"To dwie różne kultury" - norweskie echa zwolnienia Kojonkoskiego

  • 2021-10-10 09:31

Wciąż nie milkną echa decyzji Chińskiej Federacji Narciarskiej, która zdecydowała się zwolnić z funkcji głównego trenera tamtejszych skoczków i skoczkiń Mikę Kojonkoskiego. W tej sprawie głos zabrał również menadżer ds. skoków w Norweskim Związku Narciarskim Clas Brede Braathen, który także sparzył się swego czasu na umowie z działaczami z Państwa Środka. 

W 2018 roku Norweski Związek Narciarski zawarł umowę o współpracy ze stroną chińską, która przewidywała, że ​​22 młodych tamtejszych sportowców zacznie w Norwegii uczyć się skakania na nartach. Umowa miała obowiązywać do 2022 roku, ale jesienią 2019 roku skoczkowie i towarzyszący im specjaliści z dnia na dzień opuścili Norwegię, zostawiając za sobą bałagan w wynajmowanych hotelach i niezapłacone rachunki. Odpowiedzialnym po stronie norweskiej za cały projekt był Clas Brede Braathen.

- Mam jasną opinię o tym, jak potrafią zachować się Chińczycy, bo wiadomo, jak zachowali się wobec nas - mówi norweski działacz w rozmowie z dziennikiem Nettavisen. - Nie wiem na tyle dużo o sprawie Miki, by móc te sytuacje porównywać, ale odbieram to jako coś zupełnie innego niż to, do czego przywykliśmy w tego typu umowach o współpracy, jakie mamy w Europie. Sami mieliśmy podobne zadanie jak Mika. To było ogromne wyzwanie, ale widzieliśmy bardzo duży postęp, jaki udało się nam osiągnąć. Nasz projekt miał szanse spełnić swoje założenia, ale nagle w Planicy rozegrano coś, co nazwali mistrzostwami Chin. Nie byli zadowoleni z wyników, wysłali nam wiadomość e-mailową, zostawili zrujnowane mieszkania i wyjechali. Dla nas był to bardzo nietypowy sposób na zerwanie umowy.

Długie miesiące trwał proces dochodzenia swoich roszczeń przez Norwegów w związku z zakończeniem współpracy. Chińczycy byli winni Skandynawom około 4-5 milionów koron. Ostatecznie po zawarciu ugody zapłacili 2 miliony. - Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni w naszym systemie działania, ale to są dwie różne kultury. Chińczycy mają zupełnie inny system funkcjonujący wokół swojego sportu. Ale tak czy inaczej jestem bardzo zaskoczony tym co się teraz wydarzyło, głównie z uwagi na postęp, jaki tam się dokonał - wyznał Braathen, który wciąż toczy zdającą się nie mieć końca wojnę ze swoją federacją narciarską.

W kończącym się tygodniu sponsorowanie kadry zawiesił jeden z najważniejszych sponsorów norweskiej federacji, LO czyli Norweska Konfederacja Związków Zawodowych stojąca w tym konflikcie po stronie menedżera. Podjęcie podobnych kroków rozważają pozostali partnerzy związku. W ostatnim czasie z pracy w norweskim związku zrezygnowało kilka osób pełniących ważne funkcje, w tym Bjoern Einar Romoroen, choć on akurat poinformował, że jego decyzja nie ma związku z trwającym konfliktem. 


Adrian Dworakowski, źródło: Nettavisen
oglądalność: (4759) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor

    Chińczycy to Chińczycy, ale widać, że i u Norwegów może być krucho. Z tym, że oni sobie wcześniej, czy później, poradzą.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl