To idzie młodość – Albertville 1992

  • 2014-01-21 00:05

Wizerunkowy i komercyjny sukces Los Angeles, gospodarza letnich igrzysk w 1984 roku, doprowadził do istnego oblężenia Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego przez miasta-kandydatów do organizacji tej imprezy. Igrzyska olimpijskie stały się nie tylko największymi zawodami sportowymi na świecie, ale także towarem luksusowym, pożądanym przez najmożniejszych tego świata. Chęć goszczenia u siebie igrzysk w 1992 roku wyraziło trzynaście miejscowości, z których sześć walczyło o organizację ich zimowej edycji.

W szranki o XVI Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 1992 roku stanęły francuskie Albertville, amerykańskie Anchorage, niemieckie Berchtesgarten, włoska Cortina d'Ampezzo, szwedzkie Falun, norweskie Lillehammer oraz – uważana za faworyta wyścigu – Sofia. Eksperci nie mieli wątpliwości, iż wybór stolicy Bułgarii byłby nowatorski i poszerzyłby olimpijskie wpływy o nowe państwo, które w porównaniu ze swoimi rywalami, jeszcze nigdy nie organizowało ani letnich, ani zimowych igrzysk. Głosowanie odbyło się na sesji MKOl w Lozannie w 1986 roku. Do wyboru gospodarza ZIO potrzeba było aż sześciu tur wyborów. W decydującej, Sofia poległa z ofertą Albertville. Francuska kandydatura otrzymała 51 głosów, przy 25 dla stolicy Bułgarii i 9 dla Falun. Co ciekawe, wybór Albertville najprawdopodobniej pogrzebał szanse Paryża w staraniach o letnie igrzyska. Głosowanie odbywało się tego samego dnia i większość członków MKOl nie chciało drugi raz powierzać igrzysk temu samemu państwu. Ostatecznie letnia impreza trafiła do Barcelony, rodzinnego miasta prezydenta MKOl, Juana Antonio Samarancha.

W sukces Albertville nie wierzyło wielu analityków i ekspertów. Wszystko dlatego, iż Francuzi postanowili rozłożyć igrzyska na przestrzeni 1040 kilometrów kwadratowych. MKOl uwierzył jednak w obietnice szefów komitetu organizacyjnego – Michela Barniera i słynnego alpejczyka Jeana-Calude'a Killy'ego – iż impreza zachowa spójny charakter. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Zaledwie 18 konkurencji rozegrano w głównym mieście ZIO, zaś pozostałe zostały rozsiane po Courchevel, La Plagne, Les Arcs, Les Menuires, Les Saisies, Meribel, Pralognan-la-Vanoise, Tignes i Val d'Isere. Skończyło się na horrorze logistycznym, przede wszystkim dla kibiców i dziennikarzy, muszących pokonywać znaczne odległości z jednej olimpijskiej areny na drugą. Głos zabierali także ekolodzy, którzy sprzeciwiali się decyzji francuskiego rządu o zniesieniu programu ochrony lasów w celu zbudowania toru bobslejowego i tras narciarskich. Prawdziwym problemem były jednak przemiany polityczne w Europie. Gospodarze nie byli przygotowani na przyjazd kilkunastu dodatkowych reprezentacji. Dość powiedzieć, iż miasto Brides-les-Baines, gdzie wybudowano wioskę olimpijską, miało 10 milionów dolarów deficytu i wisiało nad nim widmo bankructwa. Problem został rozwiązany w następujący sposób – państwa byłego Związku Radzieckiego (z wyłączeniem Litwy, Łotwy i Estonii), przysłały na igrzyska wspólną reprezentację, pod nazwą Wspólnoty Niepodległych Państw. Ich przyjazd na imprezę został opłacony przez głównych sponsorów MKOl.

Uroczysta ceremonia otwarcia XVI Zimowych Igrzysk Olimpijskich miała miejsce 8 lutego 1992 roku na Theatre des Ceremonies w Albertville. Do regionu Savoie we Francji przybyło 1801 sportowców z 64 państw. Po ośmiu latach przerwy do rywalizacji powrócił Senegal, po pięćdziesięciu sześciu – Łotwa, zaś po sześćdziesięciu czterech - Litwa. Ponownie witano także reprezentację zjednoczonych Niemiec, a w miejsce ZSRR pojawiła się drużyna Wspólnoty Niepodległych Państw. Na zimowych igrzyskach zadebiutowały z kolei zespoły Algierii, Bermudów, Brazylii, Chorwacji, Estonii, Hondurasu, Irlandii, Słowenii i Suazi. W porównaniu z zawodami w Calgary, do Albertville nie przybyły ekipy Fidżi, Guamu, Gwatemali, Meksyku i Portugalii. We Francji pojawiła się także 53-osobowa reprezentacja Polski, której chorążym po raz drugi został hokeista, Henryk Gruth. Europejska Wspólnota Gospodarcza, znana obecnie jako Unia Europejska, proponowała komitetowi organizacyjnemu 12 milionów dolarów, w zamian za umożliwienie otwarcia igrzysk Jacques'owi Delors, przewodniczącemu Komisji Europejskiej. Francuzi jednak byli nieugięci i imprezę w Albertville otworzył ich prezydent, Francois Mitterrand. Ogień olimpijski na stadion wprowadził Michel Platini. Znakomity francuski piłkarz przekazał jednak na samym końcu pochodnię towarzyszącemu mu ośmiolatkowi. I to właśnie Francois-Cyrille Grange zapalił olimpijski znicz.

Igrzyska w Albertville zapisały się jako nowy rozdział olimpijskich skoków narciarskich. Po pierwsze – FIS przemianowało normalną i dużą skocznię z 70- i 90- metrowej na 90- i 120- metrową. Po drugie – w skokach dominował już styl V. Aby móc na olimpijskich obiektach w Courchevel rywalizować o medale, trzeba było porzucić dotychczasowy styl równoległy i przerzucić się na zupełnie nową technikę. Najszybciej do tej zmiany przystosowali się młodzi zawodnicy. Niekwestionowanym faworytem do złota był Toni Nieminen. 16-letni Fin stał się objawieniem olimpijskiego sezonu. Triumfował w Turnieju Czterech Skoczni i pewnie zmierzał po zwycięstwo w klasyfikacji Pucharu Świata. Spekulowano nawet czy będzie w stanie wyrównać osiągnięcia swojego rodaka Mattiego Nykaenena, który w Calgary zdobył trzy złote medale, ale nie potrafił przystosować się do nowego stylu latania i rok przed igrzyskami zakończył karierę. Jako głównych rywali Nieminena wskazywano Austriaków Andreasa Feldera i Ernsta Vettoriego, którzy najszybciej ze „starej gwardii” przestawili się na nową technikę, oraz Martina Hoellwartha i Heinza Kuttina. Mistrz świata z Val di Fiemme przyjechał do Francji pomimo przeciętnych wyników, zaś rezerwowym została jedna z rewelacji sezonu – Werner Rathmayr. Kiedy jednak Austriak nie zmieścił się do składu na konkurs drużynowy, postanowił wyjechać z Francji. Na igrzyska w Albertville nie udało się przybyć Eddiemu Edwardsowi. FIS i MKOl były niezadowolone, iż o ostatnim zawodniku konkursów w Calgary mówiło się tyle samo, co o zwycięzcy. Zaostrzono więc przepisy kwalifikacji olimpijskiej, których Brytyjczyk nie był w stanie już przebrnąć. Do Francji przybył za to jeden Polak, Zbigniew Klimowski, który z powodu gorączki wystąpił tylko w konkursie na dużej skoczni. Na ZIO w Albertville wystąpiło 63 skoczków narciarskich z 17 państw. Pojawiła się wspólna reprezentacja Niemiec, zaś drużyny Jugosławii i ZSRR zostały zastąpione przez Słowenię i WNP. W porównaniu z igrzyskami w Calgary, na starcie zabrakło Hiszpanów, ale po 56 latach ponownie wystąpił reprezentant Rumunii.

Olimpijską rywalizację skoczków otworzył, rozegrany 9 lutego, konkurs na normalnej skoczni. Jako pierwszy granicę 85 metrów pokonał Risto Laakkonen. Fin lądował na 85,5 metrze. Taką samą odległość uzyskał Heinz Kuttin. Austriak przegrywał jednak o pół punktu z Finem z powodu niższych not za styl. Lepiej spisał się jego rodak, Ernst Vettori, który poszybował na 88 metr i objął prowadzenie w zawodach. Gorzej spisał się Jens Weissflog. Wciąż niemogący przyzwyczaić się do nowej techniki latania, Niemiec uzyskał odległość 84 metrów i po swojej próbie był czwarty. Dalej skoczył Mika Laitinen. Fin wyrównał osiągnięcie swojego rodaka Laakkonena, dolatując do 85,5 metra. Wszystkich przeskoczył jednak niespełna 18-letni Martin Hoellwarth. Austriacki nastolatek pofrunął na odległość 90,5 metra i objął prowadzenie z przewagą pięciu punktów nad Vettorim. Do wyniku Hoellwartha nie byli w stanie zbliżyć się Andreas Felder, Heiko Hunger i Jiri Parma. Austriak, Niemiec i Czechosłowak zgodnie lądowali na 87 metrze. Nastał moment na skok wielkiego faworyta. Toni Nieminen poszybował na odległość 88 metrów, co dawało mu po swoim skoku drugie miejsce. Do liderującego Hoellwartha tracił 4,5 punktu. Do czołówki wskoczył także Lasse Ottesen. Norweg oddał skok na 86,5 metra. Po pierwszej serii prowadził Hoellwarth przed Nieminenem, Vettorim, Felderem, Parmą, Hungerem i Ottesenem.

Druga seria przyniosła dobry skok reprezentanta gospodarzy. Piętnasty na półmetku Didier Mollard uzyskał odległość 85 metrów i dzięki temu znalazł się ostatecznie w pierwszej dziesiątce olimpijskiej rywalizacji. Półtora metra bliżej wylądował Jens Weissflog, który przegrał z Francuzem różnicą 1,2 punktu. Mistrz świata z Val di Fiemme, Heinz Kuttin szybuje na 86 metr i zostaje liderem konkursu z przewagą 4,7 punktu nad Mollardem. Pół metra bliżej ląduje Mika Laitinen, który plasuje się po swoim skoku tuż za Austriakiem. Finałową próbę psuję Risto Laakkonen. Ósmy po pierwszej serii Fin ląduje na 79 metrze i traci swoje czołowe miejsce w konkursie. Podobnie rzecz się ma z Lasse Ottesenem, który po drugim skoku na odległość 72,5 metra ostatecznie kończy olimpijskie zawody na 45. pozycji. Lepiej spisuje się Heiko Hunger. Niemiec ląduje na 84 metrze i po swojej próbie jest trzeci. Dwa metry krócej od Hungera skacze Jiri Parma, który tym samym spada na szóstą lokatę. Na 83 metrze swój finałowy skok kończy Andreas Felder, który tym samym zostaje sklasyfikowany na trzecim miejscu. Na górze skoczni w Courchevel pozostaje najlepsza trójka pierwszej kolejki. Świetnie spisuje się Ernst Vettori. Austriak frunie na odległość 87,5 metra i obejmuje prowadzenie z przewagą 8,4 punktu nad Kuttinem. Stawiany w roli faworyta, Toni Nieminen skacze trzy metry bliżej i przegrywa z Vettorim o 5,8 punktu. Tym samym wiadomo, iż mistrzem olimpijskim zostanie reprezentant Austrii. Na starcie pozostaje tylko liderujący na półmetku Martin Hoellwarth. Siedemnastoletni skoczek uzyskuje w finałowej próbie dystans 83 metrów, który pozwala na wyprzedzenie Nieminena o 1,1 punktu. Tym samym Austriacy zajęli pierwsze dwa miejsca na olimpijskim podium. Konkursy w ramach igrzysk w Albertville miały być zdominowane przez młodych zawodników. I choć 17-letni Hoellwarth i 16-letni Nieminen mogli cieszyć się ze srebrnego i brązowego medalu na normalnej skoczni, to tytuł mistrzowski przypadł 27-letniemu Vettoriemu, będącemu od dziesięciu lat jednym z czołowych skoczków narciarskich świata.


XVI Zimowe Igrzyska Olimpijskie Albertville 1992 - konkurs na normalnej skoczni:

Courchevel, skocznia Tremplin Le Praz K-90, 9 lutego 1992:


1. Ernst Vettori (Austria) – 222,8 pkt. (88,0/87,5 m)

2. Martin Hoellwarth (Austria) – 218,1 pkt. (90,5/83,0 m)

3. Toni Nieminen (Finlandia) – 217,0 pkt. (88,0/84,5 m)

4. Heinz Kuttin (Austria) – 214,4 pkt. (85,5/86,0 m)

5. Mika Laitinen (Finlandia) – 213,6 pkt. (85,5/85,5 m)

6. Andreas Felder (Austria) – 213,5 pkt. (87,0/83,0 m)

7. Heiko Hunger (Niemcy) – 211,6 pkt. (87,0/84,0 m)

8. Didier Mollard (Francja) – 209,7 pkt. (84,5/85,0 m)

9. Jens Weissflog (Niemcy) – 208,5 pkt. (84,0/83,5 m)

10. Jiri Parma (Czechosłowacja) – 207,9 pkt. (87,0/82,0 m)


Pięć dni później rozegrano konkurs drużynowy na dużej skoczni. Wielkimi faworytami byli Austriacy. Okazało się jednak, iż wcale nie będzie im łatwo odnieść ten sukces. Do walki o złoty medal włączyła się reprezentacja Finlandii z fantastycznie skaczącym Tonim Nieminenem. Walka o końcowy triumf toczyła się do ostatniego skoku. I wtedy szalę na swoją korzyść przechylili Finowie. Skok Nieminena na 122 metr, przy odległości 109,5 metra Andreasa Feldera oznaczał obronę tytułu olimpijskiego z Calgary przez Finów różnicą 1,5 punktu! Najdłuższy skok zawodów należał do Martina Hoellwartha. Austriak w pierwszej rundzie poszybował na odległość 123,5 metra, ale to okazało się za mało, by wywalczyć coś więcej, niż srebrny medal olimpijski. Brązowe krążki zdobyła reprezentacja Czechosłowacji. Łącznie w konkursie drużynowym wystąpiło czternaście zespołów.

XVI Zimowe Igrzyska Olimpijskie Courchevel 1992 - konkurs drużynowy na dużej skoczni:

Courchevel, skocznia Tremplin Le Praz K-120, 14 lutego 1992:


1. Finlandia (Ari-Pekka Nikkola, Mika Laitinen, Risto Laakkonen, Toni Nieminen) – 644,4 pkt.

2. Austria (Heinz Kuttin, Ernst Vettori, Martin Hoellwarth, Andreas Felder) – 642,9 pkt.

3. Czechosłowacja (Tomas Goder, Frantisek Jez, Jaroslav Sakala, Jiri Parma) – 620,1 pkt.

4. Japonia – 571,0 pkt.

5. Niemcy – 544,6 pkt.

6. Słowenia – 543,3 pkt.

7. Norwegia – 538,0 pkt.

8. Szwajcaria – 537,9 pkt.

9. Szwecja – 515,1 pkt.

10. Francja – 510,9 pkt.

Minęły dwa dni i przed zawodnikami pozostał ostatni olimpijski konkurs na skoczniach w Courchevel. Rywalizację na dużym obiekcie lotem na 105 metr otworzył Andreas Felder. Siedem metrów dalej od Austriaka skoczył startujący po nim Christof Duffner. Udanie zaprezentował się zawodnik gospodarzy. Steve Delaup wylądował na 106 metrze i zajmował drugą pozycję. O 3,5 metra dalej od Francuza szybował Mika Laitinen. Słabo spisał się mistrz olimpijski z normalnej skoczni, Ernst Vettori. Jego próba na 101,5 metra oznaczała utratę szans na walkę o kolejny medal. Nie zawiódł z kolei Martin Hoellwarth. Dwukrotny wicemistrz olimpijski z Albertville rozpoczął bój o trzeci krążek świetnym lotem na 120,5 metra. Reprezentant Austrii wyprzedził dotychczasowego lidera Duffnera o 18,4 punktu. Siedem metrów krócej od Hoellwartha skoczył Masahiko Harada. 23-letni Japończyk plasował się na drugiej pozycji ze stratą 14,5 punktu do lidera zawodów. Dobry skok na 110,5 metra oddał Ivan Lunardi. Dzięki swojej próbie Włoch został sklasyfikowany na trzecim miejscu. W czołówce zawodów znalazł się bez problemu Heinz Kuttin, który poszybował na odległość 117,5 metra i znalazł się tuż za Hoellwarthem ze stratą 4,2 punktu. Szansy na indywidualne złoto nie chciał zmarnować Toni Nieminen. Fińska rewelacja olimpijskiego sezonu tym razem nie zawiodła. Wspaniały lot na 122 metr wyprowadził szesnastolatka na prowadzenie z przewagą 2,1 punktu nad Hoellwarthem. Skaczący po Finie Jiri Parma doleciał do 111,5 metra, dzięki czemu znalazł się na piątej lokacie. Na półmetku rywalizacji na dużej skoczni prowadził Nieminen przed Hoellwarthem, Kuttinem, Haradą, Parmą, Lunardim, Duffnerem i Laitinenem. Polski rodzynek, Zbigniew Klimowski, po skoku na odległość 87,5 metra zajmował 53. miejsce.

W finale poprawił się dwudziesty szósty po pierwszej serii Ernst Vettori. Skok na odległość 104,5 metra pozwolił mu na awans na piętnastą pozycję. Metr bliżej lądował rodak Vettoriego, Andreas Felder, który tym samym objął prowadzenie w konkursie. Ponownie dobrze spisał się Steve Delaup. Jego próba na 105,5 metra pozwoliła na wyprzedzenie Feldera różnicą 8,7 punktu. Gorzej zaprezentował się Franci Petek. Słoweniec uzyskał odległość 99,5 metra i przegrał z Francuzem o 8,5 punktu. Taką samą odległość uzyskał Michaił Jesin. Rosjanin startujący w barwach WNP zajął tym samym czwartą pozycję. Swój finałowy skok zepsuł Mika Laitinen. Ósmy na półmetku Fin doleciał do 95,5 metra i ostatecznie wypadł z pierwszej dziesiątki zawodów. Podobnie jak Christof Duffner, który w drugiej serii osiągnął granicę setnego metra. Dalej o 2,5 metra od Niemca skoczył Ivan Lunardi, co pozwoliło reprezentantowi Włoch na zajęcie drugiej lokaty ze stratą 0,4 punktu do Delaupa. Francuza na prowadzeniu zmienił Jiri Parma, który poszybował na odległość 108,5 metra. Skaczący po nim Masahiko Harada okazał się jeszcze lepszy, oddając lot na 116 metr i wygrywając z Czechosłowakiem o 13,3 punktu. Trzeci po pierwszej kolejce Heinz Kuttin skacze cztery metry bliżej od Austriaka. Pozwala to jednak mistrzowi świata z Val di Fiemme na utrzymanie medalowej pozycji. Kuttin wyprzedził Haradę różnicą 3,5 punktu. Jeszcze dalej poszybował Martin Hoellwarth. Siedemnastoletni Austriak doleciał do 116,5 metra i objął prowadzenie z przewagą 12,5 punktu nad Kuttinem. Po złoto pofrunął jednak Toni Nieminen. Daleki i fantastyczny lot na 123 metr pozwolił mu na triumf w olimpijskim konkursie. Drugiego (po raz trzeci w Albertville) Hoellwartha pokonał o 12,2 punktu. Brąz przypadł Kuttinowi. Tym samym Toni Nieminen został najmłodszym indywidualnym złotym medalistą w historii zimowych igrzysk olimpijskich. Z kolei najlepsza trójka zawodników na dużej skoczni w Courchevel utworzyła do dziś najmłodsze podium w olimpijskiej historii skoków narciarskich. W dniu zawodów Nieminen, Hoellwarth i Kuttin mieli łącznie 55 lat i 246 dni. Zbigniew Klimowski ostatecznie zakończył zawody na 49. pozycji.


XVI Zimowe Igrzyska Olimpijskie Albertville 1992 - konkurs na dużej skoczni:

Courchevel, skocznia Tramplin Le Praz K-120, 16 lutego 1992:


1. Toni Nieminen (Finlandia) – 239,5 pkt. (122,0/123,0 m)

2. Martin Hoellwarth (Austria) – 227,3 pkt. (120,5/116,5 m)

3. Heinz Kuttin (Austria) – 214,8 pkt. (117,5/112,0 m)

4. Masahiko Harada (Japonia) – 211,3 pkt. (113,5/116,0 m)

5. Jiri Parma (Czechosłowacja) – 198,0 pkt. (111,5/108,5 m)

6. Steeve Delaup (Francja) – 185,6 pkt. (106,0/105,5 m)

7. Ivan Lunardi (Włochy) – 185,2 pkt. (110,5/102,5 m)

8. Franci Petek (Słowenia) – 177,1 pkt. (107,0/99,5 m)

9. Andreas Felder (Austria) – 176,9 pkt. (105,0/103,5 m)

10. Michaił Jesin (WNP) – 176,5 pkt. (108,0/99,5 m)

...

49. Zbigniew Klimowski (Polska) – 117,9 pkt. (87,5/91,0 m)


Męskie konkurencje biegów narciarskich na ZIO w Albertville zostały zdominowane przez reprezentantów Norwegii, którzy wywieźli z Francji komplet pięciu złotych medali. Królem biegów okazał się Bjoern Daehlie, który zdobył trzy złote medale (bieg pościgowy na 25 km, sztafeta oraz 50 km stylem dowolnym) oraz jeden srebrny w starcie indywidualnym na 10 kilometrów klasykiem. Wydarzeniem igrzysk był dziesiąty medal olimpijski w dorobku Raisy Smietaniny, która wywalczyła wraz z koleżankami z reprezentacji WNP złoto w sztafecie. Trasy w Les Saises podbiła jednak jej rodaczka, Lubow Jegorowa, zdobywczyni trzech złotych (15 km st. klasycznym, bieg pościgowy na 15 km i sztafeta) i dwóch srebrnych krążków (5 km klasykiem i 30 km łyżwą). Kombinacja norweska przyniosła zwycięstwo reprezentantowi gospodarzy, Fabrice'owi Guyowi. Ósme miejsce, najlepsze w wykonaniu wszystkich polskich olimpijczyków w Albertville, zajął Stanisław Ustupski. Sensacją zakończył się konkurs drużynowy, wygrany przez Japończyków.

Olimpijski debiut zaliczyły we Francji biathlonistki. W historycznej, pierwszej konkurencji – sprincie na 7,5 km – zwyciężyła Rosjanka Anfisa Reizcowa. Najlepszym polskim osiągnięciem była dziewiąta pozycja naszej męskiej sztafety w składzie Jan Ziemianin, Jan Wojtas, Krzysztof Sosna i Dariusz Kozłowski. Triumfowali Niemcy, którzy mieli w drużynie dwukrotnego mistrza (sprint oraz szafeta) i wicemistrza (bieg indywidualny na 20 km) olimpijskiego – Marka Kirchnera.

W konkurencjach alpejskich nastąpiło historyczne wydarzenie. Alberto Tomba został pierwszym alpejczykiem w historii, który obronił mistrzostwo olimpijskie. „La Bomba” okazał się ponownie najlepszy w slalomie gigancie. W zjeździe zwyciężył otwierający zawody Austriak Patrick Ortlieb, który wcześniej nie odniósł ani jednej wygranej w Pucharze Świata. W kobiecym slalomie i kombinacji triumfuje jego rodaczka, Petra Kronberger.

W łyżwiarstwie szybkim dwa złote medale w biegach na 500 i 100 metrów zdobyła Amerykanka Bonnie Blair. Jeszcze lepsza okazuje się Gunda Niemann. Niemka wygrała starty na 3000 i 5000 metrów, zaś w biegu na 1500 metrów była druga. W debiutującym na igrzyskach, jako dyscyplina olimpijska, short tracku zwycięstwa indywidualnie i drużynowo odnosi Ki-hoon Kim z Korei Południowej.

Turniej hokejowy kończy się triumfem Wspólnoty Niepodległych Państw, która w meczu o złoto pokonała 3:1 Kanadę. Brąz wywalczyła Czechosłowacja po zwycięstwie 6:1 nad Stanami Zjednoczonymi. Jak dotąd, po raz ostatni w olimpijskiej rywalizacji hokejowej wzięła udział reprezentacja Polski. Nasz zespół zajął przedostatnie, 11. miejsce, po odniesieniu wygranej 4:1 nad Włochami.

W ramach XVI Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Albertville rozegrano 57 konkurencji w 12 dyscyplinach. Do rodziny olimpijskiej dołączyło narciarstwo dowolne i short track. Po raz ostatni na ZIO odbywały się także dyscypliny pokazowe. Były to curling oraz narciarstwo szybkie, przyćmione tragiczną śmiercią Nicolasa Bochataya. Szwajcar podczas porannego treningu przed zawodami zderzył się z ratrakiem. Tabelę medalową wygrała reprezentacja Niemiec, których sportowcy zdobyli 26 medali – 10 złotych, 10 srebrnych i 6 brązowych. We Francji medale padły łupem reprezentantów dwudziestu państw. Po raz kolejny nie udało się to Polakom.

Olimpijski znicz w Albertville zgasł 23 lutego podczas ceremonii zamknięcia XVI Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Pod wieloma względami impreza została zapamiętana jako rekordowa – ilości konkurencji, dyscyplin, reprezentacji narodowych czy przestrzeni, na której były rozgrywane zawody. Były także znakiem przemian dziejących się przede wszystkim w Europie. Konkursy skoków zostały zapamiętane jako triumf młodości, choć z domieszką wielkiego sukcesu Ernsta Vettoriego. Królem skoczni w Courchevel był jednak Toni Nieminen. Nam zmagania w Albertville zapisały się w pamięci jako jedne z najgorszych w historii naszych startów na zimowych igrzyskach. Najlepszym osiągnięciem biało-czerwonych była ósma lokata Stanisława Ustupskiego w kombinacji norweskiej. Gorzej niż we Francji naszym olimpijczykom wiodło się ostatni raz... w Sankt Moritz w 1928 roku.


Adam Bucholz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (19510) komentarze: (15)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • lecho bywalec
    Świetne artykuły

    Naprawdę, wielkie brawa dla autora :)

    Swoją drogą, takiego "sezonowca" jak Toni Nieminen świat skoków (i chyba w ogóle sportu) nie widział - sezon i WSZYSTKO wygrane, poza Mistrzostwem Świata w Lotach.

  • anonim
    Brawa dla autora!

    Uwielbiam ten cykl! :) W listopadzie nie wierzyłem, ale jeżeli dobrze liczę, to autor wyrobi się z olimpijską serią jeszcze przed Soczi.

    Wielkie brawa dla autora! Przyjemnie jest powspominać dawne czasy. Czekam na Lillehammer!

  • anonim

    Pierwsze ZIO na jakie patrzałem :) Pamiętam skoki, pamiętam Tombę, pamiętam też jego porażkę w slalomie z Finnem Christianem Jagge. Warto zauważyć, że w kombinacji w narciarstwie alpejskim pierwsze dwa miejsca zdobyli Włosi - Josef Polig i Gianfranco Martin, którzy nigdy wcześniej i nigdy później nie stali na podium PŚ i ogólnie należeli do drugiego, a nawet trzeciego garnituru ówczesnej czołówki. Wyszły im jedne zawody w życiu, za to jakie :)

  • anonim
    @piotr186n

    W sezonie 1991/1992 styl klasyczny nie dawał już raczej zwycięstw, ale nadal był popularny. Przecież skakali nim właśnie w Albertville Laitinen, Lunardi, Petek, Deelaup i wielu innych, co dawało im nawet lepsze rezultaty niż tym, którzy próbowali już skakać po nowemu, ale jeszcze nie umieli tej sztuki opanować (często problemem było np. podejście do lądowania czy moment rozwarcia nart w locie). Zatem tutaj jeszcze skoki Kowala czy Klimowskiego, choć tak rozpaczliwe, nie były jeszcze ewenementem. Ale rok później już byłyby.

  • piotr186n doświadczony

    i jeszcze skok Jana Kowala z TCS 1991/1992

    http://www.youtube.com /watch?v=_dZqfQHkhgA

    To już z cala pewnością styl klasyczny.

    To juz niemal pewne ze Polacy byli ostatnimi którzy skakali stylem klasycznym.

  • piotr186n doświadczony

    Skoki Zbigniewa Klimowskiego z IO 1992:

    http://www.youtube.com /watch?v=cFIWjaOgONk

    Co do stylu - ani to styl V ani klasyczny....

  • Lestek weteran
    @ Witkowski

    Niemieccy realizatorzy podczas TCS pokazywali go widzom ze szczególną namiętnością, niczym dinozaura :)

  • anonim

    Po wojnie zdecydowanie nasz najgorszy okres w skokach, tu nie ma wątpliwości. Symbolem tej degrengolady był bodaj Jarosław Mądry, który jeszcze po tych igrzyskach skakał stylem klasycznym, gdy wszyscy inni już od niego odeszli... pokazał się bodaj w ten sposób na Turnieju Czterech Skoczni 1992/1993, a może i później...

  • jma profesor
    Nieminen

    Ten skoczek mógłby stanąć do konkursu "największy zmarnowany talent". Nasz Mateusz Rutkowski to przy nim popierdółka :) Aczkolwiek, żal większy, bo nasz. No i Wojciech Fortuna też mógłby stanąć w tej rywalizacji.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl