Austriacy pogrążeni w kryzysie

  • 2018-02-19 04:29

Pucharowy bilans austriackich skoczków w trwającym sezonie to zaledwie cztery podia. Równie marnie prezentuje się w ich wykonaniu klasyfikacja generalna. Łatwo zauważyć austriacką flagę przypisaną do siódmej lokaty, ale by dostrzec kolejne, należy powędrować wzrokiem aż do trzeciej dziesiątki. Czy po braku sukcesów w Turnieju Czterech Skoczni i mistrzostwach świata w lotach przyszedł czas na bezowocne igrzyska?

Przed czterema laty, w Soczi, sytuacja Austriaków była pozornie podobna do tej z dnia dzisiejszego. Podczas konkursów na skoczni normalnej i dużej nie zdołali zdobyć olimpijskich medali. Pomimo indywidualnych niepowodzeń, swoich szans upatrywali w zmaganiach drużynowych. I słusznie. Z Rosji powrócili jako srebrna drużyna, ulegając Niemcom o niecałe trzy punkty.

Nadzieje pokładane wówczas w "drużynówce" były jednak uzasadnione, mimo gorszego występu na dużej skoczni, na której do czołowej "30" zakwalifikowało się jedynie dwóch reprezentantów Austrii. Podczas pierwszego konkursu na obiekcie normalnym wszyscy podopieczni trenera Alexandra Pointneta zmieścili się w najlepszej "piętnastce". Drużyna była również znacznie silniejsza mentalnie. Przewodziło jej dwóch świetnych zawodników - Gregor Schlierenzauer oraz Thomas Morgenstern. Skład zespołu uzupełniali ówczesny triumfator Turnieju Czterech Skoczni Thomas Diethart i Michael Hayboeck, dla którego był to przełomowy sezon – w styczniu 2014 roku po raz pierwszy stanął na podium zawodów Pucharu Świata.

Zarówno w Soczi, jak i w Pjongczangu, do skromnego grona ratującego honor utytułowanej kadry należał właśnie Hayboeck. Po jego fenomenalnym skoku w pierwszej serii sobotniego konkursu, szansa na podium dla Austrii stała się całkiem realna. W ostatecznym rozrachunku do medalu zabrakło ponad siedmiu punktów.

- Na początku byłem zawiedziony. Spóźniłem drugi skok. Próbowałem wykrzesać z niego maksimum, ale zielona linia była zbyt daleko. Później doszedłem do wniosku, że był to mój najlepszy rezultat w tym sezonie, choć z gorzkim posmakiem – mówił tuż po zakończeniu zmagań.

Owszem, szóste miejsce to dobry rezultat, zwłaszcza, jeśli stanowi najlepszy wynik tej zimy. Jednak jak podkreślają austriackie media – na igrzyskach nie ma żadnej wartości.

W drugiej serii skakał również Stefan Kraft. Osiemnaste miejsce nie było zadowalające zarówno dla samego zawodnika, jak i dla kibiców. To w końcu on – lider, najwyżej sklasyfikowany reprezentant Austrii w Pucharze Świata, miał bić się o najwyższe lokaty. Lepszym okazał się Hayboeck, na którego dorobek trwającej edycji Pucharu Świata składają się: kontuzja stawu skokowego oraz związane z nią problemy na początku sezonu, upadek podczas mistrzostw świata w lotach i zaledwie jedno miejsce w czołowej dziesiątce.

- Na pewno nie poszło mi tak, jak sobie to wyobrażałem. Może byłoby trochę lepiej, gdyby warunki wietrzne bardziej mi sprzyjały. Musimy wyciągnąć z tego konkursu wnioski i stanąć w poniedziałek do walki – zapowiada Kraft.

Znamienną była także absencja Gregora Schlierenzauera, który przegrał wewnętrzną rywalizację z Clemensem Aignerem. - Jestem bardzo rozczarowany, jednak takie są prawa sportowej rywalizacji. Moja dyspozycja nie była wystarczająco dobra. Teraz muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by wystąpić w konkursie drużynowym – napisał na jednym z portali społecznościowych.

W zamieszczonym wpisie, Schlierenzauer nawiązał także do ubiegłorocznego światowego czempionatu. - W Lahti zakwalifikowałem się do zmagań na skoczni normalnej, ale z powodu słabej dyspozycji nie wystartowałem w drugim konkursie. Dwa dni później wywalczyłem medal z drużyną.

Wszystko wskazuje jednak na to, że w zestawieniu z poprzednimi igrzyskami, "austriacka analogia" pozostanie na etapie dwóch zawodników w "trzydziestce" podczas zmagań indywidualnych, a w odniesieniu do ubiegłorocznych mistrzostw – chwilowej nieobecności Schlierenzauera. W aktualnej sytuacji bowiem trudno upatrywać dla Austriaków miejsca na podium, a sam powrót do drużyny rekordzisty w ilości pucharowych zwycięstw – niczego mu nie ujmując – prawdopodobnie niewiele zmieni.

Ostatni raz austriaccy skoczkowie powrócili z igrzysk bez żadnego medalu w 2002 r. Najlepszym wynikiem było wówczas piąte miejsce Stefana Horngachera podczas konkursu na dużej skoczni. Piąta lokata jest zarazem najsłabszą, jaką Austriacy osiągnęli w historii zmagań drużynowych na igrzyskach. Niechlubny rezultat przywieźli w 1988r. z Calgary, kiedy po raz pierwszy rywalizację zespołową umieszczono w olimpijskim kalendarzu. Czyżby historia zatoczyła koło i po 30 latach sytuacja miałaby się powtórzyć?

- Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by było lepiej, jednak kiedy to nie działa, każdy dzień jest ciężki. Chowanie głowy w piasek przed poniedziałkowym konkursem byłoby jednak największym błędem - przyznaje Heinz Kuttin.

Czy po jednej z najsłabszych edycji Turnieju Czterech Skoczni ostatnich lat przyszedł czas na jedne z gorszych igrzysk w historii austriackich skoków? Co musiałby zrobić Kuttin, by – parafrazując klasyk – lekiem na całe zło i nadzieją na przyszły sezon nie okazał się nowy trener?


Natalia Żaczek, źródło: Informacja własna
oglądalność: (10834) komentarze: (19)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    @wiatrhula111 @wiatrhula111

    Myślę, że Kuttin to nawet gorzej niż Kruczek. Kruczek przynajmniej Stocha wytrenował na 2 złota IO. A Kuttin? Austriacy pod względem wysokiego potencjału zawodzą na całej linii na IO.
    W Polsce z Kuttinem było dno. Po za tym wpadł w jakiś konflikt z PZN-em. W Austrii też popada w konflikty.
    Dziękujemy za zarąbiste przygotowanie Małysza swego czasu.

  • madrek doświadczony
    @wiatrhula111 @wiatrhula111

    Na pewno nie słabszym od Kuttina.

  • wiatrhula111 weteran

    Skoro Kuttin jest słabym trenerem to jakim trenerem jest Kruczek?

  • Middlebakken początkujący
    Stoeckl, Horngacher, Schuster -

    - sami sobie Austriacy winni, że ich reprezentację trenuje niewłaściwy Austriak. Gdy po Pointnerze wybrali Kuttina, od razu obstawiałem, że problem sam się wygeneruje. Małysz to dyplomata, ale i on dawał do zrozumienia, że Kuttin i jego siłowe metody treningowe pozbawiły go szans na igrzyskach w Turynie - bo przecież nasz Orzeł zawsze potrafił przygotować się do konkretnych imprez, a we Włoszech w 2006 był jak Kraft w Korei w 2018.

  • tomek20 weteran

    Niech tam Tajner szybko szykuje kontrakt dla Stefana na przyszły sezon, bo AUT-y na pewno będą go chciały.

  • dastin84 bywalec
    @Kolos @kolos

    Mniejsza rywalizacja, mniejsze zainteresowanie. Chyba nie chcemy żeby było tak jak w Finlandii? Pustki na trybunach. Profesjonalnie uprawia skoki tylko kilka krajów, trzeba promować dyscyplinę a nie cieszyć się z niepowodzeń.

  • Mc15011 doświadczony
    @Toyminator @ret_ret

    "Prawdziwe dno kryzysu osiągnęli w sezonie 2001/2002, kiedy popikowali na 7. miejsce w PN, a żaden z nich nie znalazł się na koniec sezonu w pierwszej 30. PŚ."

    A na IO w Park City przegrali z Koreą... tak proszę państwa. Z tą samą Koreą którą dzisiaj wręcz zmiażdżyli w wynikach po pierwszej serii.

    No a co do Austriaków to ja już mówiłem o tym od dawna. Kibice austriaccy powinni przygotować Kuttinowi taczkę na finał PŚ w Planicy. Tym bardziej, że kiedy mieli tą złotą generację, wygrywali w sposób niesamowity. Austriacy już wcześnie dobrze skakali ale najpierw przy pomocy naszego trenera, który 16 lat temu potrafił znaleźć lukę w przepisach, jeśli chodzi o kombinezony - ta luka została potem przez FIS zapełniona. No a potem też tak jak powiedział @kolos te wygrane nie były zawsze uczciwe - szczególnie TCS 2011/2012, w którym Hofer i spółka powinna się podać do dymisji. Niestety ale tam było tyle przekrętów, że normalnie brak słów a największą ofiarą tych przekrętów był "prawilny zdobywca dużej KK za sezon 2011/2012" Daiki Ito.

  • RET_RET doświadczony
    @Toyminator @toyminator

    Norwegia była w stanie lekkiej zadyszki już od połowy lat dziewięćdziesiątych, ale wciąż ratowały ich pojedyncze sukcesy, dzięki czemu utrzymywali się w pierwszej piątce PN, powoli osuwając się w dół z ilością punktów. Ale naprawdę głęboki kryzys (choć nigdy tak głęboki, jak obecnie w Finlandii) przyszedł po 2000 r., po wypaleniu się, a potem zakończeniu kariery przez Espena Bredesena i załamaniu się - początkowo pięknie rozwijającej się - kariery Tommy'ego Ingebrigtsena. W sezonie 2000/2001 Norwegia spadła w PN na 6. miejsce i tylko Ingebrigtsen trzymał się jeszcze w szerokiej czołówce. Prawdziwe dno kryzysu osiągnęli w sezonie 2001/2002, kiedy popikowali na 7. miejsce w PN, a żaden z nich nie znalazł się na koniec sezonu w pierwszej 30. PŚ. Ale wtedy kadrę Norwegii objął Kojonkoski i już w następnym sezonie było po kryzysie.

  • Kolos profesor

    No i po co pisać takie artykuły?? Z kryzysu Austriaków należy się cieszyć a nie martwić. Mało się na wygrywali w przeszłości i to nie zawsze uczciwe?

  • RET_RET doświadczony
    Trener

    Również moim zdaniem kryzys u Austriaków jest chwilowy, bo nie strukturalny i najpewniej spowodowany głównie przez trenera kadry. Ewentualnie - trenerów kadry. Piszę w liczbie mnogiej, ponieważ zalążki tego kryzysu tliły się już pod koniec rządów Alexandra Pointnera, który niewiele z tym potrafił zrobić. Ale trudno go nie usprawiedliwiać, i ze względu na wcześniejsze sukcesy, i bardzo trudną sytuację osobistą. Natomiast wybór jego następcy najwyraźniej okazał się pomyłką. Co jest tym większym paradoksem, że obecnie austriaccy trenerzy stoją na czele reprezentacji wszystkich największych rywali Austrii - poza Słowenią (Japonii nie liczę, bo ona sama obecnie wygrzebuje się z kryzysu), a jeden z nich próbuje też uzdrowić sytuację w skokach fińskich. Zastanawia mnie, czy w tej sytuacji austriacki związek jest w stanie jeszcze kogoś wygenerować z własnych szeregów (np. awansować Widhoelzla na pierwszego trenera), czy w przypadku nie zaakceptowania Kuttina na następny sezon nie zacznie się rozglądać, by kogoś ze swoich na powrót ściągnąć z zagranicy. Ponieważ - umówmy się - Mitter jeszcze nic wielkiego w Finlandii nie pokazał, to najbardziej pod tym względem jest zagrożone stanowisko trenera reprezentacji Polski (brak wieloletniego kontraktu, najmniej przyzwyczajony do życia w obcym kraju, bariera językowa, najmniejsze potencjalnie pieniądze i możliwości technologiczne na miejscu). Dlatego polski związek powinien się nastawić na ciężką walkę o Horngachera. I przyznam, że pod tym względem uspokajające wypowiedzi prezesa Tajnera mnie nie uspokajają, bo to jak wiadomo jest wielki ściemniacz.

  • skijumpingexpert profesor

    No niestety nie mogę się zgodzić, że byli w lepszej sytuacji mentalnej, tym bardziej jak na pierwszym miejscu wymienia się Morgensterna który po 2 upadkach zakończył sezon ze strachu, a przy konkursie na skoczni dużej tak się bał oddać skok, że znowu musiał się ratować przed upadkiem..

  • Toyminator profesor
    -

    Każdą reprezentację czekają kryzysy :) Przechodziliśmy to my przez jeden sezon(znaczy przez wieeeele, ale długo był tylko Małysz) Niemcy przechodzili kryzysy, Przypominam że w sezonach od 2000/2001 (wtedy zacząłem oglądać skoki)do 2001/2 Norwegowie praktycznie nie istnieli, i dopiero od sezonu 2002/2003 wyskoczyli z całą mocą ;) Auty tyle lat byli najlepsi, to teraz złapała ich zadyszka.

  • RET_RET doświadczony
    @bardzostarysceptyk @Aaabbbb

    Zamiana byłaby jeszcze gorsza niż transfer...

  • Kierownik_kotlowni bywalec

    W kraju tak silnym narciarsko - z wielkimi tradycjami, systemem szkolenia, infrastrukturalnie, myślą trenerską, ale także finansowo - takie kryzysy mają prawo się zdarzyć, jednak bardzo rzadko trwają dłużej niż sezon-dwa. Odeszło im kilka gwiazd: Morgenstern, kończy już raczej Kofler, wielki specjalista od największych skoczni Koch, przypadki Schlieriego znamy... ale natychmiast wygenerowali erupcję talentu Krafta i sezon 2017 był jego sezonem. Na tegorocznych MŚJ zdobyli medale i indywidualnie, i drużynowo. W pierwszej piątce mieli dwóch zawodników. Leitner i Hoerl, jeśli będą nadal tak się rozwijać, niebawem powinni punktować w PŚ. W CoC niezmiennie mają najszerszą grupę w czołówce. Z takiej grupy zawsze ktoś odpali. Moim zdaniem nie będzie analogii do sytuacji Finlandii.

  • jakledw12 weteran

    REDAKCJO!

    Jest błąd w wynikach Tomka Pilcha na stronie http://www.skijumping.pl/zawodnicy/statystyka_skoczka.php?id=2886&typ=fis_cup&sezon=2017/2018

    Wyniki dla PŚ, mimo że to ma być klasyfikacja wyników Fis Cupu.

  • Aaabbbb profesor
    @Nowyskoczek5 @Nowyskoczek5

    Mają na tą chwilę stabilniejsze zaplecze i przy kwotach narodowych udało się zapunktować, co nie oznacza, że u nich jest jakoś różowo.

  • Nowyskoczek5 profesor
    Nie jest aż tak źle

    Austriacy mają aż 10 swoich skoczków ktorzy punktowali w PŚ . My na przykład mamy tylko 7 .

  • Aaabbbb profesor
    @bardzostarysceptyk @bardzostarysceptyk

    Żeby Twoje słowa o zamianie trenera nie stały się ciałem...No, może nie o zamianie, ale o transferze.

  • bardzostarysceptyk profesor
    Jako stary relatywista ....

    który wszystko uważa za względne i i zależne od konkretnej sytuacji, nie mam zamiaru płakać nad Autami.

    Po1. Ten ich kryzys i osiągnięcia z tego sezony były by zupełnie dobrymi wynikami Polaków w ostatnim sezonie Łukasz K czyli w 2015/16. A więc wcale nie tak dawno. Wystarczyło 1 i 3/4 sezonu i już większość z radością zapomniała ja to było 2 lata temu, ale stary sceptyk sklerozy jeszcze nie ma.

    Po 2. Fakt, straszliwie naciąłem się na Finach. Pamiętam duży artykuł w "Sporcie" przed sezonem 2001/02.
    Tam autor wyraźnie stawiał tezę, popierając argumentami, że są 2 kraje w których skoki traktowane są profesjonalnie. Oczywiście przede wszystkim pieniądze ale też skocznie, trenerzy, masa trenujących dzieci i młodzieży itd. Chodziło oczywiście o Austrię i Finlandię. Ale w Austrii dalej to jest. Kryzys a właściwie kryzysik minie i Austria znowu jak zawsze będzie potęgą. Może wystarczy tylko zmiana trenera reprezentacji.

    Po 3. Oczywiście jeśli chodzi o skoki mam "przechył statystyczny". Ale dziesiątki razy oglądając różnego rodzaju zestawienia i statystyki, które sam zrobiłem i widząc w każdym elemencie olbrzymią przewagę, czasem wielokrotną, Austriaków nad Polakami, nawet dzisiaj po złocie Kamila, bez zastanowienia, od ręki zamienił bym się sukcesami w skokach z Austrią. A gdyby do zamiany sukcesów doszła zamiana bazy (skocznie, trenerzy, ilość skaczących) to taką zamianę wręcz bym świętował.
    O, i taka jest moja prawda.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl