„Skoki bez kontroli, kalkulacji i obawy” – Kamil Stoch przed startem Letniego Grand Prix

W sobotę Kamil Stoch po raz ostatni w karierze przystąpi do rywalizacji w nowym sezonie Letniego Grand Prix. 38-latek na przełomie lipca i sierpnia udowodnił, że tegoroczne przygotowania do zimy zmierzają w bardzo dobrym kierunku, sięgając po indywidualny tytuł letniego mistrza Polski w skokach narciarskich.

Kamil Stoch

– To w dalszym ciągu proces. Nie jest tak, że nagle coś kliknęło. Bardzo ciężko na to pracowałem przez ostatni rok. Brakowało niewiele, żebym osiągnął taki poziom. Teraz ten poziom jest bardzo wysoki. Te skoki są z błędami, natomiast są powtarzalne i dają mi pewność. Fajnie mieć poczucie, że i tak będę leciał, czegokolwiek bym nie zrobił. Gdyby to było takie proste, to nie żałowałbym sobie rok czy dwa lata temu <śmiech>… To trzeba wypracować i osiągnąć poziom dający poziom sprawczości – mówił nam trzykrotny mistrz olimpijski po krajowym czempionacie w Wiśle.

Stoch wrócił z Wisły z dwoma medalami letnich mistrzostw Polski. Indywidualnie nie miał sobie równych, natomiast w zmaganiach duetów wywalczył historyczne srebro – wspólnie z Szymonem Sarniakiem – dla Klubu Sportowego Eve-nement Zakopane, pomimo upadku w drugiej serii konkursowej.

– Zawsze staram się walczyć do końca, o każdy metr. Tutaj było o co walczyć, o historyczny medal i podium dla klubu. To było moje marzenie, czego nie ukrywałem. Jeszcze przed końcem kariery chciałem zdobyć medal mistrzostw Polski w drużynie i to się udało. Szymon jest dla mnie inspiracją. Sposób jego podejścia do duetów i konkursu indywidualnego dał mi poczucie, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Był bardzo opanowany, zdyscyplinowany i robił to, co do niego należało. Cieszę się, że mamy takich zawodników w naszym klubie, którzy są przyszłością skoków – chwalił 17-latka.

– W Wiśle nastąpiła weryfikacja mojej formy. To były zawody i sytuacja stresowa. Jak mówiłem, pomimo popełnionych błędów, ten poziom daje mi na tyle duże poczucie pewności, że czułem bardzo dobrą energię w powietrzu. Nie doświadczałem tego od dawna. W dalszym ciągu jest coś do zrobienia i udoskonalenia, a jednak wygrywam zawody. To świetne uczucie – nie ukrywa podopieczny Michala Doležala.

– Obaj z trenerem przyznaliśmy po zawodach, że w końcu te skoki mają w sobie energię. Nie ma kontroli, kalkulacji i obawy. Idzie pełna moc. O to właśnie chodzi, żeby nie wstrzymywać i nie blokować, lecz uwalniać to, co jest we mnie. Obecnie atmosfera w grupie jest dobra, normalna. Wszyscy wiedzą, co mają robić. To odpowiednie warunki do pracy, aby się rozwijać. Chcę z tego czerpać – opisuje współpracę Doležala ze sztabem dowodzonym przez Macieja Maciusiaka.

Sezon 2025/26 to kolejna rewolucja sprzętowa zarządzona przez Międzynarodową Federację Narciarską i Snowboardową (FIS). Tym razem – po skandalu w Trondheim – pod lupę wzięto stroje skoczków.

– Powiedziałbym, że wracamy do tego, co było w latach 2013-2015. Jest mniejsza powierzchnia kombinezonu, więc trzeba użyć nóg. Nie jest tak, że ktoś miał farta. Trzeba skakać dobrze, a przede wszystkim wykorzystywać całą powierzchnię nośną, jaką mamy. W tym narty czy dłonie. Sylwetka w locie odegra dużą rolę. FIS dąży do tego, by skoki były sprawiedliwe. Każdy człowiek popełnia błędy, a i instytucje potrzebują udoskonalać pewne rzeczy. Wydaje mi się, że jesteśmy na dobrej drodze, by skoki narciarskie były sprawiedliwe – uważa Stoch, który szykuje się do ostatniej zimy w karierze.

– Chcę, żeby ten rok był radosny. Chcę to robić z uśmiechem i cieszyć się każdym skokiem. Nie określam tego roku jako czegoś ostatniego. Roboczo nazywam to czymś najlepszym. Czerpię frajdę z każdej chwili. Nie odcinam się od nerwów, bo na mistrzostwach Polski bardzo się denerwowałem, ale każdy skok, trening i zawody traktuję wyjątkowo. Przeżywam to jeszcze głębiej – dodaje reprezentant Polski przed inauguracją Letniego Grand Prix w Courchevel.