterzarten.

Maciej Kot (15. miejsce):

- Jestem zadowolony ze swojego występu. Niedziela była pozytywnym dniem, po trudnym dla mnie piątku. Szybko znaleźliśmy powód zachwiania mojej formy, przez co już w niedzielę oddałem równe skoki. Jest daleko od optimum, od oczekiwań moich i trenera, ale takie próby dają możliwość walki czy odczucia radości. Jest w porządku, a do tego jest spora rezerwa.

- Zimą bywało tak, że skok rzekomo był dobry, ale brakowało do „30”. Tym razem skoki nie były do końca udane, ale jest fajny rezultat. To dużo lepsza sytuacja. Nie miałem konkretnych oczekiwań wynikowych. Pierwsze konkursy latem, bądź zimą, rządzą się swoimi prawami. Nie mamy kontaktu z innymi kadrami, więc zdarzają się niespodzianki. Wiedziałem na co mnie stać, bo na treningach pojawiały się niezłe skoki.

- W Wiśle prezentowałem podobny pułap, co podczas inauguracji Letniego Pucharu Kontynentalnego w Kranju. Jewgienij Klimow i Timi Zajc, którzy bili się o zwycięstwa w Słowenii, dalej są mocni, ale tutaj pojawiło się więcej zawodników regularnie skaczących daleko. Z tego powodu moja pozycja musiała ulec pogorszeniu. Jesteśmy mądrzejsi o kolejny weekend, więc na kolejnych zawodach powinno być trochę łatwiej.

- Udało mi się znaleźć naturalność w skokach, ale to nie jest koniec drogi. Droga jest jeszcze długa, a naturalność w skokach wymaga automatyzmu i swobody. Podczas treningów należy wprowadzić trochę kontroli, żeby opanować pewne rzeczy. Stabilizując formę wchodzi się na wyższy poziom automatyzmu. To jest teraz potrzebne do dobrego skakania, ale technika jest coraz bardziej naturalna. Skupiam się na swoich mocnych stronach i staram się je wykorzystywać.

Andrzej Stękała (21. miejsce):

- W drugiej serii już w powietrzu czułem, że to będzie dobry skok (129 metrów - przyp. red.). Czuję się wyśmienicie w fazie lotu, kiedy wieje lekko pod narty. Już w powietrzu cieszyłem się z odległości, którą osiągnę. Najważniejsze, że na treningach jest radość i motywacja. Niczego mi nie brakuje na skoczni i poza nią.

- Trudno mówić o wielkim poworocie Andrzeja Stękały. Do czego mam wracać? Mój najlepszy dotąd sezon (2015/16 - przyp. red.), choć był super, nie był szczytem możliwości. Niemniej, staram się, a dobre skoki powoli wracają, co bardzo mnie cieszy. To dopiero lato, ale widać, że ciężka praca już procentuje. Wszystko się stabilizuje, co bardzo mnie raduje.

- Jest bardzo ciężko, ale to są skoki narciarskie. To nie jest nic prostego czy łatwego. Skoki to... strasznie głupia dyscyplina <śmiech>. Kiedy jednak sprawiają radość, wówczas jest świetnie. Byle do zimy. Mam nadzieję, że moja dyspozycja będzie coraz lepsza.

- W karczmie, w której pracuję, mamy bardzo dobre jedzenie <śmiech>... Czasami lubię coś podjeść, ale potem trzeba zejść na ziemię i mieć świadomość tego, że nie tylko jestem kelnerem, ale i skoczkiem. Trwają wakacje, ruch w pracy jest duży, więc nie ma czasu zjeść i nabrać zbędnych kilogramów <śmiech>...

Klemens Murańka (30. miejsce):

- Przed tym sezonem schudłem prawie sześć kilogramów i mogę potwierdzić, iż tu był problem. Niższa waga od razu przekłada się na odległości. Sześć kilogramów to spory balast, jak na skoczka, który przyciąga do ziemi. Weekend w Wiśle oceniam na plus, ponieważ nie celowałem tutaj w najwyższe lokaty. Moim zadaniem był awans do drugiej serii i pokazanie niezłych skoków. To się udało.

- Zrzucenie wagi wiąże się z dużym wysiłkiem. Sześć kilogramów wcześniej ludzie mogli mówić, że jestem chudy. Skoki narciarskie rządzą się jednak innymi prawami niż życie normalnego człowieka. Nie bardzo jest z czego zrzucać kilogramy, więc trzeba się mocno katować.

- Teraz potrzeba spokojnej pracy i konsekwentnego realizowania planu trenera. Wykonywanie poleceń sztabu szkoleniowego powinno przynieść rezultaty wtedy, kiedy będzie to najbardziej potrzebne, czyli zimą. Niezły początek sezonu letniego w Wiśle pomoże w najbliższych tygodniach. Wyjeżdżam stąd z pozytywnym nastawieniem.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela

Oprócz wspomnianej trójki, do Hinterzarten udadzą się też Stefan Hula, Tomasz Pilch, Paweł Wąsek oraz Aleksander Zniszczoł. W rywalizacji pań, a także w konkursie drużyn mieszanych, pokażą się Kinga Rajda i Joanna Szwab. Program zawodów znajduje się >>>TUTAJ<<<.


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3448) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    Chyba to, że jest kelnerem uratowało jego karierę

    Krzysztof Biegun został kierowcą i miał problem z zrzuceniem wagi.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl