Rekord życiowy w długości skoku i inne ciekawostki na temat Waltera Hofera

  • 2020-03-17 18:32

Oj, nie tak miało wyglądać pożegnanie z Pucharem Świata człowieka z nieodłączną krótkofalówką, który zrewolucjonizował skoki narciarskie być może tak bardzo jak nikt inny przed nim. Przedwcześnie zakończony w atmosferze niedomówień i nieporozumień sezon sprawił, że zamiast kwiatów, podziękowań, przekazania symbolicznej pałeczki swojemu następcy, miały miejsce kuriozalne sytuacje w korytarzu hotelowym w Trondheim. Tak czy inaczej Walter Hofer już stał się żywą legendą dyscypliny, którą wprowadził w zupełnie inny wymiar. Dziś chcielibyśmy przedstawić jego postać przez pryzmat ciekawostek i mniej znanych faktów dotyczących jego osoby.

Rekord życiowy w długości skoku

Nie tak często zdarza się, by osoba zarządzająca dużą federacją sportową nie była z nią wcześniej związana w charakterze czynnym i bezpośrednim. Taką osobą jest  jednak Walter Hofer, który do skoków wszedł niejako "kuchennymi drzwiami", zaczynał bowiem od roli fizjoterapeuty w reprezentacji Austrii i Niemiec. Co ciekawe były już dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer ma jednak w swoim życiorysie krótki i mało znaczący stricte skokowy epizod. Jako dziecko oddał kilka skoków na maleńkiej skoczni w Kandersteg w Szwajcarii, gdzie przed dwoma laty rozegrano mistrzostwa świata juniorów. W swojej najlepszej próbie uzyskał całe 11,5 m. W Szwajcarii mieszkała mama Hofera, która wyruszyła tam za chlebem, Walter większość dzieciństwa spędził jednak w Austrii pod opieką dziadków. O karierze skoczka nigdy nie marzył, dużo bardziej pociągała go wtedy piłka nożna, zabrakło mu jednak trochę talentu, by odnieść sukces w tej dyscyplinie.

Zima to zima

Mimo licznych nacisków nigdy nie zgodził się na to, by zimą rozgrywać konkursy na nawierzchni igelitowej. Zamykał temat, nie pozostawiając nawet przymkniętej furtki, tym którzy woleliby się w miesiącach zimowych uniezależnić od opadów białego puchu. Jak się okazuje tak restrykcyjne podejście do sprawy wynika w jego przypadku m.in. z obietnicy, jaką złożył przed laty obecnemu prezydentowi FIS, Gianowi Franco Kasprowi. Gdy w 1994 roku prosił o zgodę na zainaugurowanie cyklu letniego Grand Prix, usłyszał: "Pamiętaj jednak, że jesteśmy federacją sportów zimowych i z zasady rywalizujemy na śniegu". Słowa przełożonego wziął sobie do serca, kilka lat temu w rozmowie z naszym portalem mówił: "Boję się, że gdybyśmy na to pozwolili, to nikt nie starałby się nawet naśnieżać skoczni, tylko organizatorzy poszli by po linii najmniejszego oporu. W tej chwili brak przygotowania skoczni może oznaczać wypadnięcie z kalendarza. A to nie jest takie bardzo trudne. Trzeba śnieg wcześniej zmagazynować, lub mieć trzy noce z przymrozkami, by naśnieżyć dużą skocznię. Tylko śnieg zapewnia, że sport zimowy jest sportem zimowym."

Angina i Villach

Hofer to pasjonat i fanatyk skoków narciarskich. Po zakończeniu sezonu zimowego zamiast pojechać na wakacje i odpocząć od pracy, wizytował potencjalne lokalizacje przyszłych wydarzeń związanych ze skokami narciarskimi. "Jak ktoś kocha swoją pracę, to nie potrzebuje wakacji" – zwykł mawiać w wywiadach. Z kolei w całej trwającej 28 lat karierze związanej z szefowaniem Pucharowi Świata  był nieobecny tylko podczas jednych zawodów. W 2007 roku rozłożyła go angina i nie pojawił się podczas rywalizacji  na skoczni w Villach. Nigdy wcześniej ani później nie dał się pokonać chorobie ani innym okolicznościom, które mogłyby pozbawić go uczestnictwa w zawodach PŚ.  Nie opuścił za to ani jednego konkursu z cyklu Letniego Grand Prix.

Naciski RTL-u

Praca dyrektora Pucharu Świata wielokrotnie wymagała asertywności i konsekwencji. Wpływy biznesowe, konflikty interesów, krótko mówiąc pieniądze – to czynniki, które rządzą wielkim sportem i bywają powodem nacisków na decydentów  kierujących daną dyscypliną. W sezonie 2001/02 roku, gdy skoki narciarskie przeżywały w Niemczech czas wielkiej popularności niemiecka stacja RTL czyniła naciski, by z dnia na dzień zmienić przepisy lub znaleźć w nich lukę, wymuszającą pojawianie się Svena Hannawalda na starcie kwalifikacji do Turnieju Czterech Skoczni. Hanni jako zawodnik prekwalifikowany, a jednocześnie dysponujący kosmiczną formą, konsekwentnie rezygnował ze startu w tych seriach, czym zasmucał bossów RTL, bo oglądalność kwalifikacji, kiedy z góry było wiadomo, że podczas nich nie zaprezentuje się bożyszcze niemieckich kibiców, była stosunkowo niska. Hofer, jak nie trudno się domyślić pozostał absolutnie niewzruszony.

A może by tak jeszcze pokombinować

Pasjonatowi wszystkiego co związane z tym co dzieje się na skoczniach same skoki przestały w pewnym momencie wystarczać. W 2008 roku Hofer stał się na jakiś czas odpowiedzialny również za kombinację norweską. Teoretycznie szefem kombinacji był Urlich Wehling, ale odpowiedzialność za rozwój dyscypliny ponosił właśnie Hofer. Podobnie jak w przypadku skoków uczynił z kombinacji lepiej przyswajalny produkt medialny, ujednolicił cykl PŚ w ten sposób, że zdecydowana większość konkursów zaczęła się składać z jednej serii skoków i biegu na 10 kilometrów. Zamienił też PŚ B na Puchar Kontynentalny.

Berkutschi

W grudniu 2008 roku Walter Hofer zaprezentował światu swoją nową witrynę internetową poświęconą skokom narciarskim pod dźwięczną nazwą "BERKUTSCHI". Strona funkcjonuje do dziś i dostarcza informacji ze świata skoków. Nie wszyscy jednak wiedzą, co tak naprawdę kryje się pod tą enigmatyczną nazwą. Berkutschi to niewielkie plemię, które do perfekcji opanowało sztukę polowania przy pomocy orłów. Fascynowało Hofera od wielu lat. - Skoczkowie narciarscy są również często nazywani orłami. Gdy po raz pierwszy zetknąłem się z informacjami na temat plemienia Berkutschi, natychmiast skojarzyło mi się ze społecznością skoków narciarskich. Bardzo przypadło mi do gustu słowo "Berkutschi", które ma głębsze znaczenie i idealnie pasuje do nas. Berkutschi to nieliczny, egzotyczny lud, podobnie i nasz sport jest unikalną dyscypliną, która nie jest dostępna dla każdego" - tłumaczył Hofer.


Adrian Dworakowski, źródło: Neue Zuercher Zeitung/źródła własne
oglądalność: (11443) komentarze: (42)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • unnameduser stały bywalec
    @Oczy Aignera

    Jeszcze podobno Harrahov szykuje się na MŚ w lotach 2050.

  • Oczy Aignera profesor
    @Bernat__Sola

    Czesi z Bronksu na razie mają spanko.

  • Bernat__Sola profesor
    @Oczy Aignera

    Ciekawe, czy faktycznie będzie ta modernizacja, czy zmienią zdanie, zanim się zacznie (bo przed rokiem pisano tutaj, że ma się rozpocząć w 2021).

  • Oczy Aignera profesor
    @Bernat__Sola

    Kompleks skoczni we Frensztacie ma być zmodernizowany. W pełni gotowy będzie najprawdopodobniej w 2030 roku, tak więc za 10 lat Czechy będą mogły zorganizować PŚ bez problemu.

  • feniks212 stały bywalec
    @Bernat__Sola

    Co do Amerykanów, to ile mnie pamięć nie myli, to mieli oni organizować PŚ w tym sezonie w Iron Mountain, ale nie wyrobili się z modernizacją. Gdyby wtedy dopuszczali możliwość organizacji PŚ na skoczni normalnej to zapewne Amerykanie nie widzieliby problemu z przeprowadzeniem konkursu w Steamboat Springs, Park City HS100 czy Eau Claire. Po prostu do słabszych w skokach państw powinien pójść sygnał: nie stać was lub nie możecie zorganizować konkursu na skoczni dużej? Spokojnie, normalna też może być.
    P.S. Nie karmcie trolli :)

  • Bernat__Sola profesor
    @anonim

    Dla mnie żadna skocznia nie jest nudna, ale OK, Twoja opinia. A Zografski to nie buloklep, gość po prostu za często spala się w treningach, a i tak czasem udaje się zapunktować. Jego wyniki jak na sytuację skoków bułgarskich są niesamowite.

  • Bernat__Sola profesor
    @feniks212

    Francuzi mają Courchevel, gdzie organizują LGP regularnie, a Amerykanie mogliby chyba zrobić PŚ w Park City. Czechom faktycznie łatwiej by było chyba we Frenstacie niż w Libercu. Coś w tym może jest, ale wydaje mi się, że Hofer kiedyś mówił, że to nie jest tak, że on nie chce skoczni normalnych, tylko po prostu nie ma chętnych.

  • Wojciechowski profesor
    @anonim

    „Skoki poszły do przodu byle buloklep typu tkaczenko czy zografski moze skoczyć 95m”.
    To dobrze, źle, czy jak, bo nie rozumiem?

  • feniks212 stały bywalec
    @Bernat__Sola

    Brak dobrego szkolenia jest problemem, to fakt. Ale mi chodziło o coś innego. Gdyby z automatu nie dopuszczać skoczni normalnych do organizacji PŚ, to Rumunia nigdy by go nie gościła. Jednak PŚ w Rasnovie się odbył, z mniejszymi czy większymi problemami, ale jednak. Rumuni się pokazali, coś udało się być może zarobić, albo przynajmniej zbudować dobry wizerunek i pokazać po pierwsze, że potrafią organizować PŚ, a po drugie, że skoro my (Rumuni) możemy to i wy (Francuzi, Amerykanie, etc.) też możecie i to bez ładowania kasy w obiekty duże, które są oczywiście droższe oraz nie stanowią tak fundamentalnej wartości w procesie szkolenia młodzieży. Chodzi o to by Rumuni czy inni też mogli zarabiać lub przynajmniej budować markę z tym co mają lub nieco ulepszonym.

  • Wojciechowski profesor
    @Wojciechowski

    A nie, matko moja, zaćmiło mnie. Faktycznie przewinął się, przepraszam bardzo... Może dlatego mi wypadł z głowy, że i tak ktoś nad nim tam był (bodaj Swiatow).

  • Wojciechowski profesor
    @Bernat__Sola

    Schallert nie trenował Rosjan. Trenował ich Wolfgang Steiert, ale to akurat trwało naprawdę długo, bodaj sześć lat. Zresztą odszedł sam po klapie na igrzyskach w Vancouver.

  • Bernat__Sola profesor
    @anonim

    Konkursy w Rasnovie nie były nudne. Poza tym co mają miksty do skoczni normalnych? Wszystko się da pomieścić w czasie podczas IO/MŚ.

  • Bernat__Sola profesor
    @feniks212

    Problem w tym, że niewiele da się zrobić. Jedynie można by pomyśleć o jednakowym sprzęcie dla wszystkich. Ale Pertile nie nauczy trenerów z Czech, Francji ani Rumunii jak szkolić zawodników i nie zmieni mentalności Rosjan, którzy pomimo dużej liczby skoczków, niezłej infrastruktury i talentów zatrudniają tylko swoich (albo jak już wzięli tego Schallerta, to nie mogli się z nim dogadać i szybko stamtąd odszedł) i tym samym marnują swój niemały skokowy potencjał.

  • Bernat__Sola profesor
    @Gerwazy

    Skocznie w Predazzo mają teraz być modernizowane, więc w kolejnym sezonie na pewno nie będzie tam zawodów (tak szczerze, chciałbym, żeby odnowili obiekt w Cortinie d'Ampezzo, która jest gospodarzem Igrzysk, organizowano tam PŚ w latach 80-tych, no ale wiadomo, w Predazzo raczej taniej wyjdzie).

  • Oczy Aignera profesor
    Sporty zimowe bez śniegu

    Niektórzy uważają, że skoki narciarskie mogą w przyszłości przeżywać kryzys. Ja jestem jednak innego zdania. Klimat się zmienia, a opady śniegu to coraz rzadsze zjawisko. W kolejnych latach sytuacja pod tym względem raczej się nie zmieni.
    Jak wyglądałyby sporty zimowe bez śniegu i ujemnych temperatur?
    Narciarstwo alpejskie nie miałoby racji bytu. Saneczkarstwo i bobsleje bez torów lodowych trudno sobie wyobrazić. Biathlon i biegi narciarskie byłyby oparte na jeździe na nartorolkach. Łyżwiarstwa w zasadzie to nie dotyczy, a hokej wiosną to normalność.
    A skoki narciarskie?
    Według mnie ta dyscyplina w letniej aranżacji nie traci swojego uroku. Wieczorne konkursy LGP ogląda się znakomicie.
    Największym problemem skoków jest to, że one są po prostu drogie, a skocznie nie są ogólnie dostępne.

  • Wojciechowski profesor
    @grzmiwuj

    O, czyli z palca tego skojarzenia nie wyssałem, dobrze wiedzieć. ;)

  • Wojciechowski profesor
    @Domin10

    Ciekawa lista, ale... nie mam przekonania, w jaki sposób miałoby to pomóc w uatrakcyjnieniu i popularyzacji dyscypliny jako takiej. Ona jest tak trywialna, że naprawdę poważną zmianą musiałoby być chyba jedynie skakanie do celu à la pożegnanie Małysza. O ile w ogóle. Ale być może mam po prostu dość ograniczoną wyobraźnię.

    Tyle dobrze, że ktoś wpadł po dziesiątkach lat, żeby w finale skakać według kolejności z I serii, żeby teoretycznie najlepsi występowali na końcu, żeby niekoniecznie wszyscy zgłoszeni skakali we wszystkich seriach. To były chyba najbardziej rewolucyjne zmiany, bo wcześniej ciężko było cokolwiek się połapać w stanie rywalizacji bez kartki i ołówka.

  • grzmiwuj doświadczony

    Ojojoj, ale ktoś wam bajek naopowiadał... Nie wasza wina, nie każdy zajmuje się Azją Centralną, więc wyjaśniam. "Bierkuczi" to nie żadne plemię, tylko ludzie zajmujący się w Kazachstanie, Kirgistanie, Mongolii i południowej Syberii tradycyjnymi polowaniami z orłami ("bierkut" to rosyjska nazwa orła przedniego). To nazwa zawodu, ewentualnie funkcji społecznej, ale w żadnym wypadku narodowości czy plemienia.

  • nanus111@onet.pl stały bywalec
    @nanus111@onet.pl

    Jeszcze punkty za wygranie kwali - skoro startują wszyscy to premiujmy zwycięzcę np 10 pkt do PŚ - 2. miejsce - 5 pkt - 3. miejsce - 3 pkt

    Albo wrócić do pewnego awansu dla najlepszej "10"

    Co jeszcze - punkty za cały TCS dla najlepszej "10", punkty dodatkowe do PŚ dla najlepszej trójki Raw Air - 16 serii - 16 pkt

    Punkty dla zwycięzcy mini turnieju np. Willingen Vive - 5 pkt

  • nanus111@onet.pl stały bywalec
    @Wojciechowski

    Jest dużo ciekawych rzeczy. To o czym wspomina też @Domin10
    - Drużynówki po 2 - mogą być rozgrywane na skoczni normalnej, raz więcej drużyn przystąpi, więcej narodowości, dwa - można ustalić więcej drużyn z danego państwa - np dla najlepszej 6 - mogą wystawić dwie ekipy
    - Zawsze się gdzieś tam czeka na TCS, bo ma fajną oprawę, inny system - no właśnie - wróćmy do tego pomysłu z grupami - on był spoko, ale nie liczmy punktów osiąganych w kwalifikacjach - grupy tak, ale punkty na nowo
    - Kryształowa Kula za skocznie normalne

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl