Jewgienij Lewkin - trener na wózku inwalidzkim

  • 2017-07-06 19:28

W nocy 10 listopada 2012 roku samochód prowadzony przez Nikołaja Karpienkę, w którym jechali też Aleksiej Pczelincew i Jewgenij Lewkin, miał wypadek. Kierowca nie zauważył auta jadącego z naprzeciwka i próbując uniknąć zderzenia wpadł do rowu. Najbardziej ucierpiał 20-letni wówczas Jewgienij Lewkin uważany w tamtym czasie za największy talent spośród młodych kazachskich skoczków. Wskutek złamania kręgów szyjnych trafił na wózek inwalidzki. Nie załamał się jednak i rozpoczął długą i żmudną drogę w kierunku powrotu do co najmniej częściowej sprawności. Dziś przekazuje swoją wiedzę dzieciom, które w przyszłości chciałyby zawodowo uprawiać skoki narciarskie.

Życiowym sukcesem Lewkina był zloty medal zdobyty podczas Zimowych Igrzysk Azjatyckich w Ałmaatach w 2011 roku. Razem z kolegami z drużyny wywalczył też srebro w zawodach zespołowych. Punktował w konkursach Letniej Grand Prix i Pucharu Kontynentalnego, otarł się też o podium zawodów FIS Cup w Szczyrku w 2008 roku, gdzie zajął ostatecznie czwarte miejsce wyprzedzony przez Piotra Żyłę, Łukasza Rutkowskiego i Grzegorza Miętusa.

Bezpośrednio po wypadku opinie i rokowania lekarzy co do stanu zdrowia Kazacha nie były optymistyczne. - Nasi lekarze nie byli w stanie przedstawić żadnej prognozy - wspominał swego czasu Lewkin - Od razu powiedzieli, że obrażenia są bardzo rozległe i powinienem dziękować, że żyję. Przyznali, że kazachska medycyna jest w tym momencie bezradna, że aby walczyć o powrót do zdrowia, powinienem wyjechać za granicę. Powiedziano mi, że będzie to bardzo długi proces i nie wiadomo czy ten powrót do zdrowia jest w ogóle możliwy.

Były skoczek nie załamał się jednak. Znalazł w sobie ogromne pokłady wewnętrznej siły do walki z przeciwnościami losu. Swego czasu próbował leczyć się Chinach, gdzie przeszedł eksperymentalną terapię, ale tamtejsi lekarze na pewnym etapie wykluczyli możliwość dalszej, zdecydowanej poprawy stanu zdrowia Kazacha. Największą pomoc otrzymał w klinice w Tałdykorganie, mieście położonym w południowo-wschodnim Kazachstanie - W pewnym momencie zrozumiałem, że wszystko jest w moich rękach. To, że lekarz oznajmi mi, że coś jest niemożliwe, nie jest dla mnie ostatecznym wyrokiem. On nie jest Bogiem. Powtarza to, czego nauczono go na studiach, a w rzeczywistości wszystko może wyglądać inaczej. Nie dałbym rady jednak tyle osiągnąć gdyby nie pomoc finansowa, którą otrzymałem. Ogromne wsparcie dał mi Keirat Biekenow i cała federacja narciarska, a także słynny alpinista Maksut Szumajew.

Dziś progres w powrocie do zdrowia jest już u Lewkina zauważalny. - Małymi krokami wszystko idzie do przodu - ocenia swój aktualny stan były skoczek - Od początku było wiadomo, że proces powrotu do zdrowia będzie bardzo długi. Jestem w tej chwili w stanie przejść 15-20 kroków i myślę, że to bardzo dobry wynik. Teraz trzeba iść za ciosem. Myślę, że za rok - półtora będę już w zupełnie innym miejscu.

Jak wygląda obecnie przeciętny dzień Jewgienija Lewkina? - Od rana do obiadu skupiam się na ćwiczeniach fizycznych - próby chodzenia, przysiady, trening na ściance szwedzkiej. Po obiedzie przychodzę do pracy, gdzie dzielę się swoim doświadczeniem z młodymi adeptami skoków. Mam pod swoją opieką wielu utalentowanych skoczków i skoczkiń. Staram się im pomóc w rozwoju. Widzę u nich duży entuzjazm do tego co robią. Praca ta daje mi sporo satysfakcji.



- Uważam, że za sprawą tego wypadku szybko wydoroślałem, zdałem sobie sprawę, z tego jak kruchę jest życie - ocenia Lewkin - Wcześniej sport był całym moim światem i nie myślałem o niczym innym. Wszystko poświęcałem treningowi. Nadal uważam, że zawodowy sport wymaga pełnego poświęcenia, ale wówczas przysłaniał mi wiele aspektów życia. Żyłem tak jakby kariera sportowca miała trwać wiecznie. Po wypadku zacząłem myśleć o własnym rozwoju, o edukacji, o tym by na przykład nauczyć się języka angielskiego. Wcześniej jeździłem 10 lat po Europie i nie chciało mi się go poznać. Byłem leniwy, dziś wiem, że to było głupie (śmiech). Próbowałem się usprawiedliwiać, że muszę skupić się w stu procentach na treningu i nie powinienem tracić czasu na inne rzeczy.

Jewgienijowi Lewkinowi życzymy dużo wytrwałości w walce o powrót do pełnej sprawności oraz sukcesów w karierze trenera.


Adrian Dworakowski, źródło: Prosports.kz/Informburo.kz
oglądalność: (16025) komentarze: (8)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    @Cejot @Cejot

    Zważywszy na to, że przez ten wypadek miał dobre kilka lat przerwy, to jest to bardziej niż pewne, że wypadek miał wpływ na jego formę.

  • Cejot stały bywalec

    Karpjenko jeszcze kilka lat temu potrafił oddawać skoki na pograniczu połowy trzeciej dziesiątki... dzisiaj kaleczy skoki. Może ten wypadek miał wpływ na formę?

  • Domin10 weteran

    szacunek

  • kubsontter początkujący
    @Damins @Damins

    Mój oczywiście również

  • anonim
    @Damins @Damins @chicken

    No Pczelincewowi faktycznie się praktycznie nic nie stało, natomiast o ile u Karpienki obrażenia nie były tak rozległe jak u Lewkina, to jednak on też się długi czas rehabilitował, nie bez powodu wrócił dopiero po niemal pięciu latach.

  • chicken początkujący
    @Damins @Damins

    Karpience i Pczelnicewowi nic się takiego wielkiego nie stało. Obaj skakali jeszcze potem. Pczelnicew zakończył karierę w 2014r a Karpienko w tamtym sezonie wrócił do skakania.

  • Damins stały bywalec

    Wow, ma mój szacunek.
    A jak do wypadku odniósł sie Karpienko? Wiadomo cos? U niego chyba nic wielkiego sie nie stało skoro nawet w tamtym sezonie skakał

  • Lewy444 bywalec

    To smutne...

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl