Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Norweska walka o równość. Wsparcie Hendrickson i wizyta w BBC

Norwescy zawodnicy przystępują do sezonu olimpijskiego jako jedna reprezentacja, bez podziału na kadrę narodową kobiet oraz mężczyzn. Taki ruch ma być kolejnym krokiem w dążeniu do równości płci w skokach narciarskich. We wtorek Maren Lundby i Halvor Egner Granerud gościli w tej sprawie w BBC Sport.


W poniedziałek Skandynawowie podali do wiadomości publicznej, iż w sezonie 2021/22 połączą siły kobiecej i męskiej grupy skoczków. Członkami wspólnej reprezentacji zostało pięć pań oraz siedmiu panów. We wtorek gwiazdy drużyny, a także jej dyrektor sportowy, wypowiedziały się na ten temat podczas programu "Sport Today" nadawanego na antenie BBC Sport.

- Panie oraz panowie z naszego zespołu nie ustają w walce o uzyskanie równości płci w sporcie. Łącząc siły jesteśmy silniejsi, także w kontekście umów sponsorskich. W ostatnich latach zdarzało się, że 80% wpływów wynikało z występów skoczkiń, z Maren Lundby na czele. To najbardziej wartościowy marketingowo przedstawiciel skoków w Norwegii - argumentuje Clas Brede Braathen, menedżer ekipy.

Zobacz też: Siódemka Stoeckla na sezon olimpijski

- To bardzo ważny ruch, który nie powoduje wielkich różnic w kontekście treningowym. Współpracujemy od lat, co pozwala mi się rozwijać jako skoczkini. Wiele nauczyłam się od chłopaków, a teraz nareszcie jesteśmy jedną reprezentacją. Wszyscy na tym skorzystają - uważa aktualna mistrzyni olimpijska.

- Połączenie zespołów to dobra droga, by pokazać, że jesteśmy jedną grupą, która robi to samo. Ciężko razem pracujemy - dodał Halvor Egner Granerud, zdobywca Kryształowej Kuli za miniony sezon.

Podczas rozmowy poruszano także temat walki o włączenie kobiet do rywalizacji na skoczniach do lotów narciarskich. Norweskie starania w tej kwestii poparła w ostatnim czasie Sarah Hendrickson. Amerykanka to reprezentantka zawodniczek w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) i 18 maja, podczas zdalnego posiedzenia komisji skoków, zamierza ponownie wziąć na tapet decyzję z kwietnia, kiedy kraje członkowskie zagłosowały na niekorzyść pucharowych zawodów kobiet na Vikersundbakken. Różnica była minimalna, "przeciw" było dziewięciu spośród siedemnastu państw uprawnionych do głosowania.

Zobacz też: Sezon olimpijski bez lotów pań. "Jestem pewien, że nastąpi to w 2023 roku"

Mistrzyni świata z 2013 roku skontaktowała się z Maren Lundby i zapowiedziała, że spróbuje zmienić podejście osób decydujących o lotach pań w sezonie olimpijskim. - Sarah ponownie poruszy tę kwestię w imieniu sportsmenek, które naprawdę chcą latać na nartach. Ostatnim razem głosowanie było bardzo wyrównane. Wiemy, że na przykład Szwecja nie miała swojego reprezentanta, ale chce go tym razem - powiedziała Lundby w rozmowie z Dagbladet.

- Kilka tygodni temu odbyliśmy szczegółową debatę. Nie wiem, jak Hendrickson zamierza podejść do tematu - zastanawia się Bertil Paalsrud, norweski przedstawiciel w komisji FIS. Skandynawowie podkreślają, że niechętne lotom pań były między innymi Polska, Austria czy Niemcy.

Lundby, która rozważa nawet możliwość bycia przedskoczkiem podczas męskiej rywalizacji, podkreśla zaangażowanie swojej niegdysiejszej rywalki ze skoczni. - Jest tak samo sfrustrowana jak ja. Uważam, że jest odpowiednią kobietą w tej roli. Skontaktowała się ze wszystkimi zawodniczkami, które wyraziły chęć debiutu na mamuciej skoczni. Wykonała świetną robotę - docenia działania pierwszej w historii zdobywczyni Kryształowej Kuli.

Zobacz też: "Dziewczyny chcą latać" - ruszyła kampania skoczkiń