Nic nigdy nie przebije rozmiarów małyszomanii - rozmowa z Michałem Polem

  • 2021-02-02 05:49

- Rozmiarów małyszomanii nie przebije nigdy uwielbienie żadnego polskiego sportowca. Mamy dziś najlepszego piłkarza świata, który ma mnóstwo fanów, ale przy tym jak Adam działał na naszą wyobraźnię... to jest nie do porównania - mówi nam Michał Pol jeden z najpopularniejszych polskich dziennikarzy sportowych. Współtwórca bijącego rekordy zainteresowania na portalu Youtube Kanału Sportowego był naocznym świadkiem eksplozji Małyszowego talentu i początków związanego z tym zjawiska sportowego, społecznego, kulturowego, które na zawsze zmieniło polską rzeczywistość. W 20 rocznicę chyba wciąż najbardziej niezwykłego sezonu w historii naszych sportów zimowych poprosiliśmy Michała Pola, by podzielił się z nami swoimi wspomnieniami z tamtego czasu, a opowieści są to zaiste pasjonujące. 

- Los chciał, że stałeś się jednym z pierwszych polskich świadków tych niesamowitych wydarzeń z przełomu wieków. Chciałbym jednak cofnąć się najpierw kilka lat wstecz. Zdarzyła się kiedyś sytuacja, w której zostałeś zapytany, czym jest Wielka Krokiew. I nie miałeś pojęcia czym jest...

- Tak, to prawda. Był taki konkurs na stażystę w Gazecie Wyborczej. Dano nam taki test do rozwiązania. Było pytanie: co to jest Wielka Krokiew? Mnie się to wtedy z niczym nie kojarzyło. To określenie nie funkcjonowało wtedy w przestrzeni publicznej tak, jak funkcjonuje dzisiaj. Na początku myślałem, że jest to jakaś część roweru, potem że jakieś określenie z szachów. Ściągnąłem to w końcu od kolegi, który siedział obok. Dostałem się na ten staż, a do mnie wkrótce karma zaczęła wracać. Jeszcze w latach 90. pojechałem na zawody do Zakopanego zrobić wywiad z Jensem Weissflogiem. Nie wiedziałem wtedy zbyt dużo o skokach, toteż musiałem się do niego dobrze przygotować. Nie mogłem przypuszczać, że kiedyś pojawi się Polak, który prześcignie jego dokonania.

Kilka lat później Polak rozpoczął jednak triumfalny marsz, by dogonić i w końcu przegonić Weissfloga. Ty pracowałeś wtedy w Gazecie Wyborczej, na miejscu nie mieliście nikogo. Czuliście jednak, że zaczynają się dziać rzeczy wielkie i przełomowe...
- Zaraz po kwalifikacjach w Innsbrucku, w których Adam przeskoczył skocznię, zapadła w redakcji decyzja: „trzeba tam jechać!" Padło na Roberta Błońskiego, który już wcześniej trochę o tych skokach pisał. Ja zostałem wyznaczony tylko dlatego, że znałem jako jedyny w redakcji bardzo dobrze niemiecki. Ale nie mamy akredytacji, nie mamy noclegów, nie mamy niczego. Godzinę zajęło nam dojechanie do domu, spakowanie się i ruszenie w trasę. Pojechaliśmy starym, zdezelowanym Fordem naszego fotografa. Rodzina była w szoku, ale takie spontaniczne sytuacje się zdarzały. Wyjechaliśmy o 20.00 z Warszawy. Jechaliśmy całą noc, zmieniając się za kierownicą. Na drodze kiepskie warunki. To były czasy, kiedy nie było jeszcze tylu stacji benzynowych. Zaczęło nam się kończyć paliwo, jechaliśmy na oparach, zaczęliśmy rozpaczliwie szukać miejsca, w którym można by zatankować. Kierowca, czyli nasz fotograf, wyłączył ogrzewanie, więc marzliśmy strasznie. Wyłączył radio, żeby zminimalizować pobór paliwa. W końcu jakoś dotarliśmy do tego Innsbrucka.

- To była w takim razie iście partyzancka wyprawa. Jak poradziliście sobie tam na miejscu?
- No tak, nie mamy akredytacji, szukamy biura prasowego. Ono jest pod skocznią, gdzie się bardzo długo idzie, a my już jesteśmy mocno spóźnieni .To wszystko było bardzo chaotyczne. Ale mogliśmy liczyć na pomoc miejscowych. Hasła: „Polska”, „Małysz” otwierały wtedy wszystkie drzwi. Dano nam te akredytacje praktycznie na uśmiech. Biegniemy na konkurs, trwa już pierwsza seria. W połowie drogi stał wóz transmisyjny RTL-u. Przez uchylone drzwi zobaczyliśmy, że zaraz będzie skakał Małysz. Zaprosili nas do tego wozu. Pytają o tajemnice sukcesu Małysza, my mówimy, że sami nie mamy pojęcia, co się z tym Małyszem stało, że przyjechaliśmy się tego dowiedzieć. Drugą serię oglądaliśmy już spod skoczni. Pamiętam, że miałem wtedy ze sobą biało-czerwoną bluzę, którą przywiozłem z igrzysk w Sydney. Nie była zbyt ciepła, ale będąc już wtedy napakowany dumą z powodu tego Małysza, chciałem eksponować te biało-czerwone barwy i tak w niej marzłem podczas tych zawodów. No i doczekaliśmy się pięknego triumfu.

- Ilu polskich dziennikarzy prasowych było wtedy w Innsbrucku?
- Oprócz nas był tylko redaktor Łozowski z Rzeczpospolitej. On zawsze jeździł na Turniej, traktował go trochę rekreacyjnie, brał żonę, jeździł sobie przy okazji na nartach. Trochę nam poopowiadał, pomógł tam na miejscu. Nie przypominam sobie nikogo więcej. Z kolei do Bischofshofen ruszyły już z Warszawy całe hordy dziennikarzy. Bardzo pomagali wszystkim nam organizatorzy, którzy zaangażowali się w szukanie nam lokum, bo wiadomo, że wszystko było porezerwowane. To była naprawdę piękna romantyczna przygoda.

- Kiedy miałeś okazję poznać bliżej Adama Małysza?
- Bardzo późno. Ja na Turniej Czterech Skoczni jeździłem jeszcze pięć razy. Nie dało się wtedy jakoś więcej pogadać z Adamem, brakowało czasu, a inna sprawa, że na samym początku Adam za dużo nie gadał. Najwięcej się dowiadywaliśmy wtedy od Apoloniusza Tajnera i od „doktorów” - Blecharza i Żołędzia. Pamiętam, że do jednego z pierwszych tekstów daliśmy z Robertem tytuł: „Bułka z bananem”. Dzień po Innsbrucku Tajner napomknął nam, że Adam nie zdążył zjeść śniadania i w drodze na skocznie spałaszował tę bułkę z bananem. Potem to określenie już na zawsze nierozłącznie związało się z Małyszem i zaczęło żyć własnym życiem. Wyszarpywało się po kawałku wszelkie informacje. Pytaliśmy doktora Blecharza, jak Małysz radzi sobie z presją. Odpowiedział, że poradził Adamowi, żeby nucił sobie kolędy podczas jazdy wyciągiem na skocznię. No i my to napisaliśmy. A w Bischofshofen po kwalifikacjach przyszła do nas gromada japońskich dziennikarzy. Otoczyli nas i pokazują nam nasz wydrukowany artykuł „Bułka z bananem” i pytali o wszystko, o czym tam napisaliśmy. W końcu zapytali też o te kolędy. Tego im nikt nie przetłumaczył i najpierw dopytywali nas, o to co to za piosenki. Gdy wytłumaczyliśmy im, że chodzi tu o tradycyjne, świąteczne utwory, poprosili nas, żebyśmy im je zaśpiewali. Oczywiście nie wiedzieliśmy, które dokładnie kolędy nucił sobie Adam, ale my wtedy pod tą skocznią zaśpiewaliśmy im dwie czy trzy. Musiało to wyglądać absurdalnie, kiedy przy złożonym z japońskich dziennikarzy audytorium śpiewaliśmy „Przybieżeli do Betlejem” czy „Lulajże Jezuniu” z podstawionymi pod nos dyktafonami. To wszystko było niesamowite. Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała. O ile w Innsbrucku nie było żadnych polskich flag, o tyle w Bischofshofen już były. Na własne oczy widziałem, jak austriackie dzieci obcinały z austriackich chorągiewek ten górny czerwony pasek, robiąc z nich biało-czerwone. I coś jeszcze utkwiło mi w pamięci. Z racji, że znałem dobrze niemiecki poproszono mnie, bym został tłumaczem na konferencji prasowej z udziałem Adama. To było duże wyróżnienie, ale zapamiętałem z tego wydarzenia to, że ktoś z dziennikarzy lub nawet organizatorów zażartował sobie niewybrednie z Polaków. Powiedział coś na zasadzie, by Adam nie brał samochodu, który wygrał do Polski, bo tam na pewno mu go ukradną. Bo przecież to kraj złodziei samochodów. Ja poczułem się zbulwersowany.

- To wszystko brzmi niewiarygodnie. Jak scenariusz filmu będącego mieszanką różnych gatunków. Ale wrócę jeszcze do poprzedniego pytania. Kiedy miałeś okazję poznać bliżej Małysza niż z perspektywy trzymanego przed nim dyktafonu?
- Wydaje mi się, że to było, kiedy Adam skończył już karierę skoczka i zaczął jeździć w Dakarze. On miał wtedy więcej czasu, a ja sam zajmowałem się rajdami samochodowymi, też zdarzało mi się bywać na Rajdzie Dakar. To już był zresztą zupełnie inny Adam. Stał się takim fajnym erudytą z ciekawym spojrzeniem na sport, na swoją karierę. Wcześniej, tak jak już mówiłem, jakoś tak brakowało czasu.

- Czy jest jakaś osoba z tego szeroko pojętego środowiska skoków, która jakoś szczególnie pozytywnie zapadła Ci w pamięć?
- Mnie jako dziennikarza przede wszystkim piłkarskiego zaskoczyła dostępność tych ludzi. To dość małe środowisko i nie było żadnych problemów, by porozmawiać z konkretną osobą, a jeszcze ta osoba sama się najczęściej cieszyła, że może z kimś porozmawiać. Uwielbiałem przeprowadzać wywiady z Miką Kojonkoskim, który był doskonałym rozmówcą i przesympatycznym człowiekiem. Potrafił w bardzo fajny, przejrzysty sposób opowiadać o skokach. Zdarzyło się nawet coś wypić razem, często opowiadał o swojej sympatii do Polaków. Był dla mnie pierwszym człowiekiem z tego środowiska, który dobrze rozumiał media. Wielkie wrażenie zrobił na mnie Jens Weissflog, Andreas Goldberger, niesamowitym przeżyciem było poznać bliżej Simona Ammanna. Muszę nadmienić, że wtedy mieliśmy jako dziennikarze więcej czasu, bo internet był jeszcze w powijakach, a to, co działo się dajmy na to w sobotę, pojawiało się dopiero w poniedziałkowym wydaniu gazety. Więc zjadło się zupę i gulasz w biurze prasowym i ruszało się w miasto. Pamiętam, że trzy razy z rzędu pierwszego dnia stycznia miała miejsce w Europie premiera „Władcy Pierścieni”. Wszystkie te trzy części obejrzeliśmy w towarzystwie Simona Ammanna, równego, fajnego gościa, który jarał się tym samym czym my, czyli popkulturą.

- To teraz z drugiej strony. Czy któraś persona ze świata skoków zapadła Ci w pamięć w jakimś niekorzystnym świetle?
- Nie. Nie spotkałem się nigdy z czyjąś negatywną reakcją, niechęcią, a jeśli takie nawet były, to zupełnie ich nie pamiętam. To środowisko zawsze było takie unikalne, tu wszyscy sobie zawsze nawzajem pomagali. W piłce nożnej miałem wiele nieprzyjemnych doświadczeń z klubami czy z zawodnikami, którzy nie udzielali wywiadów, potrafili nie przyjść na rozmowę, wystawić dziennikarza, mimo że wcześniej się umawiali. Ze skoków nie mam złych wsponmnień, może poza takimi, że jechało się tysiące kilometrów przez pół Europy na zawody, a odbyła się jedna seria jednego konkursu. No ale to jest wkalkulowane w tę dyscyplinę.

- Od jakiegoś czasu nie siedzisz już tak głęboko w skokach, nie jeździsz na zawody, a czy wciąż śledzisz to co się dzieje na skoczniach i orientujesz się w temacie?
- Oglądam cały czas, choć może z nieco większym dystansem. Był chyba taki czas między zakończeniem kariery przez Adama a igrzyskami w Soczi, że może śledziłem to trochę rzadziej, ale dziś nadal lubię sobie obejrzeć konkurs. Podobnie jak w przypadku meczów piłkarskich śledzę go na dwóch ekranach, na jednym mam transmisję, na drugim twittera, czytając na bieżąco komentarze. To jest taki fajny sposób konsumowania widowiska sportowego. Generalnie nie czuję się dziś ekspertem w dziedzinie skoków, ale trzymam rękę na pulsie.

- Od kilku lat przez internet przetacza się dyskusja w związku z tym kto jest wybitniejszym skoczkiem, Małysz czy Stoch? Masz jakąś swoją opinię w tym temacie?
- Uważam, że nie można porównywać zawodników z dwóch różnych epok, którzy de facto nie rywalizowali ze sobą. Bo Kamil osiągnął prawdziwie światowy poziom, kiedy Adam pożegnał się już ze skocznią. To trochę tak jakby porównywać Ronaldo z Brazylii z Cristiano Ronaldo z Portugalii. Oczywiście, w moim sercu największe emocje wzbudzał Adam, bo ta małyszomania rodziła się na moich oczach, ja w tym uczestniczyłem, to też jest jakaś cząstka mojej historii. Rozmiarów małyszomanii nie przebije nigdy uwielbienie żadnego polskiego sportowca. Mamy dziś najlepszego piłkarza świata, który ma mnóstwo fanów, ale przy tym jak Adam działał na naszą wyobraźnię... to jest nie do porównania. Kamil z kolei osiągnął rzeczy prawie nieosiągalne, choćby te trzy złota olimpijskie. To on jest dziś chyba już najbardziej utytułowanym polskim skoczkiem, wkrótce może być najlepszy w historii w swojej dyscyplinie. Miałem ten przywilej, że jako redaktor naczelny Przeglądu Sportowego wręczałem mu nagrodę za zdobycie tytułu Sportowca roku. Osiągnięciami pewnie Adama przebija, ale unikam bezpośredniego ich porównywania. Cieszę się, że tak romantyczna dyscyplina jak skoki doczekała się pięknej kontynuacji. Nie chcę jednego przeciwstawiać drugiemu, obaj są zachwycającymi sportowcami.

Rozmawiał Adrian Dworakowski


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (11837) komentarze: (111)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Tomasz_Olejek początkujący
    @Bernat__Sola

    Przeczytałem, dziękuję. Ahonen to człowiek-legenda, przez 15 lat nie rozstawał się z czołówką PŚ (poza sezonem 2001/2002), o jego dokonaniach w TCS nie wspominając... Pozdrawiam serdecznie.

  • Bocian stały bywalec
    @fridka1

    Młodziutki Stoch nie mówił, że chciałby wystartować na igrzyskach, tylko wprost deklarował, że zdobędzie złoto na olimpiadzie. I słowa dotrzymał.

  • Wojciechowski profesor
    @Bernat__Sola

    Mógł, chociaż Ahonen nie był wtedy w formie na wygrywanie, w końcówce sezonu Schmitt był wyraźnie lepszy. Ale w skokach, a zwłaszcza w lotach, faktycznie wszystko jest możliwe. Inna sprawa, że Ahonen skakał we wszystkich konkursach, a Schmitt ileś opuścił, choć z drugiej strony... i tak na koniec liczy się suma zdobyczy i tyle.

  • Wojciechowski profesor
    @Tomasz_Olejek

    To był naprawdę spory wyczyn, żeby być na podium 15 razy i nie znaleźć się w pierwszej trójce PŚ. Nie mam pewności, ale nie wykluczałbym, że to jedyny taki przypadek w historii.

  • Bernat__Sola profesor
    @Tomasz_Olejek

    Wątpię, żebyś jeszcze to przeczytał, ale o ile tamten sezon był bardzo długi, o tyle nie najdłuższy, bo odbyło się wówczas 29 konkursów indywidualnych, a w 2014/15 było ich aż 31.
    P.S. Zawsze zapominam, że Ahonen był wtedy tak blisko Schmitta w generalce, jak tak teraz patrzę to naprawdę Janne mógł realnie zdobyć KK, wystarczyłoby, żeby wygrał ostatni konkurs przy 3. miejscu Martina.

  • Tomasz_Olejek początkujący
    @Bernat__Sola Walka na noże.

    Także sezon 1998/1999 był niesamowity. Czterech skoczków walczyło do samego końca, a finalnie najgorszy z nich, czyli Funaki, zdobył aż 1589 pkt, co dzisiaj jak na skoczka, który zajął czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ, jest po prostu wynikiem niesamowitym, fantastycznym wręcz. Inna sprawa, że ww. sezon był bardzo długi (proszę mnie wyprowadzić z błędu, jeżeli nie najdłuższy w historii, biorąc pod uwagę ilość zorganizowanych konkursów indywidualnych).

  • Wojciechowski profesor
    @Kamil G

    A prąd w akumulatorze skąd się bierze?

  • Kamil G bywalec
    @Wojciechowski

    Z akumulatora?

  • fridka1 profesor
    @Qrls

    Sam Małysz mówi, że Stoch już dawno go pobił swoimi osiągnięciami, a 12-letni Stoch mówił na filmiku "Chciałbym wystartować na igrzyskach olimpijskich, zdobyć złoty medal, ale na razie to ja mam jeszcze czas".

  • Qrls weteran
    @Bernat__Sola

    No ale tutaj nie chodzi o mój czy Twój punkt widzenia bo każdy może mieć swoje zdanie i swój ranking gdzie u kogoś Fortuna może być najlepszy bo był pierwszym złotym medalista IO, tu chodzi o obiektywne spojrzenie na sprawę. Sam wychowałem się na Malyszomani, to były lata gdy w szkole piłka nożna zeszła na boczny tor (coś niespotykanego), organizowaliśmy PŚ skacząc z wysuniętych studzienek czy pni drzew i cenie Małysza wyżej ale obiektywnie patrząc na sprawę czysto sportowo, odkładając całe emocje na bok. Stoch jest historycznie już teraz lepszy i głównie za sprawą IO. Zapytaj młodych sportowców jakie jest ich największe sportowe marzenie, zdecydowana większość odpowie że złoty medal IO każdy który zdobył taki medal czy to latem, czy zima, w skokach czy biegach i mówimy o sportowcach którzy często zdominowali swoje dyscypliny bardziej niż Małysz mówią jasno że nic nie może równać się z momentem zdobycia złota IO, dla kraju też jest to najbardziej prestiżowa nagroda i nic i nikt tego nie zmieni. Niestety takie pytania będą w obiegu zawsze, nawet jak Stoch skończy skakać. Pytania Messi czy Maradona też wszyscy mają dojść ale ono pewnie nigdy nie wyjdzie z obiegu, dziennikarze mówią jasno że nie porównuje się innych epok ale indywidualne sporty jest dużo łatwiej ze sobą zestawić niż drużynowe więc i łatwiej jest porównać.

  • fridka1 profesor
    @Qrls

    Zgadzam się co do jednego. Tabelka z osiągnięciami sportowymi to jedno, a fenomen socjologiczny to coś zupełnie innego. Małysz był bardziej kochany, ale to też była inna Polska. Fenomen Małyszomanii to bardziej czynniki zewnętrze niż sam Adam ze swoimi wadami i zaletami. Poza skocznią Małysz niczym szczególnym się nie wyróżniał. Był uosobieniem przeciętności.

  • fridka1 profesor
    @Bernat__Sola

    Ile można? Ja jestem pełna podziwu dla zagranicznych zawodników, którzy 11 rok muszą odpowiadać na to durne pytanie "Kamil czy Adam"? Mnie by nie starczyło cierpliwości. Naprawdę jeszcze ktoś się bawi w takie porównania? A wolicie Wielkanoc czy Boże Narodzenie?

  • ugabanie początkujący
    @Bernat__Sola

    Jeszcze 2003/2004 - Roar na koniec rozpędził się niesamowicie i wydawało się, że "sam sobie to wyrwie", ale przegrał z Ahonenem o włos, to znaczy - o 10 pkt.

  • Bernat__Sola profesor
    @Qrls

    "złoto igrzysk olimpijskich to jest dla sportowca najwyższe możliwe wyróżnienie i żadna dyskusja tego nie zmieni" Mogą być i tym najwyższym wyróżnieniem, ja i tak będę cenił KK o wiele bardziej. I nadal uważam, że mimo wszystko Małysz jest lepszy, choć Stoch swoim ostatnim wyczynem na TCS sprawił, że zacząłem się znowu zastanawiać.
    No więc popatrzmy na fakty:
    - Stoch ma więcej złot IO, więcej wygranych TCS i podiów TCS, więcej medali MŚwL,
    - Małysz ma więcej medali IO, więcej złot i medali MŚ, więcej KK.
    I niech każdy wyciągnie z tego takie wnioski, jakie chce.

  • Bernat__Sola profesor
    @Pavel

    Odpuszczenie jednego czy dwóch konkursów zazwyczaj nie ma aż tak ogromnego znaczenia w kwestii KK. Oczywiście zdarzają się walki na noże, gdzie to faktycznie ma znaczenie, jak w 14/15 czy 97/98, ale jednak dość rzadko.

  • Bernat__Sola profesor
    @stivus

    Czemu epizod Legii miałby być wstydliwy? Zremisowali z Realem i wygrali ze Sportingiem, dostali się na wiosnę do LE. Wynik znacznie ponad stan. Ja wiem, że wysoko przegrali z BVB, ale Bogiem a prawdą nie można było od nich wiele oczekiwać. Występ Widzewa punktowo wyglądał tak samo, remis z Borussią i zwycięstwo ze Steauą.

  • Qrls weteran

    Można wiele napisać na ten temat ale złoto igrzysk olimpijskich to jest dla sportowca najwyższe możliwe wyróżnienie i żadna dyskusja tego nie zmieni. Oczywiście skoki w porównaniu do wielu innych dyscyplin mają duży element losowy i często może on wypatrzyć rywalizację że niekoniecznie ten najmocniejszy wygrywa (pozdrowienia dla Fortuny) ale to nie zmienia faktu że złoto IO > reszta. Jako człowieka i fenomen społeczny Małysz jest góra i tego nie można i nie da się porównać ale już sportowe osiągnięcia to czyste fakty i nie możemy brać pod uwagę innych czynników niż sportowe. Sportowo Stoch jest najlepszym polskim skoczkiem w historii ale najważniejszym jest Małysz i nic mu tego nie zabierze. Takie dyskusje są w każdym sporcie bo czy Maradona nazywany Bogiem był najlepszym piłkarzem w Historii? Był magiczny, elektryzował i czarował świat, dla wielu pamiętających te czasy był i jest najważniejszy ale czysto sportowo Pelee czy Ronaldo (Brazylijczyk) wyglądają lepiej od niego. Muhammad Ali jest uważany za najważniejszego i najlepszego ale czy czysto sportowo Rocky Marciano nie jest lepszy będąc jedynym niepokonanym mistrzem świata? I tak możemy wymieniać i wymieniać, są najważniejsze społeczne fenomeny ale sucho sportowo często nie są najlepsi w historii swojej dyscypliny...

  • Bernat__Sola profesor
    @fridka1

    Bez przesady, w grudniu 2000 bezrobocie wynosiło "tylko" 15% :P.

  • Pavel profesor
    @Raptor202

    Jakby KK znaczyła więcej niż złoto IO to zawodnicy nie odpuszczaliby konkursów PŚ, aby przygotować się do IO :)

  • Raptor202 profesor
    @Funegosum

    Nie porównuj jakiegoś pojedynczego konkursu do całego cyklu PŚ.

  • Funegosum weteran
    @asiasx

    Tak można w nieskończoność: 3 złote medale IO versus żadnego złota kończy dyskusję....
    Nie, nie i jeszcze raz nie, można patrzeć w tabelki statystyki itp, za niedługo pewnie Kamil zdobędzie 40 zwycięstwo, też się przesunie przed Adama, w innych tabelkach nigdy tego nie osiągnie, no i co z tego?
    Do jasnej cholibki: OBAJ SĄ WIELCY!

  • Pavel profesor
    @ugabanie

    Było tak, na informatyce i W-Fie siedzieliśmy w świetlicy i oglądaliśmy mecz :)

  • ugabanie początkujący
    @Arturion

    O, to jak były MŚ 2002, w szkołach (mojej, ale słyszałem, że w innych też) przerwano lekcje i pozwolono oglądać mecz... Polska - Korea :)
    Na następne mecze już nie przerywano lekcji.

  • Qrls weteran
    @Wojciechowski

    Niestety ale żużel przy kopaczach to biedacy a skoczkowie wcale nie odstają od żużla, w żużlu więcej zarabiają Ci niżej notowani zawodnicy ale jak porównać najlepszych na naszym podwórku to Stoch za dobry sezon kasuje podobną kwotę co Zmarzlik do tego ma mniejsze koszty utrzymania sprzętu. Biorąc pod uwagę nasze podwórko to Stoch ma dużo większa wartość reklamowa i pewnie wyższe umowy. Piłka nożna jest w tej chwili tak popularna że do agentów takiego Lewandowskego zgłasza się setki dziennikarzy którzy chcą przeprowadzić z nim wywiad, setki redakcji które chcą sesji itp itd. Nie jest w stanie udzielić wszystkim odpowiedzi i stąd może to wyglądać czasem jak niedostępność ale to nie jest tak że Piłkarz znaczy buc.

  • granerut_miszcz początkujący
    @tylko_granerud

    Podzielam Twoja opinie towarzyszu

  • Arturion profesor
    Maskotka Wielkiej Krokwi

    Redakcjo, skoro wyłączyliście komentarze (jak się domyślam sponsoring), to zlikwidujcie też licznik komentarzy, bo "0" przy artykule marnie wygląda... ;-)
    Poza tym uważam, że niedźwiedź powinien być brunatny! :-)))

  • Arturion profesor
    @ugabanie

    Puste ulice pamiętam z MŚ w piłce nożnej `74. To było porównywalne, a może i większe od malyszomanii.

  • tylko_granerud początkujący
    granerud

    Chyba, ze granerudomania

  • Arturion profesor
    @dar06_

    Widać nie słyszałeś Ciszewskiego...

  • Oczy Aignera profesor
    @Karpp

    Tomasz Jasina był dawniej zawodowym piłkarzem, który rozegrał ponad 150 meczów w polskiej najwyższej klasie rozgrywkowej.
    Jacka Jońcy nie da się słuchać. Pamiętam jego komentarz podczas finału IO 2016. Niejeden amator zrobiłby wtedy lepsze wrażenie. Trzeba jednak przyznać, że piłką nożną nie zajmuje się już na poważnie. Zresztą od wielu lat jest raczej kojarzony przede wszystkim z tenisem ziemnym.
    Warto zwrócić uwagę na to, że obecnie ważną rolę w piłkarskiej sekcji TVP Sport mają dawni komentatorzy Canal+ (Jacek Laskowski) i Eurosportu (Michał Zawacki oraz... Andrzej Strejlau).

  • Karpp profesor

    Poczytałem te waszą dyskusje. Wydaje mi się, że w Tvp szef sportu Marek Szkolnikowski wreszcie odbetonowuje ten stary układ i wprowadza nowych lepszych komentatorów

    Naprawdę to śmiechu warte, żeby piłke komentowali znajomi Szaranowicza- Szpakowski, Jasina i Jońca. Wreszcie zaczyna być odstępstwo od układów. Mamy prawdziwych pasjonatów piłki w Polsce a nie kolesi..

    A skoki wg mnie powinien komentować Snopek. Jest z nich wszystkich najlepszy. Nie przeszkadzałby mi w duecie ze Szczęsnym np.

  • Oczy Aignera profesor
    @fridka1

    "Gdy do zawodnika pisało się odręczny list [...]".
    Ja tak robię od prawie dwóch lat.
    Niektórzy skoczkowie oprócz kart potrafią dodać jeszcze ręcznie napisaną wiadomość (na przykład z podziękowaniem).

  • stivus profesor
    @fridka1

    Rzeczywistośc wygląda jednak tak jak wygląda i świat raczej nie dostosuje się do ciebie. Dlatego wspomnienia, jakkolwiek sa rzeczą piękną, nie mają większego sensu. Skoki także uległy wielu zmianom, szczególnie jeśli chodzi o otoczkę. Ale nadal pozostały w moim odbiorze i estetyce jednym z piękniejszych sportów.
    Jeżeli tęsknisz do tych "starych czasów", warto odpalić sobie chociażby na youtubie, starsze konkursy. Ostatnio powtarzałem sobie konkursy z Zakopanego m. in. z roku 1998 i 2002.W tym drugim konkursie Kamil Stoch został napomknięty jako "obiecujący młodzieniec", który na Wielkiej Krokwi w wieku kilkunastu lat skoczył 130. Dosć zabawne z perspektywy czasu i wiedzy, jaką karierę zrobił potem.

  • fridka1 profesor
    @stivus

    Majdan to mógł za Dudkiem ręcznik na treningach nosić, a kim jest dziś? W CV może sobie wpisać "Pajacowanie" u boku równie przedsiębiorczej żony. Ja pamiętam Legienia, ale dziś "gwiazdą" jest Rzeźniczak i jego kolejna dziewczyna influencerka, modelka, youtuberka, bo widocznie na świecie nie ma już innych zawodów. To też jedna z przyczyn dla których jestem monotematyczna i te dawne skoki gdy do zawodnika pisało się odręczny list a nie bluzgało go na fejsie, tak chętnie wspominam.

  • Wojciechowski profesor
    @stivus

    Niekoniecznie chodzi o pieniądze, ale też o to, że środowisko skoczków jest naprawdę małe. Przecież tacy żużlowcy też biedakami nie są, a zwykle dostęp do nich ze strony dziennikarzy jest dużo łatwiejszy niż do kopaczy.

  • stivus profesor

    c.d.
    Mimo że piłkę nożną kocham od dziecka, a moim pierwszym świadomym mundialem był ten w Hiszpanii 1982, coraz mniej przyjemności sprawia mi oglądanie tych widowisk, szczególnie tych w wydaniu klubowym (a w szczególności Champions League). "Dobra zmiana" dotarla nawet na kontynent afrykański, gdzie jeszcze ze 20 lat temu dało się tę piłke zdefiniować jako odmienną od europejskiej. W tej chwili uniformizacja i globalizacja rownież futbolowi z Czarnego Lądu odebrała jakikolwiek "charme" egzotyki. Wszystkiemu winne są pieniądze,a może raczej sposób, w jaki ludzie na nie reagują. Bo w samych pieniądzach jako środku płatniczym nie ma przecież nic demonicznego.
    Czy skoki będą podlegać podobnym regułom? Szczerze w to wątpię, bo nie są dyscypliną globalną i na dobrą sprawę na w miarę profesjonalnym poziomie zajmuje się nią 6 krajów. Trochę to dla mnie niepojęte, bo to naprawdę piękna i widowiskowa dyscyplina.

  • stivus profesor

    Ta dostępność bądź niedostępność środowisk sportowych (Pol porównał skoki z pilką nożną) jest spowodowana absurdalnymi pieniędzmi, które przewijają się przez środowiska piłkarskie. Pandemia miała to zepsucie trochę ukrocić, ale chyba aż tak futbolowi nie zaszkodziła. Cierpią pomniejsze klubiki, które seryjnie bankrutują, ale wielcy trzymają się w dalszym ciągu bardzo mocno, powiększając swoje zadłużenia i kupując zawodnikow za 100 czy 150 mln. Już od niższych klas rozgrywkowych począwszy mamy piłkarzy, którzy w mocniejszych klubach 1. ligi mogą liczyc na zarobki rzędu kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu tysięcy euro(!). W nic nie wartej, ogórkowej lidze z 3. dziesiątki rankingu lig europejskich! Lidze kraju, który od dobrych 20 lat nie ma swojego przedstawiciela w Champions League (poza dość wstydliwym epizodem Legii w 2016), a i w Lidze Europy jest niewiele lepiej. Tak naprawdę poza 'repreentacją" (tak mi zostalo po naszym trenerze tysiąclecia ;-) jesteśmy piłkarskim za[***]m. Mimo to w środowiskach piłki nożnej pojawia się kompleks wyższości nad innymi dyscyplinami, co jest poniekąd zrozumiałe, bo to sport globalny. Tzn. nie poczucie wyższości jest zrozumiałe tylko pieniądze. Co jednak nie zmienia faktu, że sa to sumy o wiele za duże. Zawsze z pewnym zażenowaniem oglądalem "Panów Piłkarzy" po zakończeniu kariery, jak choćby Majdana czy Świerczewskiego, rozbijajacych sie drogimi samochodami po modnych dyskotekach w swoim pełnym uniesienia "dolce vita". I zadawalem sobie wtedy pytanie: Czy ktoś pamięta jeszcze takich sportowców jak Andrzej Wroński czy Waldemar Legień, ktorzy bądź co bądź są przeciez mistrzami olimpijskimi? No cóż, tego nie zmienimy, ale przykre jest za każdym razem medialna marginalizacja sukcesów (często niepomiernie większych niż Panów Piłkarzy) w innych dyscyplinach.

  • Wojciechowski profesor
    @dar06_

    Ze skokami to pozornie nie ma wiele wspólnego, ale na pewno szał na kolarstwo wtedy był, a Pan Szurkowski idealnie się w to wpisał.

  • Wojciechowski profesor
    @dervish

    Ja też doceniam to, co Ty, ale jeśli zbyt często inne aspekty komentarza psują mi to, co widzę na ekranie, lub są z tym obrazem wręcz sprzeczne, to jednak coś mi zgrzyta.

  • dar06_ weteran
    @fridka1

    Tylko ze wspomnienia twoje mogą udzielić dla pozostałych użytkowników
    Ale mniejsza o to ....ciekawy byłem jak wyglądała historia Szurkowskiego
    Jestem pod wrażeniem po obejrzeniu na YT
    RYSZARD SZURKOWSKI - WYŚCIG PRZEZ ŻYCIE. DOKUMENT O WIELKIM MISTRZU

    Skromny chłopak po 3 miesiącach trenowania zostaję mistrzem Polski w kolarstwie przełajowym....coś niesamowitego

  • dervish profesor

    Jeszcze odnośnie Przemysława Babiarza. Po prostu cenię jego warsztat. Przyjemnie sie go słucha i ogląda razem z nim dowolną transmisje sportową - nie ma znaczenia z jakiej dyscypliny. To tak jak byś z kumplem przy pifku oglądał mecz. Najważniejsze jest w jakim towarzystwie spędzasz ten czas, cała reszta to nieistotne szczegóły. Mozna to porównać do oglądania transmisji w jakimś pubie przy stoliku w kręgu przyjaciół których się ceni albo samotnie wśród obcych ludzi którzy niekoniecznie prezentują akceptowalny przeze mnie poziom - dla mnie to są istotne różnice.

  • fridka1 profesor
    @dar06_

    Wracam, bo lubię, bo się starzeję, bo to było socjologicznie ciekawe, bo skoki w świecie, nie tylko w Polsce, miały wtedy wyższy status, bo tamci faceci z którymi rywalizował Adam nie byli grzecznymi chłopcami klepiącymi frazesy na konferencjach, a mieli charaktery i potrafili je pokazać. bo to jest artykuł wpominkowy, bo mamy 20 lat Małyszomanii, bo jestem monotematyczna gdy chodzi konkretnie o tę dyscyplinę. Jak kogoś nudzę to trudno, za stara jestem by się zmieniać dla "lajków".

  • ugabanie początkujący
    @dar06_

    Nie uznaj tego za docinki, ale czy masz dość lat, żeby pamiętać te czasy? Warto o tym pamiętać i przypominać jak o każdym zjawisku wyjątkowym. Drugiego takiego nie będzie. Sam kiedyś nie wierzyłem w opowieści o pustoszejących ulicach, kiedy leciała w tv "Stawka większa, niż życie". Może tu działa podobny mechanizm? A jednak to wszystko prawda - ludzie oglądający konkursy przez szybę sklepu z telewizorami, narodowa debata jak rozwiązać "kryzys" formy na TCS 2001/2002 (a Małysz zajął wtedy 4 miejsce w turnieju, z miejscami na podium i w ogóle nie wypadał z dziesiątki!). Po minach ludzi dzień po konkursie dawało się odczytać wyniki skoków... Na pewno były i zbiorowe modlitwy.
    Takich wspomnień nie zastąpią suche wyniki w tabelce.

  • dar06_ weteran
    @fridka1

    Nie wiem czemu często wracasz do wspomnień z odległych czasów
    A prawie w każdym w swoim poście przypominasz co było wtedy ,to już historia napisana według swojej wizji autora
    A czy to jest prawda ? z punktu jego i jakiś poglądów ze Małyszomania tak wyglądała jak patrzył przez pryzmat czegoś ,lub swojego uczucia tak mogło być

    Z historią ze nie dyskutuję czy opisana jest prawdą czy tylko odrobinka ,a może zmyślona dla ogółu

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Miał olbrzymie problemy ze stroną merytoryczną, w lepszych czy gorszych czasach :) Budowanie emocji, zgoda, ale przy 5 ostatnich zawodnikach, cała reszta transmisji to sypanie oklepanymi hasełkami czy bajdurzenie o byle czym.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Kilkadziesiąt lat doświadczenia komentatorskiego (nie koniecznie w skokach) Szaranowicza trudno sprowadzić do tego, że był laikiem... Wszystko sprowadza się do tego czego oczekujemy od komentatora - generalnie Szaranowicz był mistrzem w budowaniu emocji a w swoich lepszych czasach ze stroną merytoryczną też nie miał problemów.

    A czy ściśle ekspercki komentarz byłby dobry? Śmiem wątpić.

  • Qrls weteran

    Przeczytałem cały wywiad bo temat fajny i rozmówca, uwielbiam Michała Pola jest jedną z najbardziej pozytywnych postaci w polskich mediach sportowych. Gdy się go czyta czy słucha to czuć pasje, czuć że ten człowiek żyje tym i jest prawdziwym pasjonatem do tego unika raczej jakiś dziwnych akcji typu tej którą ostatnio żył internet z udziałem jego kolego z ekipy Kanału Sportowego (Stanowiski - Nejman). Mam nadzieję że jedyny łysy z afro jeszcze długo nie straci pasji i będzie związany z mediami i sportem.

    Co do gazet, PS i tak dalej. To niestety większość mediów papierowych w Polsce przespało totalnie rewolucje internetową, dlaczego jak ktoś wspomniał gazety w innych krajach są za grosze i się sprzedają a u nas nie? Bo teraz gazeta papierowa to tak naprawdę ulotka, reklama która ma zachęcić do uczestniczenia w życiu internetowym redakcji, bo pieniądze są teraz w sieci, z reklam, kliknięć, artykułów sponsorowanych, lików na social media a gazeta to forma reklamy. Niestety duża część redakcji przespała rewolucje nie tylko w sporcie popatrzmy na taki CDAction który prawie upadł i był ratowany przez fanów z nostalgii bo zostali totalnie wyparci przez Gry-online czy gram. Doskonale widać to na przykładzie właśnie Kanału Sportowego gdzie naprawdę rozpoznawalni dziennikarze mający fajne kontrakty w C+ czy Polsacie zrezygnowali z tego dla YouTube i z tego co można zaobserwować nie był to skok na głęboką wodę a strzał w dziesiątkę. Do tego ważne by content był za darmo nikt nie chce płacić subskrypcji, to już nie te czasy, subskrypcje to mogę płacić za Netflixa, Eurosport, World od Warcraft itp a nie za gazetę, tu każdy woli darmowy content dostępny od zaraz a zarabia się na reklamach, sponsorach i kliknięciach.

    A co do niekończącej się dyskusji Małysz - Stoch to gdzieś usłyszałem idealne zdanie które doskonale obrazuje mój punkt widzenia "Małysz to najważniejszy Polski skoczek a Stoch to najlepszy Polski skoczek"

  • fridka1 profesor
    @dervish

    Subskrypcję sobie życzą, jakoś 20 zeta na miesiąc, o ile się nie pomyliłam. Wywiady ze skoczkami w "PS" w poniedziałek to te same porcje frazesów, które zdążyłam już przeczytać pięć razy na internecie tuż po zawodach w sobotę czy niedzielę. Po co czytać to samo i jeszcze płacić? Jestem sentymentalna i wspominać lubię, aspekt socjologiczny Małyszomanii mnie ciekawi od dawna, a ponieważ w tym sezonie mamy 20 lat Małyszomanii to dodatek historyczny jest jedynym dla którego jeszcze czasem kupię "PS".

  • dervish profesor
    @Wojciechowski

    To są drobiazgi. Dla mnie liczy się klimat, humor,anegdota a najbardziej właśnie kultura słowa. Całą resztę mam na ekranie.

  • dervish profesor
    @Wojciechowski

    Jeżli chodzi o PS to mam podobne zdanie jak fridka. Dawniej czyli wiele lat temu to był dla mnie artykuł pierwszej potrzeby. Po prostu dzień bez tej gazety był stracony. Kilka innych gazet także regularnie czytałem i jak się nie trudno domyślić zaczynałem je czytac od ostatniej strony. Gdy nadeszły czasy powszechnego internetu i smartfonów to kolejno rezygnowałem z poszczególnych tytułów. Przegląd Sportowy był przedostaniom tytułem który regularnie czytałem, dłużej wytrwałem jedynie przy Rzeczpospolitej (w tym przypadku nie dla sportu rzecz jasna). Dziś w ogóle nie kupuje gazet papierowych. Wszystko co potrzebne znajduje w sieci. A jeśli chodzi o sam Przegląd Sportowy to bardzo rzadko zaglądam na jego stronę internetową. Uważam, że od pewnego czasu jakość dziennikarstwa w tym piśmie gwałtownie spadła. Dziś, bardzo rzadko są cytowane artykuły z PS to jest znaczący dowód spadku jakości. Duzo częściej widzimy powoływanie się na wiadomości opublikowane na innych portalach i w innych tytułach.
    Przegląd Sportowy nie tylko swoją własna markę rozmienił na drobne to samo zrobił z Plebiscytem na Najlepszego Sportowca. Nieżyjące legendy dziennikarstwa sportowego które przez dekady budowały markę tego wydawnictwa przewracają się w grobach widząc do jakiego poziomu sprowadzono dziś tę zasłużoną dla polskiego sportu gazetę.

  • Wojciechowski profesor
    @dervish

    Mistrzostwa słowa i kultury to chyba nikt mu nie odbiera. Tylko co do ma do rzeczy, gdy notorycznie się powtarza, ma problemy z oceną odległości, umiłował sobie zieloną linię jak własną matkę itp.?

  • Wojciechowski profesor
    @dar06_

    Widzew to w telewizji, ale Stocha i Kowalczyk komentował w radiu. A to jednak zupełnie inna historia, tam pasuje bardziej.

    A Dębowski to dość jednak chyba znany, ale już raczej nieco zapomniany.

  • dervish profesor

    Przemek Babiarz w skokach nie jest żadną porażką. Wprost przeciwnie, według mnie jest jak wino z roku na rok lepszy. Śmiem powiedzieć, że to na tę chwile jedyny dziennikarz profesjonalista , mistrz słowa i kultury. A, że wzbudza kontrowersje? Wszyscy wielcy, legendarni komentatorzy wzbudzali kontrowersje. Wiele zarzutów wobec Babiarza jest wyssanych z palca, tak po prostu są zawistnicy którzy krytykują go tylko za to, że komentuje dla tej a nie innej stacji. Zresztą robi to od początku czyli od dziesięcioleci. Gdyby zaczął komentować skoki dla Eurosportu to ci co go dziś przeklinają byliby nim zachwyceni bo w ESP znaleźć komentatora na jego poziomie to duża sztuka. Trzeba by szukać wśród innych dyscyplin: snookera, biathlonu ... na pewno nie w skokach narciarskich.

  • Wojciechowski profesor
    @fridka1

    Raczej rzeczywiście „trochę” traci rację bytu. Jakoś w wielu krajach zachodnich dzienniki sportowe mają się nadal bardzo dobrze, a niemal wszystkie z tekstów z wersji papierowej umieszczają w internecie za darmo. Takie gazety sportowe w Hiszpanii schodzą za 1 €, a to chyba taniej niż większość gum do żucia. A mimo to nakłady w porównaniu z „PS” mają ogromne. Więc chyba nie w tym rzecz, u nas z dziennikami sportowymi jest jakiś inny problem.

  • fridka1 profesor
    @Pavel

    "Przegląd Sportowy" to dziś wielu służy do wyściełania kubła na śmieci, tylko i wyłącznie. W czasach gdy wszystko masz na kliknięcie w necie, ta gazeta trochę traci rację bytu. Ja jeszcze czasami kupię w czwartek dla dodatku "PS Historia" gdzie wspomina się różne wydarzenia i postaci sprzed lat, a i o pierwszych latach Małyszomanii jest sporo, bo Adam felietony z tej okazji pisze. Mnie się jeszcze przypomniał mecz charytatywny skoczkowie kontra aktorzy z 2004 roku ze stadionu Legii, gdzie tam dzisiaj udałoby się zebrać tylu chłopaków w szczytnym celu i komu by się chciało. Powiązane to było także z wejściem Polski do UE (tak apropo tego jak to Małysz "wprowadzał nas do Europy") i sporo mówi o tamtych czasach. Skoczkowie wygrali, jedną z bramek strzelił Uhrmann, oni się naprawdę cieszyli tym spotkaniem, ostatnio nawet na wp byli o ten mecz pytani (Małysz, Sven i Martin, kolejny wywiad "rocznicowy") i miło wspominali.

  • dar06_ weteran

    Najlepszym komentatorem telewizyjnym był Tomasz Zimoch
    Legendarny mecz Widzew- Broendby aż ciarki przechodzą co w czasie meczu on wyprawiał
    a słynne jego zdania ...Panie Turek! Niech pan tu kończy to spotkaniee! czy Ahmed kończ ten mecz !
    Duńczyk on teraz mnie uderzył.. nie pozwala mi się cieszyć
    Tak jak mistrzostwo świata i olimpijskie Stocha i Kowalczyk ...umarłego by obudził

    Dalej to Szpakowski ,Szaranowicz i fantastyczny Babiarz i mało znany Dębowski
    Reszta to jest przepaść

  • Wojciechowski profesor
    @Kamil G

    A nie? Radio działa na chuch z paszczy kierowcy czy prąd łapie z jezdni? ;)

  • Kamil G bywalec
    Radio na paliwo

    Kierowca wyłączył radio aby oszczędzać paliwo😳
    To radio w samochodzie zużywa paliwo?!

  • Wojciechowski profesor
    @SZCZEPAN44

    Powodem tego, że nie mówili do Małysza na „ty” były raczej po prostu inne jeszcze wtedy zwyczaje niż dziś wobec kogoś, kto w jakiejś dziedzinie uchodził za mistrza. Bardzo dużo zmieniło tutaj masowe wejście internetu. Dla red. Mrzygłoda Fijas też był „panem”, choć dzieliło ich jakieś... 30 lat.

  • SZCZEPAN44 doświadczony

    Pamietam wywiady redaktorow, Tykali Mateji, Skupniowi i Bachledzie w wywiadach.. a nigdy Malyszowi, a nawet doszło do tego ze za czasow Lepistoe byl wywiad z nim i Malyszem, to do Lepistoe przez Ty a do Malysza przez Pan.. troche to komicznie wygladalo:-) Z Malyszem na "Ty" był chyba tylko Kurzajewski jak pamietam. No i oczywiscie Tajner i trenerzy.

  • SZCZEPAN44 doświadczony
    @Wojciechowski

    Babiarz w skokach narciarskich to porazka, TVP chyba rzeczywiscie chce na sile go ciagnac zeby komentowal bo przeciez jak takiej legendzie i patronowi odmowic? ciagle sie myli, belkot o latach 50-tych podobnie jak u Szaranowicza, powtarza ciagle te same sprawdzone formulki. I do tego ten Szczesny wydzierajacy sie najgorsza para komentatorow jaka moze byc.

    Za czasów Malyszomanii zwrocilem uwage na jeszcze jedna rzecz:
    Zawsze przy wymienianiu skladu Malysz byl wymieniany 1-szy a pozniej reszta, tak samo jak np Malysz zajal dalsze miejsca niz Mateja to pierwsze o czym mowiono to o gorszym miejscu Malysza a dopiero pozniej ze Mateja zajal takie miejsce. Jak np w Mistrzostwach Swiata w Lotach jak pamietam kiedy Mateja byl lepszy od Malysza.. I do Małysza mało kto mowił przez "Ty" wszyscy Pan, Pan, Pan. Nawet redaktorzy tego serwisu niewiele mlodsi od Malysza. Niektorzy chyba dalej nie sa z nim na Ty mimo ze znaja sie tyle lat. A teraz znajdz kogos kto mowi do Żyły przez Pan, albo Stocha? Poza tym jednym wyjatkiem z TVP ktory pojawil sie w tym sezonei. Nie ma takiego osobnika raczej. Dla nich to ciagle mlode chlopaki a Malysz byl postrzegany jako stary zawsze.

  • fridka1 profesor
    @Kolos

    W Miklasie razi mnie wszystko, z politycznym jego obliczem włącznie, ale to on był głosem skoków przed Małyszem i za to jedno ma moje uznanie.

  • fridka1 profesor
    @ugabanie

    Małyszomania to taki ""Polaków u progu nowego wieku portret własny". Tyle on był fascynujący co smutny, co widać dopiero z perspektywy 20 lat. Ma się sentyment, bo młode lata, dzieciństwo, efekt nowości (30 lat czekania na medal ZIO), aspirująca Polska, ale to nie były wesołe czasy i dobrze, że minęły (chociaż pozostałości tamtej przaśności widać tu i ówdzie do dziś).

  • fridka1 profesor
    @Wojciechowski

    Faktycznie, ale Szpakowski z Szaranowiczem są legendami na podobnej zasadzie co Małysz, zaczynali w czasach braku alternatywy, dwa kanały w telewizji itd. Tak samo fenomen Adama to były w dużej mierze czynniki zewnętrzne (dno i wodorosty na każdym polu).

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Szaranowicz to typowy laik rzucający tymi samymi hasłami co transmisję i robiące masę błędów merytorycznych. Dobrze wychodziło mu komentowanie najważniejszych momentów, ale cała reszta transmisji była przegadana.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Z lekkoatletyki trudno oglądać więcej bo niewiele więcej transmitują :) ale zdarza mi się oglądać nawet krajowe zawody więc coś tam o lekloatletyce wiem ale ekspertem nie jestem. Merytorycznie Babiarz się tam sprawdza.

    W skokach rzeczywiście idzie mu średnio ale odkąd zaczął je komentować to i tak zrobił duży postęp, i gdyby w tym sezonie komentował regularnie a nie z doskoku to też by to inaczej wyglądało.

    Generalnie w skokach nie mamy dobrych komentatorów, pasjonatów tym sportem. Już od dawna niczym mnie komentatorzy nie zaskakują i wyłapuję ich wszystkie błędy.

    Tym bardziej doceniam więc Szaranowicza który zawsze umiał, szczególnie w swoich lepszych czasach rzucać ciekawostkami z poza skoczni - w czasach zdecydowanie mniej internetowych niż dziś miało to swoją wagę.

  • Kocurello2 doświadczony

    Ciekawe czy w Polsce też byłby taki Boom na skoki, gdyby Małysz wystrzelił z formą rok albo dwa wcześniej i dostawałby niemiłosierne baty od Martina?

  • Wojciechowski profesor
    @dar06_

    Akurat z oceną odległości i problemami z tym to Babiarz jest chyba niezrównany obecnie w skokach. Razem z uwielbieniem zielonej linii, chyba ma w domu ołtarzyk z zielonym laserem. ;)

  • Leon88 bywalec

    Czepianie się merytoryki Pola według mnie nie ma sensu, bo on w przeciwieństwie do wielu swoich kolegów po fachu nawet nie udaje eksperta w każdej dziedzinie. Ciekawie opowiada, dobrze prowadzi programy, taką rolę ma spełniać jako dziennikarz i spełnia ją dobrze.
    Zgadzam się co do podpinania pod trendy, że panowie Szaranowicz i Szpakowski sa w tym niezrównani. Obydwaj chyba mają podobny styl - powtarzają wiele frazesów, patetycznych słówek, nazwisk z przeszłości co wśród niezorientowanych w danym sporcie może spowodować powstanie jakiejś aury legendy...

  • dar06_ weteran
    @Pavel

    Babiarz mimo mylenia w czasie skoku przez skoczków ,jest w swoim fachu bardzo dobry i ostatnio mi jego bardzo zabrakło
    Nie mogłem obejrzeć konkursów Willingen, to wszedłem na YT na powtórkę w kwalifikacji skoki tylko Polaków
    Słucham,słucham i słyszę żałobę przez komentatora z Eurosportu ciągle mylenie metrów ze Stękała więcej skoczył od Muranki a Muranka został potraktowany jak żółtodziób a nie co ustanowił rekord ,a swoją całą sympatię skierował na Wolnym

    Tego nie można było słuchać i wolę nie obejrzeć konkursu przez tą stację eurosport niż na całe życie ma mi zbrzydnąć skoki

  • ugabanie początkujący
    Warto jeszcze wspomnieć o jednym

    Niemałą rolę odgrywał też ogromny kontrast między Małyszem a pozostałymi "asami" polskiej kadry. Wychwalając Adama, wszyscy zarazem podśmiechiwali się z Mateji, Tonia, Bachledy... Ale bez nich też Małyszomania wyglądałaby inaczej.

    Tak samo wszystkie Szaranowicza emocjonujące komentarze i pomyłki/ gadanie trzy po trzy (czego było więcej) stały się jej nieodłączną częścią.
    Pobazgrane flagi z nazwami wsi i miast... Studio z gadającymi głowami, celebryci nie wiadomo skąd omawiający konkursy...

    W ogóle cała otoczka, jeśli jej się przyjrzeć dokładnie, była od góry do dołu, kiczowata w najwyższym stopniu. Tylko skoki i zwycięstwa (porażki również) głównego bohatera były tam na serio.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Wiesz Piotrze ja lekkoatletykę oglądam z doskoku, imprezy mistrzowskie, IO i w sumie tyle, znam się się blado i w tym kontekście wiedza i komentarz Babiabrza w pełni mi odpowiada. Nie zauważam błędów, o ile takie występują i dobrze się bawię podczas transmisji, niestety w skokach wyłapuje wszelkie niedociągnięcia.

  • Kolos profesor

    Osobiście za najlepszego komentatora skoków w historii uważam Krzysztofa Miklasa i żałuję, że choć od czasu do czasu nie komentuje skoków skoro i tak pojawia się w studiu TVP jako ekspert.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Przemysław Babiarz to bardzo dobry komentator. Tyle, że nie skoków narciarskich. Inna sprawa, że przez parę ostatnich lat komentował skoki dość często i robił z roku na rok spore postępy. Teraz jednak znów komentuje skoki conajwyżej z doskoku i wychodzi blado.

    Co do merytoryczności to, aż takiego problemu u Babiarza z tym nie ma. Jednak jest zawsze solidnie przygotowany. Mnie bardziej irytują jego lekkoatletyczne porównania na ogół bez sensu. Mimo iż lekkoatletyką też się interesuję i lubię oglądać.

  • Pavel profesor
    @Wojciechowski

    Otóż to. Babiarza bardzo lubię słuchać jak komentuje pływanie i lekkoatletykę (możne dlatego, że znam się na tym typowo Januszowato), ale w skokach wychodzą spore braki merytoryczne.

  • Wojciechowski profesor
    @SZCZEPAN44

    Trochę to samo robią teraz z Babiarzem. Na wielu dyscyplinach zna się pewnie bardziej niż na skokach, ale został namaszczony do komentowania skoków przez wiadomo kogo, idzie mu średnio i dyrektor Szkolnikowski trzyma go przy tym uparcie chyba tylko dlatego, że nie chce ani Babiarzowi, ani jego patronowi zrobić przykrości. A szkoda, bo jak dla mnie red. Babiarz nie zasługuje na taką sytuację.

  • SZCZEPAN44 doświadczony
    @fridka1

    Od emocji jak napisales Szaran byl dobry i tylko od emocji
    Wspomniales o Szczesnym, on sie by nadawal ale jako gosc do studia a nie komentator bo drze morde i wydziera sie przy byle dobrym skoku Polaka, a ile razy juz nabral sie na wysoki lot Kubackiego gdy darl jape w czasie jego lotu i pozniej przychodzilo rozczarowanie
    Szczesny moze i zna niemiecki ale popisuje sie za bardzo ta znajomoscia, mowi chyba "lepiej" od samych Niemcow, te jego wymowy nazwisk az do przesady z tym akcentem, drazni to ucho

  • dar06_ weteran
    @Adrian D.

    Może na piłce zna tego nie wiem ? od kilku lat piłka nożna mi zbrzydła przez Polsat
    Ostatnio Michała słuchałem z aferą Wisły Kraków z dwoma niby szejkami którzy ośmieszyli klub i jak Prezydenta tego miasta
    Sumie jego opowiadanie na kanale YT o tej sytuacji jaka miała miejsce to było mydlenie oczów a zarazem wybielanie klubu
    Zamiast uderzyć jak inni dziennikarze na Wisłę ....to miałem wrażenie ze wziął ten klub w obronne

  • Wojciechowski profesor
    @fridka1

    Nie o Szczęsnego raczej tu chodziło. Zresztą on nie wziął się znikąd przy skokach w TVP.

  • Tomek88 profesor

    To były zupełnie inne czasy. Nie było tylu mediów, portali społecznościowych. Tak naprawdę do dnia zawodów, nie wiedziało się kto w nich wystąpi, bo nigdzie nie można było znaleźć takich informacji. Świat był inny, nie było takiej pogoni, wyścigu szczurów. Dla wielu ludzi najważniejsza była rodzina, tradycja. W Polsce była wtedy bieda i to w wielu dziedzinach. Sukces sportowy był dla ludzi czymś co pozwalało im poczuć się lepiej. Był zupełnie iiny klimat, ludzie żyli inaczej.

    Małysz sprawił, że ludzie pokochali skoki narciarskie. Rozmiary Małyszomanii stały się gigantyczne. Skoki stały się wyjątkowo popularne, wszyscy zaczęli je oglądać. Może to dziwnie zabrzmi ale to prawda ulice wtedy pustoszały, bo wszyscy oglądali skoki. Ludzie w sklepach, w pracy rozmawiali o skokach. Sam pamiętam takie rozmowy. Małyszomania urosła do rangi nowego zjawiska narodowego a Małysz stał się jej bohaterem.

    Obecnie jest inaczej. Wszystko jest w internecie, jest masa portali społecznościowych wszystko można znaleźć. Wystarczy wejść w wyszukiwrke lub na Facebooka i już wiemy wszystko o każdym skoczku, wszysyko o zbliżających się zawodach. A na całym świecie też jest zupełnie inaczej.
    Tak jak napisał już użytkownik @fridka1 wspólne jeżdzenie na zawody, czy historia ze starszym panem z Niemiec to symbole tej epoki. Te czasy na zawsze pozostaną mi w pamięci.

  • SZCZEPAN44 doświadczony

    To prawda Szaranowicz i Szpakowski to tacy celebryci dziennikarscy ktorzy uwielbiaja jak sie o nich gada i robi im benefisy
    Szaranowicz lubil sie podpinac pod sukcesy i ostatnie jego "odcinanie kuponow" i "legendowanie" nim na kazdym kroku bylo spora przesada, ten pajac Kurzajewski sie tak nad nim spuszczal ze glowa mala, nie ukrywajmy Szaranowicz lubil byc w centrum uwagi i jak o nim bylo glosno. Zupelne przeciwienstwo Snopka, ktory robi to co do niego nalezy, komentuje i nikt na niego nie mówi "legenda" i nikt mu benefisow nie robi. Ani raz nie byl chyba nominowany do plebiscytu najlepszego dziennikarza roku, za to Szaranowicz to chyba ma wagon nagrod w tych plebiscytach.. Miklas tak samo nikt go nigdzie nie nominowal i benefisow nie robil. Za to Szaranowicz niedlugo to chyba ulice bedzie mial swoja. Taka roznica miedzy nimi. Szpakowski tak samo uwielbia jak sie o nim gada. I to są celebryci a nie Janda ktorą TVP nie nazywa aktorką tylko celebrytka

  • Pavel profesor
    @Adrian D.

    Nie zna się, nie zna :) Umie zrobić show wokół i ogarnia piłkę w sposób "ogólny", ale jak zacznie się zagłębiać w szczegóły to wychodzą spore braki :)

  • Adrian D. redaktor
    @dar06_

    Uważasz, że nie zna się na piłce nożnej?

  • Kolos profesor

    Ma rację, nie będzie już nigdy niczego na miarę małyszomanii. To było coś niezwykłego o jedynego w swoim rodzaju.

  • fridka1 profesor
    @Adrian D.

    To samo Miklas mówił o Szaranie i to chyba jedyny raz gdy przyznaję mu rację chociaż Szarana cenię, bo dla mnie komentator ma oddawać emocje, tabelkę przeczytam sobie sama. Szczęsny to przynajmniej tym się zasłużył, że Adama niemieckiego uczył, bo Adam 2001 to był medialny dramat.

  • Pavel profesor
    @Adrian D.

    Panowie Sz, to specjaliści w tej materii, ostatnio posłuchałem chwile p. Snopka i aż żal, że został wygryziony z komentowania skoków :)

  • Pavel profesor
    @HAZARD

    Nie no tak, merytorycznie jest mocno przeciętny, ale jak pisałem niżej jego grupa docelowa na jego własnym kanale to typowi laicy dopiero wchodzący w świat sportu. Programy, który prowadzi na KS to w głównej mierze zaproszeni eksperci, a Pol to typowy moderator kierujący dyskusją i wychodzi mu to dobrze. Taki typ dziennikarza, mimo wszystko nie można mu odejmować tego co przeżył podczas swojej kariery, bo był niemal wszędzie i ma mnóstwo anegdot do opowiedzenia.

  • dar06_ weteran

    Ja osobiście Michała Pola nie słucham
    Został dziennikarzem z łapanki tak można określić co prezentuję a jego wiedza o rożnych dziecinach sportu jest na żenującym poziomie
    A jego mowa na konkretny temat ,brzmi niczym kołysanka dla wtajemniczonych jego talentu dziennikarskiego

  • Adrian D. redaktor
    @HAZARD

    Dla mnie typowe przykłady podpinania się pod to co na topie bez żadnej wiedzy to obaj panowie Sz. z TVP. Zawsze mieli straszne parcie na szkło, kiedy Otylia walczyła o medal IO w Sydney to obaj nagle zaczęli komentować pływanie, mimo że nie mieli o nim bladego pojęcia.

  • HAZARD weteran
    @Pavel

    Wszystko co napisałeś o Polu to prawda i zgadzam się, fajny z niego człowiek, uważam jednak, że merytorycznie jako dziennikarz jest słaby i wszędzie go pełno co niezbyt mi się podoba. Kanał sportowy też lubię, chociaż akurat programy o skokach nie są zbyt ciekawe, nie mówię, że złe, ale ciężko tam się dowiedzieć rzeczy nieoczywistych dla takich pasjonatów jak my. :D

  • Wojciechowski profesor
    @HAZARD

    I o tym się wypowiada? Z tenisem nie wiem, ale np. o średniakach w piłce nożnej?

  • HAZARD weteran
    @Wojciechowski

    Np. tenis, o piłce też wie niewiele (poza najlepszymi).

  • fridka1 profesor
    @Wojciechowski

    Wilkowicza cenię za to, że nawet Żyłę pokazał od strony innej niż "he he he". On potrafi wyciągnąć ze sportowców i trenerów coś o co byśmy ich nie podejrzewali, daje odbiorcy wgląd w "rys psychologiczny" górnolotnie mówiąc, a ja to cenię. Lubię jego wywiady z Hornem i Schmittem.

  • Pavel profesor
    @HAZARD

    Pol jest już zarobiony, przeszedł całą drabinkę dziennikarską, a teraz jest na swego rodzaju "emeryturze", bardziej bawi się tym co robi niż traktuje to super poważnie. Odszedł z Przeglądu i założył sobie kana na YT, gdzie trafił do młodzieży swoim językiem i podejściem, osobiście nie jestem jego fanem, ale doceniam, że ktoś potrafi zrezygnować z dobrze płatnej posady na rzecz hobby. Co więcej wraz z innymi dziennikarzami założył Kanał Sportowy, który bardzo lubię i często słucham w trasie w formie podcastu. Do tego wypromował kilku zupełnie anonimowych ludzi, którzy okazali się bardzo dobrymi dziennikarzami. Mimo swoich wad, pozytywna postać.

  • Wojciechowski profesor
    @HAZARD

    To ja muszę przyznać, że nie znam tematu, który Wilkowicz poruszałby publicznie, a sprawiał wrażenie, że wiedzę o nim mial całkiem pobieżną.

  • dar06_ weteran

    Tamten okres to panowała w kraju wielkie bezrobocie i potworna bieda
    Zimowe dni ludzie siedzieli w domach i tak narodził nam pierwszy celebryta Małysz
    W Telewizji leciał tasiemiec o nazwie małyszomania dla otuchy ludu w mroźnie dni w nowej erze millennium

  • Keltti początkujący

    Patomejwena z Saskiej Kępy się tutaj nie spodziewałem :)

  • HAZARD weteran
    @Wojciechowski

    Wilkowicza generalnie też lubię i szanuję, jedyne co mnie u niego irytuje to właśnie częste doklejanie się do różnych dyscyplin i wypowiadanie na zbyt wiele "dobrze sprzedających się" tematów, ale wydaje mi się, że to po prostu mój subiektywny gust, wolę dziennikarzy pasjonatów, którzy może i za kulisy głęboko nie wejdą, ale ich wiedza jest niesamowita, nie znają się tylko na czołówce, lecz również na tych słabszych, takie coś bardziej mi odpowiada.

  • Wojciechowski profesor
    @HAZARD

    Pol jest już dziś bardziej osobowością medialną niż dziennikarzem sensu stricto, ale wtedy do jego warsztatu i umiejętności trudno by mi było się przed laty przyczepić. A już takiej oceny Wilkowicza tym bardziej nie podzielam, dla mnie to jeden z najlepszych dziennikarzy sportowych swojego pokolenia bez podziału na rodzaje mediów. Przede wszystkim świetnie jak dla mnie pisze.

  • fridka1 profesor
    @HAZARD

    Wiele z tego to fakty, a nie koloryzowanie. Jako bajeczkę może te opowieści odebrać gimbaza. Ja to pamiętam i tak było. Wilkowicza cenię, bo np. rozmawiając ze środowiskiem skoków zawsze dowiem się czegoś o czym nie wiedziałam, on wyciąga różne anegdoty zza kulis, wyciąga mało znane wywiady z prasy zagranicznej, słynny wywiad z Kowalczyk to też on zrobił. Fanką Pola też nie jestem. Takie dziennikarstwo na "hurra" skoki na topie to teraz muszę się zacząć tym interesować i niech mi ktoś powie co to jest punkt K, bo pojęcia nie mam, było jednak te 20 lat temu powszechne, tak u dziennikarzy, jak i u kibiców.

  • HAZARD weteran

    Bardzo nie lubię Pola. Dziennikarz wg. mnie nie powinien być "miły, sympatyczny i wygadany", a raczej merytoryczny. Pisanie bajek i koloryzowanie zostawmy takim "legendom" jak Szaran i Szpak. Pol jak i np. Wilkowicz to tacy celebryci wśród dziennikarstwa, że kochają się wypowiadać na temat każdego sportu, na temat każdego sukcesu, a doskonale wiemy, że ktoś kto myśli, że zna się na wszystkim tak na prawdę nie zna się na niczym. ;)
    Dziennikarze to powinni być pasjonaci, coś jak Ćwiąkała w piłce, tego to można słuchać, a słuchać, niesamowita wiedza o footballu.

  • fridka1 profesor

    Mnie już trochę uszami wychodzi ten "polski romantyzm" i zachwyty nad nim, zawsze wolałam pozytywizm, w romantyźmie to najczęściej "piękna katastrofa polskiej historii" się nam trafiała, no i jeden Adam, a na kolejne pytanie z cyklu: "Kamil czy Ada?" wstałaby i wyszła.

  • Cris0009 początkujący

    Ciekawy wywiad. Michał spoko gość:)

  • asiasx bywalec

    Ciekawa rozmowa, ale nie zgadzam się z "To on [Kamil] jest dziś chyba już najbardziej utytułowanym polskim skoczkiem, wkrótce może być najlepszy w historii w swojej dyscyplinie". 2 KK vs. 4 KK kończy dyskusję.

  • fridka1 profesor

    Mika Kojonkoski był naprawdę najważniejszym i najbardziej dostępnym trenerem. Nigdy nie bawił się w głupie gierki, nigdy nikomu nie przygadał zawsze był dyplomatyczny, miał kiedyś polską dziewczynę. miało się wrażenie, że gdy inni trzymają Polaków na dystans,on jeden jest zawsze przychylny. Mawiał nawet, że czasem brano go za Polaka rzez to jego nazwisko, jedno oko ma szklane, po wypadku, ale tym zdrowym jako trener dostrzegał wszystkie detale.

  • fridka1 profesor
    @Arsendis

    Stochomanii nie ma, bo to jest już trochę (nie całkiem, ale jednak) inna Polska. Polska 2001 roku nie kojarzyła się w świecie z niczym poza biedą, papieżem i złodziejami samochodów, bezrobocie wynosiło 20%, cały fenomen Małyszomanii polegał na tym, że Adam "pokazał Niemcom", co z tego, że w tygodniu Zenek zbierał u Niemca szparagi, a Grażynka podcierała tyłek Heldze, na czarno, bez umowy. Z jednej strony rywale zazdrościli Małyszowi statusu "Boga" w Polsce, a z drugiej doskonale wiedzieli dlaczego ten status jest jaki jest. "Nie mają przecież innych bohaterów, tylko papieża i Małysza"-słowa ówczesnego niemieckiego trenera za które dostał bęcki. Przed zawodami w Zakopanem 2003 Reinhard Hess powiedział (o Zakopanem rok wcześniej): "Nie chcę już do tego wracać. Nie jesteśmy bez winy".

  • fridka1 profesor

    Pamiętam jeszcze skoki lat 90-tych i dziwię się, że gimbaza się dziwi, że kiedyś nie było fejsa. Takie to były czasy, jedna wielka partyzantka, nagle skokami zaczęli się interesować ludzie, którzy nie mieli o nich pojęcia,dotyczy to także dziennikarzy. Małysz opowiadał jak jechali na zawody samochodem Federera, austriackiego menagera, zabierał się z nimi casami Jakub Janda i austriaccy celnicy nie chcieli ich przepuszczać przez granicę, bo tu austriackie blachy, a w środku Polak z Czechem. amietam też doskonale ten tekst/pytanie austriackiego chyba dziennikarza na konferencji o to czy Adam nie boi się, że mu w Polsce ukradną auto. Adam odpowiedział, że mogą je mu ukraść wszędzie. Parfjanowicz opowiadał jak to jechał zdezelowanym samochodem przez pół Europy pełen entuzjazmu, bo miał przeprowadzić wywiad "z wrogiem publicznym numer jeden" czyli Hannawadem, a trafił na Svena, który już wtedy miał początki deprechy, minę "a daj ty mi wreszcie spokój", a na pytania odpowiadał monosylabami. Pamiętam jak na forum skosringen, które wtedy hulało na całego z dziesiątkami, a nawet setkami wpisów po każdym konkursie, jakaś Niemka żaliła się, że na zawodach w Zakopanem Polacy ukradli jej ileś tam euro.Małysz opowiadał też kiedyś jak jakiś starszy Niemiec, właściciel hotelu, wystawił im walizki za drzwi, ale tłumaczył, że to był straszy człowiek i mógł mieć jakieś urazy z przeszłości. Dlaczego Małyszomania miała taką moc? Bo punkt startowy, sportowy, społeczny i gospodarczy, to było dno i wodorosty. Adam nie miał z kim rywalizować o miano fenomenu, bo gdzie się nie spojrzało to była bieda. Gdyby Adam, jak Kamil, w roku olimpijskim zdobył złoto igrzysk, wygrał szlema w TCS, KK to nie byłoby pytania kto zostanie sportowcem roku, a dziś nie jest oczywiste, że jak jesteś super skoczkiem to wygrasz i nie masz konkurencji. Polska wtedy szorowała pod mnie na wielu płaszczyznach i nawet mistrz curlingu zostałby bohaterem narodowym, bo taka była potrzeba sukcesu.

  • Tomek1982 stały bywalec

    Małysz starał się zawsze perfekcyjnie, a skocznie, kostiumy, rywale, metody treningowe, klimat, przepisy i forma się zmieniały. Na Matei w Zakopanem nie dowiesz się czy skoczyłeś dobrze czy źle, a Austriacy mają koło siebie 70% skoczni całego świata. Stoch różnie skacze bo też chce się nauczyć jak można w danym czasie coś ugrać. U Małysza byłoby to nie do pomyślenia, ale oboje raczej szukali formy niż czekali jak to będzie.

  • Wojciechowski profesor

    Kapitalna opowieść, ten to ma gadane. ;)

    Ktoś może powiedzieć, że to trochę podkoloryzowane bajdurzenie, ale takie były realia wtedy. Ogólnie dziennikarstwo i dostęp do wszelkiej maści informacji zmieniły się nawet w ciągu ostatnich 10 lat szybciej niż w poprzednich 50. Tych 20 lat temu, przed wspomnianym Turniejem 2000/2001 ci bardziej zainteresowani skokami lub sportami zimowymi ogólnie wiedzieli co najwyżej, że zbliża się TCS, bo zawsze jest w tym samym z grubsza terminie, że coś tam w Kuopio działo się z nartami Małysza i że kadra trenuje w St. Moritz. Ale to już trzeba było naprawdę się interesować. Taki przeciętny Polak cokolwiek zainteresowany sportem kojarzył pewnie tylko samo to, że będzie TCS, bo miały być transmisje w TVP i prawie nic innego w tym czasie w sporcie się nie dzieje. To wszystko.

    I faktycznie wtedy mogło nie być w Innsbrucku żadnego innego polskiego dziennikarza oprócz redaktorów Łozowskiego i Miklasa. Bo mało kto na takie zawody się wybierał, a już zwłaszcza wtedy, jeśli i tak były transmisje w Polsce, to przecież można było napisać artykuł z transmisji i przekazów agencji prasowych (brzmi może zabawnie, ale tak bywało i bywa do dziś w różnych dyscyplinach). Już nawet za komuny bywało, że na taki TCS pojechało więcej dziennikarzy z Polski niż w latach 90.

  • GOTS weteran

    Świetnie się to czytało, Pol to bardzo interesujący rozmówca, lubię jego styl i sposób bycia.

  • Arsendis doświadczony

    To prawda, Kamil jest popularny i lubiany, ale w jego przypadku raczej nie można mówić o stochomanii

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl