Song Qiwu - chiński talent w dwa i pół roku nauczył się skakać i zapunktował w PK

  • 2021-08-24 07:37

20 sierpnia obchodził dwudzieste urodziny, a dzień później sprawił sobie wymarzony prezent. Song Qiwu, zdobywając jeden punkt zawodów Letniego Pucharu Kontynentalnego w Rasnovie, zapewnił męskim chińskim skokom miejsce na liście startowej kwalifikacji do olimpijskich konkursów skoków narciarskich na Pekin 2022.

Qiwu jest odkryciem Miki Kojonkoskiego. Latem 2018 roku wybitny fiński szkoleniowiec wybrał się do Państwa Środka, by osobiście nadzorować rekrutację do nowo tworzonego teamu spośród kilkunastoletnich przedstawicieli różnych dyscyplin sportowych. - Dwunastu kandydatów na skoczków po dwóch miesiącach treningu oddaje już skoki ze skoczni K-65 w Kuopio – cieszył się Kojonkoski w styczniu 2019 roku. - Mieliśmy dość ostrożne oczekiwania, co do postępów, jakie są w stanie poczynić ci młodzi sportowcy. Poszło łatwiej i szybciej niż się spodziewaliśmy.

Szybko się jednak okazało, że nie wszyscy przedstawiciele tej grupy są predestynowani do uprawiania skoków. Kilkunastu niedoszłych skoczków zostało po kilku miesiącach odesłanych do Chin. Kojonkoski ponownie odwiedził wówczas Państwo Środka celem wyselekcjonowania nowego narybku przyszłych skoczków. Jak sam twierdził, zebrał tym razem jeszcze lepszy materiał ludzki, który wkrótce dołączył do jego zespołu. - Najtrudniejsze jest to, by sprawić, aby ci młodzi ludzie pokochali uprawianą dyscyplinę sportu - mówił Kojonkoski w niedawnej rozmowie z naszym portalem. - To nie był ich wybór, by zostać skoczkiem. Zostali wyselekcjonowani z dużej grupy ludzi. Nic nie będzie możliwe bez ich realnego zaangażowania i chęci do pracy. 

Song Qiwu, zanim w wieku 17 lat przeniósł się do Kuopio, gdzie utworzono bazę dla młodych Chińczyków uczących się skakać, uprawiał lekkoatletykę. Specjalizował się w biegu na czterysta metrów przez płotki. W niedawnej rozmowie z portalem Finance.cina.cn wspominał swoje trudne początki na skoczni: - Zanim zacząłem uczyć się skakać, nigdy w życiu nie widziałem śniegu na oczy. Pierwsze próby na czterometrowej skoczni były mocno karkołomne. Nazajutrz po takim treningu nie mogłem podnieść się z łóżka. Byłem naprawdę przerażony. Podczas pierwszych treningów myślałem tylko tym, żeby przeżyć - przyznawał otwarcie. - Dużym wyzwaniem dla mnie było odzwyczajenie się od pewnych nawyków z czasów uprawiania lekkoatletyki. Byłem przyzwyczajony do innego układania stóp na bieżni niż tego, który trzeba wykonywać na najeździe i progu skoczni. 

Po ledwie rocznym okresie treningu były biegacz wystartował już podczas mistrzostw Finlandii, które w listopadzie 2019 roku odbyły się w Rovaniemi. Skoczył na odległość 60,5 m i zajął 43 miejsce w gronie 45 uczestników. Niemal od początku znajdował się w gronie kilku najlepszych przedstawicieli grupy Kojonkoskiego, ale paru kolegów z teamu w lokalnych zawodach osiągało jednak lepsze wyniki. Po powrocie do ojczyzny szybko odskoczył poziomem od całej reszty.

Po wybuchu pandemii koronawirusa skoczkom trenującym w Finlandii nakazano natychmiastowy powrót do ojczyzny, gdzie z kilku grup treningowych funkcjonujących w różnych zakątkach Europy utworzono już jedną szeroką drużynę. Na jej czele stanął Kojonkoski, który na potrzeby projektu przeniósł się do Chin. Tamtejszym zawodnikom udostępniono zmodernizowaną (Jilin) i nowo utworzoną (Layiuan i Zhangjikaou) infrastrukturę do uprawiania skoków. Wówczas to Song zaczął wyrastać na zdecydowanego lidera grupy. 

W październiku 2020 wygrał dwa konkursy rozegrane z okazji otwarcia przebudowanego obiektu w Jilin. W jednym z nich okazał się najlepszy pomimo upadku, który odniósł po tym, jak przeskoczył rozmiar skoczni. 2 stycznia 2021 na skoczni w Laiyuan skokiem na odległość 141,5 m o 13 metrów poprawił dotychczasowy rekord kraju. W marcu 2021 zdobył cztery złote medale mistrzostw Chin, w obu konkursach indywidualnych, a także w mikście i zawodach drużynowych. 

Pod koniec czerwca podopieczni Kojonkoskiego wrócili do Kuopio, które stało się teraz bazą wypadową dla drużyny walczącej o kwalifikacje olimpijskie najpierw poprzez FIS Cup, a potem przez Puchar Kontynentalny. Qiwu na europejskich skoczniach nie radził sobie tak dobrze, jak na krajowej arenie, nie skakał na miarę lidera swojej drużyny, niemniej to właśnie on w Rasnovie zdobył pierwszy punkt PK dla swojej reprezentacji, który uprawnia tamtejszą federację do wystawienia póki co jednego skoczka w rywalizacji olimpijskiej. - Motto naszego projektu brzmi: "spraw, aby niemożliwe stało się możliwe" - podkreślał w wywiadzie udzielonym Skijumping.pl Mika Kojonkoski, który w nieco ponad dwa i pół roku z zawodnika, który nie miał okazji założyć nart na nogi, uczynił skoczka z prawem startu w Pucharze Świata.

Qiwu SongQiwu Song
fot. Tadeusz Mieczyński

Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (9005) komentarze: (55)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Kolejne bzdury, nie ma znaczenia jaki to sport w hierarchii Chińskiej - ważne jest jakie pieniądze idą na szkolenie tam (miliony), że zrobili selekcję z kilku tysięcy osób (marzenie wszędzie indziej na świecie), i to była przemyślana selekcja (pod kątem predyspozycji). Że mają zupełnie sensowny plan szkolenia (te grupy szkoleniowe w kilku krajach, uznani przynajmniej z nazwiska trenerzy), do tego najlepszy możliwy sprzęt. Każda inna ekipa na świecie może pomarzyć o takich warunkach.

    A to wszystko dało wynik w postaci jednego (1) fartownego pkt PK i ciągle sporo im brakuje do Polskich juniorów (i nie tylko do nich oczywiście).

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Bo trenują od 2,5 roku, a skoki to dla nich sport nr 250, masz się z kim porównywać. Co gorsza już poziomem przeganiają naszych juniorów.

  • Kolos profesor
    @Lataj

    No i tak to jest porównanie na niekorzyść Chin.
    Nasze pierwsze siły wygrywają Puchary Świata a nie walczą heroicznie o jakikolwiek punkt PK...

  • Lataj profesor
    @Kolos

    Porównałeś sytuację naszych klubów z pierwszymi siłami Państwa Środka.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Nadal nie rozumiesz różnicy między Chinami a Polską, między w zasadzie nie ograniczonymi zasobami tak finansowymi jak ludzkimi (Chiny) a takimi sobie finansami i stosunkowo niewielkim zasobem ludzkim (Polska). To nie ma o czym dyskutować dopóki nie zrozumiesz tych różnic.

    Po za tym poziom Chińczyków to nadal drobne punkty FC i fartowne punkty a w zasadzie punkt w PK. Czyli najlepszy Chińczyk to ciągle słabszy zawodnik niż Krzak. Więc nie przesadzajmy.

    A długość trenowania skoków czy innego sportu to najmniej znaczący czynnik.

  • Pavel profesor
    @INOFUN99

    Nie wszyscy, tylko ci solidni.

  • INOFUN99 profesor
    @Lataj

    Nie wiem, jak jest w Norwegii, ale w Austrii i w Niemczech skoczkowie i skoczkinie są na etatach w wojsku, w policji, więc zabezpieczenie finansowe mają.

  • Pavel profesor
    @Lataj

    Nikt nie będzie finansował marnych skoczków, a już na pewno z podatków.

  • Lataj profesor
    @INOFUN99

    No, tak. Pogubiłem się. Jakby kluby miały lepsze finansowanie, byłoby na jakieś bonusy. Może malutkie, dużo mniejsze niż minimalna krajowa, ale mogłaby to być zawsze jakaś zachęta i przy okazji dodatkowe pieniądze dla tych, którzy jeszcze nie opuścili rodzinnych pieleszy. Jak na kraj, w którym skoki są wyjątkowo popularne, mamy dość mało zawodników, stąd niewielka konkurencja. Dlatego nawet największe talenty, które nie były w stanie na siebie zarabiać, rezygnowały. W Rosji nawet wielu wiekowych skoczków trzyma się na powierzchni i może to powód, dla którego Dima wciąż skakał. W Austrii, Niemczech i Norwegii mieli jednak inny sposób, który w Polsce nie może się na razie przyjąć.

  • INOFUN99 profesor
    @Lataj

    Czy ja napisałem, że to idzie na wynagrodzenie dla skoczków? Nie, to idzie na kluby, na różne potrzeby klubów. Troche pogubiłeś się w swoich ostatnich wypowiedziach, przez co miałem ubaw z ciebie, ale ważne że do prawdy doszedłeś. Gdyby skoczkowie mieli wynagrodzenie za samą przynależność do klubów, wówczas zaplecze mielibyśmy znacznie większe, ale tak nie ma. Skoki narciarskie to miejsce dla nielicznych.

  • Pavel profesor
    @Lataj

    Odkryłeś życiową prawdę, moje gratulacje.

  • Lataj profesor
    @INOFUN99

    Zaraz, a może sponsor jednak nie chce bulić na buloklepów?

  • Pavel profesor
    @Lataj

    Czyje wynagrodzenia? :) Serio uważasz, że na zachodzie płacą skoczkom za bycie w klubie? :) Heh masz lepszą wiedzę o świecie niż Piotruś :)

  • Lataj profesor
    @INOFUN99

    Owszem są, ale nie ma np. na wynagrodzenia dla zawodników. A skądś w wielu innych krajach na to biorą.

    U nas jest taka zasada: Chcesz skakać w dorosłym wieku? Zacznij zarabiać. Chcesz zarabiać? Zdobywaj punkty.
    W wielu innych krajach: Chcesz zarabiać na skokach? Zapisz się do klubu. Chcesz zarabiać więcej? Rób karierę.

  • INOFUN99 profesor
    @Lataj

    Jaki sponsor za drogi? Poza dwoma wymienionymi przeze mnie przypadkami za finansowanie klubów odpowiada sponsor. Tak jak już w poprzednim poście napisałem. Przecież w klubach jakieś pieniądze muszą być, a samorząd poza dwoma przypadkami tym się nie zajmuje.

  • Pavel profesor
    @Lataj

    Kogo nie stać?

  • Lataj profesor
    @Pavel

    Że nie stać na nawiązanie umowy.

  • Pavel profesor
    @Lataj

    Sponsor za drogi? Chłopie co to w ogóle znaczy?

  • Lataj profesor
    @INOFUN99

    To w końcu sponsor jest za drogi? Czy nie ma kto zasponsorować?

  • Pavel profesor
    @Grozny_Wasacz

    1 wśród mężczyzn.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl