Rozstania i powroty - co czeka nas w nowym sezonie?

  • 2020-11-19 14:25

Inauguracja 42. edycji Pucharu Świata zbliża się wielkimi krokami. W najbliższym sezonie zabraknie sporej grupy skoczków, którzy w ostatnich miesiącach zakończyli swoją karierę albo doznali kontuzji wykluczających ich z rywalizacji. Tej zimy czeka nas także kilka powrotów i niewiadomych.

NIEOBECNI:

Stephan Leyhe (Niemcy)

28-letni reprezentant Niemiec niefortunnie zakończył ubiegły sezon, zaliczając upadek podczas prologu Raw Air w Trondheim. Doznał wówczas zerwania więzadeł krzyżowych i uszkodzenia łąkotki w lewym kolanie. W październiku szkoleniowcy drużyny naszych zachodnich sąsiadów ogłosili, że Leyhe nie wystąpi tej zimy w pucharowych konkursach.

Zobacz też: Sezon 2020/21 bez Stephana Leyhe

Dla mieszkańca Schwarzwaldu sezon 2019/20 był zdecydowanie najlepszym w dotychczasowej karierze. W lutym wygrał on swój pierwszy konkurs Pucharu Świata w Willingen i triumfował w cyklu Willingen Five, a cały sezon ukończył na 6. miejscu w klasyfikacji generalnej. Jak podkreślał niedawno sam skoczek, decyzja o odpuszczeniu najbliższego sezonu nie była łatwa, ale jest absolutnie słuszna.

W związku z rekonwalescencją, Leyhe nie wystartuje w mistrzostwach świata w lotach w Planicy, a przede wszystkim także podczas mistrzostw świata w Oberstdorfie. Jego głównym celem będą przygotowania do igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2022 roku.

Killian Peier (Szwajcaria)

Brązowy medalista mistrzostw świata z 2019 roku z konkursu na dużej skoczni w Innsbrucku może mówić ostatnio o sporym pechu. Na początku października u 25-latka wykryto zakażenie koronawirusem, natomiast pod koniec miesiąca upadł on w pierwszej serii mistrzostw Szwajcarii, rozgrywanych w Einsiedeln. Jak się później okazało, Peier zerwał więzadła krzyżowe w prawym kolanie.

Podobnie jak w przypadku Stephana Leyhe, głównym celem lidera kadry Helwetów będzie zbudowanie formy na igrzyska w Pekinie. Warto wspomnieć, że ubiegłej zimy skoczek pochodzący z La Sarraz po raz pierwszy w karierze stanął na podium zawodów Pucharu Świata. Peier zajął 2. lokatę w drugim konkursie w Niżnym Tagile. W łącznej punktacji zimowego cyklu uplasował się na 25. miejscu - najlepszym spośród wszystkich reprezentantów Szwajcarii.

ZAKOŃCZYLI KARIERY:

Jurij Tepes (Słowenia)

W ostatnich latach Słoweniec był uznawany za jednego z najlepszych specjalistów od lotów narciarskich. Skoczek z Lublany debiutował w Pucharze Świata 1 stycznia 2006 roku przy okazji noworocznego konkursu w Garmisch-Partenkirchen, w wieku niespełna 17 lat. Ostatecznie ukończył tamte zmagania na 35. pozycji, a pierwsze pucharowe punkty wywalczył 14 grudnia 2007 roku, kiedy zajął 24. lokatę w austriackim Villach.

W sezonie 2010/11 Tepes zdobył razem z kolegami z zespołu brązowy medal mistrzostw świata w konkursie drużynowym na dużej skoczni w Oslo, a w sierpniu 2011 roku wygrał konkurs rangi Letniego Grand Prix w Ałmatach. W 2012 roku w Vikersund zdobył brązowy medal mistrzostw świata w lotach w rywalizacji zespołowej. Latem tego samego roku zajął również 2. miejsce w łącznej punktacji Letniego Grand Prix.

Najlepsze okresy w karierze Słoweńca to sezony 2012/13 oraz 2014/15. W obu kończył Puchar Świata na 13. pozycji, a także odnosił indywidualne zwycięstwa. Za każdym razem miało to miejsce w Planicy. W pamięci kibiców szczególnie zapisał się drugi z tych triumfów. Sukces przedstawiciela klubu SD Dolomiti w finałowym konkursie sezonu spowodował, że Peter Prevc stracił Kryształową Kulę na rzecz Niemca Severina Freunda.

Ostatni start Tepesa w zawodach najwyższej rangi miał miejsce 21 lutego podczas konkursu w rumuńskim Rasnovie - uplasował się tam na 50. lokacie. Łącznie 31-latek siedmiokrotnie stawał na pucharowym podium.

Jaka Hvala (Słowenia)

Prawdopodobnie jeden z najbardziej niespełnionych talentów ostatnich lat. Skoczek z miejscowości Ponikve debiutował w Pucharze Świata w styczniu 2012 roku, w Zakopanem. Niespełna 19-letni wówczas zawodnik zdobył wtedy pierwsze punkty w karierze, plasując się na 29. pozycji. Kilka tygodni później w tureckim Erzurum został wicemistrzem świata juniorów.

Eksplozja formy Hvali przypadła na sezon 2012/13. Był jedną z rewelacji Pucharu Świata, a 13 lutego 2013 roku odniósł jedyne w karierze zwycięstwo w zawodach najwyższej rangi. Stało się to w niemieckim Klingenthal. Cały cykl ukończył na 16. miejscu w klasyfikacji generalnej. Tamtej zimy został też mistrzem świata juniorów w Libercu.

Kolejne lata to już znaczny regres formy Słoweńca. Zdołał on kwalifikować się do czołowej „30” pucharowych konkursów jedynie w sezonach 2013/14 oraz 2015/16. Po raz ostatni
27-latek wystąpił w zmaganiach elity 22 marca 2019 roku w Planicy, kiedy był 38.

Tomáš Vančura (Czechy)

Reprezentant Czech to kolejny z obiecujących skoczków, którzy przedwcześnie zakończyli swoją przygodę ze skokami. Były zawodnik Dukli Liberec debiutował w Pucharze Świata 30 stycznia 2016 roku w Sapporo. Dzień później w drugim konkursie na Okurayamie zdobył z kolei pierwsze pucharowe punkty, zajmując 28. lokatę.

W swojej karierze Vančura sześciokrotnie plasował się w czołowej „30” zawodów najwyższej rangi. Najlepszy w jego wykonaniu był sezon 2016/17, wówczas ukończył on cały cykl Pucharu Świata na 47. miejscu, a także ustanowił w Planicy swój rekord życiowy w długości lotu, lądując na 225. metrze. Ponadto dwukrotnie uczestniczył w mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym - w Lahti (2017) oraz Seefeld (2019).

24-latek rozstał się ze skokami w grudniu 2019 roku z powodów zdrowotnych, związanych z trwającym od kilku lat bólem pleców.

Gabriel Karlen (Szwajcaria)

26-latek nie osiągał podczas swojej kariery oszałamiających wyników. W kwalifikacjach do zawodów Pucharu Świata pojawił się już w sezonie 2013/2014. Łącznie Karlen wystąpił w 9 konkursach, ale tylko raz w karierze awansował do serii finałowej. Ta sztuka udała mu się w grudniu 2016 roku w Klingenthal, gdzie zajął 30. lokatę. Po raz ostatni Szwajcar wystąpił w zawodach najwyższej rangi ubiegłej zimy w Engelbergu. W drugim konkursie na Gross-Titlis-Schanze był dopiero 59.

Uczestnik mistrzostw świata w Falun zakończył swoją przygodę ze sportem pod koniec zeszłego roku i niedługo później zdecydował się podjąć pracę w biurze jednej z firm działających w Krakowie.   

Thomas Hofer, Elias Tollinger (Austria)

Hofer był jednym z najwyższych zawodników startujących w ostatnich latach w Pucharze Świata (191 cm wzrostu). Austriak debiutował w tym cyklu 24 stycznia 2016 roku w Zakopanem, gdy zajął 23. lokatę. W całym sezonie 2015/16 plasował się łącznie trzykrotnie w czołowej „30”, a w klasyfikacji generalnej był 51. W kolejnych latach Tyrolczyk startował tylko w austriackiej części Turnieju Czterech Skoczni, ale ani razu nie udało mu się już zdobyć pucharowych punktów. 24-latek ogłosił koniec kariery w lutym tego roku po weekendzie Pucharu Świata w Bad Mitterndorf. Na skoczni Kulm pełnił funkcję przedskoczka, a w jednej z testowych prób osiągnął 220 metrów.

Tollinger debiutował w Pucharze Świata w sezonie 2014/15, kiedy był 42. w Bischofshofen. Jedyne punkty w karierze zdobył w tym samym miejscu w styczniu 2017 roku. Zmagania ukończył wówczas na 29. miejscu. Ostatnimi oficjalnymi startami Austriaka były występy w zawodach FIS Cup w Villach w lutym 2019 roku - był tam odpowiednio 25. i 24. Karierę zakończył on w grudniu tego samego roku.

Federico Cecon (Włochy)

Syn legendy włoskich skoków - Roberto Cecona - przystępował do kwalifikacji zawodów Pucharu Świata już w sezonie 2013/14. Mimo to ani razu nie zdołał on awansować do czołowej „30” konkursów tego cyklu. Najlepszym występem 26-latka w zmaganiach światowej czołówki była 42. lokata w Niżnym Tagile (13 grudnia 2014). Startował on również podczas mistrzostw świata w Falun w 2015 roku czy igrzysk olimpijskich w Pjongczangu w 2018 roku.

Informację o zakończeniu przygody ze skokami Cecon ogłosił w czerwcu po tym, jak nie znalazł się w składzie reprezentacji Italii na nowy sezon. Ubiegłej zimy zanotował najwięcej startów w konkursach głównych Pucharu Świata spośród wszystkich skoczków z Półwyspu Apenińskiego - 4.

Kenshiro Ito (Japonia)

Debiut Japończyka w Pucharze Świata przypadł na zimę 2005/06, kiedy zajął 37. lokatę w Sapporo. Pierwsze punkty zdobył w kolejnym sezonie podczas inauguracyjnego konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie. gdy finiszował 26. W 2007 roku wystąpił także na mistrzostwach świata w Sapporo, gdzie na normalnej skoczni był 37.

W kolejnych latach Ito startował zazwyczaj w japońskich konkursach Pucharu Świata. Najlepsze wyniki w zimowym cyklu osiągał w sezonie 2015/16, gdy czterokrotnie awansował do finałowej „30” i uplasował się na 59. miejscu w klasyfikacji generalnej. Po raz ostatni 30-latek wystąpił w zmaganiach światowej czołówki minionej zimy, w Engelbergu. Ukończył je jednak dopiero na 48. oraz 55. pozycji. Po ostatnim sezonie zakończył karierę sportową i postanowił dołączyć do sztabu szkoleniowego klubu Tsuchiya Home.

Martti Nõmme (Estonia)

Estończyk w ostatnich latach sporadycznie pojawiał się w Pucharze Świata. Mimo aż 71 zgłoszeń w kwalifikacjach, wystartował tylko w 10 konkursach zaliczanych do tego cyklu. Życiowym rezultatem skoczka z Võru była 39. lokata, na której uplasował się w Ruce w sezonie 2017/18. Lepiej wiodło mu się m.in. w Letnim Grand Prix. W swojej karierze dwukrotnie zdobywał punkty tego cyklu - za 30. miejsce w Czajkowskim (2015) oraz 29. pozycję w Hakubie (2018).

Trzykrotny uczestnik mistrzostw świata oraz olimpijczyk z Pjongczangu po raz ostatni wystąpił na arenie międzynarodowej podczas kwalifikacji do styczniowych zawodów Pucharu Świata w Zakopanem. Uplasował się w nich na ostatniej, 63. lokacie. Mimo zakończenia kariery w kwietniu tego roku, kilka tygodni temu Nõmme wywalczył mistrzostwo Estonii na normalnej skoczni w Otepää.

Joakim Aune (Norwegia)

Aune po raz pierwszy dostał szansę występu w Pucharze Świata w marcu 2017 roku, podczas premierowej edycji turnieju Raw Air. To właśnie wtedy dwukrotnie zdobywał punkty zimowego cyklu. W Oslo i Trondheim plasował się odpowiednio na 21. i 18. miejscu.

27-latek kończył już karierę sportową w marcu 2018 roku z powodu problemów finansowych i zdrowotnych. Norweg borykał się m.in. z kontuzją kolana oraz zaburzeniami błędnika. Kilka miesięcy po rozbracie ze skokami wznowił treningi, a latem 2019 roku dwukrotnie punktował w Letnim Grand Prix i wygrał zmagania Letniego Pucharu Kontynentalnego we Frensztacie pod Radhoszczem. Ostatnimi oficjalnymi występami Aune były zawody Pucharu Kontynentalnego w Vikersund w grudniu zeszłego roku, które zakończył na 51. i 52. pozycji. Na początku listopada ogłosił on w mediach społecznościowych, że ponownie kończy karierę.

POWROTY

Andreas Wellinger (Niemcy)

Mistrz olimpijski z Pjongczangu z normalnej skoczni wystąpi w zmaganiach światowej czołówki po raz pierwszy od marca 2019 roku. Wellinger opuścił poprzedni sezon z powodu zerwania więzadeł krzyżowych w prawym kolanie, jakiego doznał w czerwcu zeszłego roku. Tego lata członek SC Ruhpolding startował tylko w mistrzostwach kraju w Oberstdorfie, gdzie zajął dalekie 13. miejsce.

Trener Stefan Horngacher podkreślał kilka dni temu na łamach oficjalnego serwisu Niemieckiego Związku Narciarskiego (DSV), że 25-latek podczas sprawdzianów wewnętrznych do końca walczył o miejsce w zespole z Richardem Freitagiem i Davidem Siegelem.

Ostatecznie to Wellinger dostanie szansę występów w Wiśle, jednak dopiero kolejne tygodnie powinny pokazać, czy będzie on mógł liczyć się w walce o czołowe lokaty w Pucharze Świata, a przede wszystkim podczas docelowej imprezy sezonu - mistrzostw świata w Oberstdorfie.

Zobacz też: Horngacher wybrał skład. ”Skocznia w Wiśle ma kilka pułapek”

David Siegel (Niemcy)

Były mistrz świata juniorów powrócił do rywalizacji po upadku, jaki zaliczył w konkursie drużynowym w Zakopanem w sezonie 2018/19. Zerwał wówczas więzadła krzyżowe w prawym kolanie. Przed najbliższym sezonem znalazł on jednak uznanie w oczach trenera Stefana Horngachera, który włączył go do pierwszej kadry naszych zachodnich sąsiadów.

Siegel wystartował po raz pierwszy po kontuzji w sierpniu, podczas rywalizacji w ramach cyklu Letniego Grand Prix w Wiśle. Zajął tam 27. oraz 29. lokatę. Przedstawiciel SV Baiersbronn nie znalazł się w składzie na inauguracyjny weekend nowego sezonu, jednak na pewno powinniśmy go zobaczyć w kolejnych konkursach.

NIEWIADOME

Anders Fannemel (Norwegia)

Powrót byłego rekordzisty świata w długości lotu do skakania to prawdopodobnie największa niewiadoma najbliższych miesięcy. I to także w kontekście możliwości jego ewentualnego powrotu do czynnego uprawiania sportu.

Norweg w lipcu 2019 roku odniósł kontuzję kolana podczas treningu przed inauguracją Letniego Grand Prix w Wiśle. Od tamtego czasu przeszedł już trzy operacje, lecz wciąż nie odzyskał pełnej sprawności i nie wznowił treningów na skoczni. W jednym z ostatnich wywiadów Norweg przyznał, że rozważa nawet zakończenie kariery. Fannemel znalazł się w dziewięcioosobowej kadrze swojego kraju na sezon 2020/21, ale na razie trudno ocenić, kiedy ponownie ujrzymy go w rywalizacji ze światową czołówką.  

Thomas Aasen Markeng (Norwegia)

Norweg wrócił latem do treningów na skoczni po upadku, jaki zaliczył w ubiegłym sezonie w pierwszej serii indywidualnego konkursu Pucharu Świata w Klingenthal. Mistrz świata juniorów z 2019 roku zerwał wówczas więzadła krzyżowe i uszkodził łąkotkę w lewym kolanie.

Pierwsze skoki po kontuzji Markeng oddał w połowie września na olimpijskim kompleksie w Lillehammer. 20-latek znalazł się również w kadrze prowadzonej przez Alexandra Stoeckla na najbliższy sezon, ale tego lata nie wystartował on podczas mistrzostw Norwegii.
W związku z tym, zagadką jest na razie to, jak będzie się spisywał w najbliższych tygodniach.

Jernej Damjan (Słowenia)

37-latek to kolejny skoczek, który w ostatnim czasie walczył o powrót do formy po urazie. W jego przypadku była to kontuzja prawego ramienia, jakiej doznał w grudniu zeszłego roku.

Latem dwukrotny triumfator konkursów Pucharu Świata wrócił do zajęć na skoczni. Kilka dni temu szkoleniowiec słoweńskiej kadry Gorazd Bertoncelj zdecydował, iż Damjan nie wystartuje podczas inauguracji nowego sezonu w Wiśle. Wydaje się jednak, że zawodnik pochodzący z Lublany może otrzymywać szanse występów w dalszej części sezonu.


Wojciech Skucha, źródło: Informacja własna
oglądalność: (8103) komentarze: (30)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • MK92 stały bywalec

    Strasznie pechowi są szczególnie Niemcy w ostatnich latach - Freund, Wellinger, Siegel, Leyhe...

    W ogóle kiedyś nie było aż tylu kontuzji związanych z zerwaniem więzadeł w kolanie. Kwestia wiązań? Twardszego śniegu?

    Szczęście w nieszczęściu dla Peiera czy Leyhe, że nadchodzący sezon może być bardzo dziwny i wypaczony.

  • Biberka stały bywalec

    Strasznie dużo przewijania, a nie macie czegos takiego jak przejscie do ostatniego czytanego komentarza...

  • INOFUN99 profesor
    @Oczy Aignera

    Bischofshofen 2001.

  • Oczy Aignera profesor
    @pogromca januszy Daniel Huber - wersja beta

    Krzysztof Miklas: "Jest już Wojtek Skupień na rozbiegu. Zawsze u niego wygląda to tak samo. Sprawdza wiązania, czy wszystko jest OK. Potem takie uderzenie dłońmi o uda... i w drogę."

    Czy Wojciech Skupień to charakterystyczny zawodnik?

  • Oczy Aignera profesor
    @jankowskabozenna1@gmail.com

    A co w nim fajnego było?
    Ja nie lubię takiego szufladkowania narodowości w skokach. Czy niektórym zawodnikom trzeba okazywać litość tylko z tego powodu, że w ich krajach ta dyscyplina nie jest popularna?

  • Biberka stały bywalec
    @Seba Aka Krzychu

    inaczej bym interpretował, i trenerzy są po mojej stronie. Tepes nawet na lotach skakał mizernie, jakieś 20te lokaty, to nie jest to co czołowego lotnika interesuje. Dobry moment wybrał na koniec kariery, ten facet ma jaja.

  • Biberka stały bywalec
    @Fan Tkaczenki i Aalto

    Szkoda żadna, bardzo dobrze zrobili. Szkoda, że Polacy nie potrafią ci co nie umieją skakać podjąć tak mądrej decyzji.

  • Biberka stały bywalec
    @Fan Tkaczenki i Aalto

    te czytania nazwisk śmieszą tylko psychofanów z tej strony. Nikt nie rozmawia o tym, gdy rozmawia o skokach.

  • Biberka stały bywalec
    @jankowskabozenna1@gmail.com

    nikt nie zniszczył jego "talentu", co ty piszesz...sam go sobie zabrał niczym Klemens Murańka.

  • Seba Aka Krzychu profesor
    @Robert Johansson252

    Hoerl też podparł swój skok.

  • Robert Johansson252 profesor
    @Fan Tkaczenki i Aalto Jeszcze Deschwanden

    Jest mistrzem robienia min na belce

  • Robert Johansson252 profesor
    @Fan Tkaczenki i Aalto No bogatą mimiką

    I darciem gęby do kamery jak dobrze skoczy

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor
    @Robert Johansson252

    A i Eisenbichler sie wyróżnia bardziej robieniem min na belce :3

  • Robert Johansson252 profesor
    @Fan Tkaczenki i Aalto Huknął

    I podparł
    A Hoerl huknął 6 m dalej i ustal, choć pewnie belkę miał na jakimś Zugspitze

  • pogromca januszy weteran
    @Robert Johansson252

    Nie no, Huber trochę się wyróżnia tym waleniem w kolana na belce startowej ;)

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor
    @Robert Johansson252

    Mówisz że sie wyróżniają bo np. mają wąsy - takiego kasku jak Hayboeck nie ma nikt, i nie wiem czy wiesz że kiedyś tak huknoł na Bergisel że w Chorwacji było to słychać.

  • Robert Johansson252 profesor
    @Fan Tkaczenki i Aalto Nie wiem, dla mnie niczym się nie wyróżniał

    Johansson ma wąsy i skacze hen daleko na namiotach
    Amman jest stary i jest czterokrotnym mistrzem olimpijskim
    Za Wellingerem lecą wszystkie laski, ma złoty medal oo
    Schliri to legenda
    Freitag ma wąsy, ładny styl i jest kumplem Stocha
    Eisenbichler wygląda jak niedźwiedź i jest bardzo emocjonalny
    Tkachenko to Kazach
    Itp.

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor
    @Robert Johansson252

    Echm, dla mnie Hayboeck ze swoim kaskiem jest bardzo charakterystyczny.

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor
    @pogromca januszy

    Nawet Kilją Paje. I Sztefan Laje - ten taki tam, szwab.

  • Robert Johansson252 profesor
    @pogromca januszy A że Leyhe jest nijaki to się zgodzę

    Nie jest charakterystyczny podobnie jak Huber, Aschenwald, czy Hayboeck

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl