Tande wraca do treningów i odpiera zarzuty dotyczące dopingu

  • 2018-06-27 14:48

Daniel Andre Tande wznawia treningi przed sezonem 2018/2019. Choć wciąż nie wiadomo, kiedy mistrz świata w lotach narciarskich powróci do zajęć na skoczni, jego stan zdrowia prezentuje się coraz lepiej. W ostatnich dniach 24-latek musiał stawić czoło zarzutom pojawiającym się w mediach społecznościowych, jakoby jego problemy zdrowotne wynikały z zażywania substancji związanych z dopingiem.

Daniel Andre TandeDaniel Andre Tande
fot. Tadeusz Mieczyński

O wykryciu w organizmie Tandego rzadko spotykanego zespołu Stevensa-Johnsona informowaliśmy pod koniec maja. Pięciokrotny zwycięzca zawodów rangi Pucharu Świata po blisko dwutygodniowej hospitalizacji trafił do domu, gdzie przechodził dalsze leczenie po przejściu wielopostaciowego rumienia. W tym okresie towarzyszyła mu rodzina i życiowa partnerka, natomiast Alexander Stoeckl, trener reprezentacji Norwegii, dał mu kategoryczny zakaz treningu na czas nieokreślony.

- Niestety, ominął mnie wartościowy okres treningowy w maju i czerwcu, ale miałem okazję robić rzeczy, na które zwykle brakuje mi czasu. Nieprzewidziana przerwa pozwoliła mi odświeżyć kontakty z przyjaciółmi, a do tego częściej przebywać z rodziną oraz dziewczyną - zauważa.

- Dziękuję kibicom, którzy zasypali mnie pozdrowieniami i dobrymi słowami. Pragnę uspokoić, iż wszystko jest już na dobrej drodze. Jestem w zasadzie w stu procentach zdrowy, a wszystkie testy dają pozytywne wyniki - mówi z ulgą Tande.

Nie wszystkie opinie były jednak pochlebne, ponieważ pewne osoby zaczęły rozpisywać się w mediach społecznościowych, że przyczyną kłopotów Tandego może być stosowanie dopingu.

- Haha, to nieprawda!. Mój organizm silnie zareagował na normalny lek, który nie ma żadnych właściwości dopingowych. Do tego nigdy nie stosowałem leków na astmę - odpisał jednemu z fanów, który przytoczył słowa zarzucające Tandemu stosowanie dopingu.

- Jest oczywiście ktoś, kto tak sądzi, ale dla mnie ważne było, aby wytłumaczyć się przed moimi fanami. Niestety, z takimi ludźmi nie da się zrobić za dużo. Duża grupa osób zastanawia się, co wpłynęło na tak udany sezon całej naszej drużyny w sezonie olimpijskim. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że nie ma w tym kontekście mowy o dopingu - dodał na łamach klassekampen.no.

Kiedy kibice mogą spodziewać się powrotu Tandego do międzynarodowej rywalizacji? Niewykluczone, że stanie się to jeszcze przy okazji finału Letniego Grand Prix.

- Powrót do treningów, pomimo braków z ostatnich tygodni, jest fantastycznym uczuciem. Na tym etapie widzę, że nie jestem tak silny, jak przedtem, ale zrobię wszystko, aby odzyskać moc. Przede mną spokojny trening siłowy, aby móc zwiększyć obciążenie. Najpierw muszę wzmocnić mięśnie, a następnie iść wedle planu. Na skocznię wrócę, kiedy poczuję, że jestem na to gotowy. Nie ma sensu skakać, zanim wrócę do pełnej sprawności fizycznej. Muszę zacząć od podstaw - tłumaczy trzeci zawodnik poprzedniej edycji Pucharu Świata.


Dominik Formela, źródło: klassekampen.no
oglądalność: (15181) komentarze: (49)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @Pavel @pavel

    No zdarzają się takie skrajne rzeczy, ale żeby taki zwykły lek wywołał atak to go trzeba wziąść końską dawkę. Po jednej tabletce ibuprofenu nikt by nie umarł, podobnie po zażyciu nawet większej ilości witaminy C (nawiasem mówiąc praktycznie nie da się jej przedawkować).

    Fakty są takie że Tande coś wziął i dostał ciężkiej choroby/rekacji organizmu na ten lek. Można się tylko zastanawiać co to było. I oczywiście to nie oznacza że Tande bierze doping, bo pewnie nie ale są powody do daleko idącego scetytyzmu.

    Po za tym trzeba być mocno nawinym by wierzyć że doping w skokach się nie opłaca bo niewiele daje. Przy praktycznym braku kontroli to na pewno jacyś chętni na wykorzystanie takiej luki się znajdą.

    Leki na astmę też rzekomo nie dają korzyści a jakoś Norwescy biegacze i biegaczki biorą je w ilościach hurtowych...

  • Pavel profesor
    @kolos

    Parę lat temu było głośno o dziewczynie, która po zażyciu leku z ibuprofenem dostała ostrego ataku i umarła. Nigdy nie wiesz jak organizm zareaguje na daną substancję, nawet na twoją witaminę C. Jak pisałem niżej wierz sobie w co tam chcesz, a prawda jest taka, że doping farmakologiczny w skokach daje na tyle niewiele, że nie warto ryzykować, tym bardziej jak technologicznie bije się resztę na głowę.

  • fridka1 profesor

    Skoki i biegi to zupełnie inne dyscypliny sportu i wrzucanie wszystkich do jednego wora jest tak samo krzywdzące jak nazywanie każdego Polaka złodziejem i pijakiem, bo "przecież Polak" to już nieważne czy robotnik z budowy czy nauczyciel akademicki. Polak to pijak, Norweg astmatyk (nawet jak jest łyżwiarzem figurowym, a nie biegaczem to mało istotny szczegół), Niemiec z z NRD coś tam, a Rosjanin to już w ogóle. Posłuchajcie sami siebie. Ja nie twierdzę, że leki na astmę są cacy, ale w skokach naprawdę nic nie dają, więc zakładanie z góry, że Norweg z definicji musi mieć coś za uszami jest nie halo. I dobrze ktoś zauważył, że przewaga techniczna jest częścią składową tego sportu, tak samo jak bolid w F1.

  • Kolos profesor
    @Pavel @pavel

    I na pewno kuttin to amator kiedy mówi że trzebaby się przyjrzeć kombinezonom Norwegów:

    https://www.skijumping.pl/wiadomosci/24250/Heinz-Kuttin-Nalezy-zwrocic-uwage-na-kombinezony-Norwegow/

    A jakoś ktoś wierzy w falę zachorowań na astmę u Norweskich biegaczy i biegaczy to także jest naiwny. Podejście Norwegów do tej kwestii wystarczy żeby wątpić w każde słowo Norwega. Nieważne czy skoczka czy biegacza.

  • Kolos profesor
    @Pavel @pavel

    Aha, czyli organizm Tandego dał silną rekację autoimunologiczną która mogła być nawet śmiertelna dla niego bo zażył sobie witaminę C?

    Jeśli wierzysz w takie bajki to gratuluję naiwności.

  • fridka1 profesor

    Czasami mam wrażenie, że niektórym polskim kibicom wystarczy argument "bycia Norwegiem" by być z automatu "podejrzanym". Na tej samej zasadzie "podejrzany" był Sven, bo "z NRD", a to przecież "wiadomo". No właśnie, nie wiadomo, wszystko to bajanie, co pogadanie i popsioczycie pod nosem to wasze. A gdyby tak norweskie media jechały po Kamilu, bo "to niemożliwe, że koleś wygrał wszystkie 4 konkursy TCS skoro od 16 lat nikomu to się nie udało, to podejrzane, i jeszcze skubany utrzymał formę do igrzysk i po nich" Ciekawe co się za tym kryje, skoro Polak to pewnie po wódce skakał, bo na "witaminie c" nie utrzymałby formy przez cały sezon". Eh, ludzie, wyluzujcie.
    Zresztą przypomniało mi się, jak Miklasa odsunięto od komentowania skoków właśnie po tym jak głupie insynuacje o dopingu dotarły do Hessa, trenera Niemców. Hess otrzymał zapewnienie od Tajnera i Małysza, że oni w tych bredniach palców nie maczali. Sam Hannawald pytał też Małysza dlaczego Polacy go nie lubią (Sven mówił o tym w niedawnym wywiadzie), a Adam na to, że nie wie i zapewniał, że nic złego na niego w polskich mediach nie powiedział. Nie od dziś wiadomo, że Polacy są mistrzami w teoriach spiskowych, bez nich byłoby nudno.

  • Pavel profesor
    @kolos

    Wierz sobie komu chcesz i w co chcesz, ani mnie to grzeje, ani mnie to ziębi :) Doping farmakologiczny, jak pisałem niżej, w skokach mija się z celem, a wyścig technologiczny jest składową tego sportu. Jakby Polacy mieli do Norwegów dostać ich zeszłoroczny sprzęt to wzięliby z pocałowanie ręki nie patrzyli, że Piotruś uważa to za "oszustwo" i w drugą stronę nasz sprzęt sprzed dwóch lat tez byłby łakomym kąskiem w tym czasie dla Norwegów. Ot takie są realia, wszystkie reprezentacje dążą, aby obejść/naciągnąć przepisy tak, aby nie zostać zdyskwalifikowanym, a jednocześnie w jak największy sposób zwiększyć swoje szanse na końcowy tryumf. I co bys sobie tu nie pisał, nie zmienisz tego :)

  • Kolos profesor
    @Pavel @pavel

    Ja przynajmniej nie jestem na tyle naiwny żeby na slowo wierzyć Norwegowi jak mówi że nie oszukuje na sprzęcie i nie bierze dopingu.

    Po prostu nie ma dowodów a i prawdopodbienstwo jest znikome że brał, ale dowolny Norweg w tych kwestiach zawsze powinien być podejrzany.

  • Kolos profesor
    @fridka1 @fridka1

    No ale faktem że choroba jaką miał Tande, wynika z rekacji organizmu na leki, jest to bardzo poważna choroba, nawet potencjalnie śmiertelna, więc nie myśl że można się jej nabawić zażywając witaminę C.

    Oczywiście to nie oznacza że Tande brał doping.

  • fridka1 profesor
    @fridka1 @fridka1

    Poprawka, *chodzi o wywiad z Krzysztofem Miklasem dla "Asa wywiadu"

  • fridka1 profesor

    Idę zresztą o zakład, że tym "fanem" bredzącym o leku na astmę u Tandego był ktoś z Polski. Inne narody tak się tego nie czepiają. My zawsze sobie coś wynajdziemy, bo jakoś trzeba sobie tłumaczyć, że to Norwegia zdobyła drużynowe złoto, a nie aktualni ciągle jeszcze mistrzowie świata.
    Wracając do wątku Hannawalda. Polecam na youtube wywiad z nim w programie "As wywiadu". Jego argumenty powalają (Coś w stylu Sven wszedł do busa przygaszony, a wyszedł pełen energii), a potem się zdziwił, że nawet koledzy po fachu go besztają na wizji (spisek przeciwko mnie, a jakże) i stracił fuchę.

  • fridka1 profesor
    @Pavel @pavel

    Ostatnio z chęcią wracam do wywiadów ze Svenem i do samego 50 TCS. Ból tyłka Miklasa po 4 wygranych przez Svena zawodach, zero obiektywizmu aż nadto widoczny. Małysz zdobył 2 złota MŚ w Predazzo nie wygrywając przed mistrzostwami ani jednego konkursu PŚ i nikt nie uważał, że to podejrzane. Hannawald raz spadł na bulę w Willingen i w Predazzo już nie istniał. Skoki to po prostu taki dziwny sport i obrót o 180 stopni to tu nic nadzwyczajnego.
    Problemy jakie Hannawald miał sam ze sobą to dziś żadna tajemnica, ale te 16 lat temu każde jego dziwne zachowanie i każda wypowiedź były "podejrzane" albo "dziwne", a prawda była prosta: wygrywał z Adamem i tylko w tym była jego wina. Na argumenty, że "Schmitta oklaskiwano i nikomu nie przeszkadzało, że to Niemiec" zawsze parskam śmiechem. Martin zwyczajnie nie był już dla Adama żadnym zagrożeniem, a Sven jak najbardziej. Sam Hannawald przyznaje, że dopiero po latach zrozumiał kontekst całej sytuacji, nie było facebooka, instagrama, potrafił się odciąć od szumu, nie wiedział o co chodzi Polakom i dlaczego jest znienawidzony, dziś już wie, że najmniej w tym wszystkim chodziło o sport, jak idzie do sklepu to rozpoznają go głównie Polacy, a w mediach społecznościowych większość śledzących jego poczynania to także nasi rodacy. Po latach doceniam Svena bardziej niż wtedy. On był jakiś, wzbudzał emocje, a ja to cenię.

  • Pavel profesor
    @fridka1

    Ciekawy był kontekst tego jubileuszowego Turnieju Czterech Skoczni, cały świat skoków narciarskich czekał na zawodnika, który wygra wszystkie cztery konkursy, murowanym faworytem był Małysz. Warto tylko nadmienić, że na 9 rozegranych konkursów przed T4S jego bilans wyglądał następująco 6-2-0, tylko raz był poza podium, na czwartym miejscu, dla porównania Hannawald zaliczył w tym czasie tylko jedną wygraną i jeszcze jedno podium w postaci 2 miejsca w Engelbergu. Nagle mamy sam turniej i zwrot o 180 stopni, spadek formy Małysza (5, 3, 2, 9) i cztery wygrane Hannawalda. Nasze "januszowate" wtedy jeszcze towarzystwo kibicowskie ogarnęła wręcz nieopisana frustracja, do tego wybuchy radości Niemca po każdy udanym konkursie, rozjuszały jeszcze bardziej, a komentator dolał oliwy do ognia.

  • fridka1 profesor
    @Pavel @pavel

    W sumie sporo racji. Miklas bredził coś o "świątecznej diecie Hannawalda" i jak to możliwe, że przeciętny skoczek ma nagle taki wyskok formy...Tymczasem Sven był indywidualnym srebrnym medalistą MŚ z 1999 roku z Ramsau, ale wielu "Januszów" wtedy jeszcze skoków nie oglądało to i nie miało o tym pojęcia. Nie pamiętam, żeby Niemcy mówili o "diecie Małysza", a Adam przecież podźwignął się z o wiele większego dołka i w chwili wygrania TCS nie miał na koncie indywidualnych medali jak Hannawald. Uważam do dziś Miklasa za współwinnego tego co w Polsce i w Harrachovie spotkało Svena. Czasem niewiele trzeba. Tupowiemy o "diecie", tam rzucimy uwagę, że koleś jest arogancki, a jak sam zawodnik w nerwach i w odwecie za śnieżki, gwizdy i wyzwiska coś powie niemiłego to mamy gotową spiralę nienawiści, którą trudno zatrzymać. Młodsi kibice już nie pamiętają kim dla Polaków był Sven w 2002 roku (2003 to co innego i wielu ludzi nad tym pracowało), wróg publiczny numer 1. Zresztą Miklas do dziś się wścieka, napisał nawet o tym w swojej książce, że Szaranowicz mu Małysza "zabrał". Chciałam tu przedstawić pewien mechanizm i jak łatwo rzucić błotem wiedząc, że zawsze coś się przyklei. Jako kibice nabraliśmy ogłady, ale nadal pełno u nas gadania o "austriackiej mafii", "norweskich szwindlach", oj wszyscy przeciwko Polakom, jak my się świetnie w takich klimatach wiecznej ofiary czujemy, w to nam graj.

  • Pavel profesor
    @fridka1

    W pierwszych latach "małyszomanii" towarzystwo kibicowskie jak i "eksperckie" było mocno "januszowate", komentatorzy nie znali się na tym co komentują (niewiele się pod tym względem zmieniło), a co gorsza kibice też się nie znali i łykali wszystko co im komentator podał podczas transmisji. Obecnie sytuacja jest trochę inna, sporo grupa fanów interesująca się tym sportem już niemal 20 lat poznała tajniki dyscypliny i nie chłonie wszystkiego co im próbują wmówić "specjaliści" w TV.

  • fridka1 profesor

    Wiecie co, śmieszne to wszystko trochę. Pamiętam jak swego czasu Miklas insynuował doping u Hannawalda, bo niby coś tam widział i wydało mu się podejrzane. Guzik widział, niestety kibice nastawieni źle do Niemca to podchwycili, a jedyny "argument" na potwierdzenie tezy to "Hannawald pochodzi z NRD". No, ludzie... Kilka lat temu była afera w fińskich biegach, nikt nie oskarżał Mitti Hautamaeki'ego, a Svena oskarżało pół Polski, bo tak Polakom "pasowało".

  • jae45 początkujący

    Poznawaj Laski umawiaj sie zaliczaj ogladaj Panienki!
    Milion Pań chętnych na randke i nie tylko.

    www.randuj24.Tk
    ____________________________________
    Załóż konto free, przeglądaj oferty!

  • Kolos profesor
    @Pavel @pavel

    Ale Norwegom przeszkadzała bardziej waga naszych skoczków (zbyt niska według nich) a nie długość nart.

    I nie zmieniono przepisów pod kontem długości nart a zmieniono własnie w kwestii ważenia skoczków.

  • Pavel profesor
    @StrasznyRybolakOtchlani

    Zapewne słyszałeś tylko przekład na polski, a z naszymi tłumaczeniami jest różnie, szczególnie jak tworzą je osoby nie znające specyfiki dziedziny, której dotyczy tłumaczony tekst. Całą wypowiedź trzeba by wysłuchać w oryginale i samemu przetłumaczyć, bo jak napisał Emil w przepisach nie masz minimalnej długości nart i Norwegowie mogli do woli je sobie skracać, co podważa cały sens słów trenera, a przynajmniej to co nam zaserwowały portale wszelkie.

  • Kolos profesor
    @equest @dervish

    Teraz właśnie jest tego typu sprzęt że bardziej opłaca się mieć krótsze narty. Chodzi o sztywne wiązania.

  • EmiI profesor
    @equest @StrasznyRybolakOtchlani

    Tylko nie ma w przepisach coś takiego jak minimalna długość nart, jest tylko maksymalna. Więc Stoeckl jakby to tak było to by po prostu skrócił im narty. Dłuższe narty to większa powierzchnia nośna zawsze, a czy ciężej nad takimi nartami zapanować zależy od wielu czynników, od umiejętności, koordynacji, warunków. Kwestia indywidualna kadego zawodnika, a nawet każdego pojedynczego skoku.

  • StrasznyRybolakOtchlani doświadczony
    @equest @dervish

    Mylisz się, pod koniec sezonu był wywiad gdzie Stoeckl wyraźnie mówił że krótszym nartami lepiej manewruje się w powietrzu i stąd wypływają ich zalety, więc nie chodziło im o samą wagę.

  • Joannna stały bywalec
    @Pavel @StrasznyRybolakOtchlani

    Ja nic nie uważam, tylko spekuluję. Nie twierdzę, że skoczkowie się dopingują, twierdzę jedynie, że jakby chcieli, to mieliby pewnie jak :)

  • dervish profesor
    @equest @StrasznyRybolakOtchlani

    Norwegowie nie zazdrościli krótkich nart tylko niskiej wagi. Długie narty to zaleta w tym sporcie, im krótsze tym gorzej dla lotności. Chodzilo o to, że straty wynikające z niższej wagi która pociągała za sobą skrócenie nart okazują się być niższe niż zyski w locie wynikające z mniejszej masy skoczka.

  • StrasznyRybolakOtchlani doświadczony
    @Pavel @Joannna

    Więc uważasz jednak, że to geniusze zła i wypłukują?

  • TandeFan23 weteran
    @Pavel @Joannna

    Skoki przypominaja Formule 1.Wyscig na technologie nowinki techniczne,naginanie regul jak kombinezony Norwegow i Niemcow czy wiazania Ammanna.Doping farmakologiczny tu nic nie pomaga.

  • Joannna stały bywalec
    @Pavel @pavel

    Nikt nie wpada, bo istnieje coś takiego jak środki maskujące/wypłukujące. W innych dyscyplinach zdarzają się dyskwalifikacje z powodu dopingu, ale zauważ, że w skokach narciarskich jest relatywnie mało aktywnych sportowców w porównaniu z biegami czy innymi sportowymi dyscyplinami. Prawdopodobieństwo wpadki jest zatem nieco mniejsze, choć również istnieje. Albo zatem skoczkowie to geniusze zła, używający dopingu roztropnie i odpowiednio wypłukujący go z organizmu, albo tego dopingu w skokach w ogóle nie ma. Interpretacja zależy od człowieka.

  • Kolos profesor
    @gosposia @gosposia

    Ja też nie uważam żeby doping farmakologiczny w skokach panoszył się jakoś mocno. To jednak nie jest sport wydolnosciowy.

    Jednak brew naiwnej wierze Pavla kontrole antydopingowe w skokach są mocno iluzoryczne i bardziej pozorowane niż faktyczne. To na pewno luka to kombinowania. Tyle że w skokach bardziej się opłaca jednak doping technologiczny i tam się skupiają wysiłki.

    Norwegom nie wierzę za grosz, w biegach mają epidemię astmy, a w skokach oszukują na sprzęcie.

    Ale kto ruszy Norwegów, kiedy oni rzadzą w FIS-e??

  • gosposia weteran
    na dwa baty

    A to, o czym pisze @Kolos, że przodują w dopingu technologicznym, to druga racja.
    Mają chłopy widocznie dwa fronty robót:).

  • gosposia weteran
    nikt nie twierdzi, że skoczkom pomagają leki na astmę

    Problemem nie są leki na astmę brane przez skoczków. pewnie oni akurat im nie biorą, bo im niepotrzebne do wspomagania.
    Problemem jest to, że państwo Norwegia oficjalnie wspiera doping i na nim buduje siłę swojego sportu.
    Skoro państwo Norwegia w biegach łoży krocie na leki na astmę, to trudno nie podejrzewa, że w innych sportach robi to samo. Tyle, że pakuje kasę w inne "środki".
    Nie wiem jak głęboko tutejsi komentatorzy interesują się np. pływaniem, ale chyba pamiętacie jak sześc lat temu w zupełnie niewyjaśnionych okolicznościach zmarł wybitny norweski pływak, mistrz świata i wielokrotny mistrz Europy, Oen? Był, o ile pamiętam, mistrzem świata urzędującym. Do dziś tylko cisza nad tą trumną.
    Trudno, jak wspomniałam, żeby skoczkowie stosowali ten sam rodzaj dopingu co pływacy czy Bjoergen. Ale tego, że, jak cały norweski sport, non stop pracują nad udoskonaleniem sportowej "medycyny" można być pewnym jak dwa razy dwa cztery. Nikt nie powinien się zdziwić, jeśli okaże się, że Tande jest tego pierwszą ofiarą.

  • Kolos profesor

    Zresztą w skokach narciarskich akurat o wiele bardziej od dopingu farmakologicznego istnieje doping technologicznych czyli kobinacjerzy sprzęcie. W czym akurat przodują Norwedzy ostatnimi czasy.

  • Kolos profesor
    @Pavel @pavel

    Po za tym mówisz o kolarstwie... Tam jest czy był doping powszechny, kontroluje się ich ostro ale i tak dsq dostaje tylko promil tych którzy się faktycznie koksują.

    Nie mam powodów żeby nie wierzyć Armstrongowi który mówi że w czasach jak się ścigał w Tour de France to wstawce było czystych może z kilku kolarzy na ponad setkę startujących. Ale za dobing ukarano nielicznych.

  • Kolos profesor
    @Pavel @pavel

    Jak mają kogoś łapać jak prawie nie ma kontroli? Cała para FIS-u idzie w kontrolowanie antydopingowe biegów narciarskich.

    Zresztą używa się takich sztuczek jak Norwedzy w biegach gdzie udają astmę i na potęgę koksują się środkami na astmę.

  • Pavel profesor
    @Joannna

    Najogólniej rzecz ujmując jakby doping w skokach dawał jakieś wymierne efekty raz na rok (lekko licząc) mielibyśmy jakąś dyskwalifikacje. Procedury antydopingowe w skokach są takie same jak w innych sportach pod egidą FISu i chcąc nie chcąc coś by się tam trafiło. Masę mięśniową na poziomie skoczka narciarskiego zrobisz zwykłą siłownią, tu nie chodzi o to, aby mieć jak najlepiej rozwiniętą muskulaturę nóg bo nie mu przełożenia większe mięśnia - lepsza skoczność.

    Ryzykowanie dyskwalifikacji musi się opłacać, czyli wspomagacze muszą dawać na tyle dużą przewagę nad rywalami, aby gra była warta świeczki. Erytropoetyna w kolarstwie decydowała o kolejności na mecie, a "czysty" zawodnik nie miał najmniejszych szans z dopingowiczem dlatego mieliśmy tak wiele dyskwalifikacji w tym sporcie. W skokach ewentualne korzyści płynące z niedozwolonych środków nie są na tyle wymierne, aby warto było ryzykować. Dużo lepsze efekty daje rozwój technologii i dlatego czołowe ekipy właśnie na tym polu walczą ze sobą.

  • Joannna stały bywalec
    Doping w skokach

    Oj ludzie, wy to macie proste skojarzenia, takie jak Norweg=leki na astmę, albo skoki=brak możliwości dopingu. Prawda jest taka, że większość sportowców nie koksuje się na same zawody, tylko w trakcie przygotowań, by zbudować odpowiednią masę mięśniową na sezon. U skoczków chodzi głównie o mięśnie nóg, ale nie można mówić, że środki takie jak np. sterydy anaboliczne przy odpowiednim treningu, kładącym nacisk na rozbudowę muskulatury dolnej partii ciała, by im nie pomogły.
    Druga kwestia to same skoki. Piszecie, że na progu "leki na astmę" nic nie dadzą. Ale na sam skok składa się głównie niepopełnienie błędu, czyli zastosowanie wszelkich wyuczonych, wyćwiczonych elementów w odpowiednim momencie, czyli dosłownie w ułamku sekundy (na progu). By to osiągnąć, potrzeba fantastycznej koncentracji. Nie ma dopingu na koncentrację? Zachęcam do zapoznania się z takimi środkami jak metylofenidat, podawany dzieciom z ADHD, którego działanie na dorosłych nie jest do końca znane. Jeżeli jednak działa chociażby odrobinę tak, jak na dzieci i młodzież... wniosek nasuwa się jeden.
    Nie sugeruję, że skoczkowie się dopingują. Ale przestrzegam przed przekonaniem, że nie mają w jaki sposób i po co tego robić. Każdy kombinuje jak może i w tej chwili trudno znaleźć czystego sportowca, zwłaszcza reprezentującego poziom światowy. Takie mamy realia.

  • TandeFan23 weteran
    Absurd

    Przepraszam co da lek na astme gdy zawodnik zle wychodzi z progu,ma problemy z pozycja dojazdowa albo nie potrafi dobrze ladowac.Lek na astme poprawi mu technike.Glupota.

  • equest profesor
    @equest @pawelf1

    Odnoszę wrażenie, że znajdujesz argumenty ponieważ pasują do twojej idei.

    Co to znaczy "klasyczny sposób dopingu" ?
    Każda dyscyplina sportu stawia inne wymagania.
    Albo jest doping który pomaga, albo go nie ma.

    Sztangiści także nie będzie stosować środków na astmę.
    I co to nie jest "klasyczny sposób dopingu"?
    A jest to dyscyplina sportu z .... itd.

  • pawelf1 profesor
    @Lestek @Lestek

    Dziecinny argument ...:) Wystarczy porównać sylwetki skoczków wtedy i dzisiaj . No i same skoki . Dzisiaj taki "kulturysta " mógłby tylko siąść i płakać....

  • Lestek weteran

    Aschenbachowi też nic nie dał?

  • StrasznyRybolakOtchlani doświadczony
    @equest @pawelf1

    A ściślej rzecz ujmując sztuczne odwadnianie organizmu, przez co był lżejszy.

    A swoją drogą, to ponoć polscy zawodnicy byli wśród najlżejszych w ubiegłym sezonie, nawet Norwegowie im zazdrościli krótkich nart, które mają z tytułu niskiej wagi.

  • pawelf1 profesor
    @equest @equest

    Rosjanin nie "dopingował się " w klasyczny sposób .... używał niedozwolonych środków wspomagających odchudzanie.

  • equest profesor
    Z grubsza się

    z kolegami zgadzam. Ale jeżeli doping nie ma kompletnie znaczenia to dlaczego zdyskwalifikowano Wsiljewa?

    Oczywiście, że zdecydowana większość specyfików nie ma wpływu.
    Ale już takie, które pozwolą lepiej dotlenić mięśnie to mają czy też nie.

  • StrasznyRybolakOtchlani doświadczony
    @Pavel @pavel

    Szkoda to powtarzać w nieskończoność bo ignorancja i tak z czasem się odradza. Milion razy już tu było napisane, że lekarstwa na astmę a skoki narciarskie to odrębne galaktyki, ale i tak zawsze znajdzie się ktoś kto znów to podważy. Oraz gosposia.

  • Pavel profesor

    Lekki na astmę stosowane gdy tego schorzenia się nie ma dają efekty tylko i wyłącznie w sportach opierających się na wydolności organizmu. Skoki to sport bazujący głównie na technice i "szybkości" reakcji mięśni, a do tego dochodzi niezwykle ważny aspekt psychologii, nie bez przyczyny nie ma tu afer związanych z dopingiem, gdyż ten niewiele daje, a w praktyce nic.

    Jedyne wspomagacze, które wyraźnie mogą wspomóc zawodnika, to technologia oraz związany z tym rozwój sprzętu i stąd główny nurt podążania dyscypliny, wyścig aby jak najlepiej obejść przepisy i nie zostać zdyskwalifikowanym. Sztandarowy przykład to "opuszczony krok" w kombinezonach austriackiej kadry. Dlatego tak istotne jest, aby mieć sztab potrafiący się w tym odnaleźć.

  • KubaRM93 stały bywalec

    Skoki narciarskie to nie biegi narciarskie, czy kolarstwo. Tutaj doping nie pomoże. Z całym szacunkiem do Miętusa, ale gdyby on brał te leki na astmę to też zakończyłby karierę z braku wyników.

  • Wikoland stały bywalec

    Moim zdaniem po każdych zawodach powinni badać pierwszą piątkę zawodników, ale też przeprowadzać nie zapowiedziane kontrole antydopingowe.

  • Shakyor stały bywalec
    @Meier_Welle

    Gdyby Norwegowie byli w porządku to sami powinni się zgłosić na kontrolę od dopingu. Skoro nie mają nic do ukrycia to czego się bać? No chyba, że coś mają na sumieniu...

  • Meier_Welle bywalec
    No nie wiem

    Ja tam jednak uważam że powinni poddać go testom na doping

  • gosposia weteran
    nie wiem jak tam Tande, ale...

    Norwegia.
    Kraj kuriosum.
    Kraj, w którym znakomita większość wyczynowych sportowców jest ciężko chora.
    Państwo, w którym sportowi decydenci oficjalnie wspierają doping (ponad 6000 lekarstw "na astmę" wziętych oficjalnie na ostatnie igrzyska).
    Tego to nawet w Rosji nie ma.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl