Krzysztof Leja łączy skoki z pracą na budowie. "Trzeba patrzeć w przyszłość, a nie żyć chwilą"

  • 2021-09-17 17:55

25-letni Krzysztof Leja wiosną odebrał nagrodę dla najlepszego zawodnika kategorii seniorów w cyklu LOTOS Cup 2021. W miniony weekend mieszkaniec Koniówki, który pięć lat temu stracił miejsce w grupach szkoleniowych Polskiego Związku Narciarskiego, pokonał na krajowym podwórku aktualnych kadrowiczów - Jarosława Krzaka czy Mateusza Gruszkę. - Pracuję na budowie, spędzam tam dziesięć godzin dziennie. Trenuję dla siebie w domu i przyjeżdżam na zawody - mówi w rozmowie ze Skijumping.pl.

Krzysztof LejaKrzysztof Leja
fot. Tadeusz Mieczyński

Skijumping.pl: Czy Krzysztof Leja to dziś profesjonalny skoczek narciarski?

Krzysztof Leja: Skoki narciarskie to już moje hobby, zrezygnowałem z zawodowstwa. Podjąłem taką decyzję między innymi ze względu na brak indywidualnego sponsora i finansów. Poza kadrą narodową jest ciężko. Trzeba patrzeć w przyszłość i myśleć o swoim życiu. Każdy zawodnik w pewnym momencie skończy ze sportem i coś trzeba robić. Pewnego czasu nie dostałem się do kadry, choć liczyłem na to, że znajdę się w niej. Wyniki robiły swoje, ale okazało się wręcz przeciwnie. Nie chcieli mnie w kadrze i poszedłem do kombinacji norweskiej. Tam trenowałem z seniorami, ale nie ćwiczyłem dwuboju od szkoły podstawowej, więc trudno było o wyniki choćby w mistrzostwach Polski. Później przyszła budowa ciała, a waga poszła w górę. Nie podobało się to niektórym, choć wszyscy wiedzieli, że nie mam problemu z tłuszczem, lecz mam dużą masę mięśniową. W tym przypadku trzeba dłuższego okresu, by schudnąć. Nie chciano mnie widzieć i tak skończyła się moja przygoda w kombinacji. Postanowiłem, że nie poddam się i skaczę dalej. Trenuję w domu i pracuję na budowie, bo teraz trudno o jakąkolwiek inną pracę. Do tego chcę dokończyć studia i znaleźć zajęcie w sporcie, choćby jako trener. A zawody? Przyjeżdżam, skaczę i nie wychodzi to bardzo źle.

Zabawa w skoki narciarskie, nawet w ramach hobby, nie jest tania.

Praca na budowie jest moją jedyną na ten moment. Od poniedziałku do piątku spędzam w niej dziesięć godzin dziennie. Sobotę i niedzielę mam dla siebie. Potem nadchodzi nowy tydzień i wstawanie o 5 rano. Wracam do domu w okolicach 7 wieczorem, zależnie od ruchu na drodze. Skoki narciarskie to moje hobby. Pieniądze? Za paliwo płacę sam, bo do Zakopanego nie mam daleko. Do Szczyrku jest nieco dalej, ale nie jest znowu tak źle. Sprzęt? Jestem w systemie ACSS i dostaję pewne środki. Jestem studentem, mam klasę mistrzowską i AZS Zakopane stara się o dodatkowe dofinansowanie dla takich studentów jak ja. Udało się i uszyto na styk kombinezon. Narty mam od dwóch lat, a buty znalazłem gdzieś w magazynie. Do tego korzystam ze starych wiązań.

W sieci pojawiają się komentarze, iż na pewnym etapie kariery Krzysztof Leja nie został potraktowany prawidłowo, choć w 2013 roku zaliczył serię trzech startów z punktami Letniego Grand Prix.

Wiem, co i dlaczego się działo. Mógłbym powiedzieć dużo słów, jeśli nie chciałbym wiązać przyszłości ze skokami narciarskimi, ale nie chcę. Czułem się skrzywdzony. Robisz jakieś wyniki i było tak, że w trakcie przejściowego okresu jeździłem na zawody z cyklu Letniego Grand Prix czy Pucharu Świata. Później zacząłem rosnąć, a mój organizm zaczął słabnąć. Zawsze tak jest. Wyciąga się i potrzebuje czasu, by dojść do siebie. Miałem za mało siły i dokładano mi ciężarów na siłowni. Automatycznie nogi zaczęły mi rosnąć, a waga szła w górę. Miałem mocne odbicie, ale co z tego, skoro byłem wolny? Zaczęła się obniżka formy i zacząłem troszkę oszukiwać. Było 120 kg do wypchania na sztandze, a ja brałem 70-80 kg. Nie skakałem pierwszy rok i wiedziałem, o co chodzi. Wiadomo, że skoczek musi być szybki na progu, a jeśli jest wolny to przejeżdża próg. Potem pojawił się błąd z zabieraniem nart na siebie. Teraz w ogóle odpuściłem siłownię i jest lepiej. Od minionej zimy zeszły mi 2 kg. W przeszłości, by schodzić z wagi, musiałem się głodować. Było dość ciężko. Jem, co chcę, ale ograniczoną ilość. Nie odmawiam sobie fast foodu, ale nie przesadzam z tym i wszystko jest dobrze. Gdyby była możliwość, żebym w ogóle się dostał do kadry, wówczas podjąłbym się zrzucenia wagi. Przy moim wzroście mówimy o 8 kg. Mógłbym się tego podjąć, ale musiałbym mieć sponsora. Aktualnie, pracując na budowie, miesięcznie zarabiam przykładowo 4 tysiące złotych. Gdyby ktoś dawał mi 3 czy 3,5 tysiąca, mógłbym wrócić do regularnego treningu, mając zapewniony dopływ gotówki. Trzeba patrzeć w przyszłość, myśleć o założeniu rodziny, a nie tylko żyć chwilą.

Z młodym "Krzyśkiem" Leją wiązano swego czasu duże nadzieje. Do dziś niepobitym rekordem normalnego obiektu w Szczyrku jest twój 116-metrowy lot z marca 2011 roku. Presja narastała?

Było nas trochę. Podżorski, Milczanowski, Kantyka czy Hulbój. Rywalizowaliśmy, w pewnym momencie zacząłem się wybijać i wygrywałem. Po rekordowym skoku, swoją drogą ze skróconego najazdu, zrobiło się "bum" wokół mnie. Nie uważałem się za wyjątkowego, natomiast to wszystko trwało dzień. Jeśli coś wystrzałowego się wydarzy, wtedy wszyscy gonią wokół ciebie. Po tygodniu to mija. Wystarczy, że komuś powinie się noga i pojawiają się komentarze. Ludzie potrafią pisać takie rzeczy, że z naszego punktu widzenia robi się to śmieszne. Można komentować, ale nikt nie ma pojęcia o większości spraw. Niedawno naderwałem sobie coś, odzywa się to co chwilę, ale daję radę skakać z tym bólem. Ludzie tego nie widzą. Cóż, nie wnikam i nie wtrącam się. Traktuję sport hobbystycznie.

Pracujesz na budowie, porzuciłeś profesjonalne treningi, ale jesteś w stanie punktować w zawodach cyklu FIS Cup. Stało się to minionej zimy w Szczyrku, gdzie pokonałeś między innymi Andreasa Wellingera - aktualnego mistrza olimpijskiego.

Jednym z moich pierwszych trenerów był Krzysztof Sobański, którego zawsze traktowałem jak drugiego ojca. Sam powiedział, że cieszy się, iż potrafię punktować, pracując i nie trenując. Przyjeżdżam, skaczę i potrafię. Sama praca na budowie daje czasami tak w kość, że chwilami trzeba usiąść. Niekiedy się zaśpi ze zmęczenia. Trener Sobański mówił, że mam talent do tego. Matka  Natura obdarowała mnie jednak taką, a nie inną budową ciała. Dawniej było dużo lżej, kiedy byłem mały, szczupły i lekki, a do tego można było jeść niemal bez ograniczeń. Później wszystko się unormowało i geny odegrały dużą rolę, mimo ostrożnego odżywiania się.

Od 2013 roku posiadasz dożywotnie prawo startu w zawodach najwyższej rangi. W ostatnich latach nie dostawałeś jednak szansy, gdy brakowało skoczków do wypełnienia kwoty krajowej. Przyda się to jeszcze?

Nie powiedziałem, że kończę ze skokami. Trenuję dla siebie w domu i przyjeżdżam na zawody. Jestem w stałym ruchu. Mięśnie pracują, więc skaczę. Może będę jak Noriaki Kasai i będę skakał do 50-ki, jeśli zdrowie pozwoli <śmiech>? Czy mam to prawo startu? Nie wiem. W pewnym momencie była możliwość, ale nie wystawiono mnie dodatkowo. Zostawiano miejsce. Nie mam żalu, bo zawsze pierwsza kadra miała prawo startu. Tak pewnie musiało być.

Z Krzysztofem Leją rozmawiał Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (7252) komentarze: (49)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor

    A poza wszystkim uważam, że każdy powinien otrzymać szanse w stosunku do swoich aktualnych możliwości.

  • Arturion profesor
    @Pavel

    Na tyle to go stać. A nawet i więcej, bo przecież 4 tys. zarabia.

  • Pavel profesor
    @Arturion

    Kup mu bułki i dżem to może umieści twoje nazwisko na bucie. Powodzenia.

  • Arturion profesor
    @Pavel

    A jak! Ja bym miał. :-)
    I może odpis od podatku?

  • Pavel profesor
    @Arturion

    Aby sponsor coś sponsorował musi mieć z tego profit, czyli "czas antenowy", w skokach transmitowany jest tylko PŚ, dorzucając do tego rotację to pewnie z 12 zawodników takiego może liczyć. Nikt nie sponsoruje zupełnych amatorów bo niby po co? Co z tego by miał, satysfakcję? :)

  • dejw profesor
    @Arturion

    Liczba skoczków na całym świecie, wliczając w to wszystkich juniorów, dzieci czy skaczących już tylko hobbystycznie jest wyraźnie większa, a Leja jest bardzo daleko poza światowym TOP100. Wystarczy choćby popatrzeć na listę WRL, kto tam jest na samym dole i zestawić z jego poziomem.
    Wybacz że znowu psuję ci piękną narrację, ale jest ona tak naiwna; że najwyższa pora żeby się obudzić i pomyśleć trochę realniej.

  • Arturion profesor
    @dejw

    Akurat jestem ubogi. Ale dziwię się tym mniej ubogim, że przy koniunkturze nie wchodzą w skoki. Fakt, że podstawą sukcesu jest promocja sportu i czynne uprawianie także w innych regionach. Ale na razie wystarczy nie tracić głupio tego, co jest.
    I - przypominam - akurat nie o samego Leję tu chodzi, lecz o zasadę. A Lei będę kibicował, bo lubię amatorów, którzy często pokonują "zawodowców".

  • dejw profesor
    @Arturion

    Nie no chopie, nie wybaczaj. Bądź twardy. Skoro już jesteśmy w temacie, to bądź jak rekin finansjery.
    Zainwestuj w projekt, który nie ma absolutnie żadnego sensu. Przynajmniej pozornie. Zainwestuj, osiągnij sukces i śmiej się w twarz wszystkim swoim oponentom i "aroganckim" krytykom. Aż sam wtedy wystawię swoją i posypię głowę popiołem, że ośmieliłem się wątpić w słuszność inwestycji w takiego game changera.

  • Arturion profesor

    A jeszcze dodam, a propos sponsorów. Skoki narciarskie na świecie uprawia w tej chwili przypuszczam, że ok. 2000 osób, choć raczej więcej, licząc dzieci. Sądzę, że Leja obecnie zmieściłby się w okolicach 100-150 (choć nie na pewno - aż tak dobrze nie znam wyników wszystkich skoczków). Na świecie. Nie brzmi dobrze? :-)

  • Arturion profesor
    @dejw

    Piszesz ineligentnie (i czasami dowcipnie), więc arogancję ci wybaczam. Oreo bardzo lubię.
    Co do inwestowania. W przypadku marketingu można w każdego i we wszystko, o ile przyniesie to sukces.
    Pozytywne legendy są zawsze w tym fachy mile widziane.
    Czy po naszych trzydziestolatkach mamy się stoczyć? Może tak być, jak za wczasu baza (w tym przypadku myślę o ludzkiej) nie zostanie poszerzona. Na sukces trzeba cały czas pracować, na porażkę pracuje się tylko patrząc na sukcesy.

  • dejw profesor
    @Arturion

    A nie pomyślałeś o tym, że mają dlatego, że zdają sobie sprawę że bardziej opłaca się zainwestować w IV ligowy klub piłkarski, niż w skoczka, który już dawno wypadł z obiegu i jak sam mówi traktuje to tylko jako drogie hobby?

    Legenda o "Niezłomnym budowlańcu"
    Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za ogromnym zamkiem strzeżonym przez armie smoków; gdzie królem był wielki, ogromny Pan Apollo żył sobie on - niezłomny budowlaniec. Ów młodzieniec bardzo pragnął być klasowej światy skoczkiem narciarskim. Panu Apollo jednak bardzo się to nie spodobało, więc przy pierwszej nadarzającej się okazji, u*ierdolił mu nogi aż po same kostki. Budowlaniec zasępił się i pomyślał: przeebane. Ale uj i tak będę dalej trenował! Pokażę wszystkim na co mnie stać! Będę trenował, trenował aż w końcu spełnię swoje marzenia. Zacznę od pokonywania Ukraińców, a skończę jako legenda dyscypliny. Tak będzie, tak musi być!
    Jak pomyślał, tak zrobił; ale mu nie wyszło. KONIEC.

    A teraz już poważniej. Chcesz się na coś przydać, pomóc Lei? To skrzyknij się z podobnie myślącymi jak Ty ziomkami (jak ich nie masz, to zacznij od Oreo) i zapoznaj się z terminem Crowdfundingu, zamiast walić tu na forum takimi populistycznymi bredniami; przy których czytaniu człowiek zastanawia się czy jego rozmówca, to aby na pewno postać istniejąca i normalnie funkcjonująca realnie.

  • Arturion profesor
    @INOFUN99

    No dobrze, a co z zawodnikami, którzy już nie są juniorami, a nie łapią się do kadry? Trzeba coś wymyślić.
    Lecz przede wszystkim pozwolić im startować, jak mają wyniki, nawet kosztem juniorów, bo ci mają wtedy z kim na poważnie rywalizować.
    No i opracować strategię na przyszłość. Przecież ci dwudziestolatkowie, który nie zrobili kariery mogą i powinni (zresztą często to robią), pomagać w karierze młodszym.
    Obecnie jest problem w skali wykorzystania zawodników, bądź byłych zawodników w wieku 21-30 lat.
    Nasi mistrzowie, to trzydziestki, obiecujący juniorzy to poniżej dwudziestu. A ten środek?
    Jak juniorzy nie wypalą, będziemy w czarnej... dziurze. Olanie wielu roczników, to skandal. Zresztą Niemcy w tej chwili też chyba mają coś podobnego.
    Tu chodzi o coś dużo więcej, niż żeby dać teraz skakać Lei. On jest symbolem głupiej polityki PZN. Ale jeszcze można to zmienić.

  • INOFUN99 profesor
    @Arturion

    Już widzę, jak grono sponsorów pędzi do 30 zawodnika konkursu FC, by podpisać z nim kontrakt. Pomyśl logicznie.
    Jeszcze chyba 4 lata temu na zawody FC wysyłaliśmy seniorów, ale czy dla tej grupy skoczków starty w najniższej lidze powinny być priorytetem? Nie, tacy zawodnicy powinni się skupiać na PŚ, bądź PK, bo gdzieś juniorzy muszą rywalizować, a FC zostało stworzone wyłącznie dla nich.

  • Arturion profesor
    @dejw

    Toż i kluby IV ligi w kopanej mają sponsorów. Zawodnik, który pokazuje coś więcej, niż parę wystąpień w 30. mistrzostw Polski zasługuje na uwagę. Zwłaszcza, gdy zbuduje jakąś legendę. Ot, choćby i "niezłomnego budowlańca". Mniejsza o te sprawy, o których nie chce mówić. Zawodnicy z charakterem, a i wynikami bez treningów, potrzebni są dla budowania legendy dyscypliny. Cóż, samego Lei osobiście nie znam, ani zbyt wielu bogatych ludzi, zwłaszcza takich, którzy chcieliby inwestować w sport. Ale tacy jak Leja mogą przydać się dyscyplinie nie tylko wynikami - choć te powinny być przynajmniej na poziomie krajowym - Leja takie ma.
    Dobrą robotę robi Pękala, ale skacze za słabo.
    Jeśli chcemy, bo Polacy jeszcze ze dwadzieścia lat liczyli się w skokach, trzeba wykorzystać obecną popularność tej dyscypliny - rozszerzać bazę... No i nadbudowę. ;-)

  • dejw profesor
    @Arturion

    Radość z punktu na FisCupie, gdzie zostałby ograny przez potrzebujących tego "dobrego dopingu" znacznie młodszych rodaków?
    Złapanie 30ki w letnich, trzecioligowych zawodach miałoby Twoim zdaniem przyciągnąć sponsorów?

  • Arturion profesor
    @dejw

    Zawodnik miałby jakąś radość i pokazał, że skreślono go odrobinę przedwcześnie... Może znalazłby sponsora - wiele kasy nie potrzebuje.
    Jednak głównie chodzi o to, że byłby dobrym dopingiem dla juniorów.
    Dla obecnych: "Kto nie skoczy wyżej Lei, nie jedzie" ;-)
    Dla obecnych i przyszłych: "Nie załamujcie się. Jak będziecie pracować, szansę możecie dostać i później. Wszystko od was
    zależy".

  • dejw profesor
    @Arturion

    No i co by to zmieniło że Leja uciułałby jakiś punkcik na FC, na który najprawdopodobniej jakby tylko chciał, to przyjechał wyłącznie na własny koszt?

  • Arturion profesor

    No i Leja przydałby się w ten weekend. Pokonał przecież także i Vaskula, który o mało nie zapunktował. :-)

  • Arturion profesor
    @EmiI

    Poza tym mówi, że kombinezon na wymiar ma.

  • EmiI profesor

    https://berdax.pl/produkt/stworz-wlasny-wzor-24/. Tyle kosztuje spełniajacy wymogi FIS kombinezon skoczka. Skoro ludzie tyle wydają na jeden kij golfowy, a kolarzy amatorzy potrafią 10 razy tyle zapłacić za jeden rower, dla skoczka amatora który lubi to co robi, ma stałą pracę, w branży będącej w gazie, nie powinien to być straszny wydatek

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl