Okiem Samozwańczego Autorytetu: Trzy po trzy

  • 2020-02-09 18:07

Przez te baby to zawsze same kłopoty są. Przylazła taka Sabina Orkan i przerwała zawody w Willingen. Ba, Willingen. Urządziła karczemną awanturę na całe Niemcy. Potłukła dachówki, pozamykała stadiony, żeby chłopy uciechy ze sportu nie mieli. Dobrze, że chociaż w tym Willingen udało się turniej przeprowadzić. Choć okrojony do trzech serii.

Takie są efekty wymyślania jednoweekendowych turniejów, a raczej mini-turniejów, na jednej skoczni. Piątkowe treningi ciągnięto przez cztery godziny. Przecież jak zawody są rozpisane na jeden weekend, to ewentualne pole manewru, by dokonać jakichś zmian w harmonogramie, jest drastycznie ograniczone. Więc organizatorzy próbują rozegrać na siłę i bez sensu. Przy okazji znów okazało się, że ta słynna niemiecka organizacja to pic na wodę i fotomontaż. Znali prognozy i wiedzieli, że piątkowe skakanie może się przedłużać, a nie przygotowali odpowiedniego cateringu dla skoczków na wypadek przeciągania się zaplanowanych serii.

Swoją drogą, to choć w przeciwieństwie do Titisee-Neustadt, rozegrano tylko trzy oceniane serie, to jednak tym razem osoba zwycięzcy nie budzi żadnych wątpliwości. Stephan Leyhe był w Willingen po prostu najlepszy. Ktoś przed niemieckim minicyklem pisał, że Leyhe będzie czarnym koniem. Czarnym koniem?! No proszę Was. Czarnym koniem to mogli być Koudelka, Hayböck albo Zajc. Leyhe? To był koń na białym rycerzu!




Strasznie prestiżowy im ten miniturnmiej wyszedł. Zjechało się aż 53 skoczków z 13 krajów. Dla porównania - w Pucharze Świata Pań - czyli imprezie o wciąż znacznie mniejszym prestiżu i rozgłosie - wystąpiło 66 zawodniczek z 16 krajów. No właśnie - kolejny absurd. 53 zawodników a oni kwalifikacje na siłę rozgrywają. Przypominam, że kwalifikacje wymyślomo po to, by ograniczyć czas rozgrywania konkursu pod telewizję. Było to w czasach, gdy na konkursy zjeżdżało się po 90 albo i więcej zawodników. 50 czy 53, to naprawdę marginalna różnica. Dużo większe znaczenie dla długości serii - jak się właśnie po raz kolejny okazało w piątek - mają warunki. Ponieważ jednak FIS chciał z kwalifikacji zrobić kolejny produkt, na którym można zarobić, to trzeba było te treningi i potem kwalifikacje starać się rozegrać na siłę i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Choć biorąc pod uwagę powód, dla którego takie cuś w ogóle wymyślono - to potrzeby nie było. No ale skoro regulamin mówi, że kwalifikacje są częścią turnieju, to trzeba za wszelką cenę próbować.



Ostatecznie się udało. Nie udało się za to rozegrać skoków niedzielnych, drugi konkurs odwołano już w sobotę wieczorem, ze względu na nadciągający Orkan Sabina. I wiecie co? O ile w zupełności rozumiem decyzję o dowołaniu, o tyle uzasadnienie wydaje mi się nieco absurdalne. No bo czytałem, że Orkan faktycznie czyni spustoszenia i podobno odwoływano nawet mecze piłkarskie, nie tylko skoki narciarskie (choć na przykład Puchar Kontynentalny w Brotterode - około 100 km w linii prostej na południowy wschód od Willingen - doszedł do skutku). Ale tłumaczenie? "Komitet organizacyjny przyznał, iż w przypadku nieoczekiwanego wypadku, nie byliby w stanie stosunkowo szybko doprowadzić do ewakuacji wszystkich zgromadzonych osób spod skoczni. Ta decyzja była jedną z decydujących o odwołaniu niedzielnej rywalizacji." To nie jest argument za tym, by odwoływać zawody, gdy wieje. To jest argument za tym, by ten stadion zamknąć na dobre, lub zmodernizować. Tak, by można było odpowiednio szybko ewakuować skocznię. Bo silny wiatr zwykle bywa prognozowany, ale zamach terrorystyczny, wybuch pożaru czy katastrofa budowlana, to już z różnych powodów raczej nie. Chyba, że to jest jakiś błąd w tłumaczeniu, albo organizatorzy się plątali w zeznaniach. Bezpieczeństwo bezpieczeństwem, ok, super, odpowiedzialna postawa, ale myślę, że dwa inne czynniki też były brane pod uwagę. Pierwszy - skoki w sobotę się odbyły, rozegrano zarówno przełożone z piątku kwalifikacje, jak i konkurs. Więc organizatorzy mieli świadomość, że kibice strasznej afery nie zrobią, część skoków została odfajkowana. Drugi - po trzech seriach prowadził "nasz chłopak, tutejszy". W jakich proporcjach decydowały względy bezpieczeństwa a w jakich te dwa powody, to już tam organizatorzy wiedzą najlepiej, o czym myśleli w sobotę wieczorem. Ja tam osobiście myślę, że w niedzielę pewnie i tak nie dałoby się skakać. I że Leyhe zgarnął te 25 patoli sprawiedliwie. Czy Kraft mógłby w niedzielę odrobić do niego 22 punkty? Albo Lindvik 27? Może by i mogli. Ale tylko wtedy, gdyby była loteria. Więc właśnie to nie byłoby sprawiedliwe.



Zaraz po odwołaniu niedzielnego konkursu rozgorzały tu i tam dyskusje, dla kogo to dobrze a dla kogo źle, że je odwołano. Głównie skupiano się na tym, dla kogo to źle. Że dla Krafta, bo nie miał szans dogonić Leyhe. Że dla Stocha, bo lubi tę skocznię i mógł solidniej zapunktować, może nawet wygrać. Że dla Leyhe, bo u siebie mógł podwoić zdobycz. Że dla Żyły - bo dla niego im większa skocznia, tym lepiej. Że dla Tepesa, bo może znów by sobie rekord wyrównał. Wszyscy się mylili. Kto na tym definitywnie stracił - to ja Wam wytłumaczę. Z ust moich bowiem - krynicy mądrości - popłyną słowa celne, prawdziwe i sprawiedliwe. I nikt im zaprzeczyć nie będzie w stanie. Od czegoś w końcu jestem tym aurorytetem, nie? Otóż najbardziej na tej decyzji stracił Robin Pedersen. Oraz wszyscy skoczkowie sklasyfikowani w Pucharze Świata niżej od niego. W tym - niestety - również Kot, Hula czy Wolny. Oto bowiem w efekcie tej decyzji do końca cyklu pozostało 10 konkursów indywidualnych. Więc Robin Pedersen i wszyscy pozostali, którzy tracą do Krafta więcej niż 1000 punktów, definitywnie, bezapelacyjnie i bezpowrotnie stracili szansę na Puchar Świata 2019/2020. Proste? Proste. No ale żeby na coś takiego wpaść, to trzeba być autorytetem.



Tak więc z Willingen Pięć zrobiło nam się się Willingen Trzy. I to całą gębą. Gdzie się człowiek nie obejrzy - wszędzie trójki. Zacznijmy od tego że zamiast pięciu, były tylko trzy serie oceniane, zaliczane do klasyfikacji wyścigu o 25 tys. euro. Po drugie - w ten weekend można wyróżnić trzech zwycięzców. Po pierwsze - Sabina. Wygrała z organizatorami i udowodniła, że minicykle stoją na kruchych nogach. Po drugie - oczywiście Stephan. Forma Niemca rosła przez ostatnie tygodnie, by w Willingen osiągnąć kulminację. Od Innsbrucka kręcił się koło podium, ale jeszcze był dość nieregularny, od Titisee-Neustadt nie wypadał z pierwszej piątki. W Sapporo już stanął na podium a teraz wreszcie wskoczył na szczyt. I to u siebie. Reprezentant klubu z Willingen, urodzony w pobliskim Schwalefeld, odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w PŚ na skoczni, która stoi najbliżej jego rodzinnego domu. Trochę jak Kamil Stoch, które swoje pierwsze zwycięstwo odniósł na Wielkiej Krokwi. Z kolei z Dawidem Kubacki łączy go to, że pierwsze zwycięstwo odniósł z tym samym wieku - 28 lat. Przez kilka lat solidny średniak z przebłyskami, teraz błysnął na dobre. Trzecim zwycięzcą jest dla mnie Stefan Kraft, który umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej, a odwołanie niedzielnego konkursu zmniejsza dystans do mety, co zawsze jest korzystane dla lidera. Oczywiście droga wciąż jeszcze daleka, dużo się może zdarzyć. Przewaga nad Geigerem na kolana nie powala. Ale wszyscy Czterej Pancerni złapali zadyszkę, żaden nie stanął na podium, Kobayashi i Kubacki ponieśli straty dość wyraźne. A Kraft z tej czwórki pokazał się najlepiej. Przy tak wyrównanym sezonie nawet takie rzeczy mogą mieć znaczenie. 

No i przekonajcie Artti Aigro, że "13" nie jest pechowa

Przerwa od pucharu świata wyszła na dobre Jakubowi Wolnemu. Potrenował pod okiem Grzegorza Sobczyka na Wielkiej Krokwi i tym razem te treningi faktycznie coś dały. W sobotę zapunktował po raz czwarty w tym sezonie i po raz pierwszy od połowy grudnia. Oby dołek miał już za sobą i reszta sezonu wyglądała w jego wykonaniu tak, jak rok temu. Niestety - Willingen pod znakiem trójki to i Polacy nie mogli przełamać rutynowego punktowania trójką. Trójką punktujemy już od sześciu konkursów. Skoro do finału awansował Szybki, to nie znalazło się tam miejsce dla Wewióra. Który zresztą po raz hehe - zgadnijcie który? - zajął tej zimy 35. miejsce. Trójki, trójki, wszędzie trójki. Trójka trójkę trójką na trójce pogania. Zawody w Willingen sponsorowali Warsteiner, Vodafone i Avia oraz cyfra 3.

Kamil ma siedemdziesiąte podium w karierze a Polska czternaste tej zimy. Cieszmy się, bo jest z czego. Peier wpadł w dołek jeszcze głębszy niż ten, z którego (miejmy nadzieję) już wygrzebał się Wolny. Zografski zaliczył najlepszy występ zimy, a Žiga Jelar najlepszy w karierze.

Czołówka PŚ 08.02.2020
Lp zmiana zawodnik kraj przybytek pkt. strata1 strata2
1      - Stefan Kraft Austria 50 1113 0 0
2      - Karl Geiger Niemcy 45 1045 68 68
3      - Dawid Kubacki Polska 16 940 173 105
4      - Ryōyū Kobayashi Japonia 29 936 177 4
5    +1 Marius Lindvik Norwegia 80 687 426 249
6     -1 Kamil Stoch Polska 60 673 440 14
7    +1 Stephan Leyhe Niemcy 100 610 503 63
8    +1 Peter Prevc Słowenia 32 539 574 71
9     -2 Daniel-André Tande Norwegia 0 516 597 23
10      - Yukiya Satō Japonia 24 487 626 29

Kraft powiększa przewagę, a na serio na razie goni go tylko Geiger. Największe straty poniósł - niestety - Dawid. Z szerokiej czołówki więcej stracił tylko Tande, który do Willingen nie przyjechał. Leyhe awansował już na siódme miejsce i ma wcale nie tak dużą stratę do Stocha.

Poczet Zwycięzców 08.02.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Dawid Kubacki Polska 3 3
2 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 4
3 Stefan Kraft Austria 2 1
4 Karl Geiger Niemcy 2 2
5 Kamil Stoch Polska 2 6
6 Marius Lindvik Norwegia 2 5
7 Daniel-André Tande Norwegia 2 9
8 Yukiya Satō Japonia 2 10
9 Stephan Leyhe Niemcy 1 7

No więc my mamy bardzo słaby sezon, tylko pięć zwycięstw. Co mają powiedzieć Niemcy, którzy odhaczyli dopiero trzecie?

Poczet Podiumowiczów 08.02.2020
Lp zawodnik kraj 1 2 3 suma wPŚ
1 Dawid Kubacki Polska 3 1 6 10 3
2 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 1 3 7 4
3 Stefan Kraft Austria 2 7 0 9 1
4 Karl Geiger Niemcy 2 4 1 7 2
5 Marius Lindvik Norwegia 2 1 2 5 5
6 Kamil Stoch Polska 2 0 2 4 6
7 Daniel-André Tande Norwegia 2 0 1 3 9
8 Yukiya Satō Japonia 2 0 0 2 10
9 Stephan Leyhe Niemcy 1 1 0 2 7
10 Philipp Aschenwald Austria 0 1 1 2 12
11 Anže Lanišek Słowenia 0 1 1 2 13
12 Peter Prevc Słowenia 0 1 0 1 8
13 Killian Peier Szwajcaria 0 1 0 1 23
14 Timi Zajc Słowenia 0 0 1 1 19
15 Jan Hörl Austria 0 0 1 1 24

Czwarte podium Kamila Stocha było już czternastym polskim podium tej zimy i dwieście czternastym w historii. Pomimo tego polski dorobek punktowy z Mühlenkopfschanze jest dość skromny. Za to Niemcy u siebie zapunktowali zacnie i w Pucharze Narodów umocnili się na drugim miejscu. Poza tym, może w to nie uwierzycie, ale i tak powiększyliśmy naszą przewagę nad Japonią. 
 

Polacy 08.02.2020
Lp zawodnik przybytek pkt wPŚ kadra
1 Dawid Kubacki 16 940 3 A
2 Kamil Stoch 60 673 6 A
3 Piotr Żyła 0 396 14 A
4 Maciej Kot 0 37 37 A
5 Stefan Hula 0 31 41 A
6 Jakub Wolny 8 30 42 A
7 Klemens Murańka 0 4 65 B

Wolny zapunktował, to Żyła nie. Prawo trójki...
Bracia 08.02.2020
Lp Bracia kraj pkt.
1 Kobayashi Japonia 1056
2 Prevc Słowenia 906
3 Huber Austria 337

Bracia Huber nie zdobyli żadnych punktów, bo Stefan nie wszedł do drugiej rundy a Daniela zdyskwalifikowano. Rodzeństwo japońskie wygrało ze słoweńskim o włos. 51 do 50.

Plastikowa Kulka 08.02.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Anders Håre Norwegia 15 52
2 Taku Takeuchi Japonia 10 43
3 Maciej Kot Polska 6,3 37
4 Shōhei Tochimoto Japonia 6 n
5 Moritz Baer Niemcy 6 45
6 Gregor Schlierenzauer Austria 6 20
7 Timi Zajc Słowenia 6 19
8 Andreas G. Buskum Norwegia 5 59
9 Richard Freitag Niemcy 5 37
10 Antti Aalto Finlandia 5 36
11 Naoki Nakamura Japonia 5 35
12 Simon Ammann Szwajcaria 5 32
13 Markus Eisenbichler Niemcy 5 27
14 Kilian Peier Szwajcaria 5 23
15 Daiki Itō Japonia 5 21
16 Constantin Schmid Niemcy 5 16
17 Anže Lanišek Słowenia 5 13
18 Thomas Aasen Markeng Norwegia 3,1 31

W klasyfikacji Plastikowej Kulki pojawił nam się Rysiek Piątek. Zagadka: Co łączy Ryśka z Maćkiem Kotem i Rokiem Justinem? Otóż wszyscy trzej zajmuja ex-aequo 37. miesce w klasyfikacji generalnej z dorobkiem 37 punktów. Tak trzej! Jakżeby inaczej... No i wszyscy trzej nie mają już szans na KK. Ale za to mają na PK (Plastikową Kulkę). Największe - Maciek, tylko musi się trochę ogarnąć i wrócić do PŚ z PK (Pucharu Kontynentalnego). Bo tam teoretycznie też ma szanse, ale chyba mniejsze.

Zasady Plastikowej Kulki można znaleźć tutaj.
Jaki turniej, taka dekoracja


Cytat zupełnie na temat:
"Pamiętamy doskonale te trzy zwycięstwa Kamila Stocha tu w Willingen, dwa podczas próby przedolimpijskiej w 2014 roku."
Sebastian Szczęsny.

No, Panie Sebastianie, touché. Odpowiedzieć na putinowskie fałszowania historii rewelacją, że Zimowe Igrzyska '2014 zorganizowali Niemcy, a nie Rosjanie - to trzeba mieć i cojones, i pomyślunek i poczucie humoru..

Cytat zupełnie nie na temat:

"Comes the morning and the headlights fade away
Hundred thousand changes, everything's the same
I've been waiting long for one of us to say
'Save the darkness, let it never fade away'"

I to by było na tyle z Willingen. Skoro na półmamucie zobaczyliśmy trzy serie (które miały znaczenie dla rywalizacji o prestiż i kasę) to może na pełnym mamucie zobaczymy sześć? Żart abstrakcyjny, nie wierzę, by w ciągu tygodnia Austriacy zorganizowali dodatkowy konkurs w miejsce odwołanego. Do tego prognozy dla zawodów w Bad Mittendorf wcale nie są łaskawsze od tych dla Willingen. Więc tylko dwie rzeczy są pewne - niespokojne oczekiwanie i zmiany planów. Oby tych zmian było jak najmniej.

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nie czytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (9549) komentarze: (77)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • StrasznyRybolakOtchlani doświadczony
    @MarcinBB

    Nie wiem jak było dokładnie z Brotterode, ale skoro zamykano także stadiony na mecze Bundesligi, gdzie wiatr mógł co najwyżej studzić podmuchami emocje kibiców na widowni, to nie bardzo dziwi mnie odwołanie tego konkursu PŚ - widać, że było to robione zgodnie z jakąś obowiązującą procedurą.

    A może kryterium w tym przypadku była masowość imprezy? Bo na PK w Brotterode mogło przyjść 7 osób (w tym babcia Martina Hammana) i takie zacne grono nie kwalifikowało się do utworzenia sztabu kryzysowego. Albo tam po prostu było bezpieczniej.

    Tak czy siak, szanuję za merytoryczną odpowiedź i w dalszym ciągu pozostaję wiernym czytelnikiem felietonów. ;)

  • Lestek weteran
    @HAZARD

    Niestety, ale w rodzinnych stronach tego zawodnika jego godność wymawia się "Kilian Pejer". Sam to wyjaśniał.

  • MarcinBB redaktor
    @MarcinBB

    "Co więcej, widzę że takie podejście jest na tyle egzotyczne dla naszego środowiska, że aż trudno niektórym uwierzyć w szczerość intencji powodujących taką, wydawałoby się naturalną decyzją. "
    Raz jeszcze doprecyzuję i przypomnę, co napisałem: "Bezpieczeństwo bezpieczeństwem, ok, super, odpowiedzialna postawa, ale myślę, że dwa inne czynniki też były brane pod uwagę." "Też." A nie "tak naprawdę co innego". To nie jest powątpiewanie w szczerość intencji.
    "Żeby potem was w podobnej sytuacji organizatorzy nie potraktowali jak w wywodzie Samozwańczego - "byle za bramę skoczni, a potem choćby potop". Bo takie turboliberalne podejście kłóci się z podstawami prawa moralnego."
    No - trochę mi się oberwało po uszach. Może i zasłużenie. Może faktycznie podszedłem do tematu nieco zbyt cynicznie. Na swoją obronę mam to, że wyraziłem zaniepokojenie wspominanym akapitem: "Komitet organizacyjny przyznał, iż w przypadku nieoczekiwanego wypadku, nie byliby w stanie stosunkowo szybko doprowadzić do ewakuacji wszystkich zgromadzonych osób spod skoczni". Jeśli dobrze rozumiem fragment o "ewakuacji wszystkich zgromadzonych osób spod skoczni" a nie chodzi tu o troskę o bezpieczne dotarcie do domów, odległych przecież nawet o kilkaset kilometrów (przecież w Willingen byli kibice z całego świata, czy odwołano by zawody, gdyby np. Norwegowie pozamykali u siebie lotniska i norwescy kibice z Willingen nie mogli wrócić do Oslo i Trondheim?) to raczej ja wykazałem bardziej odpowiedzialne stanowisko od organizatorów. Jeśli problemem jest odpowiednio szybka ewakuacja obiektu, to trzeba najpierw taką ewakuację usprawnić a dopiero potem organizować PŚ.

    Podsumowując - przyznaję rację szanownym dyskutantom. Krytyka jest w zasadzie zasłużona, choć nie z każdym szczegółem się zgadzam. Gdybym dokładniej się doinformował (najlepiej czytając oryginalne komunikaty organizatorów dotyczące odwołania) to ten niefortunny akapit albo by nie powstał, albo powstałby w innym kształcie, mając trochę inny wydźwięk. Zdaje się, że tytuł "Trzy po trzy" powinien mieć nie cały artykuł, ale właśnie ten fragment ;-)
    pozdrawiam serdecznie

  • MarcinBB redaktor
    @MarcinBB

    "Nie podoba mi się też to piętnowanie argumentacji sztabu o bezpiecznym powrocie do domu"
    Nie wiem jak to jest dokładnie w Niemczech. W Irlandii, gdzie mieszkam, dopóki naczelny organ meteorologiczny nie ogłosi najwyższego stanu alarmu pogodowego i nie przedłoży lokalnym czy państwowym władzom wniosku o odwołanie imprez masowych a władze tego nie klepną, to raczej niczego się nie odwołuje. Czy taka sytuacja miała miejsce w Niemczech?
    Wiem, jak nieokiełznana jest pogoda, jakie zagrożenia ze sobą niesie, wiem, że ekstremalne zjawiska mogą występować lokalnie, ale z Waszych postów wynika, że w niedzielę miała miejsce jakaś kompletna apokalipsa na skalę krajową. Tymczasem - przypominam - w Brotterode konkurs się odbył i skoczkowie skakali. To jest - jak wspomniałem - około 100 km w linii prostej na południowy wschód od Willingen. Ten sam układ niżowy i burzowy nawiedził całą Europę, włącznie z Wyspami Brytyjskimi (tu nazywał się Chiara) i zachodnimi krańcami Polski. A jednak w Brotterode nie tylko nikt nie martwił się powrotem kibiców do domu, ale nawet skoczkami, którzy normalnie rozegrali konkurs.
    Czy w okolicach Willingen naprawdę było tak niebezpiecznie, że przebywanie poza budynkami groziło śmiercią?
    Trudno w tej sytuacji nie odnieść wrażenia, że albo organizatorzy w Willingen byli superostrożni, albo w ci w Brotterode rażąco nieodpowiedzialni. No chyba że w sobotę wieczorem prognozy jednoznacznie wskazywały, że w tych dwóch regionach pogoda będzie skrajnie inna.
    " Może jest to dla nas obce, ale to bardzo dobrze, że na świecie ludzie (odpowiednie służby) biorą odpowiedzialność za czyjeś bezpieczeństwo." Po pierwsze - zasadniczo się zgadzam. Z pewnymi zastrzeżeniami jednak, bo czasami różne władze lubią manifestować swoja władzę nad obywatelami, lub załatwiać różnie swoje interesy uzasadniając to właśnie "odpowiedzialnością za nasze bezpieczeństwo". Przykłady można by mnożyć. Ale ok, zasadniczo i większości taka postawa jest słuszna i zasługuje na pochwałę. Na pewno lepiej przesadzić w stronę bezpieczeństwa, niż lekkomyślności. Po drugie - trochę mnie zaskakuje różnica między podejściem organizatorów w Willingen a w Brotterode.

  • MarcinBB redaktor
    @StrasznyRybolakOtchlani

    No cóż - nie zostaje mi nic innego, jak raz jeszcze posypać głowę popiołem. Ów niefortunny akapit powstał pod wpływem niedoinformowania.
    Zasugerowałem się informacją "Z uwagi na względy bezpieczeństwa, organizatorzy zawodów Pucharu Świata w Willingen (HS145) zdecydowali się na odwołanie niedzielnego konkursu. Tym samym triumfatorem turnieju Willingen Five został Stephan Leyhe." A następnie najbardziej w oczy rzucił mi się cytowany fragment o niemożliwości ewakuowania skoczni w odpowiednim czasie, przez co rozumiałem jedynie to, że obiekt nie posiada wyjść ewakuacyjnych o wystarczającej przepustowości. Fragmenty o potrzebie zdemontowania instalacji czy o tym, że to była decyzja sztabu kryzysowego w ogóle umknął mojej uwadze.

    Natomiast żeby być precyzyjnym, to jednak przyczepię się do fragmentu " ta decyzja nie miała nic wspólnego z kręgami jury zawodów, tylko - o czym pisał już @Pavel - została ona podjęta przez sztab kryzysowy lokalnej administracji. I to FIS został tu postawiony przed faktem dokonanym, "
    Cytuję teraz dokładnie naprawiając wcześniejsze przeoczenia: "Grupa zarządzania kryzysowego utworzona pod przewodnictwem ogólnego organu policji, składająca się z przedstawicieli służb porządkowych, gminy Willingen (Upland), Ski Club Willingen oraz Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) podjęła w sobotni wieczór decyzję o odwołaniu. (...) Władze gminy Willingen (Upland) nie wyrażą zgody na otwarcie stadionu w niedzielę - mówi burmistrz Willingen, Thomas Trachte."
    Czyli zarówno organizatorzy (członkowie Ski Club Willingen) oraz FIS wchodzili w skład sztabu, brał udział w procesie decyzyjnym i nie zostali postawieni przed faktem dokonanym. Ale faktycznie ostatnie słowo należało tu do burmistrza.

  • StrasznyRybolakOtchlani doświadczony

    Co zaś wynika z mojej wypowiedzi, zupełnie nietrafne są @Marcinie twoje analogie między czterogodzinnym forsowaniem treningu w piątek, a odwołaniem a priori niedzielnych zawodów jeszcze w sobotę. Otóż, druga z decyzji została podjęta niezależnie od FISu, który miał swój własny plan na niedzielę - zacząć o 10.00, a potem... nawet ciągnąć i cztery godziny. Peace!

  • StrasznyRybolakOtchlani doświadczony

    Jest to dla mnie równie przedziwne zjawisko jak obecna lutowa pogoda, ale również ja muszę się przyłączyć do polemiki wobec tego kontrowersyjnego akapitu, i wobec Autorytetu jakim jest Samozwańczy. Już podczas "pierwszego czytania" tego fragmentu uderzyło mnie pewne bijące z niego malkontenctwo i swoista "januszowatość", tak kojarząca mi się z nadinterpretacją decyzji jury...
    ...ale problem w tym, że ta decyzja nie miała nic wspólnego z kręgami jury zawodów, tylko - o czym pisał już @Pavel - została ona podjęta przez sztab kryzysowy lokalnej administracji. I to FIS został tu postawiony przed faktem dokonanym, bo tak naprawdę policja dostała polecenie zamknięcia areny na nadchodzący dzień, a jak uczy nas doświadczenie, w krajach niemieckojęzycznych istnieje taka procedura (znamy ją chociażby z Bad Mitterndorf z 2015) i wobec takiego faktu FIS nie może już nic zrobić. Nie podoba mi się też to piętnowanie argumentacji sztabu o bezpiecznym powrocie do domu - z artykułu o odwołaniu zawodów na tej stronie wyczytujemy m.in. argumenty o tym, że robotnicy rozmontowujący metalowe elementy areny potrzebują na to od 6 do 8 godzin, a podejrzewam że na czas wichury szczególnie wszystkie tego typu konstrukcje trzeba zdemontować - i nawet w razie szybkiej decyzji o ewakuacji ci ludzie musieliby jeszcze długi czas pracować w niebezpiecznych warunkach. Może jest to dla nas obce, ale to bardzo dobrze, że na świecie ludzie (odpowiednie służby) biorą odpowiedzialność za czyjeś bezpieczeństwo. Co więcej, widzę że takie podejście jest na tyle egzotyczne dla naszego środowiska, że aż trudno niektórym uwierzyć w szczerość intencji powodujących taką, wydawałoby się naturalną decyzją. No cóż, w myśl starego powiedzenia "Polak musi mieć (tył) ze stali", bo u nas pewnie w podobnej sytuacji brano by odpowiedzialność w pierwszej kolejności za stan kasy... Uprzedzam ewentualnych ripostujących przed posądzeniem mnie o germanofilstwo - nie mylcie mnie z @Lansem. Po prostu uważam, że skoro gdzieś na świecie coś działa dobrze i podług szlachetnych pobudek, to nie należy tego piętnować i traktować przez nasz pryzmat, tylko brać przykład. Żeby potem was w podobnej sytuacji organizatorzy nie potraktowali jak w wywodzie Samozwańczego - "byle za bramę skoczni, a potem choćby potop". Bo takie turboliberalne podejście kłóci się z podstawami prawa moralnego.

  • Pavel profesor
    @MarcinBB

    Marcinie rozpisałeś się, ale znowu wychodzi to, ze dalej nie zapoznałeś się z komunikatem o odwołaniu zawodów . To nie organizatorzy odwołali konkurs, ale nie dostali zgody od policji, straży pożarnej i władz gminy (w komunikacie nazwanych "sztabem kryzysowym") na organizację imprezy masowej. Podobnie było ze spotkaniem w Bundeslidze.

    Także wszelkie porównywania do piątku, pisanie o tym, że "co ich obchodzi droga do parkingu przez las" i insynuację, że szybka decyzja o odwołaniu była spowodowana tym, że na czele te śmiesznego turnieju był Niemiec itd. są pozbawione większego sensu. Także, tak.

    Jakby leżało to w gestii organizatorów coś tam pewne próbowaliby zorganizować, nie bez przyczyny przerzucili konkursy na 10.

  • dejw profesor
    Konkursy w weekend dla skokowych freaków: AlpenCup, mistrzostwaU20 Norwegii i Rosji, zawody w Sapporo

    Alpen Cup w Planicy:
    Piątkowy konkurs wygrywa Presecnik, przed Bombkiem i czwórką Austriaków (Mueller, Haagen, Ritzer, Bachlinger). W sobotę całe TOP4 zajęte przez gospodarzy: Presecnik, Bombek, Zavrsnik (rocznik 03, spora niespodzianka), Vodusek.
    Ponownie Mueller lepszy od Haagena, a za tydzień w Villach czeka ich chyba najważniejsze bezpośrednie starcie w grze o 5te wolne miejsce w składzie AUTów na MŚJ.
    U Słoweńców też walka idzie na całego. Pewniakami do występu w Oberwiesenthal są Presecnik, Hafnar i Grilc; po takim weekendzie miejsce raczej zapewnił sobie też Bombek. Walczą jeszcze Vodusek, Masle, może także Bartojl i Zavrsnik, nie wiadomo co się dzieje z Mogelem.
    Dużo mniejszy kłopot bogactwa mają Niemcy,do tego całkiem zawiódł skaczący na poziomie TOP10 na FC w Rastbuchl Gerisch, ale za to chociaż porządny weekend zaliczył Haas - 12 i 7 miejsce to zdecydowanie najlepsze wyniki jakiegokolwiek Niemca w tegorocznym cyklu, zimą.
    Na uwagę zasługuje świetna ostatnio forma White'a, który w sobotę był o 0,5 pkt od podium; w piątek z kolei niewiele za TOP10 był Foubert - gdyby tylko w lepszej formie był Learoyd, to francuska ekipa mogłaby uchodzić za kandydatów do walki o coś więcej niż tylko ósemka w drużynówce.

    Ciekawie było też w Renie, gdzie rozegrano krajowe mistrzostwa juniorów. Na NH można mówić o niespodziance - Heggli ograł Eriksena skaczącego ostatnio na poziomie przełomu pierwszej i drugiej dziesiątki w PK. Brąz trafił do Gaardera, tuż za podium znalazł się Olaussen. Na dużej skoczni już rewanż Eriksena, który wygrał pomimo podpórki w I skoku, srebro wywalczył Mellingsaeter, brąz Heggli, 4ty był Gaarder. Trochę słabiej zaprezentował się Baarset (8 i 6), który także ma bardzo dobry sezon i może liczyć na powołanie do kadry na MŚJ.

    Mistrzostwa U20 mieli także Rosjanie, o złoto na NH w Tagile walczyli Mankow i Sadriejew - górą ten pierwszy. Brąz z prawie 30 pktową stratą dla Purtowa, dalej Kołobiow i Łoginow - w pełni potwierdzony ich najmocniejszy obecnie skład juniorski.

    Lokalne zawody odbyły się też w Sapporo, tym razem na szczeblu seniorskim. Iwasa pokonał o 6 pkt D.Ito, dalej z nieco większą stratą R.Watanabe, Kasai, H.Watanabe i Tochimoto. Dopiero 14 skończył Nikaido (zepsuł drugi skok), i najwyżej sklasyfikowanym juniorem został konsekwentnie pomijany i sekowany w kraju już drugi rok z rzędu Keita Miyazaki.

  • MarcinBB redaktor
    @MarcinBB

    "Impreza masowa odbywa się tam raz w roku, więc jakaś szeroka interwencja w otaczającą skocznię przyrodę mija się z celem"
    W życiu nie przyszła mi do głowy żadna ingerencja w przyrodę. Przyroda jest już poza terenem skoczni, więc nijak ma się do wymogu zapewnienia bezpiecznej ewakuacji obiektu sportowego.

    "Jedynym realnym niebezpieczeństwem jest fatalna pogoda, ta przesłanka wystąpiła, więc sugerowanie innych powodów odwołania zawodów jest nie fair w stosunku do organizatorów zawodów."
    Pozostaniemy przy własnych zdaniach. Które zresztą wcale jakoś drastycznie się nie różnią. Ty uważasz, że pogoda była powodem jedynym, ja - że najważniejszym, ale nie jedynym. Jak już pisałem, opieram swoje zdanie na porównaniu piątku z sobotą.

    "Mam nadzieję, że Pana mocno nie uraziłem,"
    W ogóle mnie nie uraziłeś (choć uwagę o gimnazjum mogłeś sobie darować, ale raczej ze względu na gimnazjalistów, nie mnie). Nie ma za co przepraszać i zgodnie z netykietą ale i na dowód braku urażonych uczuć proponuję zwracać się do mnie per Ty.

  • MarcinBB redaktor
    @nieoficjalny

    Zacząłem pisać swój długaśny, czteroczęsciowy post zanim napisałeś swój komentarz, ale dokończyłem go i opublikowałem już potem. Mam nadzieję, że trochę on wyjaśni. Ale jeszcze doprecyzuję to i owo.

    "Teorią spiskową jest według mnie ta, że organizatorzy brali pod uwagę, że prowadzi Leyhe."
    To nie jest żadna teoria spiskowa, to jest znajomość ludzkiej natury. I nie jestem cynikiem ani pesymistą, tylko realistą. Nie oszukujmy się - ludzie tacy są i już. Nie uwierzę, że nikomu by to nie przeszło przez myśl. Zresztą w zaistniałych okolicznościach nie zamierzam nikogo za to potępiać. Leyhe wygrał zasłużenie.

    "Dla nich odwołanie konkursu wiązało się ze stratami finansowymi"
    Nie napisałem, że odwołano dlatego, że prowadził. Napisałem, że taki czynnik też zapewne był brany pod uwagę. Zapewne z odwołaniem ze względu na pogodę liczyli się już od jakiegoś czasu. Ale że prowadził Leyhe, odwołano z lżejszym sercem i już w sobotę, zamiast poczekać do niedzieli.

    "W mojej opinii jest to teoria na poziomie gimnazjum"
    Niestety - nie chodziłem do gimnazjum. Niech się w tej sprawie wypowiedzą gimnazjaliści ;-)

    "że nakręca ona też głupie uprzedzenia w stosunku do Niemców"
    Po pierwsze - każde uprzedzenie jest głupie.
    Po drugie - zupełnie niezamierzenie, bo taka jest natura ludzka, nie niemiecka. Zresztą nie wierzę w żadne natury ani charaktery narodowe, co najwyżej we wspólnotę doświadczeń charakterystyczną dla danej grupy narodowej, która może jakoś tam kształtować charaktery. Ale dzielenie ludzi na gorszych lub lepszym pod względem obywatelstwa czy narodowości jest rasizmem. No i głupotą. Zresztą rasizm jest głupotą samą w sobie.

    "Bzdurny jest według mnie również fragment o tym, że podane przez organizatorów powody są przesłankami do zamknięcia lub modernizacji stadionu."
    Fakt, że nie da się opróżnić stadionu w wymaganym czasie JEST przesłanką za tym, by go zmodernizować lub zamknąć. Ba - takie nawet mogą być ( jestem pewien, że są) wymogi prawa a nie tylko przesłanki.

    "Podane przez Pana przykłady są mało realne"
    Ale jakie przykłady?

  • MarcinBB redaktor
    odp. cz 4

    A co do osoby lidera, to nie oszukujmy się. Organizatorzy to ludzie związani z lokalnym klubem. A Leyhe jest tego klubu członkiem. Na pewno łatwiej było podjąć decyzję o odwołaniu niedzielnych skoków już w sobotę wieczorem w takiej sytuacji, niż w sytuacji, gdy liderem byłby Kobayashi, Kubacki, Kraft czy Tande. Myślę, że gdyby w sobotę nie odbyły się żadne skoki, lub gdyby liderem był obcokrajowiec, poczekano by choćby do niedzieli rano, by sprawdzić, czy pogoda zgadza się z prognozą, lub czy prognozy na popołudnie nie są łaskawsze. Ludzka natura. Tak samo myśleliby organizatorzy w Polsce, Norwegii czy Austrii. Oczywiście jury konkursu, które jest międzynarodowe, niekoniecznie musiało pójść na rękę organizatorom. Skoro poszło, skoro decyzja zapadła już w sobotę, to na pewno były ku temu poważne przesłanki. Że postąpiono słusznie, to z perspektywy czasu doskonale wiemy. Raz jeszcze podkreślam - nie widzę tu żadnego spisku, nikogo nie potępiam, nikogo nie oskarżam, nie staram się wywołać żadnej burzy bo i nie ma o co. Po prostu snuję rozważania nad ludzką naturą. Rozważania, do ktorych skłoniła mnie pewna niekonsekwencja w postępowaniu organizatorów i jury. Natomiast w Willingen nie stało się nic oburzającego, niemoralnego czy krzywdzącego kogokolwiek. A o tym, że Leyhe był bezapelacyjnie najlepszy i na to zwycięstwo jak najbardziej zasłużył, to napisałem już w trzecim akapicie.

  • MarcinBB redaktor
    odp. cz 3

    Dlaczego w piątkowe popołudnie przekładano skoki o pół godziny przez cztery godziny, choć dysponowano prognozami na czas najbliższy, więc niemal stuprocentowo wiarygodnymi?
    A dlaczego w sobotnie popołudnie odwołano skoki na niedzielę, choć była to porspektywa godzin dwunastu, jesli mówimy o poranku, lub dwudziestu czterech, gdyby próbowano rozgrywać konkurs jednak wieczorem? Przecież przez tak długi czas prognozy jednak mogą się zmienić? A w kazdym razie jest to znacznie bardziej pradopodobne niż to, że zmieni się prognoza na piątek na godzinę 18:00 wydana o godzinie 16:00?
    Jak była podstawowa różnica między sytuacją piątkową, gdzie próbowano skakać na siłę, a sobotą wieczór, gdy postanowiono nie poczekać choćby do niedzieli rano w nadziei, że prognoza jednak się zmieni?
    Czy w soboe wieczorem dysponowano jakimiś znacznie lepszymi prognozami do których organizatorzy i jury mieli znacznie większe zaufanie? Nie można takiej sytuacji wykluczyć, ale byłoby to rozumowanie dość naciągane. Bo skoro jeszcze w piątek przekładano skoki z niedzielnego popołudnia na niedzielne rano, to chyba jakieś prospekty na niedzielne poranne skakanie były?
    A o czym na pewno wiedzieli organizatorzy i jury w sobotę, a nie wiedzieli jeszcze w piątek? Jak zmieniła się sytuacja między tymi dwoma wieczorami? Ano sytuacja zmieniła się o tyle, że udało się już rozegrać trzy z pięciu serii. Mi się to układa w logiczną całość i jest zgodne z tym, co wiem o ludzkiej naturze. Jak się nie udało przeprowadzić jeszcze nic, to jest presja, by przeprowadzić cokolwiek, choć to bardzo ryzykowne. Jak się już przeprowadziło cokolwiek, to łatwiej zrezygnować z reszty.

  • MarcinBB redaktor
    odp. cz 2

    Natomiast chciałem się z czytelnikami podzielić dwoma spostrzeżeniami. Pierwsze spostrzeżenie, to fragment uzasadnienia, który mnie zaniepokoił. Jeśli istnieje problem z ewakuacją stadionu w odpowiednim czasie, co jest regulowane przepisami, to ten stadion w ogóle nie powinien być użytkowany. W większości krajów stadiony sportowe muszą posiadać odpowiednią ilość wyjść o określonej przepustowości, tak by wszyscy ludzie mogli wyjśc w okreslonym czasie. Jeśli stadion nie spełnia tych wymogów, to albo nie jest dopuszczony do użytku, albo nie spełnia wymogów na określone imprezy (na przykład nie dostaje licencji na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej). Jeśli organizatorzy PŚ w Willingen argumentują odwołanie konkursu tym, że nie zdążą opróżnić skoczni w odpowiednim czasie, to jest to niewłaściwy argument w tej systuacji. Po co podawać argumenty niewłaściwe do sytuacji? Trochę dziwne zachowanie. Jak się ma dobre argumenty, to nie trzeba używać niedobrych.
    Drugie spostrzeżenie. Rzućmy okiem, na postawę organizatorów i jury. Od dawna były znane niuekorzystne prognozy. Pomimo to w piątek próbowano na siłę przeprowadzić trening i kwalifikacje. Choć dysponowano prognozami na najbliższe godziny (a jak wiadomo im krótszy czas, ty dokładniejsza prognoza) przeciągnięto piątkowe próby skakania tak, że trwały cztery godziny. Choć wiatr szalał tak, że jedni dostawali -25 a inni 25 punktów w ramach rekompensaty. No i w końcu skoki trzeba było odwołać. Nie udało się nawet dokończyć treningu, nie wspominając o kwalifikacjach. Ale jakąż determinacją wykazało się jury - cztery godziny prób. Wraz z odwołaniem piątkowych skoków mamy nowy plan. Kwalifikacje przesunięte na sobotę - co jest w takich sytuacjach dość naturalne. Ale mamy też przesunięcie niedzielnego konkursu z popołudnia na rano. Organizatorzy muszą więc dysponować jakimiś prognozami z których wynika, że skoki w niedzielę po południu są niemożliwe, ale w niedzielę rano - owszem możliwe. A w każdym razie bardziej prawdopodobne, niż po południu. Inaczej nikt by nie zajmował sobie głowy zmianami planów na niedzielę. Raczej nie dysponowano wtedy prognozami według których skoki w niedzielę nie będą możliwe w ogóle to dość logiczne.
    A co się dzieje po sobotnim konkursie? Całe niedzielne skakanie zostaje odwołane.
    Dlaczego?

  • MarcinBB redaktor
    odpowiedzi cz. 1

    Widzę, że zakwestionowany akapit wymaga pewnego wyjaśnienia. Czasem tak bywa, że napiszę coś w telegraficznym skrócie i nie uzewnętrznię swoich myśli w sposób zrozumiały dla wszystkich czytelników. Nie mogę nie zgodzić się z dervishem, że słowo "pretekst" faktycznie nie zostało użyte w sposób fortunny. Zupełnie niezamierzenie.

    Raz jeszcze podkreślę - decyzja o odwołaniu była decyzją słuszną. W pełni się z nią zgadzam i uważam, że organizatorzy zachowali się w sposób odpowiedzialny. Pierwotnie akapit ten pisałem w sobotę wieczorem. Jak już wiemy - w niedzielę faktycznie skakać się nie dało, bo potwierdzili to członkowie redakcji obecni na miejscu. A pogoda w okolicach Willingen była paskudna co wiemy choćby od użytkownika "nieoficjalny", bo nie ma przecież powodu, by mu nie wierzyć. Więc może organizatorzy myśleli też o tym, że powrót z zawodów może być dla kibiców niebezpieczny. Choć akurat to już trochę wykracza poza ich obowiązki i zakres odpowiedzialności. Bo gdyby na przykład skakać się dało, ale zawody odwołali z troski o to, że mogę nie zdążyć wrócić do domu przed orkanem, który zaczyna sie 3 godziny później, to ja bym się wkurzył. Wolę obejrzeć konkurs na skoczni a jak sobie poradzę później, to już mój problem. Nie jestem dzieckiem, ani osobą ubezwłasnowolnioną i nie chcę, by organizatorzy jakichś konkursów traktowali mnie jak dziecko specjalnej troski. Zawsze można przed złą pogodą schronić w się sklepie, hotelu czy pubie. Pubie najlepiej ;-)
    Tak czy owak prawna odpowiedzialność organizatorów imprez masowych kończy się wraz z godziną zakończenia imprezy masowej i na bramie obiektu, gdzie impreza się odbywa. Przynajmniej w Polsce. Ale zakładam, że w Niemczech też.

  • nieoficjalny początkujący
    @MarcinBB

    Teorią spiskową jest według mnie ta, że organizatorzy brali pod uwagę, że prowadzi Leyhe. Dla nich odwołanie konkursu wiązało się ze stratami finansowymi (poprawił Pan już swój błąd, bzdurę o braku refundacji za odwołane zawody) a Stephan skakał tego dnia genialnie i można było mieć nadzieję, że wypracowanej przewagi nie zgubi w niedzielę (co Pan też zauważył). W mojej opinii jest to teoria na poziomie gimnazjum, nie zgadzam z nią kompletnie; uważam też, że nakręca ona też głupie uprzedzenia w stosunku do Niemców (ale to moja subiektywna ocena) .
    Bzdurny jest według mnie również fragment o tym, że podane przez organizatorów powody są przesłankami do zamknięcia lub modernizacji stadionu. Podane przez Pana przykłady są mało realne (tak przynajmniej wynika z moich 7-letnich obserwacji, mogę podać argumenty dlaczego), a nawet w przypadku ich zaistnienia można ewakuować stadion w różnych kierunkach. W przypadku jednak takiej pogody nie ma to racji bytu, ponieważ całą okolice stanowią tereny leśne i niebezpieczeństwo groziło wszystkim którzy znajdowali się w tamtej okolicy, co już wspominałem przy okazji opisu jak wyglądają te tereny. Impreza masowa odbywa się tam raz w roku, więc jakaś szeroka interwencja w otaczającą skocznię przyrodę mija się z celem (no chyba, że jest Pan zwolennikiem wycinania lasów i betonowania powierzchni); poza tym położenie skoczni powoduje że jest ona bardzo urokliwa. Jedynym realnym niebezpieczeństwem jest fatalna pogoda, ta przesłanka wystąpiła, więc sugerowanie innych powodów odwołania zawodów jest nie fair w stosunku do organizatorów zawodów. Mam nadzieję, że Pana mocno nie uraziłem, po prostu postawione tezy kłócą się mocno z moim doświadczeniem (jestem na tych zawodach corocznie od 2014), być może też byłem trochę zirytowany tymi wszystkimi bzdurami w komentarzach pod innymi artykułami i gdy przeczytałem je też w tym artykule to zareagowałem trochę zbyt mocno. Jeśli Pana uraziłem - przepraszam.

  • dejw profesor

    - Długo się musiał przełamywać Leyhe, ale jak już to zrobił to w jakim stylu. Od Predazzo wygrywa chociaż jedną serię netto w całym weekendzie. W Willingen wygrał aż trzy z czterech, a do tego w tej czwartej miał drugi wynik. Licząc wszystkie skoki, bez not za styl od Klingenthal, gdzie zabrakło go w drużynie, zaledwie dwa razy skończył poza TOP20 (i były to lokaty 21 i 22).
    - Na podium z przytupem wrócił Lindvik, który po świetnym TCSie ogólnie nieco przygasł, a szczególnie niewyraźnie wypadł tydzień temu w Japonii.
    - Na drugim biegunie Kubacki, który nie oddał żadnej próby w całym weekendzie na poziomie TOP6 po raz.. pierwszy w sezonie. Ogólnie z całej wielkiej czwórki: znowu nierówno wypadł Rjoju; Geiger na razie nasycił się dwoma triumfami z NH i po Włoszech albo kończy na miejscu 5tym, albo poza TOP10. Kraft nie skorzystał z możliwości kolejnego mocniejszego dołożenia rywalom i nie zmieścił się tym razem na podium - taka sytuacja, gdy nikt z obecnego TOP4 nie był na pudle miała miejsce tylko w dwóch pierwszych pucharowych weekendach.
    - Słoweńcy pierwszy raz w sezonie tak odważnie porotowali składem i.. wyszło im to na dobre. Semenic tradycyjnie pokrólował na treningach, ale tym razem o dziwo był w stanie wykorzystać dobrą dyspozycję w konkursie; otwierający piątkową zabawę szalonym lotem Jelar również. Do kolegów nie nawiązał Tepes, ale za tydzień będzie miał kolejną i niewykluczone, że ostatnią szansą w karierze na udowodnienie swojej przydatności na loty.
    - Austriacy, który w ostatnich latach unikali zbierania dsq w PŚ, już w drugi kolejny weekend notują taką wpadkę.
    - Wreszcie porządny konkurs zaliczył Junshiro, za to w coraz większy dołek wpada Peier. W kryzysie wciąż są Eisenbichler (w jego przypadku, po niezłym Zakopanem jest to trochę zaskakujące) i Freitag (tutaj przynajmniej udało się uniknąć powtórki z turbożenady w Japonii, no ale to wciąż kolejne zawody bez nawet drobnego przełamania w postaci jakichkolwiek punktów), ale chyba ciężko spodziewać się, by nie mieli tym samym składem wystąpić na pierwszych lotach w sezonie. Z dołka za to wygrzebał się chyba wreszcie Wolny, notując zdecydowanie najlepszą serię skoków, od prawie dwóch miesięcy.

  • dervish profesor
    @Kolos

    Moim zdaniem pawełf1 ma rację kwestionując sformułowanie:
    " Drugi - jak jest pretekst pogodowy, to można odwołać imprezę bez narażania się na żądania refundacji. "
    Zakwestionował i merytoryczne uzasadnił.
    Zresztą doczekał się przyznania mu w tej kwestii racji przez autora czyli MarcinaBB.

    A wracając do spraw związanych z pogodą to użycie tu słowa "pretekst" (nawet gdyby tych refundacji nie było) nie wydaje mi się szczególnie szczęśliwe, bo według mnie w zaistniałej sytuacji pogoda nie była pretekstem do odwołania zawodów tylko czynnikiem przymusowym. Na tej samej zasadzie groźba powodzi (groźba przerwania wałów) nie jest pretekstem do ewakuacji bo zobowiązuje osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo do takich a nie innych działań.

    Sformułowanie "pretekst" dopuszcza możliwość swobodnego wyboru opcji na zasadzie: pogoda jest taka, że mamy wybór: możemy odwołać konkurs albo próbować go przeprowadzić i w obu przypadkach nasz wybór damy radę obronić.
    Tutaj nie było innej logicznej opcji jak - tylko odwołanie zawodów. Im szybsza decyzja tym lepsza.
    Juz widzę miażdżąca krytykę gdyby jednak zamiast natychmiastowego odwołania podjęto próbę przeprowadzenia konkursu. Szanse na sukces takiej decyzji byłyby bliskie zera a konsekwencje narażania ludzi na udział w takim widowisku mogłyby okazać się tragiczne a nawet bez tragicznych zdarzeń organizatorzy mogliby zostać pociągnięci do odpowiedzialności za próbę przeprowadzania imprezy masowej pomimo ostrzeżeń, że prognozowane warunki pogodowe mogłyby stworzyć zagrożenie dla bezpieczeństwa.

  • MarcinBB redaktor
    @pawelf1

    Zachęcam do ponownego przeczytania akapitu. Może się coś rozjaśni.

    "Także może się na coś zdecydujecie :):) "
    Nie jesteśmy redakcją na etatach, która spotyka się na porannej odprawie i ustala dzienny przekaz.
    Więc nie za bardzo możemy się "na coś zdecydować".
    Natomiast ja jestem winien przeprosiny organizatorom i czytelnikom za wprowadzenie w błąd odnośnie braku refundacji. Pisałem ten felieton bez odpowiedniego przygotowania - powinienem był dokładnie przeczytać wszystkie informacje dotyczące odwołania konkursu.
    Zaraz to naprawię.

  • MarcinBB redaktor
    @nieoficjalny

    A gdzie konkretnie pisałem bzdury? Albo teorie spiskowe?
    Napisałem przecież "w zupełności rozumiem decyzję o odwołaniu".
    Napisałem również "Ja tam osobiście myślę, że w niedzielę pewnie i tak nie dałoby się skakać."
    Więc o co chodzi?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl