Skokowe echa Tour de France 2020

  • 2020-09-05 22:14

Przez całe dekady nie mieliśmy tak ubogiego w zawody międzynarodowe lata, jak to które właśnie trwa. Nasz portal nie znosi jednak próżni, cały czas staramy się eksplorować świat skoków narciarskich i jego okolice. Inspiracji postanowiliśmy poszukać tym razem w dużych imprezach sportowych w innych dyscyplinach. Padło na Tour de France. Że trochę na siłę? Cóż, parafrazując klasyka, można powiedzieć: „Sorry, taki mamy czas”.

Ze skoczni na rower

Jednym z faworytów do zwycięstwa w tegorocznym wyścigu dookoła Francji jest ubiegłoroczny triumfator Vuelta a Espana Słoweniec Primoz Roglic, który do 2012 roku zawodowo uprawiał skoki narciarskie. Wraz z reprezentacją Słowenii wywalczył złoty i srebrny medal mistrzostw świata juniorów. Odniósł ponadto dwa zwycięstwa w zawodach Pucharu Kontynentalnego w Planicy (7 stycznia 2006) i Westby (10 lutego 2007). W 2006 roku trzykrotnie wystąpił w konkursach Letniego Grand Prix, zajmując 31. miejsce w Kranju oraz 21. i 25. pozycję w Hakubie. W marcu 2007 roku doznał groźnego upadku na mamuciej skoczni w Planicy, po którym nie potrafił już odnaleźć się na skoczni. Postanowił spróbować szczęścia w innej dyscyplinie. Przytoczymy kilka wypowiedzi kolarza z grupy Team Jumbo-Visma z wywiadu, którego udzielił w tym roku portalowi Velonews.com.

- Przez 15 lat, czyli w zasadzie przez połowę mojego życia, byłem skoczkiem narciarskim. Jako dziecko lubiłem oglądać różne zimowe dyscypliny sportu: skoki narciarskie, narciarstwo alpejskie, biegi narciarskie… Padło na skoki. Nie bez znaczenia było pewnie to, że jednym z moich ulubionych sportowców był Adam Małysz. W tamtym czasie dość znanym nazwiskiem w Słowenii i poza nią był też Primož Peterka, który wygrał Puchar Świata w 1997 i 1998 roku. Mój kraj posiada bogatą tradycję skoków narciarskich. Jeśli urodziłeś się w okolicy skoczni, naturalnym jest to, że zaczynasz skakać.

- Przygodę z kolarstwem rozpocząłem od wyścigów amatorskich, gdy miałem 22 lata. Zaczęło się od ekipy, którą prowadził Andrej Hauptman [były słoweński kolarz, brązowy medalista mistrzostw świata - przyp. red.]. Swego czasu wysyłałem mu SMS-y i maile z prośbą, by przyjął mnie do swojej grupy. Nie byłem najmłodszy jak na początkującego i usłyszałem od niego: „zapomnij”. Ale ja nie odpuszczałem i w końcu się zgodził. W 2013 roku dostałem się z pomocą kilku osób do teamu Adria Mobile i wtedy zacząłem być rozpoznawalny w kolarskim świecie. Wiadomo, że początki były trudne. Przez dwa dni po wyścigu nie mogłem chodzić po schodach, bolała mnie szyja. Potrzebowałem czasu, by wszystkiego się nauczyć i wszystko zrozumieć.

- Jako skoczek narciarski chciałem być najlepszy na świecie, ale pojawiły się problemy i kontuzje. Musiałem sobie uświadomić, że mam 22 lata, nie zostanę już mistrzem olimpijskim, że w zasadzie nigdy niczego nie osiągnąłem. To była przykra konstatacja. Potem jednak pomyślałem, że spróbuję jeszcze raz, że sprawdzę się w czymś innym. To wszystko jest niesamowite. Przed 22 rokiem życia nie miałem nawet roweru, a teraz mając 30 lat jestem jednym z najlepszych na świecie. To szalone. Jestem dumny, że znalazłem się w miejscu, w którym jestem. Udało mi się przejść tę drogę również dlatego, że nie wiedziałem w co się pakuję, nie wiedziałem jakie to trudne, z jakim ogromem cierpienia wiążę się to wszystko. Gdybym miał taką świadomość, pewnie nie zdecydowałbym się na to..

Stara miłość Roglica jednak nie rdzewieje. Gdy w 2018 roku przybywał w Innsbrucku w ramach rekonesansu przed kolarskimi mistrzostwami świata, nie odmówił sobie wizyty na skoczni Bergisel. - W przeszłości skakałem na tym obiekcie. Powrót tutaj, w roli gościa, niesie ze sobą wspaniałe uczucia i wspomnienia - mówił wtedy. W tej chwili, po ośmiu etapach Tour de France Słoweniec plasuje się na drugim miejscu ze stratą trzech sekund do lidera.

Zapomniana skocznia

15 września podczas 16. etap Touru kolarze pokonają 164 kilometrowy dystans z La Tour-du-Pin do Villard de Lans, a przejeżdżać będą między innymi przez malutką miejscowość Saint Nizier nieopodal pozostałości pewnego olimpijskiego obiektu. To tam w 1968 roku rozegrano konkurs na dużej skoczni w ramach zimowych igrzysk w Grenoble. Prace nad powstaniem areny trwały zaledwie sześć miesięcy, od lipca 1966 do stycznia 1967 roku. Krótko potem przeprowadzono próbę przedolimpijską, którą wygrał Norweg Bjoern Wirkola. 

W dniu rozegrania olimpijskiej batalii w Saint Nizier organizatorzy załamywali ręce z powodu pogody, a konkretnie silnego bocznego wiatru. Serię próbną przeprowadzano w strasznych męczarniach. Rozważano już nawet taki scenariusz, że o tytule mistrzowskim będzie decydował jeden skok. Pogoda jednak ostatecznie zlitowała się nad zawodnikami. Rozegrano pełne zawody, które triumfem zakończył niespodziewanie Władimir Biełousow z ZSRR. To była jedna z większych sensacji w historii olimpijskich batalii na skoczniach.

- Na trybunach pojawiło się 70 tysięcy widzów. Czuliśmy się tak, jak teraz czują się zawodnicy na Stade de France. To było szalone! - wspomina w rozmowie z dziennikiem Le Parisien były francuski skoczek Michel Saint Lezer, który zajął w tym konkursie 54 miejsce. - To była wyjątkowa skocznia, miała w sobie coś mistycznego. Po wyjściu z progu mieliśmy wrażenie, że przelecimy całe Grenoble. Postawiono ją w tym miejscu ze względu na walory wizualne. Tak naprawdę jednak nie była to lokalizacja przeznaczona do wybudowania tam tego typu obiektu. Była niezwykle mocno podatna na podmuchy wiatru.

- Śnieg pojawiał się tutaj rzadko, a wiatr też nikomu nie ułatwiał zadania – dodaje inny z byłych francuskich skoczków Jacques Gaillard - Przecież konkurs olimpijski prawie musieliśmy odwołać. Gdyby skocznia stanęła w innym miejscu, miałaby szanse funkcjonować do dzisiaj. Niemniej ta ruina to pomnik naszego olimpijskiego dziedzictwa, trzeba ją szanować, bo nie mamy ich aż tak wielu.

Z konkursem olimpijskim związana jest pewna anegdota. Otóż widząc, co na skoczni wyprawia wiatr, trener francuskich skoczków doszedł do wniosku, że te zawody może uratować tylko siła wyższa. Udał się więc do opata okolicznego klasztoru, ojca Chabrie i prosił o interwencję. - Jesteś dobrym znajomym tego wielkiego Szefa. Nie mógłbyś nam pomóc? - miał zapytać duchownego. - Idź i przygotuj się do zawodów, wszystko będzie dobrze – uspokoił go zakonnik. To, że w pewnym momencie wiatr ucichł, niektórzy faktycznie traktowali w kategoriach cudu i pomocy z niebios wymodlonej przez mnicha.

W latach 1980-82 obiekt Dauphine znalazł się w kalendarzu Pucharu Świata. W pierwszym pucharowym konkursie błysnęli Polacy. Wygrał Piotr Fijas, a trzecie miejsce zajął Stanisław Bobak. Ale to był już łabędzi śpiew tej skoczni. Być może pomimo jej lokalizacyjnych mankamentów próbowano by ją jeszcze ratować, ale po przyznaniu miejscowości Albertville praw organizacji białej olimpiady w 1992 roku, w planach pojawiła się budowa nowoczesnego kompleksu w Courchevel. Dauphine zamknięta została w 1987 roku po mistrzostwach Francji, od tego czasu niszczeje i zarasta bujną roślinnością. Zburzenie jej pozostałości kosztowałoby jednak miliony, nikt więc nawet o tym nie myśli. W latach 90. pojawiło się kilka propozycji zagospodarowania obiektu – muzeum, restauracja, ścianka wspinaczkowa, trasa dla rowerów górskich. Żaden z pomysłów nie wypalił.

Obecny stan skoczni można obejrzeć TUTAJ >>>

 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (6422) komentarze: (23)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • W Punkt doświadczony
    @O co chodzi jakby

    Co jest bzdurą?
    Że NRD-owcy to dopingowicze? Gratuluję rozeznania.
    A co do meritum. Moge się zgodzić, że nie wszystkie posty na tym portalu tyczą tematów interesujących. I nie mam nic przeciwko wyrażaniu przez komentatorów na ten temat opinii.
    Ale akurat wspomnienie o byłym skoczku, który jest aktualnie najprawdopodobniej najlepszym kolarzem na świecie jest, uważam, całkowicie na miejscu. I nie rozumiem jak można mieć za złe redakcji, ze na ten temat pisze. Można by było mieć pretensje jakby pisali o Lewandowskim i pokazali go w wieku lat czterech z mamusią na rowerku. Natomiast Roglic był nieźle zapowiadającym się, zawodowym, skoczkiem.
    Aż się dziwię, ze w dobie jego sukcesów, które przecież trwają od kilku lat, tak rzadko się tu o nim pisze. Namawiam redakcję do znacznie częstszych relacji z zycia tego wybitnego sportowca. Za dwa tygodnie, kiedy wygra TdF, będzie to miało jeszcze większe uzasadnienie.

  • O co chodzi jakby stały bywalec
    @W Punkt

    Niemcy mnie tak interesują, jak zgniła sałata. Wywieszony jęzor to pewnie masz pisząc te bzdury. Niedługo pojawi się tekst, że gość skoczył z okna, bo to też "skoki".

  • W Punkt doświadczony
    @O co chodzi jakby

    O Roglicu nie chcesz, choć to dla skoków honor, że był kiedyś skoczkiem.
    Ale o NRD-owskich i postenerdowskich skokowych dopingowiczach czekasz pewnie wieści z wywieszonym ozorem i wybałuszonymi gałami. I podniecasz się zapewne ich dokonaniami.
    Moim zdaniem powinienes zawnioskować do redakcji, żeby zdjęła z tapety Roglica i na jego miejsce wrzuciła cos o Armstrongu. Wtedy twoi idole mieliby tutaj godnego siebie, wizerunkowo, partnera.

  • dejw profesor
    @dervish

    No tak, drużynowa jest tylko dodatkiem, ale jednak na końcu najlepsza ekipa jest dekorowana na podium - na Pętli ma to swoją wymowę.
    Movistar w zeszłym sezonie pozbył się wspomnianej trójki znakomitych kolarzy + bardzo solidnych pomocników Amadora i Anoconę. W ich miejsce zakontraktowali Masa (w tym sezonie jeździł słabiutko, ale na Tourze na razie daje radę i stracił niewiele) i wiekowego Cataldo. To już zupełnie inna ekipa, która potrzebuje czasu na przebudowanie.

    Pogacar szybko nadrobił sporą część strat, pytanie tylko, czy gdyby nie strata na wiatrach, to też jeździłby aż tak ofensywnie w Pirenejach ;)
    Po I tygodniu różnice są jeszcze bardzo małe, w grze spokojnie jest jeszcze obecna 13ka w generalnej. Podium mogą obsadzić i Pogacar i Bernal, ale równie dobrze Uran z Landą. Roglic wygląda na najmocniejszego i mającego spore rezerwy, bardzo solidne wsparcie górskiego pociągu Jumbo, a na koniec wyścigu jeszcze swoją koronną konkurencję. Wszystko przemawia za nim, no ale kolarstwo widziało już nie takie zwroty akcji.

  • Pavel profesor
    @O co chodzi jakby

    Hymmm, taka rada ode mnie, jak widzisz tytuł, który z góry sugeruje, że artykuł cię nie zainteresuje, to w niego nie klikasz i masz problem z głowy. Nie musisz dziękować, zawsze do usług :)

  • O co chodzi jakby stały bywalec
    @Pavel

    Ale dlaczego? Portal o skokach wrzuca mi info o [***]arzach, to może i coś z pływania synchronicznego albo skok przez konia? Jak wchodzę na stronę o skokach to raczej chce czytać o skokach, a nie o sałacie. Jak idę do sklepu typu żabka to po spożywkę, a nie meble czy telewizor.

  • Pavel profesor
    @O co chodzi jakby

    A to przeglądarkę ci ukradli? Wklep sobie odpowiednią frazę i czytaj do woli :)

  • O co chodzi jakby stały bywalec

    Poproszę jeszcze o informację, co w pływaniu synchronicznym słychać.

  • dervish profesor
    @dejw

    Dla mnie liczy się tylko klasyfikacja indywidualna i tu Movistar jest cienki jak na aspiracje które miał w przeszłości na dodatek chyba cienko u nich z budżetem skoro nie stac ich było na zakontraktowanie silnego lidera, takiego który miałby potencjał na walke o podium wielkich tourów. Obawiam się, że wszystko na co stać Movistar to umieszczenie swojego lidera w dolnej połowce top 10 generalki, raczej bliżej miejsca 10 niż 6.
    A Dumo nieźle się wykaraskał z tej kontuzji skoro stać go na taki zaciąg jaki pokazał w Pirenejach. Widać, ze jest silny.

    Co do Pogacara to zagapił sie na wiatrach ale szybko straty odrabia. Juz złapał kontakt z Quintaną (będę się upierał, ze max na co stać Kolumbijczyka to 5 miejsce, podium absolutnie wykluczam) i Uranem. W Alpach na pewno przeskoczy obu Kolumbijczyków i powalczy z trzecim o miejsca na podium. Jakoś nie wierzę by któryś z zajmujących obecnie 3 i 4 miejsce Francuzów zdołał dowieźć się na końcowe podium w Paryżu.

    Wracając do Movistaru. W drużynówce maja ułatwione zadanie. Skoro nie mają groźnego lidera na którego musiałby harować cały zespól (na przykład robić taktyczne zaciągi na górskich etapach) to mogą się skoncentrować na klasyfikacji drużynowej. Ekipy z liderami walczącymi o czołowe miejsca skupia się na swoich liderach, nie będą patrzyli na klasyfikacje teamów ani zbytnio pilnować "niegroźnych" kolarzy Movistaru, pozwolą im zabierać się do ucieczek a co za tym idzie zdobywać wiele cennych minut do rankingu zespołowego.

  • dejw profesor
    @dervish

    Roglica trudno nazywać rewelacją. Przed startem, to był główny faworyt Touru, a zapewne byłby zdecydowanym już wtedy, gdyby nie kontrolne wycofanie po upadku na Dophine. Jedzie swoje i właściwie jako jedyny z czołówki, w wyjątkowo górskim jak na standardy Pętli pierwszym tygodniu nie przejawiał jakiejkolwiek słabości - dlatego prowadzi. Choć i tak ciężko oprzeć się wrażeniu, że ma jeszcze spore rezerwy i nie zależało mu na zademonstrowaniu pełnej mocy.
    Pogacar jedzie bez żadnych kompleksów, odważnie atakuje i robi tak niesamowite wyniki, że aż chce się chce mu kibicować, ale pomimo mojej sympatii do niego (chociaż dziś, wspólnie z Roglą trochę mi podpadli, bo bardzo trzymałem kciuki za powodzenie akcji Hirschiego ;) )to ta młodzieńcza fantazja połączona z brakiem doświadczenia może go zgubić - to już raz wyszło, kiedy zapodział się i stracił 1,5 minuty po pięknej akcji Kwiatkowskiego, rozrywającej peleton na wiatrach.
    Dla mnie, po I tygodniu z czołówki największa rewelacja to G.Martin. Zaskakująco dobrze jedzie też Uran, a Quintana to jednak Quintana, może i już po swoim primie, ale to wciąż kawał kolarza. Do tego sporo zyskał na przenosinach do Arkei, odżył w tej ekipie.

    Dumoulin i Carapaz są po swoich przejściach, Holender bardzo długo wracał do formy po kontuzji kolana z Giro; Ekwadorczyk poturbował się miesiąc temu na TdP, do tego wobec tragicznej dyspozycji Frooma i Thomasa został dowołany na Pętlę awaryjnie - w planach miał przygotowywać szczyt formy na Giro. Dlatego obaj mieli pełnić rolę zapasowych liderów i kluczowych pomocników dla mocniejszych kolarzy ze swoich ekip z minimalizacją strat i z tej roli się wywiązują.

    Movistar cienko przędzie, stracili po zeszłym sezonie Carapaza, Landę i Quintanę, "dziadek" Valverde dostaje jedynkę, mają zaledwie jedną wygraną w tym sezonie (!!) i są wyraźnie najsłabszą ekipą w WT pod względem wyników, jadą tak dyskretnie że właściwie w ogóle ich nie widać, a po I tygodniu.. prowadzą w klasyfikacji drużynowej ;)

  • dervish profesor
    @dejw

    Słoweńcy to w ogóle rewelacja tegorocznego touru, zresztą poprzedniego również. Świetna sprawa, że obaj są liderami swoich zespołów. Uważam, ze Pogacar jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Widzę go na końcowym podium. Juz w poprzednim sezonie zachwycałem się jego ofensywnym stylem jazdy. W ogóle na końcowym podium oprócz Pogacara, widziałbym Roglica (zgadzam sie, że jest głównym faworytem) i Bernala.
    Na zakończenie poprzedniego sezonu nie podobało mi się skupowanie największych gwiazd i zarazem rywali przez najbogatsze grupy takie jak Ineos. I dzisiejszy TdF potwierdza moje obawy. Carapaz zamiast być jednym z faworytów haruje dla Bernala, Dumoulin jeden z moich ulubionych to samo, zamiast dostarczać emocji robi masakrujące zaciągi dla Roglica. :(
    Wiem , że obu tym kolarzom kasa się zgadza, ale sport i cały wyścig na tych transferach stracił. Zyskali Roglic i Bernal bo nie tylko ubyli im najgroźniejsi rywale ale dodatkowo stali się oni ich pomagierami. Dumoulin a zwłaszcza Carapaz zapewne podzielą los Kwiatkowskiego. Oczywiście nie dosłownie bo to kolarze tourowi i ich ekipy raczej pozwolą im liderować w którymś z mniej ważnych tourów lub innych wieloetapówkach. Na TDF czeka ich los etatowych pomagierów. Szkoda.
    Jeszcze słówko o Quintanie. Dla mnie kolarz do bólu przewidywalny. Dziwię się, że niektórzy eksperci widza go w roli faworyta. Miejsce Quintany w szyku to połowa top 10 i nic więcej. Końcowe podium nieosiągalne. Cienko przędzie także Movistar. Dali jedynkę "dziadkowi" Valverdemu chyba za zasługi.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Kolarstwo to też wbrew pozorom sport drużynowy, wszelkie nagrody pieniężne zdobywane przez poszczególnych zawodników są dzielone pomiędzy wszystkich członków ekipy. Same drużyny są tak komponowane, aby lider dostał jak największe wsparcie, są zawodnicy od "ochrony" lidera na płaskim, rwania peletonu na etapach górskich czy nawet zawodnik o podobnej posturze do lidera, który odda mu rower w przypadku awarii. Niestety na tak długich i wymagających wyścigach ciężko jest cokolwiek zdziałać w pojedynkę, ostatnie tryumfy zawodników z ekipy Sky to głównie zasługa mocnej ekipy.

    Tak patrząc zupełnie zboku to większość dyscyplin sportowych opiera się na 100 startujących i 10 z realnymi szansami na wygraną. Tak to już jest.

    Jeżeli chodzi o doping to masz rację, tylko teraz rodzi się pytanie lepiej kontrolować bardzo szczegółowo jak w kolarstwie i wykrywać dopingowiczów, czy przymknąć oko i niech się dzieje co chce?

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Tak tylko w piłce nożnej i tak wygrywa całą drużyna, a kolarstwo to wybitnie sport indywidualny. Jest to jednak śmieszne, gdy startuje 100 kolarzy to szansę na wygraną z 10 bo reszta to playmekerzy dla nich...

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Sam Lance Armstrong gdy przyznał się do dopingu to twierdził, że w czasach kiedy startował to w Tour de France startowało może z pięciu kolarzy co się nie koksowało...

    Tak, więc na całą kolarską rywalizację patrzę raczej z przymrużeniem oka. Nawet jeśli sporo się zmieniło w ciągu ostatnich lat w kolarstwie...

  • dejw profesor

    A dzisiaj Roglic o krok od kolejnej wygranej, przegrał tylko ze swoim młodziutkim rodakiem Pogacarem (wielka szkoda braku happy endu w fenomenalnej akcji Hirschiego, 90km samotnej ucieczki w górskim terenie, taktyczne poczekanie na ostatni kilometr na goniącą grupę liderów i minimalnie przegrany sprint). Przejął za to koszulkę lidera wyścigu.
    A mogło to się skończyć zupełnie inaczej, finiszując po bonifikaty czasowe na ostatniej górskiej premii, młodszy zagapił się i władował w Primoza, co jakimś cudem nie skończyło się lądowaniem na asfalcie ich obu.
    Swoją drogą, to już drugi w tegorocznym Tourze, a trzeci licząc ostatnie 17 etapów słoweński dublet w Wielkim Tourze. Roglic zdecydowanym faworytem wśród bukmacherów do wygrania Pętli, a po I tygodniu za jego największego rywala uznają.. Pogacara. Niebywałe, jakich to przekozaków w kolarstwie doczekali się Słoweńcy.

  • Pavel profesor
    @Bocian

    Kolarstwo to najczęściej badana grupa pod kątem dopingu ze wszystkich sportów na świecie. Wszystkie sporty bazujące na wytrzymałości i sile są podatne na doping, a ze względu na ilość testów kolarstwo siłą rzeczy wykrywa więcej przypadków. Uważasz, że podnoszenie ciężarów, lekkoatletyka czy biegi narciarskie jakoś mocno odbiegają? Wszystko to jest swego rodzaju wyścig zbrojeń, WADA wyklucza jakiś środek, środowisko sportowe opracowuje kolejny, tyle, nie przeskoczysz tego. Albo zalegalizujesz wszystko, albo od czasu do czasu wyleci jakaś afera dopingowa.

    A co do drugiej kwestii, kolarstwo to sport zespołowy, jak piłka nożna, jedenastu lata po boisko, a większość bramek strzela 1-2 piłkarzy. Tylko, że bez drużyny nawet najlepszy piłkarz świata nie znaczy nic (patrz np Messi czy Ronaldo w tym sezonie), tak i w kolarstwie, bez mocnej drużyny ciężko wygrać wyścig.

  • Bocian stały bywalec
    @Kolos

    Chyba za legalny doping. Przecież nie ma kolarza, który by sobie krwi nie przetaczał. Kolarstwo to chory "sport", w którym na dodatek startuje dwustu kolarzy, a wygrać może jeden z czternastu, bo reszta ma robić na lidera. Śmiech na sali.

  • kibicsportu profesor
    @Cris0009

    A niektórzy i tak napiszą, że po co takie artykuły.
    Mnie się tam podoba. Mozna sobie poczytać, przy okazji dowiedzieć się ciekawych rzeczy.

  • Cris0009 początkujący

    Za to lubię ten portal, o każdej porze roku ciekawe materiały, nawet jak się nic nie dzieje.

  • Kolos profesor
    @W Punkt

    To wielka sprawa. Życzę Roglicowi zwycięstwa w TdF.

    Taki transfer do zupełnie innej dyscypliny z dużym powodzeniem i sukcesami to wielka rzadkość. Ale też skoczkiem był raczej przeciętnym.

    Ale też, jednak nie lubię kolarstwa za powszechny tam nielegalny doping.

  • W Punkt doświadczony
    Ani słowa komentarza o Roglicu? No to ja

    Słoweniec wyrósł na wielka gwiazdę kolarstwa.
    Dla mnie jest głównym faworytem do wygrania tegorocznej Wielkiej Pętli.
    Wychodzi na to, że groźne upadki mają swoje dobre strony...

  • Kolos profesor

    Miliony za wyburzenie? To wychodzi, że taniej byłoby ją odbudować :) Oglądałem zapodany filmik (swoją drogą genialne ujęcia i podkład muzyczny). Jak na skocznię zapuszczoną od ponad 30 lat to sporo jej jeszcze zostało. Na warunki francuskie to nie ma sensu jej wskrzeszać.

    Na zawody dla jakiś pół-amatorów pewnie dałoby się ją doprowadzić do użytku za stosunkowi nieduże pieniądze. Ale na poważne skakanie no to nie.

  • Oczy Aignera profesor
    Archaiczny najazd

    Które istniejące skocznie posiadają platformy, które rozmieszczone są wzdłuż najazdu?
    Do tego grona zaliczają się obiekty w Sarajewie i wspomnianym Saint Nizier.
    Czy znacie jeszcze inne takie skocznie?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl