"Ale za to niedziela..." - PŚ Zakopane 2002

  • 2021-01-14 15:32

Pierwsze w epoce małyszomanii konkursy Pucharu Świata w Zakopanem odbyły się w 2002 roku. Były to zawody pod wieloma względami niezwykłe, niesamowite, niecodzienne, kipiące od skrajnych emocji, pełne niespotykanej dramaturgii na skoczni i poza nią...

Kryzys

Po rozegranych w grudniu 1999 roku dwóch konkursach Pucharu Świata w Zakopanem Wielka Krokiew straciła homologację Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i wypadła z kalendarza najbardziej prestiżowego narciarskiego cyklu. Jednak kiedy w sezonie 2000/01 Adam Małysz wygrał na światowych skoczniach niemal wszystko, co było do wygrania, nie do pomyślenia było, by w kraju najlepszego skoczka świata mogło zabraknąć konkursów skoków najwyższej rangi. Największa polska skocznia została przebudowana zgodnie z wytycznymi FIS-u na Zimową Uniwersjadę w 2001 roku i po ponad rocznej przerwie zakopiańskie zawody znów stały się jednym z przystanków objazdowego cyrku Waltera Hofera. Do sezonu olimpijskiego 2001/02 Adam Małysz przystępował jako Mistrz Świata, zdobywca Pucharu Świata, triumfator Turnieju Czterech Skoczni oraz zwycięzca cyklu Letniej Grand Prix. Sezon rozpoczął wiślanin wyśmienicie, wygrywając sześć z dziewięciu pierwszych konkursów. Tak jak poprzedniej zimy latał pięknie, daleko, często "mordując wyobraźnię" rywali. Polak jako murowany faworyt przystępował do startu w Turnieju Czterech Skoczni, mówiło się otwarcie, że to on może jako pierwszy wygrać wszystkie cztery konkursy. Tak się jednak nie stało, Małysza dopadł kryzys formy, a bohaterem i bezapelacyjnym zwycięzcą austriacko-niemieckiej imprezy stał się Niemiec, Sven Hannawald, mówiąc bardzo oględnie, niedarzony wielką miłością przez fanów znad Wisły. Po nieudanym występie w Turnieju, zdecydowanego przełomu w Małyszowym skakaniu nie było także widać w Willingen. Inna sprawa, że Polak ani razu nie wypadł z czołowej dziesiątki, ale rozpieszczeni przez Adama polscy kibice wykazywali już zniecierpliwienie, a media biły na alarm. Ostatnim sprawdzianem formy dla skoczków światowej czołówki przed igrzyskami w Salt Lake City (na konkursy do Japonii większość reprezentacji wysłała rezerwowe składy) były zawody w Zakopanem na Wielkiej Krokwi imienia Stanisława Marusarza...

Konsternacja

Do stolicy polskich Tatr przybyło kilkadziesiąt tysięcy fanów Adama Małysza liczących na to, że gdzie jak gdzie, ale na polskiej ziemi mistrz na pewno się odrodzi. Zakopane zostało oblężone przez kibiców, Krupówki wypełniły tłumy fanów w biało-czerwonych czapkach z dzwonkami, szalikach z wizerunkiem Małysza, z flagami w dłoniach i pomalowanymi w barwy narodowe twarzami. Niemal wszystkie reprezentacje wysłały do Zakopanego swoje najsilniejsze składy, zabrakło tylko Japończyków, stosunkowo mocnych wtedy Amerykanów (Alan Alborn, Clint Jones) oraz Simona Ammanna, który tydzień wcześniej na skoczni w Willingen doznał bardzo poważnego upadku. Pierwsze zawody rozegrano w sobotę, 19 stycznia. Do konkursu przystąpiło wówczas ośmiu polskich skoczków. Adam Małysz jako lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata rzecz jasna wówczas kwalifikować się nie musiał, oddał jednak bardzo dobry skok na odległość 126 metrów, najdłuższy spośród tych, którzy udział w konkursie mieli zapewniony. Kwalifikacje odpuścił Sven Hannawald. Jednak po pierwszej serii tłum zgromadzony pod Krokwią był nieco skonsternowany. Małysz, który walczyć miał o zwycięstwo zajmował po przeciętnym skoku na 120,5 metra siódme miejsce. Prowadził Austriak Andreas Widhoelzl przed swoim rodakiem, Martinem Kochem i niemiłosiernie wygwizdywanym na każdym kroku przez polskich kibiców, Svenem Hannawaldem. Druga seria nie przyniosła spodziewanej poprawy. Nasz najlepszy zawodnik oddał skok zaledwie o pół metra dłuższy i utrzymał swoją siódmą lokatę; do zwycięzcy, którym okazał się Matti Hautamaeki, stracił aż 23 punkty. Tuż za triumfatorem o zaledwie 0,4 pkt uplasował się Hannawald, a skład podium uzupełnił Widhoelzl. Dla polskich kibiców pocieszeniem mógł być fakt, że nieźle, jak na ówczesne realia, spisali się pozostali nasi reprezentanci. Robert Mateja w końcowej klasyfikacji konkursu znalazł się tylko dwie pozycje niżej niż Małysz, na 17 miejscu uplasował się Tomasz Pochwała, a 26 lokatę zajął Łukasz Kruczek. Według szacunkowych danych na trybunach Wielkiej Krokwi i w ich bezpośrednim sąsiedztwie zawody oglądało ponad 80 tys. widzów, co stanowi absolutny rekord w historii zawodów Pucharu Świata. Pierwszą serię konkursu z loży honorowej oglądał prezydent RP, Aleksander Kwaśniewski wraz z żoną Jolantą, drugą serię obejrzał z wieży sędziowskiej. Kibice opuszczali obiekt przy ulicy Bronisława Czecha z uczuciem sporego niedosytu, nie tracąc jednak nadziei, że niedziela będzie dla nas. I rzeczywiście była.

Euforia

Złe miłego początki – tak można by określić to, co w przypadku Adama Małysza wydarzyło się w porannych kwalifikacjach. Wiślanin zepsuł swój skok, lądując zaledwie na 114 metrze. Niespełna dwie godziny później doprowadził jednak publiczność do stanu euforii. Oddał najdłuższy skok pierwszej serii, osiągnął we wspaniałym stylu odległość 131 metrów. To był wreszcie ten Małysz, dla którego przyjechały z całej Polski zgromadzone pod skocznią rzesze fanów - dynamiczny na progu, perfekcyjny w powietrzu. O ostateczne wyniki nikt jednak nie mógł być spokojny, bowiem tuż za Małyszem ze stratą zaledwie 1,3 pkt. czaił się Hannawald, którego kibice nie oszczędzali także drugiego dnia rywalizacji. W drugiej serii zawodnicy czołówki uzyskiwali stosunkowo bliskie odległości, więc gdy Hannawald oddał skok na 125 metrów mogło się wydawać, że jest to skok po zwycięstwo. Pofrunął wreszcie i Małysz. Skoczył dobrze, jednak krócej od Niemca. No i nastał niezwykle nerwowy czas oczekiwania na pomiar odległości i noty sędziowskie. Jak się okazało 123,5 metra przy bardzo wysokich notach za styl pozwoliło na odniesienie zwycięstwa o zaledwie 0,6 pkt. przed Hannawaldem. Nie trudno sobie wyobrazić czy też przypomnieć, co działo się pod Krokwią - radość mistrza który ucałował zeskok szczęśliwej dla siebie zakopiańskiej skoczni i szaleństwo rozentuzjazmowanego tłumu polskich kibiców. W momencie kiedy okazało się, że Małysz odniósł właśnie pierwsze zwycięstwo na polskiej ziemi, norma hałasu w dolince między Wielką Krokwią a mniejszymi skoczniami została przekroczona 1000-krotnie! Takie wyniki przyniosły badania pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego, na terenie którego znajdują się obiekty. Dyrekcja TPN zwróciła się do Centralnego Ośrodka Sportu, by ten wziął te obserwacje pod uwagę planując kolejne zawody.

Wściekłość

Tymczasem w ekipie niemieckiej zapanowała wściekłość. „Skok Hanniego był bez zarzutu, jednak Słowak i Polak dali mu tylko 18,5 pkt. Małysz za taki sam skok dostał 19,5. To bezczelność, oszustwo!!!” - grzmiał po zawodach nieżyjący już dziś trener niemieckiej reprezentacji Reinhard Hess. Sam Hannawald był mocno załamany tym, co stało się jego udziałem podczas dwudniowej rywalizacji w Zakopanem: „Ten konkurs był gorszy niż pobyt w piekle. Nigdy w życiu nie spotkałem się z takim przyjęciem. Najgorzej było z dojściem do wyciągu - przejście coraz węższe, a wokół tłum wrogich mi ludzi. Chciałbym o tym jak najszybciej zapomnieć. Każdy zawodnik odczuwa wielką przykrość, gdy wchodzi na medalowe podium przy akompaniamencie gwizdów kibiców gospodarzy. Jestem rozczarowany postawą publiczności. Przed paroma dniami odezwały się w Niemczech głosy żebyśmy nie przyjeżdżali do Zakopanego i poświęcili się przygotowaniom do igrzysk. Poszliśmy inną drogą chcąc wyrazić szacunek Adamowi Małyszowi. Jest mi naprawdę przykro.” W jednej z nieoficjalnych rozmów Hanni miał też powiedzieć, że polscy kibice napili się za dużo samogonu. Niemiecka agencja DPA relacjonowała: "Także w niedzielę Hannawald wytrzymał ogłuszające gwizdy 150 tysięcy widzów i zajął drugie miejsce za lokalnym matadorem Adamem Małyszem. (...) Trener Reinhard Hess ubolewał nad koncertem gwizdów polskich kibiców - w ten sposób trafiono w słaby punkt Hannawalda, ponieważ skoczek strasznie się tym irytuje. Aby nie pogarszać sytuacji, Hannawald przeprowadzany był przez tłum tylko razem z Małyszem. Gwizdy wobec Hannawalda skrytykował m.in. Adam Małysz, który nazwał je niepotrzebnymi, przypominając o należytym szacunku dla każdego jego rywala." Dla Małysza było to zwycięstwo bardzo ważne z psychologicznego punktu widzenia. Pozwoliło mu ponownie nabyć pewności siebie, co w kontekście zbliżających się igrzysk miało nieocenione znaczenie. Warto podkreślić, że był to pierwszy pucharowy triumf polskiego skoczka w PŚ w Zakopanem od 22 lat, kiedy to w 1980 roku zwyciężali Fijas i Bobak. Nawet polscy piłkarze krócej czekali na awans do finałów Mistrzostw Świata. W drugim konkursie mogliśmy oglądać aż 11 reprezentantów Polski, ponownie czwórka weszła do finałowej serii. Obok zwycięzcy konkursu punkty zdobyli jeszcze 15-ty Pochwała, 19-ty Mateja i 28-my Marcin Bachleda. Rok później w Zakopanem Małysz był dwukrotnie trzeci, w 2004 roku dwa razy drugi, by w 2005 znów stanąć na najwyższym stopniu podium, tym razem dwukrotnie. Co ciekawe, gdy w 2003 roku podwójnym zwycięzcą został Sven Hannawald publiczność zgotowała mu gorącą owację, nagrodziła brawami, chcąc zrekompensować Niemcowi przykrości, jakich doznał rok wcześniej. Wracając do roku 2002, kolejny pojedynek Małysza z Hannawaldem miał miejsce kilka tygodni po zakopiańskim Pucharze Świata już podczas igrzysk w Salt Lake City. Tam jednak dwóch wielkich mistrzów niespodziewanie pogodził nieobecny w Zakopanem, Simon Ammann, który wywalczył dwa olimpijskie złota.

Katastrofa

Nie wszyscy kibice wywieźli jednak w 2002 roku pozytywne wspomnienia z Zakopanego. Nie można pominąć faktu, że impreza zakończyła się niestety organizacyjną katastrofą. Walter Hofer przyznał, że bardzo poważnie rozważał możliwość przerwania sobotniego konkursu ze względu na zbyt dużą liczbę widzów w pobliżu progu i zeskoku skoczni. Jak się wyraził: „Służby porządkowe wyraźnie się pogubiły, to cud, że nie doszło do tragedii.” Przed zawodami rozprowadzono co najmniej 13 tysięcy biletów więcej niż wynosiła liczba miejsc na trybunach. Dyrektor zawodów Lech Nadarkiewicz zatrudnił niewykwalifikowanych porządkowych, spośród których około 200 nie posiadało wymaganej licencji, a część z nich była niepełnoletnia. Obiekt był przepełniony, część widzów posiadających ważne bilety nie wpuszczono na trybuny, sporo osób zostało potłuczonych, wielu kibiców zemdlało i zostało odwiezionych do szpitala przez karetki. W okolicach południa na teren skoczni mógł wejść każdy, służby porządkowe nikogo nie kontrolowały, gdy zamknięto bramy obiektu przed nimi pozostało kilkaset osób z ważnymi biletami w dłoniach, którym odmówiono możliwości udziału w imprezie. Kibice nie wpuszczeni na stadion nie otrzymali zwrotu pieniędzy za bilety.19 kibiców powiadomiło prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa, sąd podjął jednak decyzję o umorzeniu postępowania karnego wobec Lecha Nadarkiewicza. Niestety organizatorzy nie do końca wyciągnęli wnioski ze swoich katastrofalnych błędów i w kolejnych latach sytuacja z organizacyjnymi niedociągnięciami, choć oczywiście na dużo mniejszą skalę, powtarzała się. Swoje uwagi miał też Stanisław Czubernat, wicedyrektor TPN: "Niedobrze też się stało, że na tak wielką imprezę dla 60 tysięcy widzów przygotowano zaledwie 20 toalet. Obliczyliśmy, że jeśli tylko połowa z nich miała potrzebę skorzystania z nich, to każdy miał na wykonanie czynności fizjologicznych zaledwie 12 sekund. A  że jest to niemożliwe, stąd po zawodach do lasu przy Wielkiej Krokwi nie dało się wejść z  powodu nieprzyjemnego zapachu fekaliów".


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (21328) komentarze: (106)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arsendis doświadczony

    No niestety, niedziela nie była dla nas

  • Arsendis doświadczony

    Była taka piosenka, rozumiem iż tytuł artykułu to cytat z tejże pieśni :)

  • qwerty doświadczony

    A co do kibicowania - z hejtem wobec Hannawalda nieco przesadzono, ale z drugiej strony, czy gwizdanie to coś aż tak nagannego? W wielu dyscyplinach sportowych kibice z całego świata gwiżdżą na swoich rywali i nie uchodzi to za zdziczenie obyczajów.

    Potem niestety przegięto w drugą stronę, wprowadzając piknikowo-januszowy klimat z tymi wuwuzelami i ich ulepszonymi wersjami z bębenkiem.

    A organizacyjnie później też zdarzały się wtopy - pamiętam, że w 2010 r. moja mama nie została wpuszczona na skocznię, pomimo iż miała ważny bilet. Na szczęście, z tego co kojarzę, zwrócono jej pieniądze.

  • qwerty doświadczony
    @FJ

    Ciekawe obserwacje. Ja w swoim "rankingu" najważniejszych/najbardziej wzruszających wygranych Małysza, na czołowych miejscach stawiałem wspomniane Zakopane 2002 i Oslo 2006. Zakopane - wiadomo, z powodu tych wszystkich okoliczności, obaw po słabym TCS, dramaturgii konkursu (był inny przypadek, gdzie zwycięstwu Małysza towarzyszyło takie wyczekiwanie do końca?), całowania ziemi po wygranej (co też było czymś niezwykłym, bo Małysz raczej ze spokojem reagował na swoje wygrane, w przeciwieństwie do przesadnie ekspresyjnego Hannawalda, i przypuszczam, że właśnie ta ekspresja katalizowała niechęć polskich fanów do niego).

    Ale Oslo 2006 było też ważne, gdyż przecież po igrzyskach w Turynie zapanowała wręcz żałoba, Małyszowi sugerowano zakończenie kariery (pamiętam jak na łamach "Faktu" zachęcał go do tego Michalczewski). I faktycznie trudno było o optymizm, Szaranowicz mówił o Małyszu już w czasie przeszłym, do tego wokół kadry panowała fatalna atmosfera (Kuttin skonfliktowany z Tajnerem i Kruczkiem).
    A ten triumf, w połączeniu z osiągniętym kilka dni wcześniej podium w Kuopio, miało pewnie kapitalne znaczenie jeśli idzie o sukcesy w kolejnym, jakże wspaniałym, sezonie 2006/07.

  • jaszczomp początkujący
    @Homeomorfismus

    dokładnie :)))

  • Homeomorfismus doświadczony

    Nie palić. Nie przeklinać. Nie rozmawiać o polityce.

  • Naczelny Ironista stały bywalec
    @dervish

    A ty tak nadal serio? Bazując tylko na wpisach, to przecież ty masz kompleksy i jesteś typowym Polakiem. [***] a w słowach fridki doszukujesz się czegoś, czego tam nie ma.

    ------------------
    mod: wszelkie komentarze atakujące moderatorów będą natychmiast usuwane.

  • dervish profesor
    @fridka1

    A ja nie piję do Twojej opinii o Stochu do której masz prawo. Podsumowuję całość, która ma dla mnie jednoznaczny wydźwięk.
    Piszesz, że chciałbyś, żeby z Twoich komentarzy wynikło coś pozytywnego ale osiągasz całkiem odwrotny efekt - w najlepszym przypadku sianie malkontenctwa co w obecnych czasach skądinąd dla polskich skoków najlepszych w dziejach przez wielu łatwo może zostać odebrane jako próba obrzydzania fajnej dla Polaków skijumpingowej rzeczywistości.

    Całe szczęście, że Można z Toba normalnie z wzajemnym szacunkiem o tym porozmawiać i pięknie się różnić. Niestety nie wszyscy to potrafią.

  • fridka1 profesor
    @dervish

    Nawet tu pochwaliłam Zakopane z 2003 roku. Jak piszę, że Stoch poza skocznią jest dla mnie nudny i na konferencjach prasowych sadzi banały to jest to moja opinia, ale dla innych "jazda po zawodniku". Nie mam najmniejszego wpływu na to jak moje posty odbierają tzw. "obrońcy ojczyzny" czy tam "jedynie słuszni Polacy". To ich sprawa.

  • Wojciechowski profesor
    @fridka1

    Myślę, że Wasz spór z @dervishem zasadza się na tym, czy Twoją motywacją jest „twórcza krytyka” różnych zachowań Polaków, żebyśmy my sami czuli się z tym lepiej, czy jednak żeby bardziej czuli się z tym lepiej inni, nie-Polacy, a wbrew pozorom nie zawsze obie perspektywy są zbieżne. Jako że większość Twoich wpisów jest raczej z tą obcą perspektywą, @dervish odbiera to jako „antypolskie”. Nie podzielam takiej opinii, ale próbuję jakoś to logicznie rozebrać.

  • dervish profesor
    @fridka1

    A czy ja kwestionuję, że jesteś Polką? Twoja narodowość być może miałaby znaczenie gdybyś była Niemką i opowiadała się za niemieckim punktem widzenia lub Norweżką i broniła Graneruda. Wtedy, można by brać twoja narodowość pod uwagę i nie dziwić się zbytnio ewentualnemu subiektywnemu punktowi widzenia ale tylko w sprawach polsko-norweskich czy polsko-niemieckich bo już w typowo polskich to już ta narodowość by nie miała większego znaczenia.
    Moim zdaniem przesadzasz z tą swoja troską o "naprawę rzeczypospolitej". Wiesz dlaczego? Bo te troskę wielu tu odbiera nie jako troskę ale jak antypolską obsesję. Wśród mnóstwa twoich komentarzy trudno znaleźć choćby jeden pozytywistyczny, chwalący polskie skoki, polskich fanów, organizatorów czy w ogóle Polaków. Otwieram jakiegoś newsa i mam jak w banku, ze za chwilę przeczytam kilka Twoich zatroskanych wpisów typu: "u nas jest nienormalnie - bo nie tak jak tam, za granicą".

  • fridka1 profesor
    @dervish

    Jako Polka (tak, Polka, nawet niemieckiego nie znam, a w samych Niemczech ze 3 razy w życiu byłam) skupiam się na tym co można poprawić, dla mnie to wyraz troski, dla ciebie antypolska postawa. Samą "moralną wyższością" można się w dzisiejszym świecie podetrzeć, naprawdę nikogo już na świecie nie interesuje kto był pierwszą ofiarą wojny. Dla mnie ten "socjologiczny" aspekt skoków jest po prostu ciekawy, jak w soczewce widać jak większość w kraju nad Wisłą postrzega świat. Mnie nie interesują pijani Norwegowie, interesują mnie pijani Polacy, bo zawsze wychodziłam z założenia, że równać powinno się do góry, a nie w dół, a to, że inni także potrafią zachowywać się źle to nie jest żadne usprawiedliwienie. I niech będzie, że jestem monotematyczna, owszem jestem.

  • Naczelny Ironista stały bywalec
    @dervish

    Tylko że to ta "zagranica" jest bogata, a u nas same helmutowskie lidle. Nawet samochodu nie potrafimy wyprodukować, tylko montujemy dla innych. Uogólniając można przyjąć, że jako naród jednak mądrzejsi, a my skupiamy się na bzdetach, typu nieodegranie jakiegoś śmiesznego hymnu podczas błahej imprezy sportowej.

  • Wojciechowski profesor
    @fridka1

    Ale te „rozliczenia” robią właśnie głównie ci, którym automatycznie wstyd za każdego innego gorzej „sprawującego się” Polaka, więc to trochę błędne koło.

  • dervish profesor
    @fridka1

    Ta łatka to wynik tego, że wszystkie twoje wpisy są w jednym tonie. W skrócie: co polskie i co robią Polacy to be, a zagranica zawsze ma racje i powinniśmy się na niej wzorować.

  • Wojciechowski profesor
    @dervish

    Nie chcę się odnosić do całości Twojego komentarza, że w znacznej mierze nasz tutaj narodowe samobiczowanie w wielu sprawach jest efektem przekonania, że wszyscy dookoła na nas patrzą i co to w ogóle będzie, jak kto źle sobie o nas pomyśli. I może na „rynku wewnętrznym”, między sobą, tak nieraz mamy, ale wydaje mi się, że akurat większość obcokrajowców ma na nas i na nasz kraj... kompletnie wyrąbane, tylko raczej patrzą po sobie. Tyle że patrzą po sobie, ale bez tego nastawienia, że co sobie inni myślą.

  • fridka1 profesor
    @dervish

    Zadziwia mnie z jaką łatwością można komuś przykleić antypolską łatkę, bo wytyka to czy tamto albo się nie zgadza. Skoki to skoki, a problemem polskiego kibica jest często to, że skoki są tylko pretekstem do wszelkiej maści rozliczeń, tu wróg, tam szabelka, tu antypolak, tam folksdojcz. Uwierz, że statystyczny Helmut naprawdę ma w nosie Polaków i same skoki od co najmniej 15 lat. Przestańmy się wszędzie doszukiwać drugich znaczeń.

  • dervish profesor
    @dervish

    cd.
    Co do polskich zwyczajów kibicowania. Nie rozumiem tych kompleksów. Mają je zwykle wyłącznie nasi rodacy bo cudzoziemcom to nie przeszkadza a nawet podziwiają te nasze zwyczaje. Prawdopodobnie nasza tradycja najbardziej razi wyznawców prawdy objawionej głoszącej, że "polskość to nienormalność". Ja uważam, ze to dobrze że mamy swoja tradycję i swój własny model dopingowania i kibicowania. Członkowie ekip zagranicznych wielokrotnie podkreślają znakomita atmosferę podczas zawodów rozgrywanych w Polsce. To samo dotyczy międzynarodowego szefostwa FIS. Stawiają nas za wzór. Konkursy w naszym kraju to zawsze znakomita promocja skoków narciarskich - jedna z najlepszych w całym cyklu PŚ.

    A że zdarzył się jeden godny pożałowania przypadek z Hannawaldem? Wyciągnięto wnioski i więcej mam nadzieje do podobnego zdarzenia nie dojdzie. Taki przypadek może zdarzyć się wszędzie i każdemu skoczkowi.
    Warto pamiętać, że to jak potraktowano Svena nie miało związku z jego narodowością a tylko z jego osobowością. Niemieckich kibiców i niemieckich skoczków podobnie jak i innych zawsze traktujemy ciepło i gościnnie.

    My wyciągnęliśmy wnioski z tamtego wydarzenia. Nie znajdziesz tu nikogo kto by je usprawiedliwiał. Natomiast w Niemczech czy Austrii cały czas mają jakiś problem z wyciągnięciem wniosków z afer związanych z polskim hymnem. Wiedzą, jakie to dla nas ważne a mimo to praktycznie w każdym sezonie zdarzają się im różne skandale na tym tle. Czy przypadkowe jest to, że poza jednym czy dwoma przypadkami wszystkie wpadki dotyczą polskiego hymnu?

  • dervish profesor
    @fridka1

    Nie rozumiem Twojego antypolskiego (tak to odbieram) punktu widzenia. Jak już piszesz, że "inteligencji nam trochę wycięło" to pisz konkretnie. Inteligencję to nam nie trochę ale prawie w całości wycieli niemieccy nadludzie którzy od zawsze czuli i wiele wskazuje na to, że nadal czuja moralną wyższość nad "nieucywilizowaną" słowiańszczyzną. A to co pozostało po niemieckiej selekcji dokończyli towarzysze ze wschodu którzy później mieli kontynuatorów w postaci swoich sługusów z PRL.

    Polska ma czym sie pochwalić, zwłaszcza przed krajami zachodu europy a szczególnie przed Niemcami. Moralna wyższość? A dlaczego w cudzysłowie? Dla mnie jak najbardziej bez. Nikt w Polsce nie uważa, ze nam więcej wolno my po prostu chcemy aby było nam wolno tyle co Niemcom, Austriakom i innym którzy nie wiedziec czemu (zwłaszcza dotyczy to Niemców) korzystają z różnych niepisanych przywilejów uważając, że są tymi równiejszymi wśród równych.
    Piszę to w kontekście ostatniej afery covidowej. W Niemczech panuje oburzenia, jak Ci Polacy śmieli ale jest to przemieszane z podziwem, że się odważyli walczyć o swoje i odniesli zwycięstwo.
    Racja była po naszej stronie więc walczyliśmy o swoje wszelkimi możliwymi środkami. Nie skorzystaliśmy z rad jakie dają nam zwykle przedstawiciele wszystkich tych wyższych cywilizacji położonych na zachód od słowiańszczyzny - czyli "nie skorzystaliśmy z okazji by siedzieć cicho" i pozwolić bez przeszkód działać fisowsko-sanepidowskiej maszynie tak jak zrobili to Czesi - którzy ponieśli kary za niewinność i nie doczekali się nawet słowa przepraszam.

  • stivus profesor
    @yyy

    Prace naukowe pisali o zjawisku małyszomanii I o samym Małyszu jako sportowcu. Jest legendą tego sport i co do tego nie może byc żadnych wątpliwosci. Jako działacz też się (chyba) sprawdza, nie wiem, moja wiedza na temat funkcjonowania PZN jest niewielka I nie mnie to oceniac, co też podkreśliłem w swoim poście. Zaniepokoiło mnie jednak to I owo, Co się w związku z nim pojawiało w mediach. Chodzi mi konkretnie o sytuację z Kastelikiem z MŚJ, gdzie Adam na mediach społecznościowych (prawdziwy rak toczący współczesne społeczeństwo) zaatakował Dominika, obwiniając go o brak profesjonalizmu. Nie wiem, czy przełożyło sie to bezpośrednio na zakończenie przez chłopaka kariery sportowej, ale takich rzeczy poważny człowiek na stanowisku dyrektora sportowego nie robi.
    Co do jego erudycji I sposobu wysławiania: rozdzielmy jego kakierę sportową I to co potem. Wg mnie człowiek posiadający dyplom nie może miec problemów z poprawnością językową, bo jest to kompetencja, którą nabywa się w trakcie edukacji. Nawet kiedy jest się wyjątkowo opornym na wiedzę. Nie jest to wartość sama w sobie, jest jakby "produktem ubocznym" edukacji. Taka jest moja opinia i rozumiem, że byc może nie każdy musi się z nią zgadzać.

  • Naczelny Ironista stały bywalec
    @fridka1

    Jak mawiał klasyk kabaretu, żadna praca nie hańbi, tylko wstyd w rodzinie:). Moim zdaniem frustraci obrażający Graneruda w internecie to ten sam typ, co wieś rzucająca śnieżkami w Niemca. Po prostu w każdym społeczeństwie 70 do nawet 80% wg badań to idioci, nie zmienia tego kraj urodzenia. Inne cechy mogą się różnić z uwagi na uwarunkowania ekonomiczne, np.w Norwegii nikt nie zwraca uwagi na moje lamborghini urus, a w Polsce co drugi mnie obgaduje, jakim ch... jestem i wyzyskuję innych. A płacę ponad połowę tego, co średnia w branży w Warszawce.

    @yyy mylisz parcie na szkło z działaniem. Co on zrobił po zakończeniu kariery, osiągnął coś poza tajnerowskim tytułem dyrektora ds. niczego? Został słupem reklamowym z tym swoim "elokwentnym" tekstem "no na pewno":). Ja go zapamiętałem w ostatnich latach z przerwania Pilchowi formy życia, gdzie mógł dzieciak zrobić świetny wynik podczas TCS. No ale "ma jeszcze czas", by teraz bujać się po Fis Cupach czy innym CoC.

  • yyy profesor
    @stivus

    To jest dla mnie niepoważne, to twierdzenie że człowiek z tytułem naukowym powinien mieć zasób słownictwa, ładnie i zgrabnie się wypowiadać. Ja widzę u Małysza jedną bardzo ważą cechę CHĘĆ DZIAŁANIA. To go cechu.je najbardziej. On ciągle cos robi i wykorzystuje doświadczenie zebrane przez wiele lat. Ludzie który profesor dyplomowany ma większą wiedze od Małysza na temat sportu? Który ma większą wiedze na temat socjologii czy nawet psychologii? Żaden nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić co Małysz przeżył w latach 2000-2010. A ci piszą że najważniejsze, nie umie się wypowiadać. To ma ZERO znaczenia. Profesorowie żeby zostać profesorami pisali prace dyplomowe o Małyszu.

  • fridka1 profesor
    @Naczelny Ironista

    Nie wiem czy mentalnie jesteśmy wyżej. Inteligencji na trochę "wycięło". Ja mam teorie, że te wszystkie kraje, jakieś Serbie, Macedonie Północne (byłam, widziałąm) i Polska także zawsze wyskakuje z "moralną wyższością" gdy nie może się za bardzo pochwalić czym innym. Na tę naszą moralną wyższość świat ma wywalone, ale uważamy, że jako "wiecznej ofierze" więcej nam wolno. Doszukujemy się gestów i znaczeń tam gdzie ich nie ma. Hannawald poklepał Stocha po kasku w ramach gratulacji? "Oni nadal nas traktują z góry". Pamiętam takie wypowiedzi. Czytałam też gorsze, takie że nawet cytować nie będę.

  • dervish profesor
    @fridka1

    Do Nobla to może nie ale na stołek Prezesa to lanserka trwa od lat. :)
    I pewnie się ziści bo poważnych rywali tyle co kot napłakał.

  • fridka1 profesor
    @stivus

    Dla statystycznego Kowalskiego Norweg to "pastuch", który miał szczęście, "bo ropa". Żal tyłek ściska i tyle. Szczęście też trzeba mieć i umieć wykorzystać. Siedzi jeden z drugim w UK i jednocześnie narzeka, że "te Angole to pijo, Panie kochany". Może i piją, ale to nie zmienia faktu, że nalewa im pracujący w knajpie Polak. Mam poczucie, że ci wszyscy wysyłający pogróżki Norwegowi czy Austriakowi to właśnie ten typ. Siedzi/siedział zagranicą wykonując takie a nie inne prace (żadna nie hańbi) i tyle co sobie odreagował dzięki skoczkom przez weekend, to jego.

  • Naczelny Ironista stały bywalec
    @stivus

    Pozwolę się nie zgodzić. Mentalnie nawet jesteśmy wyżej od nich, głównie z uwagi na to, że jako naród więcej przecierpieliśmy. Nie ma żadnego znaczenia, czy jesteś ze Skandynawii czy spod Wąchocka. Po prostu większość społeczeństwa to zawsze głupki, żadna granica tego nie obejmuje.

  • Morgensternowy_ doświadczony
    @Naczelny Ironista

    Zgadzam się z tą opinią jak najbardziej. ;)

  • stivus profesor
    @Naczelny Ironista

    W żadnym wypadku nie idealizuję obcokrajowców, bo bywałem tu I tam I swoje widziałem. Nie sądzę, żebysmy więc byli wyjątkiem, jednak pod względem dojrzałosci społecznej daleko nam jeszcze do krajów skandynawskich.

  • Naczelny Ironista stały bywalec
    @Morgensternowy_

    Regionalizmy są ok, ale mam u siebie w firmie np. dwóch "goroli". Jeden z Radzionkowa, jedzie tą swoją gwarą tak, że wszyscy się śmieją, a drugi z okolic Chyżnego perfekt po polsku. Da się? Da się. Dlatego nie idealizowałbym Małysza, to tylko dekarz, który sprawdził się w niszowym zawodzie. Tylko tyle, ale też i tyle.

  • Morgensternowy_ doświadczony
    @Naczelny Ironista

    Nie powiem, Małysz jakimś perfekcjonistą pod tym względem nie jest obiektywnie patrząc, bowiem czasami pada określenie z jego ust ,,Sloweńcy" zamiast ,,Słoweńcy" lub ,,trzymcie kciuki", co dla mnie nie jest irytujące. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić aczkolwiek pamiętajmy nikt nie jest perfekcjonistą pod względem dykcji, każdemu się zdarza popełnić błędy czy to językowe, czy innego typu to każdemu, natomiast trzeba dodać fakt, że Adam Małysz pochodzi z Wisły, z Beskidów, gdzie gwara językowa różni się jednak od tej powszechnej w Polsce i padające akcenty z jego ust typu właśnie ,,trzymcie kciuki" jest kwestią przyzwyczajenia do tej jego rodzimej gwary.
    Wbrew temu i tak stara się mówić w miarę normalnie po Polsku, by każdy słuchacz mógł zrozumieć jego przekaz i nie widzę aż tak przeszkadzających punktów w wypowiedziach Adama czy jego składni językowej. My jesteśmy tylko lub aż ludźmi i nie jesteśmy jakimiś urządzeniami elektronicznymi, że co jakiś czas wymieniamy sobie baterie CR232, tylko normalnym, naturalnym gatunkiem.

  • Naczelny Ironista stały bywalec
    @stivus

    Pamiętam jak otworzyłem jednej ze swoich eks knajpę (na Kazimierzu w Krakowie). Mieliśmy imprezę zamkniętą Norwegów z korpo. Tak zalanych winem białych obrusów w życiu nie widziałem. Można było je wyciskać. Nawet najbardziej zasyfiona, polska melina by się zawstydziła:). Nie idealizowałbym obcokrajowców, bo w każdym kraju wieśniaków jest od groma.

    @yyy tak zabrzmiał kontekst wypowiedzi. To żaden przykład dla nikogo, że taki Małysz czy Lewy robią mgr za pieniądze.

  • stivus profesor
    @yyy

    Z jednej strony dobry przykład z drugiej strony fatalny. Ja nie chce wypowiadac się na temat merytorycznej wiedzy Małysza, ale czlowiek z tytułem naukowym bądź nie bądź powinien wg mnie poslugiwac się poprawnym językiem, posiadac bogaty zasób słownictwa, potrafic budować zdania złożone. U Adama nie jest z tym najlepiej I każdy średnio rozgarnięty słuchacz wyłapie, że jednak w tym względzie troche mu brakuje. Nie twierdzę, że Małysz swoje studia kupił, bo to I nie moja sprawa, ale jako wzoru dla młodzieży to bym go jednak oszczędził. Ale generalnie taka jest dzisiaj tendencja I zdobycie wykształcenia nie wymaga już takiej erudycji jak kiedyś. Skutek mamy taki, że jest wielu z dyplomem, których wiedza ogólna pozostawia wiele do życzenia. A to jednak ważne, bo wpływa na światopogląd, gusta, wybory.
    Nie mowię jednak, że to wina Małysza, bo on zasługuje akurat na wielki szacunek za to, jaki jest i ile pracy włożył w swój sukces. Pod tym względem jak najbardziej powinien więc być przykładem dla kolejnych pokoleń.

  • yyy profesor
    @Naczelny Ironista

    Gdzie napisałem o tym że to przykład dla dzieci? Jak już to przykład dla osób po karierze sportowej lub po tym jak są już spełnieni życiowo, bo wychowali dzieci, bo ustabilizowali swoje rzycie. Jak szukasz na siłę przykładu dla dzieci, to w sumie Małysz też nim jest, ale jako sportowiec. Powinni brać od niego grasicami.

  • Morgensternowy_ doświadczony

    W sumie teraz po przeczytaniu tego artykułu uświadomiłem sobie, jakie skutki ze sobą niesie nadmierna publiczność. Czy tam było 80 000 kibiców ciężko stwierdzić, bo liczba wówczas była niejednoznaczna. Natomiast to co na końcu przeczytałem to aż mi się niedobrze zrobiło, że takie świństwa odwalano. W sumie jeśli było 20 tojtojów a kibiców było kilkadziesiąt tysięcy, to trudno się dziwić, aczkolwiek ta sytuacja dość mocno dała do zrozumienia i także ten PŚ z 2002 roku był do wyciągnięcia wniosków i starania o lepszą organizację.

    Na szczęście pomimo znacznie mniejszej liczby widzów organizacja z roku na rok stawała się lepsza, lecz i tak się zdarza dostrzec pijanych Zdzichów po Harnasiu czy po innym Żywcu już pomijając ten sezon.

    Wbrew temu i tak są niedociągnięcia pod kątem widowni, bo pustych butelek czy puszek nie powiem po czym na trybunach nie brakuje i w sumie może i lepiej, że nie jeżdżę na konkursy, tylko staram się wspierać Polaków z TV, bo jeśli miałbym się w takiej sytuacji znaleźć w pobliżu poszczególnych pijanych widzów (nie mówię o wszystkich, już z góry uprzedzam), to nie wiem, czy wytrzymałbym psychicznie.

  • stivus profesor

    Przykre że I wtedy poszła w swiat niezbyt pozytywna informacja o naszym kraju, szczegolnie do niemieckich fanow skoków, ktorzy I tak o Polsce mieli w większosci dość niekorzystne opinie. Wiem, bo prowadzilem wtedy spływy kajakowe dla niemieckich grup, głównie młodzieży. Nie pomagaliśmy takimi zachowaniami w zmianie wizerunku Polaka. Myslałem, że to juz przeszłość, ale ostatnie wydarzenia wokół Geaneruda I-o zgrozo! - jego bliskich utwierdziły mnie w przekonaniu, że takie goowniarskie zachowaniami jeszcze sie zdarzają. Pijani kibice zdarzają się wszędzie, ale prawie nigdzie nie przekraczają pewnych niepisanych granic. To, jak reagują właśnie w tym stanie jest papierkiem lakmusowym dojrzałości społecznej.

  • fridka1 profesor
    @Naczelny Ironista

    Może i tak, ale przypomnij sobie małyszowy punkt startowy. Postęp jest naprawdę spory. Nikt od Małysza nie oczekuje, że będzie kandydatem do Nobla z fizyki.

  • Naczelny Ironista stały bywalec
    @fridka1

    Nie przesadzajmy, ten gość prawie każde zdanie zaczyna od "no na pewno", z elokwencją i erudycją to on ma tyle wspólnego, co kolosy tej strony z IQ:). Niemiecki zna na poziomie alkoholika, odprowadzającego wózki pod lidlem w Görlitz. Trochę się wyrobił przez te lata, fakt, ale dalej jest tylko słupem reklamowym w wiejskim wdzianku, w zawodzie dyrektor ds. niczego. Bardziej już w roli działacza widziałbym Stocha, tylko musi się ogarnąć i przestać bredzić non stop o żonie, czyli 7-letniej księżniczce, oraz o dobrze wykonanej pracy.

    @yyy kupowanie magistra, jak Lewy czy Małysz, gdzie nikt ich na uczelni nie widział poza kamerami przy odbiorze dyplomu jest żenujące. Jak to ma być przykład dla dzieci, to chyba cię mocno pogrzało:).

  • yyy profesor
    @fridka1

    To właśnie tacy 40 latkowie jak Małysz, muszą dawać sygnał że można się np dalej kształcić, bo to nie jest żaden wstyd. Przełamuje jakieś bariery. Ponieważ to właśnie w tym wieku, mają na to więcej czasu, bo np dzieci są już w wieku kiedy nie trzeba się codziennie nimi zajmować. Moim zdaniem większość osób, po wychowaniu dzieci do jakis15 lat, siadają na laurach i wegetują na fotelu do konnica rzycią, zamiast znaleźć pasje, lub się dalej rozwijać.

  • fridka1 profesor
    @yyy

    Małysz na przestrzeni 20 lat wykonał gigantyczną pracę na sobą, za to ma mój wielki szacunek, bo przecież mógłby osiąść na laurach i odcinać kupony, codziennie patrzeć w lustro: "Oto ja, jestem boski, wszyscy mnie kochają, już nic nie muszę", a Rafał Kot opowiadał jak to koledzy Małysza zazdrościli mu sukcesów, po jeden serii po której odpadli z zawodów byli bardzo zmęczeni, a Adam nie dość, że wygrał, godzinami udzielał wywiadów to jeszcze zasiadał do książek i uczył się niemieckiego. Mając 40 lat zdał maturę i poszedł na studia (można się czepiać takiego magistra, ale sam fakt, że mu się chciało dużo o nim mówi).

  • yyy profesor
    @Pavel

    Ja to w ogóle jestem zachwycony, jak Małysz zaczyna się zmieniać i dorastać do roli, a nawet dorósł już do roli działacza sportowego. Coraz bardziej jestem przekonany że kiedyś zostanie takim Walterem Hoferrem. nawet te kamery go lubią tak jak Hoferra wszędzie go pełno. Do tego wszyscy dokoła go chwalą.

  • Pavel profesor
    @fridka1

    Jak jesteś jednym z dwóch rynków, które mają w ogóle jakiekolwiek znaczenie w skokach to będą cie przepraszać za byle głupotę. Fajnie, że wreszcie nasi działacze zaczynają z tego korzystać.

  • fridka1 profesor

    Adam Małysz w najnowszym wywiadzie dla onetu: "Ja nie wiem co nas tak ostatnio wszyscy przepraszają..."

  • fridka1 profesor

    Na onecie jest dziś wywiad z Hannawaldem i sporo pytań o Zakopane właśnie. Powiedział jedną ciekawą rzecz, że gdyby skakał dziś to nie prowadziłby mediów społecznościowych. Miał szczęście, że w 2002 jeszcze ich nie było.

  • Setareh bywalec
    @dar06_

    Daruj sobie te głupie, seksistowskie teksty.

  • muhamadi bywalec

    Serio nie mogliście dać zdjęcia z 2002 tylko musieliście z 2006?

  • SebaSzczesnyy weteran

    Teraz jest live na yt Formeli z Tadkiem

    Ogląda ich 2000 ludzi. Wielki wynik a dziwne że tu aktywnych kont jest może ze 30. [***]
    __________
    ----------------
    [Moderacja: Radzę unikać dalszych zaczepek i licytacji, kto jest trollem, kto nie jest itd. Dość już tego tutaj, naprawdę.]

  • Kolos profesor
    @fridka1

    Jakby tak patrząc to w jakimś sensie cała kariera lotnicza Małysza to te dwa weekendy - 2001 w Harrahovie i 2007 w Planicy. Dwa weekendy 5 wygranych w lotach. Oczywiście to uproszczenie bo wygrał też raz w Tauplitz (2005) czy Oberstdorf 2001 gdzie został okradziony z wygranej w 2 konkursie mimo iż skakał najdalej i było 2 miejsce, a na podium stał też w Vikersund.

    Czyli latać potrafił.
    Ale jednak Adam Małysz musiał mieć super formę by coś pokazywać w lotach narciarskich, gdy jej nie miał tracił na lotach więcej niż na dużej skoczni. Taka specyfika.

    No i ten koszmarny pech do MŚL... W 2002 roku fatalne warunki wietrzne w Harrahovie, 2004,2006,2008 rok bez formy, 2010 zabrakło 0,4 pkt do medalu...



  • hao3 początkujący

    he, he. Jechalem na ten konkurs. Bez biletu. Pod skocznia kupilismy lewe po 10 zl. Mam go w calosci do dzisiaj bo i tak nikt nie sprawdzal. Byl to pierwszy i jedyny raz kiedy ogladalem konkurs na zywo. Wszyscy kibicowalismy Hautamaekkiemu jak juz bylo wiadomo ze Malysz nic nie zdziala. A z tojtojami to byla jazda. Kolega cala 1 serie stal w kolejce do kibla, ale jak wspominal byl calkiem zacny widok z tamtad. Nie zapomne widoku tych gosci co jak misie koala na swierkach wisieli, na samych czubach!

  • semion weteran

    nigdy więcej konkursów w p0lsce.

  • Oczy Aignera profesor
    @fridka1

    Adam mógł zdobyć dwa indywdualne medale MŚwL, gdyby spisywał się lepiej podczas drugich dni rywalizacji. Mam na myśli Oberstdorf 2008 i Planicę 2010.

  • Keltti początkujący
    @Wojciechowski

    Dlatego powinno uznać takie nazewnictwo za kwestię subiektywną lub odwoływać się w 100% do suchych wyników i statystyk. Bo np. formy Geigera na mamutach trudno pojąć, męczarnie w 2017 na Vikersundbakken czy w 2018 na Kulm, jednocześnie bardzo dobre latanie na Letalnicy, okraszone tytułem Mistrza w Lotach.

  • Wojciechowski profesor
    @Xenkus

    „Odwieczny” problem zdefiniowania „lotnika”, niestety zdania są tu bardzo różne...

  • Xenkus profesor
    @fridka1

    No czyli nie był lotnikiem. Jak była forma to latał pięknie, a jak słaba to słabo. Lotnicy to Koch, Kranjec. Bez formy potrafili na mamucie stać na podiach.

  • Adam90 profesor
    @Luk

    Stochowi za to brakuje złotego medalu w lotach oczywiscie jak wspomniałeś ma srebrny medal, ale marzy o wygranej LGP :d .Nie no ja tak serio, ze marzy gdzies tak mówił w wywiadzie w któryms.

  • fridka1 profesor
    @Luk

    Adama zawsze denerwowało szufladkowanie i opinia, że "nie jest lotnikiem". Jak się pamięta co potrafił wyrabiać w Harrachovie czy Planicy to brzmi to śmiesznie. Jak była forma to skocznia nie miała znaczenia, tak to wtedy było.Ten brak medalu w lotach się za nim ciągnie, na MŚ 2011 miał pecha drugiego dnia.

  • dar06_ weteran
    @Luk

    No niestety ocena skoczka przez sędziów leży jeszcze w sympatii do danego kraju
    A nie rzeczywista ocena za styl

  • Luk profesor
    @pogromca januszy

    Szkoda też że Adam nie ma medalu z MŚwL... ale za to Stoch ma - srebro z konkursu indywidualnego z Oberstdorfu.

  • pogromca januszy weteran
    @fridka1

    Jakoś tak wypadło, że Adamowi lepiej szło w latach nieparzystych.

  • Wojciechowski profesor
    @dar06_

    Tak, nie jest przewidziana dla skoczka z falującą nartą. Bez odbioru, czytać nie musisz.

  • Luk profesor
    @ugabanie

    W latach 2001-2003 sędziowie byli niezwykle hojni jeśli chodzi o przyznawanie "dwudziestek". W Sapporo 2003 norweski sędzia dał Pettersenowi... dwudziestkę. Natomiast w Planicy 2003 także norweski arbiter (choć nie wiem, czy ten sam co w Sapporo) dał Małyszowi... 18. Po pięknym skoku na 224,5m.

  • Xenkus profesor
    @Kolos

    Kolos to ten z tych, który w Zakopanem będąc grzybiarzem rzucałby snieżkami w Graneruda, który jest w powietrzu.

  • dar06_ weteran
    @Wojciechowski

    Przestań jakieś głupoty pisać

    Teraz wymyślasz jakieś swoje dziwne teorie ze maksymalnej noty nie jest przewidziana dla skoczka
    Nie wiem naprawdę co ty masz w tej swojej głowie jak dla ciebie wszystko jest na odwrót

    Nie mam zamiaru ciebie czytać i odpowiadać jak kompletnie o skokach nie masz zielonego pojęcia
    A udzielasz tutaj .....hmm dziwak ? za pewnie tak

  • grzmiwuj doświadczony
    @fridka1

    Na czterech jak na czterech. Patrząc na styl wielu wpisów i ich poziom (ogólnie na tej stronie), to w 2002 może jeszcze niektórych nie było nawet w planach...

  • dar06_ weteran
    @fridka1

    Byłem wtedy w zakopcu... full ludzi i jedno życzenie niech Małysz napełni naszą radość
    Napełnił a Sven nauczył wtedy pokory co to kibiców Polskich
    A czy był bałagan przy tylu ludziach gdzie najmniejszy skrawek był zajęty to rzecz jasna było do nieuniknięcia

  • fridka1 profesor
    @Kolos

    Tak, tylko skoki cechowały się jednak pewną kulturą kibicowania, gwizdy były rzadkością, tak jak w tenisie obowiązywały pewne normy, a polscy kibice złamali je wszystkie po kolei. Hannawaldowi nie chodziło zresztą tylko o gwizdy (pewnie na górze i tak ich nie słyszał), ale też o to, że tłum na niego napierał, tłum wrogich mu i wyzywających go ludzi, Hess podobno się z kibicami "przepychał" (słowa Roberta Matei). Naprawdę zachowanie polskiej publiczności to był szok i "nowość", nie mówię, że na innych skoczniach gwizdy się nie zdarzały, ale nie na taką skalę, chyba żaden zawodnik wtedy nie był w Polsce traktowany tak jak Sven: "Czułem się jak wróg publiczny". Ja pamiętam nawet tapety na ekran komputera z twarzą Svena za tarczą strzelniczą i naklejki "witamy w Polsce wszystkich oprócz Hannawalda" Ja mam sentyment do tamtej rywalizacji, bo miała soje "cykle życia", Hannawald miał charakter, ale pozytywizm daje lepsze wyniki, romantyzm prowadził ten kraj na manowce. Ta "szabelka w dłoni" wychodzi nam bokiem do dziś.

  • Wojciechowski profesor
    @dar06_

    Człowieku „kulturalny inaczej”, idź sobie z tymi radami, gdzie ci tam pasuje. Nawet na temat nie umiesz odpowiedzieć.

    Co ja chcę zmieniać w notach? To ty chcesz zmieniać, bo ani obecne, ani ówczesne przepisy za tak prowadzone narty noty maksymalnej nie przewidują. Proste. Nic o „20” za przewagę nad rywalami nie mówią i nigdy nie mówiły.

    Aż jestem zażenowany, że w ogóle odpowiadam, bo niejeden wystawiłby za różne twoje odzywki cztery litery.

  • Kolos profesor
    @Adrian D.

    Fakt, w artykule wybrzemwają wszystkie liczby od 60 do 150 tysięcy. Ale jednak mniej więcej na początku artykułu jest o danych szacunkowych, że doliczono się 80 tys. kibiców. Ale nie wiadomo skąd ta dana. Bo żadnych konkretów brak.

  • Kolos profesor
    @fridka1

    Przecież pisałem, o bałaganie organizacyjnym i, że nawet na owóczesne czasy nie powinno do tego dojść.

    Ale to nie zmienia faktu, że to porostu były piękne czasy i nie chodzi tylko i wyłącznie o zawody w Zakopanem ale ogólnie o klimat PŚ czy szerzej skoków. Teraz jest jednak inaczej.

    Co do Hannawalda - nie uważam, żeby gwizdanie na niego było nie wiadomo jak złą rzeczą i już wtedy dziwiłem się, że krytykuje się to gwizdanie. Nie żebym popierał tego typu zachowanie. Ale po prostu takie były wówczas emocje kibicowskie i tyle.

  • fridka1 profesor
    @dar06_

    Duma to nie to samo co brak kultury i bałagan

  • dar06_ weteran
    @fridka1

    Mamy swoją dumę i w tym tkwi nasza siła
    Tak jak w skokach lejemy wszystkich czy nie jest wspaniale jak Kamil wygrywa

  • Adrian D. redaktor
    @Kolos

    A kto wyolbrzymia poza agencją DPA tuż po zawodach?

  • fridka1 profesor
    @Kolos

    Romantyzm jest przyczyną wielu polskich tragedii.

  • fridka1 profesor
    @Kolos

    Co konkretnie zrobił Hannawald tuż przed Zakopanem 2002 czy na samych zawodach poza tym, że wygrał TCS, który "powinien" wygrać Adam? Nic złego, jeszcze pogratulował i się pokłonił przed Adamem. Co innego Harrachov 2002, tam już nie był bez winy.

  • dar06_ weteran
    @Wojciechowski

    Właściwością człowieka mądrego jest nie zmieniać co jest dobre dla skoków ,a takiego jak ty szukasz dziury w wszystkim jak nie odpowiadają teraźniejsze noty to jest jedna rada

    Nie oglądaj ich i nie pisz o nich

  • fridka1 profesor
    @Kolos

    Po latach większość pisze i mówi o tym konkursie, że kiedyś to było, łoooo mamusiu, co za klimat, co za wspomnienia. Temat bałaganu organizacyjnego i tego, że narażono życie ludzkie (bez cienia przesady, mogło dojść do tragedii) jakoś tak mocno nie wybrzmiewa. Tak działa ludzka pamięć, selektywnie. Ja chętniej wspominam Zakopane rok później, organizacyjnie i kibicowsko bez zarzutu. Zakopane 2002, poza frekwencją do której ma się sentyment, to nie było coś czym powinno się chwalić. Wygrana Adama też niezbyt przekonująca. To już nie był zawodnik bijący wszystkich o kilka metrów w każdym skoku, był "pobijany" po TCS, Salt Lake City bez złota zostało odebrane przez wielu jako niedosyt.

  • Kolos profesor

    Swoją drogą, z rozżewnieniem wspominam klimat tamtych lat. To było coś, ten romantyzm, teraz mamy sterylny, zimny profesjonalizm. Niby dobrze ale to jednak nie to samo.

    A sam Hannavald świętoszkiem nie był i tych gwizdów bezpodstawnie nie dostawał...

  • Wojciechowski profesor
    @dar06_

    W kontekście tego, czy dać za to „20”, nazwanie tego tak czy tak ma dokładnie takie samo znaczenie jak to, czy ma na imię Adam czy Żelisław, czyli... zerowe.

  • Kolos profesor

    Co do organizatorów to faktycznie nie popisali się z tym brakiem kontroli nad ilością i przede wszystkim wpuszczaniem bez biletów kibiców na trubuny. Inna sprawa, że wówczas otoczenie i sama Wielka Krokiew nie wyglądała jak dziś i faktycznie trudniej tam było wszystkiego dopilnować.

  • Kolos profesor

    Widzę, że im wiecej lat mija tym więcej się legendy dodaje i ilości kibiców pod skocznią - nie zdziwię się, jei za 10 lat przeczytam, że było 200 tys. kibiców....

    Tym czasem ówcześnie podawano liczbę 60-kilku tysięcy widzów i chyba nie ma sensu tego wyolbrzymiać.

  • dar06_ weteran
    @Xenkus

    Ona jest kobietą to rozumie po swojemu dla niej wtopa to Kamil no nie mógł swój obowiązek spełnić

  • Xenkus profesor
    @fridka1

    Jaka wtopa? Po prostu został wtedy w fatalny sposób wycinany.

  • dar06_ weteran
    @Wojciechowski

    Jak nie odróżniasz falowanie od uciekania nart
    To dyskusja z tobą jest bez sensu jak zwał to zwał Macieju

  • dar06_ weteran
    @fridka1

    Oczywiście ze tak czym większa odległość u skoczka występuje przeciążenie
    To taki stylista jakim jest Kamil za mniejszą odległość dostaje mniejszą notę ,a jego skok co do stylu w powietrzu i telemarku był wykonany perfekcyjnie ale nie miał odległości i słusznie dostaje 18

  • Karpp profesor

    Na Tvp Sport meldunek z Zakopanego.
    Sporo tego śniegu na Wielkiej Krokwi

  • Wojciechowski profesor
    @dar06_

    Zwał jak zwał, ale na pewno nie była to zwykle pozycja wzorcowa. „20” daje się za wzorzec, a nie za to, kto miał jaką przewagę. Na tej zasadzie taki Nykänen powinien mieć dziesiątki „20” w karierze, a pewnie nie miał nawet kilkunastu, włącznie z mistrzostwami Finlandii czy Pucharem Świętego Mikołaja w Rovaniemi.

  • fridka1 profesor
    @dar06_

    Odwieczne pytanie czy odległość powinna wpływać na oceny za STYL?

  • fridka1 profesor
    @MatiFan

    Schmitt powiedział, że gwizdy nie robią na nim wrażenia i że może to nawet dobrze, że rywalizacja wzbudza takie emocje. On zawsze był dość dyplomatyczny, szukał dobrych stron niefajnej sytuacji, nie zaogniał konfliktów.

  • dar06_ weteran
    @Wojciechowski

    Nie uciekała narta tylko falowała Adamowi
    Jak ktoś skakał 10 metrów od drugiego to 20 za styl była sprawiedliwą oceną

  • fridka1 profesor
    @Wojciechowski

    Nigdy nie uważałam Adama za wielkiego stylistę. Funaki i Janda to on nie był. Sven jednak często skakał "ładniej".

  • Wojciechowski profesor
    @Jellycrusher

    Nie zgadzam się, uważam, że przez większość kariery Ammann wykonywał telemark dość dobrze. Ale bezsprzecznie sędziowie mieli okres ślepoty na to, jak rzeczywiście zaczął go markować lub wręcz unikać po upadku bodaj w 2015.

  • Wojciechowski profesor
    @fridka1

    Pójdę pewnie trochę pod prąd, ale moim zdaniem Małysz miał zawyżane noty przez znaczną część lat swojej dominacji. Sędziowie bywali pod zbyt wielkim wrażeniem jego agresywnej i efektywnej sylwetki w locie, że czasem zbyt mocno przymykali oko na mniejsze niedociągnięcia. Bo jak na przykład, na chłopski rozum, może dostać jakąkolwiek „20” gość z uciekającą przy wielu skokach jedną nartą?

  • fridka1 profesor
    @dar06_

    Nie jadę po Kamilu, czasami wygrywał w Zakopanem, a czasami do drugiej serii nie wszedł, to są fakty, a nie jeżdżenie po zawodniku. Nawet polski sztab twierdził, że chłopaki czasem w Zakopanem nie wytrzymują ciśnienia.

  • Jellycrusher bywalec
    To była cholernie przykra sprawa z Hannawaldem

    Bydło wśród polskich kibiców potrafiło go nawet obrzucić śnieżkami, kiedy jechał wyciągiem na skocznię. A czy sędziowie zaniżyli mu noty? Manipulacje ocenami sędziowskimi to niestety częsty proceder. Polacy padali jego ofiarami wielokrotnie, choćby parę tygodni później Małysz, kiedy to panowie sędziowie postanowili wykreować Ammana na podwójnego zwycięzcę. Zresztą Amman miał zawyżane noty przez większość kariery - gość po prostu nie umie lądować telemarkiem, prawie zawsze go tylko markuje. A panowie sędziowie prawie zawsze tego "nie zauważali". Aż w końcu Ammanowi forma przeminęła i od paru lat dostaje noty adekwatne.

  • fridka1 profesor
    @MarcinBB

    90% użytkowników tej strony chodziło jeszcze wtedy na czterech pod stołem.

  • dar06_ weteran
    @fridka1

    Fridka
    Znowu zaczynasz swoje urojenia teraz jedziesz na Kamilu jaka wtopa raz się wygrywa a nie raz nie wychodzi

  • MarcinBB redaktor
    Bo życia nie zna...

    ... kto nie był na Krokwi w 2002 roku :-D

  • fridka1 profesor
    @SebaSzczesnyy

    Stoch i Zakopane to nie zawsze sukces. Przy pełnych trybunach potrafił zaliczyć wtopę i nie wejść do drugiej serii, różnie to u niego bywało.

  • fridka1 profesor
    @ugabanie

    2001 czy 2002 rok to jeszcze były czasy gdy jednak odległość była zawsze ważniejsza niż styl. Czy Małysz był stylowo lepszy od Hannawalda w tamtym konkretnym konkursie to się można kłócić, ale to jednak Niemiec skakał dalej. Gdyby wygrał Hannawald to naprawdę mogłoby dojść do tragedii i nie ma w tym cienia przesady jeżeli ktoś dobrze pamięta tamte czasy.

  • fridka1 profesor
    @pogromca januszy

    Nie zmienia to faktu, że na igrzyska Małysz jechał z formą mocno niewiadomą, to już nie był ten bezkonkurencyjny zawodnik co rok wcześniej. szkoda, że igrzysk nie było w 2001.

  • ugabanie początkujący

    To zwycięstwo wówczas cieszyło, a jednak zostawia pewien niedosyt. Naiwnością sądzić, że presja tłumu nie odegrała roli.
    Obiektywnie Małysz bardziej zasługiwał na wygraną w drugim konkursie w 2004 - skoczył łącznie 1,5 m dalej od Hoellwartha, a przegrał o 0,3 pkt. Ciekawe, czy i jak wpłynęłoby to na dalszy przebieg kryzysowego sezonu. Tego nigdy się nie dowiemy.

  • fridka1 profesor

    Ja pamiętam jak Szaranowicz się zachwycał kibicami, a to była jedna wielka organizacyjna katastrofa (o czym mówiło się głośno dopiero w następnych dniach), złodziejstwo (na trybuny nie weszli ludzie z ważnymi biletami, a czasami jechali z małymi dziećmi z drugiego końca Polski), ludzie się niemal zadeptywali, to były najbardziej chaotyczne zawody sezonu. W ramach rekompensaty proponowano kibicom wejście na zawody Pucharu Kontynentalnego (też mi pocieszenie), wiele spraw trafiło do sądu. Było morze ludzi, ale ja nie mam sentymentu do tych zawodów. Te zawody potwierdziły tylko, że jeszcze wiele polska strona musi się nauczyć. Rok później było już lepiej chociaż frekwencja już nie ta.

  • dar06_ weteran

    Walter Hofer rozważał dobre sobie
    Linczu ze strony kibiców za przerwanie konkursu to wiedział doskonale ze z piekła nie ma ucieczki

  • FJ bywalec
    Druga najważniejsza wygrana Małysza w karierze.

    Dająca prolongatę na kolejne tygodnie i lata sukcesów. Sam Szaran wspominał, że po sobotnim konkursie opuszczał dziuplę komentatorską jak zbity pies. No i gdyby nie ta wygrana losy IO mogłyby się też może inaczej potoczyć. Noty dla Adama może i zawyżone, ale taki to sport, gdzie gospodarzom pomagają ściany. Słoweńcom pomagał czasem nawet Tepes.

    PS. Najważniejszą wygraną Małysza jest być może Oslo 2005/2006, nie sztuka wygrać jak Ci idzie, sztuka wygrać jak Ci nie idzie, to zapewne dało Adamowi dużo wiary i przyczyniło się do zdobycia czwartej Kuli.

  • pogromca januszy weteran
    Hannawald powinien dziękować sędziom.

    Gdyby w niedzielę wygrał z Małyszem o dziesiąte części punktu, prawdopodobnie zostałby zlinczowany na miejscu ^^.

    Z drugiej strony - zawyżone noty dla Polaka można rozpatrywać w kategorii zadośćuczynienia za to, jak go potraktowano miesiąc wcześniej w Engelbergu.

  • SebaSzczesnyy weteran

    Szkoda że te drużynówki dali. Stoch miałby na pewno więcej wygranych. A zwłaszcza więcej miejsc na podium

  • MatiFan doświadczony

    To był niesamowity konkurs, to było polskie piekło. Miałem przyjemność stać blisko zeskoku, takiej atmosfery już nigdy nie doświadczyłem na żadnych zawodach nawet w Planicy czy w Oberstdorfie.
    Trzeba przyznać, że popełniono wiele błędów organizacyjnych a zachowanie niektórych kibiców godne potępienia, aczkolwiek co do radości, emocji, stresu to jest nie do powtórzenia.
    Po ogłoszeniu wyników był podobno taki ryk radości, że słychać było aż na Zakopiance.
    Nie zapomnę nigdy jak obcy ludzie, którzy widzieli się po raz pierwszy i zapewne ostatni rzucali się w ramiona tak jakby byli conajmniej rodziną.
    To było coś więcej niż zwykły konkurs, ale tak jak mówię błędy w organizacji i zachowania niektórych kibiców nie do przyjęcia, ale myśle, że wyciągnęliśmy z tego wnioski.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl