Strona główna • Słoweńskie Skoki Narciarskie

Sensacja z Oberstdorfu - historia Roka Benkovica

To będą trzecie w historii klasyczne mistrzostwa świata w Oberstdorfie. Pierwsze odbyły się w 1987 roku. Czempionat rozegrany 18 lat później zapisał się w historii z powodu sensacyjnego mistrza świata na skoczni normalnej.


Cisza przed burzą

W grudniu 2001, tuż przed Bożym Narodzeniem, Adam Małysz kontynuuje swój rozpoczęty przed blisko rokiem niewyobrażalny zwycięski pochód przez skocznie świata. W Predazzo wygrywa pewnie dwa kolejne konkursy. W ten sam weekend w Pucharze Świata debiutuje 15-latek ze Słowenii, który zaczął skakać na nartach zainspirowany sukcesami Primoża Peterki. Pierwszego dnia nie uporał się z debiutancką tremą i konkurs zakończył na odległej pozycji, ale już w niedzielę zdobył swoje premierowe pięć punktów za 26 miejsce w konkursie. W kolejnych latach talent Roka Benkovica rozwijał się niemal podręcznikowo. Słoweniec zdobył medale najważniejszych juniorskich imprez, zajmował czołowe miejsca w zawodach niższej rangi, a gdy dostawał szanse startu w Pucharze Świata, to często ją wykorzystywał. Pierwszym jego naprawdę udanym sezonem była zima 2003/2004. Czteromiesięczną batalię zakończył na 17 pozycji w najważniejszym cyklu, pięciokrotnie wskakując do czołowej „10”. Na olimpijskiej skoczni w Park City ledwie trzech punktów zabrakło mu do trzeciego miejsca.

Kolejna zima idzie mu jednak bardziej opornie. Rok długo szuka optymalnych rozwiązań na skoczni, momentami trochę się męczy. Potrafi zdobywać punkty, potrafi też nie zakwalifikować się do konkursu. Wahania formy na tym etapie kariery są czymś absolutnie normalnym, niemniej w skokach Benkovica nie widać tej młodzieńczej fantazji, którą pokazywał rok wcześniej. Nie pomógł mu na pewno upadek w Garmisch-Partenkirchen oraz wewnętrzne przepychanki personalne w słoweńskiej federacji. Do czasu mistrzostw świata w Oberstdorfie tylko jeden weekend okazał się dla niego naprawdę udany, ten poprzedzający niemiecką imprezę, stanowiący próbę przed zaplanowanymi na kolejną zimę igrzyskami olimpijskimi. Indywidualnie zajął wtedy ósme miejsce, a razem z kolegami stanął na drugim stopniu podium w konkursie drużynowym. Jak się potem okaże, będzie to jego jedyne podium Pucharu Świata w karierze. Do wyników z Pragelato nikt jednak nie przywiązywał większej wagi. Przez cały weekend hulał tam bowiem wiatr, za sprawą którego choćby młodziutki Kamil Stoch znalazł się na wyższej pozycji niż Adam Małysz.

Szczęście czy forma?

Mistrzostwa w Oberstdorfie zaczęły się od sensacji, bo bohater tekstu wygrał konkurs na mniejszej skoczni po skokach na 101 i 91 m, wyprzedzając Jakuba Jandę o 7,5 m. Od lat pokutuje przekonanie, że Benkovic ten tytuł mistrza świata zdobył przypadkiem i z wydatną pomocą Mirana Tepesa, na którego po imprezie spadły nie pierwszy i nie ostatni raz spore gromy. Swojej irytacji poczynaniami mającego dbać o sprawiedliwe dla wszystkich warunki Słoweńca nie krył nawet raczej dyplomatyczny w tamtym czasie Adam Małysz. O ile czynnik szczęścia odegrał tu z pewnością swoją rolę, to warto jednak wziąć pod uwagę całościowo okoliczności tamtego wydarzenia. W sześciu seriach rozegranych przed konkursem (treningi i kwalifikacje) Benkovic był jednym z najstabilniejszych zawodników i ani razu nie wypadł z czołowej „10”, a plasował się też w czołowej „3” i jej okolicach. Jeśli kogoś jeszcze to nie przekonuje, to dodać trzeba, że kolejnego dnia wygrał serię próbną przed konkursem drużynowym, a w samych zawodach wydatnie pomógł kolegom w wywalczeniu brązowego medalu. To jednak nadal nie wszystko. Sensacyjny Słoweniec wygrał też dwa pierwsze treningi na dużej skoczni. Drugi konkurs zakończył na wysokim piątym miejscu, zachwycał też w drugiej drużynówce, którą tym razem Słoweńcy zakończyli tuż za podium.

- Zachowałem mnóstwo wspaniałych wspomnień z tamtych mistrzostw – wspominał po latach. - Przyjechałem tam w dobrej formie, miałem świadomość, że mogę walczyć o wysokie miejsca, skakałem pięknie i daleko, wszystko przychodziło mi z łatwością. Oczywiście zdobycia złotego jednak nie zakładałem. Już podczas treningu dobrze sobie radziłem, a po pierwszej serii konkursu na normalnej skoczni byłem liderem i wtedy myślałem o tym, by osiągnąć swój cel i obronić tę pozycję. Jako pierwszy w moje ramiona wskoczył Jernej Damjan. On też był blisko medalu, więc wszyscy byliśmy jeszcze bardziej szczęśliwi po konkursie drużynowym. Te zawody były wspaniałe. Kiedy zdobywasz medal z kolegami z drużyny, to jest to coś wyjątkowego. Pamiętam też to, co działo się po mistrzostwach. Były uroczyste powitania, gratulacje, przyjęcia, bankiety. Byliśmy często obecni w mediach. To były obowiązkowe zajęcia i starałem się robić to profesjonalnie, ale lepiej czułem się na skoczni niż podczas takich spotkań.

Skoczek jednej imprezy

Po mistrzostwach Benkovic miał jeszcze stosunkowo udaną końcówkę sezonu, przez ostatnich pięć konkursów zimy nie wypadał z „10”, w Oslo znalazł się tuż za podium, a podczas finału sezonu w Planicy ustanowił rekord Słowenii skokiem na 226 m. A potem było już tylko gorzej. Bardzo nieudana okazała się dla niego druga część kolejnego sezonu oraz praktycznie cała zima 2006/07, kiedy uciułał ledwie 21 pucharowych punktów. Po drodze zaliczył nieudane igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata w lotach i klasyczne mistrzostwa świata w Sapporo w 2007 roku, gdzie bronił tytułu sprzed dwóch lat, a imprezę zakończył z udziałem w jednym konkursie, na mniejszej skoczni, w którym finiszował dopiero jako 27.

Był jednak wciąż młodym zawodnikiem. 20 marca 2007 roku skończył ledwie 21 lat, toteż tym bardziej szokująca była informacja, którą ogłosił w maju. Postanowił zrezygnować z dalszej kariery skoczka. Na prośbę trenerów obiecał, że do jesieni jeszcze raz przemyśli swoją decyzję. Zdania jednak nie zmienił. Bardzo szybko stracił motywacje do zawodowego uprawiania sportu. Na życie zaczął zarabiać, grając w pokera, potem przeniósł swoje zainteresowania w kierunku giełdy i obrotu papierami wartościowymi, w końcu zajął się rynkiem kryptowalut. Dziś jest cenionym ekspertem w tej dziedzinie, specjalistą chętnie cytowanym przez słoweńskie media i członkiem zespołu Crypto Trade Academy odpowiedzialnym za prowadzenie szkoleń z zakresu swoich obecnych kompetencji.

Wybrane teksty historyczne z ostatnich miesięcy:

Letnie igrzyska i skoki narciarskie? Przeszkodziła... broń biologiczna

Latanie w rytmie flamenco - wspomnienia hiszpańskich skoczków narciarskich

Rudolf Burkert - showman, playboy, ryzykant, pierwszy nienordycki medalista olimpijski

Na nartach, pociągiem, statkiem i z perypetiami, czyli w drogę na zawody

Na traktorze, na plebanii i w przedszkolu, czyli życie po (sportowym) życiu

Seanse spirytystyczne, gospodarka śmieciami, guano nietoperza. Życie po (sportowym) życiu, część 2

Skoczek, dezerter, aktor, muzyk, wybitny wynalazca. Zmarł Peter Florjancic

Zimna wojna i gorąca atmosfera – przypadki Maxa Bolkarta

W oparach alkoholu - Matti Nykaenen i TCS 86/87

"Przegrał jak kozak!" - jak Stanisław Bobak walczył o podium TCS