Okiem Samozwańczego Autorytetu: Dr Jekyll & Mr Hyde

  • 2021-01-25 00:07

W pomieszczeniu wisiała nerwowa atmosfera. Była tak gęsta, że dałoby się w niej zawiesić nie tylko siekierę, ale parę kowadeł.  Pot kroplił się na czołach. Pod czołami - smętne oczy, poniżej oczu – markotne miny.

- Spójrzmy prawdzie w oczy - zagaił dyrektor od spraw skoków - przesadziłeś trochę z tym team spirit, Michal.
Trener podrapał się po niegolonej szczęce.
- No ale sami chcieliście, żebi klaść większi nacisk na zawodi drużinowe. W drużinowych zawodzimy super - same podia są - zripostował.
- No tak, ale chłopaki tak się sprężają na drużynówki, że potem w indywidualnych jest kaszana - pociągnął nosem dyrektor.
- Kaszana? - zdziwił się Czech. - Znaczi?
- Kiepsko, słabo, špatné výsledky - dyrektor wygrzebał z pamięci zwrot używany przez trenera Mikeskę. Z czasów, gdy jego własne výsledky często bywały špatné.
- No, może vlastnie nejako ich przemotiwowaliśmi na druzinówki - pokiwał głową trener.
- Ja od razu mówiłem, że z tym Majakowskim to przesada - wtrącił asystent trenera.
- Majakowskim? Jakim Majakowskim? - dyrektor zrobił oczy jak spodki.
- To Ty nie słyszałeś? Michal kazał im zaczynać dzień od mantry: "Jednostka - niczym, jednostka - zerem, jednostka - bzdurą" - asystent trenera przechylił głowę w lewo i lekko nią pokiwał.
Dyrektor tylko spojrzał na trenera, trener wzruszył ramionami. - Mogę im pedzieć, coby tego nerobili już.
- No raczej. Jak ich jeszcze motywowałeś na te drużynówki?
Trener zerknął do notesu z metodami treningowymi opracowanymi wspólnie z psychologiem.
- Mieli chodzić na jidelnię i nazad, trzimając się za ręce - mruknął
- Wszyscy czterej???
Trener chrząknął.
- Wszystkich siedmiu - podpowiedział drugi asystent, spuszczając wzrok. - Cały tydzień...
- Wywalamy - warknął dyrektor. Co dalej?
- Mieli nawzajem sobie wiązać buty.
Dyrektor zrobił tak klasycznego facepalma, że gdyby ktoś w tym momencie zrobił mu zdjęcie i wrzucił do neta, kultowy mem z kapitanem Picardem szybko trafiłby do lamusa.
- Wywalamy.
- Ustaliłem povinnosti co do nakladania pasty na szczoteczki - trener mówił coraz ciszej.
- Povinnosti... jakie dyżury? - spytał z niedowierzeniem dyrektor.
- No, każdego dnia jeden jest jmenovan, żeby wieczorem i rano nakladać paste do zubów na szczoteczki kolegów. 
Dyrektor próbował się powstrzymać z całych sił, ale w końcu nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
- I oni to robili?!
- No robili, robili. Kamil nawet bardzo to polubowal, mówil, że to go wycisza przed snem. Tylko Piotrek... - trener przygryzł wargę.
- Co Piotrek?
- Piotrka trzeba było wykluczyć, bo dla draki zawsze zamiast pasty do zębów nakładał wszystkim żel do włosów - wyręczył trenera trzeci asystent i też parsknął śmiechem.
- Dobra, panowie, darujemy sobie cały ten team spirit, teraz trzeba chłopaków znów motywować na konkursy indywidualne. W końcu skoki, to sport indywidualny. A Ty Michal, od tej pory bardzo Cię proszę - konsultuj ze mną takie pomysły...
***

Austriacki sztab testuje nowego skoczka. Odpornego na koronawirusa.

Tak, proszę wycieczki, skoki to sport indywidualny w końcu. A tu faktycznie mamy dziwną prawidłowość. Wisła - w sobotę podium konkursu drużynowego, w niedzielę - tylko Piotr w pierwszej dziesiątce. Planica - w drużynówce medal, ale w indywidualnym Polacy szybko pozbawili nas emocji, że któryś będzie poważnie walczył o podium.
Zakopane: w sobotnim konkursie zwycięstwo wyśliznęło nam się z rąk z powodu jednego pechowego skoku. Ale indywidualnie Żyła byłby trzeci, Kubacki piąty a Stoch ósmy. A w niedzielę? Stoch jedenasty, Kubacki piętnasty a Żyłę to już w kwalifikacjach zdyskwalifikowano. Lahti? W sobotę też drugie miejsce. Indywidualnie nasi zajęliby miejsca: 3.,9.,11.,18.. Przychodzi indywidualny i mamy: 11.,15.,16.,23.. Polska w drużynówkach i w indywidualnych wygląda jak dr Jekyll i Mr Hyde. Mój wniosek? Nasi skupiają całe siły fizyczne i mentalne na konkursach drużynowych a na indywidualne już nie starcza pary. Przedawkowali team spirit, jak nic. 


Mgła.

Michal Doležal z kolei uważa, że problemem są niedziele. Ciekawe, kto ma rację, ja czy on? Bo faktycznie te niedziele to szwankują już od Titisee Neustadt. Tam też w sobotę skakał doktor Jekyll a w niedzielę już pan Hyde. Ciekaw jestem, jak trener z tego wybrnie. Może specjalne kalendarze chłopakom wydrukować? Takie, co to pokazują, że niedziela wypada w sobotę. A sobota w piątek. Bo w piątki nasi też skaczą całkiem przyzwoicie. Bo wiecie - wybrnąć trzeba. Co prawda w Oberstdorfie żadnego konkursu nie ma niedzielę, ale na ten dzień przypadają kwalifikacje do konkursu na skoczni normalnej. Więc lepiej dmuchać na zimne.

Co by nie było powodem tych słabszych występów, team spirit, czy kalendarz, ta niedziela była na tyle kiepska, że słabsze były punktowo tylko występy w Niżnym Tagile. Ale nawet tam udało się w obu konkursach któremuś z Polaków zameldować w czołowej dziesiątce. Tymczasem w Lahti - nie. I to jest pierwszy taki przypadek od 8 grudnia 2019 i niedzielnego konkursu w... Niżnym Tagile. Znów nie udało nam się zobaczyć siedmiu punktujących Polaków. A wizja trzech naszych reprezentantów na podium - przecież jeszcze niedawno wydająca się opierać na całkiem realistycznych podstawach - wydaje się w tej chwili mrzonką.


Tak wygląda team spirit

Mrzonką wydaje się też myśl, że ktokolwiek może odebrać Golasowi Kryształową Kulę. Granerud zwolnił zaciągnięty na rozbiegu Wielkiej Krokwi hamulec ręczny i skakał w Lahti tak, że ręce same się składały do oklasków. Pomijając jedną wpadkę w drugiej serii drużynówki - odskakiwał najgroźniejszym rywalom zwykle o 10 punktów. A 10 punktów w Lahti, to jak 12-13 na innych skoczniach. W niedzielę zapłacił za swoją formę słoną cenę. Lądował tak daleko, że nie był w stanie ustać swego skoku. I nie mówcie mi, że Forfang ustał swój rekordowy skok, który był o pół metra dłuższy. Cztery lata temu zeskok mógł być inaczej przygotowany. Przy okazji - Granerud nie byłby sobą, gdyby znów nie rozpętał jakiejś aferki. Tym razem miał pretensje do sędziów o zbyt niskie noty. Pretensje o tyle ważkie, że przecież nawet z upadkiem znalazł się o 0,5 pkt za podium i 2,4 pkt od zwycięstwa, więc jest o co te pretensje mieć. To znaczy - byłoby o co, gdyby były zasadne. Otóż zasadne nie są. Sędziowie odjęli po 4 punkty za brak telemarku przy lądowaniu i po 7 za upadek, który przydarzył mu się nie przy samym lądowaniu, tylko chwilkę później, czyli w fazie odjazdu. A dwóch jeszcze po pół  punktu za fazę lotu i nie ma się co czepiać, bo przecież rzadko kiedy dają "20". I tak, wiem, że w Wiśle Hamann upadł prawie tak samo, jak Golas w Lahti, a dostał nieco wyższe noty. W sumie 29 punktów, przy 26 punktach Graneruda. Te trzy punkty różnicy w Lahti dałyby Norwegowi zwycięstwo. Ale noty za styl są jednak w dużym stopniu uznaniowe i przecież czasem dwóch sędziów oceni ten sam skok z rozbieżnością o punkt lub nawet półtora i nikt się w tym skandalu nie dopatruje. A co dopiero dwóch różnych skoczków. Hamman dostał raz 9.0 dwa razy 9.5 i dwa razy 10.0. Granerud raz 8.0 dwa razy 8.5 i dwa razy 9.0. Może w Wiśle sędziowie uznali, że Niemiec przymierzał się do telemarku? Może powodowali się współczuciem, bo upadek Hamanna wyglądał groźniej? Tak czy owak warto zauważyć, że ani Hamann ani Granerud nie zostali potraktowani z całą surowością, bo sędziowie mogą odjąć za lądowanie nawet 5 punktów. Tyle odjął Granerudowi tylko sędzia rosyjski, którego nota została i tak odrzucona, jako najniższa. Reszta odjęła po 4. W przypadku Hamanna żaden nie odjął 5 za lądowanie.


Dr Jekyll

Tak przy okazji, już tylko w ramach luźno związanej z tematem ciekawostki; gdy porównywałem oceny dla tych dwóch skoków, zauważyłem, że w Wiśle jednym z sędziów był Jiří Parma, mistrz świata z Oberstdorfu '87. A cała ta aferka z notami raz jeszcze utwierdza mnie w przekonaniu, że czas odesłać noty i sędziów do lamusa. Bo takie kontrowersje będą się zdarzały zawsze. Nie mieszajmy jednostek układu SI z wrażeniami artystycznymi. Ewentualnie mam taki pomysł: niech FIS rozgrywa w sezonie dwa - trzy konkursy, w których odległość w ogóle nie ma żadnego znaczenia a jedynymi notami są te za styl. I przyznaje za klasyfikację generalną w tej konkurencji małą kryształową kulę. Tylko trzeba by wytyczne do oceniania trochę zmodyfikować, żeby co chwila nie było zwycięzców ex-aequo.

Inna ciekawostka - jakby ktoś nie wiedział, latem zeskok skoczni K-116 zmienia się w basen. W związku z tym zawsze się zastanawiam, po co tam położyli igelit. Ale ta transformacja - zimą skocznia a latem basen - też mi się trochę kojarzy z doktorem Jekyllem i panem Hyde'm. 


Mr Hyde

Marius Lindvik. W Zakopanem wygrał. W kolejnym konkursie indywidualnym nie załapał się do drugiej serii. Z tego co pamiętam, to ostatnio taki numer wykręcił Klimow dwa lata temu. W czasach małyszowych pamiętam taki występ Hannawalda i to na jednej skoczni w jeden weekend - w Willingen. Oczywiście przydarzyło się to też Małyszowi w Oslo w 2007. No ale wtedy Małysz wyskoczył ponad poziom siatek przeciwwiatrowych i wiatr rozbujał go tak, że wszyscy się cieszyli, że w ogóle wylądował na nartach, nie na głowie. Ogólnie jednak nie zdarza się to zbyt często. Norwegowie jednak i pomimo takich wpadek potwierdzają, że obecnie są bezkonkurencyjni. Jeśli akurat pechowo nie wygrywa Granerud, to zastępuje go albo Lindvik, albo Johansson. Wąsacz znów ma dobry okres. To już czwarte podium tej zimy, a pierwsze zwycięstwo. Tande też się pozbierał. Przez pierwsze dwanaście konkursów nie potrafił wskoczyć do pierwszej dziesiątki. W ostatnich trzech z niej nie wypadł.  Jak wam się zaczynają już mylić ci wszyscy Norwegowie, to czem prędzej pospieszam wyjaśnić. Granerud to ten, co skakał kiedyś goły, a teraz skacze w żółtym plastronie. Tande to ten, co kiedyś skakał w żółtym plastronie, a na koniec sezonu został goły (no, prawie). Lindvik to ten, co ma brwi, jak Johansson wąsy, ale nie ma wąsów.  A Johansson to ten, co ma wąsy jak brwi Lindvika, ale nie ma brwi. Jasne? Jasne.


Złapcie, mnie, jeśli potraficie

Ilu by tych Norwegów nie było, i czy skaczą z wąsami czy brwiami, w Pucharze Narodów odsadzili się nam już zdrowo. Prawie na odległość Rosji. Albo Krafta. Oni akurat potrafią i drużynówkę wygrać i potem w indywidualnym poprawić. I w tym leży sęk pogrzebany. Więc jak Doležal chce poprawiać te niedziele, ale nie wie jak, to ja podpowiadam: trzeba podpatrywać Norwegów. Uczyć od tych, co mają temat ogarnięty. Kanadyjczycy już to wiedzą. Boyd-Clowes zapuszcza wąsy jak Johansson, a Soukup zapuszcza brwi jak Lindvik i obaj mają sezony życia.

Das Bessere ist der Feind des Guten, ain't broken - don't fix it, zwycięskiego składu się nie zmienia. Gdyby Widhölzl, zwany przez Polaków w swych zawodniczych czasach Widelcem, znał któreś z tych przysłów lub powiedzeń w którymś z tych języków, może by nie zamieniał Hörla na Krafta. Ale zmienił. I Austriacy, którzy w Zakopanem wygrali, tydzień później nie stanęli nawet na podium. Bez Hörla się nie turla. Inna sprawa że Hörl wystapił do tej pory w pucharze świata w trzech konkursach drużynowych. Dwa razy w Wiśle i raz w Zakopanem. Zaliczył dwa zwycięstwa i jedno drugie miejsce. To się nazywa wąska specjalizacja! Tak czy owak, od dziś chcesz powiedzieć: "zamienił stryjek siekierkę na kijek", powiedz: "zamienił trener Janka na Stefanka".


Zdjęcie specjalnie dla miłośników wrażeń artystycznych.

                                           Czołówka PŚ 24.01.2021
Lp zmiana zawodnik kraj przybytek pkt. strata1 strata2
1   Halvor Egner Granerud Norwegia 50 1006 0 0
2   Markus Eisenbichler Niemcy 80 796 210 210
3   Kamil Stoch Polska 15 661 345 135
4    +4 Robert Johansson Norwegia 100 535 471 126
5    +1 Anže Lanišek Słowenia 36 504 502 31
6    -2 Dawid Kubacki Polska 8 497 509 7
7    -2 Piotr Żyła Polska 24 493 513 4
8    +1 Karl Geiger Niemcy 60 457 549 36
9    -2 Marius Lindvik Norwegia 0 437 569 20
10   Yukiya Sato Japonia 13 375 631 62

Jak się okazało, Granerud problemy z prędkością najazdową miał tylko w Zakopanem. I choć w Lahti zdobył "tylko" 50 punktów, to zarówno arytmetyka, jak i jego forma wskazują na to, że zgarnięcie pucharu będzie już dla niego kaszką z mleczkiem. W zasadzie - patrząc historycznie, Golas ma to już zaklepane i trudno już dziś liczyć na to, że ktokolwiek będzie w stanie go dogonić. Jest on, długo nic, Biśla, długo nic, Stoch, długo nic a potem reszta. Tydzień temu ta reszta nam się mocno spłaszczyła a w ten weekend mocno przetasowała. Niestety, na niekorzyść Polaków. Inna sprawa, że różnice nadal są małe i zarówno Piotr jak i Dawid mogą łatwo odzyskać swoje dawne miejsca. 

            Poczet Zwycięzców 24.01.2021
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Halvor Egner Granerud Norwegia 6 1
2 Kamil Stoch Polska 3 3
3 Markus Eisenbichler Niemcy 2 2
4 Robert Johansson Norwegia 1 4
5 Dawid Kubacki Polski 1 6
6 Karl Geiger Niemcy 1 8
7 Marius Lindvik Norwegia 1 9

Witaj Wąsaczu. Norwegowie podkreślają przewagę. Nie tylko mają już 8 zwycięstw wobec czterech polskich i trzech niemieckich, ale mają trzech zwycięzców. My i Niemcy nadal po dwóch. Komu dajecie jeszcze tej zimy większe szanse na wygraną? Piotrowi Żyle, czy Piusowi Paschke? Andrzejowi Stękale, czy Martinowi Hammanowi?
          Poczet Podiumowiczów 24.01.2021
Lp zawodnik kraj 1 2 3 suma wPŚ
1 Halvor Egner Granerud Norwegia 6 2 0 8 1
2 Kamil Stoch Polska 3 2 0 5 3
3 Markus Eisenbichler Niemcy 2 3 0 5 2
4 Robert Johansson Norwegia 1 1 2 4 4
5 Karl Geiger Niemcy 1 1 2 4 8
6 Marius Lindvik Norwegia 1 1 2 4 9
7 Dawid Kubacki Polska 1 0 3 4 6
8 Anže Lanišek Słowenia 0 2 1 3 5
9 Piotr Żyła Polska 0 1 3 4 7
10 Daniel Huber Austria 0 1 1 2 11
11 Daniel-André Tande Norwegia 0 1 0 1 15
12 Stefan Kraft Austria 0 0 1 1 16

Norwegia - 17, Polska - 13, Niemcy - 9, Słowenia  i Austria po 3.
 
                    Polacy 24.01.2021
Lp zawodnik przybytek pkt wPŚ
1 Kamil Stoch 15 661 3
2 Dawid Kubacki 8 497 6
3 Piotr Żyła 24 493 7
4 Andrzej Stękała 16 311 13
5 Aleksander Zniszczoł 2 81 31
6 Jakub Wolny 9 78 32
7 Paweł Wąsek 0 62 38
8 Klemens Murańka 0 61 39
9 Maciej Kot 0 17 52
10 Stefan Hula 0 2 66
11 Tomasz Pilch 0 1 68

Obiecuje Wam, że gorzej niż w Lahti nie będzie. A jakby było, wińcie mnie, że zapeszyłem. Chłopakom dmuchajcie pod narty i ściskajcie za nich kciuki. Jak ktoś ma amputowane (bo z tym morsowaniem to ludzi poszaleli, a tu naprawdę trzeba uważać)  - niech się pomodli. Jak ateista z amputowanymi kciukami - niech wysyła pozytywne wibracje. A jak ktoś ateista, z amputowanymi kciukami i nie potrafi ani dmuchać, ani wysyłać, to niech się drze "Leć (tu wstaw imię skoczka) leć!".
 
       Bracia 24.01.2021
Lp Bracia kraj pkt.
1 Kobayashi Japonia 433
2 Huber Austria 365
3 Prevc Słowenia 311

Tabelka z braćmi już wróciła z kwarantanny i twierdzi, że japońscy bracia powiększają przewagę. Wierzę jej, nawet wtedy, gdy boli mnie głowa i nie mogę spać. 
 
                  Plastikowa Kulka 24.01.2021
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Naoki Nakamura Japonia 10,3 45
2 Maciej Kot Polska 10 52
3 Junshiro Kobayashi Japonia 6,3 27
4 Peter Prevc Słowenia 6,3 19
5 Gregor Deschwanden Szwajcaria 6 24
6 Keiichi Satō Japonia 6 22
7 Władimir Zografski Bułgaria 5 64
8 Daiki Itō Japonia 5 51
9 Anders Håre Norwegia 5 45
10 Tilen Bartol Słowenia 5 44
11 Niko Kytosaho Finlandia 5 42
12 Sander Vossan Eriksen Norwegia 5 37
13 Jewgienij Klimow Rosja 5 33
14 Yukiya Satō Japonia 5 10

Drużynowo Japonia ma już chyba Plastikową Kulkę w kieszeni.

Regulamin Turnieju o Plastikową Kulkę można znaleźć w tym felietonie.

Cytat zupełnie na temat:
"Rekord skoczni Daniela-André Forfanga"
Przemysław Babiarz.

Panie Przemku, nie ma Daniela André Forfanga. Jest Daniel-André Tande i Johann André Forfang. Rekord pobił Forfang. To jest ten, co ma fryzurę jak wczesny Justin Bieber i zwykle jest gładko ogolony, ale czasem ma taki zarost jakby wziął ćwierć jednej brwi Lindvika albo jedną ósmą wąsów Johanssona i rozsiał sobie po całej dolnej szczęce i górnej wardze. Proszę bardzo, do usług.

Cytat zupełnie nie na temat:
"Szumią jodły na gór szczycie, kocham disco ponad życie"
T-Raperzy znad Wisły

I to by było na tyle z Lahti, gdzie brwi, wąsy, noty i proza Roberta Louisa Stevensona zdominowała nam skokowy weekend. Już za tydzień mini-turniej Willingen Six. Pewnie kolejna efemeryda, ale przynajmniej ogarnęli się z przepisami. Jak wcześniej było Willingen Five, to regulamin turnieju łamał przepisy FIS odnośnie pucharu świata, bo wprowadzał pojedyncze kwalifikacje do dwóch konkursów. Teraz będzie normalnie co ma i tę zaletę, że im więcej ocenianych serii, tym sprawiedliwszy wynik końcowy. Może nie będzie takiej siary jak wtedy, gdy Mustaf wygrał oba konkursy, ale turniej wygrał Smok, bo zwyciężył w kwalifikacjach. Co prawda to nie było w Willingen, tylko w Titisee, ale Niemcy to Niemcy. Niby ordnung muss sein, ale bajzel też potrafią zrobić. Tak czy owak w Willingen tylko dwie rzeczy są pewne: serie kwalifikacyjne. I brak konkursu drużynowego, co dla Polaków może być wiadomością złą (bo w drużynówkach zawsze polskie podium było) albo dobrą (bo weekendy bez drużynówek potrafiły być dla nas piękne). Natomiast z całą pewnością dobrą wiadomością jest to, że niedziela będzie tylko jedna i oby pogoda nie poplątała nam szyków. Bo przecież może być tak, że konkurs się odbędzie tylko w niedzielę. Albo co gorsza, rozegrają oba konkursy w niedzielę, bo przecież i tak już bywało. Różnie to bywa. Będzie co ma być. Przecież nigdy nie było, żeby jakoś nie było. Bywajcie. Bye, bye.

Ceterum autem censeo notas style esse decedam.
***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (9410) komentarze: (94)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    @dar06_

    *26. 25-30 to przedział gdzie mogą sporo osiągnąć. Na pewno plan na najbliższe lata.
    Po 30 to już można skreślić. Hula już nigdy nie odpali na poziom TOP10 jak w 2018.

  • zimowy_komentator profesor
    @dar06_

    Kamil miał 27 lat kiedy tak naprawdę rozkręcił karierę.

  • MarcinBB redaktor
    @atomek81

    @atomek, Roxor
    Sprawdziłem, macie rację.
    Mam kolejny raz nauczkę. Zamiast liczyć samemu, poszedłem na skróty i zacytowałem kogoś, do kogo miałem do tej pory zaufanie w temacie statystyk.
    Zaufanie można mieć, ale ograniczone.
    No dobrze, nie mrzonka. Bardzo śmiałe marzenie. Nie nigdy, tylko raz na dwadzieścia razy.
    A nadzieja matką głupich, ale każda matka kocha swoje dzieci ;-)

  • Roxor profesor
    @MarcinBB

    "Tylko raz w historii PŚ udało się komuś nadrobić w 13 konkursów taką stratę, jaka ma Biśla. Takiej, jaką ma Stoch - nigdy"
    To akurat nieprawda, tak z pamięci przebiegu sezonów i po szybkich kalkulacjach, w sezonie 2006/2007 Małysz w ciągu 13 konkursów odrobił 484 punkty, przy czym Jacobsen chyba w jednym nie skakał.

  • atomek81 stały bywalec
    @MarcinBB

    Mała poprawka:
    sezon 2016/2017 - Kraft w 12 ostatnich konkursach zdobył 434 punkty więcej od Stocha. Odrobił 293 i jeszcze 141 dołożył na plus.
    Małysz też był niezły - 2006/2007 - w ostatnich 13 konkursów zdobył 484 punkty więcej od Jacobsena. Odrobił 350 i dołożył 134 na plus.
    Tak że już była taka sytuacja :) nie wiem czy ktoś odrobił więcej. Szczególnie przewaga Krafta na Stochem robi wrażenie, bo nie oszukujmy się Jakobsen, jakimś kozakiem nie był. Chociaż w sumie za parę lat może tak się będzie mówić o Granerudzie? Kto wie?
    Aaa, Kraft atakował z 4 miejsca, a Małysz z 6...
    Ehhh, znów sobie nadziei narobiłem :)

  • atomek81 stały bywalec
    @Wojciechowski

    Dziękuję :)

  • MarcinBB redaktor
    @equest

    Moja percepcja jest taka, że w w Lahti Granerud pokazał, że jest w fenomenalnej formie. Gdyby nadal skakał tak, jak w Zakopanem, Eisenbichler i Stoch dogoniliby by go w Willingen, najpóźniej w Klingenthal, w zależności od swojej formy.
    Ale w tej chwili wydaje się, że Granerud raczej będzie jeszcze powiększał swoją przewagę, przynajmniej przez jakiś czas.
    Piszę "mrzonka", myślę - niezwykle mało prawdopodobny splot co najmniej dwóch okoliczności. Pierwsza to taka, że Granerud traci formę, druga to taka, że ktoś, najprawdopodobniej Niemiec lub Polak łapie świetną formę i seryjnie staje na podium wygrywając od czasu do czasu. Ani jedno ani drugie nie wygląda na prawdopodobne. W dodatku obie okoliczności musiałyby zdarzyć się naprawdę niedługo, by ścigającym starczyło czasu.
    Johanssson? Musiałby złapać taką formę, jakiej nie miał nigdy w życiu. Znacznie lepszą, niż ta, którą prezentował w końcówce sezonu 17/18 czy w drugiej części sezonu 18/19. I musiałby ją utrzymać dłużej, niż zdarzyło mu się w tamtych dwóch sezonach. A słabiej musiałby skakać nie tylko Granerud, ale też Niemiec i Polak.
    Tylko raz w historii PŚ udało się komuś nadrobić w 13 konkursów taką stratę, jaka ma Biśla. Takiej, jaką ma Stoch - nigdy. Nie wspominając już o Johanssonie. By Granerud stracił Kulę musiałby zajść splot wydarzeń, który zdarza się statystycznie raz na 40 razy. By zdobył ją Stoch, musi się stać coś, co nie zdarzyło się jeszcze nigdy. Czy to znaczy, że to niemożliwe? Nie. Polacy stanęli na podium w 2001 w Villach. Hannawald wygrał wszystkie cztery konkursy na TCS po raz pierwszy w 50 edycji, czyli po 50 latach nieudanych prób. Potem Stoch powtórzył to po "zaledwie" szesnastu. A Kobayashi już rok po Stochu. Stoch zaczął seryjnie wygrywać konkursy po trzydziestce. Nawet mało prawdopodobne rzeczy czasem się zdarzają. Ale nie bez powodu określamy takie wydarzenia mianem niespodzianki, sensacji lub cudu.

  • Wojciechowski profesor
    @atomek81

    Oto lista reprezentacji w pierwszej szóstce drużynówek PŚ:

    109 – Austria
    107 – Niemcy
    94 – Norwegia
    88 – Słowenia
    85 – Japonia
    67 – Polska
    50 – Finlandia
    24 – Czechy
    15 – Rosja
    9 – Szwajcaria
    6 – Francja
    3 – Czechosłowacja
    2 – Szwecja
    1 – Kazachstan

  • firefly profesor
    @equest

    Zgadzam się, że najprędzej Granerud sam się może pozbawić tej kuli. Dla mnie niebywałe jest to, że przy takiej formie wygrał zaledwie jeden konkurs z ostatnich ośmiu. Sam sobie chłopak kładzie kłody pod nogi, a konkurencja nie będzie wiecznie się zmagać z niestabilną formą. Coś mi się wydaje, że jeśli ktoś (Markus?) w generalce zbliży się do niego na tyle blisko, że zacznie czuć jego oddech na plecach, delikatna psycha Graneruda może się łatwo posypać.

  • firefly profesor

    No cóż, przez chwilę było pięknie, cudownie, magicznie, ale jak to wszyscy ostatnio powtarzają - inni też skaczą, też trenują i też mają prawo wygrywać. Norwegowie i Niemcy już zaliczyli chwilowy spadek formy w tym sezonie, widocznie teraz był czas na nas. Ale myślę, że za chwilę znowu będziemy na szczycie. Wierzę, że nasi jeszcze coś fajnego wygrają w tym sezonie.

    Co do not za styl, to osobiście cieszę się, że są. Bo dobrą technikę trzeba nagradzać. Poza tym patrzeć na lot typowych "stylistów" to sama przyjemność i należy im się coś za te wrażenia artystyczne. A kuriozum byłoby, gdyby notorycznie wygrywali skoczkowie, którzy upadają albo szorują tyłkiem po zeskoku. To jednak nie jest konkurs typu "longest standing".
    No ale to tylko moja opinia. A że jestem fanką łyżwiarstwa figurowego, to innej posiadać nie mogę ;)

  • MarcinBB redaktor
    @atomek81

    E tam, plutonu.
    Góra kompanii, jak masz dobrą obieraczkę ;-)

  • equest profesor

    "Mrzonką wydaje się też myśl, że ktokolwiek może odebrać Golasowi Kryształową Kulę."

    A ja się z tą opinią Samozwańczego nie zgadzam .
    I nie będę spekulował, że osłabnie tu i teraz. Bo już raz z Ryoyu się pomyliłem.

    Po pierwsze, uważam iż największym przeciwnikiem Graneruda jest on sam.
    Szarżuje, szarżuje a i owszem, ale jeden groźniejszy upadek i pojawi się blokada mentalna.

    Po drugie, pozostało jeszcze do zdobycia 1300 pkt. A Granerud posiada w tym momencie 1006.
    A Kamil jest za nim w tyle tylko o 345 pkt i to mając mniej o dwa starty.

    Sądzę, że nawet czwarty Johansson jeszcze ma szansę na KK.

  • atomek81 stały bywalec
    @MarcinBB

    I to chyba dla całej armii ;)

  • Alex 21 stały bywalec
    Zawodnicy punktujący w 100% konkursów, w których startowali w tym sezonie

    Proponuję takową klasyfikację.

    Obecnie na tej liście są: Tschofenig (AUT), Huber (nie licząc DNS w NT) (AUT), Geiger (GER), Granerud (NOR), Kubacki (POL) i Stoch (POL)

  • Adam90 profesor

    Tak swoją drogą dobrze, ze to nie Stoch lądował z rekordem i upadkiem ,to by sędziowie mieli przechlapane :d

  • MarcinBB redaktor
    @atomek81

    Obieranie ziemniaków nieźle pasuje. To znaczy pasowało w czasach, gdy niewiele skoczni miało oświetlenie i skoki były wcześniej.
    Ale zawsze można obrać na jutro ;-)

  • MarcinBB redaktor
    @damrs22

    No bo dość tej bezczelnej dyskryminacji i bezsasadnego uprzywielejowania norweskiego telemarku! Równouprawnienie dla różnych rodzajów lądowania! Dywersyfikacja, różnorodność i multikulti!
    W kolejności czekają rosyjski hołubiec, francuski szpagat i polskie szorowanie tyłkiem!

  • Wojciechowski profesor
    @MarcinBB

    Drużynówki były jeszcze prawdziwą rzadkością w czasach, gdy nasi nie startowali, to w sumie główny powód. W latach 90. było ich łącznie tylko... 13.

  • MarcinBB redaktor
    @atomek81

    Aaaa, 24 zespoły to czysta abstrakcja. Chociaż szkoda 😊.
    Ja na pewno bym obejrzał takie cudo. Choćby po to, by po latach opisać w felietonie, że był taki konkurs.

  • Wojciechowski profesor
    @atomek81

    Chociaż rzeczywiście wymagało to sporego skupienia z powodu tej niemal zupełnej losowości listy startowej. W indywidualnym było chyba jeszcze na tych mistrzostwach tak, że w pierwszej serii kolejność była z czapy, z drugiej już jak dziś, ale na igrzyskach to dopiero w Calgary tak było. Swoją drogą wtedy restart pierwszej serii aż tak nie komplikował odbioru, bo i tak faworyci skakali w zupełnie różnym czasie...

    Prehistoria.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl