Heinz Kuttin: "Nie chcę poddawać Małysza presji"

  • 2005-07-19 13:36

Zgodnie z zapowiedzią, zapraszamy do drugiej części wywiadu z pierwszym trenerem polskiej kadry skoczków - Heinzem Kuttinem.


Skijumping.pl: Pod koniec sezonu pojawiło się wiele plotek, o tym że zostanie Pan zwolniony ze stanowiska trenera pierwszej kadry. Czy obawiał się Pan poważnie takiego posunięcia ze strony PZN?

Heinz Kuttin: Nie chcę o tym za wiele mówić. Wiemy, w jaki sposób to wszystko funkcjonowało. Według mnie nie było to ok, ponieważ nikt nie rozmawiał ze mną, a wszystko rozgrywało się za pośrednictwem mediów. W końcu odpowiedziałem na zarzuty również za pośrednictwem mediów, ale nigdy już tego nie uczynię, ponieważ przyniosło to tylko problemy. Moim zdaniem nie miało sensu wyrzucanie mnie przed tym sezonem, ale jeśli ktoś miał coś mi do zarzucenia, to powinien był do mnie przyjść i ze mną o tym porozmawiać. Dla mnie to koniec tego tematu, teraz w 100 procentach koncentruję się na pracy i jestem pewien, że w tym sezonie współpraca będzie układała się znacznie lepiej.

Skijumping.pl: Zarzucano Panu w ubiegłym sezonie niekorzystanie z usług psychologa i innych specjalistów...

Heinz Kuttin: Współpracowaliśmy z doktorami zarówno w zeszłym roku, jak i zamierzamy to czynić w tym sezonie. Jest tylko jedna osoba, która podejmuje decyzje o tym czy potrzebujemy takiej pomocy i tą osobą jestem ja. Są trzy osoby, które na stałe przebywają z drużyną i one pracują z nami cały czas. Oczywiście korzystamy także z pomocy lekarzy, psychologów ale tylko na zasadzie konsultacji, nie w czasie zawodów. Jeśli ktoś mówi w mediach, że tego nie robimy, to znaczy, że nie ma pojęcia o naszej pracy. Dla mnie ten temat w ogóle nie podlega dyskusji, ponieważ wszystko tu działa dobrze.

Skijumping.pl: Podobno od tego sezonu każde decyzja dotycząca planów treningowych musi być konsultowana z Apoloniuszem Tajnerem?

Heinz Kuttin: No cóż, faktycznie troszkę zmienią się zasady naszej współpracy w tym roku. Apoloniusz jest informowany o wszystkim, co robimy i może zawsze się ze mną skonsultować, jeśli ma jakieś wątpliwości czy pytania.

Skijumping.pl: Co uważa Pan za swoje największe osiągnięcie, w trakcie pracy trenerskiej w Polsce?

Heinz Kuttin: Dla mnie pierwszym takim dużym sukcesem, były MŚJ i złoty medal Mateusza Rutkowskiego. W ubiegłym sezonie za duże osiągnięcie uważam to, że udało nam się znów doprowadzić na szczyt Adama Małysza, ponieważ sezon wcześniej był on naprawdę daleko od optymalnej formy. Myślę, że cała ekipa wykonała kawał dobrej roboty - Łukasz Kruczek, Rafał Kot. To było dla nas bardzo ważne. Dużym naszym celem jest zbudowanie grupy, która będzie odnosić sukcesy, a nie tylko Małysz. Po tym, co na razie zobaczyłem, jestem optymistą przed tym sezonem.

Skijumping.pl: Co się stało z Robertem Mateją po Turnieju Czterech Skoczni?

Heinz Kuttin: Robert skakał bardzo dobrze W TCS, ale był trochę przetrenowany, forma spadła, ponieważ nie wytrzymał kondycyjnie. Miał pecha w Kulm, a później za bardzo chciał powrócić do dobrego skakania i obróciło się to na jego niekorzyść. Robert ma bardzo dobre podejście do treningów, ale musimy traktować go nieco inaczej od reszty, ponieważ potrzebuje dużo treningu siłowego, ale także regeneracji.

Skijumping.pl: Czy drużyna ma wyznaczone jakieś konkretne cele na ten sezon?

Heinz Kuttin: Tak, mamy wszystkie cele wyznaczone. Naszym celem jest jeżdzenie na zawody i przygotowywanie się do nich na co najmniej 90 procent możliwości.

Skijumping.pl: Co sądzi Pan o problemach Mateusza Rutkowskiego?

Heinz Kuttin:Wszyscy wiemy, że może skakać naprawdę dobrze, był 15. i 16. na PŚ, Mistrzem Świata Juniorów, ale to zależy od niego czy powróci. To nie zależy teraz ode mnie, Mateusz jest poza kadrą, a ja koncentruję się na swoich zawodnikach. Mateusz dostanie szansę, jeśli będzie gotów do powrotu.

Jego głównym problemem jest waga. W czasie swoich największych sukcesów ważył 59,5 kg. Po MŚ Juniorów, na początku ubiegłego sezonu ważył już 63kg, a dwa tygodnie później ważył aż 68,5kg. Później udawało mu się czasem zbić wagę do 65kg, ale nie mniej. Przed Mistrzostwami Świata trenował bardzo ciężko i jego waga spadła nawet do 62kg, ale teraz czeka go znacznie więcej pracy, jeśli chce powrócić do światowego skakania.

Skijumping.pl: Czy te afery w Polskim Związku Narciarskim w jakiś sposób wpływają na drużynę?

Heinz Kuttin: My też jesteśmy częścią Związku, ale tutaj nic od nas nie zależało, a takie sprawy zawsze mają negatywny wpływ na drużynę. Jednak staramy się koncentrować na naszej pracy i omówiliśmy to z zawodanikami na początku przygotowań.

Skijumping.pl: Kto aktualnie w drużynie wyróżnia się?

Heinz Kuttin: Na początku przygotowań dobrze skakał Krystian Długopolski, teraz Kamil Stoch jest w niezłej formie, a także Robert Mateja, który miał nieco problemów z wybiciem. Teraz wyróżniłbym Adama Małysza, Kamila Stocha, Piotra Żyłę i Roberta Mateję. Rafał Śliż daleko skakał wiosną, ale trening był dla niego nieco za ciężki, w końcu wcześniej był zawodnikiem kadry C i sie pogubił. Ale to jest normalne i już znów wraca do formy.
Aktualnie nie ma żadnych problemów wagowych w drużynie, wszyscy są bliscy swojej idealnej wagi.

Skijumping.pl: Czy Adam Małysz będzie musiał nad czymś popracować przed tym sezonem?

Heinz Kuttin: Przede wszystkim, chcemy popracować nad tym, żeby Adam nie był poddawany takiej presji ze wszystkich stron. Jestem pewny, że jeśli nie będzie takiej presji, tylu dyskusji, wówczas będzie skakał lepiej.

Zmienił się także regulamin dotyczący kombinezonów, więc musimy dostosować się do nowych, w których skacze się zupełnie inaczej niż w poprzednich.

Skijumping.pl: Jakie inne sport, prócz skoków, uprawiacie w czasie przygotowań do sezonu?

Heinz Kuttin: Gramy w tenisa, golfa, w hokeja, w piłkę nożną, jeździmy na rowerach a nawet konno, co było bardzo zabawne. Wszystko to po to, żeby poćwiczyć też trochę inne partie ciała, niż używamy podczas samych skoków.

Skijumping.pl: Czy polska kadra weźmie udział w drużynowym konkursie w Hinterzarten?

Heinz Kuttin: Tak, na pewno wystartuje, ale nie wiem jeszcze czy z Adamem Małyszem. Nie chcę poddawać go presji, chcemy dać szansę młodszym zawodnikom, aby uczyli się radzić sobie w zawodach tej rangi. W ubiegłym sezonie letnim Adam skakał świetnie, ale pod koniec LGP bardzo chciał wygrać i dlatego gorzej mu szło. Nie wiem czy dobrze to wpłynęło na sezon zimowy. W tym roku pojedziemy na kilka zawodów, aby sprawdzić jak prezentują się nasi skoczkowie na tle zagranicznej czołówki, ale szczyt formy mają osiągnąć zimą.

Skijumping.pl: Dziękujemy bardzo za wywiad i życzymy sukcesów z naszymi skoczkami.


Tadeusz Mieczyński, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4928) komentarze: (36)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    " Glon "

    Masz rację , w zupelności .
    Lecz weż również pod uwagę , że wygra ten , który będzie również dobrze przygotowany technicznie i fizycznie a potem psychika .
    Przede wszystkim żeby skoczek osiągnąl swój wymarzony sukces , musi być w danym dniu , zupelnie zdrowy , ponieważ najmniejsze przeziebienie oslabia organizm , musi być w dobrej formie no i psychika ale ja uważam , że to ostatnie to na końcu się liczy.
    Owszem jest ważny psycholog ale nie najwazniejszy.
    Jesli Malysz bedzie dobrze przygotowany i bedzie zdrowy , i trafią z formą to psycholog nie wiele będzie mial do powiedzenia.
    To oczywiscie moje zdanie.

  • Glon doświadczony
    Nie zapomnieliście czegoś???

    Za sukcesy Małysza odpowiedzialna byla cała grupa, nie sam Tajner. Tej grupy teraz nie ma i jestem pesymistą w kwestii medalu. Pretendentów będzie z 20, a medal zdobędą najlepiej przygotowani psychicznie. A nasza reprezentacja nie ma psychologa i już. Adam to tylko człowiek i jest podatny na stes. W końcu głowa to 80% sukcesu w tej dyscyplinie.

  • anonim
    Podziękowania

    Dzięki za pochwały, choć na nie nie zasłużyłem.
    Sprawy motywacji w sporcie są bardzo ważne i dlatego pozwoliłem sobie podzielić się z uczestnikami tego forum moimi odczuciami. No, dobra, a teraz do pracy. Tadziu obiecał, że już niedługo umieści mój tekst o Helmucie Recknaglu. Podobno dzisiaj tj. w czwartek ok. 16. Pozdrawiam wszystkich.
    A swoją drogą to forum też jest wynikiem fenomenu Małysza i tego, że my wszyscy dobrze mu życzymy, tak jak i pozostałym naszym reprezentantom

  • anonim

    Wojtku Szatkowski , wspaniale pisaleś to wszystko i za to Tobie serdeczne dzięki.
    Wszystko czytalam z zapartym tchem , bo to wszystko szczera prawda ,
    wlaśnie to z Twoich tak mądrych i rzeczowych wypowiedzi , można się dużo nauczyć , do mnie wszystko dotarlo ,
    zresztą ja myslę podobnie ,
    wspaniale komentarze ,
    Zycze Tobie milego pobytu w Zakopanem ,
    serdeczne pozdrowienia dla wszystkich skoczków i calego sztabu .

  • kolesio weteran
    :)))

    eeee od razu padły:)))
    niektórzy poprostu ciężko pracują:)

  • anonim
    Co się stało?

    Zastanawiam się co się stało? Czyżby wszystkim w Polsce padły kompy? Nikogo na forum od dłuższego czasu, a więc pewnie czas przestać już pisać i iść do domu... I nie truć więcej.

  • anonim
    O naszym forum

    Pozdrawiam wszystkich z Zakopanego.Forum było naprawdę OK.
    Może trochę za dużo pisałem, ale rzadko jestem na tym forum, więc trochę nadrobiłem zaległości...

  • anonim
    O motywacji.

    A propo motywacji.
    Pamiętam jak w 2000 r. zabrałem się do pracy nad książką "Od Marusarza do Małysza". Wydawało mi się, że dotarcie do tych ludzi, dawnych zawodników, wyjazdy, wyniki, materiał zdjęciowy itd. to za dużo dla jednego faceta. Ale myślę sobie - trzeba spróbować.Dla nich właśnie, dla byłych skokczków i olimpijczyków. Prawie trzy lata pracy, często pracowałem nocami do 4-5 rano, a na 8 wstawałem nieprzytomny do pracy, ale jest jakiś efekt. Bez jasno skrystalizowanego celu nic bym nie wskórał. A tak powstała ta książka. Ma oczywiście swoje braki, o czym wiem i błędy, ale wiem też, ze dałem z siebie absolutnie wszystko, że już ani o milimetr nie mogłem zrobić więcej. mam nadzieję, żę wszyscy na tym forum nie pomyślicie, żę się chwalę. Ja tylko powołuję się na swój konkretny przykład i tyle.

  • anonim
    Jeszcze raz o historii

    Myślę, żę pisząc na tym naprawdę ciekawym forum o szansach medalowych w Turynie nie dzielę wcale skóry na niedźwiedziu. Dyskusja o sznasach medalowych, oparta na wcześniejszych doświadczeniach, ma bowiem głęboki sens. Ktoś powiedział, że kto nie zna historii jest jak dziecko. Jest to nauka, która pozwala wyciągać wnioski. I dlatego dyskutujemy wszyscy na tym forum, próbujemy odezwać się w tej sprawie, mimo, że przecież nikt tej dyskusji w sztabie szkoleniowym naszgo mistrza nie weźmie pod uwagę.
    Uważam też że Heinz Kuttin jest dobrym treneremi że wspólnie ze Stefanem Horngacherem osiągnął już sukces z naszą reprezentacją. Tylko jedyne zastrzeżenie, że nie udało mu się trafić z formą naszego skoczka na Oberstdorf 2005. I tylko albo aż tyle. Nie mam do niego o to żalu i jakiś zastrzeżęń. Stało się i już. mam tylko nadzieję, żę z tej historii zostaną wyciągnięte wnioski.
    Pamiętam jak kiedyś rozmawiałem z trenerem Tajnerem o sezonie 2002/03 i powiedział, że głównym celem sezonu są MŚ w Predazzo. No i udało mu się przygotować Małysza, wspólnie z Fijasem, w znakomity sposób. Nie było fuksa. Tylko właśćiwa praca i motywacja.

  • anonim
    Motywacja

    Potrzeba spokoju!!!

    Święte słowa. Ja nie jątrzę i nie nawołuję do niepokoju, mam taką przynajmniej nadzieję, że tak mnie nie odbieracie, tylko piszę o motywacji, a ta jest najlepsza gdy wiemy czego konkretnie chcemy. Małysz ją ciągle ma, co jest dla mnie fenomenem, by mieć jeszcze w sobie tego ducha wojownika, tylko tak jak pisałem trzeba go obudzić! Natomiast przygotowania niech odbywają się w atmosferze powiedziałbym kontrolowanego spokoju. Bez niego, w atmosferze nerwów nasz mistrz nic wielkiego nie osiągnie.
    A swoją drogą pamiętam jak pięknie wychodził z progu w styczniu tego roku w Zakopanem na Krokwi!!! Jak latał!!! I później przez chorobę, przeziębienie to gdzieś na chwilę odeszło...

  • anonim
    Cegiełki!! sukcesu

    A propo ważnych zawodów.
    Pamiętam tegoroczne zimowe Mistrzostwa Polski na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Małysz zakatarzony, na konferencji prasowej mówiący o tym, że jest trochę chory i leczy się. Życzyliśmy mu wszyscy zdrowia, ale już wtedy byłem zdziwiony dlaczego przed tak ważnymi zawodami jak MŚ nasz czołowy zawodnik startuje w tej imprezie, czyli MP będąć w takim stanie. I po co. Wtedy nie należało zgłaszać go do tych zawodów ( jeszcze jedne MP bez Małysza) i wykurować na Oberstdorf. Tak jednak sztab nie zrobił i efekty były jakie były. Na sukces składają się bowiem jak wiemy maleńkie cegiełki... w tym także zdowie zawodnika. Przeziębiony Małysz był słabszy na progu i nie było medalu w OBerstdorfie, jak mówi w wywiadzie jego trener.

  • anonim

    Ja tutaj zgadzam się calkowicie z Wojtkiem Szatkowskim.Bardzo rzeczowe mądre argumenty , równiez w niektórych innych wypowiedziach.
    A to moje wrażenie.
    Sportowiec , ktory przez lata ciężko pracuje , trenuje i osiaga wyniki , tak jak Adam , trudno żeby taki zawodnik nie myślal o najważniejszym trofeum w swoim życiu ,
    o zlotym medalu olimpijskim.Choć sam może mówić , że będzie koncentrowal sie na dwóch bardzo dobrych skokach , to zawsze w podświadomości , zostaje myśl o zdobyciu tego zlota.
    Bo glównie po to zawodnik trenuje przez lata aby na najważniejszych zawodach takich jak IO , zdobyć ten upragniony medal .Ale uważam , że to zupelnie normalna i naturalna myśl.
    Ale na zdobycie tego medalu , muszą zlozyć sie kilka czynników :
    dobre przygotowanie , przedewszystkim zawodnik w tym czasie musi być zdrowy , bo każde przeziębienie czy grypa oslabia organizm , no i doskonala forma , ktora musi przyjść w tym odpowiednim momencie.
    Jeśli to wszystko zagra wlasnie u Adama , to ja jestem pewna , że Adam ma olbrzymie szanse aby ten medal zdobyć .
    Ja już tu nie mówię koniecznie o zlocie , ale jeśli bedzie to medal unnego koloru , to uważać ja to będę za duży sukces .
    Uważam , że sam trener również musi od zawodnika w jego przygotowaniach wymagać na tyle dużo , aby to przygotowanie w danym momencie zaowocowalo sukcesem.Nadal uważam , że mamy doskonalego trenera kadry "A" , wraz z Lukaszem Kruczkiem i calym sztabem szkoleniowym , mogą bardzo duzo osiągnąć .
    Myślę , że i pozostali zawodnicy zupelnie niezle sobie poradzą ,
    igrzyska są w lutym , a więc będzie wiele mozliwości oddawania skoków na śniegu , w poszczególnych zawodach pucharowych.
    Już wtedy będziemy mogli się przekonać w jakiej dyspozycji są chlopcy i nasz lider.
    Co do sezonu 2000/01/02 , ja już bym do tego nie wracala,
    to byly najlepsze sezony Adama , i dla kibiców , teraz mamy inny czas , trzeba patrzeć nieco inaczej na najbliższy sezon , tamto juz bylo , a co nas czeka w tym sezonie ??przekonamy sie wkrótce.
    Moim zdaniem caly sztab szkoleniowy jak i sami zawodnicy potrzebują spokoju , aby mogli realizować swoje plany , każde ingerowanie w ich pracę , np"mediów może tylko zaszkodzić.
    Więc dajmy im czas , spokój a na pewno bedziemy się znów cieszyć ,
    ja jestem mocno przekonana , że Adama stać na medal w Turynie , już nieraz nam to udowodnil , że jest wielkim sportowcem ,
    ale potrzebny jest spokój .

  • anonim
    Kombinezony

    Dzięki za informację o kombinezonach. pozdrawiam. Wojtek.

  • kolesio weteran
    -

    przepraszam- Marcin Bachleda piszemy oczywiście z wielkich:)))

  • kolesio weteran
    KOMBINEZONY!!!!!!

    No właśnie- "słowo klucz-i czarny koń w jednym" do przyszłego seonu to chyba kombinezony.
    Z tego co mówił Łukasz Kruczek- FIS wraca do kroju z sezonu... 2001 "przed MS w Lahti" :))))
    I jakby się to potwierdzało- skoro "mały i dobrze zbudowany" marcin bachleda i np. Happonen, no i jeszcze kilku "niziołków" rządzi w COC.

  • anonim
    Tygrys na progu!!!

    I jeszcze jedno. Pamiętam wypowiedzi niemieckich i austriackich mediów po TCS w 2001 r. Któryś z dziennikarzy, chyba Egon Theiner napisał, że Małysz to, cytuję "Tygrys na progu i orzeł w powietrzu". Znakomite określenie. Mam głębokie przekonanie, że nasz "orzeł" ma zakododowaną gdzieś w jaźni ogromną motywację do wygrywania, umiejętnośći techniczne, które si ę "zapamiętują" gdzieś w organiźmie, ten swój ptasi instynkt, dzięki któremu lata jak nikt inny na świecie. Tylko ktoś musi tego "tygrysa na progu" obudzić!!! Tą osobą jest jego trener i drugą sam Małysz. Jeśli dojdzie do przebudzenia (a ostatni sezon pokazał takie 4 przebudzenia mistrza) to możemy być spokojni. Jeśli się jednak podejdzie do Turynu jakoś tak bez jaj, na zasadzie trochę odgrzewanego obiadu czy czeskiego nudnego filmu to będą to tylko kolejne zawody i nic więcej, a tak nie jest!! Trzeba powiedzieć, żę dla Małysza to chyba ostatnie Igrzyska i moment by jeszcze raz pokazać to kto rządził w skokach narciarskich w latach 2001- 2003, kto wygrywał z najlepszymi jak chciał i spowodował szał u biało-czerwonych kibiców!
    I jeszcze jedno. Przepraszam wszystkich za to, że w moich wypowiedziach czasami są literówki. Staram się, ale literki małe!!

  • anonim
    Potrzeba góralskiego charakteru

    Nie wymagam też od trenera Kuttina by piał w mediach"Małysz zdobędzie w Pragelato dwa złote medale"!!!. Ale by wyznaczył sobie jasno cel, i to wysoki, i zrobił wszystko by go osiągnąć. W mediach może nawet nic mówić, ale robić po prostu swoje. W kilku bowiem jego wypowiedziach stwierdzeniach wyczułem trochę asekuranctwa! Pamiętam o Predazzo bardzo dobrze, Tajner też nic nie mówił o medalach a forma Małysza była po prostu taka, żę aż trudno znaleźć właśćiwe słowo by ją nazwać.
    Jednak trzeba w wypowiedziach mówić o tym celu. Kuttin powinien, moim skromnym zdaniem, trzymać jasny kurs: - Damy z siebie wszystko: ja, czyli Kuttin, mój sztab szkoleniowy, naukowcy i zawodnicy też. Jasno skrystalizowany cel pomaga w osiągnięciu sukcesu. Rodzi w sercu prawdziwego sportowca (a takim Małysz, zgodzimy się chyba wszyscy na tym forum, jest w 200 procentach!!!) dodatkowe siły, w psychice też. Wtedy nawet przeciętniak czuje, że jest jak Braveheart i walczy o wszystko, że może osiągnąć to COś. A dobry zawodnik widząc, żę jego trener zrobił wszystko co się da, ma dodatkową motywację. Myśli sobie: - Mój trener jest OK. Daje z siebie wszystko i w tej sytuacji ja też dam z siebie wszystko! W miarę prosty mechanizm. Aczkolwiek zdarza się, żę przypadek, źle przygotowana skocznia, powiew wiatru, upadek, powodują, że się nie osiągnie celu. Ale wtedy ma się świadomość, żę zrobiło się wszystko co w ludzkiej mocy, by cel zrealizować, tylko nie udało się. I wtedy zawodnik nie schodzi ze sceny pokonany. Niech Kuttin dopinguje Małysza bez kibiców - świetne stwierdzenie. W tym wszystkim potrzeba trochę góralskiego charakteru, uporu i ducha walki. Oby go nie zabrakło.

  • anonim
    Fortuna w Sapporo

    Snow
    A propo mediów w latach 70 to był to czas komuny, więc wszystko niemal było pisanje po linii władz, w tym także sportowych.Jednak zarówno red. Matzenauer jak i red. Blauth (obaj już nieżyjąćy) trochę pomogli w wysłaniu Fortuny do Sapporo, ale decydujący głos w tej sprawie miało posiedzenie PKOL w Zakopanem tuż przed wyjazdem do Japonii i głos min. Reczka. Zaproszono na nie trenera Forteckiego i ten przedstawił projekt by jednak obok Krzysztofiaka, Gąsienicy-Daniela i Pawlusiaka jechał Fortuna. Nie było łatwo. To samo pisze Wojciech Fortuna w swojej ksiażce "Szczęście w powietrzu".

  • anonim
    Odpowiedzi

    Oczywiście, że motywowanie zawodnika do maksymalnej pracy przed ZIO w Turynie to coś zupełnie innego niż bicie piany przez media wokól osoby Małysza. To są 2 różne (nawet zupełnie) tematy. Jestem takżę za studzeniem emocji. Jednak, od Kuttina musimy wymagać. Myślę też, że nie do końca się rozumiemy. Chodziło mi przede wszystkim o to, że po pierwsze, aby był sukces w Turynie trener musi dążyć do niego niejako za wszelką cenę. Stad pisałem o przysłowiowej walce na ciupagi, nieprzespanych nocach. Kuttin musi dać z siebie nie 100 ale 200 procent, i tyle samo dokładnie nasz czołowy zawodnik. A słowa trenera Kuttina "nie można mówić, że jedziemy po medal" to trochę jednak asekuranctwo, odsłanianie miękkiego podbrzusza i jakby wycofywanie się (trochę!) na zasadzie: Gdyby mi nie wyszło to mówiłem wcześniej, że medalu nie będzie. Nie o to chodzi.
    Nie biję piany bo doskanale wiem ile kosztuje zawodnika zdobycie medalu nawet Mistrzostw Polski, a co dopiero olimpijskiego i mam do nich wielki szacunek, zwłaszcza do Małysza. Moim zdaniem jednak "duch wojownika" musi wstąpić w Kuttina, a wtedy być może, będzie sukces. A jeśli medalu Małysz nie zdobędzie to i tak jest dla mnie wielkim sportowcem i tyle. A jakie czynniki jeszcze mają wpływ na medal - patrz mój komentarz - wywiad nr 1
    Co do kombinezonów to piszę o tym w kontekście tego, że czołowe firmy w tej branży już z ewnością "coś" przyszykują na Turyn, by tego po prostu nie przespać. Na ZIO 1976 r. mieliśmy asów jak choćby Bobak (5 miejsce w TCS), ale ponieważ ci zawodnicy nie mieli kombinezonów-balonów, to nie mogli pokazać swych pełnych możliwośći.
    Co do trenera Forteckiego to wiem, że jego stanowsiko, trenera Gąsiorowskiego i red. Blautha plus nagonka mediów i 1 miejsce Fortuny w eliminacjach na Wielkiej Krokwi spowodowały, że Fortuna pojechał do Sapporo. To jednak Fortecki, mocno to podkreślam i wiem co mówię, jako trener kadry, doskonale wiedział o rosnącej formie Fortuny i przebił się z tym, że ten zawodnik ma jechać na Olimpiadę. Nie wiem snow czy wiesz, że Fortecki nawet proponował władzom PKOL, że Fortuna możę jechać jako czwarty na jego miejsce! Chciał mu zrobić miejsce w samolocie a sam zostaćna Krzeptówkach. Tak mocno chciał by 19-latek pojechał do Japonii, a pisanie, że nie miał siły przebicia mija się z prawdą historyczną. To samo możę potwierdzić Fortuna. Bez Forteckiego i jego twardego stanowiska Fortuna by nie pojechał do Sapporo. Myślę, że teraz wiadomo o co mi chodziło. Pozdrawiam.

  • Nila stały bywalec

    Moim zdaniem Wojtek ma rację... Małysz powinien wyznaczyć sobie ten najwyższy cel, ale wymagać od niego wygranej może tylko trener... Tylko Kuttin wie, oprócz samego Małysza, na co go stać. Takia postawiona wysoko poprzeczka może zmobilizować. Trener nie powinien natomiast rozgłaszać tego, że chce wygrać i nie robić apetytu kibicom, którzy też już czasem wymagają od Adama zbyt dużo. Głosy fanów, ze Adam musi zwyciężyć mogą zaszkodzić... Niech Kuttin dopinguje Małysza, ale bez pomocy kibiców...

  • snow stały bywalec
    ewentualny medal IO

    Pozwole sie nie zgodzic z Wojciechem Szatkowskim.
    Czym innym jest motywowanie zawodnika do konkretnego sukcesu, a czym innym medialne bicie piany i oczekiwanie sukcesu za wszelka cene. Kuttin to zrozumial i zdaje sobie doskonale sprawe, ze Adamowi Malyszowi potrzebne jest "wyciszenie".
    Wszyscy spece od skokow po Predazzo orzekli, ze Apoloniuszowi Tajnerowi udala sie w 100 % wykorzystac BPS. Mowili o tym Hess, Kojonkoski i Lepistoe. Tak wiec "marny" (w opinii wielu polskich "znawcow" trener okazal sie fachowcem), o ironio wywalony z pracy w ubieglorocznym TCS trener Slowencow tez potrafil znalezc zloty srodek na sukces podczas mistrzostw w Oberstdorfie.
    Niemcy i Austriacy maja ponoc wszystko czego potrzeba do osiagniecia sukcesu lecz jakos trudno im to udowodnic podczas imprez mistrzowskich.
    Przywolany przez Pana trener Fortecki doskonale wiedzial o wysokiej formie Fortuny lecz nie mial sily przebicia we wladzach polskiego sportu i dopiero "nagonka" mediow sprawila, ze Fortuna jest jedynym polskim zlotym medalistom w skokach narciarskich.

  • anonim

    Tytulem uzupelnienia:
    Forma Adama w sezonie 2002/2003 może pozostawiala wiele do życzenia, ale oczywiście sygnaly, że może być nieźle mieliśmy juz w konkursach na skoczni Kulm.
    W minionym sezonie także mieliśmy podobne sygnaly. Niestety, wiemy jak się wszystko skonczylo.
    Wlasnie dlatego, w tym sezonie powinniśmy być mądrzejsi i spokojnie czekać.
    Obawiam się jednak, że jeśli po pięciu kolejnych startach w PS Adam nie bedzie co najmniej wiceliderem, to juz spokoju do samych Igrzysk nie zazna.

  • anonim

    Szanowny Panie Wojciechu :)
    Wszystko co Pan mówi to prawda, cala prawda i tylko prawda. Optowalbym jednak przy studzeniu medalowych ambicji.
    Proszę sobie przypomnieć, ze w sezonie 2000/2001 Adam Malysz byl murowanym faworytem do dwoch zlotych medali. Nawet skaczący u siebie Janne Ahonen powiedzial wtedy: marzy mi się zloto, ale godzę się ze srebrem. Adam byl wowczas absolutnym numerem jeden, byl chyba nawet większym faworytem, niz w minionym sezonie Janne, ktorego nieobecność, na bezpośrednich przed mistrzostwami startach, wzbudzala niezdrowe domysly. Tymczasem Adam zlota na k 120 nie zdobyl, mimo iż po pierwszej serii mial juz, jak to się mawia, polowę medalu w kieszeni.
    Tymczasem w sezonie 2002/2003 Adam Malysz jechal jako obronca z malej skoczni i... i tylko tyle. Nawet największym optymistom nie śnil się sukces, ktory Adamowi udalo się odnieść. Sukces, ktory odniosl zaskoczyl wszystkich specjalistów, nie tylko w Polsce.
    Przed wyjazdem do Predazzo niewielu liczylo choćby na medal w konkursie k 90, że juz o dużej skoczni nie wspomnę. Adaś byl świetnie przygotowany, ale myśmy o medalach nie rozmawiali. Nikt nawet specjalnie na nie liczyl, bowiem forma Adama budzila wiele do życzenia.
    To, o czym wpomnialem, ma jedynie na celu uświadomić Panu i pozostalym forumowiczom, że czasami takie zachowawcze postawy przynoszą dużo lepszy efekt. Nie od dziś wiadomo, że w sporcie pozycja faworyta potrafi pokrzyżować szyki nawet największym rutyniarzom.
    A co do tego, że Adam powalczy możemy być w 100% pewni. Ale nie możemy, podkreślam z calą stanowczością, nie możemy dzielić skóry na niedźwiedziu.
    A trener Kuttin z pewnością wie co robi i jego postawa wynika raczej z ubieglorocznego, jakże przykrego, doświadczenia kiedy rzucona mediom obietnica medalowa spalila na panewce. Prosze nie zapominać, że najjadowitsze glosy zarzucaly Kuttinowi nie to, że Adam medalu nie zobyl, lecz to, że on, jako trener, ten medal obiecal.
    Z poważaniem.

  • Styrian weteran
    to i owo , prawie ze skoczni

    @Wojciech Szatkowski : z tego co mowia w mojej wiosce , jedyna ekipa ktora "nie przspala" kombinezonow to podobno .... Polacy ! Mowi sie w zartach - ale jednak z gorycza w glosie - ze taki Stefan Horngacher przyjezdzal po kilka razy do producenta i ciagle cos mu nie pasowalo - a to za dlugie , a to za szerokie itd. Na czym to dokladnie polega nie wiem - ludzi zajmujacych sie skokami akurat wywialo z Eisenerzu , sa jedynie biathlonisci .......
    Pozdrawiam ( z urlopu - pierwszy dzien :-))) ) .

  • indor doświadczony

    @Fanka
    Ale w niektórych krajach wyrzuca się trenera po pierwszym roku pracy z kadrą, szczególnie jęsli zawalą imprezę sezonu typu MŚ..
    A Turyn to będzie MEGAKLAPA, idę o zakład i jestem pewien, że wygram :)))
    I nadal nie rozumiem, co takiego ten Kuttin zrobił, że wszyscy go tak bronicie...

  • anonim
    Nowe kombinezony?

    Ciekawa jest też wypowiedź o zmianie w regulaminie dotyczącym kombinezonów. Czy ktoś, może z Redakcji lub z odwiedzających tę stronę, mógłby mi wyjaśnić, na czym te zmiany polegają, gdyż słyszę o tym pierwszy raz. Po zmianach na sezon 2004/05 kolejna? Jeszcze raz apeluję, zwracajcie na to uwagę, gdyż kombinezon może być kluczem nawet do olimpijskiego medalu. Nawet jeśli ktoś bardzo mądry, jak Adam Małysz, praktyk w 100 procentach, mówi, żę kombinezony same nie skaczą, to jednak pomagają i to bardzo. Przekonaliśmy się o tym obserwując sezon 2002/03 w wykonaniu Austriaków, czy wcześniejsze Igrzyska Innsbruck 1976. Pewne jest jedno, że wyścig o medale olimpijskie powoli się rozkręca. Mam nadzieję, że trener Kuttin przygotuje Małysza tak jak Tajner na Val di Fiemme...

  • anonim
    W sprawie Mateusza Rutkowskiego

    Zgadzam się z tym, zę wypowiedzi o zmianach wagowych Mateusza Rutkowskiego budzą i budzić powinny najwyższy niepokój. Nie wiem jak to jest możliwe, że młody chłopak, mistrz świata juniorów, włączony do teamu A, w którym są specjaliści zajmujący się także wagą waży nagle o 5,5 kg więcej! dopuścili Do wzrostu wagi aż o 5,5 kg w 2 tygodnie. Uważam, że winę w tym momencie ponosi nie tylko sam zawodnik. Z drugiej strony Mateusz ma jak widać duże kłopoty z wagą. Sportowiec, który przytył w tak krótkim czasie o 5,5 kg. Niewyobrażalne! jak on to zrobił. Rozumiem 2-3 kg, ale tyle. Nawet człowiek, który siedzi na 4 literach przed komputem i TV, mało się rusza nie przybędzie tyle w tak krótkim czasie. Zbicie wagi jest u niego możliwe, ale jak widać ma tendencje do szybkiego przybierani na wadze, co w zawodzie skoczka jest zabójcze. Żal mi Mateusza. Chociaż trochę sam zaszalał z tym wszystkim i jest dużo jego winy, ale może ktoś jeszcze poda mu rękę. Oby.

  • anonim
    Kuttin inny w tej części...

    Ta część wywiadu z trenerem Kuttinem jest trochę inna od pierwszej. Widać, że trener jest bardziej konkretny. Cieszy też pomysł by Małysz nie startował w całym cyklu LGP. To w sezonie olimpijskim dla niego zawody o czapkę gruszek.
    W pierwszej częśći wywiadu Kuttin był, przynajmniej dla mnie zbyt zachowawczy. Trener Kuttin nie może bowiem, jeszcze raz piszę, sugerować, " nie można mówić, że jedziemy po medal!". Zawodnik, który jedzie prawdopodobnie na swoje ostatnie Igrzyska, mówię o Małyszu, musi mieć jasno wytyczony cel, do korego dąży. Tym celem jest złoty medal olimpijski. Całym sobą, wszystkimi komórkami swego ciała musi dążyć do zdobycia tego krążka. Tylko wtedy stać go na maksymalny wysiłek w treningu i na zawodach. Zachowawcze stwierdzenia nie pomagają w tym i podrywają zaufanie zawodnika do trenera. Jeśli bowiem trener nie ma sukcesów to dla zawodnika staje się nikim - to powiedział mi kiedyś trener Janusz Fortecki. Kuttin jest czasami zbyt zachowawczy. A tu trzeba iść na ciupagi, nie spać po nocach i ciągle dopracowywać trening, system, sprzęt. Tym bardziej, żę w sezonie olimpijskim wszyscy już teraz myślą o nowinkach sprzętowych, a za nimi idą wielkei pieniądze.
    Trzeba zrobić wszystko co możliwe, by mając tej klasy zawodnika co Małysz umożliwić mu walkę o najwyżśze trofea. A jeśli nawet wtedy nie będzie medalu to Kuttin będzie mógł sobie powiedzieć - zrobiłem wszystko co mogłem by Małysz zdobył medal. Ale trudno, nie udało się. Mam nadzieję, że i on złapie "ducha wojownika"... Swoją drogą osobnym problemem jest oglądany na anszych oczach sportowy upadek Mateusza Rutkowskiego. Czy ten chłopak się odbuduje? Raczej wątpię. Taki talent!!! A swoją drogą bardzo ciekawy wywiad.

  • Nila stały bywalec

    Współpraca z Tajnerem będzie chyba dla Kuttina troszkę kłopotliwa...Na pewno chciałby sam prowadzić zawodników, nie konsultując tego, co robi, z kimś innym... Wydaje mi się jednak, że ten pomysł jest dobry... Nie wiem na czym dokładnie będą polegać "konsultacje", ale z doświadczeniem Tajnera i z ciekawymi pomysłami Kuttina, na 100% odbudujemy kadrę :)

    Bardzo martwi mnie nasz Rutek... Pierwszy raz miałam okazję zobaczyć informacje dotyczące jego wagi... Nie rozumiem jak to się stało, że Mateusz tak utył... Przecież wahania masy ciała o 9 kg nie zdażają się często normalnym ludziom, a co dopiero sportowcom...Tak myślę...

  • anonim
    Rutkowski

    Z wypowiedzi Kuttina wynika jasno że Rutkowski miał i na pewno nadal ma olbrzymie problemy z utrzymaniem odpowiedniej wagi i nie jest to problem alkoholu. Alkohol by go odwodnił i nastąpił spadek wagi ciała, a tymczasem przytył 5kg przez okres 2 tygodni. Problem istnieje i sam Rutkowski sobie nie poradzi. Wniosek jest taki że o Mateuszu możemy zapomnieć a szkoda bo chłopak ma talent do skakania.

  • anonim

    A najlepiej " Indor " , poczytaj sobie stronkę z wywiadem NR 1 ,
    Wojtka Szatkowskiego , może coś do ciebie trafi ,
    niż się tak indorzyć :))))

  • anonim
    indor

    To był dopiero 1 rok pracy Kuttina, daj mu czas człowieku, co Ty taki w gorącej wodzie kąpany ?? :):):)

  • anonim

    Sukcesy w skokach , mamy ,
    tylko żeby je dostrzec nie można miec bielma na oczach ,
    jeśli ktos to bielmo ma , to nie dziwię się , że nic nie dostrzega.

  • anonim

    Po tym co mówi trener Kuttin , mozna z optymizmem patrzeć w przyszlość.
    To bardzo dobrze , że próbuje stworzyć drużynę , z tego co mówi wnioskuje , że bardzo dobrze wie co robi.
    Postawil na trochę mlodszych zawodników , którzy znalwżli sie w kadrze , to dobrze.
    Mamy wielu utalentowanych sportowców ,
    myślę , że przy tak dobrze myślącym trenerze mogą dużo osiągnąć.
    Lecz na wszystko potrzeba czasu , Kuttin i nasza drużyna potrzebują spokoju , aby mogli realizować swoje plany.
    Na jednej ze stronek czytalam , że chlopacy są zadowoleni z pracy z trenerem , wprowadza wiele zmian i nowinek ,
    jeśli zawodnicy chętnie trenują i maja zaufanie do trenera to musi to w końcu zaowocować dobrymi wynikami.
    Jestem przekonana , że im się to uda.
    I zgodzę się ze stwierdzeniem Kuttina , że ciągle poddawanie presji Adama , może tylko przynieść negatywne skutki.
    Więc dobrze by bylo , żeby nareszcie ktoś z pozostalych chlopaków zdjąl z niego ten ciężar , który od lat dzwiga sam .
    Ja mam nadzieję , że w końcu doczekamy sie upragnionej drużyny.
    Życzę im tego.

  • indor doświadczony

    Jest tylko jedna osoba, która podejmuje decyzje o tym czy potrzebujemy takiej pomocy i tą osobą jestem ja...
    Ha ha ha...
    Bo genialny trener siedzi w głowach zawodników i najlepiej wie czego potrzebują..
    A sukcesów jak nie było tak nie będzie..

  • anonim

    Sądząc po tym, co mówi Kuttin, możemy być optymistami. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie Adam znów będzie zajmował czołowe miejsca ( oby jak najwięcej pierwszych :D ) Ale nie wiem, czy ewentualny start Adama w LGP w Hinterzarten będzie dobrym pomysłem. Zresztą Kuttin wie najlepiej, co robi i pewnie podejmie sluszną decyzję:)
    pozdrawiam

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl