Okiem Samozwańczego Autorytetu: 17 mgnień zimy

  • 2022-04-03 00:07

Czy to był najbardziej turbulentny sezon zimowy w skokach w historii? Może nie, ale na pewno jeden z najbardziej poharatanych przez czynniki zewnętrzne jak i wewnętrzne. Spróbuję go jakoś podsumować. W siedemnastu punktach. Dlaczego siedemnastu? A dlaczego nie?

Siedemnaście to tak samo dobra liczba jak każda inna. Wszystkich nietolerancyjnych hejterów uprasza się o niedyskryminowanie liczby "17". Doszukujących się tajemnych znaków i ukrytych znaczeń odsyłam do psychiatry. Look for the breadcrumbs gdzie indziej.  Ciekawskich pozostawię niezaspokojonych. Zapraszam na siedemnaście mgnień zimy. Takie retrospekcje à la wspominki w stylu strumienia świadomości z elementami suspensu. Ostrzegam, że desygnaty konotacyjne mogą być niejednoznaczne. 

Snežena kraljica

Tak naprawdę to dla polskich kibiców ten sezon zakończy się dopiero wtedy, gdy zostanie wybrany nowy trener kadry. Ale dla wszystkich innych już się skończył. Sezon taki sobie, ale przynajmniej zakończenie było zacne. Te konkursy oglądało się po prostu bardzo dobrze. Piękna pogoda zawsze dobrze nastraja. Zniesiono covidowe restrykcje i na skocznię wrócili kibice tworząc niezapomnianą, fantastyczną atmosferę. Atmosferę tym bardziej radosną, że Słoweńcy zgotowali swym fanom kupę radości.

Powiedzieć, że podopieczni Hrgoty mieli piorunującą końcówkę sezonu, to nic nie powiedzieć. To, co zrobili w piątek, to była duża sztuka. Jeszcze na półmetku pięciu zajmowało pięć pierwszych miejsc. Skończyło się na czterech, ale to i tak rekord. Przy okazji 356 punktów zdobytych w konkursie indywidualnym przez jeden kraj, to drugi najlepszy wynik w historii pucharu świata. Lepszy wykręcili tylko Japończycy w Sapporo 23.01.99. 401 punktów wtedy zdobytych może jeszcze długo pozostać niepobitym rekordem. W sobotę - zgodnie z przewidywaniami - wygrali drużynówkę. Jeśli szukać tam niespodzianek, to tylko takiej, że Norwegowie dość długo dotrzymywali im kroku. Ostatecznie w niedzielę tylko jeden z gospodarzy stanął na podium. Ale kolektywnie natłukli tyle punktów, że w Pucharze Narodów łyknęli nie tylko Norwegię, ale również Niemcy. I o mały figiel, a wyprzedziliby też Austriaków i w jeden weekend, przesuwając się z czwartego na pierwsze miejsce, zdobyliby trofeum. Planica 7? Czterech Słoweńców w czołowej piątce. Jedynym Słoweńcem, który nie cieszył się w Planicy na 100% był chyba tylko Timi Zajc. Skoczek, który wedle niektórych powinien był zdobyć złoto w Vikersund i był głównym (obok Krafta) bohaterem konkursów w Oberstdorfie, zajął w Planicy dwa razy czwarte miejsce. Nie udało mu się też wywalczyć Małej Krystzałowej Kuli za loty - tu ubiegł go Žiga Jelar. Ale Zajc i tak nie ma powodów by narzekać, bo to był  dla niego niezwykle udany sezon. Dwa drużynowe medale z Pekinu i dwa medale z Viekrsund - drużynowy i indywidualny. A na sam koniec sezonu i tak wygrał Planicę 7. Pal licho kasa, ale ta siedmiokilogramowa czekolada!


Obżarte jamniki

W Planicy, w cieniu rywalizacji najlepszych pod koniec sezonu skoczków, zakończył się wyścig o puchar świata. Miał być emocjonujący do samego końca. Emocje były jak przy myciu okien. Obaj pretendenci wyprztykali się z wszystkiego co najlepsze we wcześniejszych fazach sezonu. Miejsca Smoka w ostatnich sześciu konkursach sezonu: 6,7,10,6,5 i 8. Miejsca Szerszenia: 7,5,9,9,12 i 16. Może nie wyścig ślimaków, ale otyłych, przejedzonych jamników na krzywych łapkach, którym ktoś rzucił kawałek rozgotowanego serdelka. Jeśli ktokolwiek przed każdym z ostatnich konkursów dał się nabrać podgrzewającym temat dziennikarzom i komentatorom i rozbudzał w sobie nadzieje na jakieś emocje związane z rywalizacją, to te nadzieje bezlitośnie i okrutnie mordował bezduszny samuraj, niemal w każdym skoku dokładając kilka małych metrów Niemcowi. I powiększając swoją przewagą o kilka, kilkanaście punktów. Jakby nie oceniać formy Ryōyū w końcówce sezonu, to ta zima ugruntowała jego pozycję jako najwybitniejszego japońskiego skoczka w historii. Nie tylko jest jedynym przedstawicielem Kraju Kwitnącej Wiśni, który zdobył Puchar Świata. Teraz już ma dwa. W dodatku w tym sezonie okrasił swoja kolekcję dwoma olimpijskimi medalami - złotym i srebrnym. Wygrał też po raz drugi Turniej Czterech Skoczni. Z 27 zwycięstwami w pś przesunął się na ósme miejsce w klasyfikacji wszechczasów. Kozak. Geiger znów musiał uznać wyższość rywala. Dwa lata temu był to Kraft, teraz Kobayashi. Znowu sobie trochę poliderował, wygrał trochę konkursów, ale na tym najważniejszym podium nie mógł się wdrapać wyżej, niż na drugi stopień. Z Pekinu przywiózł dwa brązowe medale ze skoczni dużej - indywidualny i drużynowy. Z Vikersund - też tylko drużynowe srebro. W Raw Air też był drugi. I tyle. Takie skalpy na pewno nie zaspokajają jego ambicji. Na koniec dodajmy, że nudnawa końcówka nie powinna zepsuć ogólnego wrażenia. W ciągu sezonu główni rywale wyszarpywali sobie koszulkę lidera w sumie sześciokrotnie. Choć pewnie gdyby nie perypetie Smoka z dyskwalifikacją testem na covid w Finlandii, to kolorytu w tym wyścigu byłoby mniej.

Zjazd ze stromej górki

Brązowy medal Dawida Kubackiego, dwa podia Piotra Żyły i jedno Kamila Stocha. Zwycięstwa? Tylko w kwalifikacjach. Polska kadra zaliczyła ostry zjazd. W porównaniu z sezonem zeszłym, ale i ostatnimi pięcioma sezonami. W porównaniu z jesiennymi oczekiwaniami. W porównaniu z zapowiedziami. Przecież sztab już za chwilkę miał znaleźć receptę, już za chwilę miał wszystko połapać. Nic dziwnego, że skończyło się pożegnaniami. I powiedzmy sobie jasno. To, że Stoch i  Żyła skakali na takim poziomie, na jakim skakali, to i tak zasługuje na uznanie. PESEL nie kłamie. Wystarczy popatrzeć, gdzie są dziś skoczkowie z ich roczników. Albo niżej w klasyfikacji, albo dawno na emeryturze. Problem od lat pozostaje ten sam - brak zastępców. Od dawna jest tylko ta trójka - Stoch, Żyła Kubacki. Na krócej lub dłużej doskakiwali do przyzwoitego poziomu Kot, Hula, Stękała czy Wolny. Ale to zawsze były tylko chwile. Na drugiego Stocha to możemy poczekać sto lat. Bo to, że natychmiast po Małyszu trafił nam się skoczek równie wybitny to i tak nadmiar szczęścia. Ale drugich Żyłów i Kubackich to my powinniśmy już mieć dawno.


Tańce z belkami


Jedna z rzeczy, które sporo kibiców zapamięta z tego sezonu, to chwile, w których belki startowe na skoczniach przypominały windy w biurowcach na Wall Street. Większość ciska gromy na jury. No dobra, parę razy mogli dać sobie trochę na wstrzymanie. Ale czasem nie mieli wyboru. To, co się dzieje z belką, jest odbiciem tego, jak bardzo system skoczek-sprzęt jest dziś uzależniony on podmuchów powietrza. W tę stronę poszedł ten sport. Maksymalnie wykorzystać aerodynamikę. I łagodna zmiana podmuchu faktycznie decyduje o tym, że leci się poza HS, czy ląduje przed punktem K. Skoro FIS zdecydował się na dyskwalifikacje za bieliznę, która jest pod kombinezonem, to znaczy, że wyścig technologiczny naprawdę zaszedł bardzo daleko. Skoro robi się wielką wojnę o tak czy inaczej zmodyfikowane buty, to znaczy, że na tym jak skoczek układa się na nartach można ugrać naprawdę wiele. Albo równie wiele stracić.

Postrach skoczków, trenerów i krawców


Mika Jukkara. Przy nim wspomnienia skoczków i trenerów o Seppie Gratzerze przyjmą niedługo taką formę. Ale cóż ma Fin robić? Skoro wszyscy kombinują ze sprzętem jak mogą, to i roboty więcej. To, że facet nie jest odklejony od rzeczywistości, tylko doskonale się w niej odnajduje, poświadcza przykład Agi Baczkowskiej, która zresztą w sławetny olimpijski wieczór zawstydziła Fina. W Polsce został dla wielu kibiców wrogiem publicznym numer 2, zakazując siedmiomilowych butów. Kto został wrogiem publicznym numer 1, to też wszyscy pamiętają. Facet, któremu ci sami kibice trzy czy cztery lata wcześniej chcieli przyznawać honorowe obywatelstwo.

Kolekcjoner


Marius Lindvik. 24 lata. Mistrz Olimpijski z dużej skoczni, Mistrz Świata w Lotach. Drugi na Turnieju Czterech Skoczni, drugi w Planica 7, jako jedyny nawiązał tam walkę ze słoweńskimi latawcami. Rzutem na taśmę odebrał koledze z drużyny podium klasyfikacji generalnej. O całe 4 punkty. Rok temu stwierdził, że nie jest gotowy psychicznie na loty i odpuścił Planicę. A dziś jest mistrzem świata w lotach. Jak dla mnie to on jest drugim największym zwycięzcą tego sezonu.


Prawdziwego mężczyznę poznajemy po tym jak kończy (sezon)


Inny, wciąż jeszcze młody skoczek, który był bohaterem końcówki sezonu, to Žiga Jelar. Chłopak, który nie załapał się do kadry na mistrzostwa w lotach, dwa tygodnie później zdobył Małą Kryształową Kulę. To pokazuje fenomen nie tylko Jelara i fenomen skoków, ale też pokazuje jaką potęgą w lotach są Słoweńcy. Cóż to jednak było za zakończenie zimy dla Jelara. Sponiewierany przed sezonem przez covid, odpuścił sobie początek zimy, potem brylował w pucharze kontynentalnym i notował coraz lepsze wyniki w pucharze świata, by w finale przyćmić największe gwiazdy.


Postrach prawej bandy


Halvor Egner Granerud. Facet, który postanowił zawstydzić Dawida Kubackiego i pokazać mu, że można lądować znacznie bliżej prawej bandy, niż Polak. Gdyby stawiał sobie bardziej ambitne cele, to ten sezon mógł wyglądać dla niego inaczej. 10 razy stawał na podium, ale wygrał tylko dwa konkursy. Trzeci na TCS, korzystając z kontuzji Johanssona załapał się do drużyny która wywalczyła brąz na lotach. Ale na samym finiszu dał się zepchnąć Lindvikowi z trzeciego miejsca w wyścigu po Kryształową Kulę.


Kibice wracają na stadiony


Wszyscy mamy już po dziurki w nosie tej pandemii. Wirus robi się coraz mniej zjadliwy i powoli wracamy do normalności. Stadiony pod skoczniami znów gościły kibiców i oby kolejne zimy mogło tak być już wszędzie. Atmosfera, jaką fani stworzyli w Vikersund czy w Planicy była naprawdę świetna i przypomniała nam, że zarówno smutki jak i radości życia najlepiej jest dzielić z innymi. Ale lepiej dzielić radości, niż smutki. Najlepiej radości ze zwycięstw naszych rodaków.

Jak nie urok, to przemarsz wojsk


Niestety, jeszcze nie zdążyliśmy zapomnieć o pandemii, a do Europy, czyli głównego teatru rozgrywania skoków narciarskich, zawitała wojna. Putin stwierdził, że czas przestawić wajchę wojny hybrydowej i środek ciężkości przerzucić na tradycyjne działania konwencjonalne. I choć decydenci starali się początkowo tego uniknąć, presja opinii publicznej doprowadziła do wykluczenia ze skoków przedstawicieli kraju agresorów. Rosja od wielu lat rozbudowywała swoje wpływy w świecie sportu, ale przynajmniej na razie, wydaje się że Kreml otrzymał dotkliwy cios tam, gdzie go boli, czyli w dumę i prestiż. Jeśli o mnie chodzi, to skocznie w Niżnym Tagile czy Krasnej Polanie mogą przerobić na miejsca skoków na bungee, albo punkty widokowe. Dopóki ten raczej azjatycki, niż europejski geograficznie i mentalnie kraj się nie zdeputinizuje i nie ukorzy, dopóki nie porzuci drogi budowania sukcesów sportowych przy pomocy pieniędzy i sterydów, nie mam ochoty oglądać żadnych zawodów tam organizowanych. Nie mam ochoty oglądać ich przedstawicieli w żadnej dyscyplinie i konkurencji.

Nadwyrężony imidż


Niespecjalnie należy się dziwić, że ulegli wobec Rosji działacze federacji sportowych spotkali się z olbrzymią krytyką kibiców. Widoczki Klimowa pokazującego rosyjską flagę na rękawiczce w Lahti a potem z dumą wypinającego pierś na obrzydliwym militarnym capstrzyku w Moskwie na długo zapadną wszystkim w pamięć. Ale też w pamięć zapadną słowa i decyzje. FIS psuje sobie wizerunek. Niestety, oznacza to kłopoty nie tylko panów i pań z FIS, ale kłopoty dyscypliny, dla której zaglądamy na ten portal.


Kurczący się świat skoków


A przecież już wcześniej nie było lekko. Świat skoków wciąż się kurczy. Co z tego, że punkty zdobył İpcioğlu, skoro za chwilę z Pucharu Świata mogą zniknąć Czesi? Bądźmy szczerzy - skoki w Turcji to efemeryda. Komuś w końcu się to znudzi, zakręci kurek z pieniędzmi i pozostaną wspomnienia, jak po Bernacie Soli. Jeśli ktoś poważnie myśli o odbudowaniu tej dyscypliny, to w takich krajach jak Finlandia, Szwecja, Czechy, Słowacja, Stany Zjednoczone, Kanada, Włochy, Francja, Chiny, Rosja czy Ukraina muszą znaleźć się zawodnicy nie tylko regularnie punktujący, ale regularnie startujący w konkursach drużynowych a nawet czasami także odnoszący sukcesy - stający na podium, wygrywający konkursy. Zdążyliśmy się przyzwyczaić, że kwalifikacje nie są czasem potrzebne w Japonii. Ale w Niemczech? Nie chcę się do tego przyzwyczajać.


Chińskie Igrzyska


Mam bardzo ambiwalentne uczucia co do tej chińskiej Olimpiady. Część dziennikarzy która tam poleciała, powiedziała, że żadne skarby świata tam nie wrócą. Inni twierdzili, że na tak piękną skocznię, jak tą w Zhangjiakou są gotowi wrócić choćby przyszłej zimy. Fakt, że tak pięknej skoczni trochę żal nie wykorzystywać. Tym bardziej, że w porównaniu z bombardującymi osiedla mieszkaniowe i rozjeżdżającymi czołgami samochody osobowe Rosjanami, Chińczycy nagle zaczęli wyglądać na fajnych kolegów. Ujgurzy i Tybetańczycy pewnie się nie zgodzą. To może krakowskim targiem - zorganizujmy na zachętę kilka konkursów w Zhangjiakou, ale nie dawajmy już Chińczykom Igrzysk. Co w Pekinie Olimpiada, Putin kogoś wnet napada.


Fajne mistrzostwa, tylko skocznia zepsuta


Czempionat w Vikersund był w sumie całkiem emocjonującą imprezą. Odbywaną na "byłej największej skoczni świata". Szlag mnie trafia, że ktoś tego biednego mamuta tak okaleczył. W Planicy też nie padł ostatecznie rekord świata, ale jednak lata się tam teraz wyraźnie dalej. W dodatku mistrzostwa pozostawią po sobie jedną z tych kontrowersji, która po wielu latach będzie nadal rozpalała spory wśród różnych zapalonych fanów, geeków i miłośników toczenia sporów po prostu: czy to Zajc zasłużył na złoto bardziej niż Lindvik?


Ciche odejście


Czy ktoś jeszcze w ogóle pamięta, że w roku 2021 karierę zakończył Gregor Schlierenzauer? To było we wrześniu, więc trudno powiedzieć, że to jedno z pożegnań tego sezonu. Ale gdy kończył się poprzedni mogliśmy jeszcze mieć nadzieję, że nie tylko zobaczymy go jeszcze na skoczniach, ale że nawiąże do swoich najlepszych sezonów Szkoda, że tak wybitny skoczek podjął tę decyzję w takim momencie. Kto wie, co osiągnąłby Gregor, gdyby nie tamta kontuzja. Może usunąłby w cien Latającego Fina? Tak czy owak myślę, że jego rekordu 53 wygranych konkursów pucharowych może nie pobić nikt przez następne 30 lat. A może 50. Taki sportowiec zasługiwał na pożegnanie w Planicy z pompą i paradą - jak najwięksi.


Pożegnania w Planicy

W związku z tym najhuczniejsze odejścia w Planicy były udziałem Severina Freunda i Daiki Itō. Freund - trochę podobnie jak Schlierenzauer, tylko na mniejszą skalę, też wydaje się być skoczkiem nie do końca spełnionym. I jego karierę też zahamowała kontuzja. Pozostanie tym Niemcem, który siłą rozpędu w dość nieprzekonujący sposób zdobył jedną Kryształową Kulę tylko dlatego, że w skokach narciarskich nie ma "team orders". I jak to dobrze, że nie ma. Cóż to był za finał sezonu. A Severin? Ma Kulę, ma tytuły mistrzowskie i klasyczny i w lotach. Mistrzostwo olimpijskie w drużynie, 22 wygrane konkursy. Być może mógł zostać drugim Weißflogiem. Zapewnił sobie miejsce w historii niemieckich skoków na podobnej półce co Schmitt, Hannawald czy Thoma. Jeszcze w Oberstdorfie z kibicami pożegnał się  Richard Freitag. Kto jeszcze oprócz tych skoczków, znanych z Pucharu Świata, odstawił narty do kąta? Thomas Diethart, Anže Semenič, Stefan Huber, Viktor Polášek, Andreas Alamommo i Andreas Schuler.


Na kogo zwrócić swe oczy od początku przyszłego sezonu?

Załóżmy optymistycznie, że pandemia się skończy, wojna Putina nie skończy się atomową apokalipsą, nie nastąpi inwazja Marsjan i w Ziemię nie rypnie żadna asteroida. Innymi słowy - za niecałe osiem miesięcy zacznie się kolejny sezon zimowy w skokach. Pewnie bezpieczniej byłoby typować w listopadzie, albo chociaż na koniec Letniej Grand Prix, ale ja felietonów latem nie piszę i nie zamierzam zacząć. Kto dalej będzie rozdawał karty na skoczniach przyszłej zimy? Pierwsze dwa nazwiska, które od razu przychodzą mi do łowy  - Kraft i Kobayashi. To są kolesie, którzy na pewno potrafią utrzymywać się na szczycie przez kilka sezonów. I oni do swych bogatych kolekcji mogą dorzucić kolejne łupy. Oprócz nich - Marius Lindvik. Jeśli jakiś Norweg miałby znów zdobyć Puchar Świata - to on. Na pewno też będę zwracał baczną uwagę na Žigę Jelara. Na papierze wydaje się, że najlepszym Słoweńcem powinien być Zajc, ewentualnie Lanišek. Ale mi nos podpowiada Jelara. A serce?  Wiadomo, że biało-czerwonych. Miejmy nadzieję, że nowy trener tchnie w nich ducha nowego i nowe siły wleje. A ja już kończę lanie wody i przechodzę do tabelek.
 

                                        Czołówka PŚ Panów 2021-2022
Lp zmiana zawodnik kraj przybytek pkt. strata1 strata2
1   Ryōyū Kobayashi Japonia 77 1621 0 0
2   Karl Geiger Niemcy 37 1515 106 106
3     +1 Marius Lindvik Norwegia 120 1231 390 284
4     -1 Halvor Egner Granerud Norwegia 51 1227 394 4
5   Stefan Kraft Austria 64 1069 552 158
6   Markus Eisenbichler Niemcy 7 950 671 119
7   Anže Lanišek Słowenia 105 936 685 14
8   Timi Zajc Słowenia 100 711 910 225
9   Jan Hörl Austria 17 662 959 49
10   Cene Prevc Słowenia 38 657 964 5

No i tak to się ostatecznie skończyło. Smok nie dał szans Szerszeniowi. Pierwsza dziesiątka bez Polaka - nie chcę się do takiego widoku przywyczajać. Japończyk, dwóch Niemców, dwóch Norwegów, dwóch Austriaków i trzech Słoweńców. Z jednej strony najlepszy Słoweniec dopiero siódmy, z drugiej - po raz pierwszy w historii w pierwszej dziesiątce  jest ich aż trzech. 

Poczet Zwycięzców 2021-2022
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Ryōyū Kobayashi Japonia 8 1
2 Marius Lindvik Norwegia 5 3
3 Karl Geiger Niemcy 4 2
4 Stefan Kraft  Austria 4 5
5 Halvor Egner Granerud Norwegia 2 4
6 Anže Lanišek Słowena 1 7
7 Timi Zajc Słowenia 1 8
8 Jan Hörl Austria 1 9
9 Daniel Huber Austria 1 11
10 Ziga Jelar Słowenia 1 20
11 Daniel-André  Tande Norwegia 1 21

Neojapończyk nie zdominował tego sezonu głównie ze względu na dyskwalifikacje i perypetie kowidowe. Jak widać w tabelce, Geiger wygrał nawet mniej konkursów od Lindvika. Jedenastu różnych triumfatorów to nawet całkiem przyzwoita liczba. 

Poczet Podiumowiczów 2021-2022
Lp zawodnik kraj 1 2 3 suma wPŚ
1 Ryōyū Kobayashi Japonia 8 3 0 11 1
2 Marius Lindvik Norwegia 5 2 3 10 3
3 Karl Geiger Niemcy 4 5 2 11 2
4 Stefan Kraft Austria 4 0 5 9 5
5 Halvor Egner Granerud Norwegia 2 6 2 10 4
6 Anže Lanišek Słowenia 1 4 2 7 7
7 Ziga Jelar Słowenia 1 1 0 2 20
8 Daniel-André  Tande Norwegia 1 1 0 2 21
9 Timi Zajc Słowenia 1 0 2 3 8
10 Jan Hörl Austria 1 0 1 2 9
11 Daniel Huber Austria 1 0 0 1 11
12 Markus Eisenbichler Niemcy 0 2 4 6 6
13 Piotr Żyła Polska 0 1 1 2 14
14 Peter Prevc Słowenia 0 1 1 2 15
15 Robert Johansson Norwegia 0 0 2 2 12
16 Cene Prevc Słowenia 0 0 1 1 10
17 Lovro Kos Słowenia 0 0 1 1 18
18 Kamil Stoch Polska 0 0 1 1 19
19 Yukiya Satō Japonia 0 1 0 1 13

Aż czterech skoczków wykręciło wynik dwucyfrowy, Kraft był blisko, ale poszedł w jakość, nie ilość. Trzy polskie podia. Poza skoczkami z Wielkiej Szóstki (abstrahując od faktu, czy Polskę wciąż można do tego grona zaliczać)  - nie ma nikogo.

Polacy 2021-2022
Lp zawodnik przybytek pkt wPŚ
1 Piotr Żyła 35 480 14
2 Kamil Stoch 42 397 19
3 Dawid Kubacki 34 231 27
4 Paweł Wąsek 0 61 43
5 Jakub Wolny 16 46 47
6 Andrzej Stękała 11 19 60
7 Aleksander Zniszczoł 0 8 66
8 Stefan Hula 0 4 74

To się samo komentuje. Może już się nie biczujmy. Spójrzmy z optymizmem w przyszłość. Nowy trener, nowy sztab, nowe możliwości.

Bracia 2021-2022
Lp Bracia kraj pkt.
1 Kobayashi Japonia 1800
2 Prevc Słowenia 1177

Z wielkim smutkiem przyjąłem do wiadomość fakt zakończenia kariery przez Stefana Hubera, z jeszcze większym usuwałem austriackie rodzeństwo z tabelki. Ale byłby czad, jakby tu kiedyś trafili bracia Lock. 

       Plastikowa Kulka 2021-2022
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Pius Paschke Niemcy 15 33
2 Antti Aalto Finlandia 13,1 58
3 Andreas Wellinger Niemcy 12 29
4 Stephan Leyhe Niemcy 12 22
5 Naoki Nakamura Japonia 11,1 31
6 Constantin Schmid Niemcy 11 23
7 Niko Kytosaho Finlandia 10,1 50
8 Mackenzie Boyd-Clowes Kanada 10 63
9 Ulrich Wohlgenannt Austria 10 36
10 Siergiej Tkaczenko Kazachstan 8,1 n
11 Artti Aigro Estonia 6 55
12 Markus Schiffner Austria 6 53
13 Joacim Ødegård Bjøreng Norwegia 5 69
14 Maximilian Steiner Austria 5 66
15 ****** ****** ***** 5 64
16 Keiichi Satō Japonia 5 49
17 Thomas Lackner Austria 5 45
18 Daiki Ito Japonia 5 39
19 Junshiro Kobayashi Japonia 5 32
20 Daniel Tschofenig Austria 5 25
21 Robert Johansson Norwegia 5 12

Taaa-dam! Pius Paschke zgarnął trofeum, o którym każdy po cichu marzy, ale nikt nie chce się głośno przyznać. Pius - wzniosłeś pomnik trwalszy nad spiż. 

I to by było na tyle. Po prostu.

Cytat zupełnie na temat:

"I have never, in memory, saw so many Slovenians collectively firing on all cillinders at any one time."
David Goldstrom

Cytat zupełnie nie na temat:

"Ludzie sądzący, że wiedzą wszystko, są bardzo irytujący dla tych z nas, którzy naprawdę wiedzą."
Isaac Asimov

Ceterum autem censeo notas artifices esse delendas.

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (9908) komentarze: (52)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lataj profesor

    Ten bałwan ze zdjęcia przypomina mi innego bałwana. Tego ze Wschodu.

  • MarcinBB redaktor
    @Janeman

    Ahonen też zakończył. I to nawet trzy razy ;-)

  • Ondraszek stały bywalec
    @Kolos

    Większa ilość konkursów , wcale nie musi oznaczać większej ilości wygranych. Gdy Ryoju i Karl przestali wygrwać, kto inny zaczął. W tym sporcie ciężko jest utrzymać stałą mega wysoką formę ( zwycięstwa ). Dlatego pierwsi liderzy tracą plastron na koniec sezonu.

  • Ondraszek stały bywalec
    @Karpp

    Za podobną opinię pisaną w zeszłym seznie. Dostało mi się. Oj dostało:)

  • Kolos profesor
    @TheDriger

    W przypadku Schlierenzauera kontuzje kontuzjami ale i bez nich by więcej nie wygrał. Tym bardziej, że te jego urazy były raczej przeciążeniowe - zbyt dużo skoków, zbyt dalekich w bardzo młodym wieku. I się skumulowało.

  • Kolos profesor
    @TheDriger

    W sezonie 1987/1988 rozegrano 20 konkursów, Nykaen nie startował w 4 z nich a i tak wygrał 10 konkursów w tamtym sezonie. To był mistrz.

    25 konkursów rozegranych w sezonie 1982/1983 było raczej wyjątkiem w tamtych czasach, tym bardziej, że ze względu na ówczesne przepisy raczej nikt nie startował we wszystkich konkursach. Sporo odpuszczano.

  • TheDriger stały bywalec
    @Wojciechowski

    No to prawda. Inne czasy, ale Matti niestety przegrał sam ze sobą i jego kariera długo nie potrwała. Bo naprawdę mógłby jeszcze dużo wygranych dołożyć. Szkoda, że w przypadku Gregora się to potoczyło podobnie tylko z innych powodów.

  • TheDriger stały bywalec
    @Kolos

    Z tą ilością konkursów to bym nie przesadzał, spójrz na taki sezon 1982/83 - było rozgrywanych aż 25 konkursów PŚ. Za czasów Małysza czy Schmitta czasami rozgrywano mniej konkursów niż za czasów Nykanena. Wtedy nie było drużynówek przede wszystkim, więc wydaje nam się, że tych konkursów mało rozgrywano, a wcale tak nie było.

  • Wojciechowski profesor
    @TheDriger

    Inna sprawa, że wtedy po prostu mógł odpuścić wiele „zwykłych” konkursów, bo i tak nie doliczono by ich mu do klasyfikacji generalnej PŚ. Więc to też nie takie wszystko jednoznaczne. Odsetek zwycięstw ma wyśmienity.

  • TheDriger stały bywalec
    @Wojciechowski

    No dokładnie o to mi chodzi. Też nie uważam żeby Wojciech Fortuna wygrał konkurs rangi mistrzostw świata. Może medal mu przyznali i tytuł, ale samego konkursu tej rangi nie wygrał patrząc pod tym kątem.

  • Kolos profesor
    @TheDriger

    44 czy 46 to i tak ciągle jest wielki rekord Nykaenena (w stosunku do czasów kiedy to uzyskał i ilości konkursów które rozgrywano). Po za tym takie były zasady, że swego czasu zaliczano MŚ czy IO do klasyfikscji PŚ i nie ma podstaw by to negować.

  • Wojciechowski profesor
    @TheDriger

    Naciągane byłoby to jak dla mnie bardziej wtedy, gdyby przed tymi konkursami nie znano stawki. A stawką było też zwycięstwo w konkursie PŚ. Chociaż rozumiem Twoje rozterki – w końcu także i mistrzostwo świata było kiedyś stawką w konkursach olimpijskich...

  • Jellycrusher bywalec

    Nic o Fettnerze? Trochę szkoda...

  • Janeman profesor
    @MarcinBB

    Nie spodziewał bym się w Twojej tabelce braci Lock...
    I wcale nie dlatego, że GB nie jest potęgą w skokach, ale raczej dlatego, że kilka lat temu zakończyli przygodę ze skokami.

  • TheDriger stały bywalec
    @Kolos

    Walter Hofer pomagał Schlierenzauerowi? Moim zdaniem to ten wynik 46 wygranych Nykanena jest naciągany trochę. Pamiętajmy, że w rzeczywistości wygrał 44 konkursy rangi PŚ, a dodatkowo mu zaliczamy wygrane podczas MŚ1982 oraz IO1984, kiedy to konkursy imprez rangi mistrzowskiej były zaliczane do klasyfikacji generalnej PŚ.

  • Seba Aka Krzychu profesor
    @zimowy_komentator

    Mi tam Sadriejewa w ogóle nie szkoda.

  • Kolos profesor
    @MarcinBB

    Ok. Czyli jeden przypadek był. Ale dla Schmitta 21 z 28 wygranych w karierze tylko w dwóch sezonach! Niezwykłe.

    Tak czy inaczej rozgrywa się więcej konkursów niż dawniej a nikt tego nie powtórzył i chyba długo nie powtórzy.

  • Kolos profesor
    @zimowy_komentator

    Sorry ale Rosjanie są sami sobie winni.

  • Kolos profesor
    @adamciesielski@op.pl

    Rekordowo mało w XXI wieku to było w sezonie 00/01 - 21 konkursów (a i to jeszcze nie był rekord wszechczasów). Natomiast z oczywistych względów w sezonach olimpijskich jest trochę mniej konkursów PŚ niż w innych sezonach.

  • Karpp profesor

    Piszcie co chcecie. Dla mnie to sezon straconych szans. I co ciekawe psucie zaczęło sie w poprzednim sezonie. Gdyby nie ten Maciusiak co przygotował Dolezalowi Stękałe to żadnych medali w drużynie nie byłoby. Gdyby nie sanepid niemiecki który nie chciał dopuścić Polaków do TCS czym ich rozwścieczył to pewnie wyniki na koniec byłyby inne. Złoto Żyły jak to u niego bywa też szczęśliwe bo nic na to nie wskazywało. Złożyło się w tamtym sezonie dużo czynników co przesłoniło nam marazm tej ekipy. Pojedyncze wyskoki Zniszczoła czy Murańki, jakies rekordy itp. a we wcześniejszym sezonie zakończonym szybciej o przez Covid gdzie MŚwL były wyjątkowo na końcu też szukaliśmy trzeciego do drużyny.
    To wszystko powodowało, że na forum pisało grono pseudofanów Czecha (obrażonych, że Horn nas zostawił) uznającego go za fachowca światowej klasy. A przecież on nawet nie był trenerem tylko asystenten jedengo z ludzi których nazywaliśmy asystentami.
    Ta rewolucja zdecydowanie powinna być rok temu. A wtedy w taki sezon czterolecia wchodzilibyśmy z nadziejami.

  • zimowy_komentator profesor

    Warto wspomnieć, że Putin zniszczył w ogromnym stopniu rozwój jednego z najlepszych juniorów na świecie, czyli Daniła Sadreeva. Jak mówi Klimov w przyszłym sezonie skoczkowie rosyjscy będą rywalizować prawdopodobnie lokalnie, ewentualnie z zawodnikami z Kazachstanu i Chin.

    Link do artykułu: https://www.o2.pl/sport/rosyjski-skoczek-o-swoim-zachowaniu-uderza-w-polakow-6753890369329664a

  • acka weteran

    Sezon był pokręcony wyjątkowo, gdyż COVID jeszcze nie ustąpił, Igrzyska były w kraju, nazwijmy to, wyjątkowo niespecyficznym, gdzie dobra zabawa dla sportowców i kibiców nie jest priorytetem, raczej wszystko ma być narodowym zrywem partyjnym na bazie regulaminu koszarowego, doszła wojna, gorąca na Ukrainie, 2-ga Zimna na świecie, a to wyciśnie mocne piętno na sporcie, w tym skokach.
    Spekulacje, kto będzie dominatorem, a kto nie, nie mają na razie sensu, gdyż wszyscy skoczkowie musza ewidentnie zapomnieć o ćwierćwieczu Hofera i nastawić się na Świat według Ludwiczka ( vel Sandro Pertile), tak jasno przedstawiony w wywiadzie dla sport.pl : nisko nad zeskokiem, krótsze skoki, byle lądowane telemarkiem. Wina sprzętu podatnego na warunki atmosferyczne - to jego wytłumaczenie dla ograniczeń. W Planicy organizatorzy zapowiadali rekord świata, Pertile poniekąd przyznał, że jury robiło wszystko, by nikt nie doleciał do 250 metra. Zapomnijcie o rekordach świata i skoczni - to program Pertile na kolejne sezony. Uważa, że bez rekordów i dalekich skoków też da kibicom dobry spektakl... Zobaczymy, którzy skoczkowie do tego dostosują się - a którzy nie bardzo. Podia będą rozstrzygać się bowiem pomiędzy K i HS. I jeśli będzie jakaś dominacja chwilowa, to raczej w liczbie zwycięstw, a nie przewadze punktowej. To oznacza też, że o zniesieniu ocen sędziowskich możemy zapomnieć, a długość skoku nie będzie dominantą w ustalaniu kolejności miejsc.

  • MarcinBB redaktor
    @Kolos

    Martin Schmitt: 10 zwycięstw w sezonie 1998/1999 i 11 zwycięstw w sezonie 1999/2000.

  • mateusz3951 weteran
    @Kolos

    Ja bym Kamila z sezonu 2017/18 zaliczył do grona dominatorów z uwagi na wysoki procent wygranych konkursów.
    Jeżeli chodzi o szerokie grono dominatorów XXI wieku to wymienię następujących skoczków :
    - Adam Małysz - sezon 2000/01,
    - Janne Ahonen - sezon 2004/05,
    - Thomas Morgenstern - sezon 2007/08
    - Gregor Schlierenzauer - sezon 2008/09,
    - Peter Prevc - sezon 2015/15,
    - Kamil Stoch - sezon 2017/18
    - Ryoyu Kobayashi - sezon 2018/19,
    - Halvor Egner Granerud - sezon 2020/21.
    Dodatkowo wyróżnię z tego grona piątkę: Małysza - sezon 2000/01, Ahonena - sezon 2004/05, Schlierenzauera - sezon 2008/09, Prevca - sezon 2015/15 i Kobayashiego - sezon 2018/19, przy czym najbardziej imponujący sezon XXI wieku należał do Słoweńca.

  • King profesor
    @Roxor

    Co do Ryoyu użyłbym określenia, że ma już 27 wygranych. Jakiś czas temu robiłem analizę (w trakcie sezonu kiedy dobijał chyba do 25 wygranej), że okres od jego 1 zwycięstwa do ostatniego to jakieś 3 lata tak jak u Gregora.
    Pamiętajmy też, że Japończyk nie zaczął odnosić sukcesów jako nastolatek tylko trochę bardziej przypomina Stocha. Oczywiście każdy zawodnik jest inny, ale według mnie większe ryzyko wypalenia się następuje kiedy ktoś wchodzi na szczyt za szybko. A Ryoyu miał sezon 2016/17 kiedy "uczył się" skakania w PŚ nie zdobywając w ogóle punktów. Na szczyt zaczynał wchodzić powoli w 2018 takimi przebłyskami jak rekord skoczni w Pyeongchang, więc w wieku 22 lat.
    Kamil pierwszy raz wygrał mając niespełna 24 lata.
    Z obecnej stawki jeśli ktoś może skutecznie rywalizować z Ryoyu, a co za tym idzie utrudniać mu drogę do 54 zwycięstw i pobicia Schlierenzauera, to Lindvik. On jest dla mnie niemożliwy po tym sezonie. Chyba poniekąd zadziałała moja "klątwa".
    W 2018 widziałem już w nim zawodnika, który w przyszłości może namieszać, ale jeśli chodzi o przewidywania przedsezonowe zakładałem, że obecny sezon będzie dość słaby w jego wykonaniu, a tutaj wykręcił najlepszy sezon. Jeśli on poprawi stabilność to spokojnie będzie rywalizować z Ryoyu o KK i to nawet wtedy kiedy Japończyk miałby ten tryb dominatora. Bo mimo wszystko ten sezon Ryoyu troszkę poniżej jego możliwości. Osiągnął bardzo dużo, ale jego szczyt formy przypadł na TCS.

  • mateusz3951 weteran
    @Seba Aka Krzychu

    Życzę Ryoyu jak najlepiej, ale obstawiam że nie będzie on tak długowiecznym skoczkiem jak Stoch czy nawet Małysz, natomiast koło 40 zwycięstw jest się w stanie zakręcić. Oczywiście to tylko moje subiektywnie przeczucie, dla przykładu Schmidt odniósł swoje ostatnie z 28 pucharowych zwycięstw miesiąc po ukończeniu 24 roku życia, a Stoch wygrał pierwszy z 39 konkursów PŚ mając 23 lata i 7 miesięcy.

  • adamciesielski@op.pl doświadczony
    @Kolos

    Stoch ma mniej wygranych w sezonie, a dlaczego? spójrz w kalendarz. w sezonie 17/18 było rekordowo mało konkursów PŚ. dużo bardziej miarodajnym wskaźnikiem jest % wygranych konkursów, a tam już Kamil wypada dużo lepiej.

  • mateusz3951 weteran
    @Kolos

    Z tego co podpowiada wikipedia udało się to Schmidtowi w sezonie 1999/00.. W skokach rzadko komu udaje się nawet zdobyć dwie KK z rzędu (w XXI wieku tylko Ahonen i Małysz). .

  • Seba Aka Krzychu profesor
    @Kolos

    W tym sezonie był jeden zawodnik, który wygrał dwa konkursy w weekend, a tym zawodnikiem jest Geiger, wygrał on oba konkursy w Titisee Neustadt.

  • INOFUN99 profesor
    @Seba Aka Krzychu

    Jak będzie odporny na wszelkie zmiany, w sensie, że żadne, nowe przepisy nie będą mu straszne, to wtedy Japończyk pobije rekord.

  • Kolos profesor

    Tak w ogóle zastanawiam się, czy doczekamy się skoczka który by przez dwa sezony pod rząd wygrał conajmniej 10 konkursów na sezon. Jak dotąd nikomu się to nie udało.

  • Mikolaj1 weteran

    U nas to nawet nikogo nie ma w czołówce jeśli chodzi o plastikową kulkę. To tylko świadczy o tym jak do bani był ten sezon.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    To już gdybanie, Kobayashi wygrał 8 razy ale 6 razy do trzeciego konkursu TCS. Przez pozostałe dwie trzecie sezonu tylko dwa razy.

    "dominacja" Graneruda wiemy jak wyglądała. Kraft to ma akurat zrywy w części sezonów, Kamil Stoch bywał bardziej regularnie, ale to właśnie kilka lat temu. Czasy, że jak dominator wychodził na rozbieg to wiedziałeś, że wygra minęły już jakiś czas temu, teraz każdy może zepsuć w dowolnym momencie i psuje nawet gdy wiatr nie ma na to wpływu ani inne czynniki.

  • Roxor profesor
    @Pavel

    No właśnie, kwestia formy, która w skokach jest zagadką i może się odwrócić o 180 stopni z sezonu na sezon. Granerud z 11 wygranych w sezonie 2020/21 zjechał do 2 wygranych w tym sezonie. Prevc potrafił spaść z poziomu 15. wygranych w sezonie do jednej wygranej w kolejnym sezonie i nigdy na ten poziom dominacji nie wrócił. A Prevc nie był zawodnikiem z nikąd, który wyskoczył nagle jak Granerud.

    Kobayashi już czwarty sezon skacze na bardzo wysokim poziomie, a historia pokazuje, że kryzys każdego prędzej czy później dopadnie. Chociaż jakby nie patrzeć Kobayashi też zaliczył "spory zjazd" jeśli chodzi o wygrane po swoim dominującym sezonie. Dopiero w tym sezonie wrócił na bardzo wysoki poziom, chociaż to nie było to samo co w sezonie 2018/19.
    Kobayashi połowę swoich wygranych zdobył w pierwszym sezonie, w którym zaczął wygrywać. Podwojenie liczby zwycięstw zajęło mu kolejne trzy lata.

    Dlatego dopóki Kobayashi nie zbliży się znacząco do rekordu Schlierenzauera, nie będę patrzył na niego jak na kogoś kto może ten wynik pobić. Może zacznę się nad tym zastanawiać, gdy dogoni Stocha, Małysza i zacznie pogoń za Nykanenem.

  • Kolos profesor
    @dervish

    Przez dominację rozumiemy zwykle ilość wygranych w PŚ w ciągu jednego sezonu. Rekord Kamila Stocha pod tym względem to 9 wygranych, po razie 6 i 7. Reszta to 2,3 wygrane w sezonie. Regularny Kamil Stoch jest czy był, ale dominatorem tak nie do końca.

  • Pavel profesor
    @dervish

    W poście niżej dorzuciłem Stocha w poczet dominatorów.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Moim zdaniem nic się nie skończyło, a jeszcze bardziej się nakręca, Kobayashi tylko dlatego nie zdominował tego sezonu bo w apogeum jego formy raz dostał DSQ, a dwa kolejne stracił przez "cyrk covidowy". Ma 8 wygranych, a pewnie gdyby nie to miałby ich 9, a może 10. Co więcej nie wygrał dwóch konkursów w weekend, ale za to ustrzelił 3 TCS, a to jest trochę większe wyzwanie.

    Poprzedni sezon to też dominator Granerud z 11 wygranymi, wczesniej rok przerwy z regularnym Kraftem i znowu sezon dominatora Kobayashiego i 13 wygranych. Co więcej nawet ostatnią KK Stocha mozna podciągnąć pod "dominatora" 9 wygranych i 400pkt przewagi w generalce, wczesniej 8 Krafta i jeszcze jeden wielki dominator Prevc.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Stoch potrafił wygrać w jednym sezonie wszystko począwszy od TCS poprzez imprezę docelową czyli IO i resztę turniejów a skończywszy na KK. Tak zdominować sezon - to jest prawdziwy rekord świata.

  • Kolos profesor
    @Seba Aka Krzychu

    Miałem na myśli raczej miejsca na podium i wygrane - Ryoyu po za początkiem sezonu i TCS gdzie zrobił 4 wygrane z rzędu i 6 miejsca na podium z rzędu to reszta sezonu to tylko 2 wygrane i jeszcze jedno miejsce na podium (w sumie trzy + IO oczywiście). Zresztą nawet jak wygrywał to często jeden skok miał wyraźnie lepszy od drugiego (jak na IO).

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Tak tylko, jak napisałeś - Ryoyu te 13 wygranych nabił w jeden sezon, drugie tyle (no plus 1) zajął mu już trzy kolejne sezony, jakby nie patrzeć - skuteczność mu spada.

    Na moje oko - patrząc jak ten sezon wyglądał era wielkich dominatorów się skończyła. Teraz są bardzo duże przetasowania. Chyba nikt w tym sezonie nie wygrał obu konkursów w jeden weekend.

  • Kolos profesor
    @Seba Aka Krzychu

    Też myślę, że aż tak długo nie poczekamy na pobicie rekordu Schlierenzauera. Ale czy akurat Ryoyu? Co prawda stosunek ilości wygranych do jego wieku działa na jego korzyść, ale już nie takie rekordy miał niejeden skoczek pobić i nie wychodziło.

    Zresztą dla mnie odnośnikiem jest rekord Nykaenena, jak wiadomo Schlierenzauerowi bardzo pomagał Walter Hofer, więc na rekord Schlierenzauera należy patrzeć trochę z przymrużeniem oka

  • Pavel profesor
    @Roxor

    Kwestia formy, Kobayashi potrafił wygrać 13 konkursów w sezonie, jest to typ dominatora, którym ani Kraft ani Stoch nigdy nie byli. Co więcej te 27 wygranych to kwestia 4 sezonów (od pierwszego zwycięstwa do ostatniego), dla przykładu Stoch potrzebował ich 8, a Kraft w te 8 nawet nie wyrobił tej liczby, rekordzista Schlirenzauer 27 wygraną nabił w 4 sezonie.

  • Roxor profesor
    @Pavel

    W sumie nie wiem czy ma "już 27 wygranych" czy ma "dopiero 27 wygranych". Jakby nie patrzeć, jest dopiero w połowie tej drogi.
    Do top3 już tak wiele nie brakuje, ale o pobicie wyniku Schlierenzauera będzie bardzo trudno, bo to kwestia kilku lat, a w skokach w tym czasie wszystko może się zdarzyć. No ale nie odbieram mu tej możliwości, obecnie to on jest głównym i jedynym kandydatem do osiągnięcia tego.

  • adamciesielski@op.pl doświadczony
    @Pavel

    Stoch jednak jak na skoczka późno doszedł do top formy. a jak na "wielkiego mistrza" to wyjątkowo późno, chyba nie ma żadnego innego skoczka podobnej klasy który odnosiłby większość sukcesów w okolicy 30. Stoch przed 25 rokiem życia nie istniał. Schlierenzauer po 25 roku życia nie istniał. Ciężko jest takie przewidywania snuć. pamiętam jak tutaj niektórzy dywagowali, czy Gregor przebije 100 wygranych w PŚ.. Co do Koby - należy brać pod uwagę nie tylko to, czy będzie sportowo na topie w najblizszych latach, ale też to, czy nie pojawią się inne "złote dzieci" skoków, którzy będą z nim skutecznie rywalizować i często wygrywać. Kobayashi natomiat niewatpliwie bedzie blisko "wielkiego szlema" bo najtrudniejsze do zdobycia Trofeum już ma. został mu MŚwL i MŚ. zwykłe MŚ sądze, że zgarnie, bo są co dwa lata i na każdych są dwie szanse, więc spokojnie jeszcze z 8-10 szans na ten tytuł będzie miał. natomiast co do lotów to już nie jest tak różowo i IMO jeśli miałbym przewidywać, to zostanie jak Stoch, bez tego jednego "najmniej cennego" skalpu. następne MŚwL będą, gdy japończyk będzie dobijał do 28 lat. tam jest tylko jeden konkurs, a Ryoyu nigdy typowym lotnikiem nie był, on tak jak Kamil dobrze skacze na lotach wtedy, gdy jest w topowej formie. jego "zwykła" forma raczej nie wystarczy na ten tytuł, a realnie będzie miał jeszcze 3, może 4 szanse.

  • JoshAllen stały bywalec

    Po spekulacjach z ostatnich kilku dni mogę teraz powiedzieć, że nasz poprzedni asystent trenera, Thomas Thurnbichler, poinformował mnie, że w nadchodzącym sezonie będzie głównym trenerem reprezentacji Polski. Zawsze byliśmy informowani o jego rozmowach z innymi reprezentacjami - powiedział Mario Stecher, dyrektor sportowy ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w reprezentacji Austrii.
    Odbyliśmy też kilka pozytywnych rozmów z Thomasem. Kilka dni temu uściskiem dłoni zapewnił mnie, że będzie bezpieczny z nami i Austrią. Pod tym względem jego odwrócenie jest dla mnie zaskoczeniem. Niemniej jednak osobiście życzę mu wszystkiego najlepszego na przyszłość. W każdym razie drużyna skoków narciarskich jest bardzo dobrze przygotowana na tę sytuację i jak zawsze, ogłosimy personel na następny sezon w odpowiednim czasie - dodał Mario Stecher

    Czyli tym razym oficjalnie, ciekawe, że informuje o tym dyrektor Austriaków.

  • Pavel profesor
    @Seba Aka Krzychu

    Jeżeli zachowa regularność to dlaczego nie ma już 27 wygranych i dopiero 26 lat, dla przykładu Stoch w wieku Kobayashiego miał 9 wygranych konkursów, a obecnie ma ich 39.

  • Seba Aka Krzychu profesor

    Ja myślę, że rekord Schlierenzauera może zostać pobity już za kilka lat, a tym zawodnikiem, który może tego dokonać jest moim zdaniem Ryoyu Kobayashi. Osobiście życzę Japończykowi, żeby tego dokonał, ponieważ go bardzo lubię.

  • Seba Aka Krzychu profesor
    @Kolos

    Ryoyu jest niestabilny? Przecież on wszystkie konkursy w tym sezonie kończył w TOP10.

  • Adam90 profesor

    W sumie to wolałbym 6 triumfatorów trochę mniej na podium, ale czy w innych sportach jest podobnie ciekawy.

  • Kolos profesor

    Natomiast dziwię się rozgrzeszaniu Jukkary - niestety to FIS-owski figurant którego jedynym celem jest dbanie o interes uprzywilejowanych w FIS-e nacji (wiadomo których).

    To samo jest z belkami, niestety ale nie ma żadnego u sprawiedliwienia tego co robi FIS - skoki coraz część przypominają karykaturę sportu a nie prawdziwy sport i lepiej nie będzie.

    Owszem można tłumaczyć, że tak dalece zaawansowany jest sprzęt i się czasem nie da, ale to jest wyłączna wina FIS-u, że tak jest.

    Z tego też biorą się inne rzeczy takie jak wspominane w tekście "kurczenie się" skoków, bo coraz mniej nacji chce w tym kabarecie brać udział, bo zwyczajnie odpadają sprzętowo, finansowo i organizacyjnie... Lepiej nie będzie niestety.

  • Kolos profesor

    Kraft i Kobayashi w przyszłym sezonie na topie? Jakoś tego nie widzę, Kraft ma swoje lata, problemy zdrowotne, w jego przypadku włącza się już tryb "powolne schodzenie ze sceny" innymi słowy - najlepsze już za nim, choć parę konkursów jeszcze pewnie wygra.

    Kobayashi jest mocno niestabilny, fakt kulę w tym sezonie zdobył, teraz raczej znów wpadnie w pewien dołek, niemniej jest jeszcze stosunkowo młody i wiele przed nim.

    Jakbym miał stawiać jakieś typy na nowy sezon to Lindvik oraz ktoś ze Słoweńskiej fali choć tam brakuje stabilności komukolwiek na dłuższą metę.

  • Arturion profesor

    No i ogólnie to dobry opis. Szczegóły będą się wciąż pojawiać. Jak choćby ostatni kretyński wyskok Jabłońskiego. I autobiografie uczestników wydarzeń*... ;-)

    *Na które czekam z niecierpliwością. :-)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl