Kubacki i Żyła mocnymi punktami drużyny. Wypowiedzi po drużynówce

  • 2020-11-21 22:05

Najmocniejszymi punktami polskiego zespołu w sobotnim konkursie drużynowym okazali się Dawid Kubacki i Piotr Żyła. 30-latek dwukrotnie przekraczał granicę 130. metra, a trzy lata starszy Żyła uzyskał 129 i 127,5 metra.

Piotr ŻyłaPiotr Żyła
fot. Tadeusz Mieczyński

- Dziś moje skoki stały na wyższym poziomie, a nogi pchały na progu zdecydowanie lepiej. Z tego jestem zadowolony. W piątek nie mogłem się rozpędzić, ale dziś oddałem solidne skoki. To pokazuje, że przed sezonem mogłem być spokojny. Przez ostatnie dwa-trzy tygodnie obozów treningowych nie oddawał tak dobrych skoków. Potrzebowałem małej regeneracji - uważa triumfator 68. Turnieju Czterech Skoczni.

Polakom do zwycięskich Austriaków zabrakło dziś 16,5 pkt. - Apetyty były większe, ale trzecie miejsce i podium są super. Rozpoczynamy sezon od dekoracji i szkoda, że nie było kibiców. To nie to samo, co zwykle. Bardzo przyjemnie było stanąć na podium, zwłaszcza po tak dużej przerwie od poprzedniej zimy - kontynuuje Kubacki.

- Po skokach było widać, że poziom konkursu był bardzo wysoki. To nie były pojedyncze wyskoki. Na takim poziomie przyjemnie się rywalizuje, motywuje to do dalszej pracy - mówi mistrz świata z Seefeld.

Sobotni występ Kubackiego to dobry prognostyk przed niedzielą? - Dobrym prognostykiem są moje skoki, a nie miejsce z nieoficjalnego zestawienia indywidualnego. To był konkurs drużynowy, a nie indywidualny, więc można to sobie wyliczać i poprawiać humor, ale ja nie przywiązuję do tego tak dużej wagi. Niedziela to kolejny dzień, podczas którego trzeba przyjść na skocznię i prezentować się na sto procent swoich możliwości. Nie mam żadnych przywilejów za sprawą sobotniej dyspozycji - tonuje nastroje 30-latek.

Mimo znacznego progresu względem piątku, Piotr Żyła nadal widzi spore rezerwy w swojej dyspozycji. - Zabrakło przynajmniej dziesięciu metrów, albo i dwunastu, ale i co zrobić? Czasem tak bywa, że narta nie wyjdzie z progu - twierdzi 33-latek w nawiązaniu do swoich niespokojnych lotów w okolice 130. metra.

- Ptak też skrzydłami macha, no nie <śmiech>? - żartuje Żyła. - Narty delikatnie sobie falowały, ale przy stabilnych skokach będzie lepiej. Można uznać, że pojawił się już jakiś objaw formy - kontynuuje drużynowy mistrz świata z 2017 roku. 

- Nie ma kibiców, ale chociaż dziennikarze są. Cieszę się, że was widzę! W marcu już was miałem dość, ale teraz jest fajnie. Kiedy przerwano miniony sezon byłem bardzo... nerwowy. Byłem zmęczony sezonem, ale i zmotywowany. Gdyby ktoś wtedy do mnie podszedł, mógłby stracić zęby. Teraz sezon dopiero się zaczyna, dużo przed nami, więc pochodzę do tego na spokojnie. Przede mną dużo pracy. Cieszy mnie to, że jest sporo do roboty - opowiada Żyła.

- Wiosną zamknęli mnie na dwa miesiące w domu i tylko jadłem. Zrobiłem dużą masę i nadszedł czas, by schudnąć. Jeszcze mam spore rezerwy. Kiedy waga pójdzie na dół, wówczas forma pójdzie w górę <śmiech>.... - kończy wiślanin.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3122) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl