Krzysztof Biegun: "Musicie mi wybaczyć"

  • 2014-04-25 22:13

Sezon zimowy zaczął w sposób dla siebie wymarzony, bo od zwycięstwa w zawodach Pucharu Świata. Potem już tak dobrze nie było, niemniej jednak miniona zima dla Krzysztofa Bieguna była pod wieloma względami przełomowa.

Skoczek z Gilowic bardzo wysoką dyspozycję zasygnalizował już latem. Zajął piątą pozycję w klasyfikacji Letniej Grand Prix, wygrywając zawody w Hakubie i zajmując trzecie miejsce w Niżnym Tagile. Dołożył do tego trzecią lokatę w Letnim Pucharze Kontynentalnym.

Choć jego zwycięstwo w Klingenthal uznawane jet przez wielu za szczęśliwe i przypadkowe to pamiętać trzeba, że Biegun nieźle radził sobie na treningach na Vogtland Arena, a fenomenalny skok oddał już podczas rozegranego dzień przed indywidualnymi zawodami konkursu drużynowego.

- Po lecie spodziewałem się bardzo dobrych skoków i tak też się stało – opowiada pierwszy lider Pucharu Świata w sezonie 2013/14 w wywiadzie dla PZN.pl - było dużo dobrych skoków, oczywiście gorsze także się pojawiły. Jestem bardzo zadowolony z zakończonego sezonu. Wiadomo, że w Pucharze Świata trochę się mi poszczęściło, ale ja też skakałem bardzo dobrze w Klingenthal. Wygrana została zapisana na moim koncie i na długo zostanie w mojej pamięci. Myślę, że to mój największy sukces tej zimy. Zdobyłem także złoty medal w drużynie na mistrzostwach świata juniorów oraz byłem szósty indywidualnie, a cenne krążki wywalczyłem też na uniwersjadzie. Każdy dobry wynik umacnia wiarę zawodnika w samego siebie i motywuje do dalszej pracy. Jest pewniejszy siebie, ponieważ wie, co osiągnął i na co go stać.

Dalsza część sezonu nie była już tak udana dla mistrza Uniwersjady. Taki stan rzeczy można zrzucić na karb braku doświadczenia i szumu, który po niespodziewanym sukcesie wytworzył się wokół skoczka:

- W tym sezonie trochę zabrakło mi sił w drugiej połowie zimy. Trochę opadłem z sił, trochę też mnie ten szum przytłoczył. Musicie mi wybaczyć. Ja się cały czas uczę, to w zasadzie mój pierwszy sezon na tak wysokim poziomie. W dodatku rozpoczęty na najwyższych obrotach. Wiem, jakie błędy popełniłem i będę się starał już ich nie powtórzyć. Bardzo dużo się nauczyłem tej zimy. Był to sezon pełen doświadczeń - wyznaje członek nowo nominowanej kadry B

Biegun nie ma jeszcze sprecyzowanych planów na przyszły sezon, ale przyznaje, że jednym z jego celów na pewno będą Mistrzostwa Świata w w Falun.

Cały wywiad do przeczytania na www.pzn.pl


Adrian Dworakowski, źródło: pzn.pl
oglądalność: (9474) komentarze: (16)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Stinger profesor

    Biegun podobnie jak Zniszczoł nie może już skakać na imprezach juniorskich a więc musi myśleć o PŚ. Jeżeli chce coś osiągnąć w tym sporcie to cel numer jeden to PŚ. Na pewno trudno będzie miał wejść do składu na MŚ w Falun al liczę na walkę z jego strony bo poprzednie lato i przynajmniej pół zimy pokazało że on może nieźle skakać.

  • ZKuba36 profesor
    Do Redakcji.

    Ostatnie wypowiedzi Bieguna, Zniszczoła oraz wyniki zimowe Ziobry, Kubackiego, Murańki, Huli, Miętusa, Kłuska, Miętusa i juniorów skłoniły mnie do poproszenia Redakcję Skijumping o rozmowę z trenerami naszych kadr (Kruczek, Maciusiak, Mateja) i zadanie 2. podstawowych pytań:
    1. Czy widzą przydatność treningu wytrzymałościowego w przygotowaniach skoczków narciarskich? (Przypominam, że trening wytrzymałościowy jest sprzeczny z treningiem siłowym).
    2. Jak widzą wpływ wyników letnich na wyniki zimowe?

    Swoją opinię na te tematy napiszę wkrótce.

  • anonim

    Mądrze się wypowiada także w dalszej części wywiadu na pzn.pl:

    Co się zmieniło w rodzinnych Gilowicach od czasu twojego zwycięstwa w Pucharze Świata?

    - Częściej zaczepiają mnie ludzie, rozpoznają, zadają pytania i rozmawiają o skokach. Wcześniej to się prawie nigdy nie zdarzało. Ludzie wiedzieli, że skaczę, ale aż tak się tym nie interesowali, dopóki w listopadzie nie pojawiłem się w telewizji. Wszyscy mi kibicowali, tak jak dawniej trzymali kciuki za Tomasza Adamka. Nagle, z dnia na dzień przyszła popularność, to było dla mnie nowe doświadczenie. Nigdy wcześniej nie miałem z czymś takim do czynienia. A z jeszcze większym zainteresowaniem, w dodatku przez cały czas, mierzy się Kamil Stoch. Kilka tygodni po zakończeniu sezonu Kamil mówił, że wciąż nie zdążył odpocząć, bo ciągle są wywiady, spotkania i realizuje zobowiązania sponsorskie. Trochę mu współczuję, ale takie są właśnie plusy i minusy bycia dobrym zawodnikiem. Kamil na pewno się z tym wszystkim liczył.

    Zachęcasz dzieci ze swojej okolicy do uprawiania skoków narciarskich?

    - Zdarza się, że rodzice przychodzą po autograf dla swoich dzieci i przy okazji pytają jak rozpocząć treningi skoków narciarskich. U nas w Gilowicach bardzo mało dzieci skacze, dlatego chciałbym w wolnej chwili wybrać się do szkół w mojej okolicy i zachęcić je, że warto trenować i spróbować swoich sił na skoczni, a nie spędzać cały czas przed komputerem.

  • dervish profesor

    Trudno tu cokolwiek komentować. Wypowiedź Bieguna jest najlepszym i dogłębnym komentarzem. Chłopak ma zdrowe spojrzenie na sport i życie, więc raczej można być spokojnym o jego karierę i spodziewać się stałego postępu. Czy będzie to postęp skokowy czy równomierny to się okaże, wszystko ma swoje zalety i wady. Ja chyba wolałbym żeby poszedł w ślady Adama , Kamila czy Macka i byśmy cieszyli się jego talentem przez wiele długich lat, niż wystrzelił jak petarda i szybko zgasł jak to przydarzyło się wielu młodym utalentowanym skoczkom. Oczywiście najlepiej by było żeby połączył obie te ścieżki, ale na takie cuda to stać tylko nielicznych (np. Gregor) polscy mistrzowie jak do tej pory prezentują inny model kariery.

  • dejw profesor

    O to że Biegunowi uderzy sodówka bym się nie martwił. Po jego wypowiedziach, samym sposobie wysławiania można zorientować się że to inteligentny i poukładany chłopak.

    Sezon zaczął bajecznie - bardzo często czytam opinie, że jego wygrana w Klingenthal to był czysty fart i przypadek. Otóż tak nie jest, obecnie przez nowy system, nie ma możliwości aby wygrać konkurs PŚ nie będąc w danej chwili w dyspozycji pozwalającej na spokojne zajęcie lokaty w TOP10. A Krzysztof właśnie w takiej dyspozycji na początku sezonu był (podobna była sytuacja z Koivurantą, który świetnie zaczął skakać na T4S).
    Problemy zaczęły się po konkursach w Polsce. Już na MŚJ skakał nierówno, a potem niestety było już coraz gorzej, w CoC skakał dwie, trzy klasy gorzej niż wcześniej (wyjątkiem jest drugi konkurs w Zakopanem, który mógł nawet wygrać).
    Mimo to, sezon z pewnością może zapisać na plus. Jego kariera rozwija się w bardzo szybkim tempie i oby tak dalej.

  • pepeleusz profesor

    Punktami zimą oczywiscie sie rozliczył, ale nie punkty powinny być celem a igrzyska i w miarę równe skakanie a nie oparte na jednym skoku. Ale on przegrał resztę zimy już latem. Błąd szkoleniowy. W zasadzie to było przygotowanie formy na lato, które wydłużyło się mu do listopada.

  • bardzostarysceptyk profesor
    Oczywiście najwięcej zależy od Krzysztofa ale...

    dużo też zależy od:
    a) środowiska rodzinnego, rodzice i rodzeństwo mogą bardzo pomóc ale też przeszkodzić i to w różny sposób. Np zły jest brak zainteresowania, ale nie najlepszy nadmierne zainteresowanie, patrz ojciec Klimka.
    b) środowiska rówieśniczego, tacy porządni chłopcy jak Krzysiek mają często zgubne zafascynowanie patologią czy marginesem. Bo to takie pozornie proste, łatwe i przyjemne jeśli porównać do ciężkich monotonnych treningów, które nie dają żadnej gwarancji na sukces. Mam nadzieję że nie ma on kolegów ocierających się o kryminał, a jeśli nawet ma, to ich nie słucha.
    c) środowiska trenerskiego, trenerzy i ich otoczenie to ludzie i mogą popełniać różne błędy, np czytałem, że za upadek Mateusza Rutkowskiego jakąś winę ponosił Heinz Kuttin, który nie potrafił, nie umiał, nie chciał w odpowiednim momencie ostro zareagować. Czy by to pomogło ? nie wiadomo.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl