"To daje nawet 20 metrów różnicy" - Janne Ahonen ostro o manipulacjach ze sprzętem

  • 2021-12-06 19:52

- To jest gorsze niż doping i powinno być surowo karane - mówił w 2015 roku w jednym z wywiadów Janne Ahonen, odnosząc się do kwestii manipulacji przy kombinezonach skoczków narciarskich. Dziś jest niemniej kategoryczny. Jako osoba, która przez ostatnie lata zajmowała się zawodowo szyciem kombinezonów dla kombinatorów norweskich, upewnił się tylko w swoich dotychczasowych opiniach. 

Pięciokrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni udzielił niedawno wywiadu portalowi Yle.fi, w którym podzielił się kilkoma spostrzeżeniami dotyczącymi wyścigu technologicznego na skoczniach narciarskich. Jego ocena sytuacji ma bardzo gorzki posmak.

- Jeśli porównać najbardziej zmanipulowane kombinezony z tymi, które są całkowicie zgodne z przepisami, różnica w uzyskanej odległości na dużej skoczni wyniosłaby około 15 metrów, na skoczni takiej jak Ruka byłoby to ponad 20 metrów, na obiekcie do lotów narciarskich jeszcze więcej - przekonuje Ahonen. - Przed przełomem tysiącleci nie było zbyt wiele kombinowania przy sprzęcie. Nagle wykonał się straszliwy skok na przód w tej materii i odtąd jest to największy problem tej dyscypliny. 

Dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli nie ma żadnych oporów, by oszustwa sprzętowe nie tylko porównać do stosowania dopingu, ale określić je jeszcze dużo bardziej niebezpiecznymi. - Nie ma substancji dopingującej, która mogłaby dać taką przewagę nad innymi, jaką można uzyskać za pomocą kombinezonu. A stosowanie dopingu wyrzuci cię ze sportu na dwa lata, podczas gdy oszustwo ze sprzętem wykluczy cię tylko ze startu w danej serii. 

-  Zgodność z przepisami stroju każdego sportowca można potwierdzić, ale równie dobrze można zanegować. Wszystko zależy od tego, jaki konkretnie parametr jest mierzony i który zawodnik w największym stopniu potrafi być bezczelny. Pamiętajmy też, że kombinezony są stosunkowo ciasne. Za każdym razem, gdy zawodnik kuca, jego strój się rozciąga. Zakładanie nart na nogi, to w dużo większym stopniu rozciąganie kombinezonu niż przygotowanie do skoku.

Ahonen jest zdania, że jedynym gwarantem uczciwości byłby zewnętrzny podmiot kontrolujący sprzęt niezależny od federacji narciarskiej, tak jak to działa w przypadku testów antydopingowych wykonywanych  przez Komisję Antydopingową (ADT) lub Światową Agencję Antydopingową (WADA). - W innym przypadku nie pozbędziemy się problemu. Zawsze ktoś jest faworyzowany. Jeden sportowiec jest w jakiś sposób "łatwiejszy" do zdyskwalifikowania niż inny.

Początki wojny technologicznej

Wojna technologiczna w skokach narciarskich rozgorzała na dobre w XXI wieku, ale jej pierwszych symptomów możemy się doszukać jeszcze w latach 70. Zanim zaczęto przejmować się kombinezonami oraz tym, jaki mogą mieć one wpływ na noszenie skoczka w powietrzu, normalnym widokiem byli śmiałkowie latający nad zeskokiem skoczni w kurtkach, swetrach, dresach, czy też czapkach z pomponami. Po igrzyskach w Grenoble w 1968 roku zaczęto wprowadzać elastyczne stroje, a prawdziwy początek ery kombinezonów jako wymiernego elementu składowego ostatecznego sukcesu datuje się mniej więcej na połowę lat 70.

Zauważyć da się wówczas znaczny progres wyników austriackiej kadry. Podopieczni wybitnego trenera Baldura Preimla zaczęli odlatywać konkurencji między innym za sprawą strojów, które nazwano potem balonowymi. Lata 70. to pasmo austriackich sukcesów, a wisienką na torcie był konkurs podczas Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w 1976 roku, kiedy na skoczni K-104, dwa pierwsze miejsca zajęli reprezentanci gospodarzy - Karl Schnabl i Toni Innauer.

Rywale nie byli ślepi. Widzieli co się dzieje. - Martwi mnie wylansowany przez Austriaków pościg za technicznymi nowinkami - mówił już w 1976 roku znakomity szwajcarski skoczek, Walter Steiner. - Zawody narciarskie tracą swój dawny, romantyczny charakter. Konkurują producenci nart i kombinezonów na równi z narciarzami, a turnieje skoków stają się teatralnym spektaklem pozbawionym prawdziwie sportowego ducha.

Czytaj też:

Nowe życie fińskiej legendy. "Dawny Ahonen już nie istnieje"

Największe pole do manewru - kombinezony skoczków na przestrzeni lat


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (53370) komentarze: (29)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • dervish profesor
    @EmiI

    A ja pamiętam jak zdaje się dwa sezony wstecz ktoś z obozu skandynawskiego (w tej chwili nie pamiętam czy był to skoczek norweski czy fiński) zdradził tajemnicę jak skoczkowie oszukują przy tym pomiarze kroku który później ma być punktem odniesienia obniżając swój krok poprzez wkładanie pod slipy piłeczki pingpongowej, golfowej a nawet tenisowej. :)

    Jak dobrze poszukać to artykuł o tym traktujący da się znaleźć w sieci.

  • Arturion profesor
    @Pavel

    Trzeba dodać "dziubek"przelotowy? ;-)))

  • Pavel profesor
    @EmiI

    Z tym krokiem Freunda i Huli rozwiązanie może być prostsze niż się wydaje i bardzo pasujące do sytuacji zaistniałej z udziałem popularnego "Stefanka" w pierwszy 5 konkursach ;)

  • EmiI profesor
    @Wojciechowski

    Ale czy...czasem tak nie jest? Tzn przynajmniej po części. Na pewno takie parametry jak wzrost, długość kroku, ręki mierzy się raz na jakiś czas, i FIS te parametry używa podczas zawodów. Pamiętam jak Maciusiak śmiał się że mierzący 184 cm Freund ma niżej krok niż mierzący 173 cm Hula. Co oczywiście świadczyło o absurdalności tych pomiarów, ale tak było i zostało na pół sezonu.

  • Wojciechowski profesor
    @break90

    Mimo wszystko skoczek jest istotą żywą i w ciągu sezonu ma choćby minimalne wahania wagi i wymiarów. Jak „zadekretować” to przed sezonem?

  • MaciejoS stały bywalec
    Smutna prawda

    Ahonen niestety mówi smutną prawdę. Tutaj widziałem jeden komentarz mówiący o tym, że gdybyśmy dali słabszemu skoczkowi kombinezon takiego Krafta, to i tak nie stałby na podium. Nie o to tutaj chodzi, chodzi o sprawiedliwość i dodatkowe metry, które pozwoliłyby takiemu Aigro czy innemu Zografskiemu bić się o top15/top10. Ale jak wiemy doskonale, sprawiedliwości na 99,9% akurat tutaj nie będzie.

  • Lets1Go1Brandon stały bywalec
    @break90

    Przynajmniej będą emocje. W Formule 1 też nie jeżdżą 100 km/h, tylko jak najszybciej się da.

  • break90 weteran

    Te kontrole sprzętu są absurdalne. Jak to jest możliwe, że zawodnik musi "dobrze stanąć" do kontroli, żeby ją przejść?
    Kombinezony powinny być certyfikowane i zatwierdzane przed sezonem, plombowane a na skoczni kontrola powinna dotyczyć tylko tego, czy ktoś nie naruszył tych zabezpieczeń.

  • break90 weteran
    @Lets1Go1Brandon

    Jak pójdziemy w stronę jeszcze bardziej obcisłych kombinezonów to zawodnicy, żeby osiągać przyzwoite odległości będą na dużych skoczniach latać po 130km/h a przy wietrze w plecy jeszcze szybciej. Już teraz są problemy z przeciążeniami, plaga kontuzji więzadeł. Przy zmianach jakie proponujesz to się już pozabijają.

  • dervish profesor

    No nie wiem co o tym sądzić. Jane to w tej chwili może być autorytetem w dziedzinie kamperów a nie tak dynamicznie rozwijającej się dyscypliny jak skoki narciarskie. Ma wiedzę ale sprzed lat.

    Pomysł ze stworzeniem niezależnej agencji d.s kombinezonów średni. Jeżeli ktoś się łudzi, że w dzisiejszych czasach da się powołać nie tylko w sporcie ale w dowolnej dziedzinie jakąś niezależną, neutralną strukturę która będzie wszystkich równo traktowała to gratuluję optymizmu i wiary w uczciwość.

  • Lets1Go1Brandon stały bywalec

    Wystarczy, żeby zawodnicy kombinezony pobierali przed skokiem z magazynu FIS. Wszystkie wykonane z tego samego materiału i obcisłe jak leginsy.

  • ironicznie_skikomicznie doświadczony

    Trochę racji oczywiście ma, przy czym mocno generalizuje. Jakie 15-20m więcej. Gdyby dać naszym geniuszom typu Kot, Murańka, Stękała, Zniszczoł, Wąsek, Wolny i wszelkie inne siostrzeńce nepotycznego PZN-u to nawet mając wingsuit (dla niekumatych: specjalny kombinezon, gdzie skacze się w nim z dużej wysokości, np. z samolotu, szczytu urwiska, wysokiej budowli, a następnie szybuje) to przyklepaliby bulę. Okazałoby się, że technicznie jedna łajza z drugą łajzą nie wiedzą nawet jak tego użyć. Kombinezon może pomóc, ale do tego trzeba mieć technikę, talent i szeroko pojęte umiejętności, a nie wujka dyrektora.

  • eLman stały bywalec

    Ja w kombinezonach z ostatnich kilkunastu lat widzę jeszcze jeden problem, który można porównać z opisem komunizmu, który „dzielnie i bohatersko walczy z problemami nieznanymi w innych systemach.

    Jeszcze na początku lat 2000, przy tamtej technologii strojów, różnica wiatru w granicach 0,5-0,8 m/s wiejącego w tym samym kierunku (i z tym samym zwrotem dla dokładności) nie robiła na skoczkach wielkiego wrażenia. Owszem, może dawała różnice ale dość małe. Odkąd FIS zaczął mocniej ingerować w kombinezony wpływ ten zaczął być coraz większy. Przez to w bohaterskiej walce wprowadzono przeliczniki za wiatr. To z kolei pośrednio dało zielone światło do wprowadzenia przed sezonem 12/13 „ciasnych” kombinezonów które… jeszcze bardziej uzależniają wynik od warunków wietrznych i…. Kombinowania. No to w ramach bohaterskiej walki z kombinowaniem wprowadzono kontrole przed skokiem. Dokąd nas to zaprowadzi? Strach pomyśleć.

    W dzisiejszych czasach to nie możliwe, ale wystarczyłoby wrócić do starych zasad, tj certyfikowania kombinezonu przed startem (i niech potem służy on przez kilka, kilkanaście konkursów) które mogłoby być bardzo dokładne. Po sprawdzeniu oznaczamy go plombą (Hannawald 2001 lubi to) i problem może nie znika, ale wyraźnie się zmniejsza. Tyle, że wtedy usłyszymy o bezpieczeństwie, mniejszych prędkościach z nowymi strojami etc…

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor
    @Seba Aka Krzychu

    O podia nie... ale taki Tkachenko czy Aigro, ba - Ipcioglu mógłby nawet punktować.
    Różnice w sprzęcie wynikające z braku finansów... przecież w niektórych państwach to skoczek musi sobie sam zakupić całe osprzętowanie... i to w miarę tanio, żeby na chleb starczyło...

  • Nikt_ważny profesor
    @Seba Aka Krzychu

    Kombinezon sam nie skoczy, ale co by się stało gdyby taki Aigro dostał sprzęt Krafta?
    Tego się oczywiście nigdy nie dowiemy, ale jestem przekonany, że mógłby on spokojnie walczyć choćby o 10-20 PŚ.
    A tak jak ma walczyć, skoro już na starcie ma kilka (w optymistycznym założeniu) metrów w plecy.

  • Kolos profesor
    @Seba Aka Krzychu

    W sumie zdziwiłbys się ile by zyskał taki Kazach czy Rumun gdyby im dać najlepszy sprzęt. Ale jednak generalnie Ahonenowi i mam chodzi o o ile daje sprzęt pomiędzy skoczkami/nacjami o porównywalnym potencjale powiedzmy wielkiej "6" (Polska, Słowenia, Austria, Niemcy, Norwegia i Japonia) . Tutaj choćby różnica tych 2-3 metrów to bardzo dużo.

  • Arturion profesor
    @j_sakala

    Np. Leja, gdyby przyjaźnił się np. z Hulą, to miałby dobre kombinezony zawsze, ale nie będę rozwijał, bo sam dobrze napisałeś.

  • j_sakala stały bywalec

    Cieszy mnie, że taki autorytet jak Wielki Janne wypowiedział się w tej kwestii, o której wielokrotnie na tym forum wspominałem. Zanim skupimy się na nieprawidłowościach jakie z tego wynikają w rywalizacji między poszczególnymi reprezentacjami należałoby się zastanowić co może z tego wyniknąć w obrębie jednej federacji.

    Czy należy przywiązywać znaczenie do mitycznych treningów? Dlaczego zawodnik, który poza uprawianiem skoków narciarskich zajmuje się szyciem kombinezonów na treningach wypada od lat lepiej niż podczas oficjalnych startów? Czy ktoś kto znajduje się od dawien dawna poza kadrami ma jakiekolwiek szanse żeby się do nich przebić? Jakie odległości uzyskiwałby na tle kadry np. Leja gdyby nie zużyty kombinezon, niedopasowane do aktualnych parametrów i źle posmarowane narty oraz przestarzałe wiązania?

  • Arturion profesor
    @Andr

    To oczywiste. I wszyscy to wiedzą i widzą. Tylko niektórzy wolą temat omijać. Polacy też bywali w tym dobrzy, ale teraz Doleżal robi za trenera, a Hula za skoczka. Zamiast się zająć tym, co potrafią. :-)
    A poważnie: Zgadzam się, że tę sprawę trzeba ujednolić, nie tylko kombinezonów, ale też nart. I zgadzam się, że powinna tym zająć się zewnętrzna instytucja, ale to nie przejdzie.

  • Andr bywalec
    @Seba Aka Krzychu

    O podia może i się nie będzie bił, ale o punkty- kto wie? Czy to trochę nie dziwne, że przez tyle lat w szerokiej czołówce nie pojawił się ani jeden skoczek spoza kilku czołowych krajów?
    Mi się wydaje to mało prawdopodobne, żeby tylko talent i szkolenie o tym przesądziły. Na logikę wydaje mi się, że sprzęt ma w tym dużą rolę, bo w innych sportach znacznie częściej zdarzają się pojedynczy dobrzy zawodnicy z krajów, gdzie szkolenie nie stoi na szczególnie wysokim poziomie, więc dlaczego w skokach się to nie zdarza- może dlatego, że kilka największych reprezentacji ma znaczną przewagę sprzętową i nawet duży talent z innych krajów ma mocno pod górkę przez gorszy sprzęt.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl