Skokowe wspomnienia w USA. "Skoczkowie byli u nas kimś w rodzaju gwiazd rocka"

  • 2021-05-04 15:51

Patrząc na to, jaki poziom prezentują skoczkowie zza wielkiej wody trudno uwierzyć, że dyscyplina ta biła swego czasu w USA rekordy popularności, miała nawet potencjał, by stać się jednym ze sportów narodowych. Mocno zapomnianą, ale jakże ciekawą, historię skoków w północno-zachodniej części Stanów Zjednoczonych ma przybliżyć tamtejszym mieszkańcom oraz turystom wystawa zatytułowana: Skoki narciarskie w stanie Waszyngton, którą od 17 kwietnia do 18 lipca można oglądać w Narodowym Muzeum Nordyckim w Seattle. 

Amerykański historyk i badacz dziejów swojego regiknu John Lundin z Seattle, pisząc książkę o historii narciarstwa na przełęczy Snoqualmie zdał sobie sprawę, jak wielką rolę w tym regionie przed II Wojną Światową odgrywały skoki na nartach. - Tak naprawdę przez kilka dziesięcioleci była to zdecydowanie najpopularniejsza dyscyplina sportu w tych okolicach. Skoczkowie narciarscy byli tutaj tak sławni jak dzisiaj zawodnicy futbolu amerykańskiego z NFL, byli kimś w rodzaju gwiazd rocka - twierdzi Lundin. Przy okazji organizacji wystawy powstała też książka autorstwa Lundina szczegółowo opisująca dzieje dyscypliny w stanie Waszyngton. 

Ojcami założycielami amerykańskich skoków byli emigranci z Norwegii, dla których zainicjowanie rozwoju dyscypliny stanowiło coś w rodzaju stworzenia emocjonalnej więzi ze swoją ojczyzną. Pierwsze oficjalne zawody w omawianej okolicy rozegrano w 1898 roku w kanadyjskim Rossland leżącym tuż przy granicy z USA. W stanie Waszyngton na początku XX wieku konkursy skoków narciarskich odbywały na Mount Rainier, w Cle Elum, Snoqualmie Pass, Leavenworth, Mount Spokane, Mount Baker i White Pass. Początkiem końca dynamicznego rozwoju skoków w tej części Stanów Zjednoczonych był pożar, który wybuchł na kompleksie skoczni Milwaukee Road Ski Bowl w Hyak w 1949 roku. Znajdowała się tam między innymi naprawdę duża jak na tamte czasy skocznia K-90. Obiektów nigdy nie odbudowano.

Z czasem padały kolejne areny, które nie nadążały za rozwojem dyscypliny w innych częściach świata, w Europie czy Japonii. Zaczęły pojawiać się problemy z funduszami na modernizacje skoczni, na ich utrzymanie. Spadało zainteresowanie wśród kibiców. Ostatnim bastionem skoków w stanie Waszyngton było Leavenworth, gdzie do końca lat 70. organizowano duże krajowe zawody z mistrzostwami USA włącznie. To z tego ośrodka pochodził Ron Steele, najwyżej sklasyfikowany skoczek amerykański podczas igrzysk w Sapporo (25 miejsce na dużej skoczni). 

Wystawa w muzeum w Seatlle obejmuje zarówno eksponaty w postaci choćby sprzętu narciarskiego, pokazując jego ewolucję, ale także prezentacje multimedialne, filmy, wywiady z amerykańskimi przedstawicielami narciarstwa klasycznego, które mają przybliżyć zwiedzającym charakterystykę i historię dyscypliny.

Czytaj też:

Skoki narciarskie jako narzędzie resocjalizacji. Historia Allana Habera

Najzdolniejsze dziecko amerykańskich skoków. Kariera i życie Jeffa Hastingsa

 


Adrian Dworakowski, źródło: Opb.org
oglądalność: (5514) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @Bernat__Sola

    W tym przypadku chyba niczym. Generalnie jednak to zależy jak definiujemy (w jakich ramach) historię, nie wątpliwe wydarzenia z przed 5 czy 15 lat to przeszłość ale czy obszar badań dla historyka? Chyba jednak nie.

    Oczywiście ja rozumiem "badacza przeszłości" jako kogoś kogo interesują wydarzenia z przed góra kilkudziesięciu lat. Ale oczywiście przeszłością można określić i wydarzenia i z przed 1000 lat.

  • Bernat__Sola profesor

    "Amerykański historyk i badacz przeszłości" A czy to nie jest to samo? Jeśli nie, to czym różni się historyk od badacza przeszłości?

  • Oreo profesor

    najsss

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl