Strona główna • Historia Skoków Narciarskich

Szalona pogoń Schnabla i wielka dominacja Austrii – niezwykły TCS 1974/75

Czy można wygrać trzy konkursy Turnieju Czterech Skoczni i przegrać zwycięstwo w klasyfikacji generalnej? Oczywiście, historia niemiecko-austriackiej imprezy zna takie przypadki. Jeden z nich miał miejsce podczas absolutnie niezwykłej dla gospodarzy drugiej części Turnieju edycji z sezonu 1974/75. Edycji, która stała się symbolem wielkiego odrodzenia austriackich skoków.


Podczas 19. TCS w sezonie 1970/71 dramat przeżył Norweg Ingolf Mork. Pomimo triumfu w trzech konkursach walkę o zwycięstwo  w całej imprezie przegrał nieznacznie z Jirim Raską z Czechosłowacji. Zdecydowała wpadka w Innsbrucku (16 miejsce). Kolejnej zimy los w niezwykle przewrotny sposób oddał Morkowi to, co zabrał mu rok wcześniej. Japończyk Yukio Kasaya po trzech wiktoriach odniesionych w Oberstdorfie, Ga-Pa i Innsbrucku zrezygnował ze startu w finałowych zawodach, by wziąć udział w wewnętrznych, japońskich kwalifikacjach do igrzysk w Sapporo. Był to jednocześnie prezent dla Morka, który tym razem nie wygrywając żadnej z turniejowych rywalizacji, sięgnął po mocno wytęskniony laur. Trzecim skoczkiem, któremu nie udało się wygrać TCS pomimo trzech triumfów w trakcie jego trwania był Karl Schnabl. Ale ten fakt nie zasmucił specjalnie austriackich kibiców, bo powodów do zadowolenia mieli wówczas aż nadto. Zanim wyjaśnimy dlaczego, odnotujmy jeszcze, że czwartym i ostatnim takim zawodnikiem był Toni Innauer zimą 1975/76.

W sezonie 1974/75 mijały 22 lata od momentu zainaugurowania rozgrywanego w Niemczech i Austrii wielce prestiżowego już wtedy turnieju, a współgospodarze imprezy, organizatorzy zmagań w Innsbrucku i Bischofshofen, tylko raz mogli cieszyć się ze zwycięstwa swojego reprezentanta. W 1953 podczas premierowej edycji imprezy najlepszy okazał się Josef Bradl. Żaden z jego rodaków przez ponad dwie dekady nie był w stanie do tego sukcesu nawiązać. Przed omawianym przedolimpijskim sezonem Austriacy czekali aż jedenaście lat na triumf swojego skoczka w pojedynczym choćby konkursie turnieju. W 1964 roku finał imprezy rozgrywany w Bischofshofen padł łupem Baldura Preimla, który teraz, latem 1974 roku, objął funkcję trenera reprezentacji Austrii i z miejsca wprowadził do drużyny rewolucyjne rozwiązania.

Do faworytów 23. edycji zaliczano tradycyjnie reprezentantów NRD z Hansem Georgiem Aschenbachem na czele. Niemcy ze Wschodu miały tak silną pakę, że do kadry na Turniej nie załapał się Bern Eckstein, trzeci w klasyfikacji generalnej przed rokiem. O zwycięstwo miał tez walczyć Szwajcar Walter Steiner, ale ten podczas treningu na skoczni w Gstaad zerwał więzadła krzyżowe. Tym razem to Austriacy zawładnęli całą imprezą, a wewnętrzna walka o sukces była niezwykle ciekawa.

Przyszły mistrz olimpijski, Karl Schnabl zawalił całkowicie zawody w Oberstdorfie. 35 lokata nie załamała go jednak, a on sam, mając świadomość swoich możliwości, powziął sobie za cel szaloną pogoń za zwycięstwem. Przez pozostałe zawody szedł jak burza, wygrywał w Ga-Pa, Innsbrucku i Bischofshofen, ale jego nadludzki wysiłek wystarczył do zajęcia ledwie trzeciego miejsca, choć i jego przewaga nad czwartym, Czechosłowakiem Karlem Kodejską, nie była specjalnie duża. Schnablowi mogli zagrozić także Stanisław Bobak i Reiner Schmidt z NRD, ale obaj w ostatnim skoku poszli na całość i nie ustali swoich dalekich prób. Drugim dopiero austriackim triumfatorem cyklu został Willi Puerstl. A między nim a Schnablem uplasował się jeszcze Edi Federer, który wiele lat później w Polsce stanie się znany jako prężny menadżer pilnujący interesów Adama Małysza.

23. edycję TCS określono jako pojedynek Austria – reszta świata. Z miejsca rozpoczęły się domniemywania na temat tego, co jest przyczyną tak znakomitego występu podopiecznych Baldura Preimla. „Wielu fachowców zastanawia się co leży u podstaw tak znacznego sukcesu skoczków tego kraju” – pisano w polskiej prasie. „Na pewno niebagatelny wpływ ma na to aktualna forma Puersta, Federera, Schnabla i ich kolegów oraz faktu, że mogli oni trenować w dogodnych warunkach śniegowych, podczas gdy zawodnicy innych krajów oczekiwali na łaskawszą aurę. Podnosi się często argument, że tajemnica sukcesów Austriaków tkwi w sprzęcie pokrytym sztucznym tworzywem — teflonem. Wydaje się jednak, że istotny wpływ na osiągnięcia skoczków austriackich mają warunki jakie stworzono im przed najbliższą olimpiadą w Innsbrucku. Niewątpliwie przyglądając się sukcesom Austriaków stwierdzić trzeba, że mamy do czynienia z grupą młodych autentycznie utalentowanych skoczków.”

Karl Schnabl, który w kolejnym sezonie zajął drugie miejsce w Turnieju, a ponadto wywalczył zloty i brązowy medal igrzysk w Innsbrucku wspominał niedawno o rewolucyjnym podejściu mentalnym zawodników w tamtym czasie. - Oprócz dobrego przygotowania fizycznego, nasz ówczesny trener Baldur Preiml, który zapoczątkował nową erę w austriackich skokach, położył duży nacisk na dobre przygotowanie psychologiczne zawodników. Skoczkowie znacznie wyprzedzali swoje czasy, jeśli chodzi o kwestie mentalne. Wykorzystywaliśmy techniki wizualizacyjne i reframing. Ponadto odcięliśmy się całkowicie od świata przed rozpoczęciem igrzysk. Nie czytaliśmy gazet, nie udzielaliśmy wywiadów. To pozwoliło nam w pełni skoncentrować się na rywalizacji - bez presji zewnętrznej, która z pewnością miałaby na nas negatywny wpływ.

Dziś już wiadomo, że sprzętowo Austriacy odjechali wtedy reszcie świata niczym bolid Formuły 1 furmance i  natychmiast znalazło to swoje odbicie w wynikach. Po raz drugi dopiero zdarzyło się, by wszystkie cztery konkursy padły łupem przedstawicieli jednej nacji. Sześciu austriackich skoczków znalazło się w czołowej „15” klasyfikacji. Po raz drugi zawodnicy z jednego kraju obsadzili całe podium. Wcześniej stało się to w sezonie 1954/55, kiedy czołową trójkę imprezy stanowili Finowie. Taka sytuacja zdarzyła się jeszcze raz. Zimą 2011/12 Turniej wygrał Gregor Schlierenzauer przed Thomasem Morgensternem i Andreasem Koflerem. Jak dobrze pamiętamy, nie tak dużo brakowało, by przed pięcioma laty całe pudło obsadzili Polacy.

Inne artykuły o historii Turnieju Czterech Skoczni:

Zimna wojna i gorąca atmosfera – przypadki Maxa Bolkarta

"Przegrał jak kozak!" - jak Stanisław Bobak walczył o podium TCS

W oparach alkoholu - Matti Nykaenen i TCS 86/87

Zwariowany TCS - zwycięstwo w cyklu bez konkursowego podium!

"Poczułem się oszukany" - skandal w TCS 1993/94