Dawid Kubacki: Zesłanie do kadry B pozwoliło mi się znaleźć w tym miejscu, w którym jestem teraz

  • 2017-10-03 22:28

Skoczek pochodzący z Nowego Targu nie pozostawił złudzeń swoim rywalom w finałowych zawodach Letniego Grand Prix, wygrywając po raz piąty w tym sezonie po skokach na odległość 140 i 130 metrów. Zapewnił sobie tym samym pierwszy triumf w klasyfikacji generalnej LGP w karierze. Jak podsumował tegoroczne letnie zmagania? Co było najważniejszym elementem układanki, która złożyła się na jego świetną formę?

Dawid KubackiDawid Kubacki
fot. Tadeusz Mieczyński
Dawid KubackiDawid Kubacki
fot. Tadeusz Mieczyński

Dzisiejszy konkurs nie należał do najłatwiejszych. W bezproblemowym rozegraniu zawodów przeszkadzał zmienny wiatr. – To prawda. Musieliśmy dzisiaj zmierzyć się z dość ciężkimi i zmiennymi warunkami. Cieszę się, że poradziłem sobie w nich całkiem przyzwoicie. Na pewno nie było idealnie, mam pewien niedosyt co do drugiego skoku. Rozmawialiśmy już na ten temat z trenerem i również uznał, że nie był on dobry. Finałowa próba wystarczyła jednak do zwycięstwa w konkursie oraz w całym cyklu. Jak najbardziej mogę być z tego dnia zadowolony. Wczorajsze skoki były całkiem dobre, dzisiaj też prezentowałem przyzwoity poziom. Był to dla mnie dobry konkurs pod względem treningowym. Mimo tego, że była to poważna rywalizacja, co wiąże się z większą dawką emocji i dodatkową presją, zrobiłem to, co do mnie należało.

- Myślałem nad tym, że fajnie byłoby wygrać piąty konkurs z rzędu. Nie był to jednak cel sam w sobie, bo ciężko przewidzieć, czy odniesie się zwycięstwo, czy nie, szczególnie dzisiaj, gdy wiatr mocno kręcił. W takim przypadku najrozsądniej było skoncentrować się na tym, co mam do wykonania na skoczni. Nie miałem wpływu na to, co stanie się za progiem. Musiałem jednak walczyć do końca. Z taką myślą przyszedłem na skocznię i trzymałem się jej do końca.

Czy triumf w Letnim Grand Prix jest jednym z najszczęśliwszych momentów w karierze Kubackiego? – Nie wiem, czy to może konkurować z tytułem drużynowego mistrza świata. Ciężko mi to na gorąco ocenić. Na pewno to przyjemny moment, jeszcze nie miałem takiego sukcesu w swoim dorobku. Dziś jeszcze będę mógł się z tego radować, a od jutra czeka nas dalsza praca i przygotowania do zimy, która nadchodzi wielkimi krokami.

27-latek powtórzył wyczyn Takanobu Okabe, który jako jedyny zdołał wygrać wszystkie konkursy cyklu LGP, w których brał udział – miało to miejsce w 1994 roku. Czy reprezentant klubu Wisła Zakopane jest w stanie utrzymać wysoką dyspozycję do końca zimy? – Myślę, że tak. Uważam, że przygotowaliśmy się bardzo dobrze, przede wszystkim pod względem fizycznym. Mamy teraz jeszcze chwilę czasu na to, aby poprawić naszą formę, następnie nieco odpocząć, zregenerować się, by do zimy przystąpić w pełni sił oraz z wielkim entuzjazmem. Po dzisiejszym konkursie wrócimy do domu, a późniejsze plany zależą od trenera. Planowaliśmy przygotowania do końca Letniego Grand Prix, niedługo przekonamy się, co będzie dalej.

Czy triumf w letnim cyklu doda członkowi kadry A pozytywnego "kopa"? – Na pewno. Każde zawody, w których osiąga się dobre wyniki dodają pewności siebie. To jest praktyka, człowiek cały czas się uczy. Myślę, że te wygrane konkursy sprawiły, że poziom moich umiejętności wzrósł, a to na pewno zaprocentuje zimą.

Niedawno rozpoczęły się przygotowania skoczni w Wiśle do sezonu zimowego. Planowo ma być ona dostępna do treningów przed inauguracją PŚ. Czy triumfator LGP będzie chciał skorzystać z możliwości przetestowania obiektu im. Adama Małysza w listopadzie? – To jest trochę wróżenie z fusów. Nie wiadomo, czy skocznia będzie, czy nie będzie dostępna. Jeśli zostanie właściwie przygotowana, to podejrzewam, że z tego skorzystamy. Jeżeli takiej możliwości nie otrzymamy, trenerzy będą chcieli znaleźć odpowiedni obiekt, aby móc oddać skoki treningowe w zimowych warunkach. To, co się wydarzy, nie zależy wyłącznie ode mnie. Muszę podporządkować się woli trenera.

Czy sezon letni dał się we znaki drużynowemu mistrzowi świata z Lahti? – Trudno mi jest to ocenić. Miewałem ciężkie lata, gdy pracowało się ciężko, a efektów nie było widać. W tym roku praca nie była lekka, mieliśmy mało czasu wolnego. Było to nieco męczące, jednak każdy kolejny sukces dodawał skrzydeł. Pozwalało to łatwiej znosić trudy treningów.

Popularny "Mustaf" przyznał, że jego przemiana rozpoczęła się już dwa i pół roku temu, a jej inicjatorem był ówczesny trener kadry B, Maciej Maciusiak. – Padło na konferencji prasowej pytanie o zmianę mojego stylu. Od tamtego czasu on ewoluuje. Nastąpiło bardzo dużo zmian, od kiedy rozpocząłem współpracę z trenerem Maciusiakiem. Mieliśmy okazję współpracować przez rok i już wtedy to zaczynało coraz lepiej funkcjonować. Kontynuuję teraz pracę ze Stefanem Horngacherem i myślę, że postępy będą nadal widoczne. To nie są jeszcze skoki idealne – do ideału będę dążył pewnie przez całe życie. Zmiany cały czas następują, chociaż wydaje mi się, że główny kierunek w tej technice jest dla mnie w miarę jasny i nie będziemy wiele zmieniać jeśli chodzi o najważniejsze założenia. Gdy zostałem przydzielony do kadry B została wyłożona kawa na ławę. Przy starym stylu ciężko byłoby mi coś osiągnąć, więc przychyliłem się do pomysłu trenerów z entuzjazmem. Starałem się poprawić i zaczęło to przynosić efekty. To "zesłanie" pomogło mi się znaleźć w tym miejscu, w którym jestem teraz. Gdyby nie tamte zmiany, nie byłoby mnie dziś w kadrze A, bo moje skoki wyglądałyby zupełnie inaczej.

Przykład Maćka Kota pokazuje, że po świetnych występach latem można przebić się w sezonie zimowym do światowej czołówki. – Apetyt na dobre skoki zimą jest i zawsze we mnie był. Wiem, że zazwyczaj lepsze skoki pokazywałem podczas LGP, niż w konkursach PŚ. Przykleiła się do mnie taka łatka, ale nie przywiązywałem do tego dużej wagi. Wiem, na co mnie stać i jestem świadomy tego, że ciężką pracą mogę dojść do dużych sukcesów zimą. Od trzech lat każda kolejny sezon Pucharu Świata jest dla mnie lepszy. Uważam, że idę w dobrym kierunku. To, że latem radziłem sobie tak dobrze w rywalizacji sprawia, że moje umiejętności oraz pewność siebie są na wyższym poziomie.

Czy hobby Kubackiego, którym jest modelarstwo, pomogło mu w pewien sposób w staniu się lepszym sportowcem? – Myślę, że tak. Hobby jest od tego, by znaleźć czas na wyciszenie strefy mentalnej. W moim przypadku sprawdza się to bardzo dobrze – podsumował triumfator dzisiejszych zmagań oraz całego cyklu Letniego Grand Prix.

Korespondencja z Klingenthal, Dominik Formela


Piotr Bąk, źródło: Informacja własna
oglądalność: (13383) komentarze: (8)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • SN2016 stały bywalec
    Dawid

    Mam nadzieję że zakręci się koło 10-15 najbliższego PŚ

  • MK92 stały bywalec

    Zawsze ceniłem Dawida za pokorę i skromność, które przebijają się z jego wypowiedzi. Życzę kontynuacji sukcesów zimą!

  • ZKuba36 profesor
    @Stinger @Stinger

    To zbyt duży skrót. Kubacki, Kot, Hula, Żyła, Ziobro - wszyscy obecną formę zawdzięczają Kruczkowi bo zostali przez niego wyrzuceni z kadry A. Złoty medal na IO w drużynie to, jak widać, również zasługa Kruczka.

  • Oreo profesor

    Jaki "Mustaf"??? Kibice mówią na niego Dzióbao!!!

  • dervish profesor

    Powiedział szczerze, bez wazeliny.
    Ojcem jego obecnych sukcesów jest trener Maciusiak.
    W domyśle Horngacher kontynuuje dzieło Maciusiaka.

  • bodzio7n stały bywalec

    Brawo Dawid!?!!

  • Stinger profesor

    Czyli mówiąc w skrócie - forma Dawida Kubackiego to zasługa Łukasza Kruczka ponieważ to on "zdegradował" Dawida do kadry B.

  • Złoty Orzeł profesor
    Kubavki

    Postarałeś się chłopie. Brawo

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl