„Jestem szczęśliwy, kiedy dobrze skaczę” – Ammann z szansami na ósme igrzyska

Simon Ammann to jeden z najbardziej doświadczonych skoczków, którzy nadal rywalizują na światowych skoczniach. Czterokrotny mistrz olimpijski mógłby już spokojnie udać się na sportową emeryturę, jednak 44-latek wciąż nie odpuszcza i konsekwentnie stawia sobie nowe cele. Nieustannie pracuje też nad powrotem do wysokiej dyspozycji.

Simon Ammann

Zapytaliśmy doświadczonego Szwajcara o to, co dzisiaj daje mu w skokach największą radość. – To trudne pytanie. Szczerze mówiąc: jestem szczęśliwy, kiedy dobrze skaczę. Latem miałem kilka udanych prób i teraz znów jestem bardzo blisko, ale skocznie są wymagające… Ważne jest, żeby zachować spokój i nie nakładać na siebie zbyt dużej presji. Zatem nie, nie jestem w stu procentach zadowolony ze swoich skoków, ale czuję, że niewiele brakuje mi, aby osiągnąć ten „właściwy poziom” – tłumaczył nam Ammann podczas weekendu w Wiśle.

Wydaje się, że pomimo nie do końca udanych skoków, atmosfera w Polsce pozytywnie wpływała na Szwajcara. Kibice w Wiśle jak zawsze dopisali, a doping niósł się po całej skoczni. – Jest tutaj naprawdę świetnie. Czasem dobrze jest właśnie po nieudanym skoku spotkać się z kibicami i poczuć ich wsparcie. Swoimi występami jestem lekko rozczarowany, ale atmosfera tu jest fantastyczna. Warto na chwilę się w tym „zanurzyć”, a analizę błędów zostawić na później – mówił.

Ammann mimo upływu lat cieszy się ogromną popularnością. Kiedy zasiadał na belce, można było nawet pomyśleć, że to nie Szwajcar, a Polak – kibice tak głośno go dopingowali. Po skoku znalazł czas na autografy i zdjęcia z tymi, którzy przybyli na skocznię im. Adama Małysza w Wiśle. – To niesamowite uczucie. Zawsze miło jest słyszeć te wszystkie ciepłe słowa. Kibice czasem przekazują mi pozdrowienia od swoich rodziców i dziadków, mówiąc, że rodzinnie mi kibicują i oglądają moje skoki od dawna – przyznał żartobliwie.

Doświadczony skoczek nawiązał także do tego, że mimo wielkiego doświadczenia nadal czuje pewnego rodzaju stres przed każdym skokiem.

– Stres, kiedy siadam na belce, zawsze w jakiejś formie jest, ale myślę, że dobrze sobie z nim radzę. Poza tym czasem on jest dobry i napędza do działania. Staram się spokojnie wejść w każdy skok – tłumaczył jeden z najbardziej utytułowanych skoczków narciarskich na świecie.

Wiadomo, że aktualnie trwający sezon jest wyjątkowy ze względu na zbliżające się igrzyska olimpijskie. Choć 44-latek ma za sobą już siedem takich imprez, to z nadzieją patrzy w przyszłość i liczy na kolejną.

– W tym roku stawiane są przede mną dodatkowe zadania, ale warto im sprostać i pracować nawet wtedy, gdy natrafiam na trudności na skoczni. Praca już dużo mi dała, ale wiele jeszcze może dać. Na ten moment robię wszystko, co należy, dzień po dniu. Nie mam szczególnych oczekiwań, zobaczymy, co się wydarzy – mówił.

Szwajcar w Wiśle dwukrotnie przebrnął kwalifikacje, ale ani razu nie dostał się do czołowej „30”. Tej zimy ta sztuka udała mu się tylko w Ruce, gdzie w jednoseryjnym konkursie zgarnął trzy „oczka”. Szansę na kolejny sprawdzian swoich umiejętności Simon Ammann będzie miał już w najbliższy weekend w Klingenthal.

Korespondencja z Wisły, Weronika Świderska