Janne Vaatainen: Chiny z pewnością potrafią dobrze zapłacić

  • 2019-11-03 15:00

Przez ostatnie osiem lat miał pod swoją opieką Noriakiego Kasai i Ryoyu Kobayashiego. Tego lata Janne Vaatainen zamienił jednak Japonię na Chiny. Fin objął funkcję trenera technicznego tamtejszej reprezentacji narodowej, a w rozmowie z rodzimymi mediami podzielił się swoimi pierwszymi wrażeniami z nowej roli.

W ostatnich latach coraz głośniej jest o chińskich aspiracjach w skokach narciarskich. Motorem napędowym progresu są zbliżające się XXIV Zimowe Igrzyska Olimpijskie, które w 2022 roku odbędą się w Pekinie. Przed rokiem zatrudniony przez Państwo Środka został Mika Kojonkoski, który nadzoruje rozwój nastoletnich chińskich skoczków w ośrodku w Kuopio. Z kolei Heinz Kuttin został trenerem reprezentacji narodowej kobiet, z którą stacjonuje w Villach.

Tego lata do chińskiej drużyny dołączył Janne Vaatainen, który w przeszłości prowadził reprezentację Finlandii, a przez ostatnie osiem sezonów był głównym szkoleniowcem japońskiego klubu Tsuchiya Home. Pod jego opieką Noriaki Kasai został wicemistrzem olimpijskim, Ryoyu Kobayashi zdominował minioną zimę, zaś sukcesy w kobiecych skokach odnosiła Yuki Ito.

Obecnie Janne Vaatainen przebywa w Kranjskiej Gorze. To właśnie tam, na obiektach w Planicy trenuje słoweńska grupa chińskich skoczków, trenowana przez Jure Radelja. Fiński szkoleniowiec został zatrudniony do roli trenera technicznego.

Wśród fińskich mediów pojawiło się zdziwienie, dlaczego trener najlepszego skoczka minionej zimy postanowił dołączyć do drużyny chińskich nowicjuszy. - Tak, to z pewnością jest dezorientujące. Zdecydowanie prościej byłoby pozostać w Tsuchiya Home, bez dwóch zdań - zapewnia Vaatainen.

- Prawdą jest jednak, iż spędziłem osiem lat w tym samym miejscu. Nadeszła pora na zmianę - dodaje szkoleniowiec.

Chociaż drogi Vaatainena z klubem Tsuchiya Home się rozeszły, to były trener reprezentacji Finlandii wciąż regularnie podróżuje do Sapporo, gdzie znajduje się jego rodzinny dom: - Znalazłem tam żonę, która czeka na mnie wraz z gromadką psów - wyjaśnia.

Pierwszy etap pracy z reprezentacją Chin rozpoczął się pod koniec lipca i trwał blisko trzy miesiące, które to nowy trener techniczny zespołu spędził w Słowenii: - Teraz jestem od kilku tygodni w domu, ale wkrótce wracam do Europy - wyjaśnia Vaatainen.

Słoweńska grupa reprezentacji Chin liczy sobie ośmiu zawodników, których średnia wieku wynosi 23 lata. Pięciu skoczków ma na swoim koncie punkty wywalczone w zawodach cyklu FIS Cup. Teraz jednak zespół czekają większe wyzwania.

- Naszym celem jest, aby nadchodzącej zimy przynajmniej jeden z zawodników zapunktował w Pucharze Kontynentalnym. To da nam możliwość startu w Letnim Grand Prix oraz kwalifikacjach do zawodów Pucharu Świata - zapowiada asystent Jure Radelja.

Dla nowego trenera technicznego reprezentancji Chin, obecna umowa jest najkorzystniejszą finansowo w jego dotychczasowej karierze. Oficjalnie żaden ze szkoleniowców zawodników Państwa Środka nie chce zdradzać swoich oficjalnych zarobków, ale źródła poufne mówią o miesięcznym wynagrodzeniu w wysokości 10 tysięcy dolarów.

- Chiny z pewnością potrafią dobrze zapłacić. Nie zaprzeczam, nie ma tu nic do dodania - mówi Vaatainen, który nie chce wypowiadać się na temat swojej pensji.

Czy Chiński Związek Narciarski spodziewa się walki swoich zawodników o podium podczas igrzysk w Pekinie? Zdaniem trenerów, celem nie jest wyłącznie zbliżające się sportowe wydarzenie w 2022 roku, zaś plany rozwoju skoków w kraju gospodarza tej imprezy sięgają dalej. - Tu nie chodzi tylko o medale - krótko stwierdza Vaatainen.


Adam Bucholz, źródło: YLE
oglądalność: (6309) komentarze: (20)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • atomek81 stały bywalec
    @Bajlandopl

    Mam niezły ubaw dyskutując z Tobą. Wymyślasz kolejne bzdury, żeby bronić poprzednich bzdurnych tez. A wystarczyłoby napisać "no dobra, trochę przesadziłem".
    Praca trenera, obojętnie w jakiej formie się rozlicza z pracodawcą, to nie jest to samo co prowadzenie własnej firmy.
    "...mikroskopijna ilość fachowców..." tak zgadza się, tyle że zapotrzebowanie też jest mikroskopijne, więc stawki w nieskończoność też nie da się podbijać.

  • Bajlandopl doświadczony
    @atomek81

    Prowadzi, bo albo wystawia fvat albo pracuje na zasadzie kontraktu menedżerskiego, a to jest niebo a ziemia w porównaniu do umowy o pracę. Nie twierdzę, że mało, tylko jak na takie stanowisko przy mikroskopijnej liczbie fachowców nic rewelacyjnego. A bądź co bądź Janne Vaatainen to czołówka światowa - trenował w zeszłym roku absolutnego dominatora tej dyscypliny. Swoją drogą dziwne, że Chińczycy nie sięgneli po naszych geniuszy trenerki. :)

  • atomek81 stały bywalec
    @Bajlandopl

    Mówisz, że masz inne spojrzenie, bo masz firmę. Ale czy trener prowadzi firmę? Pracuje dla kogoś, więc mówmy o zarobkach w przypadku pracy u kogoś, a nie na siebie.
    Skoro trener zarabia mniej więcej dwa razy więcej niż przeciętny Japończyk to jest to co najmniej przyzwoicie.
    Zarobki Horngachera w Polsce były szacowane na około 10 tys euro, więc nie wiele więcej.
    Biorąc pod uwagę wszystkie fakty, nic dziwnego że Vaatainen przyjął ofertę, a że dla Ciebie to mało, to już Twoja prywatna sprawa.

  • Oczy Aignera profesor
    Narodowość

    Był Fin, będzie "Fińczyk".

  • Bajlandopl doświadczony
    @Pavel

    Masz kompletnie inne spojrzenie na zarobki niż ja. Ty patrzysz przez pryzmat pracy u kogoś albo budżetówki. Dla osób pracujących na umowę o pracę czy nawet na kierowniczych stołkach w spółkach skarbu państwa 30-40 tys. zł to dużo. Dla osób prowadzących własny biznes, dobrze prosperujący, to jest taki sobie dochód. Inaczej patrzy kobieta w biedrze na kasie, inaczej lekarz w państwowej przychodni, inaczej policjant, strażak czy szewc. Mnie 20 lat temu 2 tys. zł netto wydawało się kupą kasy, dziś 20x tyle nie robi na mnie wrażenia. Albo coś potrafisz, robisz dobrze, masz doświadczenie - dobrych klientów, to pieniądze płyną wartkim strumieniem. I nie jestem typowym Polakiem, żeby o zarobkach nie mówić, bo na zachodzie to coś normalnego. Po to się pracuje, żeby zarabiać jak najwięcej i co tu ukrywać. A ten o trollingu, litości. Błagam, sprawdź najpierw co znaczy ten termin.

    A w skokach wbrew pozorom mało jest dobrych trenerów, to też jest elita w swojej działalności. Piszesz że niszowa dyscyplina i tu pełna zgoda przecież, tylko to ma dwie strony medalu - przez to że jest niszowa, mało jest też bardzo dobrze wykfalifikowanych osób w postaci trenerów. Nie ważne, że trenuje półamatorów, Chińczycy nastawili się na 2022r. i inwestują kasę. Czy gdyby np. Mourinho zdecydował się objąć reprezentację Chin, to ci mieliby mu płacić mało lub średnio, bo reprezentację mają półamatorską? Pytanie retoryczne. Zwykły nauczyciel akademicki w Tokio, uczący angielskiego, ma zapewnione mieszkanie i zarobki na poziomie 50-60 tys. $ rocznie. Więc czy ta dycha brutto to dużo, to nie sądzę.

  • Pavel profesor
    @Bajlandopl

    Rozumiem, że chcesz sobie potrollowac i zgrywać super zarabiającego, ale mimo wszystko trzymajmy się jednak faktów. W Polsce 20tys zł zarabiają dyrektorzy zarządzający i jest to kwota dostępna dla jakiegoś nikłego procenta obywateli, a 40tys. to już pułap kadr zarządzających spółkami skarbu państwa. Nawet na japońskie warunki dwukrotność średniej krajowej to kwota przyzwoita, jak dla przedstawiciela dyscypliny niszowej i to pracującego w kadrze półamatorskiej.

  • Bajlandopl doświadczony
    @atomek81

    Średnia pensja w Japonii to obecnie ok. 600 000 JPY, czyli nieco ponad 21,5 tys. zł (5,6 tys. $). Nie wiem czy przesadzam, dla mnie 10 tys. $ brutto w Polsce to jest przyzwoita suma na miesiąc, ale bez szału. A gość jest jednak trenerem, jakich ogólnie jest mało na rynku, z doświadczeniem itd. I dodatkowo płacą mu szastający kasą Chińczycy.

  • Pavel profesor
    @atomek81

    Otóż to. Pracownik z 20-letnim stażem może liczyć średnio na 20tys. złotych miesięcznie, a więc te 40tys. za treningi półamatorów jest kwotą bardzo dobrą nawet jak na Japońskie warunki.

  • atomek81 stały bywalec
    @Bajlandopl

    Nie przesadzaj z tymi zarobkami. nawet w Japonii 10 tys dolarów miesięcznie to nie jest mało. Średnia płaca w Japonii jest na poziomie 3-4 tys. A nie wiadomo co jeszcze ma w ramach kontraktu, pewnie np przeloty ze Słowenii do Japonii też ma opłacone.

  • wiatrhula111 weteran
    @Pavel

    Lepsze byłoby porównanie do innych sportów zimowych, jak chociażby narciarstwo alpejskie, czy biathlon

  • Bajlandopl doświadczony
    @atomek81

    Nawet trochę więcej wychodzi miesięcznie, rocznie Guardiola ma 20 mln GBP = prawie 98,5 mln zł / 12 mc = ok. 8,2 mln zł. I to są kwoty netto, a ten Fin pewnie 10 tys. $ zarabia brutto. Swoją drogą dziwię się, że to dla niego dobra wypłata (w końcu mieszka w Japonii), bo co to za pieniądz w dzisiejszych czasach.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Według skokowe skali i owszem, moje porównania są tylko w formie ciekawostki, aby mieć punkt odniesienia.

  • Pavel profesor
    @atomek81

    20mln funtów rocznie czyli około 8mln złotych miesięcznie. Oczywiście wg nieoficjalnych źródeł.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Nie wiem czy jest w ogóle sens w porównywaniu zarobków w piłce nożnej do skoków. Raczej nie.

    W warunkach skoków narciarskich to spokojnie można powiedzieć, że Vaeaetaeinen "złapał Pana Boga za nogi" pracując dla Chińczyków.

  • atomek81 stały bywalec
    @Pavel

    Eeee czekaj... tak dla pewności...
    Trener skoczków około 40 tys miesięcznie, Probierz 120 tys, Sa Pinto 150 tys miesięcznie, a MC 8 mln... miesięcznie?!?!

  • Pavel profesor
    @Orzeu_Zwisly

    Bardziej chodzi o to, że trener skoków ma niewielkie pole do manewru w kwestii poszukiwania pracodawcy. Reprezentacji jest niewiele i tylko kilku fachowców może liczyć na konkretne pieniądze, a pogrążone w kryzysie fińskie kluby zapewne kokosów nie oferowały stąd poszukiwania bardziej egzotycznych kierunków.

    Jeżeli informacje o 10tys dolarów są prawdziwe to jak na skoki jest to kwota znacząca, Horngacher w polskiej kadrze miał zbliżone warunki, a więc taka kwota za trening półamatorów robi wrażenie.

    Na koniec dla porównania podam ile zarabiają trenerzy piłkarscy, aby nikt nie myślał, że Fin złapał "pana boga za nogi". Na podobne pieniądze w polskiej Ekstraklasie mogli liczyć zwolniony Ben Van Dael z Zgłębia czy Leszek Ojrzyński w Wiśle Płock. Natomiast Michał Probierz to kwota rzędu 120 tys złotych miesięcznie i na koniec zwolniony z Legii Sa Pinto z ok 150 tys, a mówimy tu o 30 lidze w Europie. Żebyśmy uświadomili sobie rzędy wielkości w absolutnym topie to kilka liczb z ligi angielskiej. Trener Tottenhamu może liczyć na 3,5mln złotych, a Manchesteru City na około 8mln. Oczywiście wszystkie te kwoty opierają się na nieoficjalnych źródłach, ale zapewne znacząco nie odbiegają od rzeczywistości.

  • Orzeu_Zwisly weteran
    @Oczy Aignera

    Widocznie Japońskie kluby też potrafiły zapłacić, skoro zatrudniają zagranicznych trenerów.

  • Oczy Aignera profesor
    @Oreo

    Jak to się mówi:
    "Jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze".

  • Oreo profesor

    No wiadomo, że chodziło o kasę :P

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl