Okiem Samozwańczego Autorytetu: Bardzo Niżny Tagił

  • 2019-12-09 00:07

„To przytłaczające miejsce, jadę tam, bo muszę” – mówił w Ruce Kamil Stoch o wyprawie do Niżnego Tagiłu. Myślę, że wielu zapalonych fanów skoków powiedziałoby o tych zawodach „to przytłaczające konkursy, oglądałem, bo musiałem”. Przeciętny kibic po drugim sobotnim skoku Piotra Żyły pewnie przełączył kanał i już do skoków w ten weekend nie wrócił.

To był dla Polaków bardzo niżny Tagił. 85 punktów w sobotę i 58 w niedzielę. Przez cały weekend 143 punkty – to dorobek polskiej reprezentacji w Pucharze Narodów. Dla porównania Austria zdobyła 340 (156 tylko w niedzielę), a Norwegia 222 (150 tylko w niedzielę). Wyniki są słabe i co więcej – można już zacząć twierdzić, że forma też nie jest zbyt dobra. Bo to wcale nie jest jeszcze takie oczywiste. W każdym razie, po dwóch konkursach indywidualnych i jednym drużynowym nie można było tego z całą odpowiedzialnością powiedzieć.  

Yukia SatoYukia Sato
fot. Tadeusz Mieczyński
Andreas Felder skomentował warunki wietrzneAndreas Felder skomentował warunki wietrzne
fot. Marcin Hetnał
Czy to ten Rurek, co ubrudził stół w TVNieCzy to ten Rurek, co ubrudził stół w TVNie
fot. Marcin Hetnał
Maciej Kot w locieMaciej Kot w locie
fot. Marcin Hetnał
Simi cieszył się raczej umiarkowanieSimi cieszył się raczej umiarkowanie
fot. Marcin Hetnał
Tande nie był zachwyconyTande nie był zachwycony
fot. Marcin Hetnał
Trenerzy norwescyTrenerzy norwescy
fot. Marcin Hetnał
Thomas Aasen MarkengThomas Aasen Markeng
fot. Tadeusz Mieczyński
Stefan KraftStefan Kraft
fot. Tadeusz Mieczyński

Trzeci weekend z rzędu w którym wiatr rozdaje karty. Dlatego też jeszcze z pewną taką nieśmiałością skłaniam się ku temu, by wyniki przekładać na dyspozycję. Ale jednak po trzech, nawet najbardziej loteryjnych weekendach, jakaś mediana sprawiedliwości powinna się zarysować. A to, co się nam zarysowuje, jest trochę niewyraźne, ale niefajne. Nawet biorąc poprawkę na to, że skocznia Bocian w większości naszym skoczkom nie leży. W każdym razie, oglądanie takich skoków jak tej jesieni, to jest męka. Przyszłość dyscypliny rysuje się w czarnych barwach. Kiedyś, gdy skocznie były mniejsze, a technologia jeszcze nie poszła tak bardzo do przodu, skoczkowie stawiali bardziej na siłę odbicia. Dziś faza lotu ma decydujące znaczenie.

Tymczasem naukowcy donoszą, że w ostatniej dekadzie z roku na rok wieje na świecie coraz bardziej i coraz mocniej. Zjawisko to oczywiście nie omija Euroazji, gdzie głównie rozgrywane są zawody w skokach. Średnia siła wiatru rosła w tej dekadzie o około 6% rocznie. Tymczasem sprzęt skoczków i sposób skakania coraz bardziej uzależniał ich wynik właśnie od wpływu wiatru. Skutki takiego sprzężenia widzimy gołym okiem. A już ten weekend był tego bardzo dobitna ilustracją. Nie będę się nawet silił na przykłady. Każdy kto oglądał, wie o czym mówię. Oglądanie takich zawodów po prostu irytuje. Jedyni kibice, którzy mogą coś takiego przełknąć to ci, których ulubieniec stanie na podium. A i to nie wszyscy.

Być może trend się zmieni. Być może w następnej dekadzie będzie mniej wietrznie. Bo naukowcy ustalili też, że na przykład od lat 80. przez trzy dekady siła wiatru na świecie spadała, choć trzy razy wolniej, niż teraz rośnie. Więc jakaś nadzieja może na to jest. Z drugiej strony większość klimatologów przekonuje, że globalne ocieplenie oznacza coraz bardziej gwałtowne i coraz mniej przewidywalne warunki pogodowe. W każdym razie jeśli skoki się nie zmienią, to i tak coraz rzadziej będziemy oglądali sprawiedliwe konkursy. Może czas coś z tym zrobić? Na przykład zaostrzyć przepisy odnośnie przepuszczalności kombinezonów? Innej sensownej możliwości nie widzę, bo przecież nie można zakazać skoczkom skakać stylem V, ani nakazać zwężenia i skrócenia nart. Przenieść skoki do hal? Fantasmagoria. Ot zagwozdka. Tak czy owak, Tagił był przytłaczający. Dla mnie też. Jedynym promyczkiem była muzyka na skoczni. O tak, z tym DJ’em to bym się dogadał.

Piątek - Trzech Jakubów i jeden Johann

W studiu Eurosport powitało nas trzech Jakubów. Wesołym żartom i dokazywaniom nie było z tej okazji końca. Kwalifikacje wygrał Johann André Forfang. Potem wygrał też i niedzielne, ale na konkursy nijak się to nie przełożyło. Bo i jak miało… Bażenow został zdyskwalifikowany za kombinezon, Bickner za narty, a Markeng za paszport. Tym samym, aby w piątek się zakwalifikować, wystarczyło pokonać 11 zawodników. Niestety, trzeba było pokonać też wiatr. A jakie to trudne, przekonał się chociażby Timi Zajc.

Noriaki. Dziadziu, jak ja Cię szanuję. Jak malarstwo Pietera Bruegela Starszego i kasztanki z Wawelu. Jakbyś znał polski, to byś doskonale o tym wiedział. Nie raz moje felietony były panegirykami na Twoją cześć. I właśnie dlatego, że Cię szanuję – pozwolę sobie dać Ci radę – zamień już narty na fotel bujany. Nie rozmieniaj swojej legendy na drobne, jak tylu przed Tobą.  Jak bardzo Dziadzio odstaje od kolegów, pokazuje fakt, że jako jedynemu Japończykowi udało się zakwalifikować do zawodów tylko raz na cztery, podczas gdy wszystkim pozostałym przedstawicielom Kraju Kwitnącej Wiśni - 4/4.


Sobota – taki mały, a taki wielki

W sobotę było tak samo sprawiedliwie jak i w Wiśle czy w Ruce. Kto by się spodziewał, że konkurs wygra akurat Yukiya Satō. Czyli ten z Japończyków, który przed zawodami w Rosji sklasyfikowany był w PŚ najniżej. Swoją drogą, jak myślicie – czy jak Satō wkłada kask, to ściąga perukę, czy jakoś ją tam wciska? Satō ma 1.61 metra wzrostu (z peruką), więc jak to pięknie ujął Michał Korościel – taki mały, a taki wielki. No bo szczęście do wiatru też trzeba umieć wykorzystać. Yukiya to piętnasty Japończyk i drugi Satō po Akirze, któremu udało się wygrać konkurs PŚ. Czy ktoś wie, czy panowie są spokrewnieni? Podobno Satō to po japońsku „Nowak”, w każdym razie u nich odsetek Satō w społeczeństwie jest podobny, co u nas Nowaków. Ej! No właśnie! Jak to możliwe, że wśród polskich skoczków startujących na najwyższym poziomie nie ma żadnych Nowaków, ani Kowalskich? Żadnych Wiśniewskich, Wójcików, Kowalczyków, Kamińskich, Zielińskich, Lewandowskich… Pewnie te nazwiska są bardziej popularne w centralnej Polsce niż w górach, ale kaman, trochę to dziwne. Coś z tym trzeba zrobić. Może by któryś z Kotów zmienił nazwisko na Nowak? I tak ich jest w środowisku aż trzech…

Niedziela – Le cabaret

Podobnie jak podczas wszystkich innych dotychczas rozgrywanych serii, wiatr rzucał skoczkami w górę lub w dół klasyfikacji jak suchymi liśćmi. Ale do tego już wszyscy przywykli, więc punktem zapalnym znów okazały się przeliczniki. Punkty za wiatr dla Smoka w niedzielnym konkursie wywołały ożywioną dyskusję. Różni ludzie używali różnych wyrazów i wykrzykników. Rozmowę z Borkiem Sedlakiem na te temat zapowiedział nawet Dodo. Po niedzielnych zawodach w studiu Eurosportu Jakub Kot zwrócił uwagę na pewną frapująca rzecz. Otóż najniższy z umiejscowionych na skoczni czujników mierzy wiatr jeszcze przez dwie lub trzy sekundy po tym, jak skoczek wylądował. Jeśli podane przez niego informacje są precyzyjne, to mamy do czynienia z prawdziwym idiotyzmem. Trudno znaleźć jakikolwiek sensowny powód takiego stanu rzeczy. Nikt mnie nie przekona, że wiatr może mieć wpływy na długość skoku w momencie, gdy ten skok już się skończył. Natomiast jeśli już po skoku ten wiatr się zmieni, to fakt ten ewidentnie wypacza wynik. To naprawdę szokujące, że po dekadzie stosowania przeliczników za wiatr, wciąż jeszcze mamy do czynienia z tego typu niedopatrzeniami. Ten, kto tego nie dopilnował, zapomniał oblicza swego ojca. Ten czujnik powinien być wyłączany w momencie, gdy skoczek uderza nartami w zeskok i niech nikt mi nie mówi, że w 2019 roku nie da się tego zrobić. Pewnie połowa smartfonów na tej planecie nie tylko ma odpowiednią moc obliczeniową, ale też dysponuje już odpowiednią apką. Żebyscie wiedzieli, ludzie wymyslają takie apki, że głowa mała...


Jeśli ktoś ma uratować zainteresowanie skokami narciarskimi, to tylko Thomas Markeng. Co za koleś! Jeszcze nie skończył 20 lat, a już przykuwa uwagę publiki nie gorzej, niż czołowi zawodnicy. Co prawda póki co, to wszystko z roztargnienia, ale jakie efekty. A to zapomni wyhamować na przeciwstoku i testuje własnym kręgosłupem twardość austriackich barierek, a to nie sprawdzi ważności paszportu i pędzi trzy razy przez pół Europy i kawałek Azji, żeby rzutem na taśmę zająć najwyższe miejsce w karierze. Markeng miał kwalifikacjach prawie najwyższą prędkość na progu. Co się dziwić, skoro rozbieg do skoku zaczynał w rosyjskiej ambasadzie w Oslo… Ciekawe, co jeszcze nawywija podczas swojej kariery. Jakbym siedział w branży filmowej, już bym z nim się ugadywał na wyłączność praw do jego biografii pod kątem scenariusza.

Poza wiatrowymi mamy też i inne paradoksy. Jedyny Fin, który przed rosyjskimi zawodami miał punkty PŚ, nie mógł w Rosji wystąpić, bo nie miał wizy. Szansę, by pokazać się przed własną publicznością dostało 9 Rosjan. Pięciu odpadło w piątkowych kwalifikacjach, czterech uplasowało się w ostatniej dziesiątce sobotnich zawodów. W niedzielę niewiele lepiej – kwalifikacje odsiały znów pięciu. Klimow – który zeszłej zimy brylował – był ostatni, a punkty zdobył tylko weteran Dima. Całe pięć. Niemcy (dwaj) dalej skaczą w tych śmiesznych kaskach. Ciekawe, kiedy im się znudzi. Zeszłej zimy znudziło im się dość szybko, dziwne trochę, że w tym roku do tego wrócili. Przecież już blisko 20 lat temu Włodzimierz Szaranowicz mówił, ze samymi kaskami wojny się nie wygra. A jak już jesteśmy przy Włodzimierzu Szaranowiczu, to znalazłem prawdziwą perełkę.

Zostańmy przy komentatorach TVP. Przemysław Babiarz, jak wiadomo, znany jest bardziej z komentowania łyżwiarstwa figurowego, niż skoków narciarskich. W Wiśle byłem osobiście, nie oglądałem zatem transmisji, ale zgaduję, że czuł się podczas komentowania jak ryba w wodzie – żarcik taki, hehe. Ale do rzeczy. Pod wpływem przyzwyczajenia zapewne, przyszedł mu do głowy pomysł, który początkowo uznałem za średnio sensowny, ale po jakimś czasie jednak mnie zaintrygował. Ot, taka ciekawostka: a co by był gdy zestawić najlepszych w Pucharze Świata skoczków w pary narodowe? Chodzi o skoczków, którzy w historii wygrali najwięcej konkursów. I oto, co mi wyszło:

Pary
Lp kraj para suma
1 Finlandia Nykänen (46) i Ahonen (36) 82
2 Austria Schlierenzauer (53) i Felder (25) 78
3 Polska Małysz (39) i Stoch (33) 72
4 Niemcy Weißflog (33) i Schmitt (28) 61
5 Słowenia P.Prevc (22) i Peterka (15) 37
6 Japonia Kasai (17) i Funaki (15) 32
7 Szwajcaria Ammann (23) i Küttel (5) 28
8 Norwegia Ljøkelsøy (11) i Jacobsen (10) 21
9 Czechosłowacja i Czechy Ploc (10) i Janda (6) 16
10 Kanada Bulau (13) i Collins (1) 14

Żadnemu prawdziwemu fanowi skoków nie trzeba oczywiście przypominać, że najwięcej indywidualnych konkursów w historii PŚ wygrała oczywiście Austria (252). Po niej mamy kolejne trzy potęgi należące do historycznej wielkiej czwórki – Finlandia (151), Niemcy (wraz z NRD 144) i Norwegia (114). Dalej Polska (82), Japonia (77) i Słowenia (z Jugosławią 68). Tymczasem w powyższej tabelce nastąpiły pewne przetasowania. Najwięcej straciła Norwegia, znana z tego, że w erze Pucharu Świata dochowała się bardzo dużej liczby znakomitych skoczków, ale niewielu wybitnych. Dość powiedzieć, że te 114 konkursów wygrywało w sumie 29 skoczków, podczas gdy 251 austriackich konkursów wygrało „zaledwie” 28 zawodników. Z perspektywy dzisiejszego kibica wydaje się wręcz szokujące, że taki Kanadyjczyk Bulau wygrał więcej konkursów PŚ, niż najlepszy z Norwegów – Ljøkelsøy. W końcu mówimy o ojczyźnie skoków! Zyskała za to Polska. A to oczywiście dlatego, że lwia część polskich zwycięstw została odniesiona przez naszych dwóch superskoczków. W tym dość dziwnym zestawieniu pokonujemy naszych zachodnich sąsiadów i choćby ku takiemu pokrzepieniu serc warto było tę tabelkę zmajstrować. Myślę, że Pan Przemysław to propsuje.

Czołówka PŚ 09.12.2019
Lp zawodnik kraj pkt strata1 strata2
1 Daniel-Andre Tande Norwegia 260 0 0
2 Stefan Kraft Austria 196 64 64
3 Karl Geiger Niemcy 192 68 4
4 Ryoyu Kobayashi Japonia 190 70 2
5 Philipp Aschenwald Austria 164 96 26
6 Anže Lanišek Słowenia 161 99 3
7 Yukiya Sato Japonia 138 122 23
8 Kamil Stoch Polska 120 140 18
9 Dawid Kubacki Polska 117 143 3
10 Killian Peier Szwajcaria 106 154 11

W pierwszej dziesiątce mamy przedstawicielu siedmiu narodów. W dodatku po Tagile cezurą wejścia do tego ekskluzywnego klubu jest 100 punktów. Bo jedenasty - Timi Zajc - ma ich 98. Timi Zajc. Dziwne, imię Timi zawsze mi się kojarzyło z barankiem, nie zajączkiem...

Poczet Zwycięzców 09.12.2019
Lp zawodnik kraj liczba wPS
1 Daniel-Andre Tande Norwegia 2 1
2 Stefan Kraft Austria 1 2
3 Yukiya Satō Japonia 1 7

W historii PŚ Japończycy mają juz 77 zwycięstw, tylko o pięć mniej od Polski. Orły Doda, to roboty!

Poczet Podiumowiczów 09.12.2019
Lp zawodnik kraj 1 2 3 suma wPŚ
1 Daniel-Andre Tande Norwegia 2 0 0 2 1
2 Stefan Kraft Austria 1 0 0 1 2
3 Yukiya Satō Japonia 1 0 0 1 7
4 Philipp Aschenwald Austria 0 1 1 2 5
5 Anže Lanišek Słowenia 0 1 1 2 6
6 Karl Geiger Niemcy 0 1 0 1 3
7 Killian Peier Szwajcaria 0 1 0 1 10
8 Ryōyū Kobayashi Japonia 0 0 1 1 4
9 Kamil Stoch Polska 0 0 1 1 8


Na podium tych czterech konkursów stawało już w sumie dziewięciu różnych zawodników. Takie przeciągi mamy w tym sezonie.
 

Polacy 09.12.2019
Lp zawodnik pkt wPŚ kadra
1 Kamil Stoch 120 8 A
2 Dawid Kubacki 117 9 A
3 Maciej Kot 30 28 A
4 Piotr Żyła 27 30 A
5 Jakub Wolny 19 33 A
6 Stefan Hula 15 35 A

Maciej Kot ma więcej punktów od Piotra Żyły. Nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić. Pogratuluję po prostu. Zgódźmy się, że na tę okoliczność to nie on powinien zmieniać nazwisko na Nowak.

Bracia 09.12.2019
Lp Bracia kraj pkt.
1 Kobayashi Japonia 237
2 Prevc Słowenia 115
3 Huber Austria 81

 

W tabelce braterskiej Prevcowie wyprzedzili Huberów. I weźcie mi tu nie marudźcie, że Stefan nie skacze w PŚ. Skakał w LGP, dobrze mu idzie w kontynentalu, na pewno dostanie szansę na TCS. Antycypuję po prostu. Nawet, jeśli niektórzy tego nie lubią.

 

Plastikowa Kulka 09.12.2019
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Markus Eisenbichler Niemcy 5 37
2 Moritz Baer Niemcy 5 34
3 Constantin Schmid Niemcy 5 21
4 Daiki Itō Japonia 5 16

Plastikową Kulkę zdominowali nam Niemcy, nie wpuszczając do tabelki nikogo przez trzy pierwsze konkursy. Ale od niedzieli Daiki Itō jest japońskim rodzynkiem. Z kolei Polacy ulubili sobie miejsca 51., bo Klimek był 51. w Wiśle, a Stefan w Niżnym Tagile. 

Przypominam, że zasady Plastikowej Kulki, można znaleźć w tym felietonie.

 

Cytat zupełnie na temat: „Troszeczkę loteryjny”
Kacper Merk
Odrobinkę katastrofalny. Ostrożnie radykalny. Malutki gigant.

Cytat zupełnie nie na temat:
Madeleine Swann: Nie powinieneś się gapić.
James Bond: Nie powinnaś tak wyglądać.

Tu Bocian, tu Bocian, bez odbioru. Za tydzień nadawanie przejmuje radiostacja Wójt z Klingenthal. A tam tylko dwie rzeczy są pewne: Döbra i Zwota.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nie czytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (10754) komentarze: (59)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • higashi bywalec
    @Pavel

    Ja się zgadzam, że do wielkiej piątki (AUT,GER,NOR,JPN,SLO) w dłuższej, liczonej w dekadach perspektywie nie ma sensu nas porównywać. Natomiast zdumiewające jest, że jeśli chodzi o roczniki powiedzmy 93-00 i talenty z grona tych największych naszą niską skuteczność w prze[***]niu ich na klasowych/solidnych zawodników można porównać chyba tylko z Finami.
    Tande, który talentem ustępował Murańce i Zniszczołowi jest liderem PŚ. Nawet Rosjanie z kombinatora Klimowa z tego samego rocznika zrobili skoczka, który zaliczył jeden świetny sezon. Szwajcarzy mieli dobrze rokujący rocznik 95 i są efekty - Peier ma już medal MŚ, a ten sezon może zakończyć w top10 PŚ. O Japończykach z roczników 95/96 już wspominałem. Słoweńcy kilka talentów zmarnowali, ale Domena Prevca, Zajca i Laniska wprowadzili za to na nieosiągalny dla żadnego z naszych poziom. Co do Austriaków to można uznać, że ostatnim naprawdę dużym talentem był u nich Kraft - porównajmy jego osiągnięcia z rok młodszym Murańką i dwa lata młodszym Wolnym (w okresie juniorskim rokowali podobnie jak Austriak).
    Jeśli chodzi o pokolenie od Huli do Kota to to późniejsze niczym nie ustępuje mu patrząc na wyniki w kategoriach dziecięco-juniorskich, przeciwnie. Tyle, że nasi obecni kadrowicze A w kluczowym dla rozwoju momencie mieli możliwość pracy z trenerami z zagranicy z najwyższej półki.
    Gdyby scenariusz, który uznałem za minimum wymagań (jeden ze wspomnianej grupy w top 15, dwóch na top30) został zrealizowany, w miarę płynnie przeszli byśmy przez okres kończenia karier przez naszych weteranów, a w młodszych rocznikach jakieś rodzynki by się pojawiły (Niżnika i Habdasa np. już teraz trzeba określić jako duże talenty - niestety, prawdopodobnie przejdą przez ten sam cykl szkolenia centralnego co ich młodsi koledzy).

  • cavalierjan19 profesor

    Tak patrząc ex post to rok i dwa lata temu konkursy w Niżnym Tagile to były jednak bardzo przyjemne i dość sprawiedliwe.

  • Pavel profesor
    @higashi

    Tylko, że wymieniona przez Ciebie grupa to rozstrzał rocznikowy od 93 do 2000, a tych zawodników podałeś raptem 11, z czego Wolny się wybił. Najwięcej skoczków mieliśmy na fali Małyszomanii z czego udało się nam sklecić obecną kadrę i sporo innych zmarnować, ale na % typowym dla każdej kadry. Później nadeszły mocne roczniki 93-95 i popłynęły niemal całkowicie, słaby trener kadry A, przeciętni trenerzy kadry B i procencik urósł, ale nawet jakby 2-3 skoczków z tej grupy się jako tako wybiło tylko byśmy odsunęli w czasie nieuniknione. Kolejne lata są coraz gorsze i nawet nie bardzo jest co tracić, obawiam się, że oglądamy ostatnie lata mocnej Polski w PŚ.

  • higashi bywalec
    @Pavel

    Oczywiście, że nie ma pełnej przekładalności talentów juniorskich na seniorskie skakanie - dlatego zaznaczyłem, że z wymienionej przeze mnie grupy należałoby oczekiwać chociaż trzech zawodników na poziomie top30 PŚ (i niechby jeden z nich był w top15). Myślę, że to uczciwie postawione wymagania biorąc pod uwagę poziom z jakiego ci zawodnicy zaczynali.
    Brak utalentowanych juniorów u nas to problem stosunkowo świeży, bo dziury w rocznikach tak na dobre zaczęły się począwszy od 97. Nasze pokolenie 94-95 spokojnie można porównać z rocznikami 95/96 u Japończyków. Różnica jest taka, że tam skoczkowie po których można było się spodziewać wybitnych seniorskich rezultatów (Y.Sato, R.Kobayashi) należą już do ścisłej czołówki światowej.

  • Pavel profesor
    @higashi

    Żadna reprezentacja nie ma 100% przełożenia utalentowanych juniorów na dobrych seniorów. My nawet nie jesteśmy w czołówce tych "marnowanych talentów", a do Norwegii czy Słowenii bardzo nam daleko. Problemem jest to, że mamy relatywnie niewielu utalentowanych juniorów i nawet jak % przełożenia junior-senior mamy podobny czy nawet wyższy niż np w w/w Norwegii czy Słowenii to i tak w rezultacie otrzymujemy mniej mocnych zawodników. Jak ktoś w wieku 23-24 lat nie osiągnął nic, to jest w praktyce stracony i tylko nielicznym udaje się wyjść na prostą i to tylko dlatego, że mają zacięcie, aby żyć na granicy ubóstwa. Dlatego tak wazna jest liczna grupa juniorów, której my niestety nie posiadamy.

  • higashi bywalec
    @bardzostarysceptyk

    Nie wiedziałem, że to samorządy decydują o obsadzie stanowisk trenerów w kadrach narodowych Polskiego Związku Narciarskiego...
    Młodych, zdolnych zawodników objętych centralnym szkoleniem, spośród których z trzech powinno w tej chwili skakać na poziomie minimum top30 PŚ mieliśmy/mamy:
    wielki talent - Murańka,
    duże talenty - Zniszczoł, Wolny, Leja, Wąsek, Pilch
    zawodnicy z pewnym potencjałem - Biegun, Stękała, Kastelik, Kantyka, Czyż
    Nie wspominam o dość licznej grupie tych, którzy mieli jakieś tam wyniki w kategoriach dziecięcych.
    W Austrii, Norwegii, Niemczech czy Japonii z takiej grupy stworzono by pewnie całkiem przyzwoitą drużynę. Tyle, że tam z zawodnikami pracują fachowcy, a nie amatorzy z łapanki.
    Co do budowy skoczni to ten temat był wałkowany w komentarzach chyba przez 10 lat - że się nie da, że samorządy itd. A jednak niedawno pieniądze (uwaga: rządowe!) na remont kompleksu w Zakopanem wreszcie się znalazły. Nie jest to więc wyłącznie kwestia przepisów czy systemowa. Są to decyzje polityczne, a zadaniem Tajnera jako prezesa związku jest m.in. przekonywać władze do inwestycji w infrastrukturę.
    Tak na marginesie to stan skoczni w Zakopanem doprowadził pośrednio do nędzy jaką mamy w tej chwili w rocznikach juniorskich - dzieciaki nie miały nawet gdzie trenować.


  • sheef profesor
    @unnameduser

    Byli jeszcze Słowacy Martin Svagerko oraz Jan Tanczos ale w chwili stawania na podium byli oni reprezentantami Czechosłowacji dlatego w historycznej statystyce podiumowiczów nie ma takiego kraju ja Słowacja.

  • dejw profesor
    @dejw

    Drużynowo optycznie prym zdecydowanie wiodą Norwegowie. W PN jednak nie prowadzą, przez dyskwalifikacje w Ruce, oraz niebywałe inby które odwalali w skokach konkursowych w Rosji. Liderują zatem Austriacy, z niesamowitym Kraftem (czy ten gość będzie miał kiedyś kryzysowy sezon?!), objawieniami w osobach Aschenwalda, Hoerla, solidnym Huberem i Gregorem będącym o włos od powrotu na pucharowe podium. Nawet Hayboeck, który zaczął mocno rokować na przejście na mityczne treny i szukanie formy się w Tagile obudził.
    Dalej przerwa, ale za to jaki ścisk między kolejną czwórką. Polacy skaczą co najwyżej nieźle, bez żadnego błysku. Japończycy takowe mają, jednak są bardzo nierówni. Słoweńcy nie byliby sobą, gdyby czegoś spektakularnie nie zawalali - a to spadną daleko z prowadzenia po I serii, a to ich lider odpadnie w kwalifikacjach, a to Semenic, który w Wiśle i Ruce wyglądał naprawdę dobrze, tak się przejął dyskami, że w Rosji nie był w stanie załapać się nawet do I serii.
    Dzięki temu mocno do tej grupki zbliżyli się Niemcy, dla których Tagił mógł być momentem przełamania. Choć na pewno nie dla aktualnego mistrza świata z dużej skoczni.
    3 tydzień skakania, a Czesi wciąż na koncie tyle samo punktów co Kazachstan, Estonia, Rumunia i Mozambik..

  • dejw profesor

    Ciężki ten początek sezonu, a już zwłaszcza niedziele. W Wiśle polała się krew, w Ruce nie polało się nic, bo kolejny raz "tam to zawsze wieje, więc nie powinni w ogóle tam skakać" i odwołano konkurs już na 10 minut przed jego rozpoczęciem. W Tagile polały się bluzgi na przeliczniki - słusznie, bo to co odpieprzyło się przy skoku Rjoju, to chyba największy absurd w historii stosowania bonifikat.
    Co nie zmienia faktu, że stosowanie przeliczników jest koniecznością. Jasne, że obecny system wymaga poprawek i dopracowań; jednak równie oczywiste jest to, że wiatru całkowicie ujarzmić się nie da i przy takich loteryjnych warunkach, żaden system nie będzie doskonały.

    Trzy weekendy, trzy skocznie. Trzy "same loterie". "Nie da się patrzeć i wyniki niemiarodajne".
    Tylko jakoś dziwnym trafem obecna klasyfikacja dość dobrze oddaje realny układ sił na początku sezonu. Brakuje w niej tylko Johanssona, który jest w formie na to być teraz co najmniej wiceliderem PŚ i powinien mieć chociaż jedną wygraną na koncie, a plasuje się dopiero pod koniec drugiej dziesiątki i ogląda plecy Ito, Markenga (który chyba tak się wqrwił swoim roztargnieniem, że w niedzielę latał jak nakręcony), czy Hoerla (dla mnie największa rewelacja początku sezonu i nie ukrywam, że jego równy poziom i brak totalnie zepsutych skoków wprawia mnie w osłupienie).

    Poczet zwycięzców i tabelka podiumowiczów jest zróżnicowana. Dla mnie to taka miła odmiana po tym, co działo się choćby w ostatnim sezonie. Życiowe rezultaty w PŚ zrobili już zawodnicy, którzy: byli dużymi talentami, pokazali się z dobrej strony rok temu i są w dobrym wieku na sportowy rozwój i odpalenie. Skorzystali na loteriach? Możliwe. A możliwe też, że taki Aschenwald, Sato czy Lanisek to będą zawodnicy, którzy w przekroju całego sezonu mogą stanowić o sile swoich reprezentacji i ustanowią życiowe sezony, z bardzo pokaźnym dorobkiem punktowym na koniec w Plani... to znaczy w Vikersund.

  • andbal profesor
    4 konkursy

    W 4 konkursach trzech naszych punktowalo we wszystkich. Oni tez zajmują najwyższe miejsca w naszej kadrze.
    Miejsca Kota w rozrzucie 10ciu miejsc odpowiednio; 25, 18, 27 i 24 miejsce.
    Kubacki w rozrzucie 13stu miejsc odpowiednio; 7, 12, 5 i 17.
    Stoch w rozrzucie 14stu miejsc odpowiednio; 3, 16, 9 i 15.
    Wolny i Zyla startowali we wszystkich konkursach ale punktowali tylko we dwóch konkursach.
    Zyla 13te i 27me z punktowanych i 2 x 35 (w tym jeden upadek)
    Wolny 27me i 16ste z punktowanych oraz 33 i 32 z niepunktowanych.
    Hula punktowal w dwóch (22 i 25) raz 38 i raz nie przebrnal w kwalifikacjach.

  • bardzostarysceptyk profesor
    Jak ludzie nie wiedzą, nie rozumieją, to można wyjaśnić, wytłumaczyć ....

    ale jak zrozumieć nie chcą to już gorsza sprawa.
    O wszystko co złe w polskich sportach zimowych, szczególnie w skokach, obwinia się Tajnera. Mimo że wiele
    razy pisano, w tym często ja, jak jest zorganizowany sport w Polsce, kto za co i komu płaci. kto ma utrzymywać,
    remontować i budować skoczne.
    Ja doskonalę rozumiem, że ludzie chcą mieć konkretnego winnego, znanego z imienia, nazwiska i wizerunku.
    A nie jakieś struktury, przepisy czy dziesiątki a nawet setki anonimowych winnych.

    A segment polskich skoków, który jest najbardziej krytykowany, czyli podstawy, brak młodych zdolnych
    zawodników, właśnie w najmniejszym stopniu podlega Apoloniuszowi. Polskie skoki, inne zimowe i letnie dyscypliny,
    poza garstką najpopularniejszych, niszczą przepisy utworzone na pocz. lat 90-tych, oddające cały sport, poza kadrami,
    w ręce samorządowe.
    A samorządy maja coraz większe kłopoty finansowe. Poczytajcie trochę gazety czy internet. Jak myślicie, jak dojdzie do
    konieczności wyboru, czy dać pieniądze np nauczycielom czy na miejscowy klub piłkarskim, to co wybiorą ?, o egzotycznych i
    drogich skokach nawet nie chcę wspominać.
    Oczywiście najbogatsze kluby najpopularniejszych dyscyplin (kopana, siatkówka) wyrwały się z tej samorządowej niewoli
    znajdując bogatych sponsorów. Ale olbrzymia większość to dalej całkowicie jest uzależniona od samorządowego
    finansowania, bo sponsorów czy reklamodawców jest mało.
    Każda dyskusja o kondycji polskich skoków, na tej stronie, mnie przygnębia. Bo po 1 przyznaję, że nie jest dobrze, a po 2
    zawsze są atakowani nie właściwi ludzie. A kto jest właściwy ?. Ci co Polską rządzili przez ostatnie 30 lat i rządzą obecnie
    i nic nie robią by ten system zmienić. A dlaczego zresztą mieli, czy mają się wysilać ? Nikt nie obalił rządu, bo nie było pieniędzy na skoki, ha, ha, dobrzy żart.
    Tak więc dalej Tajner będzie opluwany, nie za swoje winy. Tak się zastanawiam, ile musiałbym zarabiać, bym zgodził się
    na plucie mi w twarz ?, bo podobno wszystko jest tylko kwestią kwoty.

  • Adam90 profesor
    @Toyminator

    obyś się zaskoczył i w innych zawodnikach pozdrawiam.

  • Kamil G bywalec

    Nijak nie mogę zrozumieć zasad Plastikowej Kulki🙃

  • higashi bywalec
    @GOTS

    Tylko komu i za co się tymi pieniędzmi od sponsorów płaci? Promowanie trenerów-amatorów i tworzenie etatów na związane z PR potrzeby doprowadziło do stanu jaki obecnie mamy. Jedyną decyzją Tajnera jako prezesa, którą można ocenić pozytywnie było zatrudnienie Horngachera, który agonię polskich skoków (a co za tym idzie całego narciarstwa, bo poza skokami nic już nie mamy) wydłużył o 3 lata.

  • unnameduser stały bywalec
    @sheef

    A czy są jeszcze jakieś kraje, których zawodnicy stawali na podium w zawodach PŚ?

  • sheef profesor
    Analogiczne zestawienie krajowych par pod względem podium PŚ

    Idąc tym tropem można by się pokusić o zestawienie krajowych par pod względem podium Pucharu Świata. Poniżej wyniki:

    1. Finlandia - 184 (Ahonen - 108, Nykaenen - 76),
    2. Austria - 164 (Schlierenzauer - 88, Morgenstern - 76),
    3. Polska - 158 (Małysz - 92, Stoch - 66),
    4. Niemcy/NRD - 126 (Weissflog - 73, Freund - 53),
    5. Japonia - 101 (Kasai - 63, Funaki - 38),
    6. Szwajcaria - 95 (Ammann - 80, Kuettel - 15),
    7. Słowenia/Jugosławia - 85 (P. Prevc - 53, Peterka - 32),
    8. Norwegia - 66 (Bardal - 34, Ljoekelsoey - 32),
    9. Czechy/Czechosłowacja - 47 (Ploc - 27, Janda - 20),
    10 Kanada - 32 (Bulau - 29, Collins - 3),
    11. Włochy - 22 (Cecon - 17, Rigoni - 5),
    12. Szwecja - 18 (Bokloev - 11, S. Taellberg - 7),
    13. Rosja/ZSRR - 12 (Wassiljew - 9, Klimow - 3),
    14. Stany Zjednoczone - 11 (Hastings - 6, Holland - 5),
    15. Francja - 8 (Mollard - 6, Dessum - 2).

  • GOTS weteran
    @Kapitan Stopczyk

    Będę bronił kogo mi się żywnie podoba.
    Już Ci raz pisałem, z Toniem mam tyle wspólnego, co Ty z ciętą ripostą.

  • Kapitan Stopczyk stały bywalec
    @GOTS Tonio, daj juz spokój

    Dobry był z Ciebie herbatnik, dużo ubawu dostarczałeś, ale za komedianta to ja Cie nigdy nie miałem. Ileż możesz starego bronić ;)

  • GOTS weteran
    @pogromca januszy

    Ponieważ w Polsce istnieje mania złośliwości wobec drugiego człowieka, i stawiania siebie w roli nieskalanego autorytetu w większości dziedzin. Zapewne takie zjawisko ma miejsce w innych krajach, bo ludzie wszędzie są tacy sami, ale jesteśmy w Polsce i interesują nas sprawy polskie.
    Ja też oczywiście na Tajnera patrzę krytycznym okiem, nierzadko denerwuje mnie ten jego wieczny hura optymizm, ale na litość, on jako Prezes, m[***] się sprawdził. Czy Wy naprawdę myślicie, że koncerny takie jak Renault czy Milka dałby choć jeden grosz dla PZN, gdyby na jego czele stał dyletant? Większość krzyczy, że chce zmiany. A ja myślę, że z rozrzewnieniem będziemy wspominać tego Prezesa, i po czasie wszyscy docenią działania Pola.

  • Oczy Aignera profesor
    @zimowy_komentator

    Cytat częściowo nie na temat:
    "Zaczynamy teraz festiwal polskich skoków".
    Link: [***]v=u4nCVWptyZk

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl