Sensacja z Oberstdorfu - historia Roka Benkovica

  • 2021-02-22 08:30

To będą trzecie w historii klasyczne mistrzostwa świata w Oberstdorfie. Pierwsze odbyły się w 1987 roku. Czempionat rozegrany 18 lat później zapisał się w historii z powodu sensacyjnego mistrza świata na skoczni normalnej.

Cisza przed burzą

W grudniu 2001, tuż przed Bożym Narodzeniem, Adam Małysz kontynuuje swój rozpoczęty przed blisko rokiem niewyobrażalny zwycięski pochód przez skocznie świata. W Predazzo wygrywa pewnie dwa kolejne konkursy. W ten sam weekend w Pucharze Świata debiutuje 15-latek ze Słowenii, który zaczął skakać na nartach zainspirowany sukcesami Primoża Peterki. Pierwszego dnia nie uporał się z debiutancką tremą i konkurs zakończył na odległej pozycji, ale już w niedzielę zdobył swoje premierowe pięć punktów za 26 miejsce w konkursie. W kolejnych latach talent Roka Benkovica rozwijał się niemal podręcznikowo. Słoweniec zdobył medale najważniejszych juniorskich imprez, zajmował czołowe miejsca w zawodach niższej rangi, a gdy dostawał szanse startu w Pucharze Świata, to często ją wykorzystywał. Pierwszym jego naprawdę udanym sezonem była zima 2003/2004. Czteromiesięczną batalię zakończył na 17 pozycji w najważniejszym cyklu, pięciokrotnie wskakując do czołowej „10”. Na olimpijskiej skoczni w Park City ledwie trzech punktów zabrakło mu do trzeciego miejsca.

Kolejna zima idzie mu jednak bardziej opornie. Rok długo szuka optymalnych rozwiązań na skoczni, momentami trochę się męczy. Potrafi zdobywać punkty, potrafi też nie zakwalifikować się do konkursu. Wahania formy na tym etapie kariery są czymś absolutnie normalnym, niemniej w skokach Benkovica nie widać tej młodzieńczej fantazji, którą pokazywał rok wcześniej. Nie pomógł mu na pewno upadek w Garmisch-Partenkirchen oraz wewnętrzne przepychanki personalne w słoweńskiej federacji. Do czasu mistrzostw świata w Oberstdorfie tylko jeden weekend okazał się dla niego naprawdę udany, ten poprzedzający niemiecką imprezę, stanowiący próbę przed zaplanowanymi na kolejną zimę igrzyskami olimpijskimi. Indywidualnie zajął wtedy ósme miejsce, a razem z kolegami stanął na drugim stopniu podium w konkursie drużynowym. Jak się potem okaże, będzie to jego jedyne podium Pucharu Świata w karierze. Do wyników z Pragelato nikt jednak nie przywiązywał większej wagi. Przez cały weekend hulał tam bowiem wiatr, za sprawą którego choćby młodziutki Kamil Stoch znalazł się na wyższej pozycji niż Adam Małysz.

Szczęście czy forma?

Mistrzostwa w Oberstdorfie zaczęły się od sensacji, bo bohater tekstu wygrał konkurs na mniejszej skoczni po skokach na 101 i 91 m, wyprzedzając Jakuba Jandę o 7,5 m. Od lat pokutuje przekonanie, że Benkovic ten tytuł mistrza świata zdobył przypadkiem i z wydatną pomocą Mirana Tepesa, na którego po imprezie spadły nie pierwszy i nie ostatni raz spore gromy. Swojej irytacji poczynaniami mającego dbać o sprawiedliwe dla wszystkich warunki Słoweńca nie krył nawet raczej dyplomatyczny w tamtym czasie Adam Małysz. O ile czynnik szczęścia odegrał tu z pewnością swoją rolę, to warto jednak wziąć pod uwagę całościowo okoliczności tamtego wydarzenia. W sześciu seriach rozegranych przed konkursem (treningi i kwalifikacje) Benkovic był jednym z najstabilniejszych zawodników i ani razu nie wypadł z czołowej „10”, a plasował się też w czołowej „3” i jej okolicach. Jeśli kogoś jeszcze to nie przekonuje, to dodać trzeba, że kolejnego dnia wygrał serię próbną przed konkursem drużynowym, a w samych zawodach wydatnie pomógł kolegom w wywalczeniu brązowego medalu. To jednak nadal nie wszystko. Sensacyjny Słoweniec wygrał też dwa pierwsze treningi na dużej skoczni. Drugi konkurs zakończył na wysokim piątym miejscu, zachwycał też w drugiej drużynówce, którą tym razem Słoweńcy zakończyli tuż za podium.

- Zachowałem mnóstwo wspaniałych wspomnień z tamtych mistrzostw – wspominał po latach. - Przyjechałem tam w dobrej formie, miałem świadomość, że mogę walczyć o wysokie miejsca, skakałem pięknie i daleko, wszystko przychodziło mi z łatwością. Oczywiście zdobycia złotego jednak nie zakładałem. Już podczas treningu dobrze sobie radziłem, a po pierwszej serii konkursu na normalnej skoczni byłem liderem i wtedy myślałem o tym, by osiągnąć swój cel i obronić tę pozycję. Jako pierwszy w moje ramiona wskoczył Jernej Damjan. On też był blisko medalu, więc wszyscy byliśmy jeszcze bardziej szczęśliwi po konkursie drużynowym. Te zawody były wspaniałe. Kiedy zdobywasz medal z kolegami z drużyny, to jest to coś wyjątkowego. Pamiętam też to, co działo się po mistrzostwach. Były uroczyste powitania, gratulacje, przyjęcia, bankiety. Byliśmy często obecni w mediach. To były obowiązkowe zajęcia i starałem się robić to profesjonalnie, ale lepiej czułem się na skoczni niż podczas takich spotkań.

Skoczek jednej imprezy

Po mistrzostwach Benkovic miał jeszcze stosunkowo udaną końcówkę sezonu, przez ostatnich pięć konkursów zimy nie wypadał z „10”, w Oslo znalazł się tuż za podium, a podczas finału sezonu w Planicy ustanowił rekord Słowenii skokiem na 226 m. A potem było już tylko gorzej. Bardzo nieudana okazała się dla niego druga część kolejnego sezonu oraz praktycznie cała zima 2006/07, kiedy uciułał ledwie 21 pucharowych punktów. Po drodze zaliczył nieudane igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata w lotach i klasyczne mistrzostwa świata w Sapporo w 2007 roku, gdzie bronił tytułu sprzed dwóch lat, a imprezę zakończył z udziałem w jednym konkursie, na mniejszej skoczni, w którym finiszował dopiero jako 27.

Był jednak wciąż młodym zawodnikiem. 20 marca 2007 roku skończył ledwie 21 lat, toteż tym bardziej szokująca była informacja, którą ogłosił w maju. Postanowił zrezygnować z dalszej kariery skoczka. Na prośbę trenerów obiecał, że do jesieni jeszcze raz przemyśli swoją decyzję. Zdania jednak nie zmienił. Bardzo szybko stracił motywacje do zawodowego uprawiania sportu. Na życie zaczął zarabiać, grając w pokera, potem przeniósł swoje zainteresowania w kierunku giełdy i obrotu papierami wartościowymi, w końcu zajął się rynkiem kryptowalut. Dziś jest cenionym ekspertem w tej dziedzinie, specjalistą chętnie cytowanym przez słoweńskie media i członkiem zespołu Crypto Trade Academy odpowiedzialnym za prowadzenie szkoleń z zakresu swoich obecnych kompetencji.

Wybrane teksty historyczne z ostatnich miesięcy:

Letnie igrzyska i skoki narciarskie? Przeszkodziła... broń biologiczna
Latanie w rytmie flamenco - wspomnienia hiszpańskich skoczków narciarskich
Rudolf Burkert - showman, playboy, ryzykant, pierwszy nienordycki medalista olimpijski
Na nartach, pociągiem, statkiem i z perypetiami, czyli w drogę na zawody
Na traktorze, na plebanii i w przedszkolu, czyli życie po (sportowym) życiu
Seanse spirytystyczne, gospodarka śmieciami, guano nietoperza. Życie po (sportowym) życiu, część 2
Skoczek, dezerter, aktor, muzyk, wybitny wynalazca. Zmarł Peter Florjancic
Zimna wojna i gorąca atmosfera – przypadki Maxa Bolkarta
W oparach alkoholu - Matti Nykaenen i TCS 86/87
"Przegrał jak kozak!" - jak Stanisław Bobak walczył o podium TCS

 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12938) komentarze: (15)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @fridka1

    Nie mówiłem nigdzie, że jest jakiś obowiązek, każdy sobie wybiera swoją drogę życiową jakąś chce.

    Ale kibic (i nie tylko on) ma prawo do zdziwienia zawsze i w każdej sytuacji w ten sam sposób. Nie widzę powodu czemu by tego zabraniać.

    Natomiast nie ma w tym nic dziwnego, że jeżeli większość skoczków zwłaszcza z topu wybiera po skokach karierę okołoskokową, to ta mniejszość która tego nie robi budzi zdziwienie.

    Osobiście nie widzę w tym nic złego w tym, że ktoś traktuje uprawianie skoków czy jakiegokolwiek innego sportu po prostu za pracę i to nie zbyt przyjemną ale to nie znaczy, że należy kibiców, fanów itd zmuszać do niedziwienia się czy uważania tego za w pełni typowe (choć nie jest).

  • fridka1 profesor
    @Kolos

    Nie ma obowiązku być po zakończeniu kariery trenerem, działaczem czy komentatorem. Jest wielu, którzy się całkiem odcięli i nie narzekają. To tylko kibicom się wydaje, że skoczek coś "powinien" albo że coś jest "dziwne". M. Hautamaeki mówi dziś o skokach, że to nuda, a jazda pociągiem to jest dopiero coś. On zawsze wiedział, że skoki są tylko na chwilę (stan fińskich skoków nie ma tu znaczenia).

  • Kolos profesor
    @fridka1

    Istnieje jakaś normą, jakiś punkt odniesienia - chociażby wiek skoczka w którym kończy się karierę - jeśli 21-latek z tytułem MŚ i talentem kończy karierę, i to w dodatku z braku motywacji to trudno się dziwić zdziwieniu jakie to wywołało.

    Co do drogi życiowej po zakończeniu kariery to każdy robi co uważa (albo musi żeby przeżyć i/lub utrzymać rodzinę...). Oczywiście nie każdy musi (i może) zajmować się dalej skokami (w dowolnej roli) po zakończeniu kariery. Ale jeśli ktoś z wielkimi sukcesami, po zakończeniu kariery zupełnie zrywa i odcina się od skoków to też trudno żeby nie budziło to zdziwienia.

  • fridka1 profesor

    Mnie dziwi, że kogoś dziwi, że nie każdy chce być skoczkiem przez dekadę lub wiązać życie ze skokami po karierze zawodniczej. M. Hautameki est maszynistą, Peterka pracuje w sklepie, Weissflog ma pensjonat. Gdyby Stoch lub Kubacki poszli tą drogą to poskie media by podniosły larum, że jak można tak się marnować, a może po prostu oni są szczęśliwi z dala od skoczni? Benkovic swoje zdobył, na swoje życie nie narzeka, poza tym jego ojciec był sparaliżowany i tłumaczył, że nie chciał narażać swojej matki na stres, że syn skończy tak samo.

  • dar06_ weteran
    @Kolos

    Benkovic świetnie się zapowiadał , taki młody wilczek który mógł wygrać i wygrał dla mnie żadna to sensacja była

  • Seba Aka Krzychu profesor
    @Sweet

    Według mnie Pavlovcic większe szanse na medal będzie miał na dużej skoczni.

  • Maradona profesor
    @Kolos

    Benković był w Oberstdorfie w naprawdę dobrej formie, zdecydowanie lepszej niż na wcześniejszym etapie sezonu. Podczas treningów na normalnej skoczni był cały czas w top 10, w kwalifikacjach zajął 4 miejsce razem z Ahonenem, w serii próbnej przed konkursem był 3, wygrał serię próbną przed rozgrywanym dzien pózniej konkursem drużynowym, gdzie miał 8 notę.

    Dobrą dyspozycję potwierdził też na dużej skoczni. Wygrał 2 pierwsze treningi, potem był 4 w drugim treningu i kwalifikacjach, 2 w serii próbnej przed konkursem, w którym zajął dobre 5 miejsce z niewielką stratą do podium. W konkursie drużynowym miał 4 notę.

    Być może miał odrobinę szczęścia w pierwszym skoku na normalnej skoczni, ale absolutnie nie był to przypadek, bo prezentował formę na top 5.

  • Sweet weteran

    uwaga na Pavlovcica zeby nie bylo powtorki!!!

  • King profesor

    Zobaczymy jak będzie na tych MŚ, ale już od około miesiąca lub troszkę dłużej w każdym razie po TCS mam dziwne przeczucie, że ktoś może zaskoczyć.
    Wydaje mi się na ten moment, że złoto na dużej padnie łupem Graneruda, a na normalnej ktoś inny. Liczę na obronę złota przez Dawida, może Kamil powalczy dużo nadrabia ostatnio notami, ale Ryoyu może też powalczyć, choć bardziej na dużej.

    A co do składu Polaków nie zdziwi mnie np. odstawienie Stękały w konkursie na skoczni normalnej, a potem na dużej indywidualnie i drużynowo pewnie Wolnego i Murańki.

  • jma profesor

    Kto może zaskoczyć taką sensacją w tych mistrzostwach?

    Piotr Żyła liczy się jako skoczek spoza grona faworytów? Moim zdaniem tak. W końcu zaledwie 2x wygrał konkurs *w tym raz współwygrał). A papiery na wygranie MŚ ma.

    Andrzej Stękała? A może Klemens Murańka? Choć to bardziej zaskakujący kandydaci do podium. W ich zwycięstwo raczej nie wierzę. No może Andrzej, ale nie wiem czy udźwignąłby mentalnie nawet gdyby złapał top formę.

    A wykraczając poza nasze podwórko. Słoweńcy Pavlovczicz i Laniszek to mocne kandydatury nawet do zwycięstwa. Potrafią bardzo daleko skoczyć, w dobrym stylu i to dwa razy. Do tego Daniel Huber - ale musi trafić 2 skoki, co ostatnio rzadko mu się udawało. Ostatni typ to Marius Lindvik - to nawet poważniejszy kandydat niż Huber z dość podobnym problemem - skok fantastyczny potrafi przepleść z bardzo przeciętnym czy nawet słabym. To moim zdaniem kandydaci na czarne konie.
    Z pudełka może wyskoczyć Peter Prevc. Choć nazwisko nie zaskakuje to w obecnej sytuacji na pewno tak. Nigdy nie wiadomo co tam sobie wytrenował i jak w głowie poukładał w czasie przerwy od skoków, choć dla mnie to kandydat do podium bardzo mało prawdopodobny. Ostatniego z tego grona wymienię Yukiyę Sato. W niego mniej wierzę niż w odrodzenie najstarszego z rodu Prevców. Choć o podium może się postarać.
    Co ciekawe, trudno spodziewać się niespodzianek ze strony Niemców. Paschke jest do bólu regularny w przedziale 5-15. No, miewał nawet słabsze momenty w tym sezonie gdzie wypadał nawet poza "30" - i to w ważnym momencie sezonu, w czasie TCS. A może swój szczytowy sezon okrasi medalem? Byłaby to dla mnie megasensacja.

  • Dawid21 początkujący
    @Kolos

    To samo Rune Velta, sam przyznał że po zdobyciu złota na MŚ poczuł brak motywacji do dalszych treningów.

  • Kolos profesor

    Co do pytania czy to był przypadkowy sukces Benkovicia czy nie - każdy kto pamięta tamte zawody to wie, że warunki tam równe nie były (choćby Bachleda z Małyszem ex equo na 16 miejscu po 1 serii...) a wyniki końcowe dziwne.

    Skoki treningowe Benkovicia pokazują tylko tyle, że miał formę jak cały sezon - na solidne punktowanie z porywami na top 10.

    Faktem jest, że musiał oddać dwa skoki a nie jeden by wygrać, więc aż tak przypadkowo to nie było.

    Twarde fakty są jednak takie, że Benković nigdy nie wygrał żadnego konkursu PŚ ani nawet nie stał na podium, a przed zdobyciem tego tytułu był w top 10 PŚ ledwie 5 razy i to wszystko i tak sezon wczeźniej...

  • Kolos profesor

    Rok Benković podobny jak Wojciech Fortuna - jeden przypadkowy wielki sukces, po czym niemal natychmiast strata jakiejkolwiek motywacji do dalszego skakania...

  • Lukkier doświadczony
    @Robert Johansson252

    Dla takiego upustu emocji ogląda się skoki

  • Robert Johansson252 profesor

    Ech, chciałoby się medalu dla kogoś spoza grona faworytów (tak jak Peier w Innsbrucku)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl