Historia konkursów Pucharu Świata na skoczni Gross-Titlis

  • 2012-12-13 16:41

Już tylko dwa konkursy zaliczane do klasyfikacji Pucharu Świata dzielą skoczków narciarskich od świąt Bożego Narodzenia. W najbliższy weekend kolejne pucharowe zawody odbędą się w Szwajcarii, a konkretnie w Engelbergu.

EngelbergEngelberg
fot. Tadeusz Mieczyński

Zawodników czekają dwa indywidualne konkursy na Gross-Titlis-Schanze (HS137). Wybudowany w 1971 roku obiekt po raz pierwszy gościł najlepszych skoczków świata w ramach zawodów o Kryształową Kulę już w premierowej edycji, w sezonie 1979/1980. Od tego czasu rokrocznie, z małymi przerwami, skocznia w Engelbergu pojawia się w kalendarzu Pucharu Świata.

Pierwszy pucharowy konkurs na „Dużej Titlis” został rozegrany 2 marca 1980 roku. W zawodach najlepszy okazał się reprezentant Austrii, Toni Innauer. Mistrz olimpijski z Lake Placid wyprzedził pochodzącego z kraju Wikingów Johana Saetre i zawodnika gospodarzy, Hansjoerga Sumi. W tym samym czasie (a konkretniej w dniach 29 lutego-2 marca) rozgrywano konkurs Pucharu Świata w Norwegii, na mamuciej skoczni w Vikersund. Jest to jedyny przypadek w historii zawodów o Kryształową Kulę w skokach narciarskich, kiedy to w jednym dniu odbywały się zawody w dwóch różnych miejscowościach.

Minął niecały rok i pucharowe zawody powróciły na „Górę Aniołów”. Zakończyły się one triumfem Pera Bergeruda. Dodatkowo skoczek z Norwegii skokiem na 119,5 metra ustanowił nowy rekord skoczni. Drugie miejsce zajął Armin Kogler. Austriak wyprzedził przedstawiciela Finlandii, Pentti Kokkonena. Po raz pierwszy w czołowej dziesiątce zawodów na Gross-Titlis-Schanze znalazł się Polak. Ósmą pozycję po skokach na 109 i 110,5 metra zajął Stanisław Bobak. Na czternastym miejscu sklasyfikowany był inny z polskich orłów, Piotr Fijas.

Po raz kolejny najlepsi skoczkowie świata przybyli do Engelbergu w styczniu 1982 roku. Tym razem kibice mogli obserwować zwycięstwo reprezentanta NRD. Klaus Ostwald, bo o nim mowa, o zaledwie 2,1 punktu wyprzedził Massimo Rigoniego. Włoch z kolei okazał się lepszy od triumfatora Pucharu Świata z poprzedniego sezonu, Armina Koglera.

W następnym sezonie przypomniał o sobie Per Bergerud. Skoczek, który zwyciężył na „Dużej Titlis” w 1981 roku, również i tym razem stanął na najwyższym stopniu podium. W rozgrywanym w trudnych warunkach pogodowych, jednoseryjnym konkursie, Norweg o nieco ponad punkt pokonał Amerykanina Jeffreya Hastingsa. Podium uzupełnił Stefan Stannarius, reprezentujący barwy NRD.

Latem 1983 roku odbyła się przebudowa przestarzałej już Gross-Titlis-Schanze. W kolejnym sezonie Pucharu Świata zabrakło miejsca dla szwajcarskiego obiektu. W Engelbergu odbył się za to - uznawany obecnie za nieoficjalny – konkurs drużynowych mistrzostw świata. W zawodach najlepszy okazał się zespół Finów w składzie Markku Pusenius, Pentti Kokkonen, Jari Puikkonen i Matti Nykaenen. Ten ostatni skokiem na odległość 120,5 metra ustanowił nowy rekord przebudowanej skoczni.

17 lutego 1985 roku „Góra Aniołów” ponownie gościła konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich. Tym razem triumfował pochodzący z NRD Jens Weissflog. Mistrz olimpijski z Sarajewa i triumfator dwóch ostatnich Turniejów Czterech Skoczni o trzy i pół metra poprawił również rekordowy wynik ustanowiony rok wcześniej przez Matti Nykaenena. Podium uzupełnili Ernst Vettori z Austrii i Ladislav Dluhos. Czechosłowak o niespełna pół punktu wyprzedził zwycięzcę konkursu na „Dużej Titlis” z 1982 roku, Klausa Ostwalda. Bardzo dobre, szóste miejsce zajął natomiast reprezentant Polski, Piotr Fijas.

W następnym roku skocznia w Engelbergu okazała się najbardziej łaskawa dla Andreasa Feldera. Austriak zwyciężył w konkursie, będąc lepszym od prowadzącego po pierwszej serii Matti Nykaenena i reprezentanta Norwegii, Vegarda Opaasa. Tuż za podium uplasował się inny z zawodników z Austrii, triumfator Turnieju Czterech Skoczni, Ernst Vettori.

Od tego czasu, przez okres ośmiu lat, zawody Pucharu Świata pojawiały się na skoczni Gross-Titlis co dwa sezony. Kolejna okazja do podziwiania najlepszych skoczków świata przydarzyła się mieszkańcom Engelbergu w styczniu 1988 roku. Rozegrany konkurs okazał się wielką rywalizacją Jensa Weissfloga i Matti Nykaenena. Ostatecznie puchar za zwycięstwo trafił do rąk skoczka z Oberwiesenthal, który zaledwie o 0,3 punktu okazał się lepszy od słynnego Fina. Na trzecim miejscu sklasyfikowany został triumfator poprzednich zawodów na „Górze Aniołów”, Andreas Felder.

Konkurs rozegrany dwa lata później zakończył się rzadko spotykanym rezultatem na skoczniach narciarskich, a ściślej mówiąc podwójnym zwycięstwem. Na pierwszym miejscu sklasyfikowani zostali ex-aequo Ari-Pekka Nikkola i Franci Petek. Kolejne pozycje były równie interesujące. Trzecią lokatą podzielili się Andreas Rauschmeier i Primoż Ulaga. Do triumfatorów zawodów stracili tylko pół punktu! To jednak nie koniec atrakcji. Piąte miejsce, ze stratą punktu do podium, zajęli Frantisek Jez i Josef Heumann. Trzy współdzielone lokaty w pierwszej szóstce, oraz niewielkie różnice pomiędzy tymi pozycjami sprawiły, że wyniki zawodów na Gross-Titlis-Schanze z 1990 roku są jednymi z najciekawszych w historii Pucharu Świata.

Po raz kolejny pucharowy konkurs w Engelbergu został rozegrany 19 stycznia 1992 roku. Został on zdominowany przez austriackich skoczków. W pierwszej piątce zawodów mieliśmy aż czterech przedstawicieli tego kraju. Na drugim miejscu uplasował się natomiast reprezentant gospodarzy, Stefan Zuend, który przedzielił na podium zwycięzcę Andreasa Feldera i Wernera Rathmayra.

W sezonie 1993/1994 po raz pierwszy zmagania na „Dużej Titlis” zostały zaplanowane na grudzień. W nowym terminie najlepszy okazał się 16-letni Janne Ahonen. Było to pierwsze pucharowe zwycięstwo w karierze Fina. Mistrz Świata Juniorów z Harrachova wyprzedził Sylvaina Freiholza i Bjoerna Myrbakkena.

Engelberg do pucharowej rywalizacji powrócił już w następnym sezonie. Po raz pierwszy na „Górze Aniołów” zaplanowano dwa konkursy zaliczane do klasyfikacji Pucharu Świata. 14 i 15 stycznia 1995 roku dwie pucharowe wiktorie święcił Roberto Cecon. Reprezentant Włoch w pierwszych zawodach jako jedyny pokonał granicę stu dwudziestu metrów, oddając próbę w drugiej serii na 123,5 metra. Tym samym okazał się lepszy od dwójki skoczków z Finlandii – Janne Ahonena i Jani Soininena. W niedzielnym konkursie, w którym wielokrotnie bito i wyrównywano rekord skoczni, Ceconowi na podium towarzyszyli Andreas Goldberger (który skokiem na 127 metr ustanowił nowy rekord Gross-Titlis-Schanze) i Janne Ahonen. Najlepszym z Polaków był Wojciech Skupień. Zakopiańczyk dwukrotnie punktował, zajmując 23. i 22. miejsce.

Rok później skocznia w Engelbergu sprzyjała przede wszystkim Andreasowi Goldbergerowi. Austriak w sobotnim konkursie zajął trzecie miejsce, przegrywając z Jani Soininenem i Jinyą Nishikatą. Następnego dnia popularny „Goldi” o 0,2 punktu zwyciężył nad kolegą z reprezentacji, Reinhardem Schwarzenbergerem. Trzeci stopień podium przypadł mistrzowi olimpijskiemu z Lillehammer, Espenowi Bredesenowi. Z bardzo dobrej strony w Szwajcarii pokazał się Adam Małysz. 18-letni wiślanin był odpowiednio dziewiąty i ósmy. Zwłaszcza niedzielny występ Polaka zrobił duże wrażenie, kiedy po próbie na 118 metr awansował z 21. pozycji do pierwszej dziesiątki konkursu. W niedzielę doszło również do groźnie wyglądającego upadku. Martin Hoellwarth nie ustał próby na 120 metr i został przetransportowany do szpitala. Tam początkowo stwierdzono u Austriaka wstrząs mózgu i liczne potłuczenia, jednak już dwa tygodnie później Hoellwarth ponownie wystartował w konkursie Pucharu Świata. Za to w zupełnie innych nastrojach ze Szwajcarii wracali Goldberger, Schwarzenberger i Christof Duffner, do których należał nowy rekord obiektu (127,5 m).

Kolejny pucharowy weekend na Gross-Titlis stał pod znakiem nowej gwiazdy skoków. Słoweniec Primoż Peterka okazał się najlepszy w obu konkursach w Engelbergu. Po raz kolejny powody do radości przysporzył polskim kibicom Adam Małysz. W sobotnich zawodach skoczek z Wisły, który prowadził po pierwszej kolejce ze skokiem na 125,5 metra, stanął na najniższym stopniu podium, przegrywając z Peterką i Dieterem Thomą. Dzień później było już gorzej – Małysz zakończył konkurs na 17. pozycji. Niedzielne podium skompletowali dwaj Finowie – Ahonen i Soininen.

Jeszcze w tym samym roku – tyle, że w grudniu – najlepsi skoczkowie świata powrócili do Engelbergu. W pierwszych zawodach triumfował Andreas Widhoelzl. Reprezentant Austrii wyprzedził swojego kolegę z zespołu, Stefana Horngachera, oraz mistrza świata z Trondheim, Janne Ahonena. Dzień później zwyciężył Masahiko Harada, przed Peterką i Horngacherem. Konkursy odbywały się w warunkach odwilży pogodowej. Kibice oglądali je z parasolami w rękach, zaś śnieg znajdował się jedynie na skoczni…

Zawody ze stycznia 1999 roku można śmiało nazwać pojedynkiem Japonii z resztą świata. W sobotę nieznacznie lepsza okazała się owa reszta świata. Janne Ahonen o 0,4 punktu wyprzedził Kazuyoshiego Funaki. Trzecia lokata została zajęta ex-aequo przez Martina Schmitta i Noriakiego Kasai. Następnego dnia równych sobie nie miał już Funaki. Mistrz olimpijski z Nagano o ponad dziesięć punktów odsadził Andreasa Widhoelzla. Podium uzupełnił Kasai. Polski dorobek z weekendu w Szwajcarii był skromny (pięć pucharowych punktów zdobytych przez Wojciecha Skupienia), ale więcej niż o zawodach, mówiło się o zwolnieniu z funkcji trenera polskiej kadry skoczków narciarskich Pavla Mikeski.

Następne pucharowe zmagania na „Górze Aniołów” zostały zdominowane przez Martina Schmitta. Reprezentant Niemiec był zdecydowanie najlepszy w obu konkursach na Gross-Titlis-Schanze. Rywalom tak naprawdę pozostała walka o drugą lokatę. W sobotę „zwyciężył” Janne Ahonen, o punkt przed Andreasem Widhoelzlem. W niedzielę drugi stopień podium zajął Sven Hannawald, zaś trzeci – Ahonen. Dobre, dziesiąte miejsce w konkursie wywalczył Wojciech Skupień.

Po raz kolejny najlepsi skoczkowie świata mieli przyjechać do Engelbergu 16 i 17 grudnia 2000 roku. Z powodu wysokich temperatur organizatorzy byli zmuszeni do odwołania pucharowych zawodów.

Skocznia Gross-Titlis powróciła do pucharowej karuzeli w sezonie 2001/2002. Była ona wówczas po kolejnej renowacji. Efekty przebudowy obiektu najlepiej widać w ilości rekordowych wyników na „Dużej Titlis”. Ostatecznie rekordem obiektu, wynoszącym 137 metrów, mogli się poszczycić Alan Alborn i Simon Ammann. Powróćmy jednak do zawodów. W pierwszym konkursie triumfował po raz pierwszy w karierze Stephan Hocke. Reprezentant Niemiec wyprzedził kolegę z ekipy, Svena Hannawalda, oraz Fina Matti Hautamaekiego. Czwarte miejsce zajął Adam Małysz, pomimo, że łącznie miał dłuższe odległości od wszystkich zawodników stojących na podium. Polak został skrzywdzony zbyt niskimi notami za styl, ostatecznie przegrywając zwycięstwo o 2,5 punktu, zaś podium o ledwie 0,1 punktu. O sytuacji zrobiło się głośno w polskich mediach, które wprost nazwały zawody oszustwem. „Orzeł z Wisły” zrewanżował się następnego dnia, pewnie zwyciężając nad Simonem Ammannem i Martinem Kochem, dla których były to pierwsze pucharowe podia w karierze

Podczas kolejnej rywalizacji w Engelbergu triumfował Janne Ahonen. Fin okazał się lepszy od Mathiasa Hafele, który w swoim debiucie w zmaganiach o Kryształową Kulę o mało nie wygrał zawodów, oraz Svena Hannawalda. Piętnaste miejsce zajął Adam Małysz. Polak po raz pierwszy od blisko dwóch lat nie zmieścił się w najlepszej dziesiątce konkursu o Puchar Świata. Dzień później wiślanin zajmował drugą pozycję po pierwszej kolejce, przegrywając jedynie z Hannawaldem. Ostatecznie Małysz uplasował się tuż za podium, przegrywając jeszcze z Andreasami – Widhoelzlem i Goldbergerem.

Kolejny pucharowy konkurs, rozegrany 20 grudnia 2003 roku, padł łupem Roara Ljoekelsoeya. Reprezentant Norwegii wyprzedził Janne Ahonena i Martina Hoellwartha, a także został nowym liderem Pucharu Świata, odbierając żółty plastron lidera od dziewiątego w tych zawodach Adama Małysza. Tuż za podium znalazł się rodak Ljoekelsoeya, Sigurd Pettersen, który skokiem na 137,5 metra ustanowił nowy rekord „Dużej Titlis”. Następnego dnia na „Górze Aniołów” wiał silny i porywisty wiatr, który utrudniał przeprowadzenie zawodów. Wielokrotnie przerywany i restartowany konkurs został ostatecznie odwołany. Jednym z powodów tej decyzji był niebezpiecznie wyglądający upadek Hueng-Chul Choia. Koreańczyk okazał się jednak jedynie poobijany i tego samego dnia opuścił szpital. Pomimo problemów Azjaty, jury próbowało jeszcze rozegrać zawody, jednak w tak niesprzyjających warunkach nie mogło być mowy o uczciwej rywalizacji i konkurs ostatecznie nie doszedł do skutku.

W grudniu 2004 roku w szwajcarskim kurorcie dwukrotnie najlepszy okazał się Janne Ahonen. Fin, który zdominował początek sezonu, zwyciężając w pięciu z sześciu rozegranych przed weekendem zawodów, również w Engelbergu okazał się niepokonany. Tym samym skoczek z Lahti po raz czwarty i piąty w swojej karierze triumfował na skoczni Gross-Titlis. Ahonen w sobotę wygrał z Thomasem Morgensternem i Jakubem Jandą. Czech był bliski triumfu w niedzielnych zawodach, ale ostatecznie przegrał z Finem, który skokiem na 141 metr ustanowił do dziś aktualny oficjalny rekord skoczni, o 0,4 punktu. Podium uzupełnił Martin Hoellwarth. Ósmą i piątą pozycję w konkursach zajął Adam Małysz.

Do niefortunnego wydarzenia doszło podczas pierwszych zawodów rozgrywanych na „Dużej Titlis” w grudniu 2005 roku. Pierwsza seria, po słabych próbach Roberta Kranjca (92,5 m) i Larsa Bystoela (109,5 m), a przed sześcioma skokami do końca kolejki, została przerwana. Zaplanowana piętnastominutowa przerwa zaczęła się wydłużać, aż ostatecznie podjęto decyzję o odwołaniu konkursu. Następnego dnia pogoda okazała się bardziej łaskawa dla zawodników. Zawody wygrał lider Pucharu Świata, Jakub Janda. Wicemistrz świata z Oberstdorfu wyprzedził Michaela Uhrmanna i Andreasa Koflera. Na czwartej pozycji uplasował się triumfator sprzed roku, Janne Ahonen. Najlepszy z Polaków, Adam Małysz, był trzynasty.

Engelberg następny raz powitał zawodników ze światowej czołówki 16 i 17 grudnia 2006 roku. Konkursy stały pod znakiem „młodych wilków” – Gregora Schlierenzauera i Andersa Jacobsen. W sobotnim konkursie górą był reprezentant Austrii, który wyprzedził Norwega o 5,9 punktu. „Schlieri” był na szóstym miejscu po pierwszym skoku, ale dzięki drugiej próbie na odległość 140,5 metra zapewnił sobie zwycięstwo w całym konkursie. Będący dziewiąty po pierwszej serii Adam Małysz skokiem na 134 metr awansował natomiast na najniższy stopień podium. W niedzielę triumfował Jacobsen, przed Simonem Ammannem i Schlierenzauerem. Dla skoczka z kraju Wikingów było to pierwsze pucharowe zwycięstwo w karierze. Ponownie mieliśmy zawodnika w czołowej dziesiątce zawodów. „Orzeł z Wisły” został sklasyfikowany na szóstej pozycji.

Od wielu lat zawody na skoczni Gross-Titlis kojarzą się z nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia. Jednak w sezonie 2007/2008 FIS podjęło kontrowersyjną decyzję, ustalając termin zawodów w Engelbergu na 22-23 grudnia. Wielu skoczków narciarskich i trenerów było niezadowolonych z tej decyzji, twierdząc, że o tej porze chcieliby być już w domach ze swoimi najbliższymi. Apel, jak widać, poskutkował. W obecnym sezonie termin 21-23 grudnia 2012 roku nie został obsadzony żadnymi konkursami. Wróćmy jednak do 2007 roku. Sobotnie zawody zakończyły się wygraną Thomasa Morgensterna. Austriak wygrał szósty pucharowy konkurs z rzędu, wyrównując tym samym osiągnięcia Janne Ahonena i Matti Hautamaekiego z sezonu 2004/2005. Prowadzący po pierwszej kolejce Andreas Kofler nie wytrzymał presji i ostatecznie zajął drugi stopień podium. Trzeci był reprezentant Norwegii, Tom Hilde. Adam Małysz zajął natomiast 10. pozycję. Dzień później wydawało się, że Koflerowi już nikt nie będzie w stanie odebrać pucharowej wiktorii. Austriak, nad drugim po pierwszej kolejce zawodnikiem gospodarzy, Andreasem Kuettelem, miał 7,1 punktu przewagi. Szwajcar był na prowadzeniu przed finałową próbą Koflera. Wicemistrz olimpijski z Turynu oddał najdłuższy skok zawodów. Nie ustał jednak swojej próby na 139 metr i spadł na piątą pozycję. Kamery telewizyjne jeszcze przez kilka minut pokazywały płaczącego Austriaka, pocieszanego przez Thomasa Morgensterna. Lider Pucharu Świata zajął w konkursie trzecią pozycję. Oczko wyżej był Gregor Schlierenzauer. Najbardziej uradowani byli zebrani pod skocznią kibice, albowiem zwycięstwo Kuettela była pierwszą wygraną reprezentanta Szwajcarii w blisko 28-letniej historii pucharowych konkursów na „Górze Aniołów”.

Rok później zawody w Engelbergu były zapowiadane jako starcie dwóch liderów początku sezonu – Simona Ammanna i Gregora Schlierenzauera. W sobotnim konkursie lepszy okazał się Szwajcar, a skoczka z Austrii wyprzedził jeszcze kolega z reprezentacji, Wolfgang Loitzl. Po zawodach austriacka federacja zarzuciła sędziom, że dają mistrzowi świata z Sapporo zbyt wysokie noty za styl. Najprawdopodobniej apele zostały wysłuchane, ponieważ pomimo łącznie dłuższych prób od Austriaków, Ammann w niedzielnych zawodach zajął najniższy stopień podium, przegrywając ze Schlierenzauerem i Loitzlem. Zbliżający się Turniej Czterech Skoczni wszyscy zgodnie zapowiadali jako walkę Ammanna ze Schlierenzauerem i mało kto przypuszczał, że to będący w Szwajcarii dwukrotnie na drugim miejscu Loitzl zgarnie główną nagrodę…

W grudniu 2009 roku na Gross-Titlis-Schanze rozegrano aż trzy konkursy Pucharu Świata. Piątkowe zmagania zostały dodane, w zamian za odwołane tydzień wcześniej konkursy w Harrachovie. Faworyci zawodów okazali się tacy sami, jak przed rokiem. W piątek triumfował Ammann, przed Schlierenzauerem, zaś dzień później sytuacja się odwróciła. Trzeci w pierwszych zawodach był Thomas Morgenstern, zaś w drugich – Andreas Kofler. W piątek szóste miejsce po pierwszej serii zajmował Adam Małysz. Wiślanin został sklasyfikowany jednak ostatecznie na 12. lokacie, przegrywając m.in. z dziesiątym Kamilem Stochem. Skoczek z Zębu okazał się najlepszym z biało-czerwonych również w sobotę, kończąc zawody na 17. pozycji. Niedzielny konkurs, ograniczony do jednej serii, zakończył się ponownym triumfem Ammanna. Szwajcar dodatkowo lotem na 141 metr wyrównał oficjalny rekord obiektu. Schlierenzauer tym razem był poza podium – na szóstym miejscu ex-aequo z Morgensternem. Drugą i trzecią pozycję zajęli za to Bjoern-Einar Romoeren i Daiki Ito. Ósmy był Adam Małysz, a jedenasty Kamil Stoch. To właśnie przed skokiem „Orła z Wisły” organizatorzy podjęli decyzję o odwołaniu drugiej serii konkursowej. Najbardziej zadowolony z tej decyzji niewątpliwie był powracający do pucharowej rywalizacji po rocznej przerwie Janne Ahonen. Będący na dziesiątej pozycji po pierwszej próbie Fin w drugiej został zdyskwalifikowany i tylko anulowanie wyników pozwoliło mu zachować miejsce w czołowej dziesiątce.

Sytuacja z odwołanymi zawodami w Harrachovie powtórzyła się również w kolejnym roku. Tym samym po raz drugi rozegrano w Engelbergu trzy pucharowe konkursy. W piątkowych, jednoseryjnych zawodach, najlepsi okazali się skoczkowie z Austrii, którzy zajęli całe podium. Triumfował Thomas Morgenstern przed Andreasem Koflerem i Wolfgangiem Loitzlem. Decyzja o odwołaniu finałowej kolejki wzbudziła kontrowersję, albowiem warunki w których byłaby ona przeprowadzona nie różniłyby się zbytnio od tych w pierwszej serii. Najlepszy z polskich skoczków, Kamil Stoch był dziewiąty. Czternaste miejsce zajął, liczący na rywalizację o podium, Adam Małysz. Wiślanin, który nie miał w piątek szans na poprawienie rezultatu, zrewanżował się w sobotę. „Orzeł z Wisły” po skoku na 137 metr prowadził po pierwszej rundzie. W drugiej nie ruszył jednak jako ostatni. Wszystko za sprawą problemów z kombinezonem wicelidera konkursu, Morgensterna. Małysz poprosił o zamianę kolejności oddawania prób. Tym samym w czasie drugiego skoku Adama, Austriak miał więcej czasu na naprawienie sprzętu. Ostatecznie konkurs zakończył się zwycięstwem „Morgiego”. Polak zajął drugie miejsce, wyprzedzając Fina Matti Hautamaekiego. Nie wiadomo, jakby zakończył się ten konkurs, gdyby Małysz nie zaproponował zmiany kolejności. Za ten gest otrzymał jednak od władz Polskiego Komitetu Olimpijskiego nagrodę Fair Play. W niedzielę, po loteryjnej pierwszej kolejce, Adam zajmował dopiero 17. pozycję. Dalekim drugim skokiem na 137 metr awansował na trzecią pozycję. Drugie miejsce zajął triumfator poprzednich dwóch konkursów, Morgenstern, a zwyciężył inny z zawodników Alexandra Pointnera, Andreas Kofler, który na dobre zapomniał o upadku i przegranym konkursie sprzed trzech lat. Siódme miejsce, najwyższe w karierze, zajął Stefan Hula, a dziewiąty był Kamil Stoch.

Ostatnie do tej pory pucharowe konkursy w Engelbergu odbyły się 17 i 18 grudnia 2011 roku. W sobotę najlepszy okazał się Anders Bardal. Norweg wyprzedził Martina Kocha i Thomasa Morgensterna. Prowadzący po pierwszej kolejce Gregor Schlierenzauer nie ustał finałowej próby na 130 metr i spadł w tabeli zawodów na 11. pozycję. Dwunasty w konkursie był Kamil Stoch. Skoczek z Zębu zdecydowanie lepiej wypadł następnego dnia. Będąc na dziewiątej lokacie po pierwszej serii, świetnym skokiem na 137 metr w drugiej próbie awansował na drugie miejsce. Przegrał jedynie z Andreasem Koflerem, który w drugiej kolejce skoczył metr dalej od Kamila. Podium skompletował zwycięzca sobotnich zmagań, Anders Bardal.

Tym samym przed zaplanowanymi na najbliższy weekend zawodami, w Engelbergu do tej pory rozegrano 44 pucharowe konkursy (tabela 1.). Czterokrotnie zaplanowane zmagania najlepszych skoczków świata nie doszły do skutku. W grudniu 2000 roku na rozegranie konkursów nie pozwoliły wysokie temperatury, zaś w 2003 i 2005 roku – warunki atmosferyczne.

Po utworzeniu tabeli medalowej konkursów na „Dużej Titlis” (tabela 2.), na pierwszą pozycję wysunie się Janne Ahonen. Fin jako jedyny zawodnik pięciokrotnie triumfował na skoczni w Engelbergu. Oprócz tego czterokrotnie był sklasyfikowany na drugim i trzykrotnie na trzecim miejscu. Łącznie skoczek z Lahti dwanaście razy stawał na „Górze Aniołów” na pucharowym podium. Na kolejnych miejscach, z trzema wygranymi, plasują się Simon Ammann, Thomas Morgenstern i Gregor Schlierenzauer. Z całej trójki najwyżej w tabeli jest Szwajcar, który trzy razy był drugi, a raz zakończył zawody na trzecim miejscu. W zestawieniu widnieją dwa polskie nazwiska. Adam Małysz z jednym zwycięstwem, jednym drugim i trzema trzecimi lokatami zajmuje czternastą pozycję. Na 34. miejscu, z dorobkiem jednej drugiej pozycji w zawodach, znajduje się Kamil Stoch.

W klasyfikacji drużynowej (tabela 3.) zdecydowanie górują Austriacy. Zawodnicy z tego kraju trzynastokrotnie wygrywali zawody na Gross-Titlis-Schanze, co stanowi blisko 29 procent wszystkich dotychczasowych konkursów (tabela 4.). Razem z siedemnastoma drugimi i dziewiętnastoma trzecimi lokatami widnieją z dorobkiem 49 miejscami na podium, co również jest najlepszym wynikiem pośród wszystkich reprezentacji. Polacy z dorobkiem sześciu pozycji w czołowej trójce zawodów sklasyfikowani są na dziesiątej pozycji.

Konkursy w Engelbergu rozgrywane były zarówno w czasach starego, jak i nowego systemu punktowania do klasyfikacji Pucharu Świata. W zawodach rozgrywanych wedle piętnastomiejscowej punktacji, reprezentanci Polski trzykrotnie powiększali swój dorobek w walce o Kryształową Kulę (tabela 5.). Dwukrotnie czynił to Piotr Fijas, zaś raz ta sztuka udała się Stanisławowi Bobakowi. Łącznie nasi zawodnicy zdobyli 20 punktów (tabela 6.). W obowiązującym do dziś, trzydziestomiejscowym systemie, Polacy punktowali 57 razy (tabela 7.). W pierwszej trzydziestce zawodów zmieściło się do tej pory dziesięciu naszych orłów. Najwięcej razy, 27-krotnie, punktował Adam Małysz. „Orzeł z Wisły” zgromadził łącznie 876 oczek, co również jest najlepszym rezultatem wśród biało-czerwonych (tabela 8.). Drugie miejsce, ze stratą 620 punktów do wiślanina, zajmuje Kamil Stoch. Podium zamyka Wojciech Skupień z dorobkiem 64 punktów. Do klasyfikacji Pucharu Narodów polscy skoczkowie wywalczyli w Engelbergu 1319 oczek. Kiedy wyniki polskich skoczków, z czasów starego systemu punktacji, przeformatujemy do obowiązującej obecnie reguły „pierwszej trzydziestki”, to łączny wynik naszej reprezentacji wynosi 1409 punktów (tabela 9.).

Przyjrzyjmy się teraz, jak zwycięzcy konkursów na „Górze Aniołów” radzili sobie w całej klasyfikacji Pucharu Świata. 38,64 % triumfatorów z Engelbergu sięgało w tym samym sezonie po Kryształową Kulę (tabela 10.). Od sezonu 1996/1997 wszyscy zawodnicy, którzy wygrywali na skoczni Gross-Titlis, zajmowali miejsca w czołowej dziesiątce końcowej klasyfikacji PŚ. Ostatnim skoczkiem, któremu ta sztuka się nie udała, był Jani Soininen, który sezon 1995/1996 zakończył na 11. pozycji.

Osiemnastokrotnie zdobywcy Kryształowej Kuli w drodze po końcowy sukces zwyciężali na „Dużej Titlis” (tabela 11.). Dwukrotnie w jednym sezonie na skoczni w Engelbergu triumfowali Primoż Peterka, Martin Schmitt, Janne Ahonen, Simon Ammann i Thomas Morgenstern. Dwaj ostatni mieli jednak w swoich zwycięskich edycjach trzy szanse na wygraną w szwajcarskim kurorcie. Najniżej sklasyfikowanym późniejszym triumfatorem Pucharu Świata jest Espen Bredesen. Norweg w sezonie 1993/1994 zajął w Engelbergu 22. lokatę.

Jak zatem radzili sobie najlepsi w konkursach na Gross-Titlis-Schanze na głównych imprezach sezonu. Zawodnicy, którzy stawali na podium pucharowych konkursów na „Górze Aniołów” wywalczyli 34,59 % możliwych do zdobycia indywidualnych medali Igrzysk Olimpijskich, bądź Mistrzostw Świata – również tych w lotach. Po raz ostatni najmniej wiarygodnymi rezultatami zakończyły się zawody w grudniu 2002 roku, kiedy to żaden z będących w czołowej trójce zawodników nie sięgnął indywidualnie po medal na MŚ w Val di Fiemme. Pełna lista zawodników, która w tym samym sezonie stawała na podium i w Engelbergu, i na imprezie mistrzowskiej, znajduje się na dziesiątej stronie załączonego dokumentu.

I w tym miejscu kończy się dotychczasowa historia pucharowych zmagań na skoczni Gross-Titlis. Już w sobotę i niedzielę napisany zostanie jej kolejny rozdział. Największą niewiadomą dla polskich kibiców będzie forma Kamila Stocha, który po dwutygodniowej przerwie poświęconej na treningi w Ramsau powróci do karuzeli Pucharu Świata. Czy przed świętami Bożego Narodzenia biało-czerwoni sprawią kibicom prezent pod choinkę i natchną ich optymizmem przed zbliżającym się 61. Turniejem Czterech Skoczni? Czy w Engelbergu wysoką formę potwierdzą liderzy pierwszej części sezonu? Za kilka dni już wszystko będzie jasne.

Zobacz tabelę ze statystykami >>

Adam Bucholz


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (15320) komentarze: (65)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kierownik_kotlowni bywalec

    Bardzo fajne statystyki. Gratulacje dla Autora. Sporo pracy. Ten Engelberg zawsze wnosił coś do cyklu. Choćby te pamiętne (wy)skoki Cecona czy Hockego. Jeszcze wcześniej Goldiego, Freiholza, sporo tego było. Teraz jest internet, od razu wszystko jasne, wówczas czekało się na jakąś kilkuzdaniową notkę w Przeglądzie Sportowym:)
    Wbrew utartej opinii ostatnio rzadko kiedy ten najlepszy w Engelbergu świętował triumf na Czterech Skoczniach. Osobiście obstawiam, że i w tym sezonie sytuacja się powtórzy. Ciekawe jak będzie.

  • anonim
    klechdy engelbergowe

    pamietam ten konkurs z 1993 roku, lecial na Eurosporcie, skoczyli wszyscy pierwsza serie i czekanie na druga, wyniki jakies od czapy na polmetku, dzieciak Ahonen prowadzi, Freiholz notuje swoj zyciowy wystep w Pucharze Swiata, do tego jeszcze Myrbakken, ciekawie przed finalem w czolowce, ale zbierali sie z ta druga seria tyle (cos tam wialo i padalo) , ze usnalem... budze sie, a tu po skokach, cholera, co w z tym Ahonenem i Freiholzem, kto wygral ? zero informacji gdziekolwiek, takie czasy w polskich skokach wtedy byly, absolutna cisza w mediach o tej dyscyplinie sportu oczywiscie z racji naszej bryndzy na tej niwie, po dluugim czasie dopiero sie dowiedzialem, ze druga serie jednak odwolano i Ahonen o wygladzie przedszkolaka z mlekiem pod nosem wygral wtedy swoj pierwszy konkurs, a Freiholz zaliczyl swoja zyciowke w PS...

  • piotr186 profesor
    Emil

    Punkty te same ale prestiż już niekoniecznie. Zresztą nie zależy mi na deprecjonowaniu wyniku kogokolwiek, więc tak samo wysoko ceńmy wyniki Polaków w kadłubowych zawodach PŚ w Saporro, czy (może) w tym roku w Wiśle..

  • Emil profesor

    No cóż Piotrze w sportach zimowych nie ma jeszcze systemu z golfa gdzie punkty do rankingu są zależne od obsady :P Cały czas wygrana w PŚ to wygrana w PŚ, tyle samo punktów i taki sam prestiż.

  • anonim
    ciekw

    Ciekaw jestem formy Kamilka......jak dalej będzie lipa to chyba w ogóle pożegnamy się z transmisjami w tvp;p,- tak żartem mówiąc. jednakże oczekuję jakiejś popawy, chociaż tej drugiej dziesiątki...

  • Emil profesor

    @piotr186 I Kowalczyk za wygraną w "kontynentalu:" zdobyła 115 punktów PŚ. :D

  • Pavel profesor
    @piotr186

    Zgłupiał chłop, Johaug jest w słabej formie, a więc jeden pies czy startuje czy nie, a brakowało jedynie Bjoergen, a więc nie porównuj do jakiegoś PK i módl się, aby jakiś skoczek osiągną chociaż 1/4 wyników Kowalczyk.

  • anonim
    Mam juz dosyc!

    Przed chwila ogladalem podium konkursu w Canmore. I znowu! Jak to trafnie powiedzial Babiarz - zamiast Mazurka Dabrowskiego organizatorzy zagrali Marsz Dabrowskiego!

    Czy Apoloniusz Tajner moglby w koncu zainterweniowac FIS, albo organizatorow poszczegolnych konkursow, aby grali polski hymn w odpowiednim rytmie?! Od ponad 11 lat musimy sluchac takiej wersji hymnu w poszczegolnych konkursach skokow, a od kilku lat takze biegow...


    Jak tak pomysle, to w skokach hymny sa grane w zawodach w tych krajach:

    - Polska, Wlochy, Slowenia - polski hymn prawidlowo
    - Niemcy, Austria, Szwajcaria - polski hymn grany za wolno
    - Finlandia, Norwegia, Japonia - konkursy bez hymnow

  • anonim
    @piotr186

    W jakiej słabej? Chłopie opanuj się jakby to był jakiś Kot czy Kubacki to byś się tarzał z podniecenia...

  • ostry017 stały bywalec
    dm

    Tak jest daleko dosyć ale zawodnik wygląda jakby płynął w powietrzu ;) http://www.youtube.com/watch?v=xeZiyVwS58Q ach żeby Kamil się pozbierał i wrócił do takiego skakania ;)

  • ostry017 stały bywalec
    @fan

    O tak, kamera w Innsbrucku jest fantastyczna, a co do tej z Engelbergu to jest przynajmniej jakies urozmaicenie w ogladaniu :) Ja jeszcze lubie kamere z Oberstdorfu ze skoczni dużej ;)

  • fan profesor

    Wlasnie ze fajnie jest kamera ustawiona w Engelbergu, widzi sie jakby skoczek "wyciskal" skoki do bolu i ladna prezentowana sylwetka z gory.Podobna jak sie nie myle kamera jest w Kulm, gdzie tez widac z gory lot skoczka.Najgorzej to zdecydowanie Vikersund.W ogole sie nie czuje jakby to byla skocznia mamucia, jakby skakali na duzej skoczni takie to sprawia wrazenie.Przed przebudowa Vikersund kamera byla oki, skoczek lecial i lecial i widac ze leci na mamucie.Fajna jest tez kamera w Innsbrucku, ale i skocznia jest tam specyficzna.

  • haze doświadczony
    niezłe kwiatki...

    "Za to w zupełnie innych nastrojach ze Szwajcarii wracali Goldberger, Schwarzenberger i Christof Duffner" - zdrowo chłopcy popili, pamiętam to...

  • anonim
    loks

    Myślę, że nie będzie Kazachstanu, ale powinny być Stany Zjednoczone, Mackenzie Boyd - Clowes z Kanady i Kaarel Nurmsalu z Estonii.

  • Emil profesor

    http://www.youtube.com /watch?v=lDDQaLwZNms

    http://www.youtube.com/ watch?v=6DB-jxf07V4

    http://www.youtube.com/ watch?v=4u_Rx3tOo_w

    To są najgorsze kamery. Vikersund przy tym to super kamera podobnie Engelberg :P

  • haze doświadczony
    kto was rzeźbi, mości redakcjo?

    "wyprzedził pochodzącego z kraju Wikingów Johana..." - Tzn. z którego kraju wikingów? Bo ja znalazłem 5 takich krajów.

    "Minął niecały rok i pucharowe zawody powróciły na „Górę Aniołów” - tzn, kiedy u diabła odbyły się te zawody?

  • Emil profesor
    @Jabbar

    No zwłaszcza z mniejszej skoczni. To zupełny dramat. Chociaż dla mnie i tak to cały czas nr 2 po Lillehammer 2004 :)

  • fankuba88 doświadczony
    @Emil

    Akurat wtedy było to wymuszone mgłą,więc można im wybaczyć:)Dodam jeszcze,że w Harrachovie w 2011 mieliśmy miks.Czyli mgła plus ta kamera.Przez to w kwalifikacjach,nie mogliśmy zobaczyc ponad 180-metrowego lotu Jakuba Kota:).

  • ostry017 stały bywalec
    Artur95

    http://sport.tvp.pl/skoki/skoki-ps/wideo tutaj jak zajedziesz kilka stron do tyłu znajdziesz całe serie z konkursów poprzedniego sezonu. ;)

  • M_B profesor
    @pjotr186

    I co za głupoty gadasz że Hula w 2 dzień miał formę życia jak w 3 ją miał ? Doskonale to pamiętam i aż sprawdziłem z ciekawości

  • Emil profesor

    @piotr186 W 2010 r w ciągu weekendu w Engelbergu punkty zdobyło czterech Polaków w tym trzech w czołowej dziesiątce, w tym jeden dwa razy na podium, a drugi dwa razy w dziesiątce. Rok wcześniej nasi w Engelbergu też nieźle skakali poza Małyszem co był słabszy od Stocha, a jeszcze rok wcześniej zwyżkę formy miał Łukasz Rutkowski.

  • anonim

    Hej mam pytanie.Czy jest jakaś strona internetowa z konkursami PŚ z poprzednich sezonów? Chodzi mi o retransmisje całych zawodów do obejrzenia np. z Zakopanego w 2011...

  • Emil profesor

    A dla mnie najgorzej usytuowana kamera w historii to było Lillehammer 2004. Potem Pragelato 2008 ale tylko 1 konkurs zimą. A następnie letnie konkursy w Courchevel w tym roku na mniejsze skoczni. Za kamerą w Engelbergu i Vikersund też nie przepadam ale daleko im do tamtych.

  • fankuba88 doświadczony
    @piotr186

    Nie przesadzaj z tą "najgorszą kamerą".Zdecydowanym "liderem" w tej kwestii jest Harrachov.Zarówno jeżeli chodzi o mamuta jak i dużą skocznię.

  • piotr186 profesor
    M-B

    Wtedy pierwszy konkurs odbywał się w anormalnych warunkach i odwołali drugą serie bo trzy pierwsze miejsca zajmowali Austriacy, dzień później Hula miał formę życia chyba, a w ostatnim konkursie okantowali Małysza...

  • piotr186 profesor
    Emil

    A mi się zawsze kojarzył że słabszym i skokami Polaków i tym ze nigdy Małyszowi nie leżała. Chyba obok Kuusamo na tej skoczni mam najmniej dobrych wspomnień z występów Polaków.

  • M_B profesor

    Do tego Hula może i zajął tam najwyższe miejsce w PŚ, ale miał jakiś wyjątkowy dzień wtedy, bo w tamtym roku były bodaj 3 konkursy w Engelbergu i Hula w dwóch poprzednich skakał słabo.

  • Emil profesor

    @piotr186 Dziwne bo mi zawsze Engelberg kojarzył się z "polską górką formy" po słabym początku sezonu i przed słabym TCS.

  • M_B profesor
    @piotr186

    A Stoch z pozycjami w 10-tcę i miejscem na podium tam to co?

  • piotr186 profesor
    obserwator

    Fakt , dopóki nie zaczęli przeprowadzać zawodów PŚ w Vikersund to tam była najgorzej usytuowana kamera.

    Po za tym skocznia niezbyt szczęśliwa dla Polaków, Małysza dwa razy tam oszukali (2001,2010 rok) , reszta tez tam nie specjalnie skakała.. wyjątkiem jest tylko Hula który akurat w Engelbergu zaliczył swoje życiowe osiągniecie w PŚ.

  • M_B profesor
    @okiemkibica.cba.pl

    Z tego co kojarzę, to Olek miał więcej tych podejść, bodaj w TCS-ie do Innsbrucka, Zakopane x 2 i ostatnie 4 konkursy sezonu poza oczywiście finałowym, wynik miał dobry punktowy owszem mimo to, ale teraz po prostu niech pokaże w Lahti, że zasługuje na starty w TCS, będzie mógł się porównać z Kłuskiem, który jak wiemy nie powalił swoimi występami w Pucharze Świata. Jak w Lahti wypadnie bardzo dobrze, lepiej niż w Ałma acie to myślę, że na TCS-a zostanie powołany.

  • anonim

    Zastanawiam się, czy w ten weekend będziemy świadkami wielkich powrotów naszych Orłów w skokach narciarskich? Nasi liderzy (Stoch i Żyła) po nieudanym początku sezonu Pucharu Świata odpuścili konkursy w Soczi i potrenowali w Ramsau. Adam Małysz w wywiadzie dla eurosportu powiedział, że widzi postępy i liczy na dobre skoki już w Engelbergu. Do Szwajcarii po dobrych występach w Pucharze Kontynentalnym pojedzie również Klemens Murańka. 18 latek z Zakopanego ostatni raz w kadrze był dokładnie 9 miesięcy temu. Szkoda tylko, że Łukasz Kruczek nie widzi miejsca w kadrze dla srebrnego medalisty MŚ juniorów z 2012 roku, Aleksandra Zniszczoła. Olek w zeszłym sezonie w 6 występach wyskakał 60 punktów. W ten weekend będzie rywalizował w Lahti i myślę, że jak zajmie miejsce na podium, to trener będzie musiał dać mu szansę podczas Turnieju Czterech Skoczni.

  • anonim
    Kamil Stoch i Robert Mateja

    Kamil i Robert mają w PŚ,w konkursach indywidualnych 151 występów :)

  • anonim

    co o tym sądzicie? http://www.sportslaski.pl/tajner-zdradzil-nowy-plan-zimowy-turnie j-trzech-skoczni-min-w-wisle,sport-slaski,40969,info.html

  • FanKamila początkujący

    Pamiętam taki sezon, co Adam chyba z 17. miejsca po pierwszej serii awansował na trzecie - coś pięknego :)

  • marro profesor

    Przeczytałem wszystko, ale artykuł zdecydowanie za długi. Za bardzo szczegółowy opis danych z tabelki. Dla mnie Engelberg zawsze kojarzy sie ze świetami. Czesto zdarzało sie, że kto dobrze skakał na tej skoczni ten utrzymywał również forme do TCS.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl