„Medal MŚJ i punkty Pucharu Świata” – Kacper Tomasiak o celach na zimę
- 2025-09-30 17:25
Kacper Tomasiak
fot. Tadeusz Mieczyński
18-letni Kacper Tomasiak w ostatnich tygodniach błyszczy na arenie międzynarodowej i jest liderem Letniego Pucharu Kontynentalnego 2025. W Stams i Hinterzarten sięgał po zwycięstwa, a w Niemczech uzyskał aż 114,5 metra, bijąc rekord Rothaus-Schanze (HS109). – Jestem spokojny, aż zbyt spokojny. Pojawiło się trochę szczęścia, ale to wszystko do mnie jeszcze nie dochodzi. Organizm automatycznie to wszystko tonuje – przyznaje opanowany reprezentant Polski.
– Odczuwam ogólny spokój. W młodym wieku nie do końca tak było, ale od szkoły średniej i początku startów w zawodach międzynarodowych przyszedł spokój. Nie tylko w trakcie skoków, ale i wszędzie dookoła. NIe przejmuję się ani sukcesami, ani porażkami. Nie bardzo okazuję emocje, raczej zostaje to w środku. Przez to z zewnątrz może to wyglądać tak, jakbym w ogóle niczego nie czuł <śmiech>… – mówi nam 18-latek.
Tomasiak nie okazał większych emocji nawet w minioną niedziele w Hinterzarten, kiedy ustanowił rekord Rothaus-Schanze (HS109) po locie mierzącym 114,5 metra. – Zdaję sobie sprawę, że to nie jest jeszcze najwyższy poziom rywalizacji w skokach narciarskich. Cały czas można się wspinać. Ponadto bezpośrednio po samym skoku odczuwam bardziej stres niż radość. Myślę o tym, czy wszystkie składowe dadzą korzystny wynik końcowy. Mój organizm jakoś nie chce przyswoić tej radości <śmiech>… To był jeden z najlepszych skoków tego lata. Czy najlepszy? Trudno wybrać jeden konkretny. Poskładały się dobre warunki i wysoka dyspozycja, więc udało się daleko skoczyć – relacjonuje reprezentant Polski.
– Początek lata był trudny, jeszcze przed pierwszymi zawodami międzynarodowymi. Miałem małą kontuzję – przypomina Tomasiak, odnosząc się do upadku na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Wskutek tego zdarzenia nastolatek pauzował przez trzy tygodnie, oszczędzając poobijane ciało i wykorzystując ten czas na współpracę z psychologiem sportowym. – Warto było spróbować. Troszeczkę mi ta współpraca dała, natomiast do tej pory byłem przekonany, że jestem sobie w stanie radzić bez psychologa. W wieku seniorskim może się to zmienić, ale oby nadal było tak dobrze pod względem mentalnym. Udało mi się bardzo dobrze wrócić do treningów i poprawa przyszła sama. Pojawił się spokój i pewność siebie. Od tego momentu stale idę w górę – zauważa.
– Po tej kontuzji skoki były dużo lepsze, szczególnie w locie. Możliwe, że podszedłem spokojnie do pierwszych prób, dzięki czemu osiągnąłem taką swobodę w locie. Nie jestem już taki spięty. Jestem rozluźniony w rękach i klatce piersiowej, a to pozwala lepiej trzymać się w powietrzu i dalej lecieć. Skoki, które oddaję w ostatnim czasie w zawodach, są bardzo dobre. Są jeszcze rezerwy, które można poprawić do zimy, ale ten poziom jest solidny. Na treningach trochę za bardzo się szarpię i spinam. Wtedy nie do końca to wychodzi. Nie jest to duża różnica, natomiast podczas zawodów odnajduję spokój i luz, dzięki czemu jestem w stanie oddawać najlepsze skoki. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo dzięki temu mogę osiągać tak dobre rezultaty. Trener podpowiada jeszcze rezerwy, bo samemu trudno coś takiego znaleźć, bazując na samym czuciu. Tracę jeszcze w końcowej fazie lotu, gdzie można ugrać trochę metrów. Na skoczniach normalnych aż tak tego nie widać, ale na dużych tracę jeszcze kilka metrów. Mam nadzieję, że do zimy to poprawię i opanuję – opowiada na temat swojej dyspozycji.
Tomasiak we wrześniu pozostawił w pokonanym polu wielu zawodników z ugruntowaną pozycją na arenie międzynarodowej. W miniony weekend w gronie jego rywali znalazł się między innymi Gregor Deschwanden, a więc szósty skoczek poprzedniej edycji Pucharu Świata.
– Przed zawodami i w trakcie treningów czuję lekki stres. Analizuję, co się może wydarzyć. Podczas konkursu już o tym nie myślę. Jak to robię? Nie wiem, ale jestem w stanie skupić się na swoich zadaniach na skoczni, a nie na wszystkim dookoła. Zapominam o otoczce – dodaje, odsuwając presję.
Tomasiak nigdy nie skakał w zawodach najwyższej rangi, ale ma już w spore doświadczenie związane z podróżami międzykontynentalnymi. W ostatnich latach występował chociażby w Chinach, Korei Południowej, Kanadzie czy Stanach Zjednoczonych.
– Dzięki tym podróżom wiem jak się szybciej regenerować i maksymalizować wyniki. To potrzebne w młodym wieku, by od czasu do czasu pojechać na drugi koniec świata i zebrać doświadczenie. Nie mam problemów z adaptowaniem się do nowych skoczni. Bywają jakieś wyjątki, ale przeważnie idzie mi to bez większych kłopotów. Jestem w stanie skakać dobrze na każdym obiekcie. Zresztą tak się mówi, że zawodnicy w formie wszędzie skaczą dobrze. Oby i w moim kontekście tak było. W pewnym sensie już tak jest, ale czasami te pierwsze dwa-trzy skoki nie są jeszcze perfekcyjne. Nie potrzeba ich jednak dużo, aby wczuć się w nowy obiekt. To dobry prognostyk – nie ukrywa.
Drużynowy wicemistrz świata juniorów z 2023 roku lato traktuje czysto treningowo, bez przywiązywania większej wagi do planów startowych.
– Na lato nie stawiałem sobie celów wynikowych. W okresie przygotowawczym skupiam się na budowaniu dyspozycji. Jak na razie wychodzi to bardzo dobrze. Oby udało się jeszcze trochę poprawić przed przyjściem zimy. Letnie Grand Prix? Starty w tym cyklu nie są moim priorytetem. Jest duża różnica między Grand Prix a Pucharem Świata. Grand Prix w zasadzie nie liczy się do czegokolwiek. Ważniejszy jest dla mnie Puchar Świata, więc nie przejmuję się tym, czy wystartuję w Letnim Grand Prix, czy nie. Chciałem skupić się na przygotowaniach do zimy, lato jest od trenowania – podkreśla.
Wobec zwyżkującej formy niewykluczone, że Tomasiak stanie na starcie listopadowej inauguracji Pucharu Świata w Lillehammer.
– Niespełna dwa miesiące do inauguracji sezonu zlecą bardzo szybko. Tej zimy celuję w indywidualny medal mistrzostw świata juniorów, co dałoby Polsce dodatkowe miejsce startowe na Puchar Świata. Do tego chciałbym w nim zadebiutował i najlepiej od razu zdobyć punkty. Nic się nie stanie, jeśli wydarzy się to po kilku konkursach. Miejmy nadzieję, uda mi się to osiągnąć. Od początku moje aspiracje sięgają wystartowania kiedyś w Pucharze Świata. Przydałoby się w końcu – kontynuuje członek kadry narodowej B.
Tomasiaka przed zimą czeka jeszcze co najmniej jeden sprawdzian w Klingenthal, a dużo wskazuje na dwa. Najpierw odbędzie się tam finał Letniego Pucharu Kontynentalnego (18-19 października), a tydzień później na Sparkasse Vogtland Arenie dojdzie do finału Letniego Grand Prix (24-26 października), gdzie 18-latek mógłby zadebiutować w zawodach najwyższej rangi.
– Byłem tam tylko raz, dwa lata temu podczas Letniego Pucharu Kontynentalnego. Skakałem tam lepiej niż wcześniej na treningach w Polsce. Liczę na to, że tym razem będzie tak samo. Miejmy nadzieję, że będzie dobrze! – mówi zawodnik, który jest o krok od wywalczenia dodatkowego miejsca startowego dla naszej reprezentacji na przedświąteczne konkursy Pucharu Świata 2025/26.
Warto zaznaczyć, że młody zawodnik święci sukcesy nie tylko w świecie sportu, ale i na polu edukacyjnym. Tej wiosny 18-latek na satysfakcjonującym poziomie zdał maturę.
– Poszło bardzo dobrze, wręcz znakomicie. Większość podstawowych egzaminów zdałem na poziomie powyżej 90%. Raczej nie miałem nigdy problemu z łączeniem szkoły ze sportem. Mam analityczny umysł, szczególnie w kontekście liczb. Czasami nawet pomaga mi się to odstresować. Mam na myśli liczenie wyników na skoczni czy szacowanie, co trzeba zrobić, by zająć dane miejsce. Myślę, że to dość dobry sposób na zachowanie spokoju. Przede mną studia na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego, oby to był dobry etap życia. To krok w nieznane, będzie trzeba się szybko zaadaptować – mówi nam skoczek u progu rozpoczęcia pierwszego w życiu roku akademickiego.
Jak wyglądały pierwsze kroki Tomasiaka w tej dyscyplinie sportu?
– Jestem z Bielska-Białej, mam blisko do Szczyrku. Do końca nie pamiętam, ale rodzice mówią, że w dzieciństwie moim idolem był Adam Małysz. Później doglądałem każdego po trochu, ale z największą uwagą Dawida Kubackiego. Często się to jednak zmieniało. Jeździłem na nartach zjazdowych, biegałem na nartach, ale zdaniem rodziców od początku byłem najbardziej zafascynowany skokami. Na nartach skacze też mój dwa lata młodszy brat, Konrad. Między nami nie było nigdy niezdrowej rywalizacji. Dobrze się dogadujemy i nawzajem wspieramy w tym sporcie. Tata jest trenerem w szkole sportowej, więc od dziecka jestem związany ze skokami i ogólnie sportami zimowymi. Na początku trenowałem z Jarosławem Koniorem, trenerem klubowym w LKS Klimczok Bystra. Potem do klubu dołączył Bartłomiej Kłusek. W szkole sportowej w zasadzie przez cały czas trenowałem ze Sławomirem Hankusem. Kiedy PZN poszerzył kadry juniorskie, wówczas w szkole dołączył do nas Robert Mateja. Pracowałem z nimi wspólnie. Teraz moim trenerem w kadrze B jest Wojciech Topór, a jego asystentem jest Robert Mateja, więc została zachowana kontynuacja. Mamy fajną grupę zawodników. Pozytywna atmosfera pomaga w osiąganiu dobrych wyników. Wspólnie działamy i wychodzi to bardzo dobrze – zwraca uwagę Tomasiak, opisując swoich dotychczasowych trenerów, a także odnosząc się do obecności Tymoteusza Amilkiewicza, Klemensa Joniaka, Macieja Kota i Andrzeja Stękały w kadrze.
Możliwe, że zimą Tomasiakowi przyjdzie częściej przebywać w towarzystwie członków kadry A, dowodzonych przez trenera Macieja Maciusiaka.
– Często spotykamy się na treningach. Mijamy się chociażby na wieży startowej. Jesteśmy jeden obok drugiego, więc rozmawiamy i utrzymujemy dobry kontakt. Trochę to dziwne uczucie, że trenuje się razem z tymi, których oglądało się w telewizji w dzieciństwie, ale z drugiej strony to powód do radości, że można z nimi wspólnie ćwiczyć – słyszymy na temat legend i liderów reprezentacji Biało-Czerwonych.
W kwietniu Tomasiak rzutem na taśmę wskoczył do składu imprezy Red Bull Skoki w Punkt, w miejsce jednego z wykluczonych Norwegów. Na Wielkiej Krokwi w Zakopanem kapitanem jego zespołu był Thomas Morgenstern, a kompanami z drużyny Aleksander Zniszczoł, Alex Insam i Daniel Tschofenig.
– To wydarzenie nie było czysto sportową rywalizacją o wynik, więc można było czerpać z tego trochę frajdy. Nie peszyła mnie jednak obecność znanych osób wokół. Starałem się dobrze bawić i zbierać doświadczenie. Nie dochodziło do mnie, że dookoła jest tylu utytułowanych zawodników – zapewnia.
Głównym wydarzeniem zimy 2025/26 będą igrzyska olimpijskie we Włoszech, na kompleksie skoczni w Predazzo. – Myślę, że jestem nich trochę bliżej, ale to nadal odległy temat. Trzeba przebyć długą drogę, żeby się tam znaleźć. Nie będę załamany, jeżeli się nie uda. Za cztery lata, miejmy nadzieję, też będę miał szansę. Będę trochę starszy, będę miał więcej doświadczenia i to powinno ułatwić mi drogę do tego celu – zerka w kierunku igrzysk w 2030 roku. Wtedy skoczkowie zmierzą się we francuskim Courchevel.
Kacper Tomasiak nie ukrywa, że przed zimą chciałby pozyskać sponsora indywidualnego, którego mógłby dumnie prezentować na kasku.
– Na razie jest cisza w tej sprawie, natomiast teraz powinno być łatwiej. Zwłaszcza, jeżeli utrzymam taką dyspozycję. Miejmy nadzieję, że do zimy coś się znajdzie – kończy, pozostając otwarty na oferty współpracy.
-
Lataj profesor
Gratuluję dobrze zdanej matury. Fakt, że zdana, musiał podziałać bardzo pozytywnie na psychikę. Przy okazji odnajduje się na coraz wyższym poziomie rywalizacji. Jakby Maciusiak nie zostawił go na LGP w Klingenthal (w razie utrzymania formy, a wręcz poprawy na LH), byłby głupi. Hinzenbach jest bez sensu, bo tamtejsza skocznia to kupa, a przyklepanie limitu tym bardziej zapewni mu miejsce na pierwsze konkursy zimy. Jeśli w LGP głowa wytrzyma, to już w PŚ na inauguracji w czasie konkursu mogą być z tym problemy, ale oby jak najmniej doskwierały. Życzę Kacprowi jak najbardziej tego, by osobisty sponsor też mu nie namieszał w głowie ;)
-
-
dervish profesor
@King
Pokaż mi jednego zawodnika, któremu wyjazd na IO pomógł w dalszej karierze w znaczeniu, że jest udowodniony taki pozytywny wpływ.
Teksty typu pojechał na IO, by zbierać doświadczenie na przyszłość — są dobre do wciskania dla niedzielnych kibiców lub jako psychologiczne uzasadnienie wysłania kogoś, kto pojechał na tę imprezę jako wycieczkowicz, bo z góry było wiadome, że prezentuje poziom, przy którym będzie tylko statystą i kimś trzeba było zapełnić wolne miejsce, a że nie było nikogo na tyle dobrego — to wzięto "turystę", który pojechał po "doświadczenie". Oczywiście tak zdobyte "doświadczenie" to jest zwykły pic na wodę.
Przeczą temu liczne przypadki zdobycia medali już podczas debiutu olimpijskiego i jeszcze bardziej liczne przypadki kiedy "doświadczenie" zdobyte podczas debiutu w niczym nie pomogło podczas kolejnych wyjazdów na IO.
A to, że młody na swoich pierwszych IO często nie zdobywa medalu i robi to dopiero na kolejnych, to także nie jest potwierdzenie, ze pierwszy wyjazd był po to, by zdobywać doświadczenie, które zaprocentowało w kolejnym. To jest naturalna kolej rzeczy, ze młody sportowiec w miarę rozwoju kariery podnosi swój poziom. Jeżeli podczas drugiego pobytu na IO zdobywa medal to nie dlatego, że był bogatszy o doświadczenie z pierwszego wyjazdu tylko dlatego, ze wreszcie dorósł do tego medalu, czyli podniósł swój poziom na, tyle że stał się jednym z najlepszych na świecie. I zdobyłby ten medal nawet gdyby nie miał okazji do zdobywania doświadczenia na wcześniejszych igrzyskach. ;) -
King profesor
@dervish
Nie wiem na ile to się odnosi do mnie, ale zamykając temat, bo nic więcej do napisania w tym temacie mieć nie będę. Nie uważam, że Murańce ostatecznie zaszkodził brak wyjazdu na IO. Ale wyjazd na te IO mógł mu pomóc. Nawet chyba w zeszłym roku pamiętam słuchałem rozmowy z Murańką i sam zawodnik przyznał, że gdyby pojechał na IO to jego kariera mogła potoczyć się inaczej.
No ale pewnie wiesz lepiej niż sam zawodnik ;) Także jeszcze raz podkreślam. Brak nominacji mu nie zaszkodził, ale sama nominacja MOGŁA (nie musiała) mu pomóc. -
dervish profesor
@Pavel
Dokładnie, tak jak napisałeś w ostatnim akapicie.
Ci co uważają, ze Murańka po rozczarowaniu związanym z przegraną kwalifikacją i brakiem nominacji rozpamiętywał swoją prawdziwą bądź urojoną krzywdę przez następne 10 lat i to nie pozwoliło rozwinąć mu jego talentu, żyją chyba w innej rzeczywistości i do tego wystawiają Murańce a w zasadzie jego osobowości i charakterowi jak najgorszą opinię.
Mógł być rozczarowany i zły, ale musiał szybko o tym zapomnieć. Każdy kolejny trening i zawody to były kolejne wyzwania, z którymi musiał się mierzyć i na których musiał udowadniać, że jest lepszy od innych. Nie było czasu na rozpamiętywanie porażek z przeszłości. Każdy, kto uprawiał sport wie jak to jest z porażkami i niesprawiedliwościami w sporcie. Co cię nie zabije od razu (nie rzucisz natychmiast kariery w cholerę tak jak zrobili to Ziobro i Kastelik i w których przypadku dywagacje co by było gdyby są uzasadnione) to cię tylko wzmocni i zmotywuje, by pokazać, że to ty miałeś rację.
Ostatni przykład to postawa Kamila po niesprawiedliwej decyzji TT. Zamiast sie załamywać i rozpamietywać nie robi nic innego tylko każdym startem udowadnia, że TT nie miał racji.
-
Pavel profesor
@dervish
Był kiedyś taki Norweg Vegard Sklett, miał chłop formę na top 10 generalki, ale miał też niezwykłego pecha, jak mu zaczynało jakoś iść to bum najgorszy wiatr w konkursie i spadek gdzieś tam na koniec 30-tki ;) Później zaliczył marny sezon w PK i zakończył zabawę. Może gdyby w życiowym sezonie miał więcej farta, skończył w okolicach top 10, to miałby więcej motywacji, aby kontynuować karierę i wyjść z dna w stylu Graneruda? ;) Kto tam wie ;)
Jakby tam było w przypadku Murańki, nie ma pojęcie, podejrzewam, że podobnie jak w rzeczywistości naszej, ale kto tam wie czy w równoległym wszechświecie Klimek nie jest właśnie faworytem do złota IO ;)
A tak na poważnie, podjęto taką, a nie inną decyzję, głupią bo głupią, ale mając kolejne 10 lat na sprawdzenie, raczej wpływu nie miała na taki, a nie inny koniec ;) Co innego, jakby skończył karierę wtedy, wtedy to już na zawsze w naszych myślach byłby mistrzem świata i zdobywcą złota IO. Tak jak Brzęczek, jego największa wygrana to zwolnienie przed ME, teraz już zawsze możemy rozważać "co by było gdyby" :) -
dervish profesor
@King
Po prostu nie ma takich przypadków w skokach, że jakiś jeden incydent decyduje o całej karierze skoczka.
Fortuna zdobył olimpijskie złoto — to był jeden przypadek i czy to w jakikolwiek sposób zmieniło jego klasę sportową? Nagle stał się czołowym skoczkiem świata? Po powrocie z IO z grubsza powrócił na swoje miejsce w szeregu. Nie stracił nagle tej olimpijskiej formy, ale po pewnym czasie wróciła ona do średniej z całej kariery.
Z Murańką było nie inaczej. Czy dostałby nominację, czy nie — niczego to nie zmieniało jeżeli chodzi o jego możliwości i całokształt kariery. Nie ma takich cudów, że dostajesz nominację i nagle odmienia się cała twoja kariera, rosną możliwości organizmu, a wrodzony talent wskakuje na wyższy poziom. Przeskakujesz samego siebie. Mamy zbyt wiele próbek startów Murańki by zarzucać mi błędną tezę. Przez tyle lat kariery nie udało mu sie przeskoczyć pewnego progu, szklanego sufitu, który oddzielał go od skoczków ze światowej i polskiej czołówki.
Tu nie ma przypadku i nie sposób zrzucać winy na innych czy na brak powołania. Był również wśród wybranków Horniego i z tym trenerem także tego swojego szklanego sufitu nie przebił.
Moja teza jest następujaca: Murańka osiągnął w swojej karierze tyle na ile istotnie było go stać. Przez cała karierę jego poziom mieścił się w pewnym określonym przedziale pomiędzy solidnym, a nawet czołowym kontynentalowcem a co najwyżej przeciętnym średniakiem z 3 dyszki PŚ. Nawet z wywalczeniem sobie wielosezonowej mocnej pozycji w polskiej kadrze miewał problemy, najczęściej balansował na pograniczu 1 i 2 ligi. Przez chyba 16 sezonów w których wywalczył sobie możliwość wystartowania w PŚ - zaledwie 3 razy udało mu sie nieznacznie przekroczyć próg 100 pkt i to był ten jego szklany sufit (150 pkt PŚ).
I ty twierdzisz, ze jedna nominacja olimpijska mogła ten stan rzeczy zmienić, nagle odmienić jego karierę - której przebieg znamy ze szczegółami? Jakie są podstawy takiego twierdzenia? Powtórzę - sport to nie jest czarna magia. To jest wymierna wypadkowa ciężkiego treningu, wytrwałości, fizycznych możliwości i talentu. Komu przeznaczone zostać czołowym skoczkiem czy mistrzem ten mistrzem zostaje i nic oprócz kontuzji go przed tym nie powstrzyma, żadne błędne nominacje — po prostu klasa sportowca zawsze wypływa na wierzch tak jak oliwa. Jeżeli jest lepszy od rywali to wcześniej czy później udowodni to na skoczni. Może mieć jeden czy dwa mniej udane sezony, ale w końcu potwierdzi swoją klasę. -
Pavel profesor
@rybolow1
- Krzysztof Biegun (21.05.1994, SSR LZS Sokół Szczyrk);
- Stefan Hula (29.09.1986, KS Eve-nement Zakopane);
- Bartłomiej Kłusek (15.01.1993, LKS Klimczok Bystra);
- Maciej Kot (09.06.1991, AZS Zakopane);
- Dawid Kubacki (12.03.1990, TS Wisła Zakopane);
- Andrzej Stękała (30.06.1995, AZS Zakopane);
- Jakub Wolny (15.05.1995, LKS Klimczok Bystra).
Trener Główny: Maciej Maciusiak.
Asystent trenera: Wojciech Topór.
Fizjoterapeuta: Daniel Kwiatkowski.
Serwismen: Kamil Skrobot. -
-
Filigranowy_japonczyk profesor
@rybolow1
1. On w sezonie 15/16 nie był nawet zawodnikiem Kruczka tylko Bekadry Maciusiaka.
2. Nie odżył, tylko wszedł do czołówki. Za Kadencji Kruczka nawet nie zbliżył się do poziomu jaki prezentował później. -
-
Filigranowy_japonczyk profesor
@King
"Ty z kolei z góry wręcz uznajesz, że skoro po nie powołaniu nic nie osiągnął to powołanie również nic by nie dało"
Gdyby trenerem Kadry A był wtedy Horngacher to opinia Dervisha byłaby o 180 stopni inna :) -
rybolow1 profesor
@dervish
z tym, że Kubacki jakiekolwiek przebłyski miał dopiero w ostatnim sezonie Kruczka, a w pełni ożył za Horngachera
-
fraki doświadczony
Wszystkiego dobrego dla Kacpra, spełnienia celów i punktów w PŚ oraz występu na IO!
-
King profesor
@dervish
Ale żeś się rozpisał. Tylko właśnie o to chodzi, że ja nie gdybam. Dopuszczam jedynie możliwość, że jego kariera MOGŁA (nie musiała) wyglądać inaczej.
Ty z kolei z góry wręcz uznajesz, że skoro po nie powołaniu nic nie osiągnął to powołanie również nic by nie dało. Z pewnością skoki oglądasz dłużej niż ja żyję (mimo, że 20 lat śledzę ten sport co też już jest kawałem czasu), więc spokojnie widziałeś więcej przypadków gdzie nagle coś się wydarzyło (choćby wybuch małyszomanii) i było to niewytłumaczalne. Stąd dziwi mnie twoja pewność w sporcie tak niepewnym jakim są skoki. -
dervish profesor
@King
Słabe to twoje gdybanie. Takie czary-mary z fusów po kawie. Spójrz na fakty. Serio wierzysz, że utalentowany skoczek, dostając przez tyle lat mnóstwo szans — nie potrafiłby się przebić do światowej lub nawet tylko polskiej elity albo po prostu pokazać rzeczywistej wartości swojego talentu?
Sport to nie jest czarna magia. Nie ma tak, ze jedna przegrana rywalizacja o wyjazd na IO w charakterze rezerwowego może przekreślić całą karierę profesjonalnego zawodnika, dla którego sport jest po prostu pracą. Tu nie ma miejsca ani na fochy na decyzje trenera ani na psychiczne załamania. Po prostu profesjonalista musi zapie... żeby zarobić na utrzymanie siebie i rodziny — nawet pomimo urojonych czy rzeczywistych kłód rzucanych mu pod nogi. Musi mieć jaja i z determinacją przeć do celu albo dać sobie spokój z tym zajęciem. To nie jest przedszkole gdzie wychowawczyni musi chuchać i dmuchać na każdego podopiecznego by jego psychika rozwijała się w komfortowych warunkach. W sporcie kwotowanym takim jak skoki panuje prawo dżungli. Nie ma litości, największymi rywalami są koledzy z reprezentacji. W pierwszej kolejności trzeba pokonać kolegę z kadry, być od niego lepszym i zając jego miejsce w składzie. Jak raz się nie uda próbować do skutku. Osiągnąć cel albo z braku nadziei na satysfakcjonujący wynik zająć się inną pracą.
Żeby było jasne. Nie twierdzę, że Murańka nie był profesjonalistą. Bezjajecznego amatora o słabej, niedojrzałej wręcz dzieciecej psychice robią z niego kibice, którzy uważają, że nie zrobił kariery w skokach z powodu braku tej jednej nominacji na IO. Że wtedy załamał się przekreślając całą dopiero rozpoczynającą się karierę. Dla mnie to jakiś żart. Zartując zaryzykuje tezę, że wielu z tych kibiców nawet w dniu zakończenia kariery traktowało Klimka jak 16-latka. ;)
O ile wiem Murańka nigdy nie wypowiedział tezy jakoby brak powołania zniszczył mu karierę.
Więc nie gdybajmy co by było gdyby - zwłaszcza, że Murańka po tym braku nominacji nie zakończył kariery tylko ciagnął ją jeszcze przez wiele lat i gdyby miał taki talent i możliwosci, jakie mu przypisywano z całą pewnością osiągnąłby sukcesy na miarę oczekiwań. A wiemy, że wiązanych z jego osobą nadziei nie spełnił.
Szans dostawał przez te lata niezliczoną liczbę. Zresztą sam je sobie wywalczył, a ze nie wykorzystał? To chyba też o czymś świadczy. Pomijam tu rolę wady wzroku, bo to był stały obiektywny czynnik hamujący, towarzyszący mu przez praktycznie całą karierę. -
King profesor
@dervish
Kariera Murańki się załamała, ale zgadywanie z góry jak wyglądałaby jego kariera, albo inaczej jak by nie wyglądała jest głupie. Przecież na sukces w skokach składa się tyle rzeczy. Kubackiemu być może nie przeszkodziłoby w dojściu na szczyt nie powołanie go w 2014 roku na IO mając na uwadze jego charakter. Murańka o czym kiedyś już chyba pisałem spokojnie mógł mieć paliwo na chociaż mocne momenty w karierze.
Nigdy się nie dowiesz czy jakby dostał to powołanie w 2014 i choćby robił za statystę w tym 2014 roku to potem by to się nie przełożyło na jakieś sukcesy w kolejnych latach choćby cyklu 4 lat 2015-18. Cała pozostała część jego kariery już mogła być naznaczona tym. Miał słabą psychikę? Być może. A może bardziej podatną na to co w danej chwili było. Sukces, realizacja celu mogła go doprowadzić wyżej, z kolei porażka ściągnęła go szybciej na dno. -
OjciecMarek profesor
@dervish
" Kubacki broni się całą swoją karierą"
A Małysz jest honorowym mistrzem olimpijskim! -
Arturion profesor
@Mucha125
Nie dla każdego. Nika Prevc w dwóch ostatnich edycjach nie startowała, choć mogła i można założyć w ciemno, że byłyby jej zwycięstwa. I dodatkowe miejsca dla jakiejś innej słoweńskiej juniorki.
Jak się walczy o KK, to nie jeździ się na zawody dla młodzieży... ;-P
(Za to teraz robi wiele dobrego jako trener młodych) -
Arturion profesor
@dervish
"dużo młodszego Murańki w skokach już nie ma"
Załamał się przez Kruczka i później przez Jiroutka, to go nie ma. Taka prawda. ;-O
W międzyczasie miewał wzloty i rekordy skoczni bił!
(Poza tym uważam, że Ryoyu jest nieoficjalnym rekordzistą świata) ;-)
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
- Zanim zadasz pytanie na forum - zobacz czy poniżej ktoś już nie dał na nie odpowiedzi.
- Redakcja serwisu Skijumping.pl zastrzega sobie prawo do usuwania oraz modyfikowania komentarzy łamiących regulamin - nie związanych z tematem newsa, zawierających obraźliwe treści, atakujących osoby publiczne (a w szczególności zawodników, trenerów, działaczy, polityków), napisanych wulgarnym językiem, spamu, powielania treści newsa itp.
- Zabrania się reklamowania innych stron, blogów itp.
- Forum to miejsce na przemyślane wypowiedzi i opinie. Komentarze o zerowej wartości merytorycznej typu "Ammann Słabo, Stoch - 125m, co tu tak cicho, czemu nie skaczą" - również będą usuwane.
- Komentarze powinny być rzeczowe, napisane poprawnie językowo i bez rażących błędów ortograficznych.
- Zapytania, opinie i uwagi skierowane do redaktorów serwisu Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres email. Nasi redaktorzy nie czytają wszystkich komentarzy, często mogą więc wcale nie odpowiedzieć. Zapytania, opinie i uwagi skierowane do moderatorów forum Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres admin@skijumping.pl. na forum będą one kasowane.
- Wszystkich użytkowników forum, prosimy o kulturalną dyskusję. Do rozwiązywania wszelkich sporów i kłótni służy email lub inne środki komunikacji.
- Aby uniknąć bałaganu i nieporozumień, zabrania się tworzenia i korzystania użytkownikom z więcej niż jednego konta/nicka oraz podszywania się pod innych użytkowników, poprzez tworzenie bardzo podobnych nazw/nicków. W przypadku wykrycia takiego działania, konta będą kasowane, a w skrajnym przypadku (nagminne tworzenie kolejnych kont), użytkownik banowany.
- Wszelkie komentarze, atakujące bezpośrednio poszczególnych użytkowników (w tym także oskarżenia o pisanie pod wieloma nickami), moderatorów lub redaktorów, będą bezzwłocznie usuwane, podobnie jak spory między użytkownikami, nie mające nic wspólnego z tematem artykułu. Konta użytkowników, którzy obrażają moderatorów, administratorów, bądź atakują Redakcję Skijumping.pl, mogą być blokowane.
- Wszelkie narzekania na to, że komentarze są "bezpodstawnie" usuwane, będą również kasowane. Jeśli ktoś uważa, że jego komentarz był zgodny z regulaminem, a mimo to został usunięty, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Jeśli uważasz, że dany użytkownik nagminne łamie regulamin, wywołuje kłótnie i utrudnia dyskusję w komentarzach, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania wpisów bądź blokowania użytkowników, którzy używają niecenzuralnego języka, nagminnie wywołują konflikty, spory oraz prowokują innych uczestników forum do kłótni.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania kont użytkowników, których pseudonimy zawierają wulgaryzmy lub brzmią podobnie do niecenzuralnych słów.
- Redakcja nie ponosi odpowiedzialności, w przypadku, gdy adres IP zablokowanej osoby, jest adresem całej sieci lokalnej. Ewentualne cofnięcie blokady może nastąpić jedynie w przypadku, gdy winny użytkownik zaprzestanie szkodliwych działań na forum.
- Redakcja nie odpowiada za treści i opinie prezentowane przez użytkowników forum. Jeśli wypowiedzi naruszają prawo, ich autorzy mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
- W przypadku "bana" użytkownika, zabronione jest tworzenie nowego konta, przez 7 dni od momentu blokady konta.
- W przypadku nagminnego łamania regulaminu forum oraz ogólnych zasad dobrego wychowania, Redakcja zastrzega sobie prawo do powiadomienia odpowiednich służb, wraz ze wszystkimi posiadanymi danymi użytkownika (adres IP, logi, dane kontaktowe).




















Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu
Zaloguj się