Sven Hannawald kończy 45 lat

  • 2019-11-09 02:00

Jeden z najbardziej ekspresyjnych skoczków ostatnich lat. Pierwszy zawodnik, który wygrał wszystkie konkursy Turnieju Czterech Skoczni, czy w końcu dwukrotny mistrz świata w lotach i wicemistrz olimpijski z normalnej skoczni z Salt Lake City. Sven Hannawald, bo o nim mowa, 9 listopada obchodzi swoje 45. urodziny.

Sven HannawaldSven Hannawald
fot.
Sven Hannawald i Dieter ThomaSven Hannawald i Dieter Thoma
fot.
Sven HannawaldSven Hannawald
fot. Anna Szczepankiewicz
Kamil Stoch i Sven HannawaldKamil Stoch i Sven Hannawald
fot. Tadeusz Mieczyński

Dzięki swoim wspaniałym występom, Niemiec zapisał się złotymi zgłoskami w historii skoków narciarskich. Początki jego kariery były jednak bardzo skromne. Zawodnik pochodzący z Erlabrunn debiutował w zawodach Pucharu Świata w sezonie 1992/1993. W swoim pierwszym konkursie, rozgrywanym 6 grudnia 1992 roku w szwedzkim Falun, „Hanni” zajął odległe, 50. miejsce. Pierwsze punkty zdobył przeszło rok później, kiedy podczas konkursu otwierającego Turniej Czterech Skoczni na Schattenbergschanze w Oberstdorfie uplasował się na 29. pozycji.

W kolejnych trzech sezonach, Hannawaldowi tylko pięciokrotnie udawała się sztuka awansu do finałowej „30” pucharowych zawodów. Pierwsze przebłyski nieprzeciętnych umiejętności niemieckiego skoczka pojawiły się w sezonie 1997/1998, a więc w sezonie olimpijskim. Podopieczny trenera Reinharda Hessa zaczął regularnie punktować w konkursach Pucharu Świata, ale przełomem okazał się 46. Turniej Czterech Skoczni. W Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen, Hannawald zajmował 5. i 10. miejsce. Austriackie konkursy były już w jego wykonaniu znakomite. Na Bergisel w Innsbrucku po raz pierwszy w karierze stanął na podium, plasując się na jego drugim stopniu, tuż za Kazuyoshim Funakim. Japończyk miał w Bischofshofen okazję zostać pierwszym skoczkiem, któremu udałoby się wygrać wszystkie konkursy Turnieju Czterech Skoczni. Przeszkodził mu jednak w tym... Sven Hannawald. Niemiec odniósł pierwszą wiktorię w pucharowych zawodach, a w całym Turnieju był drugi. Hannawald ukoronował sezon 1997/1998 zdobyciem tytułu wicemistrza świata w lotach na mamuciej skoczni w Oberstdorfie (Hannawald był także liderem na półmetku zawodów), srebrnym medalem olimpijskim w drużynie z Nagano oraz 6. lokatą w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Od tamtej pory, „Hanni” na stałe dołączył do światowej czołówki. W 1999 roku w Bischofshofen został wicemistrzem świata na dużej skoczni, a w konkursie drużynowym pomógł swojej drużynie wywalczyć złoty medal. Mimo upadku w pierwszym skoku na 132,5 metra, w serii finałowej Niemiec wylądował na 137. metrze i ustanowił rekord skoczni. Ponownie był 6. w łącznej punktacji Pucharu Świata. Następny sezon był dla 25-latka jeszcze lepszy. W połowie lutego 2000 roku, w Vikersund został mistrzem świata w lotach. Podczas anulowanej serii, Niemiec pofrunął na odległość 214 metrów, jednak ten skok został podparty. Kilka dni później, Hannawald wygrał konkurs Pucharu Świata na mamucie w Kulm. Natomiast w końcówce sezonu był najlepszy w Trondheim, Oslo i Planicy (w dwóch pierwszych konkursach bijąc rekord skoczni), dzięki czemu ukończył cały sezon na najwyższym w karierze, 4. miejscu.

Sezon 2000/2001 był trochę słabszy w wykonaniu Niemca, ponieważ tylko raz zajął miejsce na podium – w Kuopio. Zdobył także brązowy medal mistrzostw świata na normalnej oraz złoty medal na dużej skoczni w Lahti. Nikt jednak nie przypuszczał, co stanie się w sezonie 2001/2002, którego docelowym punktem były XIX Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Salt Lake City.

Hannawald zaczął ten sezon przyzwoicie, zajmując 5. i 14. lokatę w Kuopio. W pierwszym konkursie w Titisee-Neustadt został zdyskwalifikowany za brak plomby w kombinezonie, ale następnego dnia był już bezkonkurencyjny. W kwalifikacjach ustanowił rekord Hochfirstschanze, lądując na 145. metrze, a w samym konkursie wygrał z dużą przewagą.

Życiowa forma 27-latka przypadła jednak na jubileuszowy, 50. Turniej Czterech Skoczni. Skoczek z Erlabrunn za każdym razem opuszczał kwalifikacje, przez co w pierwszej serii skakał w ostatniej parze, z numerem pięćdziesiątym. W Oberstdorfie, Hannawald po dwóch próbach na odległość 122 metrów, wygrał z przewagą 8 punktów nad drugim Martinem Hoellwarthem. W noworocznych zawodach w Garmisch-Partenkirchen, Niemiec stoczył pasjonującą batalię o zwycięstwo z innym austriackim skoczkiem, Andreasem Widhoelzlem. Obaj zawodnicy zmierzyli się w jednej parze w systemie KO. Hannawald skoczył 122,5 metra, ale mimo tego, że wylądował pół metra dalej, niż jego konkurent, to przegrywał z Widhoelzlem o 0,6 punktu. W serii finałowej, „Hanni” pofrunął jednak najdalej – na 125. metrze, dzięki czemu pokonał Austriaka o 1,7 punktu.

Austriacka część Turnieju była już koncertem Hannawalda. Na zmodernizowanej skoczni w Innsbrucku, której punkt K usytuowany został na 120. metrze, as kadry Reinharda Hessa ustanowił rekord skoczni lotem na 134,5 metra (ten rekord pobił dopiero w 2015 roku Stefan Kraft, a potem Michael Hayboeck). 128 metrów w finale było tylko „kropką nad i” w jego wykonaniu. „Hanni” był także faworytem finałowego konkursu w Bischofshofen, gdzie od światowego czempionatu w 1999 roku, rekord skoczni należał właśnie do niego. W pierwszej serii, rywalem Niemca w parze był Matti Hautamaeki. Fin skoczył znakomicie, notując 134 metry. Odpowiedź Hannawalda była jednak mistrzowska – 139 metrów, czyli nowy rekord obiektu, nie pozostawiało złudzeń reszcie stawki. W drugiej serii, wytrzymał presję i skokiem na 131,5 metra przeszedł na zawsze do historii skoków.

Klasyfikacja 50. Turnieju Czterech Skoczni
Lp. Zawodnik Kraj Punkty
1 HANNAWALD Sven 1077.6
2 HAUTAMAEKI Matti 1021.0
3 HOELLWARTH Martin 1015.8
4 MAŁYSZ Adam 992.8
5 WIDHOELZL Andreas 980.4
6 AMMANN Simon 961.4
7 SCHMITT Martin 957.5
8 JUSSILAINEN Risto 923.6
9 GOLDBERGER Andreas 918.5
10 HOCKE Stephan 914.8

Wygranie przez Hannawalda wszystkich konkursów niemiecko-austriackiego Turnieju jako pierwszy skoczek w dziejach tej imprezy sprawiło, że z miejsca stał się on głównym kandydatem do zdobycia tytułu mistrza olimpijskiego na igrzyskach w Salt Lake City.

Przed najważniejszą imprezą czterolecia, Hannawald wygrał w Willingen, a także dwukrotnie zajmował 2. lokatę w Zakopanem, przegrywając z Mattim Hautamaekim, a potem Adamem Małyszem odpowiednio o 0,4 i 0,6 punktu. W Salt Lake City, 27-latek zdobył srebro na skoczni K90, a na obiekcie K120 prowadził po pierwszej serii ex aequo z Simonem Ammannem. Drugi skok Hannawalda na 131,5 metra dałby mu srebrny medal, ale podpórka sprawiła, że Niemiec spadł na pechowe dla sportowca, 4. miejsce. Zdobył jednak złoto w konkursie drużynowym, w którym Niemcy pokonali drugich Finów o zaledwie 0,1 punktu. Pod koniec sezonu, „Hanni” potwierdził, że jest znakomitym lotnikiem, broniąc tytułu mistrza świata w lotach w Harrachovie. Powtórzył tym samym wyczyn Szwajcara, Waltera Steinera. Puchar Świata zakończył na 2. miejscu.

Sven Hannawald na mistrzostwach świata w lotach narciarskich
Rok Miejscowość Kraj Miejsce
1998 Oberstdorf 2
2000 Vikersund 1
2002 Harrachov 1
2004 Planica 17 (indywidualnie), 4 (drużynowo)

Kolejną edycję zimowego cyklu, Hannawald zaczął fatalnie – od dwóch konkursów w Kuusamo bez punktów do klasyfikacji generalnej. W Engelbergu, Niemiec triumfował po raz pierwszy w sezonie. Później wygrał inauguracyjny konkurs Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie, ale w całej imprezie najlepszy okazał się Janne Ahonen. Wielką formę Hannawald zaprezentował na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Wygrał bezapelacyjnie oba konkursy, ustanawiając w pierwszym rekord skoczni, lotem na 140. metr. Na mamuciej skoczni w Kulm był 2. i 1.

Zawodnicy z największą liczbą zwycięstw w konkursach TCS
Lp. Zawodnik Kraj Zwycięstwa Lata wygranych
1 WEISSFLOG Jens 10 1983-1985, 1990-1991, 1993, 1996
1 WIRKOLA Bjoern 10 1965, 1967-1970, 1972
3 AHONEN Janne 9 1995, 2003-2006, 2008
3 SCHLIERENZAUER Gregor 9 2006-2008, 2010-2013
5 NYKAENEN Matti 7 1981, 1983, 1985, 1988-1989
6 HANNAWALD Sven 6 1998, 2001-2002
6 RECKNAGEL Helmut 6 1958-1959, 1961
8 GOLDBERGER Andreas 5 1993-1996
8 FUNAKI Kazuyoshi 5 1995, 1997-1998
8 MORGENSTERN Thomas 5 2007, 2010-2012
8 STOCH Kamil 5 2017-2018

W Willingen, Niemiec miał szansę zostać liderem Pucharu Świata pod nieobecność Janne Ahonena czy Adama Małysza. W sobotnim konkursie, „Hanni” skakał jak natchniony (142 i 147 metrów) i wygrał, uzyskując aż 328,2 pkt. – najwyższą notę (bez przeliczników punktowych za wiatr) w konkursach na dużej skoczni. Hannawald był postrzegany jako główny faworyt do złota na mistrzostwach świata w Val di Fiemme. Zwycięstwo na Mühlenkopfschanze było jego 18. triumfem w pucharowych zawodach. Ostatnim w jego karierze.

W drugim konkursie, w bardzo loteryjnych warunkach, lider Pucharu Świata skoczył tylko 108 metrów i zajął dopiero 36. miejsce. Podczas mistrzostw świata, Niemiec nie prezentował już takiej dyspozycji, do jakiej przyzwyczaił w poprzednich tygodniach. Na dużej skoczni był 7., a na normalnej 24. W końcówce sezonu był 3. w Lahti i 2. w finałowych zawodach w Planicy, ale wobec genialnych występów Adama Małysza, Hannawald znów musiał zadowolić się 2. lokatą w łącznej punktacji Pucharu Świata.

W sezonie 2003/2004, niemiecką kadrę objął Wolfgang Steiert, ale dwukrotny mistrz świata w lotach przeplatał dobre wyniki bardzo przeciętnymi. Pierwszy konkurs w Zakopanem, 17 stycznia 2004 roku był dla Niemca pechowy. Po słabym drugim skoku, zajął dopiero 30. miejsce. Później wystartował jeszcze w konkursach w Willingen i Salt Lake City oraz na mistrzostwach świata w lotach na Velikance w Planicy, gdzie zajął 17. pozycję w konkursie indywidualnym i 4. w konkursie drużynowym. Ostatecznie uplasował się na 24. miejscu w Pucharze Świata.

Po nieudanym sezonie, Sven Hannawald zawiesił swoją karierę. W mediach pojawiało się wiele spekulacji na temat tej decyzji. Jak się później okazało, Niemiec zmagał się z syndromem „wypalenia”. Z tego powodu, 3 sierpnia 2005 roku, postanowił zakończyć sportową karierę. Łącznie wygrał 18 konkursów Pucharu Świata, a 40 razy stawał na podium tych zawodów. Zdobył także 3 medale mistrzostw świata w lotach, 3 medale olimpijskie, a także 4 medale mistrzostw świata. Mimo upływu lat. zwycięzca 50. Turnieju Czterech Skoczni jest wciąż blisko skoków, ponieważ komentuje również konkursy skoków dla niemieckiej telewizji.

Z okazji urodzin życzymy wszystkiego najlepszego!


Wojciech Skucha, źródło: Informacja własna
oglądalność: (10182) komentarze: (29)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • wiatrhula111 weteran
    @Tomek88

    I Markusa widać też agresję u Svena tego nie było

  • fridka1 profesor

    Obstawiam, że gdyby w ten sposób zachowywał się Szwajcar czy Japończyk to Polacy mieliby to w nosie. Hannawald nieświadomie zrobił jedną rzecz. Wygrał ten nieszczęsny TCS w stylu jakiego wszyscy oczekiwali od Polaka. To Adam miał tego dokonać. Nagle polski kibic siedząc przed telewizorem z każdym kolejnym konkursem zalicza zonk, no bo jak to? Nie Adam? Schmitt częściej jednak przegrywał z Adamem i przyjmował to jako rzecz naturalną, kogoś takiego łatwiej polubić. Sven ani myślał. Popełniamy zasadniczy błąd logiczny. Dlaczego ktokolwiek w świecie skoków miałby się przejmować tym "co sobie przewrażliwieni na swoim punkcie Polacy pomyślą?" Dla Svena to była rywalizacja czystko sportowa, a dla polskiego kibica to często było wszystko inne tylko nie sport. Pamiętam jak Hannawald na konferencji prasowej pytał zdezorientowany polskiego dziennikarza: "Może Pan mi wytłumaczy skąd ta agresja polskich, tak zwanych, kibiców wobec mnie? Ja po prostu, jak każdy sportowiec, chcę być najlepszy". To był jego "grzech"? Rzecznik niemieckiej kadry mówił, że trafiono w jego czuły punkt, bo bardzo to przeżywał. Po TCS był noszony na rękach, a tu nagle trafia do Polski, jest wyzywany, nie może dojść do wyciągu, w niemieckiej prasie mówił, że nigdy więcej nie chce przeżyć czegoś takiego. W rozmowie z Kurzajewskich (gdy już łaskawie zechciał udzielać polskim mediom dłuższych wywiadów) powiedział: "Ja staram się zrozumieć, że publiczność może reagować ostro, ale oni także muszą zrozumieć, że ja przecież do Polski nic nie mam". Przed sezonem 2002/2003 (Tajner o tym opowiadał) starano się tak przygotowywać treningi by kadra polska i niemiecka spotykała się na zgrupowaniach, by cyknięto parę zdjęć Adama i Svena razem do prasy, zorganizowano obóz dla młodych skoczków z Polski i Niemiec (pamiętam reportaż w TV o tym). Hess mówił, że nie można pozwolić by nacjonalizm ogarnął skoki. Powiedział też, że "nie są bez winy". Sven nawet przeprosił za tekst o "samogonie". Sebastian Parfjanowicz napisał felieton o Svenie gdy ten w 2014 promował w Polsce swoją książkę: "Spotkanie z dawnym wrogiem". Opowiadał, że kilkanaście lat temu przejechał pół Europy rozklekotanym autem by zrobić wywiad z człowiekiem o którym krążyły legendy. Sven miał już wtedy na twarzy wypisane zniechęcenie, odpowiadał półsłówkami. Spotkali się po kilkunastu latach i było to zupełnie inne spotkanie.

  • Tomek88 profesor
    @monia866

    To prawda w zachowaniu Eisenbichlera da się dostrzec podobieństwo do Hannawalda.Ale Markus wydaje się,że zachowuje się jednak jakoś inaczej.Z drugiej strony masz rację skoki już nie budzą takich wielkich emocji jak kiedyś więc Markus nie powinien być obrzucony śnieżkami( chociaż kto wie co przyniesie życie) :)

  • monia866 doświadczony
    @tomek88

    Też myślę,że to był główny powód dla którego polscy kibice go nie lubili. Nawet nie to,że wygrywał z Małyszem (inni też od czasu do czasu wygrywali;) ,tylko właśnie jego zachowanie po skoku.Dla niego może naturalny przejaw radości,ale Polacy odbierali to jako wywyższanie się i zarozumiałość.A to,że był Niemcem,jeszcze "dolewało oliwy do ognia" (chociaż nie było powodem samym w sobie,jak mi się wydaje;).Teraz taką "kontrowersyjną" postacią w niemieckich skokach jest M.Eisebichler (wręcz przejął sposób zachowania po Hannawaldzie,tylko nie ma jeszcze tylu sukcesów;) Jednak skoki nie wzbudzają już takich emocji,więc i Markus,choć nie przez wszystkich lubiany,nie jest aż tak hejtowany jak Sven. Raczej nikt nie rzuca w niego śnieżkami,hehe.

  • Tomek88 profesor
    Hannawald

    Sven na długo zostanie mi w pamięci. Jest to skoczek o którym po prostu trudno zapomnieć.Był bardzo dobrym skoczkiem.Osiągnął dużo i na pewno zapisał się na kartach dyscypliny. Nie zapomne tych jego ekpresyjnych radości po zwycięstwach,które doprowadzały niektórych do szału jak na przykład w Harachowie w 2002.Polscy kibice go nie lubili właśnie za ta ekspresyjność,dziką radość. Wtedy było inaczej.Polscy kibice widzieli w nim wroga bo był Niemcem i miało to podłoże polityczne. Małysz był wtedy Bogiem. Z drugiej strony Hannawald nie dał się lubić min. przez te ekpresyjne radości.

  • fridka1 profesor
    @Masynfcb

    To prawda, że za legendę uważany jest na wyrost, ale w polskich mediach co drugi to legenda, a jak jeszcze miał szczęście/pecha przecinać swoje ścieżki z Adamem to już w ogóle. Sven był ekspresyjny na długo przed 2002 rokiem, ale wtedy mało kogo w Polsce skoki obchodziły. Te jego reakcje, dziś to wiemy, pokazywały,że facet miał ze sobą jakiś problem. Po latach mówił otwarcie jaką drogę przeszedł, mówił, że gdyby nie rzucił skoków to pewnie zacząłby myśleć o samobójstwie, jest po wieloletniej terapii. Gdyby skakał dziś to pewnie daleko by mu było do tamtej ekspresji. W 2002 roku jego wyczyn z TCS naprawdę wydawał się kosmiczny, nie do powtórzenia, dokonał czegoś co przez 50 lat nikomu się nie udało. Dziś to już takiego wrażenia nie robi. Ale się rozpisałam, co tylko pokazuje, że koleś, z różnych względów, jest ciekawy do analizy ; )

  • Masynfcb bywalec
    @fridka1

    Ja wszystko rozumiem co piszesz, tylko tej jego ekspresji emocji do dziś nie potrafię zrozumieć . Oglądam dużo sportu i na prawdę nie mogę sobie przypomnieć, by ktoś tak reagował po zwycięstwach . On całą swoją sławę i karierę zbudował na tym mitycznym wyczynie z TCS 01/02. Stoch i ostatnio Kobayashi zdewaulowali ten sukces mocno. To go boli na pewno , bo tak szczerze patrząc na tabelki w excellu to brakuje mu wiele do największych tego sportu . Ta cała historia z choroba, leczeniem dodała mu na pewno dużo punktów do politycznej poprawności . Moim zdaniem ja taka sławę nie zasługuje

  • fridka1 profesor
    @Masynfcb

    Zresztą, na zdrowy rozum, co Sven takiego złego zrobił? Wygrywał i się cieszył. On nie robił tego celowo na złość Polakom. Nie było winą Hannawalda, że Małysz miał fanatyków a nie fanów, traktujących go jak Boga, którzy do rywalizacji polsko-niemieckiej dorabiali ideologię i doszukiwali się wszędzie podtekstów, których tam nie było. Sven mówił, że nie czytał gazet, nie oglądał telewizji, nie zdawał sobie sprawy z tego jak jest odbierany i z czego to wynika. Ktoś mu przekazał, że w Polsce powstała jakaś spirala nienawiści wobec niego, że Polacy go nienawidzą. Myślę, że Adam i Sven po prostu wykonywali swoją pracę, a całe to szaleństwo działo się poza nimi, ponad ich głowami, media z tego żyły, bo nakręcanie atmosfery jest mediom na rękę. Ja pamiętam także jak się kibice z Polski i Niemiec bluzgali na forach internetowych i niestety to Polacy w tym przodowali. Wielu Niemców się dziwiło dlaczego po prostu z Polakami nie da się normalnie pogadać o skokach.

  • fridka1 profesor
    @Masynfcb

    Jakby nie pogratulował to polscy kibice też by się przyczepili. I tak źle, i tak niedobrze. Na jego miejscu też pewnie chciałabym zachować taki wyczyn tylko dla siebie. Sven się podczepił pod wyczyn Stocha, świetna okazja by o sobie przypomnieć, jarał się jakąś tam wspólną z Kamilem nagrodą na "najlepszy sportowy moment" podczas gdy Kamil miał to raczej w czterech literach. Najlepsze jest to,że po wyrównaniu wyczynu przez Stocha, liczba followersów Svena w mediach społecznościowych wzrosła dwukrotnie. On sobie doskonale zdaje sprawę z faktu, że w Polsce jego nazwisko nadal "grzeje" wielu kibiców i z tego korzysta. Gdy napisał biografię jego menager uświadomił mu, że na fejście ponad połowa (czy jakoś tak) obserwujących go to Polacy. Sam mówi, że dziś ma więcej fanów w Polsce niż w Niemczech, a jak przyjeżdża do Zakopanego to selfie z Małyszem uważa wręcz za obowiązkowe. Dla mnie koleś tyle fascynujący co wnerwiający, ale bez niego skoki to nie to samo. To wszystko było trochę chore, ale sentyment pozostał, przyznaję.

  • Masynfcb bywalec
    @fridka1

    Ja bym powiedział tak, Schmitt był początkowo nielubianym rywalem , ale z Hannawalda to był świadomy wróg . Napisałeś , że innych nie drażniła ? Ja nie wiem jak wtedy kibice skoków reagowali w innych krajach . W Polsce jednak sytuacja była specyficzna , to był szczyt boomu skoków w kraju . W niedzielę do rosolku oglądał każdy . Każdy wiedział i się interesował , nawet pani w warzywniaku . W takiej atmosferze napięcia takie zachowania wywołały erupcje nienawiści . Dziwne , że w niemieckiej federacji nikt od PR nie zakomunikował mu tego. Ja osobiście miałem wrażenie , że Niemców to nawet jaralo, wkoncu jakiś "Polaczek" ich rok wcześniej ośmieszył . Schmitt był przecież murowanym faworytem TCS 00/01 i dopiero eksplozja formy Małysza go zbiła z formy. Dziś Hannawald to nadal ten zawistny charakter . Pamiętam atmosferę wokół wyczynu Stocha na TCS 2 lata temu, niby w wywiadach gratulował , ale między wierszami dało się wyczuć zawód i gorycz . Nawet jak Bischo przytulał na zeskoku Kamila to miał minę jak [***]jacy kot, a przecież wszędzie twierdzi, że odcina się od przeszłości i dystansuje od kariery sportowej

  • fridka1 profesor
    @Masynfcb

    Niby tak, ale dziwnym trafem przeszkadzała ta ekspresja tylko Polakom. Zawsze mnie trochę śmieszy gdy Polacy mówią jak to kochali Schmitta. Ja pamiętam transparenty "Schmitt, ty parówo" i gwizdy na Martina w Harrachovie w 2001 roku, na rok zanim Polacy przerzucili się na Hannawalda, więc tak różowo też nie było chociaż rzeczywiście Martin wzbudzał więcej sympatii. Sven wygrywał z Małyszem , a w pierwszym dużym wywiadzie udzielonym polskiej telewizji powiedział: "Czy miałbym sobie powiedzieć by nie cieszyć się ze swoich sukcesów? Bardzo mi przykro, ale tak się zachowuję"< "Zastanawiałem się co ja tym ludziom złego zrobiłem?" Ano Sven byłeś Niemcem, który macha Polakom pięścią przed nosem bez świadomości, że istnieje "drugie dno", wygrywałeś z Adamem i za to nie przepraszałeś. A tak serio, Sven powiedział w jednym z wywiadów, że gdyby wiedział jak jego dzika radość drażni to zaraz by wytłumaczył, że swoją ekspresją nikogo nie atakuje, że on po prostu w ten sposób uwalniał z siebie nagromadzone napięcie. W 2003 roku gdy już wiedział jak jego gesty irytują polskich kibiców, przyjechał do Zakopanego i był w swojej radości bardzo stonowany. Co tam, że chwilę potem w Willingen znów był sobą. Parcie na szkło zostało mu chyba do tej pory. Mówił również, że znali się i lubili z Adamem zanim obaj byli na topie dlatego reakcje polskich kibiców tak go dziwiły. On wtedy nie miał nic poza skokami i to też zaprowadziło go na dno.

  • unnameduser stały bywalec
    @Masynfcb

    Dokładnie. Schmitt (szczególnie w pierwszym sezonie dominacji Małysza) też był groźnym rywalem - długo walczył o Puchar Świata, "zabrał" złoty medal na MŚ w Lahti. Nie przypominam sobie jednak, żeby pojawiały się pod jego adresem wrogie komentarze.
    Schmitt był dużo bardziej sympatyczny, a Hannawald bardziej jak robot nastawiony wyłącznie na sukcesy. Co nie wyszło mu na dobre.

  • Masynfcb bywalec
    @wiatrhula111

    Chyba kolega zapomnial , że pierwszym najważniejszym rywalem Małysza był Martin Schmit. Pamiętam owe czasy bardzo dobrze i chłopak z fioletowym kaskiem nie budził takiej złej atmosfery wśród polskich kibiców , pomimo , że również w paru momentach utarł nosa Małyszowi . Ekspresja Hannawalda byla nie do zniesienia , to wymachiwanie łapami i zwierzęce okrzyki . Teraz nikt tak nie robi i bardzo dobrze, nie tęsknię za tym

  • fridka1 profesor
    @wiatrhula111

    Ja nawet czytałam wspomnienia niektórych polskich kibiców jak to się po ostatnim skoku Svena podczas 50 TCS popłakali, bo Niemiec "brutalnie zniszczył ich marzenia" ; ). Sven w swojej biografii Małyszowi poświęcił może ze dwa zdania, że był faworytem 50 TCS i że w Polsce jest bohaterem narodowym, skupił się raczej na swoim życiu w NRD, TCS i późniejszych problemach psychicznych. Ona na pewnym etapie życia miał poczucie, że skoki narciarskie zabrały mu wszystko.

  • wiatrhula111 weteran
    @Roxor

    Raczej chodziło o to, że na samym początku małyszomanii to właśnie on był jednym z pierwszych tak zagrażających Adamowi rywali, tak więc dla nowych fanów skoków był tak jakby pierwszym przeciwnikiem

  • fridka1 profesor
    @Roxor

    Pewnie, że Sven został w polskich mediach trochę "wykreowany" na potwora. Jako pierwszy pokazał, że Adam nie jest niepokonany, a jak Niemiec zaczyna wymachiwać pięścią to Polakowi zaraz się kojarzy. Miklas swoje dorzucił sugerując niedozwolone wspomaganie, co rodacy łykali jak małe pelikany i machina ruszyła. Sam dawał się też łatwo prowokować: "Pijana samogonem polska publiczność straciła rozum" (ie żeby oni tam w Harrachovie byli trzeźwi. Sven dziś przyznaje, że długo nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo Polacy są za swoimi bohaterami,że ta cała sytuacja go przytłaczała, bo nigdy wcześniej nie spotkał się z sytuacją, by tak duża grupa ludzi go nienawidziła. Zapytany czy nie zdawał sobie sprawy, że w całym szaleństwie nie chodzi tylko o sport powiedział, że wtedy tego nie rozumiał, dopiero po latach do niego dotarło jak bardzo jego rywalizacja z Adamem dla Polaków poza sport wykraczała. Myślę,że dla każdego sportowca do super mieć tak wymagającego rywala, to dobrze dla samej dyscypliny (jak Bjorgen i Kowalczyk).

  • Roxor profesor
    @fridka1

    Właściwie to czym się charakteryzowała ta wyrazistość Svena? Tamte czasy pamiętam trochę jak przez mgłę, a tym co się działo poza skocznią w ogóle się nie interesowałem.
    To że tak działał Polakom na nerwy to inna sprawa, to efekt tego że był Niemcem, wygrywał w pewnym momencie z Adamem i ekspresyjnie się cieszył (nie wiem co w tym nic złego, Kamil też tak czasami tak się cieszy).

  • Oczy Aignera profesor
    @Luk

    Był chory, a teraz sam zawodowo pomaga innym osobom.

  • fridka1 profesor
    @wiatrhula111

    Można się śmiać, ale nie da się zaprzeczyć, że w 2002 i 2003 roku to było nazwisko o którym mówiono w autobusach, szkołach i w kolejkach do lekarza. Wróg publiczny numer jeden polskiego kibica. Trzeba mieć w sobie to "coś" by tak wnerwiać miliony ludzi w sąsiednim kraju ; ). Sven to miał. Jest parę takich nazwisk w tym sporcie, które momentalnie wywołują skojarzenia. Ahonen? Człowiek maska. Hannawald? To ten chudzina co się nadmiernie cieszył powodując u Polaków pianę na ustach. No pokażcie mi drugiego takiego dziś (Ok, Marcus się kwalifikuje).

  • wiatrhula111 weteran
    @SebaSzczesny

    Coś jak Urlich Von Jungingen, Albrecht Hohenzoller, albo Ervin Rommel

  • atalanta doświadczony

    Sven ma już 45 lat? Aż nie mogę uwierzyć, że to tak szybko zleciało.
    "Japończyk miał w Bischofshofen okazję zostać pierwszym skoczkiem, któremu udałoby się wygrać wszystkie konkursy Turnieju Czterech Skoczni. Przeszkodził mu jednak w tym... Sven Hannawald."
    Podobnie brzmiący tekst jest w różnych miejscach powielany od lat. Brzmi tak, jakby Hannawald wtedy wygrał, a Funaki był drugi. A to przecież nieprawda, bo Funaki zajął szóste albo siódme miejsce.

  • fridka1 profesor
    @Luk

    Myślę, że koniec końców Sven jest zadowolony z tego jak dziś wygląda jego życie, zawodowo i prywatnie. Pamiętam jak promował w Warszawie swoją biografię. Był w "Rozmowach w Toku" u Drzyzgi. Pokazała mu jego zdjęcie, takiego cieszącego się, triumfującego. Powiedziała "Posmutniałeś. Myślałam, że będziesz się cieszył". On chyba nie lubi już tamtego siebie, ale w zalewie dzisiejszych poprawnych do bólu, nudnych chłopaków, on był takim kolorowym ptakiem w tym sporcie. Brakuje dziś w tym sporcie takiej wyrazistości.

  • Luk profesor

    Znakomity zawodnik.
    Mógł osiągnąć zdecydowanie więcej, gdyby nie choroba.

  • tomek20 weteran

    Jak już wymieniacie czyjeś sukcesy i medale to rozróżniajcie te indywidualne i te z drużyną, bo to strasznie razi.

  • SebaSzczesny profesor

    Dla mnie jest to jedno z najbardziej elektryzujących nazwisk

    Hannawald... to jest to nazwisko które ma w sobie coś takiego że nie można o nim zapomnieć

  • fridka1 profesor
    @Fanskokowpolska

    Dla mnie zawody w Zakopanem w 2003 roku były naprawdę magiczne. Do tego Sven wyciągnął te 140 metrów, nie wiem jak.

  • fridka1 profesor

    Fajna data urodzenia, 9 listopada, upadek muru berlińskiego i jeszcze parę innych, mniej fajnych wydarzeń. Mówcie o nim co chcecie, ale w te 17 lat temu mówiły o nim miliony Polaków, nikogo nie pozostawiał obojętnym. Dla mnie jedna z najbardziej fascynujących postaci w tym sporcie. Myślę, że on i Adam wiele sobie zawdzięczają, nie tylko sportowo.

  • Fanskokowpolska początkujący
    Hannavald

    Pamiętam jak w Harrahovie nasi kibice rzucali w niego śnieżkami rok później został bardzo pięknie przyjęty w Zakopanem .Obecnie komentuje w niemieckim Eurosporcie .

  • MK92 stały bywalec
    Sto lat!

    Czas płynie nieubłaganie... Te wspaniałe czasy rywalizacji Małysza z Hannawaldem wydają się zupełnie nieodległe, a to już jednak niedługo dwadzieścia lat stuknie... Kiedy to zleciało?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl