Okiem Samozwańczego Autorytetu: Inaczej niż zwykle

  • 2023-02-21 00:07

Jeśli szukacie analizy zawodów w Râșnovie, mniej lub bardziej mądrych przemysleń, ciekawostek statystycznych, czerstwych żartów - czyli tego, co zwykle - to nie klikajcie w ten link. Chyba, że szukacie tabelek. Tabelki będą. 

Z góry Was wszystkich przepraszam, ale dziś będzie inaczej niż zwykle. Pozwolę sobie wykorzystać licencia poetica charakterystyczną dla felietonistów i popłynę dziś znacznie bardziej, niż zdarza mi się to w innych artykułach z tego cyklu.

Za kilka dni minie dokładnie rok, od kiedy wojska Federacji Rosyjskiej przekroczyły bez wypowiedzenia wojny granice Ukrainy i tlący się od lat w Donbasie konflikt rozbuchały do rozmiarów pełnoskalowej wojny. Tak, to już rok. Pamiętacie tamte uczucia, tamten szok, niedowierzanie, strach, obrazki kolumn pancernych prących na Kijów, czerwone strzałki na mapach, rosyjskich żołnierzy desantujących się na lotnisku Hostomel? Rakiety padające na domy, szkoły, szpitale, ukraińskich cywili próbujących gołymi rekami powstrzymać rosyjskie czołgi i ciężarówki? Pamiętacie reakcje świata? Pamiętacie pierwsze zawody Pucharu Świata w Skokach Narciarskich zaraz po rosyjskiej agresji? Lahti, Finlandia - państwo sąsiadujące z jedną ze stron konfliktu, szare, betonowe skocznie, wielkie emocje pozasportowe. Gdy Kamil Stoch wypowiedział się w tym temacie i zaprezentował swoje przesłanie wypisane mazakiem na nartach, reakcje były różne. "Stop war, better fight in sport". Jedni uważali, że to za mało, za słabo, zbyt ostrożnie, że zabrakło odwagi. Drudzy, że po co się wyrywa przed szereg, niech siedzi cicho jak reszta, "nie mieszajmy sportu z polityką" i inne takie. 

Ja należałem do tych, którzy ten gest uznali za tyleż szlachetny, co trochę naiwny, a w każdym razie czysto symboliczny. Slogan, nie plan. Owszem, czytałem w młodości w różnych książkach - bardziej chyba beletrystycznych, niż naukowych - że były na świecie takie plemiona, które konflikty rozstrzygały w podobny sposób. W imieniu całego plemienia walczył wódz lub jego reprezentant - najlepszy z wojowników. Pojedynek był na śmierć i życie lub do pierwszej krwi i potem pyk - wodopój, sporne tereny łowieckie, rączy mustang lub stado kóz przechodziło z rąk do rąk. Ale żeby tak granica państwowa została ustalona w wyniku walki na pięści, wyścigu lub meczu piłkarskiego? Czysta fantazja, nie? Otóż właśnie nie!

Poprzez żyzne ziemie Wyżyny Południowoszkockej płynie sobie rzeka Tweed, która wpada do Morza Północnego. To właśnie od niej pochodzi nazwa materiału, z którego wytwarza się marynarki, żakiety czy płaszcze. W swoim dolnym biegu stanowi ona granicę angielsko-szkocką. Dziś to granica krajów składowych Wielkiej Brytanii, ale przed Aktem Unii była to przecież granica dwóch niepodległych państw, kiedyś nawet królestw. Granica biegnie środkiem rzeki niemal do jej ujścia, z pewnym dziwnym wyjątkiem. To Ba Green - podmokła łąka na południowym brzegu rzeki o powierzchni trzech akrów, która z jakiegoś dziwnego powodu należy do Szkocji, a nie Anglii. 

A cóż to za dziwny powód? Ha! Sport, proszę wycieczki. Wierzcie lub nie, ale Szkocja wygrała tę łąkę w meczu piłkarskim! Nie, nie chodzi o słynne zwycięstwo Szkotów na Wembley w 1967 roku, ani o pierwszy oficjalny mecz międzypaństwowy z 1872 roku. Trzeba się cofnąć, cóż, troszkę głębiej w przeszłość. Zanim ustalono zasady powszechnie dziś obowiązujące. Do czasów, gdy na terenie Wielkiej Brytanii tradycyjnie rozgrywano mecze zwane "ba" albo "mob football" czyli "futbol tłumny" jak nieco niezgrabnie, ale jednak w sposób dobrze oddający zjawisko, można by tę nazwę przetłumaczyć. Pierwsze takie mecze odbywały się już w VIII wieku. Nie było sędziów, linii, zbyt wielu przepisów w sumie też nie. Liczba zawodników? Grał kto chciał, najczęściej grała wieś na sąsiadujacą wieś, a bramki były ustawione na ich przeciwległych granicach. Kopał, odbijał ręką lub rzucał, każdy kto chciał, pod warunkiem że był mieszkańcem jednej z osad. Faule? Jedynym stałym przepisem był ten, że nie wolno było zabić gracza drużyny przeciwnej. Gra kończyła się pojedynczym golem - gdy piłkę udało się wbić do jednej z bramek. Za pierwsze bramki w historii robiły... balkony kościołów. Grało się na uliczkach miejscowości, placach, polach, łąkach, podwórkach, jak piłka wpadła do wody, grało się w wodzie. Czasem mecz trwał kilka godzin, czasem dzień i noc. Te gry są jeszcze tu i ówdzie kultywowane do dziś jako element tradycji.

W każdy dzień Nowego Roku odbywał się mecz między szkockim miasteczkiem Coldstream a angielskim Wark, położonym na przeciwległym brzegu rzeki Tweed. Pierwsze z tych meczów odbywały się najprawdopodobniej jeszcze w średniowieczu. Miejscowość, która wygrała, otrzymywała na rok prawo do włąsności łąki, położonej na południowym brzegu rzeki, bo było to najlepsze pastwisko w okolicy. Z czasem jednak Coldstream urosło znacznie bardziej niż Wark, zatem Szkoci zawsze wygrywali dzięki przewadze liczebnej graczy. Ba Green już zawsze była szkocka a ostatecznie granicę zatwierdzono jako oficjalną granicę państwową. Da się? Da się.  

Czyż to nie  piękny precedens? Być może jestem jeszcze bardziej naiwnym marzycielem niż Kamil Stoch, ale nie tracę nikłej nadziei, że kiedyś uda się przeforsować taki sposób załatwiania problemów między społecznościami, narodami, może państwami. Tak sobie pomyślałem - prezydent Rosji jest dżudoką, mer Kijowa bokserem. Osobiście nie cierpię MMA, ale taką walkę w klatce to ja bym zobaczył, a Wy? No dobra, spróbujmy być nieco bardziej realistyczni. Dwa państwa mające ze sobą jakiś konflikt ustalają protokół rozbieżności i decydują, jakie tereny, kontrybucje czy warunki polityczne mają być kwestią rozgrywki - dokładnie w ten sam sposób, w jaki ustala się punkty do negocjacji przy zawieszeniu broni lub podpisywaniu aktu kończącego stan wojny. Dzieje się to przy arbitrażu ONZ. Podpisują taki dokument, czyli co konkretnie można wygrać, lub przegrać. Potem wybierają sześć dyscyplin sportowych, przyporządkowują im numery od 1 do 6. Każdy kraj proponuje trzy. Potem ktoś (na przykład przewodniczący ONZ, najstarszy żyjący laureat pokojowej nagrody Nobla, ostatnia Miss Świata, albo kapitan drużyny piłkarskiej, która ostatnio zdobyła Mistrzostwo Świata) rzuca kostką. I dwa kraje rywalizują na boisku, bieżni, w ringu lub na skoczni narciarskiej - co tam wypadło na kostce. Oczywiście wystawiają swoich najlepszych sportowców. I tak rozstrzygają spór. Czy to nie jest lepsza alternatywa, niż iść zabijać i samemu dać się zabijać? Brzmi jak bajka? Tak, jak kompletna bajka. Jak ludzie latający metalowymi maszynami cięższymi od powietrza nie tylko z kontynentu na kontynent, ale do gwiazd, jak przesyłanie głosu i obrazu na odległość, jak zaglądnięcie komuś do brzucha bez jego rozcinania, jak idea kraju nie rządzonego przez ubranego w złotą koronę człowieka, którego władza pochodzi od Boga lub bogów, jak mała biała tabletka, po której przestaje boleć głowa, skok na nartach dłuższy niż 100 metrów. Kompletne bajki, rojenia fantastów, herezje. Niemożliwe.

Bądźmy szczerzy - od czasów wynalezienia broni jądrowej nie było żadnej wojny, który w jakiś drastyczny, ostateczny sposób zmieniła obraz świata. Nie było takiej, która wymazała z mapy jakieś imperium, która zakończyła się aktem bezwarunkowej kapitulacji, rzezią stolicy, anihilacją dużego narodu. W każdym razie nie bezpośrednio. Świat podzielił się na bloki i zawsze ktoś z arsenałem jądrowym ostatecznie stwierdzi, że ma interes, by jakaś wojna się skończyła jakimś tam kompromisem. Skoro i tak nikt nikogo nie rzuci na kolana i nie zgarnie wszystkiego, to czy warto za kilka miast i fabryk ponosić straty idące w setki tysięcy ludzkich żyć? Mówię tu oczywiście o perspektywie zwykłego obywatela, tego, którego decyzją administracyjną można wziąć w kamasze, dać mu w rękę karabin i wysłać do okopu. Nie mówię tu o perspektywie grubych ryb za wielkimi biurkami, którzy pociągają za sznurki i na takim lub innym wyniku konfliktu wygrywają krocie. A i na samym trwaniu zbijają kokosy i robią kariery. Ale jakby nie patrzeć - wojna na Ukrainie też się tak skończy. Nikt nie zgarnie całej puli, każda z zainteresowanych stron będzie miała poczucie niedosytu i nieuniknione stanie się pytanie - to po co było to wszystko? Te wszystkie trupy, ranni, gruzy, traumy, sieroty, wdowy... za ten krzywy kompromis? Za powrót do - mniej-więcej - status ante? Warto było jeść tę żabę?

Im więcej ludzi to to zrozumie, tym większa szansa na to, że kiedyś ziści się naiwne marzenie, koślawe wezwanie, płynący z serca apel wypisany niebieskim markerem na żółtej skokówce. Że ci przy władzy albo sami zmienią sposób postępowania, albo ci rządzeni zawsze będą się w obliczu wojny buntować, przestaną dać się ogłupiać, że za kawałek ziemi, kreskę na mapie i siedem zer na koncie jakiegoś cwaniaka warto jest zabijać i ginąć.

Kamilu, Ty jesteś mądry facet. Stop war, better fight in sport. My tego nie dożyjemy, ale może nasze praprapraprapraprawnuki?

A zawody w Râșnovie? A odbyły się. 

 

Czołówka PŚ 22.02.2023
Lp zmiana zawodnik kraj przybytek pkt. strata1 strata2
1   Halvor Egner Granerud Norwegia 0 1652 0 0
2   Dawid Kubacki Polska 0 1359 293 293
3   Anže Lanišek Słowenia 0 1096 556 263
4   Stefan Kraft Austria 0 1078 574 18
5   Piotr Żyła Polska 0 822 830 256
6      +1 Andreas Wellinger Niemcy 100 743 909 79
7      -1 Ryōyū Kobayashi Japonia 0 704 948 39
8   Manuel Fettner Austria 0 584 1068 120
9   Timi Zajc Słowenia 0 532 1120 52
10     +2 Karl Geiger Niemcy 60 511 1141 21

Matematyczne szanse na Puchar Świata 2022/2023 zachowała czołowa piątka. Wellinger za późno zaczął gonić. Ale Piotrek jakby się jeszcze sprężył... A Granerud wyjechał na Sri Lankę... A nie, on jest Norwegiem, nie Finem...

Poczet Zwycięzców 22.02.2023
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 H.E. Granerud Norwegia 10 1
2 Dawid Kubacki Polska 5 2
3 Anže Lanišek Słowenia 3 3
4 Stefan Kraft Austria 2 4
5 Andreas Wellinger Niemcy 2 7
6 Ryōyū Kobayashi Japonia 2 6

Oligarchia, czy też oligopol. Nie ma zawodników z jednym zwycięstwem, każdy ma co najmniej dwa.

Poczet Podiumowiczów 22.02.2023
Lp zawodnik kraj 1. 2. 3. suma wPŚ
1 Halvor Egner Granerud Norwegia 10 4 1 15 1
2 Dawid Kubacki Polska 5 4 4 13 2
3 Anže Lanišek Słowenia 3 5 2 10 3
4 Stefan Kraft Austria 2 2 5 9 4
5 Ryōyū Kobayashi Japonia 2 2 1 5 7
6 Andreas Wellinger Niemcy 2 1 0 3 6
7 Piotr Żyła Polska 0 1 2 3 5
8 Manuel Fettner Austria 0 1 0 1 8
9 Timi Zajc Słowenia 0 1 0 1 9
10 Žiga Jelar Słowenia 0 1 0 1 16
11 Karl Geiger Niemcy 0 0 2 2 10
12 Daniel Tschofenig Austria 0 0 1 1 11
13 Marius Lindvik Norwegia 0 0 1 1 17
14 Markus Eisenbichler Niemcy 0 0 1 1 15
15 Daniel-Andre Tande Norwegia 0 0 1 1 19
16 Domen Prevc Słowenia 0 0 1 1 20
17 Naoki Nakamura Japonia 0 0 1 1 27

Žiga Jelar wybił Hornowi i spółce marzenia o niemieckim podium w Rumunii.

Polacy 22.02.2023
Lp zawodnik przybytek liczba wPŚ
1 Dawid Kubacki 0 1359 2
2 Piotr Żyła 0 822 5
3 Kamil Stoch 0 423 14
4 Paweł Wąsek 0 131 33
5 Aleksander Zniszczoł 0 89 35
6 Tomasz Pilch 22 30 45
7 Jan Habdas 14 24 48
8 Kacper Juroszek 18 18 51
9 Stefan Hula 0 4 71
9 Maciej Kot 4 4 71

10 Polaków z punktami, ale wiemy jakim okolicznościom to zawdzięczamy.

Bracia 22.02.2023
Lp bracia kraj liczba
1 Kobayashi Japonia 718
2 Prevc Słowenia 550

Tu bez zmian.

Plastikowa Kulka 22.02.2023
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Peter Prevc Słowenia 11,3 21
2 Markus Eisenbichler Niemcy 11 15
3 Arrti Aigro Estonia 10 50
4 Andrew Urlaub USA 8 68
5 Alex Insam Włochy 8 43
6 Michael Hayboeck Austria 6,3 12
7 Decker Dean USA 6 n
8 Kristoffer E. Sundal Norwegia 6 34
9 Ryōyū Kobayashi Japonia 6 7
10 Anders Fannemel Norwegia 5 71
11 Rok Masle Słowenia 5 67
12 Markus Mueller Austria 5 63
13 Kacper Juroszek Polska 5 51
14 Władimir Zografski Bułgaria 5 37
15 Aleksander Zniszczoł Polska 5 35
16 Gregor Deschwanden Szwajcaria 5 32
17 Clemens Aigner Austria 5 30
18 Philipp Aschenwald Austria 5 28
19 Constantin Schmid Niemcy 5 24
20 Jan Hörl Austria 5 13

A tu zmian sporo a najważniejsza taka, że Andrew Urlaub od razu wskoczył na czwarte miejsce.

Ceterum autem censeo notas style esse decedam.
***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (13200) komentarze: (90)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor
    @MarcinBB

    Tu, jak rozumiem sugerujesz, że cała Warszawa powinna co najwyżej powalczyć jak Praga?
    Nie, bo oczekiwano wśród aliantów, że otworzymy drogę Armii Czerwonej. Niemcy bardzo mocno obsadzili Wisłę. Na Pradze było wiadomo, że Sowieci lada moment wkroczą. W lewobrzeżnej Warszawie wiedziano, że Niemcy bardzo umocnili przeprawy, więc bez "dywersji" Sowietom będzie ciężko. I Stalin to wiedział, ale sobie pograł i z nami i z USA/GB. Nawet lotnisk nie otworzył dla sojuszniczych samolotów.

  • Arturion profesor
    @MarcinBB

    "Los Polski, o czym doskonale wiemy, został ustalony już na konferencji teherańskiej pół roku przed wybuchem powstania. W Jałcie tylko dopracowano szczegóły".
    Tak, masz rację. Ale do wybuchu powstania parł nie tylko Stalin, także Roosvelt i Churchill. Gdyby nie wybuchło, Stalin zrobiłby z AK kolaborantów, co zresztą próbował zrobić i tak. Prawie wszyscy polscy dowódcy wiedzieli, że straty będą olbrzymie. Wiedzieli też, że tu nie ma wyjścia. Zresztą liczono początkowo, że Stalin to wykorzysta, do przyśpieszenia ofensywy. A on, jak wiemy, po zajęciu Pragi, zatrzymał się i radośnie patrzył na dymy nad stolica Polski. Chciał tego od początku... Nabrał pozostałych aliantów. Nas nie bardzo, ale... Nie mieliśmy wyjścia.
    Dziś pozostaje cześć dla bohaterów walki i powstrzymanie się od analiz celowości tego Czynu.

    "Owszem, nie odmówiłbym Ojczyźnie i jestem całym sercem a także przede wszystkim umysłem za Ukrainą."
    Masz mój szacunek.

  • MarcinBB redaktor
    @Arturion

    >>Sam pisałeś wcześniej, że: "To było karne, zdyscyplinowane i obywatelskie wojsko a nie jakaś banda narwańców." Więc czemu tak słabo poszło?>Ad2. - Tam zbliżali się Sowieci jasne było, że na Pradze nie ma sensu walczyć.

  • MarcinBB redaktor
    @Arturion

    "Jak często lubię publicystykę Zychowicza, tak "Obłęd`44" uważam za szkodliwą książkę."
    Mówimy o publicystyce historycznej. Jeśli coś jest oparte na faktach, to dla mnie kwestią zupełnie drugorzędną jest to, czy to jest "szkodliwe" czy nie. Najważniejsze - czy jest prawdziwe.
    A jeśli ta książka ma kogoś wyleczyć ze "strzelania do wroga brylantami", podejmowania błędnych i tragicznych w skutkach decyzji oraz celebrowania porażek, to jest potrzebna i pouczająca. Jako naród nigdy nie odniesiemy sukcesu, jeśli będziemy uważać, że zwycięstwo polega umieraniu za sprawę i ponoszeniu katastrofalnych klęsk. Cały świat doskonale wie, że jak to zgrabnie ujął generał Patton, "Celem wojny nie jest śmierć za ojczyznę, ale sprawienie, aby tamci s.....e umierali za swoją". Chyba tylko Polacy wciąż uważają, że jest na odwrót.
    "Powstanie wybuchnąć musiało, bo gdyby nie wybuchło, to w efekcie nikt w rozmowach pokojowych z nami nie liczyłby się."
    Aaaa, a ponieważ wybuchło, to się liczyli? Los Polski, o czym doskonale wiemy, został ustalony już na konferencji teherańskiej pół roku przed wybuchem powstania. W Jałcie tylko dopracowano szczegóły. A Zychowicz ten aspekt dokładnie opisał.
    Owszem, nie odmówiłbym Ojczyźnie i jestem całym sercem a także przede wszystkim umysłem za Ukrainą.

  • Arturion profesor

    A sam felieton z tych bardziej przeze mnie lubianych. :-)
    Tu mi się przypomniało [źródło: jakiś program sportowy za komuny ;-:],
    ż w tym dawnym footbolu była zasada, że nie można mieć przy sobie noży, pałek i innych narzędzi. można było złamać komuś rękę, czy nogę, ale wyłącznie własnymi siłami. Przy czym zasadą było przepychanie piłki do bramki na końcu miejscowości przeciwnika (niekoniecznie wsi, bo i miasta tak się bawiły), a nie samego przeciwnika. W praktyce... Przypominało to ustawki kiboli (przy czym raczej bez "bejsboli"). ;-)
    I oby zawsze było tu miejsce na garść poważnych refleksji.
    Pozostaję z szacunkiem dla autora i komentujących.
    @kubilaj2 - będą z Ciebie ludzie*. :-)

    PS. Przepraszam użytkowników, którzy chcieli tylko o skokach porozmawiać.

    *- w każdym razie jest szansa. ;-)

  • Arturion profesor
    @MarcinBB

    1. "Powstanie poniosło całkowitą klęskę już pierwszego dnia bo AK nie zdobyła ŻADNEGO zaplanowanego celu o znaczeniu strategicznym a decyzja by dalej wegetować na opanowanych terenach które nie miały żadnego operacyjnego znaczenia była z punktu widzenia wojskowego bezsensowna".
    2. "Najlepszą oceną sytuacji wykazał się dowódca okręgu Praga który rozpuścił oddziały i kazał wydostać się żołnierzom z miasta na własną rękę."
    3. "Decyzja o wybuchu powstania była jedną z najgorszych w historii Polski."

    Tak na koniec:
    Ad1. - Sam pisałeś wcześniej, że: "To było karne, zdyscyplinowane i obywatelskie wojsko a nie jakaś banda narwańców." Więc czemu tak słabo poszło?
    Ad2. - Tam zbliżali się Sowieci jasne było, że na Pradze nie ma sensu walczyć. Powstanie tam było symboliczne.
    Ad3. - Nie ma zgody. Była jedyną możliwą. Choć tragiczną w skutkach. I podejmujący ją, wiedzieli o tym.

    Na tym kończę, bo czas szykować się... :-)

  • Arturion profesor
    @MarcinBB

    Jak często lubię publicystykę Zychowicza, tak "Obłęd`44" uważam za szkodliwą książkę.
    Dlaczego szkodliwą? Pisaliśmy o tym wcześniej, nie tylko my.
    Powstanie wybuchnąć musiało, bo gdyby nie wybuchło, to w efekcie nikt w rozmowach pokojowych z nami nie liczyłby się.
    Jakoś Zychowicz ten aspekt pomija.
    A prawda, zdaje się sądzisz, że "Bór" powinien wyzwać Bacha-Zelewskiego na pojedynek? Jeśli w jeździe konnej, pewnie by wygrał...
    Ostatnio ten artykuł czytałem polecam: https://www.rp.pl/wydarzenia/art1101351-63-dni-walk-w-stolicy-jaki-byl-sens-powstania-warszawskiego
    W zasadzie mamy podobne poglądy, ja mniej idealistyczne (czytaj: pacyfistyczne), nie ma sensu by różniły nas detale, gdy i nas Ojczyzna może poprosić o pomoc... Odmówimy?
    Niektórzy może tak. Ja pójdę, nawet z karabinem, choć lat mam 59 i chorób kilka na karku. Są sprawy ważne i ważniejsze.
    Jestem całym sercem za Ukrainą i za tym, by pokój był wyłącznie na zasadzie kapitulacji Rosji.
    Pewnie ty też. "Nie widać końca sporom..." I pewnie długo nie będzie widać.

  • Mucha125 profesor
    @Karpp

    Przez to że wprowadzili konkurs dla kobiet na dużej skoczni oraz drużynówkę kobiet ograniczyli liczbę treningów. Chyba nawet tutaj był o tym artykuł.

  • MarcinBB redaktor
    @Arturion

    Nie kupuję takiej narracji. "Powstanie wybuchnąć musiało". Bo co? Jakiś mistyczny determinizm historyczny?
    Wojna to zaplanowane działanie człowieka, nie katastrofa naturalna. Operacje wojskowe są planowane, przygotowywane, organizowane i rozpoczynają się na rozkaz. Tak działa wojsko.
    Musiało? Wprost przeciwnie. Nigdy nie powinno. Przez bardzo długi czas plan Burza zakładał, że stolica z walk będzie wyłączona z oczywistych względów. Właśnie po to, by oszczędzić miasto i mieszkańców. Decyzja o włączeniu Warszawy była idiotyczna i zbrodnicza co głośno mówił i Sosnkowski (naczelny wódz!) i Anders i wielu innych.
    Jeszcze końcem czerwca z Warszawy na Wileńszczyznę i Lubelszczyznę wysłano gross uzbrojenia i amunicji z warszawskich zbrojowni (80% wszystkich pistoletów maszynowych!) bo potrzebowały ich tamtejsze oddziały AK. Więc wtedy nikt na serio jeszcze nie planował powstania w stolicy. Plan (nierealistyczny) opracowywano na chybcika pod presją czasu na kolanie.
    Sam pisałeś że niektóre oddziały nie dostały wcale broni a magazyny odkrywano jeszcze po wojnie. To pokazuje skalę chaosu wywołanego pochopnymi decyzjami.
    Powstanie poniosło całkowitą klęskę już pierwszego dnia bo AK nie zdobyła ŻADNEGO zaplanowanego celu o znaczeniu strategicznym a decyzja by dalej wegetować na opanowanych terenach które nie miały żadnego operacyjnego znaczenia była z punktu widzenia wojskowego bezsensowna.
    Najlepszą oceną sytuacji wykazał się dowódca okręgu Praga który rozpuścił oddziały i kazał wydostać się żołnierzom z miasta na własną rękę.
    Decyzja o wybuchu powstania była jedną z najgorszych w historii Polski.

  • Arturion profesor
    @MarcinBB

    Patrzysz optymistycznie.
    1. Walczyć chcieli wszyscy, więc wezwanie do walki ze strony AL mogło paść na podatny grunt, gdyby AK jeszcze raz przełożyła wybuch. Wyglądało, że Niemcy są w odwrocie i wystarczy tylko ich "aresztować". Wiemy, że tak nie było i właśnie do Warszawy zmierzały nowe dywizje. Przybyły po paru dniach walk. Parę rozkazów było idiotycznych - atak na mosty (bo tam Niemców było sporo i to bardzo dobrze uzbrojonych) i na Okęcie (bo nie było de facto kim atakować).
    2. Przywództwo AL było zaskoczone, bo nie mieli szczegółowych wytycznych z Moskwy. Przystąpili bez nich, czego niektórzy potem pożałowali (m.in. Gomułka). Tu warto poznać wspomnienia późniejszego gen. Edwina Rozłubirskiego (wtedy "Gustawa"), później PRL-owskiej 6. Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej. Swoje partyzanckie wspomnienia zawarł w książce "Goście o zmroku". Skądinąd był chyba wykonawca wyroku na braciach Mołojcach, ale nigdy tego nie potwierdził, choć i nie zaprzeczył.
    3. Książki, które podajesz są wartościowe.
    Ja na razie dam link: https://www.1944.pl/artykul/powstanie-warszawskie,4736.html
    Tu chodzi mi o sam początek.
    O planach wywołania powstania przez komunistów czytałem prasie 10-15 lat temu. Może to była "Rzepa", może co innego, nie pamiętam. Ale utkwiło mi to. Generalnie częściej czytam wspomnienia, niż opracowania. Z nich wynika, że Powstanie wybuchnąć musiało, więc racjonalizowanie jego sensu, nie ma sensu.

  • MarcinBB redaktor
    @Arturion

    Ale to że walki wybuchły przed godziną W to było efektem tego, że przemieszczające się na stanowiska wyjściowe już uzbrojone oddziały natykały się na niemieckie patrole i były atakowane albo musiały zaatakować, by się przebić. To już było po wydaniu ostatecznego rozkazu gdy wszyscy wiedzieli, że już nie zostanie odwołany bo to było fizycznie (czasowo-logistycznie) niemożliwe.
    Nie dlatego, że ktoś podjął samodzielną decyzję.
    A skąd niby wiemy, że AL by ogłosiła powstanie?
    Jaki historyk postawił taką tezę? To są co najwyżej niczym nie poparte spekulacje. Przecież przywództwo AL zostało wybuchem Powstania zaskoczone i zdezorientowane. Przyłączyli się dopiero po kilku dniach.
    I kto by niby ich posłuchał? Przecież to było w Warszawie kilkaset osób których nikt nie znał, nikt nie poważał, nikt nie słuchał. Ludzie nastawieni patriotycznie słuchali przedstawicieli rządu w Londynie a nie jakichś marionetek Stalina. Gdyby Bór wydał rozkaz, żandarmeria AK by ich rozbroiła i aresztowała jako prowokatorów. AL w Warszawie miała pięć pistoletów maszynowych i zapas amunicji na 10 minut. Mogliby kilka patroli w jakiejś dzielnicy co najwyżewj rozbroić i "Powstanie" by się skończyło zanim większość warszawiaków by się o nim w ogóle dowiedziała.
    Jestem po lekturze "Wielkiej Księgi Armii Krajowej", "Obłędu '44", kilku pomniejszych publikacji i kończę właśnie "Powstanie '44" Daviesa. Twoje hipotezy nie znajdują poparcia w tym, co przeczytałem.

  • MarcinBB redaktor
    @Arturion

    Racja. Miałem napisać "udzielnych królestw" ale zjadło mi "udzielnych" i faktycznie jakoś niezgrabnie wyszło.

  • Arturion profesor
    @MarcinBB

    No i nie masz racji. Walki tu i ówdzie wybuchły przed godziną "W". Sztabowcy we wspomnieniach piszą, że musieli się oganiać od żołnierzy, który z niecierpliwością wyczekiwali rozkazu.
    I jeden detal. Wiemy już, że gdyby AK nie ogłosiło powstania, zrobiłoby to AL. Stalin do powstania nawoływał. Dopiero, jak wybuchło, zmienił narrację. To wszystko już jest opisane i ciągle nowe publikacje powstają.
    A w dodatku z tym "planowaniem"... Część oddziałów nie dostała broni. A były magazyny, które odkryto dopiero po wojnie (ale to inna para kaloszy).

    "To było karne, zdyscyplinowane i obywatelskie wojsko a nie jakaś banda narwańców." - Odsyłam do Józefa Mackiewicza, zwłaszcza "Nie trzeba głośnio mówić".

  • Arturion profesor
    @MarcinBB

    No więc pojęcie "zemsty", jako pozytywnego motoru działań kogokolwiek, raczej wszyscy dyskutanci wykluczają.
    Ale pewnych kwestii nie można racjonalizować. W jednostkowych przypadkach i zemsta jest zrozumiałym motorem działań. Tak człowiek ma. I ten, któremu rodzinę okrutnie mordują, i ten, który tylko czyta o nieszczęściu innych. Na razie Słowacki nas w aniołów nie przerobił...

  • MarcinBB redaktor
    @Arturion

    Bzdura. Trzeba mieć pogardę dla polskiego żołnierza, by tak twierdzić. To było karne, zdyscyplinowane i obywatelskie wojsko a nie jakaś banda narwańców.
    Pierwszy alarm bojowy i zbiórkę oddziałów zorganizowano 27 lipca, a 28 lipca odwołano.
    I co? Żołnierze karnie oddali broń magazymierom i rozeszli się do domów.
    Jeśli jakiś generał po wojnie tłumaczył się "musiałem wydać rozkaz bo inaczej ludzie sami by powstanie wywołali" to po pierwsze obraża żołnierzy, dla których w zdecydowanej większości rozkaz był święty, po drugie wystawia sobie fatalne świadectwo, bo co to za wódz, którego nie słucha wojsko a po trzecie bredzi. Jak by wybuchło? Bez planów? Bez oficerów? Bez broni? Tylko magazynierzy wiedzieli gdzie są jej skrytki dla poszczególnych rejonów a to byli absolutnie zaufani ludzie, przedwojenni oficerowie WP, doskonale wyszkoleni w Wielkiej Brytanii cichociemni.

  • Arturion profesor
    @kubilaj2

    Gdzie tutaj cię tak nazwałem?
    Zresztą, co do Ciebie, waham się. :-)
    Co do "czeskiej drogi", to śmiem wątpić, czy wypadli lepiej.
    Stracili ducha, więc z niego szydzą. A potężne ofiary za swoją sprawę, to złożyli ostatnio na początku XVII w. Fakt, że stracili wtedy elitę, jak my po II wojnie światowej. Ale u nas "chamy" potrafiły się częściowo uelitarnić. U nich zbudowano "kult zdrowego chama".

  • MarcinBB redaktor
    @dervish

    A skąd wiesz, kto wymyślił ten slogan?
    To, że obrońcy walczą w wojnie sprawiedliwej jest oczywiste, ale tego samego sloganu używają popi wysyłając na front rosyjskich sołdatów.
    Oczywiście że to tylko slogan. Wielu ludzi w niego wierzy i wielu umiera wierząc. A potem ich strona albo wygrywa albo przegrywa. Albo zawiera zawieszenie broni na kilka lat by potem walczyć znowu. Wierzą w ten slogan ci co się bronią i ci którym wmówiono że trzeba zdenazyfikować, zdesatanizować i zdeazamerykanizować "chochołów".
    Zemsta nakręca tylko spiralę nienawiści a ludzie są naprawdę bardzo różni i myślą na różne sposoby. Najbardziej cenię postawę opisaną tymi słowami - najlepszy żołnierz to nie ten który walczy dlatego, że nienawidzi tego, kogo ma przed sobą. Tylko dlatego, że kocha tych, których ma za sobą.

  • kubilaj2 weteran
    @Arturion

    Naprawdę? To, że się w czymś nie zgadzam, nie upoważnia mnie do nazywania mnie "ruskim trollem"
    Aha - i jeszcze co do czeskiej drogi, po prawie 80 latach można stwierdzić, że Czesi wypadli dużo lepiej na tym aniżeli Polacy.

  • Arturion profesor

    @MarcinBB i @AdrianD
    Wasze humanistyczne przekonania bardzo mi się podobają, ale są nierealistyczne. Ciągle żyjemy i zawsze żyliśmy w "wieku żelaznym", nawet w "epoce kamienia" czy też "brązu". A wiek "złoty" i "srebrny" to tylko legendy, które pozwalają mieć nam nadzieję na lepszą przyszłość... A ta nie nastąpi. Raczej.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Czy by przelali czy nie rezultat byłby ten sam. Najpierw przelewali i weszli Niemcy, później przelewali i weszli Ruscy, a i tak wszelkie decyzje zapadały na konferencjach pokojowych, decydowali przywódcy ZSRR, USA i Wielkiej Brytanii. Granice ustalił Stalin, wrzucił nas w swoją strefę wpływów na 50 lat, a to, że my walczyliśmy w Anglii, Włoszech i Francji każdy miał w dvpie.

  • Arturion profesor

    Uwaga do felietonu:
    "kiedyś nawet królestw". Otóż Szkocja NADAL jest królestwem. Karol III jest królem Anglii i Szkocji. Nie jest Księciem Walii, bo ten tytuł w wyniku, chyba jeszcze średniowiecznych, porozumień przypadł następcy tronu Anglii (nie Szkocji, ani Wielkiej Brytanii).

  • Arturion profesor
    @dervish

    Cóż, on jest pewnie zwolennikiem "czeskiej drogi" i uwielbia Szwejka (skądinąd i ja bardzo tę powieść lubię). A, że to droga do upodlenia, rozumieć nie chce.

    Strawestuję nieśmiertelnego Kisiela, "moje typy": @Pavel, @Hazard, @Kubilaj2.

  • Arturion profesor
    @ZXCVBNM_9999

    G. prawda. I tak by wybuchło, choćby go nie ogłoszono. Np. Bór-Komorowski był przeciw...

  • dervish profesor
    @Pavel

    Gdyby w Polsce zwyciężył twój punkt widzenia, gdyby zabrakło tych którzy byli i są gotowi oddać za Polskę życie i gdyby Polacy nie przelali morza krwi za Ojczyznę walcząc również na obczyźnie" o wolność waszą i naszą" Polski już by nie było.
    Rozumiem, że Tobie to zwisa. Najważniejsze, że ty byś sobie mógł żyć tak jak żyjesz i przeżył w spokoju swoje statystyczne 80 lat, a czy byś na tę chwile był obywatelem Kacapii czy Niemiec to bez różnicy, ważne by żyć aby żyć.

    To samo dotyczy Ukrainy. Gdyby w zeszłym roku nie postawiła się Putlerowi Ukrainy już by nie było i wojny także, a Ukraińcy staliby się obywatelami Kacapii. Kto wie czy Putler nie porozwoziłby ich po Syberii w celu rozwodnienia w ruskim żywiole żeby mieć pewność ze ukraiński naród nie odżyje. Kacapy już to przećwiczyli z Polakami, wtedy na szczęście się przeliczyli. A że tak mogłoby być niech świadczy los Tatarów krymskich. Z Ukraińcami zrobiliby to samo tylko w większej skali.

    Już to robią z ukraińskimi dziećmi które masowo wywożą w głąb Rosji w celu rusyfikacji. Są w tym sprawniejsi od Hitlera.

  • Mucha125 profesor
    @Adrian D.

    Ja osobiście myślałem że wojny na skale światowa nie będzie. Osobiście nie wierzę że skończy się to pokojowo. Największy zbrodniarz od czasów II wojny otworzył wielka puszkę Pandory. Od 1945 roku do 2014 roku panował na świecie względny pokój światowy mimo, że były dwa giganty. Walczyły one ze sobą na różnorodne sposoby najczęściej względnie pokojowe, ale ze skutkami szkodliwymi dla społeczeństw czerwonej kurtyny. Sportowo, technologicznie, wyścig kosmiczny, wojny poza granicami dużych i poważnych państw, propagandowo, kulturowo itd. Putin co zrobił to olbrzymia hańba. Robił dokładnie to co robił Hitler, ale wiem jedno ON TO PRZEGRA. Jak ten co zaczął II wojnę teraz on podąża za nim krok w krok, ale przy drodze usłanej ciałami i całą rzeką krwi.
    Czy możliwe że w przyszłości będzie pokój? Ja w to wierzę, ale niestety trzeba będzie długo czekać. Jeśli były już parę wojen bardzo okropnych w ciągu paru wieków i nadal historia się powtarza to można by wysnuć wniosek, że dopiero za kolejne setek lat może będzie świat bez wojen.
    Życie jest krótkie i ciężkie to czemu ludzie robią takie rzeczy? Przecież można walczyć w grach, sportach, naukowo... A nadal człowiek stosuje najbardziej brutalne metody jak wojna i propaganda, która wpycha do serc ludzi nienawiść do drugiego człowieka do takiego stopnia że potrafi go zabić bez powodu(a tylko wymyślonego!)
    PS. Najgorsze w tym, że cywilizacja taki postęp osiągnęła, a nadal moralnie czy społecznie jest na etapie dość prymitywnym i nawet to mowa o krajach zachodnich, gdzie przemoc psychiczna/ fizyczna jest nadal akceptowalna.

  • Pavel profesor
    @dervish

    To czy umarłeś w słusznej czy nie słusznej sprawie nic nie zmienia, jesteś tak samo martwy. Została pusta skorupa rzucona do losowego dołu. Dostałeś te 80 lat istnienia i głupotą jest je tracić z takich czy innych pobudek, jak masz wybór to lepiej żyć i te życie tak spożytkować, abyś nie był kolejny bezimiennym bohaterem, rzuconym na śmierć w imię wyższych wartości wygenerowanych przez rządzących.

  • dervish profesor
    @MarcinBB

    Zadajmy to pytanie kacapowi umierającemu właśnie na Ukrainie i Ukraińcowi który umiera za Ojczyznę i za swoich bliskich, ze świadomością, ze oddaje życie za ich przyszłość lub że udało mu się w jakiejś mierze pomścić ich śmierć.

    Jeden będzie widział bezsens swojej śmierci a drugi umrze w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, wobec ojczyzny i bliskich i że jego śmierć miała sens. Uważasz, że wspomniani wcześniej polscy bohaterowie umierali z okrzykiem "Niech żyje Polska" dlatego, że ktoś im tak kazał albo z poczuciem żalu, że zamiast bezpiecznie dekować się i współpracować z najeźdźcą czy okupantem walczyli licząc się z tym że cena może być ich własne życie?

    Czy w obliczu zagrożenia dla własnej rodziny będziesz stawiał na szalach swoje i jej życie i zastanawiał się czy warto będzie umrzeć za jej bezpieczeństwo albo pomścić śmierć bliskich?

  • dervish profesor
    @MarcinBB

    To nie zostało wymyślone przez tych co wysyłają ludzi na wojne by walczyli, a na pewno nie przez tych którzy toczą wojnę obronną.
    Żołnierze biorą udział w wojnie sprawiedliwej lub niesprawiedliwej. Ukraińcy nie umierają bo im się tak podoba. Walcza bo zmusił ich do tego wróg. Oddają zycie w obronie swoich żon, matek , dzieci i w ogóle wszystkiego co im najdroższe.

    To żaden slogan. Nie tak dawno było dosyć głośno o młodym żołnierzu który z własnej inicjatywy pozostał na jakiejś przeprawie by ja wysadzić wraz z sobą i przeszkodzić kacapskiej kolumnie.

    A ci co juz stracili kogoś bliskiego albo nawet wszystkich najbliższych? Ci tym bardziej chcą ich pomścić a nie mysleć tylko o tym, że mieli szczęście i trzeba tego szczęścia przypilnować. Nie narażać życia i unikać wojny i wszystkiego co z nią związane.

  • MarcinBB redaktor
    @Adrian D.

    Nadzieja w tym, że postęp będzie coraz bardziej zagłuszał w nas atawizm a masy coraz rzadziej będą oddawać władzę nad państwem i własnymi umysłami psychopatom.
    A przekierowywanie chęci dominacji, rywalizacji z czystej przemocy na sport, szukanie tam ujścia tkwiącej w nas agresji, to naprawdę sensowny kierunek. Nie gorszy, niż dominacja gospodarcza. Weź sobie za przykład niemiecki fussbalpatriotismus, który narodził się ledwie w dekadę po upadku III Rzeszy. Weź pod uwagę jak USA i ZSRR walczyły na liczbę medali podczas tylu Igrzysk Olimpijskich zamiast zrzucać na siebie bomby jądrowe. Przecież to się dzieje nadal. Po co Putin zbudował potężny państwowy system szprycowania sportowców? Po co chińskie genseki hodują już dwulatków na zapaśników i gimnastyczki? Bo dyktatorów osobiście jarają świecidełka na wstążeczkach? Nie, bo zwycięstwa sportowców z flagą na piersi to też ważny element budowania mocarstwowości państwa. Tak samo jak organizacja wielkich imprez w swoim kraju. Sport to też dla wielu sybstytut wojny.
    Moim zdaniem ludzkość może się obecnie znajdować na pierwszych stopniach długiej i mozolnej drogi do tego, co Kamil Stoch napisał na nartach. Im więcej ludzi w to uwierzy, im więcej ludzi będzie głośno o tym mówić, tym większe prawdopodobieństwo, że kiedyś się może udać. I niech się nawet szprycują, niech wygrywają oszuści, to przecież lepsze, niż sypanie ludziom na głowy bomb burzących, rakiet sterowanych, dronów urywających głowy i kaset z fosforem.

  • MarcinBB redaktor
    @ZXCVBNM_9999

    Rozumiem, że zgubiłeś jedno zero ;-)

  • MarcinBB redaktor
    @dervish

    "Dla mnie wszyscy są zwycięzcami" to piękne i szlachetne z Twojej strony. Ale ważniejsze jest raczej czy zwycięzcą czuje się ten, co właśmie umiera. Albo ten co stracił całą rodzinę, obie nogi i życie, które wiódł przed wojną.

  • MarcinBB redaktor
    @dervish

    "Ci którzy oddali..." To taki ładny slogan, ale niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Został wymyślony przez ludzi pragnących zagłuszyć swoje sumienia a chętnie jest używany przez tych, co wysyłają innych na śmierć a sami nie zamierzają nadstawiać karku.
    Żołnierz wykrwawiający się w błocie, próbujący upchnąć w jamie brzusznej wyłażące na wszystkie strony jelita raczej nie czuje się zwyciezcą. Nie wypowiadam się autorytatywnie, ale na tyle starcza mi wyobraźni.

  • MarcinBB redaktor
    @Karpp

    To zapewne wynik większej liczby konkursów, kiedyś w ogóle startowali tylko panowie. Więc jest mniej czasu na treningi.

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    @Pavel

    Np. Powstanie Warszawskie. W gruncie rzeczy fatalna decyzja która doprowadziła do katastrofy.

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    @Adrian D.

    Nie do końca. Na ogół tak. Ale zauważ ile wojen kinetycznych są prowadzone proxy między krajami osi zła czyli np. Rosja, Chiny, a zachodem. Niestety, nasze społeczeństwo przywykło do spokoju i dobrobytu, ale widmo klasycznej wojny wisi cały czas. Niewiele potrzeba by wywrócić stolik geopolityczny co ruszy lawinę zdarzeń. Wojna gospodarcza jest między krajami cywilizowanymi, te niecywilizowane, wychowywane w propagandzie zawsze będą dążyć do siły bezpośredniej i działań militarnych.
    A taka rosja to efekt ponad 100 letniego niewolnictwa.

  • Adrian D. redaktor
    @Adam90

    Naprawdę "w kółko" piszemy o wojnie? Nie mam takiego odczucia.

  • Skoczek72 bywalec
    @Adam90

    "Raczej", to się uśmiałem. :)))

  • Adam90 profesor
    @Adrian D.

    No chodzi o to ,ze pisanie w kółko o wojnie nic nie da, ale jak chcecie jak cos nie zabraniam zeby nie bylo :).

  • Adrian D. redaktor
    @Adam90

    Nie rozumiem.

  • cuba libre bywalec

    o ile dobrze pamiętam to ta niby wojna zaczęła sie w 2014

  • Adam90 profesor
    @Adrian D.

    No dobra, ale juz o tej wojnie musicie pisać cały czas ??
    I tak raczej nikt was nie posłucha

  • Wojciechowski profesor
    @MarcinBB

    Wybory 2010 aż takich kontrowersji nie budziły, poza frustracją „pięknej Julii” niewiele wskazuje na to, żeby to ona, a nie Janukowycz, wybrali tamte wybory.

    Tu jest inna rzecz – Janukowycz i jego obóz wcale nie było tak jednoznacznie promoskiewscy i jednocześnie antyzachodni. To było znacznie bardziej zniuansowane, on mimo wszystko dość mocno lawirował. Przecież umowę stowarzyszeniową z UE negocjował właśnie Janukowycz i to dopiero nagłe jej porzucenie (zapewne pod szantażem Putina) wywołało cały dym w 2013/2014.

  • Pavel profesor
    @Adrian D.

    Całe szczęście, że nowoczesne kraje przeszły na model walki o wpływy poprzez dominację gospodarczą, "walka o ziemię" to archaizm w nowoczesnym świecie ;)

  • Pavel profesor
    @dervish

    Dla kraju to bohaterowie, ale jako jednostki przegrani, umarli, zniknęli, tyle. Ta dyskusja sięga zbyt głębokich fundamentów, aby było tu pole do wymiany argumentów, zbyt bardzo kocham życie, aby cokolwiek mnie przekonało, że warto je tracić. Takie podstawowe wartości.

  • Adrian D. redaktor

    Idea piękna, każdy manifest pacyfizmu jest mi bliski.

    Ale jako życiowy pesymista nie widzę dla naszego gatunku wielkiej nadziei. W prowadzeniu wojny chodzi o atawizm, tkwiący w ludzkiej naturze od czasu, gdy zeszliśmy z drzew. Poszerzanie swojego terytorium za pomocą siły i przemocy jest od zawsze niezbywalną i immanentną cechą jednostek psychopatologicznych odziedziczoną po odległych przodkach. Wydaje się, że nie ma na to panaceum. Nie jest przypadkiem, że spośród 24 gatunków człowieka odkrytych do dziś, przetrwał tylko jeden. Choć tu akurat celowo trochę upraszczam sprawę.

  • kubilaj2 weteran
    @dervish

    Powstań... Ja nie mogę.
    Dało nam to coś prócz zburzenia Warszawy i śmierci ponad miliona osób?(dla porównania - straty III Rzeszy to coś koło 2 tysięcy)
    Sidzikówna i Żołnierze wyklęci - "Bury" przykładowo dokonał serii zbrodni na Białorusinach. Pozytywnych skutków działalności "Wyklętych"... nie mogę sobie przypomnieć.
    Żołnierze walczący na wszystkich frontach: już pomijając znane hasło "za Waszą i Naszą wolność" to ilu obcokrajowców brało udział w polskich powstaniach narodowych(w tym warszawskim)

  • dervish profesor
    @Pavel

    Powstańcy Warszawscy, Sidzikówna, Żolnierze Niezłomni, polskie podziemie antykomunistyczne i antyhitlerowskie, polscy żołnierze walczący na wszystkich frontach... można tak wyliczać w nieskończoność. Dla mnie wszyscy są zwycięzcami, nie oddali życia na marne, umierali z myślą że postępują jak należy, nierzadko z okrzykiem "niech żyje Polska". A dla ciebie to pewnie zwykli frajerzy którzy oddawali swoje życie niepotrzebnie - ot tak dla patosu. Mogli przecież się nie wychylać, dać początek kolejnym gałęziom swoich rodów. Spróbować przetrwać wszystko bez większych kosztów itd...

    No cóż, nie da się z tym dyskutować. Światopogląd każdy ma jaki ma. Nie da się i nie warto nikogo przekonywać do zmiany światopoglądu bo to jest z góry skazane na niepowodzenie. Zmiany o ile kiedykolwiek następują zawsze są wynikiem własnych przemyśleń.

  • kubilaj2 weteran
    @Pavel

    Pocieszę - też tego nie rozumiem.
    Różnice pomiędzy ruskim a amerykańskim mirem nie są wcale takie duże.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Ojej mój cyniczny umysł nie przyjmie jednak tyle patosu ;) Wolałbym żyć, nawet w innym kraju, niż umierać w imię czegokolwiek. Będąc martwym już niczego nie doświadczysz, ale to już grunt światopoglądowy ;)

  • dervish profesor
    @MarcinBB

    Ci którzy oddali swoje życie w imię sprawy - jeżeli ich ofiara nie pójdzie na marne także zwyciężą.
    Mamy w Polsce takich przykładów aż nadto.

  • kubilaj2 weteran
    @Karpp

    Może poszukiwanie oszczędności?

  • Karpp profesor

    Ciekawe, że zawsze na MŚ były dwa dni treningów a teraz jest tylko jeden. To tak wtrącając się w dyskusje o wojnie, historii, geopolityce, itp.

  • Pavel profesor
    @MarcinBB

    Zgoda, mogę przyjąć taką perspektywę.

  • MarcinBB redaktor
    @Pavel

    "Nie mam wiedzy, aby ferować wyroki na temat legalności wyborów."
    Zatem powinieneś być ostrożniejszy ze stwierdzeniami typu "wybrali Janukowycza" bo wokół tamtych wyborów było zbyt dużo pytań bez odpowiedzi a wiemy, na 100% że ta rosyjska marionetka już raz wcześniej próbowała wybory fałszować.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Dokładnie, Rosjan napływowych za czasów ZSRR, co więcej obecnie większa ich część to tzw. "nieobywatele" bo Łotwa przyznaje obywatelstwo tylko na podstawie znajomości języka łotewskiego. Nie można tu mieszać tych dwóch spraw.

    Co Ukrainy, Galicja jak najbardziej i to tu własnie najmocniejsze są prozachodni nastroje. Natomiast tzw. Dzikie Pola, czy na wschód o Dniepru nigdy nie były nawet w pełni pod władaniem Polski.

  • MarcinBB redaktor

    "... że tej wojny nie może wygrać Ukraina bez wzgledu na jej rezultat"
    Wiele zależy od punktu widzenia. Czy patrzymy z punktu widzenia kraju, narodu, jako bytów zbiorowych, a więc de facto w stopniu mniejszym czy większym abstrakcyjch, czy też patrzymy z punktu widzenia człowieka.
    Setki tysięcy Ukraińców już przegrało i żadne przyszłe zwycięstwo na froncie już im nie zwróci życia, czy też dawnego życia - jak napisał Pavel.
    I tu się z nim zgadzam. Wygrają Ci, co przeżyją wojnę, co nie stracili najbliższych, domu, całego dobytku. Ci, ktòrzy po wojnie będą żyli w lepszym kraju - jeśli będzie lepszy. Filozoficznie bym stwierdził, że na wojnie jest bardzo, bardzo mało wygranych, przegrywają niemal wszyscy.

  • dervish profesor
    @Pavel

    A struktura narodowościowa Łotwy? Wiesz ilu tam rosjan jest? Prawie 30 %.
    Ukraina także w ogromnej części była pod wpływem Polski a nawet przez długie lata wiele jej terytoriów wchodziło w skład Polski.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Kraje bałtyckie od zawsze były zachodnie, Łotwa i Estonia to setki lat wpływów Niemców, Duńczyków i Szwedów. A Litwa to wpływy polskie, łącznie z zachodnim alfabetem łacińskim i zachodnim katolicyzm rzymskim. To nigdy nie był mentalny wschód.

  • Pavel profesor
    @MarcinBB

    Nie mam wiedzy, aby ferować wyroki na temat legalności wyborów.

  • dervish profesor
    @Pavel

    To popatrz na kraje bałtyckie. Nie potrzebowały dużo czasu by stać się krajami zachodnimi.

  • Adam90 profesor

    Ja tam nie będe pisał o wojnie wole tabelki.Ciekawe czy Kubacki zachowa podium Kryształowej kuli, bo jednak gonią go pozostali...A Piotrek raczej bez szans zadnych bo ani nie wygrał hmm

  • Pavel profesor
    @dervish

    Zdaję sobie tego sprawę, ale odcięcie się od Rosji nie jest jednoznaczne ze zmianą mentalności.

  • MarcinBB redaktor
    @Pavel

    Zdanie "wrócili do Janukowicza" jest co najmniej kontrowersyjne. Moim zdaniem te wybory zostały sfałszowane, tak jak te pierwsze w 2004. Choć oczywiście rozczarowanie Julią Tymoszenko czy Wiktorem Juszczenką było olbrzymie i kurs prorosyjski umacniał się przed 2010.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Widzisz te okrucieństwa i ludobójstwo Kacapów i ciągle uważasz, ze w Ukraińcach nie zaszła przemiana i że po wojnie będą w stanie wrócić do dawnych relacji z Rosjanami? Że będą chcieli być w ich strefie wpływów i żyć na ich modłę?

    Zrobią coś dokładnie odwrotnego. Odetną się od nich jak będą mogli najmocniej. Mam tu na myśli maksymalne uniezależnienie. Cos na wzór Polski. Uniezależnienie od surowców, handlu i technologii. Zrobią to tak, żeby zawsze mieć wybór i nie podlegać szantażom.

  • MarcinBB redaktor
    @Pavel

    Wiesz, pamiętaj też o tym, że dla tych w Buczy i Borodziańce i tysiącach innych miejsc teoretycznie walka się skończyła.
    Skala zbrodni na zajętych terenach skłania do tego, że wielu woli zginąć pod gruzami budynku lub w okopie z bronią w ręku, niż zgodzić się na życie w ruskim mirze. Rozumiem w większości Twój punkt widzenia, zgadzam się z wieloma konkluzjami ale też nie wszystko jest takie proste jak piszesz.
    Dlatego raz jeszcze podkreślę - ta idealistyczna wizja gdzie sport zastępuje wojnę to koncept na przyszłość. Do tego by było najpierw potrzeba kilku pokoleń zmian mentalności ogromnej większości ludzi.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Póki co niczego nie przeszedł, po pro zachodniej "pomarańczowej rewolucji" wrócili do reżimowego Janukowycza, taka sinusoida w zależności kto lepszą propagandę wygłosi. Nie wykluczam, ze po zakończeniu wojny te przemiany nabiorą dynamiki i Ukraina na stałe przechyli się w stronę zachodu, ale na obecną chwilę tak nie jest. Z resztą "wschodnią mentalność" bardzo ciężko wykorzenić, Bułgaria od lat jest w UE, a dalej nie może się otrząsnąć. Z byłego bloku wschodniego jedynie kraje bałtyckie oraz środkowoeuropejskie przeszły przeobrażenia mocno odcinające je od wschodu, ale mentalnie zawsze był to zachód począwszy od alfabetu na religii kończąc.

  • MarcinBB redaktor
    @Pavel

    " z jednej strony granicy był skorumpowany grajdołek rządzony przez oligarchów i z drugiej był skorumpowany grajdołek rządzony przez oligarchów. "
    Ok. Tylko pamiętajmy o tym, że Ukraińcy jednak w większości opowiedzieli się za tym, że po pierwsze wolą jeden skorumpowany grajdołek od drugiego, bo przynajmniej w pierwszym nikt ich nie wynaradawia a po drugie obrali kurs na inną rzeczywistość. My też kiedyś byliśmy grajdołkiem podobnym do Ukrainy, ale zaczęliśmy się cywilizować na modłę zachodnią. Ok, wiem, że demokracja to też wędzidło, ale po pierwsze bardzo wygodne, po drugie smakuje gumą do żucia i coca-colą, po trzecie woźnica częściej używa kostki cukru niż bata, po czwarte koń ma na grzbiecie ciepłą derkę i po piąte co cztery lata może sobie wybrać innego woźnicę. Nawet, gdy wybór jest ograniczony, to zawsze jest wybór.
    I tego też chce coraz więcej Ukraińców. Podczas gdy Rosjanie en masse są szczęśliwi jak mają nad sobą jakiegoś cara, bojarów czy tam oligarchów i czują na plecach knut. Ważne że jest wódka i poczucie mocarstwowości. 120 milionów może sr4ć za stodołą byleby car miał najpiękniejszy pałac na świecie, jakiś Sasza czasem w kosmos poleciał a świat się ich bał.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Moim zdaniem mylisz się. Ukraina to już kraj zachodni, zacofany gospodarczo ale zachodni. Naród przeszedł głębokie przeobrażenie, paradoksalnie Putler mu w tym pomógł. Zachodnia a nie wschodnia mentalność. Kacapy to dla nich orki czyli inna rasa nie mająca z nimi nic wspólnego.

  • Wojciechowski profesor
    @Pavel

    Trudno mi doprawdy odgadnąć, na jakiej podstawie twierdzisz, że „z perspektywy prostego człowieka, mieszkającego tam na miejscu, najlepszym wyjście byłoby jak najszybsze zakończenie walk i podpisanie pokoju”. Może i byłoby, tylko widać masowe poparcie w społeczeństwie ukraińskim dla dalszej walki, bo to już faktycznie może być walka o zachowanie ukraińskości tych ziem jako takiej. Nawet mimo wielkich strat. Obawiam się, że oni po prostu nie mają wyjścia.

    Ci, którzy mieszkali w rejonach najbardziej zagrożonych, a chcieli i mogli wyjechać, w większości wyjechali. Część zresztą do Rosji.

  • Pavel profesor
    @OjciecMarek

    Niech walczą, ich wybór. Po prostu rozpatruje opcje z "perspektywy ziomeczka siedzącego w ciepłym domu" i moim zdaniem opcja jak najszybszego zakończenia walk byłaby najlepsza.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Tylko to dalej jest perspektywa nasza, mieszkańca kraju jakby nie patrzeć bogatego i demokratycznego, dla nas rzeczywiście obrona przed "cywilizacją wschodu", bez względu na koszta, byłaby wygraną. Dla mieszkańca wschodu Ukrainy jest to walka wschodu ze wschodem, kto by nie wygrał i tak będą żyli w dużo gorszych warunkach niż przed wojną. Żyli w biednym grajdołku, pełnym korupcji bez perspektywy na nic i czy rządziła nimi Moskwa czy Kijów totalnie nic w ich życiu nie zmienia.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Byłem na Ukrainie nie raz. Głownie w dużych miastach ale podróżując do nich przejeżdżałem przez prowincję więc widziałem trochę tej nędzy o której piszesz.

    Rozumowanie które przedstawiłeś to rozumowanie właściwe (nie bierz tego do siebie) dla kolaborantów, szmalcowników czy folksdojczów z II wojny światowej. Masz rację takich postaw było wówczas sporo i zawsze będzie sporo. Jednak zawsze znajda się patrioci dla których wolność i niepodległość jest dobrem najwyższym i którzy chętnie poświecą własne życie w walce o te wartości. Na Ukrainie takich nie brakuje. Jest ich zdecydowana większość.

  • MarcinBB redaktor
    @dervish

    To jest tak, że ja pisałem o pewnej hipotetycznej wizji odległej przyszłości a Ty poruszasz tu konkretny przykład obecnej wojny.
    Nie apeluję, żeby w tej chwili, gdy sprawy zaszły tak daleko, rozstrzygnąć ten konkretny konflikt na arenie sportowej. To była ogólna idea. I nie twierdzę, że jest ona idealna i rozwiązałaby wszystkie problemy. Z całą pewnością masz rację, że taka wizja nie jest przystająca do trwającej już agresji rosyjskiej na Ukrainę.
    Co zrobić w sytuacji, gdy tak jak tutaj mamy do czynienia z dyktatorem który chce zdeptać sąsiedni kraj z jednej a naród, który walczy o swój byt z drugiej? Tylko wspierać broniącego się przeciw agresorowi, by broniący się poniósł jak najmniejsze straty.
    Żeby taka wizja się sprawdziła, potrzeba by oczywiście mimimum dobrej woli po obu skonfliktowanych stronach. To hipoteza skrojona na sytuację, gdy każda ze stron ma jakieś tam dające się zrozumieć racje. Tak jak pisałem, najpierw strony musiałyby pod arbitrażem międzynarodowym zgodzić się na to, co w ogóle jest przedmiotem sporu i co się stawia w takiej grze.
    Rosja chce Krymu i Donbasu? Ok, ale w razie przegranej musi oddać obwód rostowski i Kraj Krasnodarski. Gdy jedna ze stron występuje jedynie z pozycji siły i chce budować imperium kosztem sąsiada, gdy jej propozycją jest "oddaj mi co chcę, albo cię zniszczę" to oczywiście wizja rywalizacji sportowej jest niemożliwa.

  • OjciecMarek profesor
    @Pavel

    "Łatwo mówić tak z perspektywy ziomeczka siedzącego w ciepłym domku"

    ...powiedział facet siedzący w ciepłym domku mający się za mądrzejszego od Ukraińców, którzy jako społeczeństwo w przytłaczającej większości popierają kontynuowanie wojny.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Nie zgadzam sie z Twoim rozumowaniem. Tzn. że tej wojny nie może wygrać Ukraina bez wzgledu na jej rezultat.

    Tak jak każdą wojnę bioraca w niej udział strona może ją wygrać albo przegrać. Mozna się sprzeczać tylko co do kosztów takiego zwyciestwa. Już wiadomo, ze będą przeogromne, ale umówmy się wojna to nie jest zabawa w piaskownicy. Tu płaci sie życiem ludzkim a dalszej kolejności infrastrukturą i ruina gospodarczą.

    Nie wmówisz mi, że Ukraina będzie strona przegraną jeżeli ocali swoja niepodległość i powróci do swoich granic. Nawet jeżeli stanie się to kosztem całkowitej ruiny kraju. Kraj mozna szybko nawet w kilka dekad odbudować i sprawić że stanie sie silniejszy i nowoczesniejszy niz przed wojną. Tym szybciej im wieksza bedzie pomoc wolnego świata.

    Warszawa także była w kompletnej ruinie. A Niemcy które przegrały wojnę i także były w ruinie? W ich przypadku z perspektywy czasu można powiedzieć ze przegrana była zwycięstwem.

    Zmierzam do tego, że w przypadku gdy stawką jest niepodległość i suwerenność kraju koszty nie grają roli.
    Zwycięstwo Ukrainy nigdy nie będzie pyrrusowe jeżeli po wojnie Ukraińcy będą mieli swój kraj dla siebie.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Łatwo mówić tak z perspektywy ziomeczka siedzącego w ciepłym domku, któremu nie zagraża absolutnie nic. Na Ukrainie każdego dnia ginie setka bogu ducha winnych cywilów, a ci którzy przeżyją zostają bez dachu nad głową. Teraz postaw się w ich miejscu, lepiej żyć w Rosji czy umrzeć przygnieciony gruzami lub rozerwany bombą? Zdaje sobie sprawę, że z perspektywy polskiej najlepiej jakby walczyli do ostatniego żyjącego żołnierza, pytanie jaka jest najlepsza opcja z dla prostego człowieka mieszkającego tam na miejscu.

    Nie wiem czy kiedyś byłeś na Ukrainie, gdzieś na wschodnich rubieżach? Ja byłem i powiem ci tak z jednej strony granicy był skorumpowany grajdołek rządzony przez oligarchów i z drugiej był skorumpowany grajdołek rządzony przez oligarchów. To nie jest granica Polska-Ukraina, pomiędzy biednym wschodem, a bogatym zachodem, pomiędzy biedą i bogactwem, tylko między biedą i biedą, jednakową tu i tu. Nie zmienią tego wielkie frazesy rzucane, aby podsycić zapał do walki. Z perspektywy prostego człowieka, mieszkającego tam na miejscu, najlepszym wyjście byłoby jak najszybsze zakończenie walk i podpisanie pokoju, bez względu jak by o nie był.

    Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nijak takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje władz w Kijowie, Warszawie i Waszyngtonie, ale wybacz to nie oni tam giną. Ta wojna przybrała najgorszy możliwy wymiar, czyli walkę na wyniszczenie i teraz nikt z walczących jej nie wygra.

  • Wojciechowski profesor

    Na marginesie – gdyby ktoś szukał „mojego” Skoku Roku po wyprawie siedmiogrodzkiej, wrzuciłem już wcześniej pod innym tekstem:

    https://www.skijumping.pl/wiadomosci/33210/rumunskie-zyciowki-pilcha-juroszka-i-habdasa/#komentarz-1795079

  • OjciecMarek profesor
    @dervish

    Piekło zamarza, zgadzam się z Tobą. A pięknoduchy niech sobie dalej puszczają "Imagine" Lennona w zapętleniu w złudzeniu, że zmieniają świat na lepsze.

  • dervish profesor

    Marcinie wybacz ale idea która przemyciłeś w felietonie to jest zgniły kompromis. Rzecz bardzo niebezpieczna gdy mowa o niepodległości suwerennego państwa. To jest wypisz wymaluj sedno polityki Berlina. Koniec wojny za wszelką cenę bez wzgledu na koszty. Nieważne o rezultat. Wszak to nie o ziemie należące do Niemiec gra idzie.
    Odebrałem Twoją propozycję tak: zabagnioną łąkę jako nagrodę dla sportowców biorących udział w rywalizacji ma zafundować Ukraina. Kacapy w najgorszym dla nich razie obejdą się smakiem i łąki nie wygrają, natomiast Ukraina w najlepszym razie łąki nie przegra. Taki deal jest nie do przyjęcia.
    Którą naszą łakę byś wystawił gdyby nasz kraj nagle znalazł się w podobnej sytuacji co Ukraina? Podlasie? Lubelszczyznę, Warmie i Mazury a może od razu wszystko na wschód od Wisły no bo przecież Kacapom nie można by tu zaoferować "czapki gruszek" która może i byłaby dobrym satysfakcjonujacym przeciwnika rozwiązaniem ale w meczu Polska-Białoruś albo Polska- Królewiec.

    Jak już odlatywać to lećmy na całość od razu w kosmos a nie zaledwie wypuszczamy się w podróż balonem.
    Niech stawka będzie chociaż troszkę sprawiedliwa: Kacapy niech wystawią swoją łąkę a Ukraina swoją i niech te łąki maja dla obu stron porównywalne znaczenie pod każdym względem. Wtedy owszem, takie zawody byłyby do przyjęcia.

    Gdy w grę wchodzi niepodległość czy nawet istnienie kraju nie ma miejsca na zgniłe kompromisy. Nie można sprzedać połowy czy nawet części kraju tylko po to żeby oszczędzić ludzkie życie. W ten sposób Ukraina straciła Krym. Zielone ludziki Putlera ograły tam niewytrenowaną, nieprzygotowaną i nie znająca reguł gry amatorską drużynę z Ukrainy.

    Wróćmy na ziemię. Postawmy się na miejscu Ukraińców. W tej wojnie nie może być zgniłych kompromisów. Stawka jest zwycięstwo czyli całkowite wyparcie Kacapów z terenu Ukrainy albo jej dezintegracja.
    Zgodziłbyś się na sportową rywalizacje o połowę terytorium Polski? Naprawdę? Tylko dlatego, żeby zaoszczędzić przelanej krwi?
    Dla mnie to by było nie do przyjęcia. Rzecz jasna gdyby chodziło o mecz piłkarski w którym stawka byłby Obwód Królewiecki a moglibyśmy co najwyżej tej nagrody nie wygrać to chętnie bym taką imprezę poparł zwłaszcza, że nikt by przy okazji nie stracił życia. ;)

  • MarcinBB redaktor
    @majkiel

    Sprawdzałem Twoją czujność.
    Zdałeś na piątkę 😉

  • MarcinBB redaktor
    @Pavel

    Nic dodać, nic ująć.

  • kubilaj2 weteran
    @Farek

    Insam raczej bez szans, ale Mogla na podium już potrafię sobie wyobrazić(nawet biorąc poprawkę na niewiarygodne marnowanie talentów przez Słowenię, w czym nie ustępują naszym)

  • majkiel doświadczony

    Żeby jednak było bardziej skokowo, do artykułu dodałbym tą zapierającą dech w piersiach walkę Chińczyków z Kazachami, potyczki Rumunów z Ukraińcami, historycznie pierwsze punkty Rumunii. Wszyscy spodziewali się mocno wypaczonych wyników i pierwszych punktów wielu osób, ale zaskoczyli nie tylko reprezentanci Ukrainy czy Rumunii, ale też taki Amman. Nikt się nie spodziewał że po I serii będzie w Top 10 i na grafikach prezentujących czołową dziesiątkę jego miejsce zajął duch ;)

  • majkiel doświadczony
    @FLAFU

    W tej chwili , myślę że byłaby to obraza. Ale przy pewnych okolicznościach może kiedyś wystąpi w PK

  • majkiel doświadczony

    Ja rozumiem, że Žiga Jelar wbił się na niemieckie podium, ale w tabelce, jako kraj, można by mu wpisać Słowenię a nie Niemcy ;)

  • Pavel profesor

    "Mówię tu oczywiście o perspektywie zwykłego obywatela, tego, którego decyzją administracyjną można wziąć w kamasze, dać mu w rękę karabin i wysłać do okopu."

    Z pozycji zwykłego obywatela, idącego na wojnę w pierwszym szeregu, każda wojna, nawet ta o władzę nad światem, jest pozbawiona większego sensu. Nie oszukujmy się, można opowiadać o patetycznych bzdurach typu honor, męstwo i waleczność, a i tak wszystkie opowiastki tworzone dla mamienia mas idą w odstawkę gdy taktycznie opłaca się poświęcić oddział A, aby odnieść zwycięstwo w kampanii B. Bez mrugnięcia okiem pozwolą na likwidację tych "dzielnych, męskich i walecznych". Być może dzięki temu zwycięstwo będzie wielkie i wspaniałe, ale w ostatecznym rozrachunku ci "dzielni, męscy i waleczni" i tak tego nie zobaczą bo będą martwi, a wygrana nie spowoduje, że nagle ożyją.

    Wojna na Ukrainie jest archaiczna, nawet nie na poziomie II Wojny, a Pierwszej, okopowej, z ślamazarnym zdobywaniem każdego metra kwadratowego ziemi przez jedną lub drugą stronę. Straty z jednej i drugiej strony są olbrzymie, zniszczenia są olbrzymie, a ewentualne zdobycze w zasadzie nic nie warte. Plan pierwotny Rosji byl taki, aby szybkim uderzeniem zdobyć Kijów i osadzić tam jakąś marionetkę, to się nie udało i obecnie walka o nic. O nic, bo co z tego, że zdobędę okręgi Ługański i Doniecki, jak to bezwartościowe morze gruzów. Pierwotnie walka miała być o wpływy i wypchnięcie USA za Bug, a obecnie jest wyjście z tego z "twarzą" przed swoimi obywatelami. Naprawdę, na obecnym etapie ta wojna stała się pozbawiona jakiegokolwiek sensu, nikt już nie walczy o ziemię w świecie wysoko rozwiniętym.

    Podsumowując wojna na Ukrainie nie wyłoni żadnego zwycięzcy pośród strona walczących, przegra Rosja bo nie zrealizuje planu, który był głównym założeniem co najwyżej zdobędzie bezwartościową ziemię, przegra Ukraina bo gospodarka przestała tam istnieć, a głównym kapitał narodu, młodzi obywatele, albo uciekli, albo zostali kalekami, albo zginęli. A kto wygra? Przede wszystkim USA w zasadzie zamykając sobie problem frontu europejskiego i przenosząc uwagę na Pacyfik, na drugim miejscu Polska, rozbrajając Rosję bez starty żadnego żołnierza i sporo zyskując na znaczeniu w regionie oraz kraje Bałtyckie i Skandynawia.

  • Skoczek72 bywalec

    "Czołówka klasyfikacji generalnej szczęśliwców:
    1. ZNISZCZOŁ Aleksander -75,8
    2. KRAFT Stefan -63,3
    3. ŻYŁA Piotr -41,3"

    A ile się tu nie naopowiadali ludzie, zwłaszcza taki jeden, jakiego to pecha mają zawsze Polacy i wiecznie pod górkę.

  • Farek doświadczony
    @Farek

    Gdyby nie przeliczniki to w sobotę na drugim miejscu ujrzelibyśmy Insama. Ponadto w Sapporo na podium stałby Mogel. Ciekawe czy któregoś z nich rzeczywiście obejrzymy kiedyś w najlepszej trójce jakiegoś konkursu?

  • Farek doświadczony
    PŚ bez przeliczników- stan po konkursie w Rasnovie, TOP 30 i Polacy

    1.🇳🇴Granerud 1497
    2.🇵🇱Kubacki 1215
    3.🇦🇹Kraft 1133
    4.🇸🇮Lanisek 1083
    5.🇵🇱Żyła 771
    6.🇩🇪Wellinger 692
    7.🇯🇵Kobayashi R 687
    8.🇩🇪Geiger 584
    9.🇸🇮Zajc 536
    10.🇦🇹Fettner 535
    11.🇦🇹Hayboeck 467
    12.🇦🇹Hoerl 466
    13.🇩🇪Eisenbichler 435
    14.🇦🇹Tschofening 422
    15.🇵🇱Stoch 362
    16.🇳🇴Lindvik 360
    17.🇳🇴Forfang 354
    18.🇸🇮Jelar 351
    19.🇸🇮Prevc D 325
    20.🇸🇮Kos 268
    21.🇸🇮Prevc P 264
    22.🇳🇴Tande 262
    23.🇩🇪Schmid 231
    24.🇳🇴Johansson 215
    25.🇩🇪Leyhe 198
    26.🇩🇪Raimund 189
    27.🇦🇹Aigner 186
    28.🇦🇹Aschenwald 175
    29.🇯🇵Nakamura 172
    30.🇮🇹Bresadola 169
    ..........
    32.🇵🇱Wąsek 146
    35.🇵🇱Zniszczoł 123
    46.🇵🇱Pilch 42
    51.🇵🇱Habdas 25
    76.🇵🇱Wolny 4
    77.🇵🇱Kot 3
    82.🇵🇱Hula 2

  • Asdero stały bywalec
    Klasyfikacje szczęśliwców i pechowców wiatrowych - sezon 2022/23

    Nie ma Zniszczoła, to nie ma kto przyciągać dobrych warunków. Na 14 możliwych skoków Polacy mieli szczęście do wiatru aż 2 razy: Pilch w I serii konkursu indywidualnego i Juroszek w I serii konkursu duetów. Co prawda Juroszek miał też odjęte za wiatr o 0,1 pkt więcej od średniej w II serii konkursu indywidualnego, ale takie coś trudno nazwać szczęściem. W wynikach z Rasnova nie uwzględniam prologu, bo w zasadzie był to dodatkowy trening.

    Klasyfikacje pokazują o ile mniej lub więcej punktów za wiatr otrzymał dany zawodnik w porównaniu do średnich punktów za wiatr ze wszystkich serii ocenianych (kwalifikacje, konkursy indywidualne, drużynowe, duety, i mixty), w których dany zawodnik został sklasyfikowany. Zawodnicy z lepszymi warunkami od średnich klasyfikowani są jako szczęśliwcy, a z gorszymi jako pechowcy.

    TOP10 szczęśliwców PŚ w Rasnovie:
    1. 🇮🇹 INSAM Alex -17,5
    2. 🇸🇮 BARTOLJ Maksim -9,8
    3. 🇨🇿 RYDL Radek -8,3
    4. 🇨🇭 PETER Dominik -7,8
    5. 🇷🇴 SPULBER Mihnea Alexandru -7,3
    6. 🇮🇹 CECON Francesco -6,6
    7. 🇸🇮 JELAR Ziga -6
    8. 🇨🇭 AMMAN Simon -5,9
    9. 🇦🇹 SCHUSTER Jonas -5,8
    10. 🇷🇴 CACINA Daniel Andrei -5,5

    TOP10 pechowców PŚ w Rasnovie:
    1. 🇳🇴 TANDE Daniel Andre +13,3
    2. 🇵🇱 JUROSZEK Kacper +12,4
    3. 🇵🇱 PILCH Tomasz +11,6
    4. 🇩🇪 LEHYE Stephan +11,1
    5. 🇦🇹 AIGNER Clemens +9,4
    6. 🇯🇵 TAKEUCHI Taku +8,8
    7. 🇺🇦 MARUSIAK Yevhen +8,3
    8. 🇷🇴 MITROFAN Nicolae Sorin +6,2
    9. 🇰🇿 MUMINOV Sabirzhan +5,5
    10. 🇵🇱 KOT Maciej +4,9
    ...
    13. 🇵🇱 HABDAS Jan +4,1

    Czołówka klasyfikacji generalnej szczęśliwców:
    1. 🇵🇱 ZNISZCZOŁ Aleksander -75,8
    2. 🇦🇹 KRAFT Stefan -63,3
    3. 🇵🇱 ŻYŁA Piotr -41,3
    4. 🇸🇮 JELAR Ziga -39,5
    5. 🇸🇮 ZAJC Timi -30,9
    6. 🇯🇵 SATO Yukiya -28,4
    7. 🇩🇪 WELLINGER Andreas -27,9
    8. 🇮🇹 CECON Francesco -25,2
    9. 🇸🇮 KOS Lovro -24,5
    10. 🇦🇹 HOERL Jan -22,2

    Czołówka klasyfikacji generalnej pechowców:
    1. 🇺🇸 LARSON Casey +51,4
    2. 🇦🇹 FETTNER Manuel +48
    3. 🇰🇿 MUMINOV Sabirzan +39,8
    4. 🇳🇴 TANDE Daniel Andre +39,2
    5. 🇵🇱 STOCH Kamil +38,5
    6. 🇺🇸 DEAN Decker +29,1
    7. 🇨🇿 RYDL Radek +28,4
    8. 🇺🇦 MARUSIAK Yevhen +28,2
    9. 🇵🇱 WOLNY Jakub +26,9
    10. 🇯🇵 SATO Keiichi +24,8

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl