Nicole Konderla o maseczkach na skoczni: "Zima może wyglądać podobnie"

Nicole Konderla nie będzie udanie wspominać jedynego weekendu w ramach Letniego Grand Prix kobiet 2020. Podopieczna trenera Łukasza Kruczka nie odnalazła kluczu do dobrego skakania na 106-metrowym obiekcie we Frensztacie pod Radhoszczem, gdzie przed rokiem debiutowała w zawodach tej rangi. 

Nicole Konderla

Nicole Konderla

fot. Tadeusz Mieczyński

Nicole Konderla

fot. Tadeusz Mieczyński

- Trudno o wnioski... Muszę to wszystko dobrze przemyśleć i porozmawiać z trenerem. Na ten moment jestem bardzo zła... - mówi Nicole Konderla, która zajęła ostatnie miejsce podczas sobotniej rywalizacji w kraju morawsko-śląskim.

Tego lata rozpoczął się okres kwalifikacji olimpijskich. Konderla dzięki słabej obsadzie dopisała do rankingu cztery punkty. W Chinach wystartować będzie mogło 40 zawodniczek. - Wyjazd na igrzyska w Pekinie jest moim celem, ale na razie o tym nie myślę. Najpierw trzeba dobrze skakać - dodaje twardo stąpająca po ziemi mieszkanka Wisły.

Nicole Konderla jest w kadrze narodowej kobiet od początku sezonu 2019/20. Od tego czasu za sterami zespołu zasiada Łukasz Kruczek, a asystuje mu Marcin Bachleda. - Bardzo dobrze trenuje mi się pod okiem obu szkoleniowców - zapewnia 18-latka, która minionej zimy zadebiutowała w Pucharze Świata. W konkursie drużynowym w Zao, gdzie Polki zajęły ostatnie miejsce, zapewniła sobie dożywotnie prawo startu pośród elity.

Zmagania we Frensztacie pod Radhoszczem toczyły się przy utrzymaniu reżimu sanitarnego. Skoczkinie otrzymywały maseczki w drodze na szczyt skoczni, a także tuż po opuszczeniu wybiegu. - Wytrąca to nieco z koncentracji, ale trzeba się do tego przyzwyczaić, ponieważ zima może wyglądać podobnie - przewiduje polska skoczkini.

Przed naszymi reprezentantkami krótka przerwa, a następnie powrót do zajęć pod kątem sezonu 2020/21. Najbliższym planowanym startem są kolejne zawody LOTOS Cup, które zaplanowano na ostatni weekend sierpnia. 

Korespondencja z Frensztatu pod Radhoszczem, Dominik Formela